środa, lipca 31, 2013

Linia najmniejszego oporu, a nie "najmniejsza linia oporu", to naprawdę prosto zapamiętać....

Jest tak.

Jest sobie jakiś teren, przez który biegnie ścieżka, ta ścieżka jest szczególna, bo jest to najprostsza (najmniej trudna) do przejścia ścieżka po której można ten teren przejść.
To ścieżka/linia na której występuje najmniejszy opór.

Jest to ścieżka najmniejszego oporu, zwana zwykle linią najmniejszego oporu.

Co to jest "najmniejsza linia oporu" to nie wiadomo, ale musi to być jakaś mała linia, najbardziej mała linia, która ma opór....

Czyli jak ktoś idzie na łatwiznę i robi coś najmniejszym możliwym wysiłkiem to idzie właśnie po linii najmniejszego oporu.


Podobne postybeta
Kto się zna na obróbce grafiki?
W niewoli numerów wersji...
Dlaczego skała jest twarda?
Na śpiocha....
Serwis dobry na wszystko ;-)

3 najlepsi przyjaciele web developera (ale nie tyle front end developera czy UI developera, a developera który pracuje po obu stronach i po stronie klienta i serwera ;-))

Trzej najważniejsi i najlepsi przyjaciele web developera to:
Chrome
Fiddler2
Wireshark 

Zaczynamy od Chrome, które pozwala nam na debugowanie JavaScript, zabawy z DOMem i stylami, edycję strony w trakcie jej oglądania, oraz oglądanie co lata między przeglądarką, a serwerem....
Gdy do tej ostatniej rzeczy brakuje nam "ciągłości" między zmianami strony to sięgamy po Fiddler2, który działa jak serwer proxy.
Dzięki Fiddler2 oglądamy co lata między przeglądarką, a serwerem, przeglądarką może być cokolwiek.
Można nawet podglądać ruch po HTTPS...
Na końcu gdy nawet Fiddler2 nie jest w stanie nam wszystkiego pokazać mamy Wiresharka, czyli sniffer, który pozwala nam obejrzeć co w sieci piszczy.
Wireshark pozwala nam robić jeszcze inne rzeczy, np. zobaczyć co jakiś program wysyła do jakiegoś urządzenia.... co robiłem w Motoroli ;-)

A jest jeszcze telnet, którym możemy połączyć się do naszego web servera i pogadać z nim pisząc z palca komendy ;-)

Ktoś zna jeszcze lepszych przyjaciół? ;-)


Podobne postybeta
Różne smaki Bloggeroida :-)
W programowaniu jednak najważniejsi są ludzie ;-)
Głupi HTTPS...
Kto mi podmienia certyfikat do GMAILa? ;-) A bardziej - jak? ;-)
Google Maps 5.0 dla Androida.... nie tak pięknie

Migracja do Androida 4.3 zakończona, 3 z 3 urządzeń zaktualizowane ;-)

Najpierw 4.3 dopadło Nexus'a 10, w piątek po 21.
W poniedziałek dopadło Nexus 4, a we wtorek Nexus 7.

Sam próbowałem wcześniej popchnąć Nexus 4 i Nexus 7 używając "sztuczki" z sideload'em, ale nie poszło :-(

5 dni na migrację do nowego systemu to chyba nie jest długo ;-)

Inna sprawa, że Jelly Bean jest już z nami od roku. Zaczęło się z Androidem 4.1, później był 4.2, a teraz 4.3... strasznie długie jest to Jelly Bean...

Na chwilę obecną mój stan posiadania Androidów to:
G1 z Android 1.6 Donut, od dawna nieaktualizowany, zaczynał z 1.1 albo 1.5,
Nexus S z 4.1 Jelly Bean, już nieaktualizowany, zaczynał z 2.3 Gingerbread,
EEE Pad Trasnformer z 4.0.4 Ice Cream Sandwich, już nieaktualizowany, zaczynał z 3.0 Honeycomb,
Nexus 7 z 4.3 Jelly Bean, zaktualizowany, najpewniej dostanie jeszcze 5.0, zaczynał z 4.1,
Nexus 10 z 4.3 Jelly Bean, zaktualizowany, najpewniej dostanie jeszcze 5.0, zaczynał z 4.2,
Nexus 4 z 4.3 Jelly Bean, zaktualizowany, najpewniej dostanie 5.0, zaczynał z 4.2.

Jak widać mam przegląd przez spektrum Androidów, ale dominuje jednak Jelly Bean ;-)


Podobne postybeta
Clock JB+, czyli zegar z Jelly Bean 4.2 dla starszych Androidów
Gadżetomania...... tak, jestem na nią chory
Przemek w krainie Stefanów ;-)
Wernyhora mode.... któryś tam.. co to jest Occam? ;-)
Migracja z blog.pl do blogger.com

"i ma Office'a...."

Nie wiem czemu, ale wiele osób wśród piszących o IT zachwycało się Windows RT czy Surface RT, a nawet Surface PRO używając argumentu "i ma Office'a".

Przyznajcie się kto z własnej nieprzymuszonej woli otwiera pliki MS Office poza pracą? A kto je tworzy?

Office może być wabikiem dla księgowego, a nie kogoś kto chce mieć tablet.

Nawet wśród korpouserów MS Office też jest wykorzystywany sporadycznie. Większość userów spędza czas w przeglądarce używając aplikacji webowych, kolejna grupa używa dedykowanych aplikacji desktopowych. Jeśli używają MS Office to zwykle do tego by wydrukować dokument dla klienta, wygenerowany przez którąś z aplikacji, albo by otworzyć prezentację z ostatniego All Hands Mettingu.

Stąd MS Office może być wabikiem w przypadku kupna komputera dla korpo, Office nie jest niezbędny, ale nie zaszkodzi.

Ale w przypadku tabletu czy też urządzenia celującego w bycie konkurencją dla tabletów?

To tak jakby reklamować Porsche zwracając głównie uwagę na to, że ma hak do holowania przyczep....

Teraz jeszcze szaleństwo z "i ma Office'a" posuwa się dalej, w Internecie można spotkać zachwyty nad tym, że Windows 8 będzie na 7 calowych tabletach "i będzie mieć Office'a"....
To już coś na poziomie Fiata 500 wyposażonego w zaczep do holowania przyczepy chłodni.

Posiadanie Office'a nie szkodzi, ale próby używania Office'a jako ważnego atutu dla urządzenia mobilnego jest po prostu nietrafione.


Podobne postybeta
GeeCON 2015
Jak się poluje na programistów ;-)
Na przekór
Rule w Outlook = ZUO
Uaktualnienie do Windows 8 - skorzystać czy nie?

wtorek, lipca 30, 2013

Odrobina miłości i serwery działają ;-)

Do zaskakującego wniosku dochodzę ;-)
To czego brakowało "moim" serwerom w pracy to odrobina miłości ;-)

Tego by ktoś się nimi zajął, by poświęcił im trochę uwagi.

Skąd ten wniosek? ;-)

Normalnie po tygodniu działania jeden albo czasem i kilka serwerów rzucałoby Java Heap Error (za małą mają stertę do tego co na nich stoi, nowe serwery się budują więc nie jest to taki znów problem, szczególnie, że jak który rzuci Java Heap Error to wypada z puli i nikomu nie szkodzi). A tu nic, każdy gdy je dziś oglądałem wyglądał całkiem zdrowo.

Ale w tamtym tygodniu jak mieliśmy gości z Ameryki to w trakcie spotkań zmieniałem ustawienia GC dla serwerów.
Ogólnie zmieniałem rozmiar Young Generation, każdy serwer dostał inne ustawienia by sprawdzić które będzie najlepsze.
I wygląda, że chociaż każdy z nich robi minor collection co 20-100 sekund to zajmują im one po 0.05 sekundy, a na dodatek jak się robią major collections to zajmują po 1.5 sekundy i robi się 1, może 2 dziennie.
Co ciekawe po major collection mam zwykle jeszcze połowę sterty wolne....

No można by powiedzieć, że to wszystko dzięki moim zmianom w ustawieniach, że domyślne były nienajlepsze....
Ale w ramach eksperymentu zostawiłem jedną maszynę ze standardowymi ustawieniami i ona też sobie dobrze radzi ;-)

Nie chodzi więc o ustawienia, a o sam fakt ustawiania i tego, że się zajmowałem serwerami, że poświęcałem im czas ;-)

Serwery są jak roślinki, trzeba się nimi zajmować, a wtedy ładnie rosną ;-)


Podobne postybeta
Samochód jako zmniejszacz temperatury.... GC i jak to możliwe, że Young Generation może być zbyt duże, strzeż się finalize() i muzyczka :-) Czyli potok świadomości....
Dziś programista ma być teoretycznym algorytmistą, a praktycznym kleistą ;-)
Czas = uwaga = zainteresowanie ;-)
OpenOffice.org2GoogleDocs 0.6.5
Dinozaur w domu ;-)

sobota, lipca 27, 2013

Kontakt i Bez Wyjścia - końcówki zapalniki ;-)

Widziałem dziś końcówki dwóch filmów. Kontaktu i Bez Wyjścia.

Oba są niezłe i oba mnie do pewnych przemyśleń skłoniły.

Kontakt, a szczególnie to co jest w książce daje do myślenia. Np. pomysł tego żeby szukać przekazów od "Boga" w stałych fizycznych i matematycznych.
Zawsze mi się to trochę niepokojące wydawało bo jak coś się znajdzie to źle, a jak się nic nie znajdzie to nic nie znaczy bo przecież może być dalej w rozwinięciu ;-)
To jest coś jak testy kodu, jeśli coś wykryją to błąd jest, jeśli nic nie wykryją to nic nie wiemy....
Przy okazji szukałem Kontaktu w wersji elektrycznej i nie ma... ani w Kindle Store, ani w Google Play.... szkoda, bo przeczytałbym sobie oryginał.
Co do tego szukania w stałych fizycznych i matematycznych to możliwe zresztą, że coś w nich jest ot, tak przez przypadek. Gdyby była seria kolejnych liczb pierwszych to może....... Długa seria...
Albo "program" w podobnym formacie do tego, który sobie kiedyś "wymyśliłem" do przesyłania obcych na odległość ;-), ba w taki sposób można by było przesłać program do rozmów z "Bogiem" ;-)
Btw. ciekawe czy jest gdzieś jakaś sekta, która tak szuka przekazu? A taka, która szuka programu? ;-)
Bo podobno są naukowcy, którzy mają zamiar szukać w kosmosie śladów pokazujących czy nasz wszechświat jest tylko symulacją komputerową...
Kontakt zresztą to pokazuje, że zbytnie filozofowanie prowadzi do masy dziwnych pomysłów ;-)

Co do Bez Wyjścia to nadal nie mogę zrozumieć jak ktoś może zostać szpiegiem....
Nie uważam się za zbytniego patriotę, ale nie wyobrażam sobie dawania komuś obcemu naszych tajemnic. W końcu może ten ktoś to coś wykorzystać przeciwko nam....
Chociaż przesłanki bywają różne, np. ktoś czuje się zawiedziony systemem i zaczyna szpiegować na korzyść państw, które są przeciwne temu systemowi (podobno Farawell miał takie motywacje).
Ale mimo wszystko, z jednej strony się z ludźmi przyjaźnić, a z drugiej pisać opracowania na ich tematy tak by łatwiej było ich podejść....
Dziwne...

Chociaż jednak bardziej intrygującym problemem jest to z Kontaktu, czy jesteśmy sami?
Równanie Drake'a sugeruje, że nie, ale równianie Drake'a ma w sobie ukryte założenia, bo gdy podstawia się wartości to nie podaje się danych rzeczywistych, a tylko ich szacunki, a te są subiektywne i cały wynik taki jest... co ciekawe ktoś już spróbował użyć wnioskowania bayesowskiego do równania Drake'a ;-)


Podobne postybeta
A co jeśli jesteśmy jedyni?
Końcówki -ą i -om, moi najwięksi wrogowie
Selfhacking ;-)
A gdyby tak....
Na "nie" ;-)

piątek, lipca 26, 2013

Wernyhora mode - wieszcze, że następną usługą w Google Play będą Filmy ;-) i że będzie to w ciągu 12 miesięcy ;-)

Wrzuciłem do swojego "modelu" Google Play dane dotyczące obecnej dostępności różnych produktów w różnych krajach.

Gdy nakarmiłem go danymi w styczniu zauważyłem, że dość rozsądnie Google stara się zbierać jak największą część PKB na świecie ;-)

Mówiąc inaczej, zasadniczo im kraj ma wyższe PKB tym więcej rodzajów dóbr można kupić w nim w Google Play (korelacja 0.66), drugą lecz mniej ważną sprawą jest wielość kraju (korelacja to tylko 0.1, chociaż już logarytm z liczby ludności daje korelację 0.65 ;-))).

W chwili obecnej Książki są dostępne w krajach odpowiedzialnych za 70.7% światowego PKB, a Filmy w krajach odpowiedzialnych za 61.3% światowego PKB.
W styczniu były to odpowiednio 60% i 56.86%.
Jak widać Książki urosły, można więc przypuszczać, że i Filmy wkrótce podskoczą.

Jakbym miał więc zgadywać to powiem, że następną usługą dostępną w Polsce będą Filmy Google Play.
Na pytanie kiedy to będzie, trudniej odpowiedzieć, ale wydaje mi się, że w ciągu jakichś 12 miesięcy, a bardzo prawdopodobne, że jeszcze w 2013 roku ;-)


Podobne postybeta
Czemu Google Play nie sprzedaje u nas urządzeń, filmów, książek i reszty?
Niemcy 20 lat później ;-)
Czemu Sejm i Senat nie korzystają z żadnego systemu kontroli wersji?
Mam w koncu sieć :-)
Walka z DDE

czwartek, lipca 25, 2013

Nexus 7 i Chromecast... nie wiem czy kupię, ale mi się podobają :-)

Obejrzałem wczoraj prezentację nowości od Google, czyli Nexus 7 i Chromecast i nie wiem...

Obie rzeczy mi się bardzo podobają, ale co do nowego Nexus 7 to nie wiem, swojego Nexus 7 już prawie nie używam, jedynie gdy gdzieś jadę, w domu/miejscu spania używam dużo częściej Nexus 10.
Nexus 7 szarpnał mi kilka razy w jakiejś grze, ale na razie działa fajnie...
Stąd myślę, że popatrzę na cenę... z drugiej jednak strony Nexus 10 do mnie nie przemawiał, kupiłem i jestem nadal zachwycony ;-)

Chromecast mi się szalenie podoba, nawet mogę sobie przywłaszczyć podobny pomysł ;-) który zrealizowałem w Chrome2Chrome ;-) [chociaż muszę pamiętać, że Chrome2Chrome było rozszerzeniem pomysłu z Chrome2Phone ;-)]
Nie wiem jednak czy bym tego używał. Na razie nie mam problemu z oglądaniem filmów z YouTube na komputerze.
Chromecast stanie się przydatny w momencie gdy takie Google Play Movies & TV wejdzie do Polski, a na to jeszcze musimy poczekać.... co powinno się jednak zdarzyć, bo tak jak przewidywałem najpierw przyszły do nas Google Books, a Google Play Movies ma podobny "ślad" do Google Books ;-)
Ale cena 35 USD jest naprawdę ciekawa :-)


Podobne postybeta
Leniuchowanie
Nie, to brak HDCP 2.2, a nie backdrop nie służy Chromecastowi Ultra ;-)
Jak się dowiedziałem o tym, że w Polsce rusza Google Play Movies ;-)
Instalowanie SkyShowtime na Androidzie i Chromecast with Google TV to mordęga
Dobrze wykorzystany programista

JDK8 na Rasbperry Pi rządzi :-)

Wczoraj na moją Malinkę wrzuciłem JDK8 w wersji:
java version "1.8.0-ea"
Java(TM) SE Runtime Environment (build 1.8.0-ea-b99)
Java HotSpot(TM) Client VM (build 25.0-b41, mixed mode)
Zrobiłem to zgodnie z tą instrukcją, odstępstwem od niej było użycie najnowszej wersji JDK8 stąd.

Zainstalowałem i jestem naprawdę zachwycony :-)

Generowanie "podobnych postów" dla mojego bloga zajmowało wcześniej RPi 550 sekund na pobranie i 10852 sekund na analizę, teraz zajmuje odpowiednio 80 sekund i 1837 sekund :-)
Dzięki temu może to odpalać się co godzinę, a nie tylko 2 razy w ciągu doby ;-)

Btw chociaż to jest ciągle Early Access to działa w moich zastosowaniach całkiem sprawnie.


Podobne postybeta
Java i Chrome OS część 2 :-)
Raspberry Pi wolne, bardzo wolne ;-)
Zmierzch Webu?
Działamy
Czekam na MotoTab

Chorowanie jest do bani, czyli wspomnienia z L4... które trwa ;-)

Szczerze to gdy we wtorek Pani doktor dawała mi L4 uważałem, że dostanę 3 dni urlopu ekstra i tyle....
Błądziłem ;-)

Gdy odstawiłem moje leki i zacząłem konsumpcję tych przepisanych przez Panią doktor zaczęła się tragedia ;-)
Katar, zatykające się i odtykające się zatoki, drapanie w gardle, a do tego zapalenie spojówek weszło na nowy poziom....

Ale po 2 dniach męki wygląda jakby się świat rozpogadzał ;-)

A jak się nie rozpogodzi do soboty to znów idę do lekarza, z obserwacji widzę, że za drugim razem jakby bardziej się przejmują... chociaż może chodzić po prostu o to, że mają więcej informacji.

Nie jestem lekarzem, ale tak obserwując lekarzy stwierdzam, że interniści stosują metodę diagnostyczną bazującą na prawdopodobieństwie.
Przychodzi klient z objawami A, B i C to najbardziej prawdopodobne jest to i to... chociaż doprowadzają to chyba do jeszcze innego poziomu i jak klient mówi, że ma A, B i C to dają leki X, Y i Z.
Stąd jak klient przychodzi drugi raz to wiedzą, że X, Y i Z nie pomogły i dodaje im to kolejna informację do diagnozowania.
Wnioskowanie bayesowskie w działaniu ;-)

Zresztą tacy lekarze to mają przewalone. Nie mają dostępu do łatwych i szybkich testów, które pomogłyby im zweryfikować wstępną diagnozę.
Nie wiedzą tak na 100% czy to wirus, czy bakteria. Bazują na objawach (zgaduję, że często użycie słów kluczy może być istotne) i wybierają najlepszą wg. ich oceny terapię. Dopiero wynik terapii daje im informację czy ataku dokonali w odpowiednim kierunku...
Btw. ciekawe czy robiono badania skuteczności diagnostycznej ;-) bo to, że klient nie wraca po tygodniu chorowania wcale nie znaczy, że go wyleczono, po prostu mógł sobie odpuścić, albo układ odpornościowy sam sobie dał radę.

Nie zazdroszczę lekarzom, strasznie wredna robota. Ja jako programista sobie mogę zdebugować kod, zrobić mu jakąś krzywdę i w końcu docieram do tego co to był za problem, a oni nie mogą tego zrobić i muszą niemal zgadywać....
Gorzej mają, powinni więc lepiej zarabiać :-)


Podobne postybeta
Potworność ;-) czyli mnożenie w 90 liniach ;-)
Zaszumienie....
A ja jestem przeciwny prywatyzacji służby zdrowia.
Człowiek się uczy całe życie - źle rozumiałem cache'owanie Integerów :-)
Moto 360 i Lollipop na Nexusach

poniedziałek, lipca 22, 2013

Samochód jako zmniejszacz temperatury.... GC i jak to możliwe, że Young Generation może być zbyt duże, strzeż się finalize() i muzyczka :-) Czyli potok świadomości....

Wpadlibyście na to, że samochód obniża gorączkę? ;-) Albo bardziej prawdziwie temperaturę ciała ;-)

Gdy wyjeżdżałem z domu miałem jakieś 37.6 stopnia Celsiusza, a gdy przejechałem do Krakowa miałem 36.7 stopnia Celsiusza ;-)
Fakt, to 37.6 było na godzinę przed wyjazdem, a 36.7 jakieś 30 minut po przyjechaniu, ale jednak najistotniejszym elementem mojej kuracji była jazda samochodem ;-) [do tego tak z 1.5 litra płynów i Ibuprom Zatoki].

Inna sprawa, jak się człowiek bawi GC w Java'ie (takim z generacjami) to jest tak mówione, że to iż Young Generation jest za małe poznajemy po tym, że chociaż minor collection na Young czyści tą generację, ale zmiana w zużyciu sterty nie jest wcale zbyt duża (znacznie mniejsza od zmian na młodej generacji).
To dość logiczne, bo chodzi o to, że przy zbyt małym Young większość obiektów nie zdąży zginąć a przez to zostaną promowane do Tenured/Old.

Ale mówi się też, że jak Young jest zbyt duże to się wszystko sypie i zamiast minor collections robią się major collections (te na Old).
I tu miałem kłopot ze zrozumieniem czemu tak się dzieje, chociaż widziałem takie zachowanie jak ustawiałem "odpowiednio" rozmiar Young.....
Dopiero później gdzieś doczytałem to co mi wyjaśniło czemu tak się dzieje ;-)
Po prostu w momencie gdy ma się wykonać minor collection JVM sprawdza czy na stercie jest miejsce na najbardziej pesymistyczny wypadek, czyli na sytuację gdy wszystko z Young trafi do Old.... Na stercie musi być więc w najgorszym przypadku tyle miejsca by wlazły tam wszystkie obiekty z Eden + jeden Survivor....
I to jest problem, bo jak się ustawi Young na połowę wielkości całej pamięci to nigdy nie będzie tak fajnie by było wolne miejsce i zawsze będzie major collection :-)

Btw. już o tym kiedyś pisałem, ale napiszę jeszcze raz. Strzeżcie się finalize(), szczególnie na obiektach których będzie dużo i ich intencją jest by krótko żyły.... bo macie niemal 100% gwarancję, że takie obiekty trafią zawsze do Old...  Bo JVM dla każdego z nich tworzy "owijacza" czy "trzymacza", który trzyma do nich referencję... co aż tak straszne nie jest, ale do tego obiektu referencję trzyma Finalizer.... a to sprawia problemy.

Co jeszcze?
Kawałek :-) wczoraj mi go Spotify znalazło (albo już przedwczoraj) i mi się strasznie spodobał :-)




Podobne postybeta
Odrobina miłości i serwery działają ;-)
Dziś programista ma być teoretycznym algorytmistą, a praktycznym kleistą ;-)
MOCAK nie taki mocny ;-)
Chciałem popsuć G1 i mi się na razie nie udało ;-)
Chyba zacznę notować po angielskiemu... coby pomóc AI ;-)

środa, lipca 17, 2013

Strasząca książka - Extinction: The Thriller

Czytam ostatnio Extinction: The Thriller niejakiego Marka Alperta do której to książki namówił mnie wywiad z autorem w podcast'cie Scientific American.
Lektura jest fascynująca i przerażająca zarazem. Wizja niedalekiej przyszłości która się z tej książki wyłania jest straszna.
Z jednej strony technologie, które pozwalają na przywracanie ludziom wzroku, czy też utraconych kończyn, z drugiej wykorzystywanie tych technologii do budowania zombieterów (taka moja nazwa ;-)).
Gdy to czytam to momentami przechodzą mnie dreszcze.

Z natury rzeczy jestem nastawiony do świata i ludzi tak, że oczekuję ich dobrego zachowania. Przynajmniej neutralnego.
W moim świecie naukowcy starają się rozwiązywać tajemnice natury, a robią to w pewnych granicach etycznych nakreślonych przez zdrowy rozsądek, poszanowanie człowieka i Natury (w sensie przyrody).

Ogólnie mam chyba bardzo pozytywistyczne spojrzenie na świat. Świat toczy się mimo przeszkód w kierunku świetlanej przyszłości w której nie będzie chorób, głodu czy wojen. Wszyscy ludzie będą szczęśliwi, będziemy zdobywać gwiazdy, tworzyć sztuczną inteligencję i w ogóle się rozwijać.
Pojęcia narodu czy plemienia odejdą w niepamięć i wszyscy będą po prostu ludźmi, a jeśli zbudujemy AI (albo się samo zbuduje) i poznamy obcych to będziemy po prostu istotami rozumnymi.

Taką wizję wtłoczyły mi klasyczne książki SF, te od Arthura C. Clare'a i Isaaca Asimova (zresztą czytam równolegle Agenta Fundacji).

Takie wizje wole :-) Zdecydowanie bardziej podoba mi się naiwny świat przedstawiony w Wyspach na Niebie ACC niż to co widzę w Extinction....

Co mnie w pewien sposób niepokoi to to, że wizja z Extinction wydaje się być bardziej prawdopodobna.
A ja bym jednak nie chciał świata w którym chińscy czy jacyś inni naukowcy na polecenie agencji wywiadowczej dokonują lobotomii u ludzi by zamontować im w głowie "sprzęgi" do komputerów by robili za analizatory filmów z obserwacji ulic....


Podobne postybeta
Ewolucja technologii i obyczajów w SF
Transhumanizm [długo i nudno ;-)]
Atlas zbuntowany, ale na odwrót ;-)
Książki, książeczki, książunie ;-)
Social networks, mapy i papierowy organizer

poniedziałek, lipca 15, 2013

Chromebook - filmy już działają :-)

Gdy kupiłem Chromebooka i zacząłem go używać znalazłem jeden poważny problem w użyciu Chromebooka w trakcie wyjazdów.

Źle odtwarzał filmy.

Było to jednak jakiś czas temu i z 2 wersje Chrome OS temu ;-)

Sprawdziłem dziś i jest lepiej :-) Dużo lepiej, filmy da się oglądać, chociaż jeszcze nie wszystkie. Czasami dźwięku nie słychać, co sugeruje jakieś problemy z kodekami, ale jest o wiele lepiej niż było jakiś czas temu.


Podobne postybeta
Nie, to brak HDCP 2.2, a nie backdrop nie służy Chromecastowi Ultra ;-)
Podróże ;-)
Chromebook jednak żyje :-)
Chromebook i jego wady
Wyjazd bez Chromebooka wskazuje jego użyteczność ;-)

PRISMochoza....

Ciekawa sprawa.
Gdy o PRISM nie było nic słychać to ludzie nie przejmowali się prywatnością, gdy o PRISM zrobiło się głośno nagle wszystko jest podejrzane...
Szczególnie gdy sami twórcy danej rzeczy mówią o tym co dana rzecz będzie robić.

Gdy Microsoft poinformował, że XBOX One będzie ciągle włączony i będzie ciągle nasłuchiwał komendy do włączenia to zaczęły się teorie o tym, że Microsoft będzie tak podsłuchiwać ludzi.
Gdy w wyciekniętym video pokazano coś co najprawdopodobniej jest Motorolą X i pokazano ficzer ciągłego słuchania to od razu pojawiły się teksty w sieci o szpiegostwie.
Gdy mowa o Google Glass też częste są podejrzenia o transmitowanie obrazu "gdzieś".
Gdy mowa o Google i wszystkich firmach zajmujących się reklamą kontekstową, które "śledzą" internautów w sieci.

Z drugiej strony ludzie, często ci sami karmią Facebooka i podobne serwisy tonami danych o sobie. Umieszczają zdjęcia, komentują, like'ują, wrzucają własne wpisy.
Ogólnie wyrażają siebie i swoje poglądy.

O co chodzi?

O to, że z grubsza mogą istnieć 2 typy inwigilacji.

Typ pierwszy, podobny do podsłuchu to taki gdzie różne agencie czy służby śledzą aktywności wybranych osób. Jeśli podejrzewa się kogoś o handel narkotykami to można obserwować go fizycznie i prowadzić obserwację elektroniczną, a to przez podsłuch, a to przez czytanie poczty elektronicznej czy przechwytywanie komunikacji przez IMy takie jak Skype czy inne.

Typ drugi to przeglądanie sieci i umieszczonych tam danych w poszukiwaniu wzorców, które mogą wskazać ludzi, którzy są w jakiś sposób inni i mogą pasować do wzorca terrorysty, handlarza narkotyków i innych podobnych.

Z punktu widzenia obywatela oba typy nie są zbyt miłe, ale typ drugi jest o wiele bardziej niebezpieczny.

By zostać obiektem zainteresowania służb i wpaść pod pierwszy typ inwigilacji trzeba się jakoś "rzucić w oczy". Być podejrzanym o niecną działalność, mieć kontakty z kimś podejrzanym o taką działalność.
Trzeba być podejrzanym.

Ale w przypadku drugiego typu inwigilacji takim nie trzeba być. Ale na skutek tego drugiego typu inwigilacji można się stać podejrzanym.

Pół biedy jeśli taki podejrzany wyskoczy bo okaże się, że zna kogoś podejrzanego o terroryzm. Gorzej jeśli ktoś stanie się podejrzanym bo algorytmy przeglądające sieć społecznościową dopatrzą się w zachowaniu danej osoby czegoś co zostało zaobserwowane u innych osób, które są podejrzane.

Do tego drugiego typu inwigilacji wystarczą "publiczne" dane, które ludzie sami o sobie wrzucają do sieci.

Tu jest właśnie ten ciekawy paradoks. Z jednej strony ludzie strasznie przejmują się tym, że ktoś mógłby prowadzić przeciwko nim pierwszy typ inwigilacji, z drugiej totalnie ignorują, że sami dostarczają materiałów które mogą spowodować, że drugi typ inwigilacji wskaże ich jako podejrzanych.

Z pierwszym typem inwigilacji musimy się chyba pogodzić. Państwo nie odda możliwości podsłuchiwania bo wydaje się to być zbyt niebezpieczne. Wywiady chcą podsłuchiwać bo to jest jedno z ich głównych zadań.

XBOX One, Motorola X czy Google Glass wg. teorii mogą służyć do inwigilacji pierwszego typu. Od biedy, ale mogą.
Głównym obrońcą naszej prywatności jest teraz to, że baterie mają frajerskie parametry i jak na razie ciągła transmisja, albo nawet słuchanie dużej liczby słów kluczowych zbyt szybko zje baterię. Niby to nie jest aż tak oczywiste z XBOX One, ale ten znów jest bajecznie prosty do "podsłuchania" przez sieć i każda jego rozmowa z domem będzie łatwa do obserwacji.
Służby oczywiście mogą jakoś wykorzystać takie urządzenia do ważnych podsłuchów, ale tylko takich gdy dokładnie wiadomo kogo i kiedy podsłuchiwać.
Ale do tego wystarczy telefon komórkowy sprzed 10-15 lat, bo już wtedy były dostępne baterie z podsłuchem.
Dodatkowo przed telefonami istnieje proste zabezpieczenie, czyli wyłączenie urządzenia i schowanie go do lodówki ;-) [bo telefon znajduje się wtedy w klatce Faradaya, a na dodatek nic nie słyszy].

Drugi typ inwigilacji jest bardziej niebezpieczny.
Tak może wskazać potencjalnego terrorystę, handlarza narkotyków, mordercę czy zboczeńca.
Ale wskaże też wiele osób, które nie są terrorystami, handlarzami narkotyków, mordercami czy zboczeńcami. Ba wskaże więcej takich niewinnych osób niż winnych.
W końcu przynależność do którejś z tych grup jest dość mało prawdopodobna i raczej nie istnieje np. grupa na FB do której wszyscy będą należeli.

A co to oznacza?
Oznacza, że drugi typ inwigilacji wytypuje wielu boga ducha winnych ludzi, którzy będą traktowani jako podejrzani chociaż tacy nie są.
A jak do tego dorwą się nadgorliwcy to będą chcieli takich "podejrzanych" wrobić.
To akurat znane "zboczenie" osób zajmujących się egzekwowaniem prawa.
Przez całą swoją karierę spotykają się z masą złych ludzi i przez to im się percepcja przesuwa i brak dowodów winy nie jest dla nich dowodem niewinności, a dowodem przebiegłości.

Dlatego nie XBOX One, Motorola X czy Google Glass są niebezpieczne, a raczej chęć zbytnie ochrony porządku przez szukanie podejrzanych zanim ci pomyślą nawet o zrobieniu czegoś złego.

Ale psychoza związana z PRSIM objawia się obawą przed potencjalnym podleganiem inwigilacji bezpośredniej totalnie ignorując to, że groźne jest ten drugi typ inwigilacji. Ten w którym współpraca operatorów nie jest niezbędna...


Podobne postybeta
Śledzimy geolokalizację ;-)
Mac OS X ma u mnie krechę
Daj się zastąpić automatom... przynajmniej tam gdzie się to opłaci ;-)
Surowe dane genetyczne i niebezpieczeństwa ich udostępniania
Książki, które mi się spodobały w 2017

Zaspany....

Znacie ten stan gdy człowiek jest tak zmęczony i śpiący, że nie ma siły pójść spać? ;-)
Tak mam.

Na łóżku panuje bałagan totalny, z którego to chaosu wyłania się jakiś głębszy porządek, ukryty w wzajemnych relacjach obiektów na łóżku....

Nie jest to jednak jeszcze ten stan, w którym człowiek po prostu usypia bez niczego, to ten stan sprzed gdy się już nie chce nic robić i najchętniej by się położył, ale nie ma gdzie ;-)

Ktoś może spytać czemu w takim wypadku piszę tego posta zamiast posprzątać i położyć się spać?
Nie wiem, ale chyba chodzi o to, że Chromebook z którego piszę jest jednym z elementów zawalających łóżko i jak już go wziąłem do ręki to skorzystam ;-)


Podobne postybeta
Kryzys przedsenny ;-)
Jak się topologicznie wprowadzać ;-)
"Praca" na stojąco i Chromebook - to działa :-)
"wake me up in 20 minutes" - ja chcę Google Voice Actions po polsku....
Wygoda a post-PC ;-)

czwartek, lipca 11, 2013

Użytkowniki nie chcą współpracować ;-)

Zbyt dużo wyboru dla usera nie jest dobre ;-)

Do najnowszej wersji Bloggeroida (2.6.0) dodałem raportowanie statystyk użycia przy pomocy Google Analytics.
By nie naruszać prywatności userów dodałem przy starcie komunikat o tym, że aplikacja chciałaby używać Google Analytics do raportowania swojego użycia z możliwością wyłączenia tego raportowania.
Wygląda to tak:

I działa na tyle dobrze, że chyba jeszcze żaden user nie kliknął OK z zaznaczonym checkboxem ;-)
Nie o to dokładnie mi chodziło ;-)
Trzeba będzie popracować nad komunikatem, z drugiej strony to co się dzieje też jest pewnym pomiarem, który wskazuje, że komunikat trzeba zmienić ;-)


Podobne postybeta
Trzęsienie ziemi co 2-3 godziny
Testowanie termometrów ;-)
Czemu ufam Google, a nawet Facebookowi?
Mini bug w Google Analytics?
Statystyki przeglądarek, ktoś ma na pewno niemal doskonałe ;-)

wtorek, lipca 09, 2013

Programowanie pomaga :-)

W końcu w pracy zdarzyło mi się programowanie ;-) od razu się zrobiłem weselszy ;-)

Nawet zabrałem się za Bloggeroida (od paru dni poprawiam w nim niektóre rzeczy i dodaję wsparcie dla Google Analytics) ;-)
A po głowie chodzi mi przepisanie od nowa moich postów o Sztuczkach Tropiciela Błędów.

Nigdy nie byłem mistrzem języka, ale wtedy chyba jednak przesadziłem ;-)

Tak btw. ten post powstaje głównie po to by przetestować najnowszego Bloggeroida ;-) tym razem działa EEE Pad Transformer, który został ostatnio moim urządzeniem developerskim.... wszystko przez to, że Google co rusz dodaje nowe API, które działa tylko na fizycznych urządzeniach (OK, na razie jest 1 takie API, czyli Google Play Services).

posted from Bloggeroid




Podobne postybeta
JBoss rozrabiaka ;-)
Chciałbym Chromebooka
Sztuczki tropiciela błędów, part 4
Trochę dziś przesadziłem ;-)
Raport z planety Z ;-)

niedziela, lipca 07, 2013

Morderca Kindle'a.....

Muszę się przyznać, że od paru miesięcy w tramwaju gdy jadę do pracy (albo gdy czasem wracam tramwajem z pracy) to zamiast wlepiać swe oczy w to co niżej i czytać:



Wlepiam je w to:

No bo jednak po drodze mam 13-15 portali, a z każdego jest jakiś urobek, a jak zajęty przez Żaby to jeszcze 100 AP ;-)

Tak to książka została pokonana przez Ingressa ;-)

Chociaż jak znów będę miał na Kindle jakąś fajną książkę to wrócę do Kindle'a ;-)



Podobne postybeta
Kiedy ja ostatnio karmiłem Kindle'a?
Ingress - to wciąga ;-)
OOo2GD v1.2.1
Ingress i moje portale... ;-)
Sezon otwarty :-)

Update na statusie ;-)

No i stało się ;-) po 6.5 roku zmieniam pracę ;-)
W poprzedni piątek (ten pod koniec czerwca) złożyłem wypowiedzenie i od października, albo września zacznę nową pracę.
Z jednej strony bywam tym faktem przerażony, z drugiej nie mogę się doczekać ;-)
Tym razem to będzie brytyjska firma, nie amerykańska.
Liczę, że dzięki nowej pracy będę mógł znów dzień w dzień kodować. I to dużo :-)
To powinno przełożyć się na bloga, bo jak w pracy nie mam w ogóle kodowania to mi się o kodowaniu pisać nie chce ;-)
W obecnej pracy zdecydowanie brakuje mi wyzwań ;-) ubóstwiam pracę w tej firmie, ale jednak trzeba coś nowego zrobić.
Dodatkowy plus jest taki, że firma jest w centrum, częściej więc będę w okolicach Rynku w Krakowie :-)

Co dalej?

Czytam The Long War, drugi tom cyklu rozpoczętego Długą Ziemią, Terry'ego Pratchetta i Stephena Baxtera.
Wciąga.
The Long Earth mnie nie wciągnęło, nawet wydawało mi się, że opowiadanie jest lepsze, ale gdy przeczytałem tłumaczenie PWC czyli Długą Ziemię to mi się bardzo spodobało. Dlatego teraz czytając The Long War się przykładam ;-)

Co jeszcze?

Widziałem The Internship, czyli Stażystów. Całkiem miły film.
Najlepszą sceną jest chyba gra w Quidditcha (wersja mugolska ;-)), szczególnie taniec Złotego Znicza ;-)
Nie jestem jednak przyzwyczajony do filmów na tak dużym ekranie i nie wiem czy nie pójść jeszcze raz żeby wyłapać smaczki i złapać obraz całego filmu ;-)

Myślę ciągle o nowym samochodzie, ale tu mam huśtawkę uczuć ;-)
Od "e tam, nic nie kupuję" pod "kupię sobie Kia Sportage!" przez "a może jednak Juke?", po drodze jeszcze Qashqai...
Teraz jestem na etapie, chyba jednak nie, ale to się może zmienić. To jest funkcja znudzenia, wkurzenia na samochód, lekkomyślności i paru innych rzeczy ;-)
Rozsądek podpowiada, że skoro z samochodu korzystam średnio 3 godziny na tydzień to nie warto nań wydawać zbyt wiele, z drugiej strony "ja chcę!" się włącza ;-)

A, w nowej pracy jest szansa, że będę na Linuksie działał non-stop, w ramach więc treningu na moim netbooku, który ma Windows 8 zainstalowałem Ubuntu z Unity i powiem, że o wiele krócej szukałem opcji do wyłączenia komputera ;-)
Znaczy, Unity w przypadku "starych windowsiarzy" jest bardziej intuicyjne niż Windows 8 ;-)


Podobne postybeta
Post-samochody ja
Za dużo książek? ;-)
Workation ;-)
Żonglowanie to kolejna sztuczka w zasobniku programisty ;-)
Wegetarianizm kaizen - czyli ja bywać wegetarianinem bez zbytniego wysiłku ;-)

piątek, lipca 05, 2013

Historia jednego #....

Ktoś kiedyś wpadł na to by w HTMLu wstawić kotwice.
Pomysł niezły u swych założeń bo skoro wiemy w który fragment strony user ma pójść do skierujmy go tam....
W stronie pisze się <a name="toster"> a później tworzy link do strona.html#toster i wszystko działa....
Do czasu ;-)
Jest sobie aplikacja webowa, która ma sesję, na kilka minut przed końcem sesji wyświetla śliczne okienko (ale w treści strony, nie nowe okienko systemowe) z informacją, że kochany userze ale za 10 minut, 5 minut, 120 sekund i tak dalej skończy Ci się sesja i będzie papa.... 
I wszystko dobrze, ale jak już robi to okienko papa to używa czegoś takiego:
location.href = location.href;
Co wg. wszelkich znaków na niebie i ziemi powinni przeładować stronę, a wtedy już głębsze elementy aplikacji zrobią odpowiedniego redirecta....
Problem jak w adresie jest #.... ;-) bo przeglądarka patrzy, że OK chcą bym przesunęła stronę na to co po # i robi to ;-)
Oczywiście żeby było zabawniej, to # dodaje się tylko czasem i jakoś nikt nigdy nie skojarzył, że to to (bo np. głupi IE chowa adres przed userem i pokazuje tylko początek adresu ;-)).
Ale trafiła kosa na kamień ;-) wytropiłem na drodze olśnienia (bazując na tym, że poprawiłem podobny błąd wynikły z tego samego jakieś 2 lata temu ;-)) i znalazłem winowajcę ;-)
Takie coś:
location.href=location.href.replace("#","") 
Naprawia problem ;-) [my nie używamy nic po # więc może tak być].

To strasznie deprymujące gdy po 3 dniach oglądania i atakowania problemu z wielu stron dociera się do tak prostej poprawki ;-)

#toBlogger  

[Go to original post on Google+]




Podobne postybeta
Buzz Troll Remover v0.1.1 :-)
Scriplet w służbie wygody
Papa laptopku..... ;-)
A jednak jest nadzieja :-)
Skróty klawiszowe