Gdy zobaczyłem dziś artykuł o PirateBox to znów mi się zaczęło marzyć by były małe, oszczędne w zużyciu energii komputerki.
Powiedzmy z poborem mocy do 10W, małym procesorkiem, małym RAMem (z 256MB) i Linuksem.
Fajnie by był to procesor zgodny z x86.
Powinien mieć soft do Samby, jakiś serwerek HTTP i FTP, oraz możliwość podpinania doń zewnętrznych dysków [z drukarkami mógłby być pewnie problem z powodu sterowników] przez USB i może eSATA, do tego powinien mieć gniazdko Ethernetu... i możliwość używania na nich innych programów w stylu Pythona, czy Java'y :-) [po to x86].
Chętnie bym sobie coś takiego postawił w domu zaraz przy routerze by mieć na tym jakiś mały serwerek WWW na którym mógłbym stawiać jakieś proste aplikacyjki.
Najważniejsze z tego wszystkiego jest to by taki komputerek nie zużywał prawie prądu.
Zna ktoś coś takiego? ;-)
Podobne postybeta
Azule i Android - przyszłość Java'y?
To (kalkulator) żyje :-)
Spłuczka edukacyjna...
BuffyPedia... wzięła i zniknęła ;-)
Biurko
poniedziałek, stycznia 31, 2011
Klasa statyczna - ki diabeł?;-)
Zagadka dla Java'owców. Prosta chyba :-)
Popatrzcie na źródła:
A teraz na:
Co zmienia to, że klasa wewnętrzna D ma modyfikator static? :-)
Odpowiedź poniżej.
Wbrew pozorom dużo ;-)
Jeżeli klasa jest wewnętrzna, ale nie statyczna to może ona istnieć tylko jako część klasy "zewnętrznej".
Nie da się np. w statycznej metodzie main zrobić czegoś takiego:
Bo jak to spróbujemy zrobić to kompilator nas opluje błędem mówiącym o braku instancji klasy A.
Dlatego jak z jakiegoś powodu chcecie mieć klasę wewnętrzną, ale móc ją instancjonować niezależnie od jej klasy zewnętrznej to musi być ona klasą statyczną.
A teraz o tym czemu to się czymś różni ;-)
W przypadku pierwszym, gdy mamy niestatatyczną klasę B, w klasie A jest dodawane przez kompilator dodatkowe pole finalne, o nazwie this$0 typu A (do której w momencie zawołania konstruktora zapisywana jest referencja this) dzięki któremu ewentualne metody z klasy B będą mogły dotykać wszystkich pól i metod klasy A.
Możemy więc napisać taki kod:
Gdzie metoda
Jak można się domyślić wszystkie anonimowe klasy wewnętrzne, albo takie klasy tworzone w metodach są niestetyczne, bo wszystkie mają dostęp i "łącze" do wszystkich członków klasy zewnętrznej.
Klasa D, to za to tylko "specjalny" przypadek zwykłej klasy. Możemy sobie ją instancjonować z dowolnego miejsca w którym ją widzimy.
Można też zgadywać, że jest to jakaś klasa pomocnicza i jej twórca uznał, że nie ma sensu jej wyrzucać do osobnego pliku, ale że jest ona osobnym bytem, który do istnienia nie potrzebuje klasy zewnętrznej.
Podobne postybeta
O wyższości klas anonimowych
Paradoks Java'y - domyślny poziom widoczności jest stosowany najrzadziej ;-)
Statyczna analiza kodu, czy to ma sens?
Javozagadka ;-)
Sztuczki tropiciela błędów, part 3 - hackujemy klasy finalne ;-)
Popatrzcie na źródła:
public class A {
public class B {
int fieldA;
int fieldB;
}
}
A teraz na:
public class C {
public static class D {
int fieldA;
int fieldB;
}
}
Co zmienia to, że klasa wewnętrzna D ma modyfikator static? :-)
Odpowiedź poniżej.
Wbrew pozorom dużo ;-)
Jeżeli klasa jest wewnętrzna, ale nie statyczna to może ona istnieć tylko jako część klasy "zewnętrznej".
Nie da się np. w statycznej metodzie main zrobić czegoś takiego:
B b = new B();
Bo jak to spróbujemy zrobić to kompilator nas opluje błędem mówiącym o braku instancji klasy A.
Dlatego jak z jakiegoś powodu chcecie mieć klasę wewnętrzną, ale móc ją instancjonować niezależnie od jej klasy zewnętrznej to musi być ona klasą statyczną.
A teraz o tym czemu to się czymś różni ;-)
W przypadku pierwszym, gdy mamy niestatatyczną klasę B, w klasie A jest dodawane przez kompilator dodatkowe pole finalne, o nazwie this$0 typu A (do której w momencie zawołania konstruktora zapisywana jest referencja this) dzięki któremu ewentualne metody z klasy B będą mogły dotykać wszystkich pól i metod klasy A.
Możemy więc napisać taki kod:
public class A {
public class B {
int getValue() {
return value;
}
}
private int value;
}
Gdzie metoda
getValue()
dotyka zmiennej value
z obiektu stworzonego z klasy A.Jak można się domyślić wszystkie anonimowe klasy wewnętrzne, albo takie klasy tworzone w metodach są niestetyczne, bo wszystkie mają dostęp i "łącze" do wszystkich członków klasy zewnętrznej.
Klasa D, to za to tylko "specjalny" przypadek zwykłej klasy. Możemy sobie ją instancjonować z dowolnego miejsca w którym ją widzimy.
Można też zgadywać, że jest to jakaś klasa pomocnicza i jej twórca uznał, że nie ma sensu jej wyrzucać do osobnego pliku, ale że jest ona osobnym bytem, który do istnienia nie potrzebuje klasy zewnętrznej.
Podobne postybeta
O wyższości klas anonimowych
Paradoks Java'y - domyślny poziom widoczności jest stosowany najrzadziej ;-)
Statyczna analiza kodu, czy to ma sens?
Javozagadka ;-)
Sztuczki tropiciela błędów, part 3 - hackujemy klasy finalne ;-)
50:50... czyli geolokalizacja działa, ale tak sobie ;-)
No i nie jest dobrze ;-)
Moje eksperymenty z dodawaniem do Bloggeroida możliwości wysyłania lokalizacji postu rozbijają się o to, że Blogger jeszcze nie do końca wspiera goelokalizację ;-)
Np. na moim blogu w ogóle się nie wyświetla, chociaż w panelu z draft.blogger.com w Projekcie bloga mam we wpisach zaznaczone by lokalizację pokazywał.
Za to posty z Bloga kierowane do Google Buzz jak najbardziej mają tą lokalizację zapisaną :-) i co zabawne wygląda, że Google Buzz bierze po prostu współrzędne z lokalizacji i wyszukuje najdokładniejszy adres dla tej lokalizacji by używać go do wyświetlania postów.
Trzeba będzie na razie wyłączyć geolokalizację....
Z innych rzeczy, brakuje mi w Androidzie czegoś takiego co było w Java ME. Czyli możliwości uzyskania "warunkowych pozwoleń" od użytkownika.
Bardzo chętnie bym np. zadeklarował, że moja aplikacja dotyka się tylko z takimi to a takimi serwerami, a nie z całym Internetem (głowy nie dam, ale z tego co pamiętam jak działają menadżery bezpieczeństwa w Java'ie to nic nie stoi tu na przeszkodzie). Dodatkowo dla funkcji "delikatnych", czyli np. lokalizacji, albo korzystania z telefonu czy wysyłania SMSów chętnie widziałbym coś takiego, że użytkownicy mogliby sobie zażyczyć by dana funkcja była dostępna po ukazaniu się monitu od systemu operacyjnego. Świetnie by było jakbym mógł zadeklarować w manifeście, że to uprawnienie chcę mieć tylko w takiej wersji.
Jest pewna grupa użytkowników o paranoicznym podejściu i dla takich tego typu możliwość byłaby chyba czymś przydatnym.
Podobne postybeta
Spik mnie wkurzył
Czekam na .... w Google+ ;-)
Eksperyment z geolokalizacją
Nie ma to jak klawiatura ;-)
Wytrzymałość baterii w EEE Pad Transformer - test przy pomocy "potworów" ;-)
Moje eksperymenty z dodawaniem do Bloggeroida możliwości wysyłania lokalizacji postu rozbijają się o to, że Blogger jeszcze nie do końca wspiera goelokalizację ;-)
Np. na moim blogu w ogóle się nie wyświetla, chociaż w panelu z draft.blogger.com w Projekcie bloga mam we wpisach zaznaczone by lokalizację pokazywał.
Za to posty z Bloga kierowane do Google Buzz jak najbardziej mają tą lokalizację zapisaną :-) i co zabawne wygląda, że Google Buzz bierze po prostu współrzędne z lokalizacji i wyszukuje najdokładniejszy adres dla tej lokalizacji by używać go do wyświetlania postów.
Trzeba będzie na razie wyłączyć geolokalizację....
Z innych rzeczy, brakuje mi w Androidzie czegoś takiego co było w Java ME. Czyli możliwości uzyskania "warunkowych pozwoleń" od użytkownika.
Bardzo chętnie bym np. zadeklarował, że moja aplikacja dotyka się tylko z takimi to a takimi serwerami, a nie z całym Internetem (głowy nie dam, ale z tego co pamiętam jak działają menadżery bezpieczeństwa w Java'ie to nic nie stoi tu na przeszkodzie). Dodatkowo dla funkcji "delikatnych", czyli np. lokalizacji, albo korzystania z telefonu czy wysyłania SMSów chętnie widziałbym coś takiego, że użytkownicy mogliby sobie zażyczyć by dana funkcja była dostępna po ukazaniu się monitu od systemu operacyjnego. Świetnie by było jakbym mógł zadeklarować w manifeście, że to uprawnienie chcę mieć tylko w takiej wersji.
Jest pewna grupa użytkowników o paranoicznym podejściu i dla takich tego typu możliwość byłaby chyba czymś przydatnym.
Podobne postybeta
Spik mnie wkurzył
Czekam na .... w Google+ ;-)
Eksperyment z geolokalizacją
Nie ma to jak klawiatura ;-)
Wytrzymałość baterii w EEE Pad Transformer - test przy pomocy "potworów" ;-)
niedziela, stycznia 30, 2011
Czy nazwa miasta się wyśle? ;-)
Kombinuję jak koń pod górę by dodać do Bloggeroida możliwość geolokalizowania postów.Dodać same współrzędne punktu potrafię używając taga georss:point.Ale wtedy lokalizacją widoczną pod postem są 2 liczby... fajnie, ale chciałbym tam mieć nazwę miasta, albo coś podobnego. Wg. Teorii można to uzyskać przy pomocy tagu georss:featureName... ale jak wykazują doświadczenia, wcale tak to nie działa.
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
georss:featurename, a nie georss:featureName!
Dziwne wiadomości na GG
Bloggeroidujemy ;-)
Tęcza :-)
Jak uniknąć zonka ;-)
Go dla Java'owca ;-) odcinek 2 "kontenery dwa ;-)"
Już tu kiedyś pisałem, że mam w Java'ie 2 ulubione interfejsy ;-) Map i List.
Naturalnym więc jest, że chcę ich w Go ;-)
Dziś przyjrzymy się "zastępcom" List z Java'y.
Są to List i Vector z pakietu container/list i container/vector (szczerze nie wiem jaki jest zwyczaj pisania tego w Go, bo same pakiety zwą się list i vector).
Zacznijmy od Vector, bo ma fajne ficzery :-)
Ten kawałek kodu wkłada najpierw łańcuchy test1, test2 i test3 do wektora, a później je wypisuje przy pomocy metody
Sumowanie liczb staje się dużo prostsze dzięki tej metodzie ;-)
Jest też sam Vector, w którym można trzymać wszystkie typy obiektów.
Z wektorami można robić różne różności, od kasowania elementów, przez wycinanie elementów, zmienianie rozmiaru kontenera i podobne. Standard.
Sam miałem największe problemy z załapaniem jak się do wektorów coś wkłada i z nich wyjmuje (chociaż to miałem w przypadku list, bo wektorów wtedy jeszcze nie próbowałem ;-))
Sam Vector to odpowiednik Java'owego List (czy jeśli chcemy klasy konkretnej to ArrayList no i oczywiście Vector'a, którego w Java'ie już się nie powinno używać, bo synchronizacja nam jest zwykle niepotrzebna).
Teraz kolej na List w Go.
Jest to lista dwukierunkowa, której najbliższym krewnym w Java'ie jest LinkedList.
Możemy w niej wkładać elementy na koniec przy pomocy metody PushBack, na początek przy pomocy PushFront, oraz "między" istniejące elementy, tak by nasz nowo włożony znajdował się przed znacznikiem (InsertBefore) albo za znacznikiem (InsertAfter). Możemy też oczywiście iterować przy użyciu metod Next() i Prev().
By przejść od początku do końca takiej listy używamy kod (z dokumentacji Go :)):
By to samo zrobić od tyłu do przodu użyjemy kodu:
I to by było na tyle ;-)
Podobne postybeta
Ściana, czyli rozbijam się na onclick ;-)
Go dla Java'owca ;-) odcinek 1 "klasy"
Bookmarklet do robienia CSV z obligacjami i ich oprocentowaniem ;-)
Jak z metody size() w List w Java'ie dostać ujemną liczbę? ;-)
Ile w tym i przyszłym miesiącu z odsetek za obligacje?
Naturalnym więc jest, że chcę ich w Go ;-)
Dziś przyjrzymy się "zastępcom" List z Java'y.
Są to List i Vector z pakietu container/list i container/vector (szczerze nie wiem jaki jest zwyczaj pisania tego w Go, bo same pakiety zwą się list i vector).
Zacznijmy od Vector, bo ma fajne ficzery :-)
v:=new(vector.StringVector)
v.Push("test1")
v.Push("test2")
v.Push("test3")
v.Do(func(elem string) {
fmt.Printf(elem+"\n")
})
Ten kawałek kodu wkłada najpierw łańcuchy test1, test2 i test3 do wektora, a później je wypisuje przy pomocy metody
Do(func(elem string))
.Sumowanie liczb staje się dużo prostsze dzięki tej metodzie ;-)
iV:=new(vector.IntVector)
iV.Push(1)
iV.Push(2)
iV.Push(3)
sum:=0
iV.Do(func(elem int) {sum+=elem})
fmt.Printf("sum=%d\n",sum)
Jest też sam Vector, w którym można trzymać wszystkie typy obiektów.
Z wektorami można robić różne różności, od kasowania elementów, przez wycinanie elementów, zmienianie rozmiaru kontenera i podobne. Standard.
Sam miałem największe problemy z załapaniem jak się do wektorów coś wkłada i z nich wyjmuje (chociaż to miałem w przypadku list, bo wektorów wtedy jeszcze nie próbowałem ;-))
Sam Vector to odpowiednik Java'owego List (czy jeśli chcemy klasy konkretnej to ArrayList no i oczywiście Vector'a, którego w Java'ie już się nie powinno używać, bo synchronizacja nam jest zwykle niepotrzebna).
Teraz kolej na List w Go.
Jest to lista dwukierunkowa, której najbliższym krewnym w Java'ie jest LinkedList.
Możemy w niej wkładać elementy na koniec przy pomocy metody PushBack, na początek przy pomocy PushFront, oraz "między" istniejące elementy, tak by nasz nowo włożony znajdował się przed znacznikiem (InsertBefore) albo za znacznikiem (InsertAfter). Możemy też oczywiście iterować przy użyciu metod Next() i Prev().
By przejść od początku do końca takiej listy używamy kod (z dokumentacji Go :)):
for e := l.Front(); e != nil; e = e.Next() {
// do something with e.Value
}
By to samo zrobić od tyłu do przodu użyjemy kodu:
for e := l.Back(); e != nil; e = e.Prev() {
// do something with e.Value
}
I to by było na tyle ;-)
Podobne postybeta
Ściana, czyli rozbijam się na onclick ;-)
Go dla Java'owca ;-) odcinek 1 "klasy"
Bookmarklet do robienia CSV z obligacjami i ich oprocentowaniem ;-)
Jak z metody size() w List w Java'ie dostać ujemną liczbę? ;-)
Ile w tym i przyszłym miesiącu z odsetek za obligacje?
sobota, stycznia 29, 2011
Kilogram i ile to jest? To jest dopiero spór :-)
Konflikty polityczne są nudne i passé.
To jest sprawa! :-)
Od wielu lat trwa walka między dwiema możliwymi metodami zdefiniowania 1 kg. Jedna z nich zwana watt balance (czyli po naszemu to by pewnie była równowaga wattowska) opiera się na "ważeniu prądu" ;-) czyli na tym by doprowadzić do równowagi szalki wagi, na której jednym ramieniu znajduje się wzorzec kilograma, a drugie ramię jest utrzymywane przez siłę elektrodynamiczną, jeśli doprowadzi się ramiona do równowagi to znając parametry cewki (co udało się obejść w taki sposób, że przepuszczają cewkę ze znaną prędkością przez pole magnetyczne i mierzą napięcie, a to napięcie mogą wstawić do wzorów i wyrzucić wartość tego pola magnetycznego i długość drutu na cewce :-)) można wyznaczyć wartość elektronicznego-kilograma w stałych fundamentalnych.
Drugi pomysł wydaje się prostszy, czyli by ważyć na jednej szalce tak jak wcześniej wzorzec, a na drugiej obiekt zbudowany ze znanej ilości atomów krzemu.
Kłopot w tym, że obie metody pozwalają na wyznaczenie wartości 1 kg, ale obie podają ją różną ;-) o 175 miliardowych... a to już za dużo dla metrologów :-)
W tym miejscu wtrącił się fizyk i zaproponował by może po prostu uśrednić wartości z obu pomiarów i przyjąć tą średnią jako definicję kilograma :-)
A właściwie po co definiować kilogram na nowo, skoro jest platynowy wzorzec?
Bo drań się staje coraz lżejszy.... w porównaniu do swoich kopii, ale nikt nie wie czy to jest tak, że on staje się lżejszy, a może kopie cięższe?
W to, że stają się cięższe łatwiej chyba uwierzyć, w końcu mogą się np. brudzić.... ale skąd zmiany w drugą stronę? Pewnie niejeden doktora na ten temat powstał i powstanie ;-)
Ale sprawa ciekawa :-)
Podobne postybeta
Notka miraż
Patrzajcie w kod a znajdziecie ;)
Niewychowawczy klasyk
Wścibskość ludzka nie zna granic, czyli jak ludzie prześladują węgiel ;-)
Wróciłem z USA :-) i to bez przygód :-)
piątek, stycznia 28, 2011
Eksperyment z geolokalizacją
Blogger w wersji draft pozwala na dołączanie do wpisów na blogu lokalizacji.W Google Buzz wpisy też mogą mieć lokalizację.Jeżeli użytkownik ma podłączony swój blog na Bloggerze do Google Buzz to jego posty są wrzucane do strumienia w Google Buzz.Teraz powstaje pytanie ;-) Czy post wrzucony do Bloggera z geolokalizacją, po tym jak zostanie "przepisany" do strumienia w Google Buzz będzie miał tą geolokalizację? ;-)Genialnie by było gdyby miał, choć śmiem mieć co do tego wątpliwości, ale zobaczymy na podstawie tego postu :-)Btw. jakby ktoś nie wiedział to można w Google Buzz zobaczyć "strumień" dla okolicy w której się znajdujemy :-) [oczywiście trzeba mieć przeglądarkę zdolną do podania lokalizacji i trzeba się zgodzić na to pobranie lokalizacji ;-)]
Podobne postybeta
50:50... czyli geolokalizacja działa, ale tak sobie ;-)
OpenOffice.org i Google Docs :-)
Gmail Off-line i problem z "Failed to enable local store" - rozwiązanie ekstremalne ;-)
Socjalne Google - czego brakuje?
Nie ma to jak klawiatura ;-)
Podobne postybeta
50:50... czyli geolokalizacja działa, ale tak sobie ;-)
OpenOffice.org i Google Docs :-)
Gmail Off-line i problem z "Failed to enable local store" - rozwiązanie ekstremalne ;-)
Socjalne Google - czego brakuje?
Nie ma to jak klawiatura ;-)
Dużo książeczek :-)
Przyszła pierwsza część mojego dużego zamówienia z Amazon.co.uk :-) 15 książek Terry'ego Prattcheta :-) W poniedziałek powinna być jeszcze 1 :-)
Amazon się robi coraz lepszy, do Wodzisławia Śląskiego, czyli nie miasta pierwszej wielkości, a raczej dużo mniejszej [mamy niecałe 50 tysięcy mieszkańców] paczka szła 3 dni, gdybym zamówił w Merlinie to szłaby z tydzień :-(
Będziemy mieli czytania, że hej! :-)
Podobne postybeta
Nie podobają mi się wyniki wyborów
23278.59 km and counting
Ku pamięci ;-)
Jak wywołałem kryzys....
Urlopowe względność...
Post testowy z Bloggeroida działającego na Honeycomb, czyli Androidzie 3.0
W ramach testów zainstalowałem sobie w emulatorze Androida "obraz" Androida 3.0 Honeycomb.
Bloggeroid wygląda w nim dziwnie ;-)
Ale potrafi wysyłać posty, a o to głównie chodzi ;-) [obrazek dołączyłem już pod Windowsem gdyż nie udało mi się niestety wrzucić go do emulatora tak by z niego wysłać :-(]
Bloggeroid wygląda w nim dziwnie ;-)
Ale potrafi wysyłać posty, a o to głównie chodzi ;-) [obrazek dołączyłem już pod Windowsem gdyż nie udało mi się niestety wrzucić go do emulatora tak by z niego wysłać :-(]
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Test z Asus EEE Pad Transformer
9 userów :-)
Dieta niedźwiedziowa ;-)
Blipuś znów działa :-)
Kody źródłowe JPC - emulatora x86 w Java'ie
czwartek, stycznia 27, 2011
Postęp
Wiecie w czym widać postęp?
W jakości filmów "z komórek". Filmiki w lesie po katastrofie Tu-154 robiono jakimiś prehistorycznymi Nokiami albo czymś podobnym, te na moskiewskim lotnisku czymś nowym, pewnie jakimś Androidem albo iPhonem. W ogóle zdjęcia z komórki pokazujące sytuację po wybuchu są wyższej jakości niż to co widać na obrazach z kamer ochrony.
W 2009 roku nowością było to, że obraz HD mogły nagrywać aparaty w cenie około 2000 złotych, w tamtym roku nakręcono pierwszy raz profesjonalnie cały odcinek serialu (House'a) przy pomocy aparatu cyfrowego, a teraz ta technologia (chociaż nie optyka) trafia do komórek.
I dobrze :-)
Chociaż mogłyby służyć bardziej do nagrywania zabawnych filmików, czy piękna krajobrazów, a nie smutnych rzeczy. Ale to taka moja osobista uwaga.
W jakości filmów "z komórek". Filmiki w lesie po katastrofie Tu-154 robiono jakimiś prehistorycznymi Nokiami albo czymś podobnym, te na moskiewskim lotnisku czymś nowym, pewnie jakimś Androidem albo iPhonem. W ogóle zdjęcia z komórki pokazujące sytuację po wybuchu są wyższej jakości niż to co widać na obrazach z kamer ochrony.
W 2009 roku nowością było to, że obraz HD mogły nagrywać aparaty w cenie około 2000 złotych, w tamtym roku nakręcono pierwszy raz profesjonalnie cały odcinek serialu (House'a) przy pomocy aparatu cyfrowego, a teraz ta technologia (chociaż nie optyka) trafia do komórek.
I dobrze :-)
Chociaż mogłyby służyć bardziej do nagrywania zabawnych filmików, czy piękna krajobrazów, a nie smutnych rzeczy. Ale to taka moja osobista uwaga.
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Dziwna konkurencja
Android Nokia syndrome ;-)
HD
Marny ze mnie prorok ;-)
Instrukcje obsługi do ludzi
Zwątpienie jako motywator? ;-)
Tak przy okazji. Zauważyliście jakiego człowie dostaje kopa w aktywności gdy nie do końca wie czy coś co zrobił było dobrym czy złym pomysłem?
Żeby odsunąć od siebie iskrę zwątpienia coś trzeba zrobić żeby poczuć się pewniej.
Aż strach pomyśleć co by było jakby firmy i szkoły zaczęły to wykorzystywać do zwiększenia produktywności/skuteczności nauki.... chociaż cholera wie, może to już robią?
To też by tłumaczyło nadaktywność niektórych polityków ;-)
Choć o wiele fajniejszym źródłem aktywności jest sukces poprzednich działań ;-)
A to akurat zbyt wielu politykom nie grozi ;-)
Żeby odsunąć od siebie iskrę zwątpienia coś trzeba zrobić żeby poczuć się pewniej.
Aż strach pomyśleć co by było jakby firmy i szkoły zaczęły to wykorzystywać do zwiększenia produktywności/skuteczności nauki.... chociaż cholera wie, może to już robią?
To też by tłumaczyło nadaktywność niektórych polityków ;-)
Choć o wiele fajniejszym źródłem aktywności jest sukces poprzednich działań ;-)
A to akurat zbyt wielu politykom nie grozi ;-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Wykrywanie kłamstw
365 dni poza biurem
Książki kształtujące - nakażmy politykom przedstawiać listę książek które ostatnio przeczytali
Tak sobie, XMLHttpRequest mnie nie lubi ;-)
Maruda mode post ;-)
Podobne posty się psują...
Wychodzi mi, że mój program do wyliczania podobnych postów się psuje...
Poprzedni post nie został np. wzbogacony o link do postu pokazującego Kolczatkę aka Echidnę w działaniu, a powinien ;-)
Co dziwne, połączył ten poprzedni post z innym, który jest połączony z tym powyżej ;-)
Urok bazowania na słowach, a w tym przypadku na nazwach własnych, które mają to do siebie, że czasem trzeba je odmienić lub napisać ciut inaczej.
Szkoda, że nie mamy, albo ja nie znam, żadnego algorytmu podobnego do Soundeksa przez co nie da się łatwo porównać podobnego brzmienia słów.
No cóż. Trzeba się będzie "podobnym postom" przyjrzeć, choć jestem sceptyczny co do znacznej poprawy.
Ale może chociaż spróbuję zrobić z nich aplikację dla Chrome ;-) bo ciekaw jestem ile trwałyby "obliczenia", które teraz dla ponad 1300 postów na moim blogu zajmują wersji w Java'ie koło 32-36 sekund.
Podobne postybeta
RDrive w działaniu ;-) czyli kolejny raport z prac nad Kolczatką ;-)
Motorola Rulez, czyli Motorola Atrix 4G rządzi :-)
Niezdecydowany tramawaj
Kosmiczne klocki :-)
Tagowanie postów MLem - trzeba to przepisać ;p
Poprzedni post nie został np. wzbogacony o link do postu pokazującego Kolczatkę aka Echidnę w działaniu, a powinien ;-)
Co dziwne, połączył ten poprzedni post z innym, który jest połączony z tym powyżej ;-)
Urok bazowania na słowach, a w tym przypadku na nazwach własnych, które mają to do siebie, że czasem trzeba je odmienić lub napisać ciut inaczej.
Szkoda, że nie mamy, albo ja nie znam, żadnego algorytmu podobnego do Soundeksa przez co nie da się łatwo porównać podobnego brzmienia słów.
No cóż. Trzeba się będzie "podobnym postom" przyjrzeć, choć jestem sceptyczny co do znacznej poprawy.
Ale może chociaż spróbuję zrobić z nich aplikację dla Chrome ;-) bo ciekaw jestem ile trwałyby "obliczenia", które teraz dla ponad 1300 postów na moim blogu zajmują wersji w Java'ie koło 32-36 sekund.
Podobne postybeta
RDrive w działaniu ;-) czyli kolejny raport z prac nad Kolczatką ;-)
Motorola Rulez, czyli Motorola Atrix 4G rządzi :-)
Niezdecydowany tramawaj
Kosmiczne klocki :-)
Tagowanie postów MLem - trzeba to przepisać ;p
Uwolnić, nie uwolnić?
Się waham, jak wahadło matematyczne. Nie da się mną co prawda wyznaczyć przyśpieszenia ziemskiego, ale i tak się waham ;-)
Z rok temu zacząłem zabawy z projektem Kolczatka/Echidna, który miał do systemy przynieść nowy dysk R:\ mapujący Google Docs.
Po drodze trafiłem na kilka problemów, rozwiązałem kilka z nich, ale ogólnie się zniechęciłem bo jednak fakt, że bez posiadania konta premium w Google Apps nie da się wrzucać do Google Docs dowolnych plików przeszkadza, szczególnie gdy szalony edytor chce otworzyć plik tymczasowy na takim dysku mapującym Google Docs, albo gdy edytor uznaje, że nie musi zapisywać całego pliku, że zapisze sobie tylko jakiś jego fragment (co jest o tyle niedobre, że prawie na 100% plik uzyskany wg. schematu plik lokalny ---przesłanie do Google Docs--> plik w Google Docs ---pobranie z GDocs---> nowy plik lokalny nie będzie nie tylko binarnie identyczny z oryginałem, ale zapewne będzie się bardzo różnił).
No i przez to Echidna leży sobie na moim dysku od jakiegoś czasu i nikt jej nie rusza ;-)
Stąd moje wahanie, które dotyczy tego czy może wywalić z tego kodu rzeczy takie jak zahardcodowane tam credentiale do kont i wrzucić go do sieci? A nóż komuś się będzie chciało to dopracować? :-)
Ktoś tu używa C# i chciałby obejrzeć źródła? Nie jest to nic specjalnego i w większości przypadków nie działa (choć działało, dopiero moje późniejsze zmiany co nieco popsuły ;-))
Podobne postybeta
Laborki :-)
Raspberry Pi + no-ip.org ;-)
OO.org i Google Docs bez konwersji są tuż tuż ;-)
Warto dla 57 złotych?
OOo2GD w liczbach ;-)
Z rok temu zacząłem zabawy z projektem Kolczatka/Echidna, który miał do systemy przynieść nowy dysk R:\ mapujący Google Docs.
Po drodze trafiłem na kilka problemów, rozwiązałem kilka z nich, ale ogólnie się zniechęciłem bo jednak fakt, że bez posiadania konta premium w Google Apps nie da się wrzucać do Google Docs dowolnych plików przeszkadza, szczególnie gdy szalony edytor chce otworzyć plik tymczasowy na takim dysku mapującym Google Docs, albo gdy edytor uznaje, że nie musi zapisywać całego pliku, że zapisze sobie tylko jakiś jego fragment (co jest o tyle niedobre, że prawie na 100% plik uzyskany wg. schematu plik lokalny ---przesłanie do Google Docs--> plik w Google Docs ---pobranie z GDocs---> nowy plik lokalny nie będzie nie tylko binarnie identyczny z oryginałem, ale zapewne będzie się bardzo różnił).
No i przez to Echidna leży sobie na moim dysku od jakiegoś czasu i nikt jej nie rusza ;-)
Stąd moje wahanie, które dotyczy tego czy może wywalić z tego kodu rzeczy takie jak zahardcodowane tam credentiale do kont i wrzucić go do sieci? A nóż komuś się będzie chciało to dopracować? :-)
Ktoś tu używa C# i chciałby obejrzeć źródła? Nie jest to nic specjalnego i w większości przypadków nie działa (choć działało, dopiero moje późniejsze zmiany co nieco popsuły ;-))
Podobne postybeta
Laborki :-)
Raspberry Pi + no-ip.org ;-)
OO.org i Google Docs bez konwersji są tuż tuż ;-)
Warto dla 57 złotych?
OOo2GD w liczbach ;-)
środa, stycznia 26, 2011
Tak czy nie? - wyniki ;-)
Wg. danych sprzed chwili w mojej ankiecie "Tak czy nie?" wyniki są:
82.9% TAK
17.1% NIE
2 głosy są "niezdecydowane" bo odpowiedzią jest i TAK i NIE :-)
Te 2 niezdecydowane głosy stanowią 6% ogółu, bo oddano łącznie 33 głosy ;-)
Sam znając odbiorców bloga i moich postów na Buzzie przypuszczałem, że wynik to będzie jakieś 75% na TAK i 25% na NIE, ale zostałem pozytywnie zaskoczony :-)
A co do wyniku to się zastanowię ;-)
Podobne postybeta
Jak nic nie robiąc robię się mniej Polakiem ;-)
Czemu Google Play nie sprzedaje u nas urządzeń, filmów, książek i reszty?
Trochę liczb :-)
Jak ukraść kraj?
Wiadomości sux!
82.9% TAK
17.1% NIE
2 głosy są "niezdecydowane" bo odpowiedzią jest i TAK i NIE :-)
Te 2 niezdecydowane głosy stanowią 6% ogółu, bo oddano łącznie 33 głosy ;-)
Sam znając odbiorców bloga i moich postów na Buzzie przypuszczałem, że wynik to będzie jakieś 75% na TAK i 25% na NIE, ale zostałem pozytywnie zaskoczony :-)
A co do wyniku to się zastanowię ;-)
Podobne postybeta
Jak nic nie robiąc robię się mniej Polakiem ;-)
Czemu Google Play nie sprzedaje u nas urządzeń, filmów, książek i reszty?
Trochę liczb :-)
Jak ukraść kraj?
Wiadomości sux!
No nie przy jedzeniu....
Dziś w czasie jedzenia oglądałem Panoramę i była mowa o przenosinach trumny z JP2 i o tym, że jej nie będą otwierać co oznacza, że "nie będzie się pobierać relikwii"...
Od razu przypomniał mi się cytat z Buffy, który tu już kiedyś umieściłem ;-)
Giles: It's a reliquary. Used to house items of religious significance.
Most commonly a finger or some other body part from a saint.
Buffy: Note to self: religion: freaky.
Przypomniał mi się też tekst, z czasów pracy w Motoroli gdy jeden z kolegów przy obiedzie stwierdził komentując pomysły przywożenia serca JP2 do Polski coś w stylu "kurde co to są? Podroby papieskie?".
Wychodzi też na to, że JP2 przewidywał, że będą mieli różne głupie pomysły i zastrzegł w testamencie by go pochować w ziemi co podobno oznacza, że właśnie nie chciał by się bawiono w takie rzeczy.
Mogę zrozumieć ;-)
Tylko się pytam, czy aby przed pokazaniem takiego felietonu Panorama nie powinna zapalić czerwonego kółeczka? Jak cycki pokazują, albo CSI puszczają to zwykle zapalają to czerwone kółeczko... to też by mogli, przecież sama idea jest fuj... Szacunek, nienaruszalność, a wręcz nietykalność zwłok to jest jedno z głębszych tabu i to pewni takich, które mają podstawy biologiczne, a oni tak o tym jakby to była całkiem zwyczajna czynność przyjść i uciąć nieboszczykowi palec...
To nawet nie jest freaky, to jest gross...
Podobne postybeta
Cytat ;-)
No to w fajnym kraju żyjemy
Zwłoki na plakatach... brrr...
Knowledgeware
"Pewne takie niedomówienie"
Od razu przypomniał mi się cytat z Buffy, który tu już kiedyś umieściłem ;-)
Giles: It's a reliquary. Used to house items of religious significance.
Most commonly a finger or some other body part from a saint.
Buffy: Note to self: religion: freaky.
Buffy the Vampire Slayer, "What's my line" Part 1, season 2
Przypomniał mi się też tekst, z czasów pracy w Motoroli gdy jeden z kolegów przy obiedzie stwierdził komentując pomysły przywożenia serca JP2 do Polski coś w stylu "kurde co to są? Podroby papieskie?".
Wychodzi też na to, że JP2 przewidywał, że będą mieli różne głupie pomysły i zastrzegł w testamencie by go pochować w ziemi co podobno oznacza, że właśnie nie chciał by się bawiono w takie rzeczy.
Mogę zrozumieć ;-)
Tylko się pytam, czy aby przed pokazaniem takiego felietonu Panorama nie powinna zapalić czerwonego kółeczka? Jak cycki pokazują, albo CSI puszczają to zwykle zapalają to czerwone kółeczko... to też by mogli, przecież sama idea jest fuj... Szacunek, nienaruszalność, a wręcz nietykalność zwłok to jest jedno z głębszych tabu i to pewni takich, które mają podstawy biologiczne, a oni tak o tym jakby to była całkiem zwyczajna czynność przyjść i uciąć nieboszczykowi palec...
To nawet nie jest freaky, to jest gross...
Podobne postybeta
Cytat ;-)
No to w fajnym kraju żyjemy
Zwłoki na plakatach... brrr...
Knowledgeware
"Pewne takie niedomówienie"
Tak czy nie?
Dziś zadam Wam pytanie. Tak czy nie? (link dla tych, którzy nie widzą formularza poniżej)
Przyznam, że ciekaw jestem Waszych odpowiedzi :-)
Nazwijmy to eksperymentem społecznym, albo wróżeniem z fusów ;-)
Podobne postybeta
Jakich systemów używa się na biurkach? Albo chociaż do pracy z OpenOffice.org2GoogleDocs? :-)
Ostrzeżenie
Zgadnijmy wspólnie ile potrwa kryzys.
Jak oceniasz swoje bezpieczeństwo? - podsumowanie
Java, .NET czy może ktoś jeszcze? ;-)
Przyznam, że ciekaw jestem Waszych odpowiedzi :-)
Nazwijmy to eksperymentem społecznym, albo wróżeniem z fusów ;-)
Podobne postybeta
Jakich systemów używa się na biurkach? Albo chociaż do pracy z OpenOffice.org2GoogleDocs? :-)
Ostrzeżenie
Zgadnijmy wspólnie ile potrwa kryzys.
Jak oceniasz swoje bezpieczeństwo? - podsumowanie
Java, .NET czy może ktoś jeszcze? ;-)
wtorek, stycznia 25, 2011
Kierowca bombowca ;-)
Fajny jest widok z kabiny motorniczego w takim tramwaju :-)
Widać też, że w krakowskich tramwajach używają Motorolek ;-)
Nie przypomina ona Tetry, ale ostatni raz bawiłem się radyjkiem tetrowym w 2004 roku w Rybniku, to mogę nie poznawać ;-) (jak na wtedy to chyba jedyną "cywliną" Tetra'ą w Polsce była Tetra we Wrocławiu (btw. Co to jest TETRA? To cyfrowy trunking, czyli w dużym uproszczeniu takie coś gdzie jest kilka kanałów dzielonych między radyjka, które pracują tak, że radyjko A nadaje do "centrali", a ona na innym kanale retransmituje to do radia B... i to wszystko cyfrowo btw. Pisze się radyjko czy radyiko?)).
Fajnie by było się pobawić symulatorem tramwaju i to takim dla jakiegoś prawdziwego miasta :-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Kwiatek ;-)
Ankieta
Lubię tramwaje :-)
Strategiczny wybór miejsca w tramwaju - poradnik ;-)
"Cud"
Chcem 4 cale w telefonie :-)
Bawiłem się dziś przez chwilę 4 calowym Galaxy S i jednak 4 cale to jest to :-)
Fajnie by było jakby ktoś wpadł na pomysł telefonu z 4 calowym telewizorem i klawiaturą fizyczną.
Ja już mogę zgłosić zainteresowanie ;-)
3.7 w Moto Milestone 2 też są fajne, ale 4 cale fajniejsze ;-)
I jak znam życie chcąc kupić nowy telefon będę musiał wybierać... szkoda... wolałbym mieć i to i to ;-)
Fajnie by było jakby ktoś wpadł na pomysł telefonu z 4 calowym telewizorem i klawiaturą fizyczną.
Ja już mogę zgłosić zainteresowanie ;-)
3.7 w Moto Milestone 2 też są fajne, ale 4 cale fajniejsze ;-)
I jak znam życie chcąc kupić nowy telefon będę musiał wybierać... szkoda... wolałbym mieć i to i to ;-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Nexus 6 a post PC
Motorola Mileston 2 fajna jest ;-)
Duży telewizor w telefonie to jest to!
www.rumik.pl moje :-)
Telefon marzeń
Małe USB jest wielkie :-)
MicroUSB, a może to jest miniUSB? Ale i tak jest wielkie ;-)
Niezależnie jak się zowie jest jednym z lepszych pomysłów, szczególnie jako interfejs do komunikacji z i ładowania urządzeń mobilnych.
Dzięki niemu gdy chcę wrzucić do testowania aplikację na telefon to podpinam go przez USB i wrzucam plik na nowy "dysk wymienny", którym jest telefon :-)
A że kabelkiem jest kabel USB/miniUSB to nie muszę się kłopotać o jego zdobycie bo w najgorszym przypadku mogę użyć kabla z przenośnego dysku ;-)
Strasznie mi tego brakuje w PocketPC, który ma swój własny kabelek, który prawie na 100% jest elektrycznie zgodny z USB, ale kabelkologicznie jest całkiem inny.
A dzięki UE i Chiną już wkrótce wszystkie telefony będą używały tego złącza do podłączania ładowarki!
I dobrze :-)
Niezależnie jak się zowie jest jednym z lepszych pomysłów, szczególnie jako interfejs do komunikacji z i ładowania urządzeń mobilnych.
Dzięki niemu gdy chcę wrzucić do testowania aplikację na telefon to podpinam go przez USB i wrzucam plik na nowy "dysk wymienny", którym jest telefon :-)
A że kabelkiem jest kabel USB/miniUSB to nie muszę się kłopotać o jego zdobycie bo w najgorszym przypadku mogę użyć kabla z przenośnego dysku ;-)
Strasznie mi tego brakuje w PocketPC, który ma swój własny kabelek, który prawie na 100% jest elektrycznie zgodny z USB, ale kabelkologicznie jest całkiem inny.
A dzięki UE i Chiną już wkrótce wszystkie telefony będą używały tego złącza do podłączania ładowarki!
I dobrze :-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
No i nie kupię klawiatury do Transformera
Książkowy luty
Trudne USB...
Czekamy na kalkulator :-)
Wytrzymałość baterii w EEE Pad Transformer - test przy pomocy "potworów" ;-)
Do 3 razy sztuka ;-)
Właśnie skończyłem implementować w Bloggeroidzie "ficzer" polegający na tym, że w razie niepowodzenia operacje sieciowe będą powtarzane. Dokładniej, operacja związana z siecią zostanie zakończona gdy się uda, albo gdy 3 razy się nie uda, ale wtedy wyrzuci wyjątek związany z ostatnią przyczyną niepowodzenia.
Szczerze to trochę już sieciowych rzeczy robię i zwykle jechałem na optymistycznym założeniu, że zadziała i zwykle działało ;-)
W mobile tak dobrze nie jest, bo co jakiś czas dostaję raporty o błędach, które zwykle znikają gdy się spróbuje po raz 2.
Oczywiście istnieją obawy, ba nawet pewność, że skutkiem tego może być to, że niektóre operacje choć będą generowały błędy to będą się udawały... i skończy się na tym, że czasem zamiast 1 postu opublikują się 3 o tej samej treści ;-)
No i jest jeszcze to, że niektóre błędy, np. taki który jest związany z tym, że by móc skorzystać z Picasa Web Albums to trzeba zatwierdzić ich Terms Of Service, pojawi się na pewno za każdym razem z 3 prób i trochę głupio 3 razy próbować gdy wiadomo jaki będzie efekt ;-)
W ogóle w pisaniu często obsługa właśnie sytuacji wyjątkowych to przysłowiowy "pain in the ass", bo w 99% przypadków wszystko działa perfect, ale trzeba się przygotować na sytuacji, które nie powinny się zdarzyć i trzeba jeszcze starać się je ukryć przed użytkownikiem, bo dla niego problem z serwerem czy siecią to nie problem z serwerem czy siecią, a problem ze "źle napisaną aplikacją".
A jak już jest tak, że np. publikując post ze zdjęciami najpierw trzeba wrzucić zdjęcia, a później sam post to jest problem co zrobić jeśli pierwsze się uda, a drugie nie? ;-) Najzdrowiej byłoby wrócić do stanu sprzed operacji, ale to oznacza kolejne ataki serwerów i istnieje ryzyko, że to iż nie udała się ostatnia operacja może być związane z siecią, a wtedy próby kasowania się zapewne nie udadzą ;-)
Podobne postybeta
Google ma dziś zły dzień? ;-)
Niehackerski dzień ;-)
YouTube/Facebook/Instagram dla jedzenia by nie przeszedł ;-)
Język Go dla Windows :-)
Podwójne standardy - Tybet a Arabia Saudyjska.
Szczerze to trochę już sieciowych rzeczy robię i zwykle jechałem na optymistycznym założeniu, że zadziała i zwykle działało ;-)
W mobile tak dobrze nie jest, bo co jakiś czas dostaję raporty o błędach, które zwykle znikają gdy się spróbuje po raz 2.
Oczywiście istnieją obawy, ba nawet pewność, że skutkiem tego może być to, że niektóre operacje choć będą generowały błędy to będą się udawały... i skończy się na tym, że czasem zamiast 1 postu opublikują się 3 o tej samej treści ;-)
No i jest jeszcze to, że niektóre błędy, np. taki który jest związany z tym, że by móc skorzystać z Picasa Web Albums to trzeba zatwierdzić ich Terms Of Service, pojawi się na pewno za każdym razem z 3 prób i trochę głupio 3 razy próbować gdy wiadomo jaki będzie efekt ;-)
W ogóle w pisaniu często obsługa właśnie sytuacji wyjątkowych to przysłowiowy "pain in the ass", bo w 99% przypadków wszystko działa perfect, ale trzeba się przygotować na sytuacji, które nie powinny się zdarzyć i trzeba jeszcze starać się je ukryć przed użytkownikiem, bo dla niego problem z serwerem czy siecią to nie problem z serwerem czy siecią, a problem ze "źle napisaną aplikacją".
A jak już jest tak, że np. publikując post ze zdjęciami najpierw trzeba wrzucić zdjęcia, a później sam post to jest problem co zrobić jeśli pierwsze się uda, a drugie nie? ;-) Najzdrowiej byłoby wrócić do stanu sprzed operacji, ale to oznacza kolejne ataki serwerów i istnieje ryzyko, że to iż nie udała się ostatnia operacja może być związane z siecią, a wtedy próby kasowania się zapewne nie udadzą ;-)
Podobne postybeta
Google ma dziś zły dzień? ;-)
Niehackerski dzień ;-)
YouTube/Facebook/Instagram dla jedzenia by nie przeszedł ;-)
Język Go dla Windows :-)
Podwójne standardy - Tybet a Arabia Saudyjska.
poniedziałek, stycznia 24, 2011
Jak oni to dowiozą? ;-)
Ha! W ramach uzupełniania mojej biblioteczki o wszystkie książki Terry'ego Pratchetta po angielskiemu zrobiłem właśnie moje największe ilościowo zamówienie na Amazon.co.uk :-) 16 sztuk książek :-) Kurier mnie pewnie będzie chciał zabić ;p
Na następny raz zostanie mi jeszcze 7 książek ze Świata Dysku i trzeba będzie zacząć spisywać co już po angielsku mam, a czego nie z pozostałych książek Pratchetta :-)
Kolejny będzie Arthur C. Clarke [choć przyznam, że jakoś ACC mi gorzej wchodzi po angielsku niż Pterry].
A po co kupuję wszystkie książki Pratchetta po angielsku jak je mam już po polsku? Bo zauważyłem, że posiadanie książki i jej tłumaczenia to tak jakby mieć 2 książki tego autora. Jak się je czyta w jakimś odstępie to za każdym razem jest coś nowego :-) [Z Pterrym jest tak, że jak na razie jest jedna książka, czyli Wolni Ciut Ludzie (albo Wolni Ciutoludzie w innym tłumaczeniu, lub Wee Free Men w oryginale], która ma 2 polskie tłumaczenia, przez co mamy 3 książki z jednego tytułu :-), a zrobią to w lutym kolejnej książce i pewnie później jeszcze jednej :-)].
Drugie jest to, że to jest jednak świetna metoda nauki języka. Jeszcze oglądanie filmów pomaga (i tu dziękuję Buffy bo dzięki temu serialowi chciało mi się oglądać na szwedzkim kanale TV4 [już chyba nie ma, a był świetny) filmy ze szwedzkimi napisami i z oryginalnym angielskim dźwiękiem).
A jednak języka się trzeba uczyć ciągle.
Aż się doczekać nie mogę :-)
Jeden problem, że biblioteczek wolnych już nie ma ;-)
Podobne postybeta
Netflix w służbie nauki - nauki języka ;-)
Szczęśliwe nieszczęścia ;-)
Mój pierwszy polski Subway ;-)
The Shepherd's Crown
Przybijające cosie.......
Na następny raz zostanie mi jeszcze 7 książek ze Świata Dysku i trzeba będzie zacząć spisywać co już po angielsku mam, a czego nie z pozostałych książek Pratchetta :-)
Kolejny będzie Arthur C. Clarke [choć przyznam, że jakoś ACC mi gorzej wchodzi po angielsku niż Pterry].
A po co kupuję wszystkie książki Pratchetta po angielsku jak je mam już po polsku? Bo zauważyłem, że posiadanie książki i jej tłumaczenia to tak jakby mieć 2 książki tego autora. Jak się je czyta w jakimś odstępie to za każdym razem jest coś nowego :-) [Z Pterrym jest tak, że jak na razie jest jedna książka, czyli Wolni Ciut Ludzie (albo Wolni Ciutoludzie w innym tłumaczeniu, lub Wee Free Men w oryginale], która ma 2 polskie tłumaczenia, przez co mamy 3 książki z jednego tytułu :-), a zrobią to w lutym kolejnej książce i pewnie później jeszcze jednej :-)].
Drugie jest to, że to jest jednak świetna metoda nauki języka. Jeszcze oglądanie filmów pomaga (i tu dziękuję Buffy bo dzięki temu serialowi chciało mi się oglądać na szwedzkim kanale TV4 [już chyba nie ma, a był świetny) filmy ze szwedzkimi napisami i z oryginalnym angielskim dźwiękiem).
A jednak języka się trzeba uczyć ciągle.
Aż się doczekać nie mogę :-)
Jeden problem, że biblioteczek wolnych już nie ma ;-)
Podobne postybeta
Netflix w służbie nauki - nauki języka ;-)
Szczęśliwe nieszczęścia ;-)
Mój pierwszy polski Subway ;-)
The Shepherd's Crown
Przybijające cosie.......
niedziela, stycznia 23, 2011
Door-to-door - niezły spryciarz to musiał stworzyć
Wypadałoby w końcu oddać laptopa do sewisu z powodu linii na ekranie (najpierw była jedna teraz zwykle daje się "zejść" do 2).
Ale to same kłopoty. Trzeba znów znaleźć na stronie Asusa info jak "to się robi", zamówić kuriera, zapakować laptopa, oddać kurierowi i czekać.
Strasznie dużo roboty, a później tygodnie czekania.
Momentami miałbym ochotę po prostu pójść do sklepu i kupić nowego.... jedynym co mnie powstrzymuje jest świadomość tego, że tęgie głowy które wymyśliły gwarancję door-to-door właśnie na to liczyły. Że klient się wkurzy samą świadomością tego, że musi się męczyć i po prostu kupi nowy produkt z myślą "jak kupie nowy to wyślę stary do serwisu".
Spryciarze jedne....
Szczególnie, że po monitorze widzę, że to nie prawda, że się wyśle.
A wyrzucić głupio i szkoda.
Ale to same kłopoty. Trzeba znów znaleźć na stronie Asusa info jak "to się robi", zamówić kuriera, zapakować laptopa, oddać kurierowi i czekać.
Strasznie dużo roboty, a później tygodnie czekania.
Momentami miałbym ochotę po prostu pójść do sklepu i kupić nowego.... jedynym co mnie powstrzymuje jest świadomość tego, że tęgie głowy które wymyśliły gwarancję door-to-door właśnie na to liczyły. Że klient się wkurzy samą świadomością tego, że musi się męczyć i po prostu kupi nowy produkt z myślą "jak kupie nowy to wyślę stary do serwisu".
Spryciarze jedne....
Szczególnie, że po monitorze widzę, że to nie prawda, że się wyśle.
A wyrzucić głupio i szkoda.
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Zgryz laptopowy ;-)
"Dziennikarze"
Blue-Ray, DVD i takie tam
Telewizor w laptopie się psuje :-(
Power ;-)
Metoda Newtona w Go ;-)
Pobudzony najnowszym wpisem Jamesa Goslinga o metodzie Newtona napisałem sobie jej implementację w Go ;-)
Oto ona:
Podoba mi się zwięzłość kodu. Chociaż nadal nadmiarowe wydają się te cosie z obsługą błędów.
Strasznie podoba mi się możliwość przekazywania funkcji, to bardzo umila pisanie.
Podobne postybeta
Język Go dla Windows :-)
Go wolniejsze od C i JavaScript, i ciut szybsze niż Java ;-) [a jednak od Java'y też wolniejsze]
Go dla Java'owca ;-) odcinek 1 "klasy"
Wysyłamy pliki do Google Docs przy pomocy Go :-)
Goto Go ;-)
Oto ona:
package main
import ("fmt";"math";"os")
// Zamiast różniczki używamy ilorazu prawie różnicowego ;-)
// tak, tak jako pierwszy parametr przekazujemy funkcję :-)
func diff(f func(float64) float64, x float64) float64 {
return (f(x+0.0000000001)-f(x))/0.0000000001
}
func calcX(f func(float64) float64,oldX float64) float64 {
return oldX-f(oldX)/diff(f,oldX)
}
func searchNewton(f func(float64) float64) (result float64,err os.Error) {
result=10.0
oldX:=0.0
delta:=0.0000000001
for count:=0; count<100; count++ {
fmt.Printf("%d %f\n",count,result)
oldX=result
result=calcX(f,result)
if math.Fabs(result-oldX)<delta {
fmt.Printf("Found: %f\n",result)
return
}
}
err=os.NewError("cannot find real value of X")
return
}
func main() {
f2:=func(x float64) float64 { return 2*x*x+3*x-7 }
f2=func(x float64) float64 { return math.Sin(x)*70-7 }
if x,e:=searchNewton(f2); e==nil {
fmt.Printf("Result %f for %f\n",f2(x),x)
} else {
fmt.Printf(e.String())
}
}
Podoba mi się zwięzłość kodu. Chociaż nadal nadmiarowe wydają się te cosie z obsługą błędów.
Strasznie podoba mi się możliwość przekazywania funkcji, to bardzo umila pisanie.
Podobne postybeta
Język Go dla Windows :-)
Go wolniejsze od C i JavaScript, i ciut szybsze niż Java ;-) [a jednak od Java'y też wolniejsze]
Go dla Java'owca ;-) odcinek 1 "klasy"
Wysyłamy pliki do Google Docs przy pomocy Go :-)
Goto Go ;-)
sobota, stycznia 22, 2011
Niemangielski ;-)
Ciekawa sprawa, w piątek oglądałem na YouTube filmik o najnowszejszym telefonie LG, czyli Optimus 2x (choć nazwa może być jakaś inna).
I dopiero w 2 czy 3 minucie się zorientowałem, że ten filmik jest po niemiecku :-)
Do tego momentu rozumiałem co gościu mówił, tylko że uważałem, że gada po angielsku z niemieckim akcentem ;-)
No bo wychodzi na to, że touchscreen, czy capacitive touchscreem, albo front facing camera to po niemiecku brzmią tak samo jak po angielsku ;-) Nawet akcenty są takie same ;-)
Podobne postybeta
Poprawiona wersja OpenOffice.org2GoogleDocs 0.8.1
Walentynki
Czyżby Google przygotowywało Google Translate dla języka polskiego?
Reklamy w podcastach
Fajny ficzer Chrome
I dopiero w 2 czy 3 minucie się zorientowałem, że ten filmik jest po niemiecku :-)
Do tego momentu rozumiałem co gościu mówił, tylko że uważałem, że gada po angielsku z niemieckim akcentem ;-)
No bo wychodzi na to, że touchscreen, czy capacitive touchscreem, albo front facing camera to po niemiecku brzmią tak samo jak po angielsku ;-) Nawet akcenty są takie same ;-)
Podobne postybeta
Poprawiona wersja OpenOffice.org2GoogleDocs 0.8.1
Walentynki
Czyżby Google przygotowywało Google Translate dla języka polskiego?
Reklamy w podcastach
Fajny ficzer Chrome
Tym razem chcę bezszwowej TV ;-)
Drodzy nadawcy TV, producenci telewizorów i inni.
Weźcie połączcie swoje wysiłki!
Teraz gdy oglądam w TV jakąś zapowiedź to chcąc obejrzeć ten program musiałbym zapisać to sobie w kalendarzu lub jeśli zdecyduję się na nagranie go to w UPC muszę przycisnąć GUIDE, i przesunąć się np. tydzień do przodu by wcisnąć nagrywanie..... czyli jakaś minutę, albo dwie stracić. Nie robię tego i zapominam o programie.
A wystarczyłoby by koło zapowiedzi programu pojawiły się kolory guziczków do wciśnięcia, których naciśnięcie spowodowałoby, że nagrywarka zapamiętałaby, że ma to coś nagrać.......
Wcale nie trudne, a jakie użytecznie i seamless :-)
Podobne postybeta
W Androidzie przydałyby się nagrywalne intenty :-)
Doom Eternal.... ssie ;-)
"wake me up in 20 minutes" - ja chcę Google Voice Actions po polsku....
T-Mobile, weźcie się odczepcie...
Programowanie jest stresujące
Weźcie połączcie swoje wysiłki!
Teraz gdy oglądam w TV jakąś zapowiedź to chcąc obejrzeć ten program musiałbym zapisać to sobie w kalendarzu lub jeśli zdecyduję się na nagranie go to w UPC muszę przycisnąć GUIDE, i przesunąć się np. tydzień do przodu by wcisnąć nagrywanie..... czyli jakaś minutę, albo dwie stracić. Nie robię tego i zapominam o programie.
A wystarczyłoby by koło zapowiedzi programu pojawiły się kolory guziczków do wciśnięcia, których naciśnięcie spowodowałoby, że nagrywarka zapamiętałaby, że ma to coś nagrać.......
Wcale nie trudne, a jakie użytecznie i seamless :-)
Podobne postybeta
W Androidzie przydałyby się nagrywalne intenty :-)
Doom Eternal.... ssie ;-)
"wake me up in 20 minutes" - ja chcę Google Voice Actions po polsku....
T-Mobile, weźcie się odczepcie...
Programowanie jest stresujące
IDE dla Go
Bałem się, że jestem skazany na Notatnik, ale okazuje się, że jest tego trochę.
Sam dziś próbowałem wtyczki dla IntelliJ i wtyczki dla Eclipse'a.
Przy pomocy wtyczki dla IntelliJ nie udało mi się niczego uruchomić. Wtyczka dla Eclipse zwana GoClipse działa za to całkiem sprawnie.
Co prawda upiera się ciągle, że aplikacje są 64 bitowe (bo wrzuca je do katalogu windows_amd64, gdy powinna wrzucać do windows_386), ale można już np. bez żadnego wysiłku tworzyć własne pakiety :-)
Sama struktura plików na dysku jest zwariowana, np. w moim projekcie który ma 1 plik main.go w pakiecie main i jeden o nazwie new_file.go w pakiecie toster wygląda to tak:
GoClipse podświetla ładnie kod i dba o składnię i ładnie to wszystko integruje z Eclipse:
Ogólnie się mnie podoba ;-)
Podobne postybeta
Wyważanie otwartych drzwi
Czekam na MotoTab
Słaby, ale wojujący ateizm - czyli "obiektywne" dziennikarstwo ;-)
Programowanie na Chromebooku :-)
Skazany na urlop ;-)
Sam dziś próbowałem wtyczki dla IntelliJ i wtyczki dla Eclipse'a.
Przy pomocy wtyczki dla IntelliJ nie udało mi się niczego uruchomić. Wtyczka dla Eclipse zwana GoClipse działa za to całkiem sprawnie.
Co prawda upiera się ciągle, że aplikacje są 64 bitowe (bo wrzuca je do katalogu windows_amd64, gdy powinna wrzucać do windows_386), ale można już np. bez żadnego wysiłku tworzyć własne pakiety :-)
Sama struktura plików na dysku jest zwariowana, np. w moim projekcie który ma 1 plik main.go w pakiecie main i jeden o nazwie new_file.go w pakiecie toster wygląda to tak:
GoClipse podświetla ładnie kod i dba o składnię i ładnie to wszystko integruje z Eclipse:
Ogólnie się mnie podoba ;-)
Podobne postybeta
Wyważanie otwartych drzwi
Czekam na MotoTab
Słaby, ale wojujący ateizm - czyli "obiektywne" dziennikarstwo ;-)
Programowanie na Chromebooku :-)
Skazany na urlop ;-)
piątek, stycznia 21, 2011
Jak apokalipsa to nie w Warszawie ;-)
Obejrzałem 2012.
I jak była scena walenia się tego posągu w Rio de Janeiro, a później Watykanu (ciekawe, nie było tym razem Paryża, a Waszyngton i Londyn były potraktowane tylko tak, że Waszyngton pokazano jak zalewa fala, a w Londynie tylko zamieszki) to do mnie dotarło, że my tu w Polsce, Niemcy, Czechy, Szwedzi jesteśmy bezpieczni.
Widzieliście w jakimś filmie apokalipsę w Warszawie, Krakowie czy Poznaniu? A Berlin czy Praga?
Moskwa tak, ale już taki Sztokholm nigdy.
Pewnie jak przylecieli ci kosmici z Dnia Niepodległości to nawet nie wysłali statku nad Warszawę czy inne polskie miasto. (Co gdyby ich Will Smith nie wysadził mogłoby się dla kosmitów źle skończyć bo jest prawie pewne, że Jarosław Kaczyński uznałby to za obrazę Rządu Polski przez słabnące imperium kosmitów i wypowiedział im wojnę, a tak Will Smith z Jeffem Goldblumem im darowali radości obcowania z zagonami Prezesa i Ojca).
To samo odłamki komet w Deep Impact i Armagedonie, też Warszawę i Kraków omijają, a walą w Nowy Jork chyba.
Waszyngton zombie opanowują. A Warszawa czysta.
W Sieci Kłamstw terroryści wysadzają coś w Londynie, nawet coś w Holandii, a w Polsce nic :-)
Nawet w xXx Anarchia 99 ma jedną rakietkę z gazem bojowym dla Pragi, ale Warszawa znów ma spokój.
Jedynie w 3 Oficerze za zegarem Pałacu Kultury ukryta jest polska bomba atomowa, ale i tak nie wybucha, czyli potwierdza to tylko moją tezę, że mieszkamy w bardzo bezpiecznym miejscu.
Nikt tu żadnej apokalipsy nie planuje :-)
Swoją szosą chyba najczęściej niszczonymi miastami w kinie są Los Angeles, Nowy Jork i Waszyngton.
Podobne postybeta
No to posprzątane, pójdę siedzieć, za obrazę uczuć religijnych....
Język programowania na Apokalipsę ;-)
Woda, chyba lubię wodę..
A może by tak Vigo? ;-)
Ostatni Rammstein... przynajmniej w 2024 ;-)
I jak była scena walenia się tego posągu w Rio de Janeiro, a później Watykanu (ciekawe, nie było tym razem Paryża, a Waszyngton i Londyn były potraktowane tylko tak, że Waszyngton pokazano jak zalewa fala, a w Londynie tylko zamieszki) to do mnie dotarło, że my tu w Polsce, Niemcy, Czechy, Szwedzi jesteśmy bezpieczni.
Widzieliście w jakimś filmie apokalipsę w Warszawie, Krakowie czy Poznaniu? A Berlin czy Praga?
Moskwa tak, ale już taki Sztokholm nigdy.
Pewnie jak przylecieli ci kosmici z Dnia Niepodległości to nawet nie wysłali statku nad Warszawę czy inne polskie miasto. (Co gdyby ich Will Smith nie wysadził mogłoby się dla kosmitów źle skończyć bo jest prawie pewne, że Jarosław Kaczyński uznałby to za obrazę Rządu Polski przez słabnące imperium kosmitów i wypowiedział im wojnę, a tak Will Smith z Jeffem Goldblumem im darowali radości obcowania z zagonami Prezesa i Ojca).
To samo odłamki komet w Deep Impact i Armagedonie, też Warszawę i Kraków omijają, a walą w Nowy Jork chyba.
Waszyngton zombie opanowują. A Warszawa czysta.
W Sieci Kłamstw terroryści wysadzają coś w Londynie, nawet coś w Holandii, a w Polsce nic :-)
Nawet w xXx Anarchia 99 ma jedną rakietkę z gazem bojowym dla Pragi, ale Warszawa znów ma spokój.
Jedynie w 3 Oficerze za zegarem Pałacu Kultury ukryta jest polska bomba atomowa, ale i tak nie wybucha, czyli potwierdza to tylko moją tezę, że mieszkamy w bardzo bezpiecznym miejscu.
Nikt tu żadnej apokalipsy nie planuje :-)
Swoją szosą chyba najczęściej niszczonymi miastami w kinie są Los Angeles, Nowy Jork i Waszyngton.
Podobne postybeta
No to posprzątane, pójdę siedzieć, za obrazę uczuć religijnych....
Język programowania na Apokalipsę ;-)
Woda, chyba lubię wodę..
A może by tak Vigo? ;-)
Ostatni Rammstein... przynajmniej w 2024 ;-)
Goto Go ;-)
Od jakiegoś czasu szukam jakiegoś nowego języka do zabawy, a może i do specjalizacji.
Myślałem o C++, Pythonie i Go. I dziś wygrywa Go ;-)
Np. najprostszy "serwer" HTTP w Go (taki, który zwraca zawsze ten sam tekst) wygląda tak:
Czyż to nie jest genialne?
Niby w Pythonie wygląda podobnie, ale to tutaj jakoś do mnie przemawia.
Ciekawe kiedy doczekamy się oficjalnego portu dla Windows (btw. nie jestem pewien, ale gdy pisałem sobie w Go wysyłanie dokumentów do Google Docs to coś mi chyba na Windows nie działało, z najnowszą wersją portu Go dla Windows już działa :-), choć nadal nie ma 64 bitowej wersji), a później zapowiadanych wersji dla Androida i NaCl (Native Client).
Już to tu pisałem, ale Go mi się zaczyna coraz bardziej podobać.
Przy okazji, ten serwerem u góry jest z bardzo ciekawej prezentacji (video, slajdy z prezentacji), w której adwokat czy ewangelista Go pokazuje jak można szybko zbudować skracacz linków w Go... pomija niestety dość ciekawie brzmiący kawałek o RPC, ale sama prezentacja fajna.
Podobne postybeta
Język Go dla Windows :-)
Wysyłamy pliki do Google Docs przy pomocy Go :-)
Go dla Java'owca ;-) odcinek 2 "kontenery dwa ;-)"
Komputery są naprawdę stare ;-)
strictfp sierota po x87 ;-)
Myślałem o C++, Pythonie i Go. I dziś wygrywa Go ;-)
Np. najprostszy "serwer" HTTP w Go (taki, który zwraca zawsze ten sam tekst) wygląda tak:
package main
import (
"fmt"
"http"
)
func Hello(w http.ResponseWriter, r *http.Request) {
fmt.Fprintf(w, "Hello, world!")
fmt.Print(r)
}
func main() {
http.HandleFunc("/", Hello)
http.ListenAndServe(":8080", nil)
}
Czyż to nie jest genialne?
Niby w Pythonie wygląda podobnie, ale to tutaj jakoś do mnie przemawia.
Ciekawe kiedy doczekamy się oficjalnego portu dla Windows (btw. nie jestem pewien, ale gdy pisałem sobie w Go wysyłanie dokumentów do Google Docs to coś mi chyba na Windows nie działało, z najnowszą wersją portu Go dla Windows już działa :-), choć nadal nie ma 64 bitowej wersji), a później zapowiadanych wersji dla Androida i NaCl (Native Client).
Już to tu pisałem, ale Go mi się zaczyna coraz bardziej podobać.
Przy okazji, ten serwerem u góry jest z bardzo ciekawej prezentacji (video, slajdy z prezentacji), w której adwokat czy ewangelista Go pokazuje jak można szybko zbudować skracacz linków w Go... pomija niestety dość ciekawie brzmiący kawałek o RPC, ale sama prezentacja fajna.
Podobne postybeta
Język Go dla Windows :-)
Wysyłamy pliki do Google Docs przy pomocy Go :-)
Go dla Java'owca ;-) odcinek 2 "kontenery dwa ;-)"
Komputery są naprawdę stare ;-)
strictfp sierota po x87 ;-)
Losowanie dobre
Podobno im mamy bardziej odległe w alfabecie nazwisko tym chętniej kupujemy nowości ;-)
Jestem w to w stanie uwierzyć.
Podobno zjawisko to może mieć źródło w tym, że w szkole nauczyciele nadużywają podejścia bazującego na alfabecie.
Coś w tym jest.
Ogólnie często nadużywane są rozwiązania bazujące na jakiś szeregowaniu.
Największym problemem wszelkich lekcji angielskiego (OK, w życiu uczono mnie też niemieckiego, francuskiego i rosyjskiego, ale jedynie angielski opanowałem w stopniu pozwalającym na w miarę swobodną komunikację, a i to głównie w wersji "ja mieć" ;-)), gdy robiło się "przykładziki"... Czyli debilne "ćwiczenia" z serii coś jest napisane i wykropkowane i trzeba tam coś wstawić.
Większość nauczycieli stosuje ZAWSZE tylko podejście polegające na rozdzielaniu tych ćwiczeń w kółeczku. Czyli pierwsza osoba robi pierwszy przykład, druga drugi i tak dalej, aż wracamy do osoby pierwszej. A zwykle to numerowanie bazuje na tym jak się siedzi.
Oczywiście jak ktoś jest w miarę bystry to przedkładając swój prestiż nad naukę głównie zajmuje się przygotowaniem swojego czy swoich zdań.
Z nauki więc nici bo zamiast próbować sobie wyrobić "na słuch" odpowiednią reakcję (a tak się przecież uczymy języka, 2 letnie dziecko nie ma bladego pojęcia czym jest partykuła czy przydawka, ani czy w danym momencie należy używać jakiegoś czasu (nie wie w ogóle, że czasy istnieją), ale uczy się przez słuchanie i robienie błędów) większość stara się zastosować automatycznie jakąś regułę do "swoich" przykładów.
Jedynie dwóch nauczycieli z poprzedniej szkoły językowej, która obsługiwała moją firmę, robiło inaczej. U niejakiego Owena nie znało się dnia i godziny, można było zostać wyrwanym do odpowiedzi nie tylko raz, ale nawet samemu zrobić całe ćwiczenie (co mnie spotykało z racji tego, że ma fatalną wymowę), lub dostać kilka przykładów pod rząd.
I u niego nie tylko ja, miałem największy wzrost sprawności językowej (na studiach jeszcze jak mieliśmy bardzo ostrą lektorkę, przez którą miałem niższą średnią bo z egzaminu dostałem tylko 3.5, ale nie żałuję ani minuty zajęć z nią, choć wtedy byłem zły ;-)).
Tkwi nam w głowach jakieś głupie przekonanie, że wybór alfabetyczny czy podyktowany miejscem siedzenia jest jakiś bardziej sprawiedliwy czy sensowny.
A lepiej użyć losowania. Jest ociupinkę trudniejsze do przeprowadzenia, ale bardziej sensowne.
Btw. ciekawostka ;-) swego czasu mieliśmy zmieniać miejsca w firmie. Ponieważ część miejsc była fajniejsza od innych to postanowiliśmy losować miejsca.
Ja zaproponowałem by po prostu wrzucić do "kapelusza" nasze imiona i "sierotka" będzie losować osobę dla danego miejsca, lub by wrzucić do tego kapelusza numery miejsc i każdy sam wyjmie i wylosuje.
Odrzucono mój pomysł bo był wg. oceniaczy "niesprawiedliwy, bo przecież pierwszy ma największe szanse wygrać fajne miejsce"...
A to nieprawda ;-)
Bo szanse byłyby równe. Co ciekawe gdy przedstawiłem ciut zmodyfikowaną wersję, w której losujemy i nie odczytujemy wyników to od razu uznano to za bardziej sprawiedliwe ;-) choć jedyną różnicą było to, że tym razem informacje o tym kto dostał, które miejsce byłyby podane nie zaraz po wylosowaniu, a już po przeprowadzeniu go dla wszystkich osób ;-)
Żeby nie było dla 3 osób wygląda to tak (są miejsca #1,#2,#3 i osoby A,B,C i losowanie polega na tym, że A wyciąga pierwszy, później B i na końcu C).
W 1/3 przypadków A wyciągnie #1, w 1/3 #2 i w 1/3 #3. Logiczne.
Załóżmy, że #1 jest najfajniejszym miejscem.
Czyli A ma szanse 1/3, że je wylosuje.
Dla B jest tak, że A już mógł wylosować miejsce #1 i to się zdarza w 1/3 przypadków, w 2/3 przypadków A nie wylosował #1 czyli B będzie miał w tym momencie szanse równe 1/2, czyli prawdopodobieństwo wylosowania #1 przez B jest równe 2/3*1/2=1/3 :-)
Dla C, jest tak, że w 2/3 przypadków #1 wylosowali A lub B, czyli siłą rzeczy w 1/3 przypadków to co zostało w kapeluszu to #1 ;-)
Każdy ma szansę równą 1/3 na wylosowanie #1. Ale i tak gdyby przeprowadzać takie losowanie to wszyscy uznają, że A ma największe szanse wygrać ;-)
Ale przyznacie, że gdyby alfabetycznie dopuszczać te osoby do losowania to pewnikiem A zagarnąłby #1 jako najfajniejsze, B zagarnąłby drugie w fajności miejsce, a biedny C dostałby to najmniej chciane.
W końcu wybraliśmy rozwiązanie z podwójnym losowaniem ;-) Czyli najpierw losowanie, które miejsce losujemy, a później wybieranie z kapelusza osoby dla tego miejsca. Gdybyśmy stosowali rozwiązanie z prostszym pojedynczym losowaniem też by było tak samo sprawiedliwe.
A jak mowa o miejscu to ja dostałem to, które chciałem, więc ogólnie było dobrze ;-)
Dlatego zamiast alfabetu stosować należy losowanie! Lepsze jest! :-)
Podobne postybeta
Jak sprawiedliwie przydzielić biurka?
OO.org i Google Docs bez konwersji są tuż tuż ;-)
Nie jest dobrze ;-)
HashMap - Z klawiaturą wśród struktur danych
Losowaniem w proces ;-)
Jestem w to w stanie uwierzyć.
Podobno zjawisko to może mieć źródło w tym, że w szkole nauczyciele nadużywają podejścia bazującego na alfabecie.
Coś w tym jest.
Ogólnie często nadużywane są rozwiązania bazujące na jakiś szeregowaniu.
Największym problemem wszelkich lekcji angielskiego (OK, w życiu uczono mnie też niemieckiego, francuskiego i rosyjskiego, ale jedynie angielski opanowałem w stopniu pozwalającym na w miarę swobodną komunikację, a i to głównie w wersji "ja mieć" ;-)), gdy robiło się "przykładziki"... Czyli debilne "ćwiczenia" z serii coś jest napisane i wykropkowane i trzeba tam coś wstawić.
Większość nauczycieli stosuje ZAWSZE tylko podejście polegające na rozdzielaniu tych ćwiczeń w kółeczku. Czyli pierwsza osoba robi pierwszy przykład, druga drugi i tak dalej, aż wracamy do osoby pierwszej. A zwykle to numerowanie bazuje na tym jak się siedzi.
Oczywiście jak ktoś jest w miarę bystry to przedkładając swój prestiż nad naukę głównie zajmuje się przygotowaniem swojego czy swoich zdań.
Z nauki więc nici bo zamiast próbować sobie wyrobić "na słuch" odpowiednią reakcję (a tak się przecież uczymy języka, 2 letnie dziecko nie ma bladego pojęcia czym jest partykuła czy przydawka, ani czy w danym momencie należy używać jakiegoś czasu (nie wie w ogóle, że czasy istnieją), ale uczy się przez słuchanie i robienie błędów) większość stara się zastosować automatycznie jakąś regułę do "swoich" przykładów.
Jedynie dwóch nauczycieli z poprzedniej szkoły językowej, która obsługiwała moją firmę, robiło inaczej. U niejakiego Owena nie znało się dnia i godziny, można było zostać wyrwanym do odpowiedzi nie tylko raz, ale nawet samemu zrobić całe ćwiczenie (co mnie spotykało z racji tego, że ma fatalną wymowę), lub dostać kilka przykładów pod rząd.
I u niego nie tylko ja, miałem największy wzrost sprawności językowej (na studiach jeszcze jak mieliśmy bardzo ostrą lektorkę, przez którą miałem niższą średnią bo z egzaminu dostałem tylko 3.5, ale nie żałuję ani minuty zajęć z nią, choć wtedy byłem zły ;-)).
Tkwi nam w głowach jakieś głupie przekonanie, że wybór alfabetyczny czy podyktowany miejscem siedzenia jest jakiś bardziej sprawiedliwy czy sensowny.
A lepiej użyć losowania. Jest ociupinkę trudniejsze do przeprowadzenia, ale bardziej sensowne.
Btw. ciekawostka ;-) swego czasu mieliśmy zmieniać miejsca w firmie. Ponieważ część miejsc była fajniejsza od innych to postanowiliśmy losować miejsca.
Ja zaproponowałem by po prostu wrzucić do "kapelusza" nasze imiona i "sierotka" będzie losować osobę dla danego miejsca, lub by wrzucić do tego kapelusza numery miejsc i każdy sam wyjmie i wylosuje.
Odrzucono mój pomysł bo był wg. oceniaczy "niesprawiedliwy, bo przecież pierwszy ma największe szanse wygrać fajne miejsce"...
A to nieprawda ;-)
Bo szanse byłyby równe. Co ciekawe gdy przedstawiłem ciut zmodyfikowaną wersję, w której losujemy i nie odczytujemy wyników to od razu uznano to za bardziej sprawiedliwe ;-) choć jedyną różnicą było to, że tym razem informacje o tym kto dostał, które miejsce byłyby podane nie zaraz po wylosowaniu, a już po przeprowadzeniu go dla wszystkich osób ;-)
Żeby nie było dla 3 osób wygląda to tak (są miejsca #1,#2,#3 i osoby A,B,C i losowanie polega na tym, że A wyciąga pierwszy, później B i na końcu C).
W 1/3 przypadków A wyciągnie #1, w 1/3 #2 i w 1/3 #3. Logiczne.
Załóżmy, że #1 jest najfajniejszym miejscem.
Czyli A ma szanse 1/3, że je wylosuje.
Dla B jest tak, że A już mógł wylosować miejsce #1 i to się zdarza w 1/3 przypadków, w 2/3 przypadków A nie wylosował #1 czyli B będzie miał w tym momencie szanse równe 1/2, czyli prawdopodobieństwo wylosowania #1 przez B jest równe 2/3*1/2=1/3 :-)
Dla C, jest tak, że w 2/3 przypadków #1 wylosowali A lub B, czyli siłą rzeczy w 1/3 przypadków to co zostało w kapeluszu to #1 ;-)
Każdy ma szansę równą 1/3 na wylosowanie #1. Ale i tak gdyby przeprowadzać takie losowanie to wszyscy uznają, że A ma największe szanse wygrać ;-)
Ale przyznacie, że gdyby alfabetycznie dopuszczać te osoby do losowania to pewnikiem A zagarnąłby #1 jako najfajniejsze, B zagarnąłby drugie w fajności miejsce, a biedny C dostałby to najmniej chciane.
W końcu wybraliśmy rozwiązanie z podwójnym losowaniem ;-) Czyli najpierw losowanie, które miejsce losujemy, a później wybieranie z kapelusza osoby dla tego miejsca. Gdybyśmy stosowali rozwiązanie z prostszym pojedynczym losowaniem też by było tak samo sprawiedliwe.
A jak mowa o miejscu to ja dostałem to, które chciałem, więc ogólnie było dobrze ;-)
Dlatego zamiast alfabetu stosować należy losowanie! Lepsze jest! :-)
Podobne postybeta
Jak sprawiedliwie przydzielić biurka?
OO.org i Google Docs bez konwersji są tuż tuż ;-)
Nie jest dobrze ;-)
HashMap - Z klawiaturą wśród struktur danych
Losowaniem w proces ;-)
czwartek, stycznia 20, 2011
Z NMEA do KML (chyba najbardziej kryptyczny tytuł postu jak stworzyłem ;-))
Popełniłem sobie dziś prostego toola (pewnie gdzieś już to ktoś zrobił i to kilka razy, ale mi się szukać nie chciało ;-)) który przerabia strumień danych z GPSa (w formacie NMEA) w pliki KML zrozumiałe między innymi przez Google Earth.
Sprytne tą te pliki KML, można w nich np. pokazać nie tylko długość i szerokość, ale i wysokość co wygląda tak:
Zresztą wychodzi, że Rosjanie prezentując raport MAK używali właśnie plików KML w Google Earth, albo co mi się bardziej prawdopodobne wydaje w Google Earth Browser Plugin czy jak to nazwać, bo tam można używać JavaScriptu do oprogramowania i animacji... chociaż możliwe, że KML też na to pozwala ;-)
Sam tool to skrypt w Pythonie, który wygląda tak:
U mnie na dysku ten plik zowie się walczKML.py ;-)
Pooglądanie takich plików w Google Earth pokazuje, że wysokość podawana przez GPSa i ta w Google Earth dość mocno się różnią ;-) To co jest na obrazku u góry postu to moja trasa z moją wysokością, a jak widać poruszałem się wtedy wg. Google Earth znacznie ponad powierzchnią ;-)
Podobne postybeta
Robimy widget do Windows 7 :-)
Różniste różności różne ;-)
Jak zrobić plik OVPN (dla OpenVPN) w wersji unified format?
Aplikacja w Java'ie jako coś w czym można przeglądać pliki w macOS
Jak nie zapomnieć kupić biletu miesięcznego - revised ;-)
Sprytne tą te pliki KML, można w nich np. pokazać nie tylko długość i szerokość, ale i wysokość co wygląda tak:
Zresztą wychodzi, że Rosjanie prezentując raport MAK używali właśnie plików KML w Google Earth, albo co mi się bardziej prawdopodobne wydaje w Google Earth Browser Plugin czy jak to nazwać, bo tam można używać JavaScriptu do oprogramowania i animacji... chociaż możliwe, że KML też na to pozwala ;-)
Sam tool to skrypt w Pythonie, który wygląda tak:
a=open("Do Krakowa.txt")
b=a.read()
c=b.split("\n")
print len(c)
s = ""
s2 = ""
for i in range(0,len(c)-1):
if c[i].find("$GPGGA")!=0:
continue
d=c[i].split(",")
if d[2]<>"":
lat=float(d[2])/100
latDeg = int(lat)
latMin = (lat-latDeg)/60
lon=float(d[4])/100
lonDeg = int(lon)
lonMin = (lon-lonDeg)/60
lat=latDeg+latMin*100
lon=lonDeg+lonMin*100
if d[3]=='S':
lat=lat*-1
if d[5]=='W':
lon=lon*-1
alt=float(d[9])
s=s+str(lon)+","+str(lat)+","+str(alt)+"\n"
s2=s2+str(lon)+","+str(lat)+"\n"
sourceStart="""<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<kml xmlns="http://www.opengis.net/kml/2.2">
<Document>
<name>Paths</name>
<Style id="yellowLineGreenPoly">
<LineStyle>
<color>7f00ffff</color>
<width>4</width>
</LineStyle>
</Style>
<Placemark>
<name>Absolute Extruded</name>
<description>Transparent green wall with yellow outlines</description>
<styleUrl>#yellowLineGreenPoly</styleUrl>
<LineString>
<extrude>1</extrude>
<tessellate>1</tessellate>"""
sourceAlt="<altitudeMode>absolute</altitudeMode>"
sourceEnd="""</LineString>
</Placemark>
</Document>
</kml>"""
file=open("result___A.kml","w+")
file.write(sourceStart);
file.write("<coordinates>");
file.write(s2)
file.write("</coordinates>");
file.write(sourceEnd);
file.close()
file=open("result___A2.kml","w+")
file.write(sourceStart);
file.write(sourceAlt);
file.write("<coordinates>");
file.write(s)
file.write("</coordinates>");
file.write(sourceEnd);
file.close()
U mnie na dysku ten plik zowie się walczKML.py ;-)
Pooglądanie takich plików w Google Earth pokazuje, że wysokość podawana przez GPSa i ta w Google Earth dość mocno się różnią ;-) To co jest na obrazku u góry postu to moja trasa z moją wysokością, a jak widać poruszałem się wtedy wg. Google Earth znacznie ponad powierzchnią ;-)
Podobne postybeta
Robimy widget do Windows 7 :-)
Różniste różności różne ;-)
Jak zrobić plik OVPN (dla OpenVPN) w wersji unified format?
Aplikacja w Java'ie jako coś w czym można przeglądać pliki w macOS
Jak nie zapomnieć kupić biletu miesięcznego - revised ;-)
środa, stycznia 19, 2011
Próżny trud - analiza źródeł LanguageTool nie pomoże OOo2GD na Mac OS X :-(
Była dziś nadzieja, że OOo2GD zacznie znów normalnie wyglądać na Mac OS X.
Bo okazało się, że inne rozszerzenie do OO.org, też pisane w Java'ie czyli LanguageTool wygląda ładnie (w większości) i większość okienek mu się nie rozjeżdża.
Rozjeżdża im się tylko okienko konfiguracji i miałem nadzieję, że to pomoże mi w zrozumieniu źródeł problemu.
Nie do końca ;-) albo bardziej, nie tak jak się spodziewałem pomogło.
W LanguageTool dobrze wyglądają okienka, które są natywne dla OO.org, lub są tworzone w "natywny sposób". Jedynym ich całkowicie Java'owym okienkiem jest okno konfiguracji i ono też wygląda źle.
Bardzo niefajnie.
Już miałem nadzieję.
Wydaje się, że jednak problem tkwi w Mac OS X.
Przy okazji umarła też moja koncepcja, że to wina 32 bitów. Bo aplikacje testowe odpalone z 32 bitowej Java'y na najnowszym Snow Leopard wyglądają dobrze.
Teraz będzie chyba trzeba próbować jakichś szaleństw w stylu ustawiania rozmiaru okienka na sztywno dla Mac OS X, albo czegoś podobnego.
Podobne postybeta
OpenOffice.org2GoogleDocs na Apple - pierwsze podejście ;-)
Mac OS X ma u mnie krechę
ePubGenerator v0.0.3 - tytuł, obrazki i inne takie
Taki lekko oszukany się czuję...
Paradoks Java'y - domyślny poziom widoczności jest stosowany najrzadziej ;-)
Bo okazało się, że inne rozszerzenie do OO.org, też pisane w Java'ie czyli LanguageTool wygląda ładnie (w większości) i większość okienek mu się nie rozjeżdża.
Rozjeżdża im się tylko okienko konfiguracji i miałem nadzieję, że to pomoże mi w zrozumieniu źródeł problemu.
Nie do końca ;-) albo bardziej, nie tak jak się spodziewałem pomogło.
W LanguageTool dobrze wyglądają okienka, które są natywne dla OO.org, lub są tworzone w "natywny sposób". Jedynym ich całkowicie Java'owym okienkiem jest okno konfiguracji i ono też wygląda źle.
Bardzo niefajnie.
Już miałem nadzieję.
Wydaje się, że jednak problem tkwi w Mac OS X.
Przy okazji umarła też moja koncepcja, że to wina 32 bitów. Bo aplikacje testowe odpalone z 32 bitowej Java'y na najnowszym Snow Leopard wyglądają dobrze.
Teraz będzie chyba trzeba próbować jakichś szaleństw w stylu ustawiania rozmiaru okienka na sztywno dla Mac OS X, albo czegoś podobnego.
Podobne postybeta
OpenOffice.org2GoogleDocs na Apple - pierwsze podejście ;-)
Mac OS X ma u mnie krechę
ePubGenerator v0.0.3 - tytuł, obrazki i inne takie
Taki lekko oszukany się czuję...
Paradoks Java'y - domyślny poziom widoczności jest stosowany najrzadziej ;-)
wtorek, stycznia 18, 2011
Motorola Mileston 2 fajna jest ;-)
Pobawiłem się telefonem kolegi, czyli Motorolą Milestone 2.
Fajny i co bardzo istotne, przeraźliwie szybki :-)
Na G1 wszystko działa bardzo dostojnie, ociężale niemal.
A na Milestone 2 wszystko śmiga.
Włączenie aparatu to po prostu kilk i działa, w G1 to trwa z 5 sekund. Milestone 2 ma też zooma :-) pewnie cyfrowego, ale w 5 Megapikselach jest spory zapas na zooma ;-)
Ten cały ichni MotoBlur nie przeszkadza szczególnie.
Ale są i minusy, telewizor 3.7 cala to więcej niż chyba 3.2 z G1, ale mógłby być jednak ciut większy. 4-4.3 cala to byłby wypas.
To może przez to, że nie mam najlepszego wzroku, ale te telewizorki ciut małe są.
Na dzięń dzisiejszy móje telefon marzeń to miks Nexus S, T-Mobile G2 (czyli prawie HTC Desire Z) i Motoroli Atrix 4G. Z Atrix 4G telewizor i bebechy (i oczywiście akcesoria), z G2 klawiatura z Nexus S wsparcie ze strony Google i najnowszejsz Androidy :-)
Fajny i co bardzo istotne, przeraźliwie szybki :-)
Na G1 wszystko działa bardzo dostojnie, ociężale niemal.
A na Milestone 2 wszystko śmiga.
Włączenie aparatu to po prostu kilk i działa, w G1 to trwa z 5 sekund. Milestone 2 ma też zooma :-) pewnie cyfrowego, ale w 5 Megapikselach jest spory zapas na zooma ;-)
Ten cały ichni MotoBlur nie przeszkadza szczególnie.
Ale są i minusy, telewizor 3.7 cala to więcej niż chyba 3.2 z G1, ale mógłby być jednak ciut większy. 4-4.3 cala to byłby wypas.
To może przez to, że nie mam najlepszego wzroku, ale te telewizorki ciut małe są.
Na dzięń dzisiejszy móje telefon marzeń to miks Nexus S, T-Mobile G2 (czyli prawie HTC Desire Z) i Motoroli Atrix 4G. Z Atrix 4G telewizor i bebechy (i oczywiście akcesoria), z G2 klawiatura z Nexus S wsparcie ze strony Google i najnowszejsz Androidy :-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Motorola Rulez, czyli Motorola Atrix 4G rządzi :-)
Chcem 4 cale w telefonie :-)
Jak wybrać urządzenie z Androidem żeby nie narzekać na brak updatowania systemu
Galxy Tab w Erze i ciekawe ceny za transfer :-)
Nadmiar wyboru, to jest problem dla Androida ;-)
Sztuka ;-)
Ja wiem, że wiele osób się ze mną nie zgodzi, ale to jest sztuka ;-)
To jest jedyna ozdoba jaką mam na ścianie w KRK :-)
Miałem ją też w swoim kubiku w Motoroli, ale zostawiłem choć pewnie teraz już ktoś to zdjął ;-)
Pod tym dziełem znajduje się jakże głęboki i wzruszający tekst "Musisz się z tym pogodzić: jesteś uzależniony od kartofli."
Samo dzieł zaś przedstawia Rincewinda i można je znaleźć w Sztuce Świata Dysku.
To jest jedyna ozdoba jaką mam na ścianie w KRK :-)
Miałem ją też w swoim kubiku w Motoroli, ale zostawiłem choć pewnie teraz już ktoś to zdjął ;-)
Pod tym dziełem znajduje się jakże głęboki i wzruszający tekst "Musisz się z tym pogodzić: jesteś uzależniony od kartofli."
Samo dzieł zaś przedstawia Rincewinda i można je znaleźć w Sztuce Świata Dysku.
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Blipuś znów działa :-)
Visual Desing Lead w staini Gooogle'a
Skarpetki zamiast kapci ;-)
"Plakat"
Traf to za userem... ;-)
Bloggeroid 1.4.0 :-) - w stronę stabilności... oby ;-)
Właśnie wrzuciłem do Android Marketu nową wersję Bloggeroida, tym razem z numerkiem 1.4.0.
W tej wersji dodałem "ficzer" pozwalający na dodawanie do wpisów tekstu "posted from Bloggeroid", ale tylko jeśli chcesz.
Poprawiłem też obsługę błędów. Pewne najczęściej zgłaszane błędy powinny być obsługiwane w lepszy sposób.
Zmieniłem też zachowanie aplikacji gdy nie zna jeszcze namiarów na konto Google z którego powinna korzystać.
Dodałem też łopatologiczne wskazówki, że pod klawiszem Menu można znaleźć kilka fajnych funkcji.
Poszerzyłem też "filtr" używany do wybierania obrazków, teraz widoczne tam będą wszystkie obrazki, nie tylko te z mime image/jpeg.
Zapraszam do instalacji :-)
W tej wersji dodałem "ficzer" pozwalający na dodawanie do wpisów tekstu "posted from Bloggeroid", ale tylko jeśli chcesz.
Poprawiłem też obsługę błędów. Pewne najczęściej zgłaszane błędy powinny być obsługiwane w lepszy sposób.
Zmieniłem też zachowanie aplikacji gdy nie zna jeszcze namiarów na konto Google z którego powinna korzystać.
Dodałem też łopatologiczne wskazówki, że pod klawiszem Menu można znaleźć kilka fajnych funkcji.
Poszerzyłem też "filtr" używany do wybierania obrazków, teraz widoczne tam będą wszystkie obrazki, nie tylko te z mime image/jpeg.
Zapraszam do instalacji :-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Mniej wredne Google Docs ;-) - zabawy z OCRem część 2
OOo2GD 1.9.1 - wybierz sobie Look And Feel :-)
Wpis próbny, czyli rozproszona wirtualna maszyna Java'y
Przyśpieszanie backtrackingu
Chrome2Chrome - kto chce potestować? ;-)
poniedziałek, stycznia 17, 2011
Michigan left - mamy takowe w KRK :-)
Jakich to się człowiek rzeczy dowiaduje w Internecie ;-)
Okazuje się np. że mamy w Krakowie zakręty zwane Michigan left :-) czyli takie gdzie w lewo skręca się przez zawracanie i skręcanie w prawo ;-)
Na mapce poniżej widać takowy w KRK:
Pokaż Michigan Left na większej mapie
Nie wiedziałem nawet, że taki rodzaj zakrętu ma specjalną nazwę :-)
Chyba nawet ze 2 razy z nich korzystałem ;-) [niewiele razy bo w KRK używam samochodu głównie do wjeżdżania do miasta w poniedziałek i wyjeżdżania w czwartek ;-)].
Podobne postybeta
Wycieczka po LA ;-)
Wszystko kłamie ;-)
Mój Robot - podejście pierwsze ;-)
Który kod (nie kot! ;-)) lepszy?
Spryciarz z Londynu i kilka uwag o tłumaczeniu
Okazuje się np. że mamy w Krakowie zakręty zwane Michigan left :-) czyli takie gdzie w lewo skręca się przez zawracanie i skręcanie w prawo ;-)
Na mapce poniżej widać takowy w KRK:
Pokaż Michigan Left na większej mapie
Nie wiedziałem nawet, że taki rodzaj zakrętu ma specjalną nazwę :-)
Chyba nawet ze 2 razy z nich korzystałem ;-) [niewiele razy bo w KRK używam samochodu głównie do wjeżdżania do miasta w poniedziałek i wyjeżdżania w czwartek ;-)].
Podobne postybeta
Wycieczka po LA ;-)
Wszystko kłamie ;-)
Mój Robot - podejście pierwsze ;-)
Który kod (nie kot! ;-)) lepszy?
Spryciarz z Londynu i kilka uwag o tłumaczeniu
Zaburzenie "pola przyczynowości" :-)
Wczoraj gdy wjechałem do Krakowa to wszystkie światła od autostrady do Bonarki były zielone.
Zaspałem dziś bo mi się wczoraj w nocy pomyliło i najpierw włączyłem budzik w telefonie po czym musiałem go wyłączyć bo nie dzwonił i był wyłączony.
A do tego nie dość, że "żółty" tramwaj (czyli taki jadący do zajezdni) przyjechał przed moim (to dobrze, lubię żółte tramwaje, mniejszy tłok w nich jest :-)) to jadą dwa takie pod rząd.
Chyba się zacznę rozglądać po ziemi, bo a nóż gdzieś stówę znajdę? ;-)
Tak, wiem że nie ma czegoś takiego jak pole przyczynowości, ale to i pole morficzne to dwa zabawne "wynalazki" Terry'ego Pratchetta, które zasługują na propagację! L-przestrzeń też ;-)
Podobne postybeta
Empik w Bonnarce ssie
Morze i plaża mnie dziś zmoczyły i chciały pochłonąć ;-)
Flaker
Kindle vs papier, punkt dla Kindle
Chcę do Ameryki ;-)
Zaspałem dziś bo mi się wczoraj w nocy pomyliło i najpierw włączyłem budzik w telefonie po czym musiałem go wyłączyć bo nie dzwonił i był wyłączony.
A do tego nie dość, że "żółty" tramwaj (czyli taki jadący do zajezdni) przyjechał przed moim (to dobrze, lubię żółte tramwaje, mniejszy tłok w nich jest :-)) to jadą dwa takie pod rząd.
Chyba się zacznę rozglądać po ziemi, bo a nóż gdzieś stówę znajdę? ;-)
Tak, wiem że nie ma czegoś takiego jak pole przyczynowości, ale to i pole morficzne to dwa zabawne "wynalazki" Terry'ego Pratchetta, które zasługują na propagację! L-przestrzeń też ;-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Empik w Bonnarce ssie
Morze i plaża mnie dziś zmoczyły i chciały pochłonąć ;-)
Flaker
Kindle vs papier, punkt dla Kindle
Chcę do Ameryki ;-)
niedziela, stycznia 16, 2011
Dziwne.
Dziś się pojawiła na portalach informacja podawana za Yahoo News, że zadłużenie USA przekroczyło 14 bln dolarów i że jak dojdzie do 14.3 to osiągnie poziom dopuszczalny prawnie.
I teraz ciekawa sprawa.
Wszystkich to ucieszyło!
Korwiniści zawyli z radości bo socjalista Obama wszystko spieprzył. Rasiści zawyli z radości bo czarny Obama się nie sprawdził, znaczy ich na wierzchu bo gorszy (cholera wie od kogo, ale po rasistach nie należy się spodziewać sensownego wnioskowania). Socjaliści zawyli z radości bo się bastion kapitalizmu zaczyna walić....
Nie zawali się. Stany są teraz bogatsze niż były 10 lat temu i nikomu jakoś szczególnie nie zależy na tym by się zawalały.
Ale gdyby się zawaliły to jednak my dostalibyśmy odłamkami. Bo czy nam się to podoba czy nie to kulturowo bliżej nam do USA niż do Chin czy Indii. W naszym interesie, w interesie naszego samopoczucia jest to by stany były w miarę mocne. Unia Europejska jest tak powiązana z USA, że katastrofa tam doleci i do nas.
Do Chin zresztą też, bo kto by kupował masy chińskich tanich produktów gdyby nagle największy rynek zbytu Chin zniknął? USA to 21% chińskiego eksportu.
No, ale ciekawe, że wszyscy się cieszą z tego, że USA się zadłużają...
Podobne postybeta
Kto ile zyska?
Jak socjaliści stworzyli globalne ocieplenie by uderzyć po kieszeni islamistów i Rosję ;-)
Piesakrew!
MOCAK nie taki mocny ;-)
Noblowisko
I teraz ciekawa sprawa.
Wszystkich to ucieszyło!
Korwiniści zawyli z radości bo socjalista Obama wszystko spieprzył. Rasiści zawyli z radości bo czarny Obama się nie sprawdził, znaczy ich na wierzchu bo gorszy (cholera wie od kogo, ale po rasistach nie należy się spodziewać sensownego wnioskowania). Socjaliści zawyli z radości bo się bastion kapitalizmu zaczyna walić....
Nie zawali się. Stany są teraz bogatsze niż były 10 lat temu i nikomu jakoś szczególnie nie zależy na tym by się zawalały.
Ale gdyby się zawaliły to jednak my dostalibyśmy odłamkami. Bo czy nam się to podoba czy nie to kulturowo bliżej nam do USA niż do Chin czy Indii. W naszym interesie, w interesie naszego samopoczucia jest to by stany były w miarę mocne. Unia Europejska jest tak powiązana z USA, że katastrofa tam doleci i do nas.
Do Chin zresztą też, bo kto by kupował masy chińskich tanich produktów gdyby nagle największy rynek zbytu Chin zniknął? USA to 21% chińskiego eksportu.
No, ale ciekawe, że wszyscy się cieszą z tego, że USA się zadłużają...
Podobne postybeta
Kto ile zyska?
Jak socjaliści stworzyli globalne ocieplenie by uderzyć po kieszeni islamistów i Rosję ;-)
Piesakrew!
MOCAK nie taki mocny ;-)
Noblowisko
Minecraft - chyba mam za słaby komputer ;-)
No i chyba mam za słaby komputer :-)
Po tym jak przeczytałem o Minecraft'cie i postanowiłem spróbować to okazało się, że na moim laptopie z Intel Core 2 Duo T6600 z 4GB RAM i Windows 7, do tego z GeForce GT220 Cuda 1GB działa to wolno :-(
Sama gra jest hmm... specyficzna. Fajnie, że można budować, działa tam fizyka, z tym, że częściowo, bo np. można budować rzeczy w powietrzu co nie do końca jest zgodne z prawami fizyki, a z drugiej strony jak się zrobi dziurę w kopalni która jest podwodą i przebije się do tej wody to woda zalewa kopalnię :-) (co zrobiłem :-)), ale jakoś po 30 minutach zabawy mnie nie porwała. Ale na pewno do niej wrócę ;-)
Tylko teraz pytanie, czy to jednak mój komputer za słaby jest, czy może jednak to tylko przez to, że go nie wyłączyłem na noc i miał zapchany RAM? ;-)
Podobne postybeta
Cyniczne ja ;-)
Majowe książki :-)
Chcę szybki komputer!
Nie taka klasa konkretna straszna....
"Cześć"
Po tym jak przeczytałem o Minecraft'cie i postanowiłem spróbować to okazało się, że na moim laptopie z Intel Core 2 Duo T6600 z 4GB RAM i Windows 7, do tego z GeForce GT220 Cuda 1GB działa to wolno :-(
Sama gra jest hmm... specyficzna. Fajnie, że można budować, działa tam fizyka, z tym, że częściowo, bo np. można budować rzeczy w powietrzu co nie do końca jest zgodne z prawami fizyki, a z drugiej strony jak się zrobi dziurę w kopalni która jest podwodą i przebije się do tej wody to woda zalewa kopalnię :-) (co zrobiłem :-)), ale jakoś po 30 minutach zabawy mnie nie porwała. Ale na pewno do niej wrócę ;-)
Tylko teraz pytanie, czy to jednak mój komputer za słaby jest, czy może jednak to tylko przez to, że go nie wyłączyłem na noc i miał zapchany RAM? ;-)
Podobne postybeta
Cyniczne ja ;-)
Majowe książki :-)
Chcę szybki komputer!
Nie taka klasa konkretna straszna....
"Cześć"
Strzeż się złych komentarzy łużytkowniku ;-)
Miałem wypuszczać wersję 1.4.0 Bloggeroida tak w czwartek lub piątek, zostało mi wtedy jeszcze tylko kilka poprawek, ale dostałem 1 w Android Markecie z niemiłym komentarzem.
To się obraziłem i jak dobrze pójdzie nowa wersja będzie dopiero w tym tygodniu ;-) (chociaż możliwe, że zrobię w końcu stronę, która będzie helpem)
Moja polityka jest prosta. Ludzie dostają coś za darmo, nie podoba się? Szkoda, mam nadzieję, że znajdą coś lepszego. Miło mi będzie jak powiedzą mi grzecznie co im się nie podoba i jak to wg. nich mogę poprawić. Możliwe, że to zignoruję bo np. nie umiem tego zrobić tak jak chcą, albo mi się ich pomysł nie podoba.
Mają prawo mnie źle oceniać, ale jak robią to z tekstem w stylu "to gówno nie działa" to znaczy to tylko, że są kretynami, którzy nie zasłużyli by móc tego używać.
Prawo brutalnej oceny mają tylko ci, którzy potrafią to zrobić lepiej i już zrobili to lepiej.
Że to z mojej strony co najmniej trąci dziecinadą? Szczegół. To ja się męczyłem, nie taki brzydki komentator ;-)
Podobne postybeta
Etykieta kaleczenia imion by się przydała ;-)
Jak Chrome Firefoksa ruguje.....
Brudny sekret ;-) czyli jak podnieść oceny aplikacji w Google Play ;-)
E-booki Terry'ego Pratchet'a 40% taniej :-)
Ingress i moje portale... ;-)
To się obraziłem i jak dobrze pójdzie nowa wersja będzie dopiero w tym tygodniu ;-) (chociaż możliwe, że zrobię w końcu stronę, która będzie helpem)
Moja polityka jest prosta. Ludzie dostają coś za darmo, nie podoba się? Szkoda, mam nadzieję, że znajdą coś lepszego. Miło mi będzie jak powiedzą mi grzecznie co im się nie podoba i jak to wg. nich mogę poprawić. Możliwe, że to zignoruję bo np. nie umiem tego zrobić tak jak chcą, albo mi się ich pomysł nie podoba.
Mają prawo mnie źle oceniać, ale jak robią to z tekstem w stylu "to gówno nie działa" to znaczy to tylko, że są kretynami, którzy nie zasłużyli by móc tego używać.
Prawo brutalnej oceny mają tylko ci, którzy potrafią to zrobić lepiej i już zrobili to lepiej.
Że to z mojej strony co najmniej trąci dziecinadą? Szczegół. To ja się męczyłem, nie taki brzydki komentator ;-)
Podobne postybeta
Etykieta kaleczenia imion by się przydała ;-)
Jak Chrome Firefoksa ruguje.....
Brudny sekret ;-) czyli jak podnieść oceny aplikacji w Google Play ;-)
E-booki Terry'ego Pratchet'a 40% taniej :-)
Ingress i moje portale... ;-)
czwartek, stycznia 13, 2011
Pomysł - przypinajne TODO ;-)
Z serii pomysłów krótkich, a może przydatnych ;-)
Narzędzie, coś w stylu notatnika/todo, ale z ficzerem "przypinania" do okienek różnych programów. Może nie w sensie rzeczywistego "przypięcia", ale raczej na tej zasadzie, że jak dany program odpalamy to się pojawiają nowe elementy na ToDo.
Do zrobienia powinno to być dość proste, w końcu kiedyś myślałem już o mierniku rozproszenia, który miałby rejestrować jak często zmieniam otwartą aktualnie aplikacje (i nawet działał, ale trudno było z jego logów wysnuć jakieś wnioski ;-)) i z tego co pamiętam podpięcie pod Java'ę kodu który przez JNI albo JNA zbierał te dane to był pikuś, a przecież jakbym coś takiego popełniał to przecież nie muszę używać Java'y, a wtedy powinno być nawet prościej ;-)
Trzeba obaczyć.
Podobne postybeta
C# miewa swoje plusy ;-)
Lokalizowanie zdjęć ;-)
Polowanie na Nexus 4 - wersja automagiczna ;-)
JNA, czyli w Java'ie też można :-)
Google Music - wrażenia
Narzędzie, coś w stylu notatnika/todo, ale z ficzerem "przypinania" do okienek różnych programów. Może nie w sensie rzeczywistego "przypięcia", ale raczej na tej zasadzie, że jak dany program odpalamy to się pojawiają nowe elementy na ToDo.
Do zrobienia powinno to być dość proste, w końcu kiedyś myślałem już o mierniku rozproszenia, który miałby rejestrować jak często zmieniam otwartą aktualnie aplikacje (i nawet działał, ale trudno było z jego logów wysnuć jakieś wnioski ;-)) i z tego co pamiętam podpięcie pod Java'ę kodu który przez JNI albo JNA zbierał te dane to był pikuś, a przecież jakbym coś takiego popełniał to przecież nie muszę używać Java'y, a wtedy powinno być nawet prościej ;-)
Trzeba obaczyć.
Podobne postybeta
C# miewa swoje plusy ;-)
Lokalizowanie zdjęć ;-)
Polowanie na Nexus 4 - wersja automagiczna ;-)
JNA, czyli w Java'ie też można :-)
Google Music - wrażenia
Testowanie złe...
Namieszałem w kodzie Bloggeroida, tylko nie wiem jak bardzo ;-)
Niestety jako repozytorium używam Mercuriala i chyba zapomniałem jakiś czas temu coś skomicić (czyli zrobić commit) i po przeglądaniu zmian wiem tylko, że jest ich dużo ;-)
No to zaczynam się bawić w testowanie. Co jest o tyle trudne, że nie do końca wiem co mam testować ;-)
Trzeba zapamiętać na przyszłość by nie wracać do kodu w którym się grzebało przez 2 albo 3 miesiące z doskoku w wolnych chwilach... Lepiej chyba by było skasować wszystkie zmiany i zacząć od nowa... ale to tylko wtedy jeśli na repozytorium mam aktualną wersję "produkcyjną", a raczej jej nie mam ;-)
Ok, to sprawdźmy jeszcze czy bold działa i dodajmy jakiś obrazek (widok sprzed chwili z mojego balkonu w KRK)
Miejmy nadzieję, że zadziała ;-)
Podobne postybeta
Książkowy Stack Overflow ;-)
Nie ufajcie mergerowi z Mercuriala...
Znaczek Vege
Jedna lista
Fauci ouchie - mam i ja ;-)
Niestety jako repozytorium używam Mercuriala i chyba zapomniałem jakiś czas temu coś skomicić (czyli zrobić commit) i po przeglądaniu zmian wiem tylko, że jest ich dużo ;-)
No to zaczynam się bawić w testowanie. Co jest o tyle trudne, że nie do końca wiem co mam testować ;-)
Trzeba zapamiętać na przyszłość by nie wracać do kodu w którym się grzebało przez 2 albo 3 miesiące z doskoku w wolnych chwilach... Lepiej chyba by było skasować wszystkie zmiany i zacząć od nowa... ale to tylko wtedy jeśli na repozytorium mam aktualną wersję "produkcyjną", a raczej jej nie mam ;-)
Ok, to sprawdźmy jeszcze czy bold działa i dodajmy jakiś obrazek (widok sprzed chwili z mojego balkonu w KRK)
Miejmy nadzieję, że zadziała ;-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Książkowy Stack Overflow ;-)
Nie ufajcie mergerowi z Mercuriala...
Znaczek Vege
Jedna lista
Fauci ouchie - mam i ja ;-)
środa, stycznia 12, 2011
Linkownika mi zaczyna brakować...
Łozusicku... Nietopse jest...
Zacyna mi brakować jakowegoś miezca cobym trzymoć mógł linki... [OK, pojechałem Feeglowym w wersji Piotra W. Cholewy ;-)]
Nigdy jakoś mi tego nie brakowało, a teraz coraz częściej znajduję się w sytuacji w stylu "o fajna, strona dobrze by było ją zachować na kiedyś".
Niby mógłbym używać zakładek, ale jakoś do mnie nie przemawiają.
A co, jak będę miał chwilę natchnienia to sobie napiszę coś co będzie zapamiętywało wszystkie strony, które odwiedzam i będzie sobie układało listy tego co oglądam i odwiedzam najczęściej, a jak mi odbije to może będzie też starało się analizować treść stron i szukać coś podobnego! Ale to tylko jak mnie dopadnie wena i będę w stanie podatności na odbicie ;-)
Ale zaczyna mi czegoś takiego brakować.
Podobne postybeta
OOo2GD 2.1.0 - filtrowanie, sortowanie [dla niektórych ;-)] i bardziej *nixowe nazwy
Tak Maven'ie, zbłądziłem ;-)
T-Mobile, weźcie się odczepcie...
Graph Search.... ale o co chodzi?
Różne rodzaje turystyki
Zacyna mi brakować jakowegoś miezca cobym trzymoć mógł linki... [OK, pojechałem Feeglowym w wersji Piotra W. Cholewy ;-)]
Nigdy jakoś mi tego nie brakowało, a teraz coraz częściej znajduję się w sytuacji w stylu "o fajna, strona dobrze by było ją zachować na kiedyś".
Niby mógłbym używać zakładek, ale jakoś do mnie nie przemawiają.
A co, jak będę miał chwilę natchnienia to sobie napiszę coś co będzie zapamiętywało wszystkie strony, które odwiedzam i będzie sobie układało listy tego co oglądam i odwiedzam najczęściej, a jak mi odbije to może będzie też starało się analizować treść stron i szukać coś podobnego! Ale to tylko jak mnie dopadnie wena i będę w stanie podatności na odbicie ;-)
Ale zaczyna mi czegoś takiego brakować.
Podobne postybeta
OOo2GD 2.1.0 - filtrowanie, sortowanie [dla niektórych ;-)] i bardziej *nixowe nazwy
Tak Maven'ie, zbłądziłem ;-)
T-Mobile, weźcie się odczepcie...
Graph Search.... ale o co chodzi?
Różne rodzaje turystyki
wtorek, stycznia 11, 2011
W niewoli numerów wersji...
Dodałem sobie jakiś czas temu wsparcie dla folderów w OOo2GD.
Problem w tym, że tylko w okienku importu z Google Docs. Na okno eksportu nie mam pomysłu.
Chętnie bym wypuścił nową wersję, ale... obecna wersja to 2.3.1, nowej chciałbym nadać jakiś lepszy numerek, bo 2.3.2 sugerowałoby minimalne zmiany, a to znów mała zmiana nie jest, ale nadanie numeru 2.4.0 mogłoby znów powodować zdziwienie, że czemu w takim przypadku nie ma wparcie w oknie eksportu?
To samo w Bloggeroidzie, chciałbym wypuścić wersję różniącą się tym, że ma w tekście podpowiedzi info o tym, że po wciśnięciu Menu jest tam trochę fajnych opcji, ale to nie jest jakaś szczególna zmiana, więc przejście z 1.3.8 na 1.3.9 będzie trochę dziwne....
I niefajnie przez to jest.
Niby nic, a przeszkadza i stanowi pretekst do tego by nic nie robić ;-)
Podobne postybeta
No i gdzie jest mój tablet? Gdzie?
Go dla Windows przyśpiesza :-)
SwiftKey Flow wrażenia
Android jednak rządzi w klawiatury
Czas porzucić Java'ę?
Problem w tym, że tylko w okienku importu z Google Docs. Na okno eksportu nie mam pomysłu.
Chętnie bym wypuścił nową wersję, ale... obecna wersja to 2.3.1, nowej chciałbym nadać jakiś lepszy numerek, bo 2.3.2 sugerowałoby minimalne zmiany, a to znów mała zmiana nie jest, ale nadanie numeru 2.4.0 mogłoby znów powodować zdziwienie, że czemu w takim przypadku nie ma wparcie w oknie eksportu?
To samo w Bloggeroidzie, chciałbym wypuścić wersję różniącą się tym, że ma w tekście podpowiedzi info o tym, że po wciśnięciu Menu jest tam trochę fajnych opcji, ale to nie jest jakaś szczególna zmiana, więc przejście z 1.3.8 na 1.3.9 będzie trochę dziwne....
I niefajnie przez to jest.
Niby nic, a przeszkadza i stanowi pretekst do tego by nic nie robić ;-)
Podobne postybeta
No i gdzie jest mój tablet? Gdzie?
Go dla Windows przyśpiesza :-)
SwiftKey Flow wrażenia
Android jednak rządzi w klawiatury
Czas porzucić Java'ę?
poniedziałek, stycznia 10, 2011
&quot;Cud&quot;
Denerwuje mnie gdy dziennikarze używają słowa cud.
Ostatnio używają go w sprawie postrzelonej w USA pani polityk, że to cud, że żyje (i oby przeżyła i żeby nie miała zbyt wielu ubytków spowodowanych uszkodzeniami).
Żaden cud. Sami podają, że śmiertelność w przypadku przestrzelenia mózgu to 70-95%, czyli przeżywa od 3 na 10 ofiar do 1 na 20. Jakby to było 1 do 100000 to też by cud nie był, bo kto by nazwał cudem nowotwór? Może 1 do miliarda? Ale to wtedy cudowne byłyby hermafrodyty....
No i nawet zakładając istnienie cudów, to uznanie tego za cud oznaczałoby też uznanie, że inne ofiary tego szaleńca czy innych szaleńców (jak np. ten asystent posła PiS z Łodzi) nie zasłużyły na cud... to co oni gorsi?
Jak rzadkość zjawiska stanowić ma o cudowności, to katastrofa w Smoleńsku była "cudem". Gdyby nie zdarzyła się choć jedna z przyczyn to by jej nie było.
Gdyby nie było mgły, gdyby nie było incydentu w Gruzji, gdyby przygotowano plany awaryjne, gdyby wylot był wcześniej, gdyby piloci zdecydowali się jednak nie lądować, gdyby wieża kategorycznie zabroniła lądowania, gdyby do kabiny pilotów nie przychodził przełożony pilotów, gdyby wyciągnięto wnioski z katastrofy Casy i tak dalej.
Btw. jak kościół katolicki (czy inne religie uznające cuda) uznaje, że dany cud odbył się "za wstawiennictwem"? No bo skoro wyleczenie kogoś kto się modlił z jakiejś choroby jest cudem, to jak nazwać nie wyleczenie kogoś innego? Czyli albo takie cudowne wybieranie kogoś do wyleczenia to brak litości dla innych, których można było wyleczyć, albo trzeba brać pod uwagę też możliwość, że wyleczenie jednej z osób to przypadek, a wtedy powinna istnieć procedura na rozróżnienie cudów i powinna być powtarzalna i sprawdzalna. Inaczej to tylko religia, co tłumaczy się na "to co nam pasuje".
Podobne postybeta
Podobno przeziębienie trwa góra tydzień.... ;-)
Szok kulturowy
Łuna - luna ;-)
Władza PiSu jebnie, to pewne. Pytanie tylko kiedy
2000 dni BuffyPedii
Ostatnio używają go w sprawie postrzelonej w USA pani polityk, że to cud, że żyje (i oby przeżyła i żeby nie miała zbyt wielu ubytków spowodowanych uszkodzeniami).
Żaden cud. Sami podają, że śmiertelność w przypadku przestrzelenia mózgu to 70-95%, czyli przeżywa od 3 na 10 ofiar do 1 na 20. Jakby to było 1 do 100000 to też by cud nie był, bo kto by nazwał cudem nowotwór? Może 1 do miliarda? Ale to wtedy cudowne byłyby hermafrodyty....
No i nawet zakładając istnienie cudów, to uznanie tego za cud oznaczałoby też uznanie, że inne ofiary tego szaleńca czy innych szaleńców (jak np. ten asystent posła PiS z Łodzi) nie zasłużyły na cud... to co oni gorsi?
Jak rzadkość zjawiska stanowić ma o cudowności, to katastrofa w Smoleńsku była "cudem". Gdyby nie zdarzyła się choć jedna z przyczyn to by jej nie było.
Gdyby nie było mgły, gdyby nie było incydentu w Gruzji, gdyby przygotowano plany awaryjne, gdyby wylot był wcześniej, gdyby piloci zdecydowali się jednak nie lądować, gdyby wieża kategorycznie zabroniła lądowania, gdyby do kabiny pilotów nie przychodził przełożony pilotów, gdyby wyciągnięto wnioski z katastrofy Casy i tak dalej.
Btw. jak kościół katolicki (czy inne religie uznające cuda) uznaje, że dany cud odbył się "za wstawiennictwem"? No bo skoro wyleczenie kogoś kto się modlił z jakiejś choroby jest cudem, to jak nazwać nie wyleczenie kogoś innego? Czyli albo takie cudowne wybieranie kogoś do wyleczenia to brak litości dla innych, których można było wyleczyć, albo trzeba brać pod uwagę też możliwość, że wyleczenie jednej z osób to przypadek, a wtedy powinna istnieć procedura na rozróżnienie cudów i powinna być powtarzalna i sprawdzalna. Inaczej to tylko religia, co tłumaczy się na "to co nam pasuje".
Podobne postybeta
Podobno przeziębienie trwa góra tydzień.... ;-)
Szok kulturowy
Łuna - luna ;-)
Władza PiSu jebnie, to pewne. Pytanie tylko kiedy
2000 dni BuffyPedii
Użyszkodniki...
Wiecie czemu niektórzy developerzy (a wg. mnie większość developerów ;-)) mówi o użytkownikach użyszkodnicy?
Bo czasem po prostu odnóża opadają ;-)
Im mniej obeznana z komputerami grupa odbiorców tym gorzej. Czasem człowiek nawet nie pomyśli o tym, że tak można.
Np. dla niektórych w Androidzie nie istnieje przycisk Menu. W Bloggeroidzie pod Menu znajdują się opcje menu pozwalające na wczytanie postu, na zapisanie postu na SD oraz takie które pozwalają dodawać obrazki do posta. Znów oglądając obrazek można się nim "podzielić" przy pomocy Bloggeroida... i co myślą niektórzy userzy? Nic ;-)
Próbują dodawać obrazki przy pomocy Share (nawet GMAIL tego nie potrafi obsłużyć), ale nie wpadają na pomysł by może użyć Menu.
Problem w tym, że programiści znają komputery i zwykle potrafią ich używać, a użytkownicy nie do końca i czasem to co dla programisty jest banałem, dla użytkownika to rzecz niemożliwa do osiągnięcia. Użytkownik przez to reaguje często w stylu "co za kretyni, nie potrafią zrobić programu, który działa", a znów developerzy reagują tak "co za kretyni, nie potrafią używać programu, a narzekają" i jakoś to się kręci ;-)
Dlatego użytkownicy to użyszkodniki ;-) bo developerzy piszą programy, które działają tak jak powinny wg. nich, a użytkownicy używają ich tak jak powinny działać wg. nich ;-)
Tak się pożalić chciałem.
Podobne postybeta
Rycerz na białym koniu? ;-)
Patenty
Flaker
W normalnym kraju....
"Użyszkodnik" to zło
Bo czasem po prostu odnóża opadają ;-)
Im mniej obeznana z komputerami grupa odbiorców tym gorzej. Czasem człowiek nawet nie pomyśli o tym, że tak można.
Np. dla niektórych w Androidzie nie istnieje przycisk Menu. W Bloggeroidzie pod Menu znajdują się opcje menu pozwalające na wczytanie postu, na zapisanie postu na SD oraz takie które pozwalają dodawać obrazki do posta. Znów oglądając obrazek można się nim "podzielić" przy pomocy Bloggeroida... i co myślą niektórzy userzy? Nic ;-)
Próbują dodawać obrazki przy pomocy Share (nawet GMAIL tego nie potrafi obsłużyć), ale nie wpadają na pomysł by może użyć Menu.
Problem w tym, że programiści znają komputery i zwykle potrafią ich używać, a użytkownicy nie do końca i czasem to co dla programisty jest banałem, dla użytkownika to rzecz niemożliwa do osiągnięcia. Użytkownik przez to reaguje często w stylu "co za kretyni, nie potrafią zrobić programu, który działa", a znów developerzy reagują tak "co za kretyni, nie potrafią używać programu, a narzekają" i jakoś to się kręci ;-)
Dlatego użytkownicy to użyszkodniki ;-) bo developerzy piszą programy, które działają tak jak powinny wg. nich, a użytkownicy używają ich tak jak powinny działać wg. nich ;-)
Tak się pożalić chciałem.
Podobne postybeta
Rycerz na białym koniu? ;-)
Patenty
Flaker
W normalnym kraju....
"Użyszkodnik" to zło
Subskrybuj:
Posty (Atom)