Wszystko przy założeniu, że możemy wybrać dowolne miejsce na początku (poza miejscem motorniczego ;-)).
Czyli wsiadamy do prawie pustego tramwaju na pętli.
Rozpoczynamy od identyfikacji "złych" miejsc.
Złe miejsca to takie gdzie łatwo dopadnie nas starsza osoba, której trzeba będzie ustąpić i takie gdzie będzie obok duży tłok, do tego takie gdzie będzie przeciąg.
Odpadają wszystkie miejsca blisko wejść, szczególnie te na przeciwko wejścia i przed/za wejściem.
Ogólnie zasada jest taka, że im bliżej wejścia tym gorzej.
Później eliminujemy wszystkie miejsca gdzie są kasowniki, najlepiej nie mieć kasownika ani obok siebie, ani za/przed sobą.
Odrzucamy też wszystkie miejsca oznaczone jako miejsca z pierwszeństwem zajmowania przez jakieś grupy.
Odrzucamy wszystkie gdzie ktoś będzie koło nas siedział*, a jak się nie da to te gdzie ludzie będą chętnie siadali.
Teraz z tego co zostało wybieramy miejsca, które są blisko jakichś łatwo dostępnych miejsc, które nie są zbyt atrakcyjne, a to np. niedaleko "kanapy" (w niektórych tramwajach są takie siedzenia "w bok"), albo takie, które są skierowane tyłem do kierunku jazdy, lub gdy 2 siedzenia są naprzeciwko siebie**.
Dzięki temu małemu intelektualnemu wysiłkowi na początku jazdy mamy do naszego końcowego przystanku praktycznie pewną wygodną jazdę ;-)
* - nie kładziemy plecaka czy innej torby na siedzeniu od strony okna i nie siadamy na miejscu "od korytarza", chcemy mieć dobre miejsce, a nie być draniem w stosunku do innych jadących.
** - ludzie są stadni, ale nie lubią obcych, więc miejsca gdzie kilka obcych osób będzie musiało koło siebie siedzieć są zawsze mniej atrakcyjne dla ludzi i mniej chętnie tam siadają, przez co nawet w zatłoczonym tramwaju są często wolne... a jak są w koło nas wolne miejsca to nie musimy oddawać naszego :-)
Podobne postybeta
Chrome, Firefox, IE9 preview i cieniowanie Gouraud'em w JavaScript
Nie każde miejsce jest idealne na prakacje (aka workation ;-))
Lubię tramwaje :-)
Cynizm, cynizmem, ale koalicję która daje Ci władzę to trzeba utrzymać....
if i co po nim...
środa, stycznia 18, 2017
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz