Pokazywanie postów oznaczonych etykietą marudzenie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą marudzenie. Pokaż wszystkie posty

wtorek, lutego 11, 2014

To PKO BP....

Jest tak, mam konto w PKO BP. Od dawna, od czasów studiów.
Niby godny zaufania bank i tak dalej, chociaż głównym powodem jest to, że z całym zmienianiem banku jest masa latania.
No i mam konto w PKO BP.
Mam też dostęp internetowy przez iPKO.
Fajna sprawa.
Dziś logując się wpisałem w miejscu loginu login i hasło.
Uznałem, że może wylądować gdzieś w logach i chociaż na 99.99999% nikt tego nie wykorzysta przeciwko mnie to jednak lepiej dmuchać na zimne. Wszedłem na konto i włączyłem wymagania w trakcie logowania podania hasła z tokena.
Sprawdziłem działało.
Super!
Ale jakiś czas później znów się logowałem (chcąc sprawdzić czy moja transakcja z Amazona jest już na karcie) i walnąłem się wpisując hasło z tokena. Albo PIN na tokenie... cholera wie, w każdym bądź razie po 3 próbach dostałem info, że mam token zablokowany.
No to radośnie zadzwoniłem na infolinię. Tam chcieli ode mnie numer klienta, a problem jest, że od dawna wpisywałem tylko nazwę użytkownika, a samego numeru nie miałem nigdzie zapisanego.....
To z przykrością powiedziano mi, że niestety muszę dymać do oddziału.
Pan nawet zaczął mi szukać oddziału, ale byłem szybszy i znalazłem taki o rzut kamieniem ode mnie. 
Poszedłem.... ale że szukałem z Google Maps to okazał się, że wcale go tam nie ma ;-) [już zgłoszone do Google coby usunęli ;-)].
W końcu musiałem dymać na Rynek (bo na Siennej był 1 obsługiwant i stwierdził, że niestety zajmie mu to jakieś 40 minut....).
Wziąłem numerek na Rynku (dokładniej 4 numerki bo zanim opanowałem, że maszyna drukuje i nie mówi, że wydrukowała to miałem już 4 numerki... OK, 3, jeden wcześniej znalazłem obok maszyny).
Wyjaśniłem sprawę pani z banku. Pani dała mi nowe hasło jednorazowe/pierwszego logowania.
Po odejściu od jej biurka zalogowałem się na konto przez stronę mobilną i wszystko szło OK, czyli hasło pierwszego logowania, nowe hasło i widzę swoje rachunki.
Wróciłem do pracy, sprawdzam przeglądarką.... a tu po wprowadzeniu nazwy użytkownika i hasła prośba o hasło z tokena... gdy spróbowałem dostałem info, że przecież token mam zablokowany....
Spróbowałem przez komórkę i stronę mobilną, działa, nie chce tokena.
Podmieniłem nagłówki w Chrome tak by udawał Nexusa 4 i też się zalogowałem bez tokena....
Na szczęście teraz miałem już numer użytkownika :-)
Wdzwoniłem się na ich numer, wpisałem numer użytkownika, zmieniłem hasło dostępu.... po czym stwierdziło, że i tak mnie połączy z konsultantem....
Połączyło i po chwili wszystko zaczęło działać....

Teraz lista "ale":
- jak jest dostęp zabezpieczony tokenem to powinien on obowiązywać przy każdym dostępie, a nie tylko przez przeglądarkę WWW z komputera.
- jak wchodzę na stronę z oddziałami PKO BP z komórki to pokażcie mi tą stronę, a nie przerzucajcie mnie na stronę mobilną, która nie ma tych informacji... nie każdy ma Chrome i wie, że można w nim na komórce wybrać "wersja komputerowa"
- może niech ten soft dla pań/panów z okienka w banku mógłby pokazywać stan zabezpieczeń konta... żeby ta biedna pani, która dała mi dziś nowe hasło widziała od razu, że i tak się nie zaloguję bo token będzie nadal używany.
- napiszcie ładniejszą aplikację dla Androida, bo ja akurat wiem, że apka dla Androida jest opisana jako dla HTC Nexus One, ba nawet mam Nexusa (ale 5 (i 4 też.. i S też.... i 7 i 10 też ;-))), ale wiele osób może nie wiedzieć.

Ogólnie dla obsługi 4+, bo wszyscy starali się pomóc. Dla autorów procesu 3-, dla speców od dostępów pała, bo sorry, jak jest zabezpieczenie tokenem to powinno działać też na wersji mobilnej strony ;-)

#toBlogger  

[Go to original post on Google+]




Podobne postybeta
PKO BP ssie
Piesakrew!
Alfred + Todoist i wysyłanie tasków do projektu, a nie tylko do Inbox'a ;-)
Allegro to jest banda amatorów.
Programowanie trudne ;-)

środa, lutego 05, 2014

Żyjemy w trzecim świecie...

Wczoraj w nocy wysłałem maila do jednego z wydawnictw, które wydawały w Polsce książki Arthura C. Clarke'a z pytaniem czy mają może jakieś plany wydania ACC jako ebooków.
Odpowiedź była krótka i smutna "Raczej niestety nie".

Nie winię wydawnictwa, parę lat temu, po śmierci ACC wznowili kilka jego najważniejszych książek i do teraz zalegają one w księgarniach...

Ale coś się z narodem dzieje niedobrego, skoro w 38.5 milionowym kraju nie opłaca się wydawać książek jednego z najważniejszych autorów SF.

Wejdzie się do księgarni to mamy 2 albo 3 regały fantasy i może pół regału SF.
Pójdzie się dalej i będą 3 regały książek "historycznych" i 1/3, albo i 1/4 regału z książkami "popularno-naukowymi", gdzie między "Krótką Historią Czasu" Hawkinga będzie coś o kur..a ezoteryce...

A później jest płacz, że leżymy jeśli chodzi o innowacyjność, że polskie oddziały zachodnich korpo odstają "na tle" w tym, że zgłaszają mniej patentów.

No trzeci świat jesteśmy...


Podobne postybeta
Liczymy książki ;-)
Atlas zbuntowany, ale na odwrót ;-)
Patenty
Oko czasu
Książki kształtujące - nakażmy politykom przedstawiać listę książek które ostatnio przeczytali

poniedziałek, września 06, 2010

Marudzenie nocne ;-)

W ramach dalszego marudzenia ;-)

TopCoder mi nie działa... Każda próba zalogowania, tak z dobrym jak i złym hasłem kończy się informacją, że mój czas na zalogowanie się skończył. To wkurza.
Ktoś zna coś podobnego do TopCoder i Google Code Jam? Lepsze byłoby coś w stylu TopCoder bo sprawdza też umiejętność pisania z ręki [tak przy okazji, jak ktoś się przygotowuje do SCJP to zdecydowanie dobrze pisać w notatniku, a nie w IDE, dzięki temu jest prawie pewne, że się nauczycie w którym pakiecie co jest i poznacie konstrukcje języka od podstaw ;-)]

Z jednej linii na laptopie (dokładniej na telewizorze laptopa ;-)) zrobiły się już dwie. Sam mogę być trochę winny, bo wcześniej udało mi się przez ściskanie skasować w ogóle te linie... ewidentnie widać, że coś nie styka. Problem jest taki, że oddanie laptopa do serwisu to straszny kłopot, bo łatwiej by mi było nowego kupić niż przez miesiąc żyć w ogóle bez laptopa, albo używając tylko netbooka.

Zimno jest. Niefajne.

Kodować mi się nie chce.
Niby zakodowałem już w Bloggeroidzie pobieranie, wyświetlanie i tworzenie komentarzy, ale jakoś mnie to nie przekonuje ;-) Dodatkowo bruździ mi tworzenie komentarzy, bo wyświetlam sobie ilość komentarzy, a jak opublikujemy nowy to trzeba by było listę zupdatować i liczbę poprawić..... a to wymaga kolejnych zmian w logice.
Z dobrych rzeczy, onActivityResult czy jakoś tak, bywa BARDZO przydatne.

W środę impreza firmowa, na której będę musiał siedzieć do oporu, bo to ja mam płacić [firma mi zwróci, ale ja to organizuje, taki urok leadowania...]

Amazon uparł się, że nowo zamówione książki przywiezie mi DHL....... Ciekawe, że płyty przywiozła mi Poczta Polska. Wychodzi mi na to, że płyty przyjechały z UK i przez to było przez Pocztę, a książki przyjadą z Niemiec i przez to przez DHL.
Następną dostawę [już ma 2 książki, trzeciej szukam ;-)] chyba sobie każę przysłać do KRK do pracy.

Jeszcze raz powtórzę, zimno jest!


Podobne postybeta
Wyznania programoholika ;-)
Google Play Services dobre jest :-)
Todo - Efekt ciążenia ku dołowi listy ;-)
396 m2 ekranu
Długa Ziemia vs Wysokie Megi...

Egipt, Tunezja, Londyn, whatever, czyli chcem na urlop

Nie należy robić interesów z rodziną.
Przez ostatnie kilka miesięcy mnie przekonywali żebym pojechał z nimi do Tunezji, zgodziłem się w końcu, później nagle zmienili zdanie, znów się zgodziłem i nabrałem ochoty na zobaczenie piramid i Petry, pogodziłem się nawet z tym, że wycieczka do Petry to najmarniej 300 USD....
I teraz się dowiaduję, że jednak chyba nie....... no rzesz k***!No i mam na dzień dzisiejszy jeszcze 23 dni urlopu niewykorzystane plus 1 dzień FHD (czyli pływających świat ;-)).........
To, plus poziom wkurwienia 4, w porywach wyżej....
Dlatego jestem bliski podjęcia decyzji, że nawet jak nic nie wyjdzie to sobie sam gdzieś pojadę. Sam, samiuśki ;-)Na Londyn mam ochotę i na tamtejsze Muzeum Historii Naturalne... chciałbym mieć zdjęcie z pomnikiem Darwina :-)Ogólnie jestem jednak zły. Moje wyimaginowane zęby [takie jak ma tygrys] mają teraz z dobre pół metra............
Wrr........
A taki miałem ładny plan, Kair i piramidy, a później Petra i te domy wykute w skale... taka wyprawa śladami Indiany Jonesa....... [ciekawe czy to, że przed 6 klasą SP, gdy nie miałem jeszcze komputera, chciałem zostać historykiem/archeologiem miało coś wspólnego z Indym? ;-) w końcu nie zostałem i wybrałem komputery, między innymi dlatego, że ciągle się tam wojnami zajmowali, które były nudne, a mało było o tym dlaczego np. jednym się chciało a drugim nie i skąd się te wojny brały...)

poniedziałek, sierpnia 30, 2010

Święta wojna - kolejna odsłona

No i najwyraźniej mamy kolejną odsłonę świętej wojny.

Dawniej była między Commodore i Atari, później między PC i Amigą, później jeszcze między Asus EEE PC i MSI Windem, a teraz mamy nową między Androidem i iPhonem.

Możemy się więc dowiedzieć, że Android ssie, albo że srajfon ssie. Że w Androidzie są niedorobione aplikacje, albo że w iPhonie firma traktuje użytkowników jak idiotów i tak dalej i tak dalej.....

To ja może od innej strony zaczną.

Nie lubię szpinaku. Ale wiem, że są ludzie którzy szpinak lubią. Nie czuję z tego powodu nad nimi moralnej wyższości, ani mi ich nie żal. Oni to lubią i dobrze im z tym.

Nie będę przekonywał ich, że są idiotami bo jedzą to zielone paskudztwo, które wcale nie jest takie zdrowe jak to onegdaj twierdzono.
Nie będę bo oni to lubią, a lubiąc to wcale mi nie szkodzą.

Nie rozumiem ich sympatii do szpinaku, nie podzielam jej, ale rozumiem, że oni mogą go lubić.
Wiem też, że to, że lubią szpinak nie oznacza niczego złego.
Od ludzie jak ja, tylko, że lubią szpinak.

Jeszcze z innej strony.
Podobają mi się kobiety. Nawet bardzo mi się podobają.
Ale akceptuję, że są faceci którzy wolą innych facetów. Nie rozumiem ich, ale tu jest ta sama sytuacja co ze szpinakiem. Nie czuję nad nimi żadnej moralnej przewagi, nie jest mi ich też żal. Dobrze im z tym i to jest fajne.

To samo jest z Androidem i iPhonem.

Ja lubię Androida. Podoba mi się. Spełnia moje wymagania.
iPhone i większość produktów Apple mi się nie podoba. Nie podoba mi się ich estetyka, wolę zdecydowanie użyteczny minimalizm w wykonaniu Google.
Ale nie czuję się z tego powodu lepszy od miłośników Apple, nie jest mi ich też żal.
Akceptuję ich wybór i cieszę się ich szczęściem.

Urok demokracji, pluralizmu, wolności, whatever, polega na tym, że ja mogę mieć swoje ulubione i ukochane rzeczy, produkty, książki, filmy, utwory, co tam jeszcze, a inni mogą mieć swoje.
Tak, cudzy wybór może mi się wydawać dziwny, mogę go nie podzielać, ale to nie moja sprawa. Puki ten ktoś mi z butami w życie nie wchodzi to nie jest mój problem.

A czy Android jest lepszy od iPhone'a, albo iPhone lepszy od Androida?

Tak.

Dla zadowolonego użytkownika Androida Android jest lepszy od iPhone'a, a dla zadowolonego użytkownika iPhone'a iPhone jest lepszy od Androida.

Jedni ze słodyczy lubią orzechy, inni czekoladę, a jeszcze inni golonkę i kotlet schabowy.

Nie da się zbudować obiektywnego rankingu w przypadku systemów operacyjnych dla telefonów, tak jak nie da się zbudować rankingu dla języków programowania, dla urody kobiet czy jakości życia. To są problemy wielowymiarowe i każdy ma swój własny zestaw wag i akceptowanych poziomów.

I po co o to kopię kruszyć?

Podobne postybeta
Święta wojna...
A różne takie...
Wegetarianizm kaizen - czyli ja bywać wegetarianinem bez zbytniego wysiłku ;-)
Dwa tygodnie z Linuksem - na razie na 4-
Kolczatka ;-) czyli próbujemy zastąpić Dziobaka ;-)

czwartek, maja 13, 2010

MD5 naprawdę ssie ;-)

Spać mi się chce, nie było dziś więc zbyt wiele kodowania [praktycznie w ogóle], a wpis będzie krótki ;-)MD5 jest do bani jeśli chodzi o "zabezpieczanie" haseł. Niby to wiedziałem, ale co innego wiedzieć bo się przeczytało, a co innego gdy człowiek sam się przekonuje ;-)Musiałem dziś coś zrobić z bazą w której hasła są trzymane w MD5, miałem też listę tych haseł i przypuszczenie, że niektóre z tych haseł nie pasują.Czyli wystarczyło zrobić tak, że każde ze znanych haseł przejechać MD5 i sprawdzić czy te w bazie są takie same...... nie chciało mi się pisać kodu do tego więc użyłem generatora hashy MD5 znalezionego w Internecie.Część hashy się nie zgadzała i tak z głupia frant zacząłem je wrzucać do Google'a. Na 3 próby w trzech przypadkach Google znalazło strony na których były "moje" hashe i hasła którym odpowiadały ;-)No to tyle jeśli chodzi o bezpieczeństwo MD5 ;-)

Podobne postybeta
Zaskoczenie
Przenośna wikipedia
Mały pomocny coś macOS'a
Lasertag, Windows 7 i kalkulator
Utrata keystore szansą na odwyk od Facebook? ;-) - chyba jednak nie ;-)

wtorek, kwietnia 06, 2010

Głupi tłumik

Tłumik mi się dziś urwał w czasie jazdy.Strasznie nieprzyjemne uczucie gdy jedziesz 130 na godzinę i nagle słyszysz ryk WRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRR.Nie polecam ;-)Teraz trzeba będzie znaleźć mechanika, odstawić samochód i czekać aż naprawią.Niefajnie.

Podobne postybeta
Snieżek... xxx śnieżek...
A może by tak odstawić newsy?
60000 km...
Raport z emigracji ;-)
Brak weny

poniedziałek, kwietnia 05, 2010

70000 km za mną

Tak gwoli tradycji bo o każdych 10 tysiącach kilometrów przejechanych moim autkiem tu pisałem :-)W czwartek przekroczyłem 70 tysięcy kilometrów. Niestety w miarę ostre zdjęcie udało mi się zrobić tylko dla 69999 km :-)Autko ma już prawie 4 lata i 70 tysięcy na karku i czas myśleć o wymianie, choć w wymianie przeszkadzają finanse ;-) głównie przez to, że po głowie chodzi mi zakup mieszkania, a tutaj dobrze mieć coś na wkład własny...Z kandydatów najbardziej szalony na nowy pojazd wygląda tak ;-)I jest to jeden z niewielu samochodów dla którego mógłbym złamać moją "zasadę" o niekupowaniu używanych aut :-) [bo w przypadku Porsche mogę mówić tylko o używanym ;-) na nowy musiałbym chyba z 5 lat albo i więcej pracować i to przy założeniu, że bym nie jadł, nie pił, i mieszkałbym w pracy]. Mam za to zapewnienie kolegi z pracy, że jeżeli bym się na Porsche zdecydował to będę przez pewien czas jego idolem ;-)Mnie samemu marzy się nadal Nissan QashqaiAle jak na razie mam wybór między nowym autem albo możliwością myślenia o staraniu się na kredyt na kupno mieszkania ;-)Ta cała dorosłość jest zdecydowanie przereklamowana.


Podobne postybeta
60000 km...
Czyżbym ogarnął już konfigurację Google App Engine? ;-)
Metapost o tym co pisać jak nie mam pomysłów o czym pisać....
"i ma Office'a...."
Mieszkanie w filmowej okolicy ;-)

piątek, lutego 19, 2010

Nieprzytomny

Coś ostatnio muszę chodzić nieprzytomny ;-)
Czemu? Bo jutro[1] pracuję z domu, oznacza to, że przydałby mi się firmowy laptop[2] bo bez niego trudno się podpiąć do firmowej sieci ;-)
Przygotowując się do wyjścia rozmawiałem z kolegą, że jutro pracuje z domu, wyszedłem nawet chwile wcześniej żeby zdążyć na tramwaj. Ogólnie super.
I przed wyjazdem z miejsca spania w Krakowie gdy chciałem spakować mojego prywatnego laptopa.... biorę plecak i tu amba.. gdzie jest firmowy laptop? :-)
Chwila zastanowienia, w pracy został :-)
W pracy został :-)
Podjechałem pełen obaw, że będę musiał prosić kogoś z ochrony na recepcji żeby mi alarm rozbroił, ale na szczęście ktoś jeszcze siedział w naszym biurze, a i panie sprzątaczki jeszcze sprzątały więc nawet nie musiałem prosić o otwarcie biura :-)
No i zabrałem laptopa :-) Teraz leży pod moim prywatnym i czeka na jutro :-)




[1]Właściwie to to jutro jest już teraz ;-)
[2]Dostałem właśnie info, że już wkrótce będę miał refresha i dostanę nowego laptopa :-)

Podobne postybeta
Hack Day i zapomniana buła
Balkon to zuo ;-)
Czas nowych laptopów ;-)
Google App Inventor for Android - co to będzie? ;-)
Mały paskowy bezpiecznik i jego moc, część druga - Powrót bestii...

piątek, listopada 20, 2009

Nie podoba mi się idea "wszystko jest aplikacją webową"

Na początku zastrzeżenie ;-) Jestem developerem, i teraz zajmuję się głównie aplikacjami webowymi. Kocham JavaScript, a HTML mimo wszystkich wad jest świetny jeśli chodzi o budowę prostych interfejsów użytkownika.
Po zastrzeżeniach ;-) przechodzimy do sedna, czyli tego, że nie podoba mi się idea wspierana przez Chrome OS, czyli idea wyrażająca się słowami "wszystko jest aplikacją webową".
Oto dlaczego.
Po pierwsze aplikacja webowa z zasady będzie wolniejsza od aplikacji lokalnej. Prosty przykład to kontrola pisowni.
Jeżeli chcielibyśmy dodać do aplikacji webowej sprawdzanie pisowni on-line to będzie ono zawsze wolniejsze od sprawdzania pisowni lokalnie.
Czemu? Bo nawet jeśli przyjmiemy, że prędkość transmisji jest nieskończenie wielka, czyli sam czas transmisji jest zerowy, oraz czas obróbki po stronie serwera też jest zerowy to i tak mamy pewien minimalny czas potrzebny na komunikację.
Jeżeli serwer jest od nas o 1.5 tysiąca kilometrów, to sygnał musi przebyć 3 tysiące kilometrów po światłowodzie. Prędkość światła w światłowodzie to 2/3 prędkości światła w próżni czyli około 200000 km/s. Czyli od momentu wysłania słowa do sprawdzenia, do momentu gdy otrzymamy odpowiedź minie najmniej 150 ms. W 1GHz procesorze w 150 ms będziemy mieli 15 milionów taktów oczekujących na odpowiedź. Gdy będzie to procesor 2.2 GHz z 2 rdzeniami będzie to już 66 milionów taktów. Spokojnie w połowie tych taktów koniecznych na samą transmisję będzie można tego sprawdzenia dokonać lokalnie.
Mówiąc inaczej w świecie webowych systemów operacyjnych Twój komputer będzie głównie czekał.
Drugi powód to druga strona medalu, czyli utrata mocy komputera spowodowana tym, że to co można zrobić łatwo robi się trudno.
Przeglądarka to program komputerowy, który wyświetla pewne dane utworzone na podstawie HTMLa, CSSów i JavaScriptu.
Działanie aplikacji webowej to w dużym uproszczeniu coś takiego:1) Twoja przeglądarka chce wyświetlić stronę więc przesyła po sieci żądanie do serwera,2) serwer rozpoznaje żądanie, odsyła potwierdzenie i zaczyna przygotowywać stronę, w końcu wysyła HTMLa, CSSy i JavaScripty do Twojego komputera,3) Twoja przeglądarka interpretuje HTMLa, CSSy i JavaScripta i rysuje Ci stronę, 4) przyciskach guziczek, w tym momencie system operacyjny informuje o tym przeglądarkę,5) przeglądarka wykonuje jakieś zadanie napisane w JavaScript,6) przyciskach kolejny guziczek, system znów przekazuje żądanie do przeglądarki,7) przeglądarka stwierdza, że tym razem musi znów poprosić serwer o coś, i wraca do punktu 1W przypadku aplikacji natywnej [Java i C# też są w tym przypadku natywne], wszystko odbywa się w miejscu i nie ma momentu gdy trzeba interpretować coś by wyświetlić wyniki.
Tak naprawdę w aplikacji webowej każda robota odbywa się 2 razy, bo raz w przeglądarce, a drugi raz na serwerze.
AJAX tu trochę sprawę polepszył, ale mimo tego, że uważam AJAXa za jeden z największych wynalazków to jest to leczenie objawów, a nie przyczyn.
A taka kontrola poprawności danych to w ogóle świetna rzecz. Po pierwsze po stronie klienta wypada to zrobić bo głupio by było zmuszać klienta do czekania przez sekundę czy 10 na odpowiedź mówiącą tylko tyle, że nie wpisał jakiejś wartości, lub wpisał złą wartość. Po drugie, nawet gdy po stronie klienta to zrobisz to musisz zrobić to samo po stronie serwera. Nie masz gwarancji czy ktoś Ci nie zmodyfikuje danych w locie, albo że nie przyśle Ci złych danych.
W przypadku aplikacji natywnej za to wszystko odpowiada system operacyjny. W przypadku aplikacji webowej nie odpowiada i nie będzie odpowiadał, bo to co możesz pominąć w systemie lokalnym, czyli ryzyko zmiany danych między interfejsem użytkownika, a logiką, w aplikacji webowej jest nie do pominięcia. Powód trzeci to konieczność wynajdywania koła za każdym razem gdy chcemy go użyć.
Przykładem niech będzie komponent zwany ComboBox'em. Jest to edytorek + lista wyboru.
HTML zna edytorek, zna listę wyboru, ale nie zna ComboBox'a.
Gdy jako developer chcąc użyć ComboBox'a musisz sobie go samemu napisać. Możesz też użyć jakiejś biblioteki, ale jest prawie pewne, że inna aplikacja użyje innej biblioteki, a jeszcze inna aplikacja, jeszcze innej biblioteki.
De facto każdy twórca każdej z aplikacji musiał wymyślić koło od początku.
To samo z rozwijalnymi menu i np. oknami modalnymi. Da się zrobić, ale trzeba samemu.
Tu jest jeden plus ;-) interfejsy się upraszczają. Gdy developerzy nie dostają wszelkiego rodzaju gadżetów to po prostu muszą korzystać z tego co jest i często wychodzi to aplikacji na dobre.
Powód czwarty to ograniczenie możliwości tworzenia aplikacji.
Teraz chcąc napisać program do zarządzania notatkami, muszę napisać kod i wymyślić jak przechowywać lokalnie dane. W aplikacji webowej muszę jeszcze znaleźć i opłacić serwer, który będzie służył do przechowywania notatek. Muszę dodać bardzo dużo zabezpieczeń by np. notatki te nie były dostępne dla kogoś innego niż Ty.
To są podstawowe powody.
Oczywiście to, że mnie się to nie do końca podoba nie oznacza, że takie podejście nie wygra ;-)Zalet jest co niemiara. Jeśli przeglądarki będą się synchronizowały między komputerami to ziści się niemal idealna bezszwowość aplikacji. Np. zaczniesz oglądać film na YouTube, Hulu czy czymś innym, na swoim netbooku. Po chwili postanowisz dalej oglądać go na laptopie podpiętym do telewizora HD. Wystarczy tylko "podnieść stan" tej akurat tabki na laptopie i można dalej działać.
Albo piszesz maila na laptopie, ale musisz szybko wyjść, i kończysz go pisać na komórce.
To wszystko jeszcze nie do końca działa z dzisiejszymi przeglądarkami, ale Chrome OS może tutaj zapoczątkować dobry trend. Przecież wystarczy by przeglądarki synchronizowały się w taki sposób, że przesyłałyby także ciasteczka i lokalnie składowane dane aplikacji i wszystko będzie działało super.
Chrom OS może zacząć też erę nowych komputerów.
Procesor powiedzmy 1 GHz, bez wiatraka, 1 GB RAM, do tego malutki dysk flash powiedzmy 8 GB i mamy maszynę na której możemy robić co nam się żywnie podoba. Ceny mogą tu naprawdę spaść.
W odróżnieniu do wielu osób nie uważam za to tego, że Chrome OS musi być ciągle on-line za wadę.
Nie licząc komórki, dzięki której jestem non-stop on-line, to prawie zawsze i tak jestem on-line na którymś z komputerów.
Ktoś może powiedzieć "OK, to Ty, ale zwykli ludzie nie mają Blueconnecta, a często nie mają też sieci w domu bo to drogie".
Tak, jest drogie, ale popatrzcie na to tak :-)
W 2002 roku płaciłem po chyba 70 złotych za 30 godzin miesięcznie połączenia z internetem z prędkością około 40 kbps.
W 2003 TPSA zaproponowała Neostradę 512 kbps za 160 złotych, a później chyba za 120 czy 100 złotych.
W 2005 roku Era sprzedawała Blueconnecta z prędkością 240 kbps lub 384 kbps za około 140-150 złotych.
W 2006 lokalni providerzy za 60-80 złotych dawali dostęp do sieci z prędkością 1-2 Mbps.
W 2007 Era w ramach Blueconnecta za 100 złotych dała prędkość 3.6 MBps, a później 7.2 MBps.
I tak dalej i tak dalej, w ciągu 5 lat transfer z którego korzystałem wzrósł o blisko 200 razy.Jeszcze inny przykład, przed 2004 rokiem każdy kto korzystał głównie z webowych aplikacji pocztowych uchodził wśród "śmietanki" za lamera.
W 2004 pojawił się GMAIL i z biegiem czasu większość tej "śmietanki" przesiadła się na webowego klienta e-mail.
W 2000 roku robiąc stronę WWW trzeba było myśleć o użytkownikach przeglądarek tekstowych i takich, którzy będą mieli wyłączone obrazki by przyśpieszyć transfer. Sam by przyśpieszyć działanie BuffyPedii zakodowałem jej cały mechanizm w JavaScript'cie, a i tak się przejmowałem, że przy pierwszym kontakcie klient będzie musiał pobrać ponad 27 KB JavaScript'u............
Dziś wiele stron w stylu blogów [czyli prostych stron] na dzień dobry ściąga 0.5 MB danych i nikt nie narzeka ;-)
A wracając do Chrome OS, to ciekawe czy Google będzie wspierać Java'ę. Chociaż w postaci apletów. Jako fan Java'y jestem za :-)


Podobne postybeta
Najkrótsza droga do przyszłości - Polymer ;-)
Przepis na szybkie programy ;-)
Wybory i ordynacje
Celeron M353 900MHz vs. Intel Atom 1.6GHz, czyli o tym czemu jest remis? ;-)
Elektryczna książka 2 - a może by tablecik? ;-)

poniedziałek, października 12, 2009

A tak sobie ;-)

Z fajnych rzeczy OOo2GD zostało pobrane ze strony z rozszerzeniami dla OpenOffice.org ponad 180 tysięcy razy :-) A ze strony rozszerzenia na Google Code ponad 218 tysięcy razy ;-) co daje łącznie 398 tysięcy pobrań :-)
Przyznam, że robi to na mnie wrażenie :-)

Dla porównania Nowy Gadacz został łącznie pobrany z jakieś 8 tysięcy razy [przy okazji, obecnie nie ma go w GaduDodatki bo mają tak genialny system, że update istniejącego rozszerzenia powoduje wyrzucenie go z listy dostępnych rozszerzeń i wróci tam dopiero po akceptacji, co ostatnio zajęło blisko tydzień...], ale używa go codziennie góra 200 osób [w każdym bądź razie tyle jest pytań o nową wersję].

Mnie nosi, że coś bym sobie napisał, ale mam też lenia ;-) Na tapecie jest rozwijanie OOo2GD i dodanie mu możliwości zarządzania dzieleniem się swoimi dokumentami oraz ich synchronizacja. Program który wyrzuci funkcje OOo2GD poza OO.org, czyli coś siedzącego w zasobniku i pozwalającego pobierać i wrzucać pliki do Google Docs, Zoho i serwerów WebDAV [+ synchronizacja], oraz program, który to wszystko pozwoliłby robić przy pomocy interfejsu WebDAV [co powinno pozwolić na w miarę wygodne używanie tego z MS Office]. Po głowie chodzi mi też coś do OO.org co pozwoliłoby na współpracę z Google Sites..... a również dodanie do zrobionego kiedyś bardzo dawno temu "rozszerzenia" łączącego OO.org z syntezatorem mowy Expressivo wsparcia dla innych syntezatorów mowy......... ale to wszystko są plany i życzenia, bo na razie nie umiem wykrzesać w sobie energii by coś z tych rzeczy zrobić ;-)
Ogólnie męczy mnie idea zrobienia czegoś dużego, albo czegoś na czym mógłbym zarobić jakieś złotówki ;-) ale w obu przypadkach brak mi weny i chęci do pracy ;-) Jednak w tym wieku już 8 godzin w pracy nad kodem i Outlookiem powoduje, że człowiek nie jest już taki chętny do kodzenia czegokolwiek ;-)
Np. ostatnio męczyło mnie żeby napisać sobie cokolwiek co używałoby algorytmu DFS albo BFS, na chwilę TopCoder pozwoliło mi tego użyć w jednym z zadań związanych z tworzeniem planu zajęć, ale powód zabawy z TopCoder już minął. Zresztą byłem "świnia" i całe układanie planu zajęć rozwiązałem przez lekko zmodyfikowane sortowanie topologiczne.

Jest jeszcze projekt do wyszukiwania podobnych postów i nie mam jakoś chęci do dodania mu GUI, mnie wystarcza to, że w razie czego podmieniam adresy bloga i znaczniki ręcznie w źródle, a jak na razie nie wydaje mi się bym znalazł zbyt wielu chętnych do testowania tego narzędzia ;-) więc brak mi motywacji.

Chyba się muszę zakochać, albo co, żeby znów coś mi się na umysł rzuciło ;-)
Może ktoś mi za sponsoruje wyprawę w kosmos? ;-)

Ale liczę, że już pod koniec października albo w listopadzie kupię sobie nowego laptopa z Windows 7 :-) i będę miał kopa do działania, bo jednak teraz często nie chce mi się nic robić, bo jak mam czekać n minut na głupie przekompilowanie, czy uruchomienie środowiska to mi się nie chce nawet zaczynać ;-)

OK, koniec narzekania. Z plusów, z Amazona przyszło 7 sezonów Buffy, i kupiłem też z tego powodu odtwarzacz DVD i już 2 płyty z 39 obejrzałem :-) i jakość jest świetna :-) Jest też najnowsza książka Dawkinsa "The Greatest Show On Earth - The Evidence For Evolution" i choć na początku nie była jakaś super, to teraz już jest. W kolejce czeka "Blind Watchmaker" tegoż samego autora, a później "Wisdom of Crowds" i najnowszy Terry Pratchett "Unseen Academicals".

Jak ktoś ma pomysł jak odpalić coś co wyłącza lenia i zniechęcenie to proszę o kontakt ;-)


Podobne postybeta
Książki które zmieniły moje życie
Przybijające cosie.......
Lenię się :-)
Chromium OS na Asus EEE PC 900
Gadające Gadu-Gadu