piątek, stycznia 21, 2011

Losowanie dobre

Podobno im mamy bardziej odległe w alfabecie nazwisko tym chętniej kupujemy nowości ;-)

Jestem w to w stanie uwierzyć.

Podobno zjawisko to może mieć źródło w tym, że w szkole nauczyciele nadużywają podejścia bazującego na alfabecie.

Coś w tym jest.

Ogólnie często nadużywane są rozwiązania bazujące na jakiś szeregowaniu.

Największym problemem wszelkich lekcji angielskiego (OK, w życiu uczono mnie też niemieckiego, francuskiego i rosyjskiego, ale jedynie angielski opanowałem w stopniu pozwalającym na w miarę swobodną komunikację, a i to głównie w wersji "ja mieć" ;-)), gdy robiło się "przykładziki"... Czyli debilne "ćwiczenia" z serii coś jest napisane i wykropkowane i trzeba tam coś wstawić.
Większość nauczycieli stosuje ZAWSZE tylko podejście polegające na rozdzielaniu tych ćwiczeń w kółeczku. Czyli pierwsza osoba robi pierwszy przykład, druga drugi i tak dalej, aż wracamy do osoby pierwszej. A zwykle to numerowanie bazuje na tym jak się siedzi.
Oczywiście jak ktoś jest w miarę bystry to przedkładając swój prestiż nad naukę głównie zajmuje się przygotowaniem swojego czy swoich zdań.
Z nauki więc nici bo zamiast próbować sobie wyrobić "na słuch" odpowiednią reakcję (a tak się przecież uczymy języka, 2 letnie dziecko nie ma bladego pojęcia czym jest partykuła czy przydawka, ani czy w danym momencie należy używać jakiegoś czasu (nie wie w ogóle, że czasy istnieją), ale uczy się przez słuchanie i robienie błędów) większość stara się zastosować automatycznie jakąś regułę do "swoich" przykładów.

Jedynie dwóch nauczycieli z poprzedniej szkoły językowej, która obsługiwała moją firmę, robiło inaczej. U niejakiego Owena nie znało się dnia i godziny, można było zostać wyrwanym do odpowiedzi nie tylko raz, ale nawet samemu zrobić całe ćwiczenie (co mnie spotykało z racji tego, że ma fatalną wymowę), lub dostać kilka przykładów pod rząd.
I u niego nie tylko ja, miałem największy wzrost sprawności językowej (na studiach jeszcze jak mieliśmy bardzo ostrą lektorkę, przez którą miałem niższą średnią bo z egzaminu dostałem tylko 3.5, ale nie żałuję ani minuty zajęć z nią, choć wtedy byłem zły ;-)).

Tkwi nam w głowach jakieś głupie przekonanie, że wybór alfabetyczny czy podyktowany miejscem siedzenia jest jakiś bardziej sprawiedliwy czy sensowny.

A lepiej użyć losowania. Jest ociupinkę trudniejsze do przeprowadzenia, ale bardziej sensowne.

Btw. ciekawostka ;-) swego czasu mieliśmy zmieniać miejsca w firmie. Ponieważ część miejsc była fajniejsza od innych to postanowiliśmy losować miejsca.
Ja zaproponowałem by po prostu wrzucić do "kapelusza" nasze imiona i "sierotka" będzie losować osobę dla danego miejsca, lub by wrzucić do tego kapelusza numery miejsc i każdy sam wyjmie i wylosuje.
Odrzucono mój pomysł bo był wg. oceniaczy "niesprawiedliwy, bo przecież pierwszy ma największe szanse wygrać fajne miejsce"...
A to nieprawda ;-)
Bo szanse byłyby równe. Co ciekawe gdy przedstawiłem ciut zmodyfikowaną wersję, w której losujemy i nie odczytujemy wyników to od razu uznano to za bardziej sprawiedliwe ;-) choć jedyną różnicą było to, że tym razem informacje o tym kto dostał, które miejsce byłyby podane nie zaraz po wylosowaniu, a już po przeprowadzeniu go dla wszystkich osób ;-)

Żeby nie było dla 3 osób wygląda to tak (są miejsca #1,#2,#3 i osoby A,B,C i losowanie polega na tym, że A wyciąga pierwszy, później B i na końcu C).
W 1/3 przypadków A wyciągnie #1, w 1/3 #2 i w 1/3 #3. Logiczne.

Załóżmy, że #1 jest najfajniejszym miejscem.

Czyli A ma szanse 1/3, że je wylosuje.

Dla B jest tak, że A już mógł wylosować miejsce #1 i to się zdarza w 1/3 przypadków, w 2/3 przypadków A nie wylosował #1 czyli B będzie miał w tym momencie szanse równe 1/2, czyli prawdopodobieństwo wylosowania #1 przez B jest równe 2/3*1/2=1/3 :-)

Dla C, jest tak, że w 2/3 przypadków #1 wylosowali A lub B, czyli siłą rzeczy w 1/3 przypadków to co zostało w kapeluszu to #1 ;-)

Każdy ma szansę równą 1/3 na wylosowanie #1. Ale i tak gdyby przeprowadzać takie losowanie to wszyscy uznają, że A ma największe szanse wygrać ;-)

Ale przyznacie, że gdyby alfabetycznie dopuszczać te osoby do losowania to pewnikiem A zagarnąłby #1 jako najfajniejsze, B zagarnąłby drugie w fajności miejsce, a biedny C dostałby to najmniej chciane.

W końcu wybraliśmy rozwiązanie z podwójnym losowaniem ;-) Czyli najpierw losowanie, które miejsce losujemy, a później wybieranie z kapelusza osoby dla tego miejsca. Gdybyśmy stosowali rozwiązanie z prostszym pojedynczym losowaniem też by było tak samo sprawiedliwe.

A jak mowa o miejscu to ja dostałem to, które chciałem, więc ogólnie było dobrze ;-)

Dlatego zamiast alfabetu stosować należy losowanie! Lepsze jest! :-)


Podobne postybeta
Jak sprawiedliwie przydzielić biurka?
OO.org i Google Docs bez konwersji są tuż tuż ;-)
Nie jest dobrze ;-)
HashMap - Z klawiaturą wśród struktur danych
Losowaniem w proces ;-)

2 komentarze:

  1. Odnośnie Owena - on też na mój gust nie stosował sprawiedliwej metody odpytywania. Innymi słowy 'zaniedbywani' uczniowie mogli czuć się poszkodowani.

    U mnie w liceum, nauczyciel od matematyki do odpowiedzi losował kogoś korzystając z wielościennych kości, także zdarzało się tak, że ktoś miał z odpowiedzi 15 ocen w semestrze, a ktoś inny w ogóle nie był pytany. Co nie zmienia faktu, że wszyscy (wliczając nauczyciela) byliśmy zadowoleni z tego systemu.

    OdpowiedzUsuń
  2. "gdy przedstawiłem ciut zmodyfikowaną wersję, w której losujemy i nie odczytujemy wyników to od razu uznano to za bardziej sprawiedliwe"

    To jest genialne :))
    Prawdziwe kotki Schrödingera

    OdpowiedzUsuń