czwartek, kwietnia 30, 2015

Cyfrowa partenogeneza

Czytam "Dźwignie wyobraźni i inne narzędzia do myślenia" Daniela Dennetta.
W jednym z rozdziałów umieścił ciekawy pomysł (jako zabawę intelektualną).

Jest tak, mamy coraz bardziej zaawansowane techniki sekwencjonowania DNA, bierzemy więc parę, sekwencjonujemy DNA obojga. Mamy na wyjściu 2 pliki w każdym jakieś 3 mld znaków.
Piszemy program, który robi na tych danych crossing-over i powstały plik wrzucamy do kolejnej maszyny (takich jeszcze nie mamy, ale to raczej kwestia kilku, kilkunastu lat), która buduje nam DNA z tego pliku.
Wszczepiamy to wygenerowane DNA do komórki jajowej z której wcześniej usuwamy jej połówkę DNA. Traktujemy prądem, albo w jakiś inny sposób aktywujemy (też tutaj nie jesteśmy do końca skuteczni), komórka się dzieli i po jakimś czasie przy dużej dozie szczęścia implantujemy ją u kobiety, która dała jeden z plików i przy kolejnej dozie szczęścia po jakichś 9 miesiącach rodzi się dziecko.
Czy ono jest człowiekiem?
Wydaje się, że nie istnieje żaden test, który pozwoliłby na wykrycie komputerowej interwencji.

Ale z tym można pójść dalej. Czy np. różni "obrońcy życia" (użyty cudzysłów z racji tego, że oni żadni obrońcy, ani nie bronią życia) traktowaliby eksperymenty na tak zbudowanej komórce tak jak eksperymenty na "naturalnych" zapłodnionych komórkach jajowych?
Dalej, czy jeśli udałoby się zasymulować rozwój takiej komórki (z wirusami się udaje od paru lat) i przerwać w pewnym momencie pracę superkomputerów, które by to symulowały to czy dochodziłoby wg "obrońców życia" do "zabójstwa"?

A co powiedzieliby ludzie, którzy walczą z in-vitro gdyby wziąć na wejściu 2 kobiety (albo 2 facetów!) i zrobić całą procedurę na ich danych? Albo gdyby zrobić to samo na 3 osobach?


Podobne postybeta
Pro-life = Front obrony gwałcicieli
Transhumanizm [długo i nudno ;-)]
4 małpki z trojgiem rodziców :-)
Jak zmusić Gradle'a do używania ramdysku (na OS X)
ePubGenerator v0.0.3 - tytuł, obrazki i inne takie

niedziela, kwietnia 12, 2015

Dziwne prawo ;-)

Taki dziwny problem.

W Polsce, ale i w wielu krajach można małoletnich czy nawet nieletnich za niektóre przestępstwa sądzić i skazywać jak dorosłych (z pewnym obostrzeniami).
Znaczy ustawodawca przyjął, że można uznać, że taka osoba "była dorosła" w momencie popełniania czynu i jest odpowiedzialna za swoje czyny.
Z drugiej jednak strony, taki ktoś nadal nie może głosować, ani kupić alkoholu, ba może być nadal objęty obowiązkiem szkolnym.

Dziwne, nie?

Z jednej strony państwo może uznać kogoś za na tyle dorosłego by go posadzić, ale nadal będzie go traktować jak dziecko gdy chodzi o inne aspekty jego osoby.

Taka niekonsekwencja w prawie ;-)
Chociaż jak czytałem kilka ustaw, to sprytnie to zrobili, bo np. prawa wyborcze czynne dostaje się mając 18 lat i nie ma tam żadnej mowy o pełnoletności czy czymś podobnym.


Podobne postybeta
Najmocniejszy "żart" Prima Aprilisowy
Kiedyś
Granica
Głosowanie przez Internet, chyba jednak jestem na "nie"
Ułaskawienie in blanco....

Wyrzucanie książek...

Może mnie czekać...
Zmiana miejsca zamieszkania oznacza konieczność przewożenia książek, a to łączy się z ich przeglądaniem.
No i jest problem z książkami "komputerowymi". Większość z nich jest całkowicie przestarzała i opisują często technologie, które dawno już umarły (albo powinny (patrz Delphi)).
No i nie wiem, czy zrobić tak jakby rozum nakazywał czyli wyrzucić ile się da z tych książek, czy jednak zrobić tak jak dyktuje serce i je gdzieś w nowym mieszkaniu zakitrać? ;-)

Inna sprawa, że od dłuższej już chwili książki w nowym mieszkaniu zaczynają mieszkać w stertach, bo nadal nie mam głównej biblioteczki, a nawet pomysłu jak powinna wyglądać ;-)


Podobne postybeta
Myjnia
Książkowy Stack Overflow ;-)
Widzę pewną różnicę ;-)
Jak oni to dowiozą? ;-)
Flaker