poniedziałek, stycznia 10, 2011

"Cud"

Denerwuje mnie gdy dziennikarze używają słowa cud.
Ostatnio używają go w sprawie postrzelonej w USA pani polityk, że to cud, że żyje (i oby przeżyła i żeby nie miała zbyt wielu ubytków spowodowanych uszkodzeniami).
Żaden cud. Sami podają, że śmiertelność w przypadku przestrzelenia mózgu to 70-95%, czyli przeżywa od 3 na 10 ofiar do 1 na 20. Jakby to było 1 do 100000 to też by cud nie był, bo kto by nazwał cudem nowotwór? Może 1 do miliarda? Ale to wtedy cudowne byłyby hermafrodyty....
No i nawet zakładając istnienie cudów, to uznanie tego za cud oznaczałoby też uznanie, że inne ofiary tego szaleńca czy innych szaleńców (jak np. ten asystent posła PiS z Łodzi) nie zasłużyły na cud... to co oni gorsi?

Jak rzadkość zjawiska stanowić ma o cudowności, to katastrofa w Smoleńsku była "cudem". Gdyby nie zdarzyła się choć jedna z przyczyn to by jej nie było.
Gdyby nie było mgły, gdyby nie było incydentu w Gruzji, gdyby przygotowano plany awaryjne, gdyby wylot był wcześniej, gdyby piloci zdecydowali się jednak nie lądować, gdyby wieża kategorycznie zabroniła lądowania, gdyby do kabiny pilotów nie przychodził przełożony pilotów, gdyby wyciągnięto wnioski z katastrofy Casy i tak dalej.

Btw. jak kościół katolicki (czy inne religie uznające cuda) uznaje, że dany cud odbył się "za wstawiennictwem"? No bo skoro wyleczenie kogoś kto się modlił z jakiejś choroby jest cudem, to jak nazwać nie wyleczenie kogoś innego? Czyli albo takie cudowne wybieranie kogoś do wyleczenia to brak litości dla innych, których można było wyleczyć, albo trzeba brać pod uwagę też możliwość, że wyleczenie jednej z osób to przypadek, a wtedy powinna istnieć procedura na rozróżnienie cudów i powinna być powtarzalna i sprawdzalna. Inaczej to tylko religia, co tłumaczy się na "to co nam pasuje".

Podobne postybeta
Podobno przeziębienie trwa góra tydzień.... ;-)
Szok kulturowy
Łuna - luna ;-)
Władza PiSu jebnie, to pewne. Pytanie tylko kiedy
2000 dni BuffyPedii

3 komentarze:

  1. Z tego co mi wiadomo, to generalnie KK niechętnie uznaje cuda, cuda to najbardziej folklorystyczny element wiary katolickiej. Co do samego (nad)używania słowa cud, to hmmm, retoryka chrześcijańska jest częścią naszej (zachodniej) kultury - czy to się komuś podoba czy nie, tak po prostu jest. Stawiałbym zatem nadużywanie słowa cud na równi z korzystaniem przez mężczyzn i kobiet z takich wyznaczników zachodniej cywilizacji jak chociażby spodnie, mikołaj (nomen omen święty), albo kurczaczki wielkanocne;)

    Piszesz dalej, że wybieranie kogoś do wyleczenia to brak litości dla innych.

    Czy odznaczanie kogoś medalem (za zasługi, zwycięstwo, dyplomem) to też brak litości dla innych? Chyba nie bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Medal czy dyplom są wynikami zasług tej osoby, która jest nimi nagradzana. Cudowne "wyleczenie" nie może być zasługą "wyleczonego" bo oznaczałoby, że ci którzy nie zostali "wyleczeni" byli gorsi, a mamy wiele przypadków gdy dobrzy ludzie nie zostalie "wyleczeni". Czyli "wyleczenia" tego typu nie są sprawiedliwe i nie nagradza się tym tych, którzy "zasłużyli".
    Jeżeli jest to losowe to znów gdyby miało "cudowne" źródła to znaczyłoby to tylko, że jest to forma popisywania się ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdybyś był katolikiem to byś pewnie wiedział, że Bóg za dobre wynagradza a za złe karze (dopiero po śmierci). Na "wyleczenie" po prostu trzeba sobie (SAMEMU) zapracować (np. modlitwą np. do jakiegoś patrona) - czynienie dobroci przez całe życie nie jest warunkiem koniecznym do "wyleczenia". Wiara w katolickiego Boga != zbieranie punktów na stacjach benzynowych.

    OdpowiedzUsuń