Jakiś czas temu pisałem tutaj o oryginale, a dziś już mam polskie tłumaczenie :-) Najnowsza książka Dawkinsa wydana jest chyba nawet ładniej niż oryginał ;-) tłumaczenie też po przejrzeniu pierwszych paru stron nie jest złe [a na pewno lepsze niż takie, które ja bym stworzył :-)]. Książka w księgarniach pojawiła się w Dzień Darwina, czyli 12 lutego :-)
Jak widać po tytule wydawnictwo CiS zdecydowało się go zmienić, bo początkowo wg. ich strony książka miała nosić tytuł "Najwspanialsze przedstawienie w dziejach świata. Świadectwa ewolucji". Zmian chyba wyszła na dobre.
Cena niestety do najniższych nie należy bo winszują sobie 69 złotych za książkę, ale na szczęście jak widziałem w księgarni zainteresowanie jest :-) Może więc ktoś się pokusi o wydanie Ancestor's Tale.
Btw. czytając tą książkę człowiek przestaje się dziwić, że inna książka Richarda Dawkinsa Samolubny Gen była, a pewnie jeszcze nadal jest jedną z lektur na wydziałach literatury w Wielkiej Brytanii i USA jako przykład tego jak należy pisać o Nauce :-)
Tak sobie czytam teraz "The Blind Watchmaker" Dawkinsa i on pisze jak to kreacjoniści próbują obalać ewolucjonizm pytając jak to było z ewolucją oka.... palanty ;-) Wytłumaczenie ewolucji oka to "pikuś" bo rzeczywiście każde usprawnienie zdolności widzenia to zwykle zaleta i wzrost przystosowania, co przekłada się zwykle na wzrost ilości młodych, które przeżyją.
Dla mnie za to największą zagadką jest skąd się wzięły łożyskowce, dokładniej jak to ewoluowało. Czy było tak, że najpierw "po prostu" jaja siedziały we wnętrzu samicy dłużej, i przez to co prawda ona nie mogła zbyt dużo łazić, ale jaja zyskiwały możliwość "poruszania się" co zwiększało szansę na wyklucie? I nasze pramatki znosiły jaja z naszymi praprzodkami później i później przez co miały większe szanse na to, że ich przychówek przeżyje? A, że takie jajo to kłopot bo to i wapń trzeba zużyć, a i skorupka waży no i nie jest giętka to jaja traciły swoją otoczkę wapienną bo nie była przydatna [czytaj, nie było presji na jej zachowanie, a te z pramatek które robiły w sobie mniej otoczone skorupką jajka miały pewnie statystycznie więcej energii i zasobów na większa ilość młodych] i działały sobie te 2 błony płodowe - owodnia i omocznia jak to drzewiej bywało, a kosmówka przejmowała z jednej strony rolę skorupki bo tam jednak jakaś ochrona mechaniczna była potrzebna, a z drugiej strony zaczynała reagować z organizmem matki i tak z czasem zaczęło powstawać łożysko? Brzmi przekonująco, ktoś może polecić jakaś książkę, a najlepiej jakiś artykuł w internecie w którym to jest jednak profesjonalnie omówione?
Tak btw. a tego słynnego wirusa, którego maja chyba wszystkie ssaki [właśnie, ciekawe czy wszystkie czy tylko łożyskowce, lub łożyskowce i torbacze] wbudowanego w genom, a który powoduje, że organizm matki nie atakuje płodu, to zdobyli nasi przodkowie przed zdobyciem łożyska czy już po? Logicznie by było gdyby najpierw doszło do połączenia krwiobiegów płodu i matki, a wtedy wbudowanie wirusa w genom dało jakiejś pramatce czy jakimś pramatkom kopa ewolucyjnego bo miały zdecydowanie więcej udanych ciąż.
Przydałby się jakiś uniwersytecki kurs "Ewolucja dla każdego" albo chociaż studia podyplomowe "Ewolucjonizm" :-) i jeszcze trochę motywacji by sobie zrobić choć licencjat z biologii :-)
Na początku jakoś mi nie wchodziła, ale po paru stronach zaczęła :-)
Świetnie się to czyta, jak zresztą Dawkinsa zawsze ;-)
Jak sam pisze, ta książka ma być właśnie o tym, że ewolucja to fakt. Nie przypuszczenie, nie "tylko teoria" ale fakt. Zaczyna od wyjaśnienia co to właściwie jest teoria naukowa, a następnie pokazuje dlaczego i jak teoria ewolucji świetnie wypełnia ramy teorii naukowej.
Materiału przedstawia tak wiele, że trudno coś wybrać do takiego opisu :-) Ale przyznam, że co wieczór od paru dni mam ochotę napisać na bloga o paru przykładach z książki, bo co chwila trafiam na coś nowego i interesującego :-)
Np. dopiero teraz dowiedziałem się, bo w szkole mi tego nie powiedziano [ale z racji tego, że było to już parę lat temu, a wtedy badania filogenetyczne były jeszcze chyba tylko ryzykowną koncepcją badawczą, a nie uznaną metodą], że człowiek i tuńczyk są bliżej spokrewnieni, niż tuńczyk z rekinem :-) [czyli człowiek i tuńczyk mają bliższego sobie wspólnego przodka, niż tuńczyk z rekinem]. Ze szkoły wiedziałem, że z ryb wyszły płazy, z płazów gady, z gadów ssaki, a później ptaki [z gadów], ale nie wiedziałem, że w odróżnieniu do ssaków i ptaków, które są między sobą wzajemnie bardziej spokrewnione [czyli dowolne ssaki są ze sobą bardziej spokrewnione, lub dowolne ptaki są ze sobą bardziej spokrewnione] niż z gadami, czy starszymi, to już wśród gadów mogą być takie, które są między sobą mniej spokrewnione niż jeden z tych gadów z ptakami, albo ssakami, to samo w przypadku płazów, a już szczególnie ryb... Wychodzi na to, że stary dowcip: "- Tata, co to jest hipopotam? - Widzisz synku, to jest taka zwariowana ryba. - Ryba? Przecież one żyją na lądzie! - No i właśnie na tym polega ich wariactwo." ma racje :-) Czworonogi to takie zwariowane ryby, które wylazły na ląd [a później w wielu przypadkach znów wróciły do wody, a jak się okazuje prawdopodobnie niektóre z nich znów z tej wody wylazły, a niektóre z tych "wylaźniętych" wlazły tam ponownie...]. Dawkins wyjaśnia też dość obrazowo, że podział na gatunki jaki stosujemy to bardziej wynik naszego sposobu postrzegania świata, tego że lubimy wszystko dokładnie nazwać i rozdzielić, niż tego jak to tak w rzeczywistości funkcjonuje.
Ogólnie książkę polecam :-) Sam kupiłem na Amazon UK i jestem zadowolony :-) Polskie wydanie przygotowuje wydawnictwo CIS. Wg. zapowiedzi polski tytuł ma brzmieć "Najwspanialsze przedstawienie w dziejach świata. Świadectwa ewolucji". Nie mogę się go doczekać :-) ponieważ mimo wszystko czytając wersję angielską muszę się momentami zastanawiać nad znaczeniem niektórych słów ;-) szczególnie gdy chodzi o nazwy gatunków.
Richard Dawkins rozpoczął właśnie kampanię The Out Campaign, której celem jest przekonanie jak największej liczby ateistów, że ateizm to nie wstydliwa choroba, że to coś o czym można rozmawiać i z czym nie trzeba się kryć.
Miałem dziś z kolegą via GG dyskusję na temat związany ze "Źródłem Wszelkiego Zła" Richarda Dawkinsa. Z dyskusji mogę wysnuć wniosek jaki miałem po obejrzeniu obu części filmu - za krótkie. Bez przeczytania "Boga Urojonego" "Źródło Wszelkiego Zła" nie do końca jest zrozumiałe, zresztą chyba sam Dawkins po "Źródle.." miał niedosyt i dlatego powstała książka "Bóg Urojony".
W trakcie dyskusji kolega twierdził, iż religia ma uzasadnienie jako spoiwo społeczeństwa oraz jako gwarant moralności, który sprawia że ludzie którzy nie byliby w stanie zrozumieć zawiłości rozróżnienia dobra i zła postępują moralnie. [W każdym bądź razie tak zrozumiałem jego argumenty]. Niestety w filmie nie ma do końca jasnych argumentów zbijających te twierdzenia, są za to w książce :-) Wynik dyskusji był "remisowy", ani kolega nie zmienił poglądów ani ja ;-) A mój wniosek z tej dyskusji jest taki - "Boga Urojonego" warto przeczytać :-)
Ateista znajdzie tam potwierdzenie swojego przekonania, że chyba jednak nie wszyscy w Boga wierzą, a wierzący pozna argumenty drugiej strony.
Jutro o 20:50 na Planete program Richarda Dawkinsa Źródło Wszelkiego Zła? Program ten stanowi bardzo ładny komplet z książką Bóg Urojony, o której już tu pisałem.
Na stronach TED można znaleźć wiele ciekawych wykładów na różne tematy, np. wykład Richarda Dawkinsa o tym dlaczego postrzegamy świat tak, a nie inaczej :-) Dlaczego skała jest twarda skoro składa się praktycznie z samej pustej przestrzeni? [fakt Dawkins nie wspomina zbyt wiele o tym dlaczego skała stawia nam opór, ale tłumaczy dlaczego uważamy ją za twardą]
Wykład wart obejrzenia i wysłuchania choćby dla samego akcentu Dawkinsa ;-)
W "Bogu Urojonym" Dawkins kilkukrotnie odwołuje się do pojęcia żurawia ewolucji, żurawia Darwina, żurawia Dennett'a [który wprowadził to pojęcie] czy ogólnie żurawia, stawiając go w opozycji do "haka z nieba". Niestety w "Bogu Urojonym" pojęcie to nie jest wytłumaczone, wytłumaczenie można za to znaleźć między innymi w Nauce Świata Dysku Terry'ego Pratchett'a oraz Ian'a Stewart'a i Jack'a Cohen'a.
Czym jest ten żuraw? To sposób na pokazanie, że nie zawsze musi istnieć coś większego i bardziej skomplikowanego by zbudować coś innego, Każdy kto widział jak buduje się wysokie budynki powinien dość łatwo zrozumieć ideę żurawia. Do zbudowania budynku potrzeba dźwigów, dźwigi te muszą być wyższe niż budynek, ale jak zbudować takie dźwigi? Do pewnej wysokości dźwigu możemy go budować w poziomie, a dopiero później sprawić by stał się pionowy, jednak dość szybko dochodzimy do granic takiego podejścia [i to szybciej nawet do granicy ekonomicznej takiego podejścia niźli granicy fizycznej]. Jak więc zbudować wysoki na 12 pięter dźwig by miało to uzasadnienie ekonomiczne? Odpowiedzią jest stwierdzenie, że dźwig powinien sam się zbudować. Wystarczy by zaczął od prostszej i mniejszej wersji i zaczął budować się wzwyż, dzięki temu po jakimś czasie "dorośnie" do pożądanych rozmiarów. Nie musi istnieć więc żaden "hak z nieba", czy w naszym budowlanym przykładzie - większy dźwig. Wystarczy żuraw, który sam się zbuduje.
Darwinizm daje zaś takiego "żurawia" - dobór naturalny, który pokazuje, że do powstania czegoś skomplikowanego wystarczy prosty mechanizm, nie ma konieczności istnienia bardziej skomplikowanego mechanizmu.
Czytam ostatnio "Boga Urojonego", którego udało mi się kupić w czwartek w jednym z krakowskich EMPiKów :-)
Richard Dawkins przytoczył tam ciekawe wyniki ankiety rozesłanej wśród brytyjskich naukowców, poniżej podobna ankieta :-) Ciekawe jak wyniki będą różniły się od tej o której pisze Dawkins :-)
7 oznacza wiarę w Boga, który wysłuchuje modlitw i w odpowiedzi na nie zmienia świat. Czyli jest to wiara w Boga, który w odpowiedzi na modlitwę nieprzygotowanego studenta sprawia, że ten zdaje egzamin, albo w odpowiedzi na modlitwę o zdrowie uzdrawia. 1 oznacza kompletny ateizm bez jakiejkolwiek krztyny wiary w Boga. Stopnie pomiędzy odpowiadają właśnie takim rodzajom wiary/niewiary, które mieszczą się między tymi dwoma skrajnościami. 4 oznacza, że nie wiemy i ani wierzymy, ani nie wierzymy.
Choć ankieta internetowa nie jest zbyt miarodajna, to prosiłbym o w miarę szczere odpowiedzi :-)
Czekam od dłuższego czasu na książkę "Bóg Urojony" Richarda Dawkinsa.
Jak na razie zakupu można dokonać na stronie wydawcy, czyli wydawnictwa CiS [btw. ktoś powinien ponieść srogą karę za przygotowanie tak paskudnej strony...].
Co zresztą pozwala mi na szacowanie zainteresowania książką w Polsce ;-) [szacunki ostrożne i bardzo możliwe, że znacznie zaniżone]
Jeżeli przyjmiemy, że kliknięcia rozkładają się tak: link 1 = 1/2 wszystkich kliknięć link 2 = 1/4 wszystkich kliknięć link 3 = 1/8 wszystkich kliknięć
czyli ilość kliknięć na n-ty link = ((1/2)^numer linku)*ilość wszystkich kliknięć
To przy założeniu, że na mojego bloga w ciągu 20 dni weszły 62 osoby szukające dokładnie tekstu Bóg urojony [ale nie "Bóg urojony", albo innych kombinacji dotyczących tej samej książki] można szacować, że w ciągu 1 dnia o tą książkę "pyta" od 400 do 1600 osób ;-)
Dużo to czy mało? Trudno mi oceniać, wiem że rekord odwiedzin mojej strony o Buffy to 564 wejść [3 września 2004, akurat wtedy telewizja Polsat rozpoczęła po długiej przerwie emisję serialu] i zaryzykuje twierdzenie, że wtedy przejąłem jakieś 50-75% ruchu. A to by pozwalało przypuszczać, że zapytania o "Boga urojonego" są tak samo częste jak o Buffy gdy była popularna w TV ;-) [choć nie przesadnie popularna ;-)]. Sądzić więc można, że ofensywy ateizmu takiej o jakiej piszą w USA raczej nie będzie, ale może chociaż mały ferment się zrobi ;-)
W maju 2007 roku na polskim rynku wydawniczym ma pojawić się nowa książka Richarda Dawkinsa, autora takich bestsellerów jak "Samolubny Gen" czy "Ślepy zegarmistrz". "Bóg urojony" bo o nim mowa ukarze się dzięki wydawnictwu CiS.Wśród wielu przesłań tej książki ciekawym jest pojęcie ateistycznej dumy, dumy z tego, że jest się ateistą. Szczególnie istotne jest to w USA, co pokazuje Dawkins odwołując się do wyników sondażu przeprowadzonego przez Gallupa w 1999 roku w USA. W sondażu tym zapytano amerykanów czy zagłosowaliby w wyborach na wykwalifikowaną pod innymi względami osobę, która byłaby kobietą (95% by zagłosowało), Katolikiem (94%), Żydem (92%), czarnym (92%), Mormonem (79%), homoseksualistą (79%), ateistą (49%).Jak zauważa Dawkins ateiści w Stanach Zjednoczonych są przez ogół postrzegani teraz tak jak homoseksualiści 50 lat temu.W tym miejscu na pewno niejedna osoba, która czyta ten wpis [łącznie ze znaczną grupą ateistów] pomyśli "znów ten wojujący ateizm". I to właśnie jest miejsce w którym objawia się uprzedzenie przeciwko ateizmowi, na które nawet ateiści chorują.Widząc w telewizji księdza który mówi o Bogu jako o fakcie nikt z nas nie widzi tego jako "wojującego teizmu", uznajemy że jest to po prostu wyrażanie opinii i wolności religijnej. Jeżeli jednak z tym księdzem dyskutować będzie ateista, który powie, że to iż Bóg istnieje nie jest faktem, a jedynie hipotezą to większość odczyta to właśnie jako wojujący ateizm. Nikt ateiście nie zabrania nie wierzyć w Boga, ale nie powinien tego publicznie mówić i okazywać, bo to jest już wg. znacznej części społeczeństwa wojujący ateizm.Dlatego "Boga urojonego" warto przeczytać, może dzięki temu niewinne pytanie ateisty do osoby wierzącej "Ku czci czego właściwie jest Wielki Piątek", nie wzbudzi u słuchającego z boku wybuchu "Jak tego można nie wiedzieć, przecież to wszyscy wiedzą".