To jest ulubione powiedzonko wielu osób narzekających na Polskę ;-) Podejrzewam, że w Niemczech też Niemcy gdy narzekają na swój kraj to mówią "im normaliche krajen" czy jakoś tak ;-)
Sam kiedyś używałem tego stwierdzenia gdy mnie coś zdenerwowało, ale w pewnym momencie do mnie dotarło, że prawdę mówiąc to chyba za mało krajów zwiedziłem by móc się wypowiadać o "normalnych krajach" ;-) [w ogóle czy "normalne kraje" to kraje takie jak przeciętna, czy tylko kraje z jakiegoś obszaru?].
Nie żebym nadal nie używał tego stwierdzenia. Czasem mi się wyrwie, ale zwykle jednak staram się go nie używać.
Z dumą muszę stwierdzić, że proste szukanie w blogu frazy "normalnym kraju" nie zwróciło żadnych rezultatów, więc jest nadzieja ;-)
Jak zauważyłem każdy ma swoją definicję "normalnego kraju" i zwykle można by było zastąpić ten "normalny kraj" zwrotem "idealny kraj w mojej ocenie w tym akurat momencie" ;-)
No bo popatrzcie, gdy ktoś mówi "w normalnym kraju poszedł/poszliby by już dawno siedzieć" to mówi zwykle o ludziach, którzy wg. tej osoby powinni już siedzieć. Gdy ktoś mówi "w normalnym kraju taki polityk dawno by już zniknął ze sceny politycznej" [częste o Lepperze a teraz Kaczyńskim] to zwykle oznacza, że nie lubi danego polityka i uważa, że powinno się go wyrzucić ze sceny politycznej*.
To samo gdy jest tekst "drogi w normalnym kraju", to oznacza drogi takie jakie podobałyby się danej osobie.
To samo o podatkach, służbie zdrowia i wszystkim innym ;-)
Ten "normalny kraj" to taka Arkadia ;-)
Zwrotu "w normalnym kraju" używać mogą chyba tylko ludzie, którzy zwiedzili wiele krajów na całym świecie i nie ograniczali się do 2-3 tygodni wycieczki, ale przeżyli tam z pół roku, rok i załatwiali różne rzeczy w stylu wizyty u lekarza, płacenia podatków, wysyłania listów, zakupów, etc. A ilu takich ludzi jest? ;-) Niewielu chyba.
* - żeby nie było, ani Lepper, ani Kaczyński nie byli nigdy z mojej bajki. Ale demokracja ma taki ficzer, że jak wygrywa ktoś na kogo ja nie głosowałem to mogę się nie zgadzać z poglądami tego kogoś, mogę starać się budować ruch, który zmiecie tego kogoś w następnych wyborach, mogę protestować, ale mam obowiązek uszanować wybór. Bo chociaż w mojej ocenie na danego kandydata mogła głosować banda skończonych kretynów, to ci kretyni mają takie same prawa wyborcza jak ja. Widać było ich więcej i jedyne co mogę zrobić to przekonać choć część z nich by jednak przeszli do mojego obozu.
Podobne postybeta
Sprzeczność ;-)
Wszyscy jesteśmy małpami
Wierszowy data mining
Apostazja - wyjaśnienie dla wierzących
Moc wykresu.... Czyli jak wieść szczęśliwsze życie ;-)
środa, listopada 10, 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mylisz się. Jest definicja "normalnego kraju". Normalny Kraj to ten w którym ja bym sprawował władzę ja bym ustalał reguły i ja bym miał możliwość decydowania o wszystkim.
OdpowiedzUsuńNormalny kraj to najzwyklejszy totalitaryzm. Osoby, które mówią "w normalnym kraju coś tam" nie łapią na czym polega demokracja i dlaczego jest ona systemem kiepskim, ale najlepszym z możliwych.
Ze wspomnianym zwrotem spotykałem się zazwyczaj w różnego rodzaju urzędach. W mojej opinii odnosi się on do przesadnie rozbudowanej biurokracji tworzącej takie patologie jak określanie dopuszczalnej krzywizny banana.
OdpowiedzUsuńŚwiat w którym osoby od przybijania pieczątek, zaczynają wierzyć że wiedzą więcej od innych i zaczynają tworzyć własne prawo nie może być normalny.
W inne przypadkach patologii takich jak rządy totalitarne i hiszpańska inkwizycja nie mówi się zazwyczaj o normalnym kraju, tylko o wolności i chwytaniu za widły, lub inne narzędzia ostre.