czwartek, czerwca 27, 2013

Nie ma żadnego kryzysu i tyle

Dealerzy samochodowi lamentują, że im sprzedaż leci, że wszystko przez kryzys, że trzeba dodać dopłaty na samochody i tak dalej i tak dalej....

Nieprawda.

Dealerzy nie sprzedają samochodów bo mają klientów w głębokim poważaniu.

Albo klienta próbują w bambuko zrobić, albo znów go ignorują.

Chciałem, chyba nadal chcę, kupić nowy samochód.
Jeden model mi się spodobał, ustaliłem sobie zakres cen, poszukałem dealerów....

Do pierwszego wysłałem przez stronę maila. Zwykle odpowiedź w przypadku towarów dużo tańszych przychodzi w ciągu paru godzin... tutaj trzeba było ponad dnia.
Ale była odpowiedź, nawet dość kompetentna, ale jakoś tak bez polotu.
Ale to był sprzedawca idealny w porównaniu z drugim salonem.

Odpowiedź niby prędko bo po 3-4 godzinach, z prośbą o informacje kontaktowe.... to przepraszam jak do mnie maila ten ktoś napisał, jeśli nie miał informacji kontaktowych?
Napisałem swoje pytania i nic... Już z 30 godzin będzie...

W międzyczasie, wczoraj po pracy poszedłem do salonu który mam między pracą a miejscem spania.
Zacząłem oglądać samochód na zewnątrz, później wszedłem do środka salonu i tam oglądam, czytam opis, rozglądam się i.... i nic, nikt mnie nie zauważył.... no poza ochroniarzem, który na początku mnie przez chwile taksował spojrzeniem sprawdzając chyba czy czegoś nie ukradnę....

Znów pod koniec tamtego roku pani w salonie innej marki próbowała mi wcisnąć już rejestrowany samochód z rabatem 1500 PLN....

Kochani dealerzy, wy wcale nie macie kryzysu w branży. Wam się po prostu we łbach poprzewracało za czasów prosperity i teraz nie potraficie zainteresować się klientem.

Nissan i Fiat, wy macie już krechę.....


Podobne postybeta
Dlaczego jeszcze nie kupiłem samochodu? ;-)
Jak oszczędzić na biletach w krakowskim MPK? ;-)
Chrome2ChromeV2 na GitHub :-)
Urlopowanie ;-)
Nie lubię oszustów.

wtorek, czerwca 25, 2013

Chęć mordu....

Wyznam, iż mój samochód budzi we mnie żądze mordu ;-)

Jakoś tak z miesiąc temu coś w nim padło.... Padł w Wodzisławiu, czyli w domu....
Miałem w czwartek tego tygodnia jechać do Londynu na jeden dzień i nie miałem głowy by się autem zajmować... Do tego przez kolejne 2 tygodnie mieliśmy w pracy managerów z wizytą...
Później też nie było lekko.
Ale cały poprzedni tydzień wziąłem pracę z domu z gorącym postanowieniem że dania naprawie....
W poniedziałek okazało się, że pierwszy termin w ASO w Rybniku mają 10 lipca, czyli za 3 tygodnie...
To zagadałem do ASO w Żorach i zaoferowali termin poniedziałek 24 czerwca... Na 9 rano.
W końcu nawet mi auto zholowali (assistance mi może skoczyć, skoro w tym celu musiałbym załatwiać jeszcze jeden telefon i się z nimi męczyć...)
No to dzwonie dziś o 12 uznając, że już 3 godziny z nim baraszkowali... A tu figa... Druga zmiana od 16 będzie coś robić...
Czyli do dodatkowego dnia pracy z domu dodałem kolejny na jutro...
A jak znam życie i delearów Fiata to jutro też nic nie zrobią.... A za jakiś tydzień mi każą zapłacić z 1500 PLN za "szybką" naprawę... A a ciągu miesiąca się ten sam problem powtórzy....

Ale nie, Euromot wyleczył mnie z kupowania Fiatów.... A Benefia z ubezpieczenia u nich samochodów...
To ja wam pieniądze chce dać, a wy mi trudności robicie? Niedoczekanie wasze....

Seicento oddam w ramach rozliczenia i sobie wezmę Żuka....
posted from Bloggeroid



Podobne postybeta
Mały paskowy bezpiecznik i jego moc, część druga - Powrót bestii...
Co się odwlecze, to nie uciecze ;-)
Moc bezpiecznika jest wielka
Piesakrew!
Chyba czas na cyfrowy detoks ;-)

Robimy nową galerię ;-)

Postanowiłem jednak nie umrzeć z nudów ;-)

W godzinach pracy nie mam niczego do kodowania, ale po pracy i w weekend androidowałem ;-)

Postanowiłem zrobić coś z galerią, czy bardziej "managerem" obrazków w Bloggeroidzie.

Ten który jest tam obecnie używa komponentu, który od Androida 4.2 jest niewspierany, a do tego wyświetla małe obrazki nawet na dużych ekranach....

Zmiany na Nexus 7 wyglądają tak:





Na Nexus 10 też to nieźle wygląda :-)

posted from Bloggeroid




Podobne postybeta
Bloggeroid 1.0 :-)
Sieć w telefonie jest ważna
Empik w Bonnarce ssie
3 pomysły
Się mnie poprzestawiało....

wtorek, czerwca 18, 2013

Kolejny "projekt" na GitHub ;-) LocaleSSID

Właśnie wrzuciłem kolejny projekcik na GitHub'a ;-)

Jest to LocaleSSID, czyli wtyczka do Locale, która pozwala na stworzenie warunku polegającego na tym, że jakieś sieci WiFi są widoczne, a jakieś nie ;-)

Zanim zacząłem używać tagów NFC do włączania/wyłączania hotspotu w telefonie to miałem tak skonfigurowane Locale, że gdy byłem w odpowiednim miejscu (czyli w domu albo w miejscu spania) i gdy nie były widoczne pewne sieci WiFi to włączał mi się hotspot. Do tego jeszcze telefon musiał być na ładowaniu.
Idea była taka, że jak jestem w domu i znika moja sieć WiFi to powinna pojawić się sieć z hotspota w telefonie tak bym mógł nadal działać ;-)

Problem był taki, że wtedy nie było żadnej wtyczki do Locale, która potrafiłaby stworzyć warunek na nieistnienie sieci :-)
To sobie taką stworzyłem ;-)

Jest prosta jak konstrukcja cepa, ale może ktoś potrzebuje np. przykładu prostej wtyczki do Locale :-)


Podobne postybeta
Telefon jako repeater WiFi ;-)
OAuth pokonany, wersja 0.0.1 TimeToRead gotowa ;-)
RAMu nigdy nie jest za dużo... :-)
TimeToRead 0.0.2 - nowy tag i poprawki ;-)
Ktoś ma pomysły na użycie tagów NFC?

poniedziałek, czerwca 17, 2013

Co to jest to ciasteczko, czyli czemu web cookies nie są złe ;-)

Od jakiegoś czasu prawie każda strona straszy nas ciasteczkami.
Że używa i że to pomaga, ale często też wskazuje na politykę prywatności.

O co chodzi?

O śledzenie....

Mniej więcej.

Zacznijmy od tego czym jest ciasteczko.

Ciasteczko to króciutki tekst, który przeglądarka wysyła przy każdym zapytaniu do serwera, którego domena pasuje do tego ciasteczka.
Same ciasteczka rodzą się w dwojaki sposób, albo serwer je generuje i dołącza do odpowiedzi, którą wysyła do przeglądarki (czy dowolnego innego klienta HTTP), albo kod JavaScript na stronie je tworzy.
Niezależnie jak powstają, od momentu gdy zostaną stworzone i póki będą ważne (mają datę ważności) będą wysyłane przy każdym żądaniu do serwera, który je stworzył.

Jak wygląda takie ciasteczko?
Np. tak [poniżej powinny być widziane ciasteczka połączone z tą stroną]:
Przy każdym żądaniu do serwera przeglądarka dokleja te ciasteczka i wysyła je jako jeden z nagłówków żądania.

Do czego ciasteczko służy?

Do wielu rzeczy, poczynając od utrzymania sesji (HTTP to protokół bezsesyjny, serwer po obsłużeniu żądania gubi kontakt z klientem i nie wie kto zacz, gdy klient atakuje go po chwili, ciasteczka pozwalają by serwer w oparciu o ciasteczko wiedział kto go o co prosi, by wiedział np. że jesteśmy zalogowani), przez zapisywanie ustawień strony po "śledzenie".

A jak działa to "śledzenie"?

Autor strony umieszcza na niej odwołanie do skryptu JavaScript, albo do obrazka na innym serwerze.
Czyli przeglądarka wysyła żądanie do tego serwera i zgodnie z wymogami wysyła w tym żądaniu ciasteczko, które serwer z tym skryptem czy obrazkiem stworzył dla danej przeglądarki.
W żądaniu znajduje się też nagłówek Referer (powinno być Referrer, ale jest Referer ;-)), w którym jest adres strony na której osadzony był skrypt/obrazek.
"Śledzący" dostaje ciasteczko i informację o stronie na której jesteśmy.
Ciasteczko to nasz "identyfikator", a dokładniej nie nasz a przeglądarki.
Czyli "śledzący" wie, że ta przeglądarka weszła na taką to a taką stronę. Tu ważne: wie to tylko i jedynie wtedy gdy autor oryginalnej strony wkleił w kod swojej strony odpowiedni skrypt/obrazek.
Co mu z tej wiedzy?
To zależy, ale może np. wiedzieć po jakich stronach chodziliśmy (znów ważne, mowa tylko o stronach których autorzy umieścili linki do skrypty/obrazka na serwerze "śledzącego").
Wie np., że dany komputer odwiedzał strony o technologii i np. strony o produktach dla dzieci.

Co daje ta wiedza "śledzącemu"?

To zależy, ale mówi mu np. o tym jakiego typu strony odwiedza ta przeglądarka. Co to oznacza?
Oznacza to, że "śledzący" wie, iż ta przeglądarka chodzi często po np. stronach technologicznych.
Jeżeli teraz strona którą odwiedzamy, utrzymuje się z reklam to może prosić ten sam serwer (nawet właśnie w tym żądaniu skryptu czy obrazka) o reklamę.

Co teraz robi "śledzący"?

Liczy. Ma dane o wielu przeglądarkach i tym jakie im reklamy pokazywał, wie też jakie reklamy były najchętniej klikane (znaczy najbardziej pasowały do zainteresowań odwiedzających), wie też jak reklamodawcy opisali swoje grupy docelowe.
Mając tą wiedzę serwer "śledzącego" może wyliczyć jakie reklamy najbardziej pasują do naszych zainteresowań.
W interesie "śledzącego" jest pokazanie nam najbardziej klikalnych reklam, bo na tym najwięcej zarobi.
Pokazuje nam więc reklamy, które najbardziej pasują do profilu przeglądarki.

To wszystko.

Co to oznacza?

Po pierwsze, że "śledzony" jest nie tyle użytkownik, co przeglądarka.
Ma to tę zabawną konsekwencję, że jeśli z tej samej przeglądarki korzysta np. para to on widzi często reklamy skierowane do niej, a ona widzi reklamy skierowane do niego.
Oznacza to też, że jeśli w pracy oglądamy jeden typ stron, a w domu inny to tu i tu widzimy inne reklamy.

Po drugie, jeśli jest coś czego nie chcesz przekazać "śledzącemu" to musisz użyć innej przeglądarki, lub użyć trybu incognito, lub wyczyścić ciasteczka.
Jeśli kuzynka prosi Cię o zakup ubranek dla jej dziecka, bo sama nie potrafi kupować w internecie, to użyj trybu incognito. Bo dzięki temu później nie będą Cię prześladowały reklamy ubranek :-)
Jeśli znajoma/znajomy prosi o dostęp do przeglądarki, to włącz tryb incognito, bo jej/jego preferencje nie wpłyną na Ciebie.
Jeśli jesteś u kogoś to też użyj trybu incognito.

Po trzecie, co wynika z drugiego, "śledzący" wie o Tobie tyle ile mu pokażesz.
Jeśli z lubością odwiedzasz strony o gotowaniu, to nie dziw się, że później będziesz widzieć wszędzie reklamy żywności.

Czy to "śledzenie" to coś złego?

Wg. mnie nie. Google czy inni operatorzy dostają info o tym co interesuje usera danej przeglądarki/danego profilu przeglądarki i mogą mu wyświetlać spersonalizowane reklamy.

Ktoś może zapytać "a po co mi te reklamy?".

Po to by nie widzieć reklam banerowych ;-)
Każda reklama kontekstowa to mniej wkurzających banerów i reklam "marki".
Reklama kontekstowa często odpowiada zaś temu czego szukasz.
Bo jeśli jesteś na stronie o lutowaniu, to istnieje niezerowe prawdopodobieństwo, że chętnie kupisz nową lutownicę, czyli reklama lutownicy będzie jak najbardziej na miejscu i jest duża szansa, że będzie to to po co trafiło się na daną stronę....

Chociaż w tym wszystkim jest łyżka dziegciu ;-)
Wszystko to działa gdy "śledzący" ma reklamy, które pasują do modelu, który jawi się z tego co wie o przeglądarce, której używamy... teraz od niego zależy czy w przypadku zbyt małej ilości danych, albo małej ilości reklam walnie nam standard który nie ma nic wspólnego z naszą historią, czy raczej nie pokaże nic....


Podobne postybeta
Bez cukierków i Coli
Google Music zachorowało :-(
Za co nie lubię machine learningu.... i jak się przed nim bronić ;-)
Strach ma wielkie Google
Czemu ufam Google, a nawet Facebookowi?

wtorek, czerwca 04, 2013

O wyższości podejmowania decyzji partiami zamiast per sztuka ;-)

Podejmowanie decyzji męczy.
Nie jest też zbyt przyjemne, bo człowiek może się pomylić.

Dlatego lepiej podejmować decyzje partiami ;-)

Przyjąć tą ofertę pracy, czy nie? Kupić nowy samochód czy nie? Oświadczyć się, czy nie?

Jeśli każdą z decyzji podejmiemy oddzielnie to przy każdej mamy ryzyko jej żałowania.
Dla ułatwienia możemy przyjąć, że ponieważ nic nie wiemy to w przypadku każdej z decyzji możemy się walnąć w 50% przypadków.
Czyli podejmując 2 decyzje średnio 1 decyzja będzie prawidłowa ;-) czyli w połowie przypadków będzie nam smutno z racji błędnej decyzji....

Jak to poprawić?

Shackować!

Zamiast podejmować decyzje po jednej, należy podjąć wszystkie naraz. Czemu?

Bo z 2 decyzjami mamy tak, że podejmując decyzję dla obu rzeczy naraz tylko w 1/4 przypadków zdecydujemy w obu źle.
W 1/2 przypadków zdecydujemy w jednej rzeczy dobrze, a w drugiej źle, czyli nie będzie nam smutno bo się obie decyzje zniosą, a w 1/4 przypadków podejmiemy obie decyzję słusznie.

A, że jesteśmy ludźmi i nie lubimy się czuć źle i podejmować złych decyzji, to w przypadku podjęcia 2 decyzji gdy jedna okaże się błędna łatwo sobie wytłumaczymy, że druga była lepsza i będziemy się i tak lepiej czuli.

Czyli podejmując 2 decyzje naraz mamy 1/4 szans na przegraną, 1/2 szans na umiarkowane zadowolenie i 1/4 szans na wybuch szczęścia.

Gdy będziemy je podejmowali pojedynczo to za każdym razem będziemy mieli ryzyko przegranej równe 1/2....

Przy trzech decyzjach, źle nam będzie w 1/8 przypadków, w 3/8 przypadków będziemy sobie musieli wytłumaczyć, że co prawda 2 decyzje był błędne, ale za to ta 1 prawidłowa była super, w kolejnych 3/8 przypadków gdy tylko 1 decyzja będzie błędna będziemy przekonani o swoim geniuszu, a znów w 1/8 przypadków będziemy całkowicie pewni tego geniuszu ;-)

Jak widać, za każdym razem podejmując decyzje partiami zwiększamy szczęście (jeśli patrzmy jak stoicy i uznajemy szczęście za brak cierpienia ;-)), albo chociaż zmniejszamy swoje cierpienie ;-)

Chociaż jest jeden haczyk ;-) by te decyzje tak podejmować to należałoby na początku sformułować pytania i później udzielić 1 odpowiedzi na wszystkie ;-)


Podobne postybeta
Jebana ignorancja
Czekając na "Bóg Urojony" Dawkinsa
Lubię mieć wybór, ale nie lubię wybierać ;-)
Myślenie krytyczne - co to i po co to?
Obywatelski obowiązek spełniony