niedziela, lutego 28, 2010

Dalsze zabawy z ePubGeneratorem :-)

Moja chytrość mnie przeraża ;-) [chytrość w sensie przebiegłości ;p]

Dalej bawię się w pisanie wtyczki do generowania plików EPUB, i dziś walczyłem między innymi z tym by wynikowy ebook miał w sobie obrazki jeśli takowe były w oryginalnym pliku.

Problemem okazało się to, że OpenOffice.org w trakcie zapisywania dokumentu jako XHTML zapisuje obrazki w pliku XHTML w postaci osadzonej.

Gdy to zauważyłem to poczułem, że to jednak lekka "amba".... Ale po chwili doznałem olśnienia ;-) Przecież nic nie stoi na przeszkodzie temu by takie osadzone obrazki wyrzucić do zewnętrznych plików, a w miejsce osadzonych danych można spokojnie wstawić nazwy plików wynikowych.

W tym celu wystarczy stworzony plik XHTML wczytać jako dokument XML, a następnie przejść przez wszystkie tagi typu img i dla każdego z nich pobrać zawartość atrybutu src, wyekstrahować z tej zawartości dane w Base64, przekodować je na bajty [tutaj jest problem, bo Java nie daje takiego ficzera sama z siebie, tzn. w przypadku Java'y od Suna jest coś takiego w bibliotekach, choć nie powinno się tego używać bo to tajny ficzer ;-)], zapisać do pliku i w miejsce danych w src wstawić nazwę pliku, teraz już tylko nagrać taki nowy plik XML w miejsce oryginalnego i voilà! :-)

Teraz stoi przede mną konieczność zbudowania GUI i chyba napisania własnego dekodera Base64 bo nie chciałbym dla 1 głupiej funkcji dodawać jakiejś dużej biblioteki do rozszerzenia.

Jak widzę w logach obecnie rozszerzenie do generowania EPUBów nie jest jakoś szczególnie pobierane ;-) [przodują tutaj Boty Google i Yahoo ;-)] ale liczę, że w momencie gdy dodam do niego GUI to wrzucę je do katalogu rozszerzeń OpenOffice.org i zawsze jest szansa, że znajdzie jakichś użytkowników :-) [bym za 2 lata gdy pobierze je powiedzmy 50 tysięcy osób pluł sobie w brodę, że głupi ja, przecież mogłem je sprzedawać nawet po 1 Euro i jaki byłbym bogaty ;p]

Ciągle nie umiem wymyślić jakiejś ładnej nazwy dla rozszerzenia, ale bądźmy szczerzy, od czasów Gadacza żadna nazwa mi jakoś nie wyszła ;-) Sam jak sobie przypomnę nazywam ten projekt "topeszem" [od "nietopesz" ;-)]


Podobne postybeta
ePubGenerator v0.0.2
HeapSort, a MergeSort i QuickSort :-) - od strony "chytrości" ;-)
Nigdy nie zapominaj o FSM! ;-)
Notki z uchodźstwa: jelenie Prezesa
Najkrótsza droga do przyszłości - Polymer ;-)

sobota, lutego 27, 2010

ePubGenerator v0.0.2

Poprzednia wersja działała, ale dziwnie ;-) Po prostu pliki EPUB, które generowała nie były zgodne ze standardem.

Teraz mamy wersję 0.0.2, której "produkty" to już coś bliższego pełnoprawnych dokumentów EPUB.
Wcześniejsza wersja miała problem polegający na tym, że katalog OPS w którym znajdują się pliki umieszczany był zawsze w katalogu META-INF, a nie powinien. Dodatkowo poprzednia wersja używała HTMLa do przechowywania treści, a to jest niezgodne ze specyfikacją, wg. której treść przechowywać należy w XHMTL.
Na szczęście OpenOffice.org potrafi nagrywać XHTMLa [choć z jakimiś błędami ;-)] i dzięki temu możliwe jest tworzenie plików EPUB.
Obecnie generowane pliki można już otwierać np. w androidowym Aldiko :-)
Okazuje się również, że pliki EPUB to wcale nie "zwykłe pliki ZIP", a pliki ZIP, których pierwszym plikiem musi być plik mimetype, który nie może być skompresowany tak by w pliku bajty od 30 do 37 miały wartość mimetype, a następne od 38 by miały wartość application/epub+zip.

Wygenerowane przez ePubGenerator pliki nie są niestety w pełni poprawne, ale z tego co widzę w logach wyrzucanych przez epubcheck winne jest to, że XHMTL wygenerowany przez OpenOffice.org nie jest poprawny.

Zapraszam do pobierania ePubGenerator 0.0.2.

Może ktoś się podzieli pomysłem na nazwę? :-)
Wersja 0.0.2 ma dokładnie takie same ograniczenia jak wersja 0.0.1. Także wersja 0.0.2 strasznie "brudzi" na dysku w katalogu użytkownika i pozostawia katalogi wraz z zawartością, które są używane do tworzenia dokumentów EPUB. Kolejne wersje powinny ten problem wyeliminować.

Z ciekawostek, po przejściu z HTML na XHTML czytnik Stanza odmówił współpracy ;-)

Podobne postybeta
Generowanie plików ePub z OpenOffice.org :-)
ePubGenerator v0.0.3 - tytuł, obrazki i inne takie
Dalsze zabawy z ePubGeneratorem :-)
Co się odwlecze, to nie uciecze ;-)
Jak używamy Java'y ;-)

Generowanie plików ePub z OpenOffice.org :-)

Czytniki e-booków, jak i same e-booki stają się coraz popularniejsze. Coraz więcej się wydaje książek w taki sposób.
Ale co ma zrobić biedny żuczek, użytkownik, który chciałby np. swoje dokumenty "wydać" jako plik w formacie ePub rozpoznawalnym przez wiele [jeśli nie większość] czytników?

Może skorzystać z dostępnych w sieci konwerterów, ale nie zawsze chcemy by nasz dokument wyszedł poza nasz komputer....

I tu może wejść coś co nazwałem jak na razie ePubGenerator, a co jest dzieckiem ostatnich 3-4 godzin kodowania i wtyczką do OpenOffice.org ;-)

Jak na razie jest to głupiutkie maleństwo z dużą ilością obostrzeń:
  • tytuł e-booka to zawsze "Test"
  • autor to zawsze "Przemysław Rumik" (dokładniej Przemys³aw Rumik)
  • opis to "Opis EPUB"
  • data utworzenia to 27 lutego 2010 [czyli dziś ;-)]
  • brak wsparcia dla obrazków [choć są umieszczone w samym pliku]

Wszystko powstało w oparciu o strukturę i opis formatu EPUB stworzony przez Pawła Wimmera. [OK, czuję, że mi coś gramatyka siada, nie żeby normalnie była na wysokim poziomie, ale teraz już siada kompletnie, może to że jest 4:28 nad ranem coś tłumaczy ;-)].
Jak na razie wygenerowane pliki EPUB testowałem z MobipocketReader'em i działają, do Androidowego Aldiko nie udało mi się ich zaimportować.

Obsługa jest banalnie prosta, instalujemy rozszerzenie [standard, pobrać, gdy mamy szczęście przeglądarka za nas odpali Extensions Managera, jeśli tego nie zrobi musimy sami, gdy zobaczymy że już się rozszerzenie zainstalowało to wyłączamy OO.org], otwieramy plik w OpenOffice.org, klikamy na napisie ePubGenerator na pasku rozszerzenia.
Po chwili gdzieś na ekranie [możliwe, że pod oknem OpenOffice.org] dostaniemy informację, że plik został stworzony i namiary na jego lokalizację [jest w katalogu domowym użytkownika, na WinXP c:\Documents and Settings\user\] i ma nazwę w stylu folder1267240546631.epub.

ePubGenerator w Extension Managerze:


Guziczek do generowania:


Konwersja skończona:


Wygenerowany dokument w Modipocket Reader:



Jak już chyba pisałem, jest to wersja 0.0.1, czyli bardziej niż wczesna :-) Ale jeśli ktoś jest zainteresowany to zapraszam do pobierania [teraz wersji 0.0.2] i testowania :-)
Ciekawi mnie głównie feedback dotyczący tego czy inne czytniki sobie radzą z plikami wygenerowanymi przez rozszerzenie i ogólne opinie na temat rozszerzenia :-)
Tutaj poprzedni wpis z bloga jako EPUB.

Nie dam głowy, ale chyba konieczna jest jak na razie Java 1.6 by móc uruchomić rozszerzenie.


Podobne postybeta
ePubGenerator v0.0.2
LibreOffice - takie sobie
Harry Potter po polsku jako ebook - jak i gdzie użyjesz
ePubGenerator v0.0.3 - tytuł, obrazki i inne takie
O! "Ostatnie Twierdzenie" Arthura C. Clarke'a po polsku :-)

Przenosimy .NET'a na inny dysk :-)

Z serii sztuczki dla EEE PC ;-)

Jak mieć .NET'a i więcej miejsca na dysku C?

To proste, używamy opisanego tu już kiedyś programiku junction, który tworzy dowiązania/łącza do plików :-)
Najpierw odinstalowujemy wszystkie .NETy z naszego komputera, następnie tworzymy w katalogu c:\Windows junction'a wskazującego na np. D:\Program Files\Microsoft.NET, a następnie instalujemy najnowszą wersję .NETa..... która i tak zainstaluje nam elementy wcześniejszych platform... ale tym razem wszystko wyląduje na dysku D: :-)
U mnie komenda wyglądała tak [uruchamiamy w katalogu Windows]:

junction Microsoft.NET "D:\Program Files\Microsoft.NET"

Jak na razie wszystko co używa .NET działa co by mogło sugerować, że taka akcja nie ma jakichś nieprzewidzianych skutków :-) [inna sprawa, że nie do końca wiem po co mam .NETa na netbooku, skoro praktycznie nie używam programów działających na .NET :-)]


Podobne postybeta
NTFS junction - jak zrobić i dlaczego ;-)
Nazwa dla języka to jednak ważna rzecz :-)
ASUS EEE PC - szpanujemy wyniki ;-)
Chrome2Chrome w Chrome Web Store
TimeToRead 0.0.2 - nowy tag i poprawki ;-)

piątek, lutego 26, 2010

A takie tam absurdy

Jesteśmy jednak krajem absurdów ;-)

Gdy większość polaków uważa, że policjanci nie powinni mieć prawa do przechodzenia na emeryturę po 15 latach służby [choć ciekawe, że tak wielu "sprawiedliwych" dziennikarzy, którzy bardzo bulwersowali się tą możliwością jakoś na chwilę [niecały tydzień] przestało o tym krzyczeć po tym gdy w Warszawie zginął Policjant, który w trakcie urlopu próbował uspokoić dwóch wyrostków, a służył w policji już ponad 15 lat], to w przypadku osób po 50 roku życia ponad 60% chciałoby już być na emeryturze.....
Jak praca policjanta przez 15 lat może przynieść i zwykle przynosi społeczeństwu takie zyski, że warto płacić w razie czego za jego wcześniejszą emeryturę, to jednak większość z tych 60% ludzi po 50 roku życia w życiu nie zrobiło nic co by przyniosło jakąś korzyść społeczeństwu... a jednak uważają, że im się należy ;-) a policji nie. Dziwne.

Albo inny przykład, prawie wszyscy w naszym kraju chorują na syndrom "meneli spod budki z piwem", każdy wierzy, że państwo wydaje jego ciężko zarobione pieniądze na utrzymanie "meneli spod budki z piwem" i prawie wszyscy są z tego bardzo niezadowoleni. Ale jak pojawił się pomysł by może państwo rozdawało po 1500 złotych na każde dziecko żyjące w rodzinie w której nie można go utrzymać i musiałoby zostać odebrane przez sąd i oddane do domu dziecka czy rodziny zastępczej [co w przypadku domu dziecka kosztuje podobno 2500 złotych miesięcznie] to wielu polityków, a i wyborców też, zapiało z zachwytu.
A co to takie rodziny to nie są te, które należą do "meneli spod budki z piwem"? Są rodziny w których oboje rodzice pracują i nie mają takiego dochodu netto, a mimo wszystko ich dzieci nie "kwalifikują" się do odbierania. A tu dawać po 1500 złotych za 1 dziecko w takiej rodzinie, która go nie umie utrzymać? Po co? I co ważniejsze, czy to nie dziwne, że wystarczy przerobić "meneli spod budki z piwem" na "ludzi niezaradnych życiowo" i już ludzie im chcą sypnąć kasą? Oczywiście nie swoją - publiczną ;-)
Sam uważam, że jedyną formą wsparcia dla rodzin posiadających dzieci powinny być darmowe żłobki, przedszkola i szkoły, do tego posiłki w tych miejscach i podręczniki w szkole. To by były oczywiście olbrzymie pieniądze, ale wg. mnie o wiele lepiej wydane niż stosowanie rozdawnictwa dla "potrzebujących". Wielu z tych "potrzebujących" to ludzi, którzy mają za dużo dzieci i robią za pasożytów społecznych. Dokładniej zaś żerują na naszym współczuciu i rozprzestrzeniają swoje geny kosztem reszty społeczeństwa.

Kolejny absurd to rosnąca w Polsce niechęć do islamu......... Ilu my mamy w Polsce muzułmanów? Oficjalnie 5 tysięcy, ale nawet gdy przyjmiemy, że jest ich 20 tysięcy..... to i tak stanowią jakieś pół promila populacji.... To gdzie ludzie zdołali nabrać tej niechęci?
To chyba tak jak z antysemityzmem Polaków [wbudowanym w język, bo przecież mamy słowo "judzić", które ma mocno antysemickie korzenie], jak to mówił czy pisał Szczypiorski coś w stylu tego, że "Polska to taki kraj w którym mamy antysemityzm bez Żydów". Można to sparafrazować i powiedzieć, że "Polska to taki kraj, w którym mamy fobię antyislamską bez muzułmanów".
Inna sprawa z tym związana to ten fajny absurd, że Polacy uważają, że zakazywanie wieszania krzyży w szkołach [czyli miejscach świeckich] jest złe i narusza wolność wyznania, ale są jak najbardziej za zakazem budowy minaretów.....
Tu mam łatwiej, bo uważam, że każda religia jest z definicji dziwna i choć sama idea religii mi się nie podoba, bo uważam, że religia istnieje tylko dlatego, że rodzice czy ogólnie dorośli tłuką dzieciom do główek bajki, to jeśli zgadzamy się, że ludzie mają prawo wierzyć lub nie wierzyć w dowolną rzecz to jakoś islam mnie nie przeraża. Fakt, mają odmianę bojową, ale to chyba każda grupa tak ma, pewnie nawet kluby szachowe mają swoich "mudżahedinów" i dlatego uważam, że skoro w Europie normą jest żartowanie z chrześcijaństwa czy ateizmu, to powinno się też żartować z islamu, judaizmu, hinduizmu, buddyzmu, czy ogólnie dowolnego *zmu. Wszystkie grupy powinno traktować się identycznie. Uważam też, że od wszystkich ludzi przyjeżdżających do Europy powinno się oczekiwać asymilacji w sferze traktowania kobiet i innych ludzi.

I to chyba wszystko z tej serii na dziś ;-)


Podobne postybeta
Szlak mnie trafia jak emocje sprzedają się lepiej od rozumu.
Czemu uważam, że 500+ jest złe
Dziura
Pełzająca ofensywa
Żarówki kolekcjonerskie ;-)

HDMI-DVI - chyba nie widzę różnicy

Dostałem w końcu nowego pracowego laptopa :-) Całkiem ładny HP EliteBook 8530p, całkiem szybki [Intel® Core™2 Duo Processor P8700 (3M Cache, 2.53 GHz, 1066 MHz FSB)], choć niestety nadal z Windows XP [czyli z 4GB RAM widać niecałe 3 GB], żeby mi się go lepiej używało w domu kupiłem sobie kabel HDMI-DVI i szczerze to nie widzę różnicy :-)
Jak dla mnie obraz przesyłany z laptopa do monitora wygląda tak samo niezależnie od tego czy "leci" po HDMI-DVI, czy po D-SUB czy jak ja to łącze zwę RGB.
To samo z mojego prywatnego Asusa N cośtam ;-)

Fakt HDMI-DVI jest wygodniejsze :-) bo łatwiej się je podpina i co równie ważne szybciej widać też obraz bo monitory LCD zwykle najpierw sprawdzają czy nie ma sygnału cyfrowego, ale samej różnicy obrazu nie widzę. Może czcionki są ciut ostrzejsze, ale to wszystko.
W pracy też mam taki kabelek, bo też go sobie kupiłem, i tam też nie widzę różnicy :-)

HDMI jest za to zdecydowanie miłe gdy się podpina laptopa pod telewizor Full HD :-) 1900x1080 robi wrażenie ;-)

Inna sprawa, że koszt kabelka czyli koło 20 złotych nie jest znów jakiś szczególnie wysoki więc ogólnie chyba jednak warto.

Jak już kiedyś kupię mieszkanie to chcę mieć 3 monitory 20" albo 21" i taka przystawkę do laptopa, która będzie udawała duży monitor, i rozdzieli sygnał na 3 :-)


Podobne postybeta
JRockit - początki dotykania się z ;-)
Nieszczęście... ale nie takie złe ;-)
Konwerter, Nexus One i Bayes ;-) czyli co mi głowę zawracało w ciągu ostatnich paru dni ;-)
Zły provider, albo głupi ja ;-)
Chcę szybki komputer!

Gdy masz w ręku młotek wszystko wygląda jak gwóźdź, gdy pod ręką masz Eclipse'a.... ;-)

W nawiązaniu do poprzedniego posta o wersji 2.1.2 OOo2GD muszę stwierdzić, że źle ze mną ;-)

Czemu?

Bo żeby przerzucić plik z tą wersją na mojego netbooka [w celu zrobienia testów] napisałem sobie serwerek HTTP ;-)
Nic szczególnego, bo już podobne rzeczy parę razy pisałem, np. pisząc mój serwer proxy w pracy, czy Nowego Gadacza, ale jednak ;-)
Na pomysł pendrive'a wpadłem gdy już pisałem, albo chwilę po tym jak już napisałem pierwszą wersję ;-)

Jak to mówią gdy masz w ręku młotek wszystko wygląda jak gwóźdź ;-)


Podobne postybeta
Czego nie lubię w Kalifornii?
Zrób krzywdę swoim danym ;-)
Chytra klamka
Jak VHDL obalił komunizm
Czyżbym zabił Chromebooka?

OOo2GD 2.1.2 i malutka poprawka :-)

Po wydaniu poprzedniej wersji w której obiecałem, że OOo2GD będzie używać w oknie importu sortowalnego formatu daty zauważyłem, że jest to prawda, ale tylko na systemach które mają taki właśnie [2010-02-26 22:20:07] format daty :-) Niestety np. standardowy angielski Windows takiego formatu nie miał.......

Wersja 2.1.2 usuwa ten problem. Od teraz format daty w oknie importu jest sortowalny leksykograficznie, a jeśli używasz Java 1.6 lub wyższej to możesz też sortować dokumenty w tym oknie pod względem daty modyfikacji.

Przeprowadziłem dziś też testy OOo2GD z Java 7 Preview i OpenOffice.org 3.2 i wszystko działa :-)

Jak zwykle zapraszam do pobierania najnowszej wersji ze strony OOo2GD w repozytorium rozszerzeń OpenOffice.org i ze strony projektu OOo2GD :-)


Podobne postybeta
OOo2GD 2.1.1 gotowe :-)
OOo2GD 2.1.0 - filtrowanie, sortowanie [dla niektórych ;-)] i bardziej *nixowe nazwy
Hacky tool ;-) - workflow do Alfreda, który pozwala wykonywać różne konwersje na zawartości schowka ;-)
OOo2GD 1.8.1 - i znów poprawki
Pobierz swoje dokumenty z Google Docs w wybranym w formacie, czyli OOo2GD 1.8.0 :-)

wtorek, lutego 23, 2010

Konwerter, Nexus One i Bayes ;-) czyli co mi głowę zawracało w ciągu ostatnich paru dni ;-)

Wychodzi na to, że w Polsce taki wynalazek jak konwerter HDMI-DVI jest praktycznie niespotykany ;-) Sprawdzałem dziś w kilku sklepach i nic, nie ma.
Jutro spojrzę w Krakowskim Saturnie, a nóż się znajdzie? :-)

Tak ostatnio patrzałem na jakieś filmiki z Nexus One i zaczął mi się podobać..... ładny duży ekran, Android 2.1 i dużo RAMu....... G1 jest fajna, ale od czasu gdy mam na niej Androida 1.6 to dostaje zadyszki ;-) czasem po powrocie do ekranu "domowego" przez nawet 30-40 sekund potrafi być widoczna tylko tapeta, na której dopiero po tym czasie pojawiają się ikonki...... OK, może ciut za dużo ich tam mam.
Ale cały ten motyw z tym, że aplikacje zamiast na karcie są instalowane w RAMie jest dziwny, zrozumiałbym gdyby były to aplikacje płatne, ale darmowe spokojnie powinny się dać instalować na karcie..... inna sprawa, że od blisko roku obiecują nam dostęp do płatnych aplikacji na Android Market i nic, zima.
Ale Nexus One ładny, choć na Allegro strasznie drogi, koło 2000 czy nawet 2700 złotych.

Z innych rzeczy, zafascynowały mnie ostatnio sieci bayesowskie...... ale nie do końca je jeszcze rozumiem :-) Tzn. umiem już taką sieć narysować, chyba umiem też napisać jej "wzór", ale nie do końca rozumiem jak się później z tego wyciąga prawdopodobieństwa. W ogóle akurat z twierdzeniem Bayesa zawsze mam problem ze znalezieniem jego "zastosowania", znalazłem jedno, które powinno się pokazać w podobnych postach ;-) A przecież twierdzenie Bayesa proste jest, w końcu to przecież tylko przekształcenie prawdopodobieństwa warunkowego.
Inna sprawa, że mam wrażenie, że nie ma praktycznie polskiej literatury na ten temat. Tak jakby u nas w ogóle tego nie używano. Samo twierdzenie stare, sprzed wieków, ale jak wiem w takich stanach używano go już w latach 60 do "znalezienia" łodzi podwodnej która im zaginęła. A u nas się nie słyszy o przykładach jego użycia.
Nie używano kiedyś? Nie używa się teraz?
Fajnie by było wiedzieć :-)


Podobne postybeta
Pierwsze hack'i pamięta się najlepiej ;-)
Chorowanie jest do bani, czyli wspomnienia z L4... które trwa ;-)
Raport z emigracji ;-)
Książkowa faza - stare hard SF :-)
Historia +1

sobota, lutego 20, 2010

Dlaczego nie zgadzamy się na powszechny dostęp do broni?

Zwykle nie przystępuje do grup na Facebook, ale dziś zrobiłem wyjątek i przystąpiłem do grupy Nie zgadzamy się na powszechny dostęp do broni!

Jaka jest moja motywacja? Prosta.

Nie zgadzam się na łatwiejszy dostęp bo broni bo nie chcę żeby ludzie w imię swojej wolności mieli łatwy dostęp do czegoś czym mogą odebrać lub ograniczyć moją wolność.

Nie zgadzam się na wolność ograniczania innym wolności.

Zwiększenie cudzego poczucia bezpieczeństwa nie może wpływać negatywnie na moje poczucie bezpieczeństwa.

O wiele bardziej się obawiam "dobrych obywateli", którzy w imię podkreślenia swoich argumentów będą wyjmowali broń, niż przestępców.

Państwa się nie boję, mam doskonały mechanizm zwany wolnymi wyborami i demokrację, które jak pokazały ostatnie lata potrafią naprawiać swoje błędy. Po wygranych wyborach przez PiS gdy obywatele zrozumieli, że PiS im się nie podoba demokracja pozwoliła szybko naprawić błąd i kolejne wybory odsunęły PiS od władzy. Nie żebym się cieszył z władzy PO, ale suweren wybrał.

Chcę mieć pewność, że gdy kiedyś ciemną nocą błąkając się w jakimś nieznanym terenie gdy zapukam do drzwi jakiegoś domu by spytać o drogę nie dostanę kulki w łeb bo właściciel się bał, a że miał broń to dał temu strachowi upust.

Wolność jednej osoby nie powinna ograniczać wolności innej osoby, posiadanie broni przez kogoś ogranicza zaś wolność wszystkich innych [tak posiadających, jak i nie posiadających broni]. Bo wystarczy by Kowalski miał zły dzień, pokłócił się z żoną oraz sąsiadami i w momencie gdy pies sąsiada narobi na jego trawnik przeleje się czara i Kowalski pójdzie wymierzać sprawiedliwość. Normalnie krzykiem i wyzwiskami, z bronią może pójść dalej.
Że byłyby badania?
Na prawo jazdy też niby były, a kto w ogóle rozmawiał z psychologiem lub psychiatrą? I jak 5 czy 15 minutowa rozmowa czy test ma sprawdzić czy ktoś aby przypadkiem nie jest "lekko" walnięty?

Jak ufam demokracji i temu, że złą władzę zawsze można jakoś obalić, to nie ufam rutynie przedstawicieli państwa. Nie ufam papierkom.
Dlatego też jestem przeciwny karze śmierci.
Żaden system prawny, żaden proces ani żadna procedura nie są w 100% odporne na błędy, jedyne co można robić to zmniejszać prawdopodobieństwo popełnienia błędu, ale nigdy do 0. Nie da się. Pokłady ludzkiej ignorancji i głupoty, a czasem po prostu złośliwości wydają się być w tym obszarze niewyczerpane.
Jak coś się dzieje rzadko i wymaga dużo latanie to jest szansa, że większość aktorów się przyłoży, ale jak coś staje się rutyną to po prostu cały proces zmieni się w podbijanie pieczątek. A w efekcie broń dostanę nie tylko "dobrzy obywatele", którzy niebezpieczni będą tylko jak im odbije [czyli nader często, bo kto może z ręką na sercu powiedzieć, że nigdy mu nerwy nie puściły i nigdy w przypływie gniewu nie zrobił czegoś głupiego?], ale też totalni psychole żyjący w przekonaniu, że wszyscy w koło chcą im zrobić krzywdę.

Dlatego jeszcze raz, ponieważ broń może służyć do ograniczenia lub odebrania mojej wolności to nie zgadzam się by w imię wolności posiadania broni ktoś nabył prawo do odebrania mojej wolności.
Moja wolność, wolność kogoś kto broni nie posiada jest "pierwotna", nie wymaga żadnego dodatkowego czynnika, jego wolność, wolność kogoś kto chce mieć prawo posiadania broni jest "wtórna", a do tego w sposób czynny ogranicza moją wolność.

Podobne postybeta
Ciągnie prawicę do Broni ;-)
... <- takie pewne niedomówienie.
To i ja planowałem zamach stanu?
Ja czegoś nie czaję....
Czy rynek z automatycznymi systemami transakcji to jeszcze rynek?

piątek, lutego 19, 2010

Nieprzytomny

Coś ostatnio muszę chodzić nieprzytomny ;-)
Czemu? Bo jutro[1] pracuję z domu, oznacza to, że przydałby mi się firmowy laptop[2] bo bez niego trudno się podpiąć do firmowej sieci ;-)
Przygotowując się do wyjścia rozmawiałem z kolegą, że jutro pracuje z domu, wyszedłem nawet chwile wcześniej żeby zdążyć na tramwaj. Ogólnie super.
I przed wyjazdem z miejsca spania w Krakowie gdy chciałem spakować mojego prywatnego laptopa.... biorę plecak i tu amba.. gdzie jest firmowy laptop? :-)
Chwila zastanowienia, w pracy został :-)
W pracy został :-)
Podjechałem pełen obaw, że będę musiał prosić kogoś z ochrony na recepcji żeby mi alarm rozbroił, ale na szczęście ktoś jeszcze siedział w naszym biurze, a i panie sprzątaczki jeszcze sprzątały więc nawet nie musiałem prosić o otwarcie biura :-)
No i zabrałem laptopa :-) Teraz leży pod moim prywatnym i czeka na jutro :-)




[1]Właściwie to to jutro jest już teraz ;-)
[2]Dostałem właśnie info, że już wkrótce będę miał refresha i dostanę nowego laptopa :-)

Podobne postybeta
Hack Day i zapomniana buła
Balkon to zuo ;-)
Czas nowych laptopów ;-)
Google App Inventor for Android - co to będzie? ;-)
Mały paskowy bezpiecznik i jego moc, część druga - Powrót bestii...

czwartek, lutego 18, 2010

OOo2GD 2.1.1 gotowe :-)

Nie miałem jakoś pomysłu co by dziś wieczorem robić, nie chciało mi się uczyć do SCWCD i do Wielkiego Tajnego Planu też mi się nie chciało nic robić to postanowiłem zajrzeć do kodu OOo2GD ;-)

W nowej wersji OpenOffice.org2GoogleDocs 2.1.1 kilka zmian, z najbardziej widocznych, zmienił się sposób prezentacji daty w okienkach importu, wcześniej był inny w okienku dla Google Docs, a inny w okienku dla Zoho, teraz jest identyczny, do tego jest "sortowalny" co docenią użytkownicy OOo2GD uruchamianego na Java 1.6.
Powinien zostać też poprawiony problem z błędnym działaniem OOo2GD gdy pliki miały być nagrywane do nieustawionego jeszcze katalogu.
Z drobniejszych zmian, zniknęło okienko informujące o sukcesie uploadu/updatu dokumentu, od teraz także komunikaty błędów powinny zawierać bardziej opisowy powód [choć to zależy już od tych, którzy pisali kod wyjątków które sygnalizują problemy ;-)].

Zapraszam do pobierania ze strony OOo2GD w repozytorium rozszerzeń dla OpenOffice.org lub ze strony projektu.
Jeśli dopisze mi szczęście to wrzucę na serwer też plik dla autoupdatu z OO.org, ale pewności nie ma bo mi się Eclipse burzy ;-)


Podobne postybeta
OOo2GD 2.1.2 i malutka poprawka :-)
Jak szybciej znaleźć mniejszą i większą wartość? [opisowy tytuł, który niewiele mówi ;-)]
OOo2GD 1.9.0 w kierunku bezszwowości ;-)
Miernik rozproszenia
3 rzeczy, które pomogłyby Chrome OS i Chrome

środa, lutego 17, 2010

Drzewka, ładne drzewka - kilka zdjęć :-)

Dziś przed wyjściem do pracy wyjrzałem przez okno i okazało się, że drzewa bardzo ładnie wyglądają :-)
Spróbowałem im strzelić parę fotek, na których widać choć częściowo jak to ładnie wyglądało :-)





Ten post jest też postem "okrągłym", bo numer jego to 210 [1024 dla osób niezorientowanych ;-) ]
[hmm.. post miał się nazywać Ładne drzewka, ale pomny problemów z podobnymi postami, które nie radzą sobie z postami z dużą literką Ł na początku [a może i w środku?] tytułu postanowiłem nazwać go ciut inaczej ;-)]

Podobne postybeta
Android + OCR, to zaczyna działać ;-)
Taka sobie sztuczka pozwalająca pobrać Picase 3.5
Kilka myśli ;-)
Java 7 :-) Demon prędkości ;-) 25% przyrost prędkości wykonania pętli....
Spectre powinno działać nawet w Java'ie ;-)

TVP Kultura - uświadamiacz ignorancji ;-)

Fajnie, przed chwilą dzięki TVP Kultura dowiedziałem się jakim jestem ignorantem :-) Był film dokumentalny o V Symfonii C-moll Ludwiga van Beethovena, i można się było z niego dowiedzieć np. o tym, że w pewnym momencie słyszymy tam kilka taktów francuskiego marsza wojskowego, co było nawiązaniem do Rewolucji Francuskiej i tego co wniosła do cywilizacji, i jeszcze parę ciekawostek o warstwie "informacyjnej", było też dużo o innowacyjności Beethovena, który wprowadził tam wiele nowatorskich elementów.
Wydawało by się, że muzyka klasyczna, taka nudna, a można w miarę ciekawy program o niej zrobić :-)

Jeden minus, że coś mi tu TVP Kultura w KRK nawala i jak teraz jest drugi program będący odtworzeniem wykonania tego o czym było wyżej ;-) to przerywa :-(

A wracając do tej ignorancji, to ja nie mogę zwalać na szkołę, bo to było wałkowane, i na lekcjach filharmonicznych które miewaliśmy też to było omawiane, może nie na przykładzie V Symfonii, ale inne rzeczy bywały.
Swoją szosą w Wodzisławiu jakoś na to kładli nacisk ;-) bo pamiętam lekcje filharmoniczne, które były dość fajne, a już w LO zdarzało nam się mieć jakieś lekcje z Janem Ptaszynem Wróblewskim na których opowiadał nam o muzyce, ze wskazaniem na Jazz i czasem coś grał.
Tak się zastanawiam i może to z LO zawdzięczaliśmy "lobbingowi" naszego nauczyciela muzyki, który był muzykiem rockowym, może nie spośród tych najbardziej znanych, ale to zawsze jakiś praktyk, a nie teoretyk :-)


Podobne postybeta
Mój Robot - podejście pierwsze ;-)
Języki w szkole
Zamiast EMPIKu zarobił Amazon, albo o tym, że polskie ebooki są słabe
Skąd się biorą źli i dobrzy nauczyciele? - Przemkowa teoria ;-)
Déjà vu...

Blipuś znów działa :-)

Nie żebym zaczął znów go developować, ale dziś tak w ramach ćwiczeń zajrzałem do kodu mojego klienta Blip'a dla Android'a i sprawiłem, że znów zaczął działać :-)
Z jednym wyjątkiem ;-) Jak wysyła się zdjęcia to tekst jest gubiony i zastępuje go jakiś przygłupi tekst w stylu #<File:0x61a73d0>.
Jak ktoś nie może żyć bez takiego działającego Blipusia to może sobie go pobrać :-)

No i co najmniej na G1 Blipuś robi i wysyła zdjęcia tylko w rozmiarze 384x512 tudzież 512x384.

Tutaj przykład takiego zdjęcia - ściana w moim miejscu spania z portretem Rincewinda :-)




Podobne postybeta
BLIP API rozrabia, czyli czemu Blipuś był zszedł ;-)
Android - pierwsze wrażenia z programowania
Sztuka ;-)
Autocenzura
Blipuś v0.3 czyli Blip na Androidzie :-)

wtorek, lutego 16, 2010

Jeden kawałek za mną ostatnio łazi ;-)


Choć należy od razu zaznaczyć, że akurat "teledysk" jest z jednej parafii, a muzyka z drugiej, bo w teledysku widzimy Pepsi DeMacque, a w "ścieżce" dźwiękowej słyszymy Cara'ę Dillion.
Kawałek zaś to Man in the rain z Tubular Bells III Mike'a Oldfield'a.

Dobrze się przy tym koduje, choć Black Sabbath i Sweet Noise jak na razie nic nie pobiło ;-) [OK, czasem Rammstein jest w okolicach ;-)]


Podobne postybeta
Muzyka i czytanie ;-)
"Wstydliwy" sekret
Do You Wanna Date My Avatar ;-)
Dieta pączkowa.... to zły pomysł ;-)
Muzyka do kodowania :-)

Najwspanialsze Widowisko Świata - Świadectwa Ewolucji



Jakiś czas temu pisałem tutaj o oryginale, a dziś już mam polskie tłumaczenie :-)
Najnowsza książka Dawkinsa wydana jest chyba nawet ładniej niż oryginał ;-) tłumaczenie też po przejrzeniu pierwszych paru stron nie jest złe [a na pewno lepsze niż takie, które ja bym stworzył :-)].
Książka w księgarniach pojawiła się w Dzień Darwina, czyli 12 lutego :-)

Jak widać po tytule wydawnictwo CiS zdecydowało się go zmienić, bo początkowo wg. ich strony książka miała nosić tytuł "Najwspanialsze przedstawienie w dziejach świata. Świadectwa ewolucji". Zmian chyba wyszła na dobre.

Cena niestety do najniższych nie należy bo winszują sobie 69 złotych za książkę, ale na szczęście jak widziałem w księgarni zainteresowanie jest :-) Może więc ktoś się pokusi o wydanie Ancestor's Tale.

Moje wrażenia o książce w moim wpisie o oryginale "The Greatest Show on Earth: The Evidence for Evolution".

Btw. czytając tą książkę człowiek przestaje się dziwić, że inna książka Richarda Dawkinsa Samolubny Gen była, a pewnie jeszcze nadal jest jedną z lektur na wydziałach literatury w Wielkiej Brytanii i USA jako przykład tego jak należy pisać o Nauce :-)


Podobne postybeta
The Greatest Show on Earth: The Evidence for Evolution
Książki, książeczki, książunie ;-)
Oko czasu
Now książki "na kolejce"
"Bóg urojony"

Płatnik czy beneficjent?

Wielu twierdzi, że podatki są za wysokie, a NFZ i ZUS to złodzieje, którzy nic nie robią. Nie zgadzam się z tym, ale dziś będzie o czymś innym :-)
Poniżej znajdziecie prosty symulator wyliczający czy jesteście w obecnym modelu państwa płatnikiem czy beneficjentem, mówiąc inaczej czy więcej wkładacie w kraj, czy więcej z niego wyciągacie.

Od razu zaznaczam, że do tego posta się od dawna przymierzałem, ale obliczenie tego co mnie interesowało nie jest proste :-)
Dlatego przyjąłem uproszczony model, który liczy dla większości ludzi wyższe "wpłaty" niż ponoszą w rzeczywistości, dodatkowo w celu nie motania liczenia tego ile każdy z nas "wyciąga" założyłem, że każdy obciążony jest w równym stopniu kwotami wynikłymi z opłat na NFZ, bezpieczeństwo (policja i wojsko), dyplomację i szkolnictwo (bez wyższego).
Przyjąłem, że na NFZ średnio miesięcznie na 1 obywatela przypada około 110 złotych (co daje budżet NFZ w okolicach 50 mld złotych), na policję, wojsko, straż pożarną, sądownictwo 100 złotych miesięcznie (z czego policja to koło 10 mld rocznie, wojsko 25 mld rocznie [dlatego uważam, że spokojnie moglibyśmy wojsko zlikwidować, a połowę tej sumy dać na policję, a drugą na edukację wyższą :-)], sądy koło 10 mld [to wojsko mnie dziwi, jeszcze w 2008 roku było to koło 16 mld złotych]), na dyplomację 3 złote miesięcznie (budżet MFZ to 1.2-1.5 mld złotych (nie byłem pewien)), na szkolnictwo to jakieś 10 złotych miesięcznie. NIE LICZYMY szkolnictwa wyższego, koło 10 mld w ciągu roku, kosztów administracyj publicznej, kolejne 10 mld złotych, pomocy społecznej, czyli jakichś 12 mld złotych, co przekładało by się na dodatkowe 70 złotych obciążeń miesięcznie na 1 obywatela. Nie liczymy tego bo po pierwsze ktoś może uważać, że za to nie powinien płacić, po drugie może uważać, że kwoty za policję i inne takie są zbyt wysokie [bo np. się pomyliłem i coś źle policzyłem].
Wpływy to wpływy na NFZ i podatek dochodowy, oraz 19% dochodu netto, które symulują VAT (symulują VAT, ponieważ realna stawka VAT zależy od tego co kupujemy, im kupujemy więcej żywności nie przetworzonej tym niższy VAT płacimy, ogólnie można przyjąć, że im mniej zarabiamy tym w rzeczywistości mamy niższą stawkę VAT, ot taki ukłon ludzi tworzących system podatkowy w stosunku do ludzi o niższych dochodach) bo zakładamy, że całą kwotę którą dostajemy wydajemy, pominąłem oszczędności, ale jak ktoś jest ciekawy to może założyć, że jeżeli oszczędza na lokacie 5% w skali roku to płaci od kwoty na lokacie jakiś 1% podatku. Ogólnie więc kwota wpłat jest zaniżona w stosunku do rzeczywistych.
Dla uproszczenia przyjąłem, że kwota netto to 2/3 kwoty brutto, co "działa" dla większości z nas.

Nie brałem pod uwagę ubezpieczenia emerytalnego i chorobowego bo tutaj trudno liczyć koszty. Po prostu w obliczeniach odejmowana jest ta część.
[Link dla tych co z RSSa]


No i co? Jesteś płatnikiem czy beneficjentem? :-) [zakładam, że ponieważ jak mogę mniemać większość osób czytających mojego bloga siedzi w IT to prawie na pewną większość będzie płatnikami :-) ale warto zrobić sobie obliczenia dla rodziny 2+2, on 1800 złotych brutto, ona 1200 brutto i z drugiej dla rodziny gdzie on i ona zarabiają po powiedzmy 7000 brutto :-)]

Zgłaszajcie wszelkie uwagi do tego "modelu" bo nie jest idealny, np. przydałaby się informacja o rzeczywistej stopie VAT ;-) albo informacja o tym ile kosztuje służba celna i straż graniczna :-)


Podobne postybeta
Dziura
zVATowani 2
My = Bogacze.
"Dajemy normalnym"
O prywatnej i publicznej służbie zdrowia.

poniedziałek, lutego 15, 2010

Popsuł mi się Calc w OpenOffice.org :-(

[Update: 16/02/2010 - Mateusz Zasuwik, jeden z twórców bloga OpenOffice.org w praktyce poradził mi uruchomienie OO.org z czystym profilem i podziałało :-) szczegółu jak to zrobić tutaj]

Nie wiem co się stało, ale mój świeżo zupdatowany do wersji 3.2 OpenOffice.org Calc zwariował i nie chce liczyć.
Arkusz wygląda w nim tak:


Co ciekawe gdy najadę na daną komórkę i wybiorę opcje Formatuj komórki to w polu z wartością w okienku do formatowania widzę prawidłową wartość, a nie formułę :-)
Jeszcze lepsze jest to, że zapisanie tego dokumentu w XLS i otwarcie go, lub wysłanie do Google Docs przy pomocy OOo2GD i pobranie jako XLS [czyli de facto liczy się otwarcie XLSa] powoduje, że taki arkusz w XLS wyświetla się w postaci "wyliczonej" :-)



No coś się zepsuło :-( Pewnie trzeba gdzieś jakąś opcję przestawić, a ja biedactwo nie wiem jaką :-(
Nie podoba mi się to.


Podobne postybeta
Co umie OpenOffice.org2GoogleDocs ;-)
Google Spreadsheest :-)
Ja i Linux chyba do siebie nie pasujemy ;-)
Ice Cream Sandwich - Nexus S coraz bliżej, EEE Pad Transformer czeka...
A może by wrócić do używania Google Drive do przesyłania komunikatów między przeglądarkami?

"Ja? Niech ktoś inny płaci" ;-)

OK, trzeci raz zaczynam i piszę znów o czymś innym ;-)

Lubię oglądać CNBC, szczególnie program który dla własnej potrzeby zwę raportem, chociaż w rzeczywistości nazywa się jakoś inaczej. Pokazują najważniejsze newsy ekonomiczno-gospodarcze ze wszystkich dni tygodnia, dlatego można usłyszeć np. we wtorek że Toyota będzie "naprawiać" soft w 441 tysiącach Priusów, a później w czwartek że do tej liczby dołączy jeszcze taka, to a taka. Tak widać jak to się zmieniało w ciągu tygodnie.

I w tym tygodniu poczesne [dokładniej to już poprzednim ;-)] miejsce zajmowały problemy Grecji. To jak rząd Grecji chce naprawić finanse i jak się różne grupy przeciwko temu stawiają.
Rząd chce podnieść akcyzę na paliwo, to protestują taksówkarze i właściciele stacji benzynowych. Rząd chce zablokować pensje w budżetówce tak by pensje powyżej 2000 Euro nie rosły, to protestuje budżetówka. Rząd chce zablokować premie roczne i ściąć pensje menadżerów w państwowych firmach o połowę i znów protestują związki zawodowe. W końcu rząd chce obniżyć próg dla 40% podatku dochodowego z 75 tysięcy Euro rocznie do 60 tysięcy i protestują ci lepiej zarabiający.......
A jak się słucha ludzi, którzy protestują to jest tak, że związkowcy i pracownicy firm państwowych uznają, że za kryzys powinni zapłacić bogaci bo to oni są winni, gdy pytają bogatych to ci znów mówią, że podatki powinny zostać jakie są, ale rząd dobrze robi przycinając strefę budżetową.
Ogólna konkluzja jest taka, że wszyscy się zgadzają, że z kryzysem należy walczyć i wszyscy uważają, że za kryzys powinni zapłacić inni, nie oni ;-)
Fajne :-)
Zawsze jakoś tak myślałem, że to my Polacy jesteśmy tacy, ale teraz do mnie dotarło, że to tak cały świat. Albo chociaż ta część związana z zachodnią cywilizacją [z tym, że to też Rosja, Chiny i Japonia się w nią łapią ;-)].

Zapomnieliśmy podstaw matematyki. Żeby wyjąć trzeba włożyć.

Jakiś czas temu znalazłem gdzieś artykuł o "zabawnych" badaniach socjologicznych w USA, np. z jednej strony powiedzmy 60% amerykanów uważało, że rząd Obamy wydaje za dużo pieniędzy na pakiet stymulacyjny, z drugiej zaś strony 80% amerykanów uważało, że rząd za mało pomaga firmom w wyjściu z kryzysu ;-) [OK, tam były różne, różniste przykłady i może nie brzmiały dokładnie tak jak je opisałem, ale idea była właśnie taka].
To coś podobnego do Polski, gdzie większość ludzi uważa, że NFZ daje nam za mało w ramach opieki medycznej, ale z drugiej strony większość uważa, że płacimy NFZowi za dużo. To samo z ZUSem, z jednej strony chcemy wyższych emerytur, z drugiej chcemy żeby ZUS był tańszy.
Tylko mało kto się zastanawia nad tym, że taki NFZ czy ZUS mają dokładnie tyle pieniędzy ile im damy w ramach składek, plus to co rząd doda z pożyczenia pieniędzy.
Tu panuje ogólna opinia, że "une kradnom" bo większość z nas uważa, że płaci za mercedesa a dostaje malucha. Za to każda próba pokazania, że płacimy za zdezelowanego malucha, a nie za mercedesa kończy się argumentem, że tam jest dużo pieniędzy bo wystarczy popatrzeć na parking gdzie parkują lekarze ;-)

Ale z drugiej strony jak napisano w Mądrości Tłumów w USA przeprowadzono eksperyment świadomego głosowania, najpierw zaproszono grupę wylosowanych obywateli i zabrano w ramach ankiet ich "poglądy" po czym pozwolono im dyskutować przez kilka dni w ramach paru paneli, w trakcie których różni ekspercie przedstawiali np. jak działa rynek akcji czy usług medycznych, po czym goście dyskutowali o tym co usłyszeli, o własnych poglądach na dany temat i tak dalej. Pod koniec zebrano znów ankietami poglądy uczestników "zabawy" i okazało się, że się zmieniły! Ludzie zrozumieli.
"Banda głupich i nie wykształconych" jak postrzegamy jednak ogół była w stanie zrozumieć jak działa państwo.

Arthur C. Clarke w Świetle Minionych Dni opisał taki idealny system demokracji bezpośredniej, który zaczął się w internecie [OK, tam to było bardziej złożone bo do tego wszystkiego doliczyć trzeba jeszcze urządzenie, które pozwalało właśnie ujrzeć to światło minionych dni ;-) czyli coś co przy pomocy maszyny Casimira zbudowanej "na fulerenach" [btw. teraz najbardziej seksowną formą węgla nie są już fulereny, a grafen ;-)] tworzyło tunele czasoprzestrzenne którymi można było obserwować przeszłość, ale które zaczęły się jako "urządzenia" do bezpośredniej komunikacji [z prędkością wyższą niż prędkość światła, bo przez "nadprzestrzeń", i niektórzy uczestnicy tej nowoczesnej Agory byli połączenie takimi tunelami bezpośrednio między mózgami]. Ale jakoś nie widać żeby się taki ruch tworzył.
A przydałby się. Bo jak wszyscy patrzymy na świat tak, że uważamy, że oczywiście ktoś powinien ponosić koszty, ale tym kimś powinien być ktoś inny to możemy mieć problem ;-)

Ha! zróbmy eksperyment, spróbujmy zmienić konstytucję tak by z naszego 560 osobowego parlamentu wybierać połowę w sposób losowy? 230 posłów i 50 senatorów byłoby wybieranych w wyborach powszechnych, a kolejnych 230 posłów i kolejnych 50 senatorów przy pomocy losowania. Albo jeszcze lepiej, przed każdym ważnym głosowaniem projekty ustaw byłyby przesyłane do powiedzmy 10 tysięcy obywateli i ci, z nich którzy by je przeczytali i zdali test z wiedzy o dokumencie ;-) także głosowaliby nad jego przyjęciem lub odrzuceniem ;-)
Ciekawe jakby to działało :-)


Podobne postybeta
zVATowani 2
Demokracja 3.3 ;-)
In vitro
1 na 9 głosów
Projekty Informatyczne - Mity ;-)

sobota, lutego 13, 2010

HD według TVN ;-)

TVN nadaje swój program jako sygnał standardowy i w wersji HD..... tylko, że jego HD często wygląda na tym TVN HD w taki sposób :-)


Obraz nadawanego programu zajmuje wtedy około 60% ekranu, a mój 32 calowy telewizor zmienia się w 24 calowy :-)

Dla porównania zdjęcie programu z TV Silesia:


Przyznacie chyba, że różnica jest dość mocno widoczna... tylko po co TVN upiera się, że to jest TVN HD?

OK, fakt trzeba im przyznać, że niektóre filmy idą w "prawdziwym" HD, dziś np. Majka... to też straszne, ładna dziewczyna grająca główną rolę, niezłe zdjęcia, Kraków... ale za to totalnie debilna fabuła ;-)


Podobne postybeta
Zła TV ;-)
YouTube czy Vimeo?
Californication
TVP HD - najsmutniejszy program TV
Isaura po śląsku

Marudzenie piątkowe ;-)

Jednak to środowo-czwartkowe 5 godzin 15 minut spania [dokładniej od momentu ustawienia budzika w G1 do momentu gdy zaczął dzwonić ;-)] i spanie po 6 godzin przez resztę dni tygodnia zbiera swoje żniwo bo byłem dziś dość mocno wkurzony ;-) Wczoraj też mi się zdarzało. Dlatego trzeba spać ;-) [btw. gdy pisałem te parę lat temu o tym jak zaoszczędzić miesiąc czasu w roku nie myślałem, że mi się to tak samo jakoś zrobi ;-)]

Wracając do G1, to ostatnio mam lekką obsesję na sprawdzanie Digga, Twittera i Blipa [a od wczoraj też Google Buzz] w poszukiwaniu informacji o G1 i Android 2. Przydałby się Android 2.1, albo chociaż 2.0. Zobaczyłbym np. jak wygląda ta aplikacja do Buzza, bo działa tylko na Android 2.0. Ciekawe zresztą czy to, że Google wypuściło Buzza tylko dla Android 2.0 oznacza, że wiedzą coś o tym że np. takie G1 zostanie wkrótce zupgradowane?
Bo nie wierzę by było to spowodowane jakimiś znacznymi różnicami w API.
Btw. telefonów to używając G1 stwierdzam, że klawiatura jest fajna, ale chyba wolałbym kciukową. Nie jestem jakimś fanem SMSów [OK, kiedyś byłem ;-) Karolina pamiętasz jeszcze te ponad 300 SMSów, które do Ciebie wysłałem? ;-) [a z kieszeni studenta ponad 150 złotych to dużo ;-) [OK, to był rok 2001 chyba i w ERA 1 SMS kosztował 50 groszy]], maili też na telefonie nie piszę, to samo z blogiem [głównie z powodu braku kontroli pisowni, wiem, że błędy robię i to nawet z kontrolą pisowni w przeglądarce, to co by było bez niej?], ale takie np. zakupy bym chętnie notował na telefonie, a wtedy trudno używać dwóch rąk do pisania.
Problem, że jak na razie chyba nie ma żadnego telefonu z Androidem i klawiaturą kciukową.... inna sprawa, że ostatnio przez głowę mi przeszło, że może by za jakiś czas zmienić telefon na iPhone'a? ;-) Ale jest szansa, że to był atak chwilowej paranoi.
A telefon marzeń na dzień dzisiejszy to by było coś z klawiaturą kciukową i Androidem wzbogaconym o na razie chyba prototypową maszynę Dlavika, która zowie się chyba Turbo. Trzykrotne przyśpieszenie aplikacji to jest coś :-)

Chodzi też za mną kupno nowego samochodu..... Moje autko ma już prawie 4 latka i jakaś część mnie [ta głupsza] sobie co jakiś czas myśli, że może i moje obecne Seicento jest miłe, wygodne, dopasowane do moich potrzeb, niezawodne, tanie..... ale takie nie do końca reprezentacyjne. Chodzi za mną Nissan Qashqai, albo Fiat Sedici [też mi się podoba z wyglądu]. Ale jest szansa, że stan finansów ostudzi moje chucie ;-)

Z innych rzeczy ostatnio bawiłem się w przenoszenie jednej aplikacji [nie mojej] z Delphi do Lazarusa, bo docelowo chciałbym przenieść ją na Linuksa.... Proste to nie jest ;-) Bo jedno to pokonać różnice składniowe między wersjami języka, drugie to pozbyć się wszystkich odwołań do funkcji specyficznych dla Windows i zastąpić je czymś bardziej uniwersalnym. To drugie mnie jeszcze czeka ;-)
W takiej Java'ie, czy Pythonie wystarczy uważać na to by nie używać wybitnie Windowsowego sposobu nawigowania po katalogach i mamy duże szanse, że nasz program "od kopa" ruszy na innym systemie operacyjnym.

A w poniedziałek wyprawa do Galerii Krakowskiej po nowego Dawkinsa :-) Czytałem go co prawda już w oryginale, ale polskie tłumaczenie też chcę przeczytać [jako, że angielskiego używam praktycznie tylko w pracy do komunikacji z moimi amerykańskimi kolegami i przełożonymi to jednak moje przyswajanie książek jest trochę upośledzone ;-)] może uda mi się też znaleźć w końcu jakiś kalkulator? :-)

Prace nad Kolczatką/Echidna'ą utknęły na etapie rozróżnienia tego w jakim trybie otwarty jest plik. Trzeba będzie dość dokładnie to potestować, a to dość nudne więc na razie nie mam dużej ochoty ;-)


Podobne postybeta
Asus EEE Pad Transformer - pierwsze wrażenia
A różne takie...
Tabletowo-laptopowe hybrydy są jak spork, czyli połączenie łyżki i widelca, czasem przydatne, ale ogólnie niezbyt praktyczne ;-)
Nie podoba mi się idea "wszystko jest aplikacją webową"
Tydzień z Google Home

czwartek, lutego 11, 2010

Thread.stop() i "nieśmiertelne" wątki ;-)

Prawda jest taka, że powinienem już spać bo jest 3:10 w nocy, a to znaczy, że znów będę spał mniej niż 6 godzin. A to znów jest złe dlatego, że po 2-3 takich nocach się zły robię ;-)

Ale dyskusja pod postem o Ochidnej Echidnie [choć nie o projekcie, a o językach] zaprowadziła mnie do przeprowadzanie "badania" jak działa Thread.stop().
Ogólnie działa tak, że po zawołaniu na wątku metody stop() [gdy mamy do tego prawa] w wątku leci wyjątek [a tak naprawdę błąd] ThreadDeath, który kończy wykonanie wątku..... z tym, że kończy go dopiero po wyjściu z finally które "łapie" ten wyjątek...
A to oznacza....... a to oznacza, że jak się uprzemy to możemy zrobić "mniej śmiertelny wątek" ;-) jego kod wyglądać będzie tak:
public void run() {
try {
while (1==1) {
// niecna działalność wątka
}
} catch (ThreadDeath td) {
run(); // nieładnie ;-)
}
}

Gdy ktoś nam zawoła stop() na tym wątku, a jesteśmy w jego kodzie gdzieś między try, a catch to JVM wyrzuci do wątku ThreadDeath, które złapiemy, zignorujemy i wywołamy rekurencyjnie run() ;-)
Mamy potencjalnie nieśmiertelny wątek ;-)
Tylko potencjalnie bo taki wątek jest jednak nadal śmiertelny ;-) Po pierwsze gdy jesteśmy w catchu łapiącym ThreadDearh ktoś podstępnie może nam zawołać jeszcze raz stop() na wątku przez co ThreaDeath poleci jeszcze raz, ale tym razem już nie my go obsłużymy, a kod który wołał nasze run() :-)
Po drugie nawet gdy to stop() nie trafi na catch'a to po odpowiednio dużej liczbie wywołań rekurencyjnych Java sama nas wyrzuci :-)

I co z tego? Nico ;-) Fajnie wiedzieć, że można zrobić takie brzydkie coś, ale nie powinno się tego robić :-) to samo z użyciem stop() na wątku. Jest to nieładne, niekulturalne i oznacza prawdopodobnie trudne dzieciństwo ;-)


Podobne postybeta
Exceptiony i programowanie są jednak trudne ;-)
Warunki rozmyte ;-)
wait() i notify()/notifyAll() - najbardziej nierozumiane metody klasy Object ;-)
Modale dobre - confirm dla Androida :-)
Potfór ;-) czyli generator z yield w Java'ie

poniedziałek, lutego 08, 2010

A mnie tam jednak prosty model klimatyczny przekonuje do twierdzenia, że mamy wpływ na zmiany klimatyczne i że globalne ocieplenie może być faktem

Wiecie czemu wydaje mi się, że z tym co popularnie zowie się globalnym ociepleniem jest coś na rzeczy [w sensie, że to fakt], a dokładniej co mnie ostatnio jeszcze bardziej w tym kierunku skierowało?
To zadanie którego rozwiązanie przeżywałem jakiś tydzień temu ;-)
No bo jeżeli temperatura równowagi dla Ziemi to około -26 stopni Celsiusza, a średnia mierzona temperatura to około +9 stopni Celsiusza to skądś się ta różnica brać musi. Jak liczyłem, by w prostym modelu, bez atmosfery Ziemia miała taką temperaturę średnią jaką ma w rzeczywistości to do naszej powierzchni musiałoby docierać 170% tej energii która dociera! Czyli skądś te +35 stopni musi się brać.
Efekt cieplarniany to fakt, bo przecież to działa tak, energia słoneczna dociera do Ziemi i częściowo się odbija, a częściowo ogrzewa Ziemię, ta ogrzewająca Ziemię powoduje, że Ziemia zaczyna wypromieniowywać pewną energię w postaci promieniowania cieplnego, i teraz to promieniowanie cieplne i odbita energia słoneczna odbijają się od chmur i podobnych i znów wracają w kierunku powierzchni Ziemi... i tu znów część ogrzewa Ziemię by zostać wypromieniowaną, a część od razu się odbija...... OK, dochodzi do tego jeszcze parę źródeł ciepła, np. ciepło z jądra Ziemi.
No i efekt cieplarniany widać też na takiej Wenus.
A skoro w ciągu ostatnich 50 lat ilość promieniowania słonecznego wcale nie wzrosła, a wiele wskazuje na to, że nawet spadła, a średnia temperatura roczna rośnie, to gdzieś musi być tego źródło... Przejście północne otwarło się nie samo z siebie.
Coś się musiało zmienić w atmosferze, i wiemy że wszystko wskazuje na stężenie CO2, no to gdzieś to swoje źródło raczej ma.
Wydaje się, że to iż koreluje to dość dobrze z wzrostem konsumpcji paliw kopalnych może nam dać prawo przypuszczać, że pewnie nasza zasługa w tym wzroście jest.

I nie, nie jest tak, że wierzę w globalne ocieplenie, nie tu nie ma wiary, raczej bazując na dostępnych mi danych i wiedzy uznaję, że twierdzenie jakoby zmiany klimatyczne mogły być powodowane przez naszą działalność i zwracanie do atmosfery węgla który został związany miliony lat temu w pokładach węgla czy złożach ropy i gazu, jest prawdopodobnie prawdziwe.


Podobne postybeta
Jak socjaliści stworzyli globalne ocieplenie by uderzyć po kieszeni islamistów i Rosję ;-)
Zadanie - czyżbym znalazł rozwiązanie po 10 latach od momentu gdy je zobaczyłem? ;-)
Szlak mnie trafia jak emocje sprzedają się lepiej od rozumu.
Atom
Ja to mam jednak utylitarne podejście do jedzenia ;-)

Dziwne te ludzie ;-) - pazerność2

Każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu jest pazerny, no tak nas ewolucja ukształtowała, że zawsze chcieliśmy więcej, bo jak się ktoś godził na mniej to w końcu mógł skończyć z niczym i umrzeć z głodu.
Ale jedno to pazerność w stylu "chce więcej", a co innego pazerność w stylu "innym się nie należy, tylko mnie".
Tak przykład ktoś zarabia jakieś 40 złotych brutto na godzinę, powiedzmy, że to jakieś 6,7-6,7k brutto miesięcznie, czyli nie jest źle, bywa lepiej, ale źle nie jest, jest nawet lepiej niż u jakichś 70 a może i 80% Polaków. Roboty skomplikowanej nie ma, choć fakt, że wykonać ją może góra 20, no może 30% populacji. I ten ktoś ma pretensję, że u dentysty za plombę musi zapłacić 150 złotych, bo "jełop pazerny jest".... czyli choć sam zarabia 40 złotych za godzinę to uważa, że praca dentysty, pomocy dentystycznej, jakiejś osoby w rejestracji, koszt materiałów, wynajmu, prądu i wody jest warto mniej niż te 150 złotych za godzinę......

Mnie ręce opadają ;-) bo taki ktoś z czegoś co jednak w sferze deklaratywnej uznajemy za wadę robi swoistą cnotę!
Dziwne te ludzie.


Podobne postybeta
"Herbatka"
Deklaratywnie czy imperatywnie... oto jest pytanie ;-)
Leń
URLOP!!!!! :-)
Kto ile zyska?

niedziela, lutego 07, 2010

Łożyskowce - jak to było?

Tak sobie czytam teraz "The Blind Watchmaker" Dawkinsa i on pisze jak to kreacjoniści próbują obalać ewolucjonizm pytając jak to było z ewolucją oka.... palanty ;-) Wytłumaczenie ewolucji oka to "pikuś" bo rzeczywiście każde usprawnienie zdolności widzenia to zwykle zaleta i wzrost przystosowania, co przekłada się zwykle na wzrost ilości młodych, które przeżyją.

Dla mnie za to największą zagadką jest skąd się wzięły łożyskowce, dokładniej jak to ewoluowało. Czy było tak, że najpierw "po prostu" jaja siedziały we wnętrzu samicy dłużej, i przez to co prawda ona nie mogła zbyt dużo łazić, ale jaja zyskiwały możliwość "poruszania się" co zwiększało szansę na wyklucie? I nasze pramatki znosiły jaja z naszymi praprzodkami później i później przez co miały większe szanse na to, że ich przychówek przeżyje? A, że takie jajo to kłopot bo to i wapń trzeba zużyć, a i skorupka waży no i nie jest giętka to jaja traciły swoją otoczkę wapienną bo nie była przydatna [czytaj, nie było presji na jej zachowanie, a te z pramatek które robiły w sobie mniej otoczone skorupką jajka miały pewnie statystycznie więcej energii i zasobów na większa ilość młodych] i działały sobie te 2 błony płodowe - owodnia i omocznia jak to drzewiej bywało, a kosmówka przejmowała z jednej strony rolę skorupki bo tam jednak jakaś ochrona mechaniczna była potrzebna, a z drugiej strony zaczynała reagować z organizmem matki i tak z czasem zaczęło powstawać łożysko? Brzmi przekonująco, ktoś może polecić jakaś książkę, a najlepiej jakiś artykuł w internecie w którym to jest jednak profesjonalnie omówione?

Tak btw. a tego słynnego wirusa, którego maja chyba wszystkie ssaki [właśnie, ciekawe czy wszystkie czy tylko łożyskowce, lub łożyskowce i torbacze] wbudowanego w genom, a który powoduje, że organizm matki nie atakuje płodu, to zdobyli nasi przodkowie przed zdobyciem łożyska czy już po? Logicznie by było gdyby najpierw doszło do połączenia krwiobiegów płodu i matki, a wtedy wbudowanie wirusa w genom dało jakiejś pramatce czy jakimś pramatkom kopa ewolucyjnego bo miały zdecydowanie więcej udanych ciąż.

Przydałby się jakiś uniwersytecki kurs "Ewolucja dla każdego" albo chociaż studia podyplomowe "Ewolucjonizm" :-) i jeszcze trochę motywacji by sobie zrobić choć licencjat z biologii :-)


Podobne postybeta
Tygrysy
Seks w ujęciu informatycznym ;-) - rozmnażanie ;-)
Raj pro-life - czyli co oznacza konstytucyjna ochrona "życia poczętego"
A tak sobie ;-)
"Dajemy normalnym"

sobota, lutego 06, 2010

3 sezon Buffy w Polsce ;-)

Gwoli informacji, mityczny sezon 3 Buffy postrach wampirów na DVD po polsku istnieje, widziałem go dziś w EMPiKu w Galerii Krakowskiej, a oto dowód zrobiony moją G1, niestety zdjęcie wyszło poruszone.



Cena jeśli pamiętam to około 130 złotych [jest postęp, bo za sezon 2 trzeba było chyba zapłacić około 160 czy 180 złotych]. Sam raczej nie kupię bo mam już sezony 1-7 Buffy na DVD po angielsku [i 2 sezony po polsku :-)], ale jak ktoś jest zainteresowany to już wie gdzie szukać :-)


Podobne postybeta
Buffy w Polsce - w końcu ;-)
7 sezonów Buffy na DVD
Buffy postrach wampirów - polskie DVD :-)
Anioł Ciemności - polskie DVD :-)
Wernyhora mode.... któryś tam.. co to jest Occam? ;-)

piątek, lutego 05, 2010

Ha! Ochidna Echidna potrafi updatować pliki :-)

Tak od paru dni nic nie kodowałem, ale w końcu dziś zmusiłem się do tego by przyjrzeć się znów projektowi mającemu na celu uczynienie z Google Docs dysku R:\ w Windows ;-)
Przerzuciłem projekt z wersji 4.0 .NET to wersji 3.5 bo nie używam żadnych ficzerów z 4.0, dodatkowo przerzuciłem wszystko do MonoDevelop, takiego aspiranta do bycia .NETowym Eclipsem ;-) jeden plus, że wygodniejszy od Visual C# Express 2010, choć taką nowomodną funkcjonalność jak pokazywanie lokalnych zmiennych w trakcie debugowania to by mu mogli dodać ;-)

No i dziś dzięki temu wszystkiemu udało mi się w końcu zupdatować dokument w Google Docs :-) Jest to o tyle osiągnięcie, że biblioteki .NET dla wersji 2.0 Google Docs API nie potrafią updatować plików, trzeba więc zrobić to samemu :-) ale jakieś szczególnie trudne to nie jest.
Google mówi, że do updatowania trzeba zbudować takiego requesta:
PUT /feeds/media/private/full/document%3Adocument_id
Host: docs.google.com
Authorization: <your authorization header here>
Content-Length: 70581
Content-Type: application/msword
Slug: test.doc

... doc contents here ...

Oczywiście w miejscu content lenghta podajemy długość naszego pliku ;-) Praktyka pokazuje, że użycie czegoś takiego powoduje wyrzucenie przez serwer Google Docs błędu 400 z komunikatem "Missing Resource Version ID", dlatego trzeba dodać do nagłówków naszego requesta nagłówek GData-Version, w moim przypadku "GData-Version: 2.0", który mówi serwerowi jakiej wersji API używamy. To oczywiście nadal nie działa, bo serwer Google Docs zwraca błąd, tym razem już w XMLu o treści "If-Match or If-None-Match header required". Czyli trzeba dodać kolejny nagłówek do requesta tym razem albo "If-Match" albo "If-None-Match", nie do końca rozumiem rozróżnienia dlatego użyłem "If-Match", jako jego wartość podajemy ETag związany z dokumentem, a ten ETag już znałem.
Ostatecznie request wygląda tak:
PUT /feeds/media/private/full/document%3Adocument_id
Host: docs.google.com
Authorization: <your authorization header here>
User-Agent: rmk-Short_beaked_Echidna-0.0.2
Content-Type: application/msword
Slug: przemelkowyTest2.doc
GData-Version: 2.0
If-Match: "XEdaTR9ABSp7ImBr"
Content-Length: 16896

... doc contents here ...

Tu od razu uwaga, jak chcesz gadać z jakimś serwerem którego nie kontrolujesz to używaj Fiddlera, bo dzięki temu o wiele łatwiej śledzić co się wysyła i co się dostaje. Próbowałem używać Whiresharka, ale się uparł i nie widzi połączenia bazującego na moim modemie do Blueconnecta.. gupek ;-)

Oczywiście multum ci innych problemów [a może multum Ci innych problemów? to ci to Ci czyli forma od Ty, czy może ci to oni, albo jeszcze jakieś inne znaczenie?], np. do teraz wszystkie dokumenty otwierane z dysku R:\ otwierają się w OpenOffice.org w trybie tylko do odczytu, coś pewnie trzeba pomącić z tym kretyńskim C# wynalazkiem out czyli zwracaniem przez parametr [OK, to nie jest tak naprawdę wynalazek C#, praktycznie każdy język to wspiera, prócz Java'y za co należy ją cenić bo to o wiele ułatwia analizę kodu] którym pewnie coś powinienem zwrócić.

Wychodzi też na to, że uploadowanie dokumentów będę musiał sam sobie zaimplementować i zignorować to które jest w bibliotekach Google Docs, a to dlatego, że .NETowa biblioteka uparcie ignoruje rozszerzenie w nazwie dokumentu :-( choć to się jeszcze okaże.
Trzeba będzie też kiedyś dodać kasowanie i może foldery, ale nie wiem na 100%.
Nadal też przeraża mnie lekko partyzanckie podejście do tego dysku, bo docelowo prawdopodobnie będę musiał ten dysk R:\ traktować w taki sposób, że dokumenty rozpoznawalne przez Google Docs będą przechowywane w Google Docs, a wszystkie inne pliki będą trzymane w jakimś "RAM dysku" co jest głupie, ale może się okazać jedynym rozwiązaniem.

Ważne, że się udało zrobić dziś update :-)


Podobne postybeta
Wysyłamy pliki do Google Docs przy pomocy Go :-)
"Ochidna" Echidna ;-) czyli jak się mają prace nad RDrive.
Toperz ;-) czyli OCR + Android odsłona 2 albo któraś tam
Wredne Google Docs
Chrome OS, Chrome2Chrome i w ogóle Chrome ;-)

poniedziałek, lutego 01, 2010

Zadanie - czyżbym znalazł rozwiązanie po 10 latach od momentu gdy je zobaczyłem? ;-)

Na studiach, chyba na 3 roku na zajęciach z Fizyki Teoretycznej choć nazwa była na wyrost ;-) miałem takie mniej więcej zadanie "jeżeli stała słoneczna to 1340W/m2, promień Ziemi to 6378 km, albedo Ziemi to 0.367 to jaką temperaturę powinna mieć Ziemia?".

Wiem, że wtedy jakoś nie umiałem się tego doliczyć i dopiero wczoraj przyszło olśnienie, że chyba trzeba użyć prawa Stefana-Boltzmana... i tu prośba, mógłby ktoś sprawdzić czy ja to dobrze liczę? :-)

Przyjmuję, że ponieważ promienie słoneczne padają na Ziemię pod różnymi kątami to te 1340W/m2 pada tak naprawdę na 1m2 powierzchni koła o promieniu Ziemi, czyli S=π*(6378*103)2, stąd moc całkowita promieniowania padającego to W=1340*(1-0.367)*S, tyle samo energii musi zostać wypromieniowane, czyli cała powierzchnia kuli Ziemskiej powinna promieniować z mocą W, ale promieniować będzie całą powierzchnią czyli SE=4*π*(6378*103)2, co daje moc wypromieniowaną równą WE=212W/m2.
Teraz stosując prawo Stefana-Boltzmana mamy, że T4=(WE/σ). Czyli T = 246 K, czyli -26 stopni Celsiusza......

I tu jest problem bo wydaje mi się, że na ćwiczeniach wynik nam wyszedł wyższy, tak w okolicach 6 stopni Celsiusza, czy jak kto woli 299 K.

Choć jak wyczytałem przed chwilą w Wikipedii te -26 stopni Celciusza to przez to, że w tym "modelu" nie uwzględnia się efektu cieplarnianego :-)
[update po paru godzinach :-) już wiem czemu mój wynik jest inny niż ten z ćwiczeń, założenie wtedy było takie, że Ziemia jest ciałem doskonale czarnym, czyli pochłania wszystką energię, nic nie odbija, wtedy temperatura to około 3 stopni Celsiusza :-)]

Całe obliczenia z użyciem Google'a pod tym linkiem ;-)

Chyba sobie jednak kupię te podręczniki Feynmana bo zdecydowania wypada sobie coś przypomnieć ;-)


Podobne postybeta
A mnie tam jednak prosty model klimatyczny przekonuje do twierdzenia, że mamy wpływ na zmiany klimatyczne i że globalne ocieplenie może być faktem
Odsłaniać okna na noc w gorące noce, czy nie odsłaniać? Oto jest pytanie....
Android, lokalizacja i koszty
Czasoprzesunięcie
Od Buffy do egzaminu językowego ;-)

Ciągnie prawicę do Broni ;-)

Ja naprawdę podziwiam polityków prawicy.

Ich hasło na dziś "Broń dla każdego, nasi obywatele mają prawo do bezpieczeństwa i są na tyle odpowiedzialni by im ją dać!".

To ci sami, którzy uważają, że nasi obywatele są zbyt głupi by:
  • móc uprawiać hazard w internecie
  • móc posiadać lekkie narkotyki
  • mieć prawo do wiązania się z kimś gdy tego kogoś nie krzywdzą
  • posiadać pojazdy z kierownicą po prawej stronie
  • móc korzystać z internetu bez cenzury


Dziwne to jakieś ;-) taki brak konsekwencji w tym zaufaniu.
Ja osobiście jak nie mam nic przeciwko temu by mój sąsiad grał sobie w internetowym kasynie, palił blanta, żył ze swoim przyjacielem, jeździł angielskim autem bez przekładki i mógł w sieci wchodzić na strony neofaszystów, to mam jednak opory przed tym żeby miał broń. Bo choć moi sąsiedzi są normalni to nie wszyscy mają to szczęście, a wtedy raczej lepiej żeby oni broni nie mieli, bo mogą chcieć narzucić swoje poglądy przy pomocy tej broni. A, że broń chcą głównie ludzie którzy czują się zagrożeni to istnieje ryzyko, że duży odsetek z nich to uczucie zagrożenia zawdzięcza mani prześladowczej, a broni to my im w takim przypadku raczej nie powinniśmy dawać.


Podobne postybeta
Dlaczego nie zgadzamy się na powszechny dostęp do broni?
Kura immunologiczna ;-)
Ukradli nam przyszłość....
Apostazja - wyjaśnienie dla wierzących
Pro-life = Front obrony gwałcicieli