Pożarłem dziś ostatnie 4 ciasteczka, ale jakoś szczególnie się tym nie przejąłem. W lodówce była jeszcze torba Michałków i Trufli, więc spokojnie powinno się udać zjeść wieczorem z 2-3 cukierki.
Poszedłem przed chwilą do kuchni wiedziony chęcią zszamania cukierka..
Sięgnąłem dłonią do torby. Nic nie było z przodu, więc sięgnąłem dalej.. i dalej.. i jeszcze dalej.
Moje palce zamiast zacisnąć się na papierku ze słodką zawartością zaciskały się panicznie na powietrzu...
Po chwili odzyskałem równowagę. Wyciągnąłem pustą torbę i sięgnąłem w kierunku leżącej w lodówce też od dobrych 2 miesięcy torbie z Truflami....
Wtedy zaczął się koszmar.
Moje roztrzęsione palce znów nie mogły wyczuć upragnionego kształtu cukierka...
Po chwili dotarła do mnie straszna prawda...
Nie mam w miejscu spania nic słodkiego....
Liczba dostępnych cukierków wynosi 0. Nie 1, nie 2, a 0. Dwa mniej dwa, lub dwa mniej jeden i jeszcze jeden....
I jak tu żyć? ;-)
Dobrze, że jeszcze Cola jest ;-)
A jak się już skarżę, to wracając dziś z pracy szedłem Placem Lasoty, gdzie jest kilka bardzo ładnych willi. Później w sieci znalazłem oferty mieszkań w jednej z tych willi.
3 pokojowe mieszkanie na Placu Lasoty (bardzo ładna okolica), 96 m2 w odrestaurowanej willi w stylu art déco za 300 tysięcy... sęk w tym, że 300 tysięcy euro ;-)
Cała willa kosztuje 1.2 mln euro, co przekłada się na blisko 5 mln złotych.... Powiedzmy tak, że jakbym odkładał całą pensję to dzięki sztuczkom z jakimś oprocentowaniem pewnie doszedłbym do tej kwoty w wieku jakichś 70 paru, 80 lat (bez sztuczek musiałbym mieć blisko setkę ;-)).
Coś jest zdecydowanie nie w porządku ;-)
Znów powiem, że jakbym za każde pobranie OOo2GD dostał 10 złotych to miałbym już połowę potrzebnej mi kwoty na tą willę ;-) 385 m2 w takim miejscu Krakowa, czy bardziej Podgórza to tyle ile by mi pasowało ;-)
Teraz mam tylko "drobny" problem skąd wziąć takie pieniądze...
Jeden plus z tego, że dzięki temu nie boli mnie aż tak bardzo brak cukierka ;-) [Ha! przypomniałem sobie, że od Luxoftu dostałem na GeeCONie krówkę i mam ją chyba kieszeni marynarki!!!! Yeah!!!]
Podobne postybeta
Historia atakuje z każdej strony w Krakowie ;-)
Co się dzieje gdy mój pierwszy samolot się spóźnia i mam mało czasu na przesiadkę?
Bez cukierków i Coli
Coca-Cola Zero i pomidory = najbardziej "odchudzająca dieta" na świecie ;-)
Nexus 4 - pierwsze wrażenia
poniedziałek, maja 30, 2011
Jak Chrome Firefoksa ruguje.....
Ruguje z moich komputerów głownie.
Firefoksa i jego protoplastów używam od czasów gdy Mozilla zaczęła wypuszczać specjalnie wersję swojego produktu, czyli samą przeglądarkę bez reszty pakietu, która wtedy nazwała się Phoenix, albo Firebird.
To był rok 2003, w 2004 byłem chyba pierwszą osobą w Motoroli w Krakowie,. która chciała zainstalować Firefoksa.
To była zawsze moja przeglądarka.
Mój dzień w pracy czy sesja z dowolnym z moich komputerów zaczynała się w 99% przypadków od uruchomienia Firefoksa.
A później przyszedł Chrome. Najpierw uruchamiałem Chrome'a dla testów. Nie spasował mi, ale szybko zaczął być taki jaki miał być. Przez dość długo miałem odpalone zwykle 2 przeglądarki, Firefoksa jako główna i Chrome do produktów Google.
Aż przyszła testowa wersja Firefoksa, która w sieci korporacyjnej nie lubiła się z HTTPS........ i zacząłem używać głównie Chrome.
Do tego pojawił się problem z pamięcią, mój firmowy laptop ma 4GB RAM, ale przez 32 bitowy system może używać tylko 2.9GB RAMu. A FF u mnie zwykle zżera z 600-900 MB....
I teraz jest tak, że często w ogóle nie uruchamiam Firefoksa, a moja przeglądarką stał się Chrome.....
Trochę mi wstyd, że mój związek z Firefoksem nie wytrzymał próby czasu...
A najlepsze jest to, że Chrome zżera więcej pamięci niż Firefox z taką samą ilością tabek, przez co jeszcze bardziej przyczynia się do tego, że muszę wyłączać Firefoksa z powodu braku pamięci ;-)
Podobne postybeta
Chrome staje się lepszy
To Update or not to update? ;-)
Złe architekty ;-)
A może by tak zacząć zamykać przeglądarkę? ;-)
Google Spreadsheest :-)
Firefoksa i jego protoplastów używam od czasów gdy Mozilla zaczęła wypuszczać specjalnie wersję swojego produktu, czyli samą przeglądarkę bez reszty pakietu, która wtedy nazwała się Phoenix, albo Firebird.
To był rok 2003, w 2004 byłem chyba pierwszą osobą w Motoroli w Krakowie,. która chciała zainstalować Firefoksa.
To była zawsze moja przeglądarka.
Mój dzień w pracy czy sesja z dowolnym z moich komputerów zaczynała się w 99% przypadków od uruchomienia Firefoksa.
A później przyszedł Chrome. Najpierw uruchamiałem Chrome'a dla testów. Nie spasował mi, ale szybko zaczął być taki jaki miał być. Przez dość długo miałem odpalone zwykle 2 przeglądarki, Firefoksa jako główna i Chrome do produktów Google.
Aż przyszła testowa wersja Firefoksa, która w sieci korporacyjnej nie lubiła się z HTTPS........ i zacząłem używać głównie Chrome.
Do tego pojawił się problem z pamięcią, mój firmowy laptop ma 4GB RAM, ale przez 32 bitowy system może używać tylko 2.9GB RAMu. A FF u mnie zwykle zżera z 600-900 MB....
I teraz jest tak, że często w ogóle nie uruchamiam Firefoksa, a moja przeglądarką stał się Chrome.....
Trochę mi wstyd, że mój związek z Firefoksem nie wytrzymał próby czasu...
A najlepsze jest to, że Chrome zżera więcej pamięci niż Firefox z taką samą ilością tabek, przez co jeszcze bardziej przyczynia się do tego, że muszę wyłączać Firefoksa z powodu braku pamięci ;-)
Podobne postybeta
Chrome staje się lepszy
To Update or not to update? ;-)
Złe architekty ;-)
A może by tak zacząć zamykać przeglądarkę? ;-)
Google Spreadsheest :-)
niedziela, maja 29, 2011
OO.org i Google Docs bez konwersji są tuż tuż ;-)
No to mam już pierwszy działający build OOo2GD, który wspiera pracę z Google Docs bez konwersji do ich formatu.
Dzięki temu nie tracimy formatowań, wzorów, czy czegokolwiek z plików. Po pobraniu ich z Google Docs są binarnie identyczne z tym co wysłaliśmy do Google Docs.
Tracimy jednak możliwość pracy z tymi plikami w Google Docs.
Teraz mam zgryz.
Pierwszy jest taki jak poinformować o tym użytkowników. W Release Notesach sobie to mogą umieszczać i tak ich nie czyta, nowe checkboxy też nic nie dadzą, bo od dawna mam checkboxy do updatowania, a ciągle mam użytkowników, którzy nie mają w ogóle pojęcia, że można updatować lub autoupdatować dokumenty w Google Docs. Na razie rozważam dwie opcje, wyświetlenie na początku okienka z informacją i może odesłanie do strony WWW z np. filmem na YouTube pokazującym o co biega, druga chyba lepsza, ale ciut trudniejsza do zrobienia, to dodać specjalni "hinty", takie jak Google używa w GMAILu by pokazać nowe funkcje.
Drugi jest taki, jaki nadać numer wersji ;-) Na razie roboczo jest to 2.5.0 beta, ale waham się czy ma to być 2.5.0 czy może 3.0.0 :-)
Trzeci zgryz jest taki, czy wydawać jak rozwiąże zgryzy #1 i #2, czy jeszcze wyciąć w ogóle biblioteki Google i używać tylko swoich własnych, wtedy plik będzie dużo mniejszy, zamiast 2.2 MB, będzie miał góra 300 KB.
Jak ktoś chciałby dostać wersję testową to proszę o kontakt przez mój profil Google, albo przez maila, którego znajdziecie tutaj.
Podobne postybeta
Ukradli nam przyszłość....
Google App Inventor for Android - co to będzie? ;-)
OOo2GD w liczbach ;-)
Bloggeroid - wersja 1.0 tuż, tuż ;-)
Bardzo testowa wersja OOo2GD 1.7.0, która w porywach działa nawet na MacOS ;-)
Dzięki temu nie tracimy formatowań, wzorów, czy czegokolwiek z plików. Po pobraniu ich z Google Docs są binarnie identyczne z tym co wysłaliśmy do Google Docs.
Tracimy jednak możliwość pracy z tymi plikami w Google Docs.
Teraz mam zgryz.
Pierwszy jest taki jak poinformować o tym użytkowników. W Release Notesach sobie to mogą umieszczać i tak ich nie czyta, nowe checkboxy też nic nie dadzą, bo od dawna mam checkboxy do updatowania, a ciągle mam użytkowników, którzy nie mają w ogóle pojęcia, że można updatować lub autoupdatować dokumenty w Google Docs. Na razie rozważam dwie opcje, wyświetlenie na początku okienka z informacją i może odesłanie do strony WWW z np. filmem na YouTube pokazującym o co biega, druga chyba lepsza, ale ciut trudniejsza do zrobienia, to dodać specjalni "hinty", takie jak Google używa w GMAILu by pokazać nowe funkcje.
Drugi jest taki, jaki nadać numer wersji ;-) Na razie roboczo jest to 2.5.0 beta, ale waham się czy ma to być 2.5.0 czy może 3.0.0 :-)
Trzeci zgryz jest taki, czy wydawać jak rozwiąże zgryzy #1 i #2, czy jeszcze wyciąć w ogóle biblioteki Google i używać tylko swoich własnych, wtedy plik będzie dużo mniejszy, zamiast 2.2 MB, będzie miał góra 300 KB.
Jak ktoś chciałby dostać wersję testową to proszę o kontakt przez mój profil Google, albo przez maila, którego znajdziecie tutaj.
Podobne postybeta
Ukradli nam przyszłość....
Google App Inventor for Android - co to będzie? ;-)
OOo2GD w liczbach ;-)
Bloggeroid - wersja 1.0 tuż, tuż ;-)
Bardzo testowa wersja OOo2GD 1.7.0, która w porywach działa nawet na MacOS ;-)
Google Docs dojrzewa :-)
Po pierwsze w przypadku API idą w kierunku tego by praca ze wszystkimi typami plików czy dokumentów była taka sama, bawię się teraz w dodawanie do OOo2GD wsparcia pracy z plikami bez konwersji do formatu Google Docs i updatowanie plików i dokumentów załatwia dokładnie ten sam kawałek kodu :-)
Nie do końca co prawda rozumiem czemu zdecydowali się by w przyszłości zrezygnować z uploadowania plików w 1 kawałku i chcą to zastąpić uploadowaniem w kawałkach (nic nie stoi na przeszkodzie by zrobić upload w 1 kawałku ;-)), ale to stosunkowo niewielka zmiana w kodzie, a ten sam praktycznie kod może służyć do updatowania i uploadowania plików/dokumentów :-)
Po drugie w przypadku plików istnieje możliwość przekonwertowania ich po stronie Google Docs do formatu Google Docs co jest super :-)
Podobne postybeta
OOo2GD 2.4.0 - foldery i HTTPS
Mogłoby być łatwiej ;-)
Sklep z mieszkaniami
Nie takie złe API ;-)
OO.org i Google Docs bez konwersji są tuż tuż ;-)
Nie do końca co prawda rozumiem czemu zdecydowali się by w przyszłości zrezygnować z uploadowania plików w 1 kawałku i chcą to zastąpić uploadowaniem w kawałkach (nic nie stoi na przeszkodzie by zrobić upload w 1 kawałku ;-)), ale to stosunkowo niewielka zmiana w kodzie, a ten sam praktycznie kod może służyć do updatowania i uploadowania plików/dokumentów :-)
Po drugie w przypadku plików istnieje możliwość przekonwertowania ich po stronie Google Docs do formatu Google Docs co jest super :-)
Podobne postybeta
OOo2GD 2.4.0 - foldery i HTTPS
Mogłoby być łatwiej ;-)
Sklep z mieszkaniami
Nie takie złe API ;-)
OO.org i Google Docs bez konwersji są tuż tuż ;-)
piątek, maja 27, 2011
Kraków to jednak ładny jest ;-)
W środę mieliśmy happy hours z szefem szefowej szefa naszego szefa i odbyły się one na statku :-)
Dzięki temu mogłem sobie obejrzeć Kraków z pokładu statku Sobieski :-)
Podobne postybeta
Z pamiętnika developera... Podstawowe szkolenie w firmie IT
Zgubiłem dźwięk...
[lifehack] Najprostszy sposób priorytetyzacji
Wojna ze świętam, czyli o wyższości Świąt Bożegonarodzenia nad Wielkanocą ;-)
Urodzinowe Google ;-)
Dzięki temu mogłem sobie obejrzeć Kraków z pokładu statku Sobieski :-)
Tak to wyglądało jeszcze przed startem ;-)
Tak już po nawrotce za mostem Zwierzynieckim
Wawel i inne statki :-)
Ten budynek widzę zwykle z innej strony, kawałek zresztą jak jadę tramwajem ;-)
Jak widać mamy rozbudowany system rzeczny ;-)
A to hotel Forum, zwany też najdłuższym plakatem w Polsce, znany z jednego z ostatnich odcinków Sondy.
Nawet film sobie nakręciłem:
Takie Happy Hours to ja mogę mieć często :-)
[tak btw. cały post powstał przy pomocy edytora WYSIWIG Bloggera.... straszny jest. Wolę stary edytorek HTMLowy]
Podobne postybeta
Z pamiętnika developera... Podstawowe szkolenie w firmie IT
Zgubiłem dźwięk...
[lifehack] Najprostszy sposób priorytetyzacji
Wojna ze świętam, czyli o wyższości Świąt Bożegonarodzenia nad Wielkanocą ;-)
Urodzinowe Google ;-)
środa, maja 25, 2011
Pomysł racjonalizatorski ;-)
Gdy jadę tramwajem i nie mam warunków do czytania to każdy postój strasznie mnie denerwuje.
W myślach często powtarzam "gazu! gazu!" ;-)
Wczoraj wracając tak z Galerii Krakowskiej wpadłem na pomysł, który pozwoliłby przyśpieszyć ruch tramwajów ;-)
Co ciekawe, już był kiedyś używany.
Tramwaje zamiast się zatrzymywać mogłyby zwalniać przy przystankach do 4-5, może nawet 2-3 km/h i ludzie wsiadaliby i wysiadali "w biegu".
Niby to problem, ale gdy chyba w Singapurze budowano wielki diabelski młyn to zdecydowano się na podobne rozwiązanie i okazało się ono nad wyraz skuteczne.
Dzięki takiemu rozwiązaniu tramwaje nie marnowałyby minuty czy nawet kilku minut na postój (gdy akurat przystanek jest przed światłami), a byłyby w stanie załatwić wszystko w ciągu 30-40 sekund :-)
Ruch byłby płynniejszy. Nie byłoby korków tramwajowych. Zużycie energii też byłoby raczej mniejsze.
Ortopedzi by zarobili naprawiając połamane nogi ;-)
No same plusy, choć nie tylko dodatnie ;-)
Podobne postybeta
Komuś zdrowo odbiło - znowu....
Zły samochód i PKP, czyli koncert narzekania;-)
15 minutowe miasto - wygląda, że w nim mieszkam ;-)
Różne rodzaje turystyki
Raport z emigracji ;-)
W myślach często powtarzam "gazu! gazu!" ;-)
Wczoraj wracając tak z Galerii Krakowskiej wpadłem na pomysł, który pozwoliłby przyśpieszyć ruch tramwajów ;-)
Co ciekawe, już był kiedyś używany.
Tramwaje zamiast się zatrzymywać mogłyby zwalniać przy przystankach do 4-5, może nawet 2-3 km/h i ludzie wsiadaliby i wysiadali "w biegu".
Niby to problem, ale gdy chyba w Singapurze budowano wielki diabelski młyn to zdecydowano się na podobne rozwiązanie i okazało się ono nad wyraz skuteczne.
Dzięki takiemu rozwiązaniu tramwaje nie marnowałyby minuty czy nawet kilku minut na postój (gdy akurat przystanek jest przed światłami), a byłyby w stanie załatwić wszystko w ciągu 30-40 sekund :-)
Ruch byłby płynniejszy. Nie byłoby korków tramwajowych. Zużycie energii też byłoby raczej mniejsze.
Ortopedzi by zarobili naprawiając połamane nogi ;-)
No same plusy, choć nie tylko dodatnie ;-)
Podobne postybeta
Komuś zdrowo odbiło - znowu....
Zły samochód i PKP, czyli koncert narzekania;-)
15 minutowe miasto - wygląda, że w nim mieszkam ;-)
Różne rodzaje turystyki
Raport z emigracji ;-)
niedziela, maja 22, 2011
Mogłoby być łatwiej ;-)
W końcu zaczęło działać uploadowanie dowolnych plików do Google Docs, wcześniej było dostępne tylko dla szczęśliwych posiadaczy płatnych kont w Google Apps for Business. Teraz z tego ficzera może skorzystać już każdy....
Nie jest oczywiście tak różowo ;-) bo nie działa jak na razie podstawowa funkcjonalność uploadowania plików bez konwersji, działa jednak jej wariant z uploadowaniem w kawałkach, można więc z tego ficzera już korzystać.
Czyli wysyłanie pliku pod adres:
<code>https://docs.google.com/feeds/default/private/full?ocr=true</code>
nie działa, działa za to wysyłanie najpierw nagłówków pod:
<code>https://docs.google.com/feeds/upload/create-session/default/private/full?convert=false</code>
a później wysyłanie zawartości pliku pod adres zwrócony w nagłówku Location zwróconym przez serwer.
Ale.... Ale upload to jedno, download to drugie ;-) A żeby zrobić download trzeba dostać listę plików w Google Docs, a tego nie potrafi jeszcze żadna biblioteka (tudzież co równie prawdopodobne, nie wiem jak to zrobić ;-)), biblioteki podają tylko listę dokumentów Google Docs. Niestety we wszystkich moich projektach (poza Chrome2Chrome) używam do dostępu do Google Docs bibliotek Google'a (czyli w OOo2GD i w Echidna'ie), stąd teraz mam problem bo muszę je obejść bez wyłączania głównej funkcjonalności ;-)
A XML jest ohydny i trzeba napisać doń parser.... OK, kawałek parsera, bo SAX za nas zrobi resztę, ale i tak jest to upierdliwe.
Coś mi się wydaje, że zbliża się moment gdy będę musiał w ogóle zrezygnować z Google'owych bibliotek. Ważą w wersji Java'owej prawie czy nawet ponad 2MB, a sam jestem w stanie zakodować większość ich funkcji (tych które potrzebuje, bo biblioteki są duże dlatego, że pozwalają na różne kosmiczne rzeczy, które mnie nie są potrzebne) w paruset liniach.
Cały Bloggeroid, który używa właśnie napisanych z palca metod dostępu do API liczy koło 90 KB po kompilacji, inne klienty 500 KB i więcej ;-) bo używają bibliotek.
Na pierwszy ogień pójdzie chyba OOo2GD, raz że więcej ludzi go używa, dwa, że Java jest prostsza od obrzydliwego C#. W przypadku Echidny cholera wie czy w ogóle będę w stanie zrobić wersję "dla ludzi" bo używam jakichś bibliotek Dokan do mapowania dysku i jest to ohydne ;-)
W Windows panuje kult instalatorów, bo nie można po prostu wrzucić plików do katalogu, trzeba je często "rejestrować"....
Dlatego nie wiem czy nie będzie łatwiej zrobić po prostu synchronizacji katalogu ;-)
Ale jak uploadowanie do Google Docs dowolnych plików będzie działać to chyba rozważę kupno dodatkowej przestrzeni "dyskowej" od Google, 5 USD za dodatkowe 20 GB brzmi nieźle.
Btw. czy Google się zabezpiecza jakoś przed tym by np. nie wykorzystywano przestrzeni w Google Docs jako magazynu plików dla innych serwisów ;-) 16 TB za 4096 USD to znów nie byłoby tak dużo ;-)
Podobne postybeta
Jak "okradłem" Google Readera ;-)
Chrome OS, Chrome2Chrome i w ogóle Chrome ;-)
Wredne Google Docs
Chyba czegoś nie rozumiem....
Toperz ;-) czyli OCR + Android odsłona 2 albo któraś tam
Nie jest oczywiście tak różowo ;-) bo nie działa jak na razie podstawowa funkcjonalność uploadowania plików bez konwersji, działa jednak jej wariant z uploadowaniem w kawałkach, można więc z tego ficzera już korzystać.
Czyli wysyłanie pliku pod adres:
<code>https://docs.google.com/feeds/default/private/full?ocr=true</code>
nie działa, działa za to wysyłanie najpierw nagłówków pod:
<code>https://docs.google.com/feeds/upload/create-session/default/private/full?convert=false</code>
a później wysyłanie zawartości pliku pod adres zwrócony w nagłówku Location zwróconym przez serwer.
Ale.... Ale upload to jedno, download to drugie ;-) A żeby zrobić download trzeba dostać listę plików w Google Docs, a tego nie potrafi jeszcze żadna biblioteka (tudzież co równie prawdopodobne, nie wiem jak to zrobić ;-)), biblioteki podają tylko listę dokumentów Google Docs. Niestety we wszystkich moich projektach (poza Chrome2Chrome) używam do dostępu do Google Docs bibliotek Google'a (czyli w OOo2GD i w Echidna'ie), stąd teraz mam problem bo muszę je obejść bez wyłączania głównej funkcjonalności ;-)
A XML jest ohydny i trzeba napisać doń parser.... OK, kawałek parsera, bo SAX za nas zrobi resztę, ale i tak jest to upierdliwe.
Coś mi się wydaje, że zbliża się moment gdy będę musiał w ogóle zrezygnować z Google'owych bibliotek. Ważą w wersji Java'owej prawie czy nawet ponad 2MB, a sam jestem w stanie zakodować większość ich funkcji (tych które potrzebuje, bo biblioteki są duże dlatego, że pozwalają na różne kosmiczne rzeczy, które mnie nie są potrzebne) w paruset liniach.
Cały Bloggeroid, który używa właśnie napisanych z palca metod dostępu do API liczy koło 90 KB po kompilacji, inne klienty 500 KB i więcej ;-) bo używają bibliotek.
Na pierwszy ogień pójdzie chyba OOo2GD, raz że więcej ludzi go używa, dwa, że Java jest prostsza od obrzydliwego C#. W przypadku Echidny cholera wie czy w ogóle będę w stanie zrobić wersję "dla ludzi" bo używam jakichś bibliotek Dokan do mapowania dysku i jest to ohydne ;-)
W Windows panuje kult instalatorów, bo nie można po prostu wrzucić plików do katalogu, trzeba je często "rejestrować"....
Dlatego nie wiem czy nie będzie łatwiej zrobić po prostu synchronizacji katalogu ;-)
Ale jak uploadowanie do Google Docs dowolnych plików będzie działać to chyba rozważę kupno dodatkowej przestrzeni "dyskowej" od Google, 5 USD za dodatkowe 20 GB brzmi nieźle.
Btw. czy Google się zabezpiecza jakoś przed tym by np. nie wykorzystywano przestrzeni w Google Docs jako magazynu plików dla innych serwisów ;-) 16 TB za 4096 USD to znów nie byłoby tak dużo ;-)
Podobne postybeta
Jak "okradłem" Google Readera ;-)
Chrome OS, Chrome2Chrome i w ogóle Chrome ;-)
Wredne Google Docs
Chyba czegoś nie rozumiem....
Toperz ;-) czyli OCR + Android odsłona 2 albo któraś tam
2 kolejne rzeczy ;-)
Hmmm.... dziś 2 nowe rzeczy ;-)
Samsung Galaxy Tab P1010 w takim Euro kosztuje 1178 PLN... Jak za 7 calowy telefon/tablet z Froyo, upgradowalnym do Gingerbread to nie jest chyba znów tak dużo. Trochę mnie to kusi ;-) Choć sam mam zamiar czekać jednak na Asus EEE Pad Transformer lub coś podobnego, choć to coś podobne niekoniecznie musi mieć klawiaturę ;-) i zastanawiam się czy nie pozwolić innym zapłacić podatku od prototypu ;-) W przypadku G1 go płaciłem i mi wystarczy ;-)
Abu Dhabi, Dubaj.... czy oni tam potrzebują może programistów? Podobno praktycznie nie mają własnej wysoko kwalifikowanej kadry, praktycznie wszystkich inżynierów ściągają z Europy, dobrze płacą.... ktoś słyszał by szukali programistów? ;-) A jeśli tak to ile płacą? ;-)
Praca programisty fajna jest, ale jest problem taki, że naszą pracę można swobodnie wykonywać on-line, stąd zresztą w Polsce czy Irlandii centra produkcji oprogramowania dla amerykańskich firm.
Tacy bardziej klasyczni inżynierowie od budowy np. mostów czy wydobycia muszą być blisko miejsca gdzie odbywa się praca. Czasem im zazdroszczę ;-)
Taki budowlaniec ma w końcu budynek, coś materialnego, taki od wydobycia ma w efekcie kopalnię czy jakiś odwiert, a programiści co? Nic. Po roku czy dwóch nasze oprogramowanie sami uznajemy za przestarzałe i mamy już jego nowe wersje. Podobni w tym jesteśmy do projektantów mody ;-) A ich trudno za inżynierów uznać ;-)
A praca w takim Abu Dhabi czy Dubaju mogłaby być cokolwiek ciekawa ;-)
A co do 1 z 4 rzeczy o których ostatnio pisałem, to jak dobrze pójdzie w poniedziałek powinienem mieć już modem 3G z routerem ;-) Era powinna mi przysłać Huawei E5 z nową umową.... tu mam co prawda pewne wątpliwości, bo od 5 czerwca mają być T-Mobile i istnieje ryzyko, ze zaoferują coś lepszego.... z drugiej jednak strony, pewności nie ma ;-)
Dam im szansę wykazania się, jak wtopię z umową [tym razem na 2 lata :-(] na Blueconnecta (12GB miesięcznie, do tego Huawei E5 za 1 PLN wszystko za 69 PLN miesięcznie) to po prostu następnym razem się na nich obrażę ;-)
Podobne postybeta
4 rzeczy ;-)
Bez Facebooku, programik, Galaxy Tab i parking ;-)
Patriotyzm
4 dniowy tydzień pracy - idea piękna... ale obawiam się, że tylko zwiększy rozwarstwienie
Wernyhora mode 2 ;-)
Samsung Galaxy Tab P1010 w takim Euro kosztuje 1178 PLN... Jak za 7 calowy telefon/tablet z Froyo, upgradowalnym do Gingerbread to nie jest chyba znów tak dużo. Trochę mnie to kusi ;-) Choć sam mam zamiar czekać jednak na Asus EEE Pad Transformer lub coś podobnego, choć to coś podobne niekoniecznie musi mieć klawiaturę ;-) i zastanawiam się czy nie pozwolić innym zapłacić podatku od prototypu ;-) W przypadku G1 go płaciłem i mi wystarczy ;-)
Abu Dhabi, Dubaj.... czy oni tam potrzebują może programistów? Podobno praktycznie nie mają własnej wysoko kwalifikowanej kadry, praktycznie wszystkich inżynierów ściągają z Europy, dobrze płacą.... ktoś słyszał by szukali programistów? ;-) A jeśli tak to ile płacą? ;-)
Praca programisty fajna jest, ale jest problem taki, że naszą pracę można swobodnie wykonywać on-line, stąd zresztą w Polsce czy Irlandii centra produkcji oprogramowania dla amerykańskich firm.
Tacy bardziej klasyczni inżynierowie od budowy np. mostów czy wydobycia muszą być blisko miejsca gdzie odbywa się praca. Czasem im zazdroszczę ;-)
Taki budowlaniec ma w końcu budynek, coś materialnego, taki od wydobycia ma w efekcie kopalnię czy jakiś odwiert, a programiści co? Nic. Po roku czy dwóch nasze oprogramowanie sami uznajemy za przestarzałe i mamy już jego nowe wersje. Podobni w tym jesteśmy do projektantów mody ;-) A ich trudno za inżynierów uznać ;-)
A praca w takim Abu Dhabi czy Dubaju mogłaby być cokolwiek ciekawa ;-)
A co do 1 z 4 rzeczy o których ostatnio pisałem, to jak dobrze pójdzie w poniedziałek powinienem mieć już modem 3G z routerem ;-) Era powinna mi przysłać Huawei E5 z nową umową.... tu mam co prawda pewne wątpliwości, bo od 5 czerwca mają być T-Mobile i istnieje ryzyko, ze zaoferują coś lepszego.... z drugiej jednak strony, pewności nie ma ;-)
Dam im szansę wykazania się, jak wtopię z umową [tym razem na 2 lata :-(] na Blueconnecta (12GB miesięcznie, do tego Huawei E5 za 1 PLN wszystko za 69 PLN miesięcznie) to po prostu następnym razem się na nich obrażę ;-)
Podobne postybeta
4 rzeczy ;-)
Bez Facebooku, programik, Galaxy Tab i parking ;-)
Patriotyzm
4 dniowy tydzień pracy - idea piękna... ale obawiam się, że tylko zwiększy rozwarstwienie
Wernyhora mode 2 ;-)
sobota, maja 21, 2011
Złapałem lenia....
Nawet się jakoś nie wyrywał... tylko uparł się zostać....
A wszystko przez sen, a dokładniej nadmiar snu.
Gdy spałem tyle ile bóg, a co najmniej obsesja i nałóg nakazują, czyli 5, góra 6 godzin to było wszystko OK.
W sobotę i niedzielę pisałem sobie pewien projekt androidowo-pracowy, w poniedziałek rzuciłem się w kierunku sterowania przepływem przy pomocy danych, we wtorek zaś zacząłem pisać Notes czy jak to tam nazwać....
Ale w środę padłem koło 23 i z krótkim interludium tak koło 2:50 spałem do 9:13 dnia następnego....
Kto to widział by iść spać w innym dniu niż się człowiek budzi? Przecież to nienaturalne...
Spałem 10 godzin, a to już zdecydowanie nienaturalne... przynajmniej jeśli nie masz 7-8 lat ;-)
No i dopadł mnie leń... albo ja go złapałem?
Niezależnie kto tu kogo dopadł lub złapał, to mam teraz lenia. Dziś po pracy (a pracowałem z domu) po tym jak zwinąłem pracowego laptopa i rozwinąłem swojego nic nie zrobiłem, nawet chwili przy komputerze nie posiedziałem.
Jakieś resztki chęci do napisania czegoś mi się tlą, ale przygniata je konieczność podejścia do maszyny do szycia... tokarki... czy jak tam komputer człowiek nazywa. No po prostu mi się nie che....
Idź sobie leniu! Idź!
Się by jakieś antyleniowe egzorcyzmy przydały ;-)
Podobne postybeta
Leń
Laptop + PDA = UMPC???
120 km/h, czyżby nowe 140 km/h? ;-)
Lecę do Stanów... i co z tego? ;-)
To (kalkulator) żyje :-)
A wszystko przez sen, a dokładniej nadmiar snu.
Gdy spałem tyle ile bóg, a co najmniej obsesja i nałóg nakazują, czyli 5, góra 6 godzin to było wszystko OK.
W sobotę i niedzielę pisałem sobie pewien projekt androidowo-pracowy, w poniedziałek rzuciłem się w kierunku sterowania przepływem przy pomocy danych, we wtorek zaś zacząłem pisać Notes czy jak to tam nazwać....
Ale w środę padłem koło 23 i z krótkim interludium tak koło 2:50 spałem do 9:13 dnia następnego....
Kto to widział by iść spać w innym dniu niż się człowiek budzi? Przecież to nienaturalne...
Spałem 10 godzin, a to już zdecydowanie nienaturalne... przynajmniej jeśli nie masz 7-8 lat ;-)
No i dopadł mnie leń... albo ja go złapałem?
Niezależnie kto tu kogo dopadł lub złapał, to mam teraz lenia. Dziś po pracy (a pracowałem z domu) po tym jak zwinąłem pracowego laptopa i rozwinąłem swojego nic nie zrobiłem, nawet chwili przy komputerze nie posiedziałem.
Jakieś resztki chęci do napisania czegoś mi się tlą, ale przygniata je konieczność podejścia do maszyny do szycia... tokarki... czy jak tam komputer człowiek nazywa. No po prostu mi się nie che....
Idź sobie leniu! Idź!
Się by jakieś antyleniowe egzorcyzmy przydały ;-)
Podobne postybeta
Leń
Laptop + PDA = UMPC???
120 km/h, czyżby nowe 140 km/h? ;-)
Lecę do Stanów... i co z tego? ;-)
To (kalkulator) żyje :-)
środa, maja 18, 2011
4 rzeczy ;-)
4 rzeczy ;-)
Nowy projekcik - Notes, czyli rozszerzenie do Chrome, które pozwoli mi wyeliminować używanie w pracy i w domu notatnika Windows do zapisywania list ToDo, numerów telefonów (np. numeru do bridge'a konferencyjnego i kodu do konferencji), popularnych haseł, list serwerów, nazwy sterowników JDBC dla różnych baz i ogólnie rzeczy, które warto mieć gdzieś zapisane bo się przydają, ale są trudne do zapamiętania lub tego nie warte.
Na razie projekt to jakieś 100 linii HTML+JavaScript i wygląda tak ;-)
Teraz coś ekstra ponad 4 obiecane rzeczy, narzekanie wywołane tym, że gdy chciałem zrobić zrzut ekranu z okienkiem Chrome z otwartym Notesem przez przypadek zamiast CTRL-PrintScreen przycisnąłem CTRL-Power.....
Kretyna który wpadł na pomysł dodawania do klawiatur guzików Power, Sleep i Wake powinno się obwiesić (dokumentnie wieszać nie, bo to rezerwuję dla tego kretyna który później zrobił taką klawiaturę).
Nowe chciejstwo - Huawei E5, albo jego ekwiwalent, czyli modem 3G będący od razu HotSpotem. Wg. teorii przy pewnym wysiłku i ryzyku mógłbym zrobić w swoim G1, które teraz pracuje jako mój telefon developerski [ ;-) ], upgrade systemu do 2.2 i mógłbym to mieć bez wydatków. Ale szkoda by mi było zabić G1.
Smuteczek - nikt, dosłownie nikt nie pochwalił, nie skomentował, ani chociaż nie zalubił mojego wczorajszego wpisu o niecnym wykorzystaniu synchronizacji do sterowania przepływem przy pomocy danych. No serca nie macie. Całe szczęście kilka osób chociaż źródła obejrzało ;-)
Lekkie zniesmaczenie - Superfreakonomia. Czytałem ją po angielsku jak się pojawiła i już wtedy miałem lekkie wątpliwości, ale składałem je na karb różnic językowych. Od paru dni czytam jej polskie tłumaczenie (już jakiś czas dostępne ;-)) i niestety absmak pozostaje. W Freakonomi (albo przez 2 i?) autorzy porzucili wygodny świat ekonomii i socjologii i poszli w kierunku pokazywania wyników badań terenowych i wyciągania z nich danych, ale żeby nie napisać drugi raz tej samej książki w Superfreakonomi poszli dalej i teraz ich głównym zajęciem jest czepianie się tego co kiedyś lub teraz kwestionuje klasyczne spojrzenie. Niby nic w tym złego, ale to jest działanie takie: najpierw przedstawiamy, że badania ekonomi behawioralnej obaliły mit "człowieka ekonomicznego", który jest zawsze racjonalny, co robią więc teraz autorzy Superfreakonomi? Dowalają się do niektórych wniosków z obalenia tego mitu i sugerują, że to obalenie to bzdura, znaczy co? Właśnie wniosku nie ma, jest tylko taka radość, że udało się pierdnąć w salonie ;-) Do tego dochodzi to, że jakby przypadkiem zapominają dodać, że np. obserwator z eksperymentów laboratoryjnych istnieje i nazywa się społeczeństwo, i że wszystkie przedstawione przykłady "na nie" opisywały jednorazowe transakcje między ludźmi, którzy nigdy się już nie spotkają. A takich transakcji prawie nigdy nie dokonujemy (OK, zwykle największe transakcje właśnie tak dokonujemy ;-) Bo jak ktoś kupuje np. mieszkanie to jest to zapewne najwyższa transakcja jaką w życiu przeprowadza, a człowieka od którego kupuje mieszkanie widział może wcześniej łącznie przez godzinę lub dwie ;-)).
To przypomina trochę "fizyka", który znajduje drobny błąd w istniejącej teorii, i całą swoją karierę próbuje budować na tym 1 błędzie, ale nie próbuje wytłumaczyć tego błędu, nie próbuje stworzyć lepszej teorii, po prostu szczerzy zęby z radości, że udało mu się udowodnić, że np. Eistnien się mylił.
Podobne postybeta
Nieistniejący rynek
O używaniu 3rd party API
Wszyscy jesteśmy małpami
Takie tam przemyślenia i refleksje ;-)
Hexenkochbuch dla kleistów ;-)
Nowy projekcik - Notes, czyli rozszerzenie do Chrome, które pozwoli mi wyeliminować używanie w pracy i w domu notatnika Windows do zapisywania list ToDo, numerów telefonów (np. numeru do bridge'a konferencyjnego i kodu do konferencji), popularnych haseł, list serwerów, nazwy sterowników JDBC dla różnych baz i ogólnie rzeczy, które warto mieć gdzieś zapisane bo się przydają, ale są trudne do zapamiętania lub tego nie warte.
Na razie projekt to jakieś 100 linii HTML+JavaScript i wygląda tak ;-)
Teraz coś ekstra ponad 4 obiecane rzeczy, narzekanie wywołane tym, że gdy chciałem zrobić zrzut ekranu z okienkiem Chrome z otwartym Notesem przez przypadek zamiast CTRL-PrintScreen przycisnąłem CTRL-Power.....
Kretyna który wpadł na pomysł dodawania do klawiatur guzików Power, Sleep i Wake powinno się obwiesić (dokumentnie wieszać nie, bo to rezerwuję dla tego kretyna który później zrobił taką klawiaturę).
Nowe chciejstwo - Huawei E5, albo jego ekwiwalent, czyli modem 3G będący od razu HotSpotem. Wg. teorii przy pewnym wysiłku i ryzyku mógłbym zrobić w swoim G1, które teraz pracuje jako mój telefon developerski [ ;-) ], upgrade systemu do 2.2 i mógłbym to mieć bez wydatków. Ale szkoda by mi było zabić G1.
Smuteczek - nikt, dosłownie nikt nie pochwalił, nie skomentował, ani chociaż nie zalubił mojego wczorajszego wpisu o niecnym wykorzystaniu synchronizacji do sterowania przepływem przy pomocy danych. No serca nie macie. Całe szczęście kilka osób chociaż źródła obejrzało ;-)
Lekkie zniesmaczenie - Superfreakonomia. Czytałem ją po angielsku jak się pojawiła i już wtedy miałem lekkie wątpliwości, ale składałem je na karb różnic językowych. Od paru dni czytam jej polskie tłumaczenie (już jakiś czas dostępne ;-)) i niestety absmak pozostaje. W Freakonomi (albo przez 2 i?) autorzy porzucili wygodny świat ekonomii i socjologii i poszli w kierunku pokazywania wyników badań terenowych i wyciągania z nich danych, ale żeby nie napisać drugi raz tej samej książki w Superfreakonomi poszli dalej i teraz ich głównym zajęciem jest czepianie się tego co kiedyś lub teraz kwestionuje klasyczne spojrzenie. Niby nic w tym złego, ale to jest działanie takie: najpierw przedstawiamy, że badania ekonomi behawioralnej obaliły mit "człowieka ekonomicznego", który jest zawsze racjonalny, co robią więc teraz autorzy Superfreakonomi? Dowalają się do niektórych wniosków z obalenia tego mitu i sugerują, że to obalenie to bzdura, znaczy co? Właśnie wniosku nie ma, jest tylko taka radość, że udało się pierdnąć w salonie ;-) Do tego dochodzi to, że jakby przypadkiem zapominają dodać, że np. obserwator z eksperymentów laboratoryjnych istnieje i nazywa się społeczeństwo, i że wszystkie przedstawione przykłady "na nie" opisywały jednorazowe transakcje między ludźmi, którzy nigdy się już nie spotkają. A takich transakcji prawie nigdy nie dokonujemy (OK, zwykle największe transakcje właśnie tak dokonujemy ;-) Bo jak ktoś kupuje np. mieszkanie to jest to zapewne najwyższa transakcja jaką w życiu przeprowadza, a człowieka od którego kupuje mieszkanie widział może wcześniej łącznie przez godzinę lub dwie ;-)).
To przypomina trochę "fizyka", który znajduje drobny błąd w istniejącej teorii, i całą swoją karierę próbuje budować na tym 1 błędzie, ale nie próbuje wytłumaczyć tego błędu, nie próbuje stworzyć lepszej teorii, po prostu szczerzy zęby z radości, że udało mu się udowodnić, że np. Eistnien się mylił.
Podobne postybeta
Nieistniejący rynek
O używaniu 3rd party API
Wszyscy jesteśmy małpami
Takie tam przemyślenia i refleksje ;-)
Hexenkochbuch dla kleistów ;-)
wtorek, maja 17, 2011
Przepływ sterowany danymi - A takie Java'owe coś ;-)
Na GeeCONie było dużo o Groovy i jeden z prowadzących pokazał pewien trick w Groovy (to chyba on był ;-)).
Napisał programik w stylu:
Który to programik zapytał o masę ciała i policzył energię z wzoru E=mc2, oraz minimalny wzrost. Niby nic, ale zrobił to w taki sposób, że zmartwieniem programisty było jedynie zebranie danych i dostarczenie wzorów, a już wszystko samo się policzyło ;-)
Zrobiło to na mnie wrażenie i nawet myślałem, że to jest ficzer Groovy, okazało się później, że to tylko specjalna biblioteka... to sobie napisałem coś takiego w Java'ie ;p
Trochę jest rozwleklejsze bo w Java'ie nie mamy jeszcze (do Java'y 8... która powinna pojawić się w przyszłym roku....) funkcji lambda, trzeba więc każdego taska napisać jako oddzielną implementację interfejsu Runnable:
Funkcja
Tajemnicze zmienne
Dodatkowo mamy tutaj definicję wartości prędkości światła ;-)
Teraz najważniejsze, czyli tajemnicza klasa
To w niej odbywa się najzabawniejsze ;-) Czyli blokowanie wykonania kodu związanego z pobraniem wartości do momentu gdy ta wartość będzie dostępna ;-)
Mamy np. w miejscu obliczania energii coś takiego:
gdzie do obliczenia wartości energii potrzebujemy masy, ale masa będzie dostępna dopiero w momencie gdy użytkownik ją wprowadzi... Po to więc w
Dopiero gdy wartość zostanie ustawiona przy pomocy
Szczerze nie widzę zastosowania dla takiego czegoś, ale możliwe, że czasem może się przydać ;-) Jedynym problemem jest to, że przy odpowiednich zależnościach można dość łatwo doprowadzić do deadlocka ;-)
Źródło całego programu (liczące jakieś 67 linii ;-)) jest tutaj.
Podobne postybeta
Inercja i koło wielokrotnego wynajdywania, czyli radosne macki piekieł w kodzie [alem pojechał w tytule ;-)]
Potfór ;-) czyli generator z yield w Java'ie
Modale dobre - confirm dla Androida :-)
Niecne wykorzystanie refleksji... czyli jak poszukać tekstu w drzewie obiektów? ;-)
wait() i notify()/notifyAll() - najbardziej nierozumiane metody klasy Object ;-)
Napisał programik w stylu:
group.task(
e = m*c^2
println("Your energy is "+e+" J")
}
group.task(
print("Your mass in kg:")
m=getInt()
}
group.task(
h=sqrt(mass/25)
print("You should have at least "+h+" m tall")
}
Zrobiło to na mnie wrażenie i nawet myślałem, że to jest ficzer Groovy, okazało się później, że to tylko specjalna biblioteka... to sobie napisałem coś takiego w Java'ie ;p
Trochę jest rozwleklejsze bo w Java'ie nie mamy jeszcze (do Java'y 8... która powinna pojawić się w przyszłym roku....) funkcji lambda, trzeba więc każdego taska napisać jako oddzielną implementację interfejsu Runnable:
start(new Runnable() {
public void run() {
e.setValue(m.getValue()*C*C);
System.out.println("Your energy is "+e.getValue()+" J");
}
});
start(new Runnable() {
public void run() {
h.setValue(Math.sqrt(m.getValue()/25.0));
System.out.println("You should be at least "+h.getValue()+" m tall.");
}
});
start(new Runnable() {
public void run() {
BufferedReader br = new BufferedReader(new InputStreamReader(System.in));
System.out.print("Your mass in kg:");
try {
m.setValue(Double.valueOf(br.readLine()));
} catch (IOException e) {
e.printStackTrace();
}
}
});
Funkcja
start(Runnable)
tworzy po prostu wątek i go odpala.Tajemnicze zmienne
e
, m
i h
są tak zadeklarowane:final Promise<Double> m = new Promise<Double>();
final Promise<Double> e = new Promise<Double>();
final Promise<Double> h = new Promise<Double>();
final double C = 299792458;
Teraz najważniejsze, czyli tajemnicza klasa
Promise<T>
:public static class Promise<T> {
private T value;
private Object lock = new Object();
private boolean hasValue = false;
public T getValue() {
while (!hasValue) {
synchronized (lock) {
try {
lock.wait();
} catch (InterruptedException e) {
e.printStackTrace();
};
}
}
return value;
}
public void setValue(T val) {
value = val;
hasValue = true;
synchronized (lock) {
lock.notifyAll();
}
}
}
To w niej odbywa się najzabawniejsze ;-) Czyli blokowanie wykonania kodu związanego z pobraniem wartości do momentu gdy ta wartość będzie dostępna ;-)
Mamy np. w miejscu obliczania energii coś takiego:
e.setValue(m.getValue()*C*C);
gdzie do obliczenia wartości energii potrzebujemy masy, ale masa będzie dostępna dopiero w momencie gdy użytkownik ją wprowadzi... Po to więc w
getValue()
w pętli while testujemy czy dana "obietnica" ma już wartość, jeżeli jej nie ma to każemy kodowi czekać na blokadzie.Dopiero gdy wartość zostanie ustawiona przy pomocy
setValue(T)
na blokadzie wołane jest notifyAll()
, które budzi wszystkie wątki czekające na daną blokadę (w dowolnej i nieokreślonej kolejności, ale to urok niedeterministycznych wątków ;-)).Szczerze nie widzę zastosowania dla takiego czegoś, ale możliwe, że czasem może się przydać ;-) Jedynym problemem jest to, że przy odpowiednich zależnościach można dość łatwo doprowadzić do deadlocka ;-)
Źródło całego programu (liczące jakieś 67 linii ;-)) jest tutaj.
Podobne postybeta
Inercja i koło wielokrotnego wynajdywania, czyli radosne macki piekieł w kodzie [alem pojechał w tytule ;-)]
Potfór ;-) czyli generator z yield w Java'ie
Modale dobre - confirm dla Androida :-)
Niecne wykorzystanie refleksji... czyli jak poszukać tekstu w drzewie obiektów? ;-)
wait() i notify()/notifyAll() - najbardziej nierozumiane metody klasy Object ;-)
czwartek, maja 12, 2011
OOo2GD 2.4.0 - foldery i HTTPS
Zoho znów dziś mi przypomniało, że właśnie skończyli wsparcie dla połączeń po HTTP, ale widzą nadal użytkowników mojej aplikacji, którzy używają HTTP.
Przedłużyli czas działania i przysłali przypominajkę :-)
To mi się podoba.
Dlatego mamy dziś nową wersję 2.4.0 OOo2GD.
Nowości:
- przy nazwach plików w Google Docs widać foldery do których należą,
- pod listą plików w Google Docs widać listę folderów, kliknięcie na folderze filtruje listę plików tylko do tego folderu
Zmiany:
- cała komunikacja z Zoho (z Google Docs powinno już być tak wcześniej) odbywa się tylko po HTTPS.
OOo2GD na razie nie wspiera uploadowania dowolnych plików (tudzież uploadowania plików bez konwersji do dokumentów Google Docs). Nie mam tego jeszcze jak przetestować, ale jak tylko Google włączy to na którymś z moich kont to postaram się dodać wsparcie ;-)
Zapraszam do pobierani, albo ze strony rozszerzenia w repozytorium rozszerzeń OpenOffice.org, albo ze strony projektu, sam OpenOffice.org też powinien wam przypomnieć o możliwości updatowania :-)
Podobne postybeta
Graph Search.... ale o co chodzi?
Spóźnialskie Google Latitude ;-)
Google Docs dojrzewa :-)
OOo2GD - zabawa w dodawanie folderów
Yeah! Czyżby mój zapominany projekt Echidna miał znów zacząć działać? ;-)
Przedłużyli czas działania i przysłali przypominajkę :-)
To mi się podoba.
Dlatego mamy dziś nową wersję 2.4.0 OOo2GD.
Nowości:
- przy nazwach plików w Google Docs widać foldery do których należą,
- pod listą plików w Google Docs widać listę folderów, kliknięcie na folderze filtruje listę plików tylko do tego folderu
Zmiany:
- cała komunikacja z Zoho (z Google Docs powinno już być tak wcześniej) odbywa się tylko po HTTPS.
OOo2GD na razie nie wspiera uploadowania dowolnych plików (tudzież uploadowania plików bez konwersji do dokumentów Google Docs). Nie mam tego jeszcze jak przetestować, ale jak tylko Google włączy to na którymś z moich kont to postaram się dodać wsparcie ;-)
Zapraszam do pobierani, albo ze strony rozszerzenia w repozytorium rozszerzeń OpenOffice.org, albo ze strony projektu, sam OpenOffice.org też powinien wam przypomnieć o możliwości updatowania :-)
Podobne postybeta
Graph Search.... ale o co chodzi?
Spóźnialskie Google Latitude ;-)
Google Docs dojrzewa :-)
OOo2GD - zabawa w dodawanie folderów
Yeah! Czyżby mój zapominany projekt Echidna miał znów zacząć działać? ;-)
środa, maja 11, 2011
Cyniczne ja ;-)
Tak sobie czytam tweety z taga #GeeCON i stwierdzam, że albo ja jestem bardziej cyniczny niż podejrzewam, albo ludzie są zbyt afektowni ;-)
Generalnie można wysnuć wnioski, że GeeCON to jakieś fascynujące wydarzenie, które obfituje w cudowne zdarzenia ;-)
Nie jest źle, ale nie ma też jakieś fenomenalnej atmosfery, której można by się spodziewać po ochach i achach z tweetów ;-) Nie zabiłbym dla tej imprezy jak na razie, nawet szczególnie bym nie okaleczył ;-)
Myślę, że większe wrażenie zrobił na mnie Energetab i spotkanie gazowników w Rogoźnie, impreza w pubie nie jest złym pomysłem (choć się nie wybrałem ;-)) ale impreza nad jeziorem niedaleko elektrowni w Bełchatowie z fajerwerkami zrobiła na mnie większe wrażenie ;-)
Chociaż niewiele rzeczy przebije imprezę 3COMa w Cetniewie, na której śpiewała dla nas Kasia Kowalska i jak ktoś był daleko od sceny to był z 6 metrów od niej ;-)
A to były lata kryzysu ;-) [poprzedniego]
Hmmm... to chyba jednak połączenie mojego cynizmu i skłonności do przesady tweeterów ;-)
Jak na razie z 1 dnia GeeCONa:
- Servlet 3.0 rządzi!!!! Precz z web.xml'em! ;-)
- Groovy brzmi ciekawie.
Podobne postybeta
Prezentacja Chrome/Chrome OS
Minecraft - chyba mam za słaby komputer ;-)
Niech dadzą Darta dla Androida ;-)
System punktowania za publikacje w Policji...
Z wizytą u samolotów :-)
Generalnie można wysnuć wnioski, że GeeCON to jakieś fascynujące wydarzenie, które obfituje w cudowne zdarzenia ;-)
Nie jest źle, ale nie ma też jakieś fenomenalnej atmosfery, której można by się spodziewać po ochach i achach z tweetów ;-) Nie zabiłbym dla tej imprezy jak na razie, nawet szczególnie bym nie okaleczył ;-)
Myślę, że większe wrażenie zrobił na mnie Energetab i spotkanie gazowników w Rogoźnie, impreza w pubie nie jest złym pomysłem (choć się nie wybrałem ;-)) ale impreza nad jeziorem niedaleko elektrowni w Bełchatowie z fajerwerkami zrobiła na mnie większe wrażenie ;-)
Chociaż niewiele rzeczy przebije imprezę 3COMa w Cetniewie, na której śpiewała dla nas Kasia Kowalska i jak ktoś był daleko od sceny to był z 6 metrów od niej ;-)
A to były lata kryzysu ;-) [poprzedniego]
Hmmm... to chyba jednak połączenie mojego cynizmu i skłonności do przesady tweeterów ;-)
Jak na razie z 1 dnia GeeCONa:
- Servlet 3.0 rządzi!!!! Precz z web.xml'em! ;-)
- Groovy brzmi ciekawie.
Podobne postybeta
Prezentacja Chrome/Chrome OS
Minecraft - chyba mam za słaby komputer ;-)
Niech dadzą Darta dla Androida ;-)
System punktowania za publikacje w Policji...
Z wizytą u samolotów :-)
OpenOffice.org - ulubiony pakiet biurowy Java'owca ;p
Byłem dziś na University Day konferencji GeeCON 2011 w Krakowie. I ciekawa sprawa, wszyscy prezenterzy, których dziś widziałem używali OpenOffice.org ;-)
Byli to między innymi ludzie pracujący dla Oracle'a, ciekawe więc czego będą używali po porzuceniu OO.org przez Oracle ;-)
Były różne smaki OO.org, na Mac OS, na Linuksie i na Windows 7 ;-)
Jak na razie nie widziałem ani jednego LibreOffice, ale to się pewnie z czasem będzie zmieniać ;-)
Podobne postybeta
Różne smaki Bloggeroida :-)
LibreOffice - takie sobie
Konferencje są przereklamowane
Wszyscy hackują Androida ;-)
Porzucam OpenOffice.org dla LibreOffice ;-)
Byli to między innymi ludzie pracujący dla Oracle'a, ciekawe więc czego będą używali po porzuceniu OO.org przez Oracle ;-)
Były różne smaki OO.org, na Mac OS, na Linuksie i na Windows 7 ;-)
Jak na razie nie widziałem ani jednego LibreOffice, ale to się pewnie z czasem będzie zmieniać ;-)
Podobne postybeta
Różne smaki Bloggeroida :-)
LibreOffice - takie sobie
Konferencje są przereklamowane
Wszyscy hackują Androida ;-)
Porzucam OpenOffice.org dla LibreOffice ;-)
Czemu 100M/2,5yr > 600M/7yr? ;-)
Dziś Google się pochwaliło, że jest już 100 milionów aktywnych urządzeń z Androidem (albo było już 100 milionów aktywacji urządzeń z Androidem ;-)) i że mają po 400 tysięcy aktywacji dziennie.
Jeśli to porównać do ilości użytkowników Facebooka to 100 milionów wygląda słabo w porównaniu do 600 milionów. Ale... ;-)
Ale żeby Facebook osiągnął pierwsze 100 mln użytkowników trzeba było 4 i pół roku, z czego pierwsze 2 lata działali jako ekskluzywna aplikacja z zaproszeniami i tak zebrali jakieś 5 milionów użytkowników w 2 lata. Taki czas dla Androida to był czas gdy istniało tylko G1, zajęło to jakieś pół roku.
Czyli w przypadku Androida, chociaż trzeba tutaj zapłacić lub zobowiązać się płacić, mamy szybszy przyrost bazy użytkowników niż miało to miejsce w przypadku Facebooka.
Prorokuję i opieram się tylko na moim skażonym przeczuciu ;-) że Android w pewnym momencie wyprzedzi Facebooka w ilości użytkowników, szczególnie aktywnych użytkowników. Bardzo możliwe zresztą, że zrobi to przy pomocy telefonu od FB z Androidem na pokładzie ;-)
Ja tam trzymam kciuki za Androida ;-)
Podobne postybeta
Foto album w 5 minut
Mityczne Google Drive
Mój pomysł na sprzedaż tabletów ;-)
Po co nowy telefon skoro trzeba się namęczyć z przenoszeniem aplikacji?
Zaskakujący killer feature....
Jeśli to porównać do ilości użytkowników Facebooka to 100 milionów wygląda słabo w porównaniu do 600 milionów. Ale... ;-)
Ale żeby Facebook osiągnął pierwsze 100 mln użytkowników trzeba było 4 i pół roku, z czego pierwsze 2 lata działali jako ekskluzywna aplikacja z zaproszeniami i tak zebrali jakieś 5 milionów użytkowników w 2 lata. Taki czas dla Androida to był czas gdy istniało tylko G1, zajęło to jakieś pół roku.
Czyli w przypadku Androida, chociaż trzeba tutaj zapłacić lub zobowiązać się płacić, mamy szybszy przyrost bazy użytkowników niż miało to miejsce w przypadku Facebooka.
Prorokuję i opieram się tylko na moim skażonym przeczuciu ;-) że Android w pewnym momencie wyprzedzi Facebooka w ilości użytkowników, szczególnie aktywnych użytkowników. Bardzo możliwe zresztą, że zrobi to przy pomocy telefonu od FB z Androidem na pokładzie ;-)
Ja tam trzymam kciuki za Androida ;-)
Podobne postybeta
Foto album w 5 minut
Mityczne Google Drive
Mój pomysł na sprzedaż tabletów ;-)
Po co nowy telefon skoro trzeba się namęczyć z przenoszeniem aplikacji?
Zaskakujący killer feature....
wtorek, maja 10, 2011
Chyba czas zmienić system ;-)
Czas zacząć myśleć o zmianie systemu na Linuksa, albo Mac OS ;-)
Lubię Windows 7, wygodne jest, wręcz go nie czuję tak mi się z nim dobrze pracuje [rymło mi się :-)], ale chciałem właśnie obejrzeć SDK do AppEngine z Go i wersja SDK dla Go dostępna jest tylko na 32 i 64 bitowego Linuksa i OS X.....
Windows nie ma wśród wspieranych systemów.
Od jakiegoś czasu się czaję by na netbooku zainstalować Linuksa, ale mam opory. Właściwie nie wiem jakie, w końcu nawet powrót do Windowsa zajmie mi góra godzinę, bo wystarczy podpiąć zewnętrzny napęd DVD i wsadzić doń płytkę ;-)
Podobne postybeta
32 bity... wrrrrr....
Nie czaję... ;-)
Giń konstruktorze! Giń! ;-)
Amd64, Intel64, EMT64, WTF64? ;-)
Google App Engine i DatastoreTimeoutException
Lubię Windows 7, wygodne jest, wręcz go nie czuję tak mi się z nim dobrze pracuje [rymło mi się :-)], ale chciałem właśnie obejrzeć SDK do AppEngine z Go i wersja SDK dla Go dostępna jest tylko na 32 i 64 bitowego Linuksa i OS X.....
Windows nie ma wśród wspieranych systemów.
Od jakiegoś czasu się czaję by na netbooku zainstalować Linuksa, ale mam opory. Właściwie nie wiem jakie, w końcu nawet powrót do Windowsa zajmie mi góra godzinę, bo wystarczy podpiąć zewnętrzny napęd DVD i wsadzić doń płytkę ;-)
Podobne postybeta
32 bity... wrrrrr....
Nie czaję... ;-)
Giń konstruktorze! Giń! ;-)
Amd64, Intel64, EMT64, WTF64? ;-)
Google App Engine i DatastoreTimeoutException
O! Pociąg ;-)
Jak widać mamy jeszcze w KRK pociągi ;-)
I nawet jeszcze przyroda kwitnie ;-)
Przeżywam to tak bo z racji calla transmisję z Google I/O obejrzałem w pracy i później miast czekać 30 minut na tramwaj poszedłem (a dokładnie w trakcie pisania idę ;-) sobie piechotą i zdjęcia porobiłem ;-)
Kopiec się też załapał ;-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Przyroda...
Ha! Mam kuchenkę ;-)
Kraków - miasto dla Pogromcy ;-)
Pendolino aka Wahadełko bez wahadełka ;-)
Zły roaming, nawet w snach przeszkadza ;-)
YouWave
Czasem człowiek uczy się czegoś od profanów ;-)
Dziś zobaczyłem jak w pracy kolega grał w jakąś grę i po chwili okazało się, że to jest gra z Androida, ale że na G1, którego używa działa mu tak sobie to znalazł emulator Androida na PC ;-)
Słyszałem, że coś takiego ktoś chciał zbudować (choć myślałem, że inaczej), ale nie wiedziałem, że już można to coś pobrać z sieci ;-)
To coś to YouWave, czyli specjalnie obudowany VirtualBox z Androidem 2.2.1 skompilowanym dla procesorów x86.
Nie wygląda to najpiękniej, bo strasznie przeszkadza ten panel z oferowanymi aplikacjami, ale całość działa znośnie.
Na "zdjęciu" powyżej YouWave z uruchomionym Bloggeroidem ;-)
Jak widać jest nawet język polski.
Instalacja aplikacji co do których mamy pliki APK to po prostu skopiowanie ich do odpowiedniego katalogu na dysku, a później podwójny klik na ikonce aplikacji w "zasobniku" YouWave. Po tym aplikacja zostaje zainstalowana i uruchomiona na naszym Androidzie.
Z minusów:
- przerzucanie orientacji ekranu wymaga restartu Androida, ale to jest chyba spowodowane tym, że w VirtualBoksie nie można zmieniać rozmiarów ekranu (a może aspect-ratio?) w locie, tak mi się w każdym bądź razie wydaje ;-)
- próba użycia lokalizacji kończy się wywaleniem aplikacji
- próba użycia map kończy się wywaleniem aplikacji
- nie ma "konta" Google spiętego z tym Androidem, ale to przez to, że nie ma Android Marketu i innych Google'owych programów.
- nie widać go w DDMS ;-) czyli nie da się go raczej użyć do debugowania aplikacji.
Ale ogólnie zapowiada się całkiem znośnie ;-)
Podobne postybeta
OS X, ładny cholernik jest.... ale nie idealny ;-)
Nexus S zawstydził mydelniczkę ;-)
ChromoPaskudztwo ;-) - czyli, pisanie aplikacji dla Chrome to pikuś :-)
Oswajanie tableta
Programowania na mobile (w sensie programowanie na urządzeniu mobilnym) da się w ogóle?
Dziś zobaczyłem jak w pracy kolega grał w jakąś grę i po chwili okazało się, że to jest gra z Androida, ale że na G1, którego używa działa mu tak sobie to znalazł emulator Androida na PC ;-)
Słyszałem, że coś takiego ktoś chciał zbudować (choć myślałem, że inaczej), ale nie wiedziałem, że już można to coś pobrać z sieci ;-)
To coś to YouWave, czyli specjalnie obudowany VirtualBox z Androidem 2.2.1 skompilowanym dla procesorów x86.
Nie wygląda to najpiękniej, bo strasznie przeszkadza ten panel z oferowanymi aplikacjami, ale całość działa znośnie.
Na "zdjęciu" powyżej YouWave z uruchomionym Bloggeroidem ;-)
Jak widać jest nawet język polski.
Instalacja aplikacji co do których mamy pliki APK to po prostu skopiowanie ich do odpowiedniego katalogu na dysku, a później podwójny klik na ikonce aplikacji w "zasobniku" YouWave. Po tym aplikacja zostaje zainstalowana i uruchomiona na naszym Androidzie.
Z minusów:
- przerzucanie orientacji ekranu wymaga restartu Androida, ale to jest chyba spowodowane tym, że w VirtualBoksie nie można zmieniać rozmiarów ekranu (a może aspect-ratio?) w locie, tak mi się w każdym bądź razie wydaje ;-)
- próba użycia lokalizacji kończy się wywaleniem aplikacji
- próba użycia map kończy się wywaleniem aplikacji
- nie ma "konta" Google spiętego z tym Androidem, ale to przez to, że nie ma Android Marketu i innych Google'owych programów.
- nie widać go w DDMS ;-) czyli nie da się go raczej użyć do debugowania aplikacji.
Ale ogólnie zapowiada się całkiem znośnie ;-)
Podobne postybeta
OS X, ładny cholernik jest.... ale nie idealny ;-)
Nexus S zawstydził mydelniczkę ;-)
ChromoPaskudztwo ;-) - czyli, pisanie aplikacji dla Chrome to pikuś :-)
Oswajanie tableta
Programowania na mobile (w sensie programowanie na urządzeniu mobilnym) da się w ogóle?
Zmienne Go ;-)
Wczoraj napisałem, że chciałbym by na Google I/O ogłoszono w końcu "zamrożenie" Go.
I mam to życzenie dziś jeszcze bardziej ;-)
W ramach testowania czy można już uploadować dowolne pliki do Google Docs bez konwersji przy użyciu API (nie można, choć dla wielu kont Google Docs API mówi, że można, ale każda próba kończy się błędem ;-)) postanowiłem sprawdzić czy działa uploadowanie z mojego programu w Go.
Z konwersją działało.
To wszedłem na stronę z portem Go dla Windows, i pobrałem najnowszą wersję r57.1.
Spróbowałem skompilować mój programik i już się nie da ;-)
Zmieniła się definicja typu dla http.Header, stąd przypisanie i zajęcie pamięci robiło się tak:
Ta zmiana spowodowała, że nagłówków nie ustawia się już tak:
Zmieniła się też ilość parametrów w metodzie net.Dial, kiedyś były 3, teraz są 2 ;-)
Zmiany naniosłem, skompilowałem drania i znów nic. Leci mi błąd:
W linii, która wygląda tak:
OK, zorientowałem się po przyjrzeniu się kodowi i temu co tam wpada, że r.ContentLength ma wartość -1, co jest dziwne bo to powinna być długość odpowiedzi od serwera.... oczywiście jeżeli metoda http.Post działa teraz tak jak działała jeszcze w październiku 2010 roku ;-)
Zaprawdę powiadam wam, iż podziwiam ludzi którzy już teraz używają Go do produkcyjnych projektów ;-)
Ja rozumiem, że między Pythonami występują różnice, które powodują, że kod z niższej wersji Pythona może nie pracować w wyższej, ale nowe wersje Pythona nie wychodzą tak często ;-)
Podobne postybeta
Wysyłamy pliki do Google Docs przy pomocy Go :-)
Wrrr.... złe API ;-)
Ha! Ochidna Echidna potrafi updatować pliki :-)
Airly + Python + Oczyszczacz Powietrza = lepsze oddychanie ;-)
Giń konstruktorze! Giń! ;-)
I mam to życzenie dziś jeszcze bardziej ;-)
W ramach testowania czy można już uploadować dowolne pliki do Google Docs bez konwersji przy użyciu API (nie można, choć dla wielu kont Google Docs API mówi, że można, ale każda próba kończy się błędem ;-)) postanowiłem sprawdzić czy działa uploadowanie z mojego programu w Go.
Z konwersją działało.
To wszedłem na stronę z portem Go dla Windows, i pobrałem najnowszą wersję r57.1.
Spróbowałem skompilować mój programik i już się nie da ;-)
Zmieniła się definicja typu dla http.Header, stąd przypisanie i zajęcie pamięci robiło się tak:
req.Header = make(map[string]string)
a teraz tak: req.Header = make(map[string][]string)
By wam nie umknęła ta subtelna różnica to pogrubiłem [], które doszły do definicji typu (chyba).Ta zmiana spowodowała, że nagłówków nie ustawia się już tak:
req.Header["Slug"]="toster.txt"
teraz dla odmiany robi się to tak: req.Header.Set("Slug","toster.txt")
Co akurat nie jest zmianą na gorsze.Zmieniła się też ilość parametrów w metodzie net.Dial, kiedyś były 3, teraz są 2 ;-)
Zmiany naniosłem, skompilowałem drania i znów nic. Leci mi błąd:
panic: runtime error: makeslice: len out of range
W linii, która wygląda tak:
var buf []byte = make([]byte,r.ContentLength)
i wiele mi to nie mówi ;-)OK, zorientowałem się po przyjrzeniu się kodowi i temu co tam wpada, że r.ContentLength ma wartość -1, co jest dziwne bo to powinna być długość odpowiedzi od serwera.... oczywiście jeżeli metoda http.Post działa teraz tak jak działała jeszcze w październiku 2010 roku ;-)
Zaprawdę powiadam wam, iż podziwiam ludzi którzy już teraz używają Go do produkcyjnych projektów ;-)
Ja rozumiem, że między Pythonami występują różnice, które powodują, że kod z niższej wersji Pythona może nie pracować w wyższej, ale nowe wersje Pythona nie wychodzą tak często ;-)
Podobne postybeta
Wysyłamy pliki do Google Docs przy pomocy Go :-)
Wrrr.... złe API ;-)
Ha! Ochidna Echidna potrafi updatować pliki :-)
Airly + Python + Oczyszczacz Powietrza = lepsze oddychanie ;-)
Giń konstruktorze! Giń! ;-)
poniedziałek, maja 09, 2011
Co bym chciał na Google I/O 2011?
Po pierwsze być tam ;-) Ale nie będę nawet na Google I/O Extended 2011 w Krakowskiej siedzibie Google bo mam ważnego calla i niestety moja obecność jest na nim niezbędna. Niefart...
Android 2.4 - nie mam pomysłów co by można było doń dodać bo jak dla mnie Android jest bliski doskonałości ;-) Sam oceniam szanse pojawienia się nowego Androida na jakieś 20-30%, głównie dlatego, że przed trochę ponad tygodniem pojawił się Android 2.3.4, który wzbogacił Androida o video chat w GTalku (bawiłem się nim, ale (powtarzam się ;-)) to raczej nie dla mnie) i trudno wymagać od Google by mieli w zanadrzu tyle wersji systemu ;-).... Chociaż nie mam 1 request, który Android 2.4 powinien spełnić, skoro jak wielu twierdzi ma to być podobno połączenie linii "telefonicznej", Honeycomb (czyli tabletowej) i Google TV (czyli telewizyjnej). Chciałbym dostać Chrome jako przeglądarkę ;-) A dokładniej 1 feature czyli możliwość używania rozszerzeń w mobilnej przeglądarce. Nie wiem czy ma to większy sens, ale tego bym chciał.
Tak po zastanowieniu, jeszcze wsparcie dla LLVM, ludzie nie wiedzieć czemu lubią "natywność", jej znów nie lubi system mobilny, który może działać na różnych procesorach. LLVM by to rozwiązało ;-)
I jeszcze jedno ;-) JavaScript+HTML5 jako język do tworzenia aplikacji. Niby się już da, ale taka ciut większa integracja. By np. można było użyć JavaScript+HTML5 do pisania widżetów czy podobnych rzeczy.... to tez mało prawdopodobne, za dużo prądu by zeżarło ;-)
Platypus - czyli Google Drive. Sam bym chciał to napisać i zdobyć dzięki temu sławę ;-) ale wydaje mi się, że ponieważ Google zapowiedziało, że ficzer uploadowania plików bez konwersji ma zostać włączony dla wszystkich to mogą to zrobić w ramach Google I/O. Dla developerów byłoby to raczej coś przydatnego.
Google +1 - z API i spójnym interfesjem. Jakieś 70% zważywszy na to, że jest sesja "An introduction to the +1 button"
Chrome OS - najwyższy czas na niego. Chociaż powinni dodać od razu możliwość pisania "bardziej stacjonarnych" aplikacji, czyli takich, które miałyby dostęp do systemu plików i dodać w końcu stabilną wersję Native Clienta. Java dla Chrome OS też by się przydała, ale akurat jej prawdopodobieństwo to pewnie z 1% ;-)
Nowe API do przechowywania danych - coś co pozwoliłoby developerom na używanie kont użytkowników do przechowywania danych użytkownika. W skrócie chodzi o API pozwalające na przechowywanie danych "u użytkownika" tak, że aplikacja gdy tylko się da będzie miała "uchwyt" do konta użytkownika (czyli ciąg z kluczem) i będzie mogła przechowywać u użytkownika jakiś zestaw danych. Coś w stylu localStorage z JavaScript'owych API w HTML5, tylko w chmurze, ale zarządzane przez Google ;-). Szanse są bliskie 0% :-(
NativeClient 1.0 ;-) - czyli wyjście z bety, przejście na LLVM, coś do GUI, wsparcie dla Go, "tłumacz" z Java'y, port dla Androida.
Go dla Windows - oficjalny port Go dla Windows i jednoczesne "zamrożenie" języka tak by można było go w końcu uczyć się bez bycia zaskakiwanym, że coś już nie działa ;-) Możliwość skrośnej kompilacji dla LLVM, której dałoby się użyć w NaCl i co by było w ogóle super w Androidzie.
Jest jeszcze parę rzeczy ;-) Np. chciałbym żeby Google eBooks weszły do Polski, Google Music mi wisi ;-) no i jak wejdzie jedno to drugie też będzie miało łatwiej. Może przydałaby się jeszcze możliwość sprzedawania aplikacji w Markecie przez Polaków :-) Co prawda nie planuję, ale miło by było mieć możliwość ;-)
Podobne postybeta
.asm - to było fajne rozszerzenie plików z programami ;-)
Ice Cream Sandwich na Naxus S :-) ciąg dalszy ;-)
Zmienne Go ;-)
A różne takie...... czyli Fork-Join w JDK7, Azule i podobne :-)
Wysyłamy pliki do Google Docs przy pomocy Go :-)
Android 2.4 - nie mam pomysłów co by można było doń dodać bo jak dla mnie Android jest bliski doskonałości ;-) Sam oceniam szanse pojawienia się nowego Androida na jakieś 20-30%, głównie dlatego, że przed trochę ponad tygodniem pojawił się Android 2.3.4, który wzbogacił Androida o video chat w GTalku (bawiłem się nim, ale (powtarzam się ;-)) to raczej nie dla mnie) i trudno wymagać od Google by mieli w zanadrzu tyle wersji systemu ;-).... Chociaż nie mam 1 request, który Android 2.4 powinien spełnić, skoro jak wielu twierdzi ma to być podobno połączenie linii "telefonicznej", Honeycomb (czyli tabletowej) i Google TV (czyli telewizyjnej). Chciałbym dostać Chrome jako przeglądarkę ;-) A dokładniej 1 feature czyli możliwość używania rozszerzeń w mobilnej przeglądarce. Nie wiem czy ma to większy sens, ale tego bym chciał.
Tak po zastanowieniu, jeszcze wsparcie dla LLVM, ludzie nie wiedzieć czemu lubią "natywność", jej znów nie lubi system mobilny, który może działać na różnych procesorach. LLVM by to rozwiązało ;-)
I jeszcze jedno ;-) JavaScript+HTML5 jako język do tworzenia aplikacji. Niby się już da, ale taka ciut większa integracja. By np. można było użyć JavaScript+HTML5 do pisania widżetów czy podobnych rzeczy.... to tez mało prawdopodobne, za dużo prądu by zeżarło ;-)
Platypus - czyli Google Drive. Sam bym chciał to napisać i zdobyć dzięki temu sławę ;-) ale wydaje mi się, że ponieważ Google zapowiedziało, że ficzer uploadowania plików bez konwersji ma zostać włączony dla wszystkich to mogą to zrobić w ramach Google I/O. Dla developerów byłoby to raczej coś przydatnego.
Google +1 - z API i spójnym interfesjem. Jakieś 70% zważywszy na to, że jest sesja "An introduction to the +1 button"
Chrome OS - najwyższy czas na niego. Chociaż powinni dodać od razu możliwość pisania "bardziej stacjonarnych" aplikacji, czyli takich, które miałyby dostęp do systemu plików i dodać w końcu stabilną wersję Native Clienta. Java dla Chrome OS też by się przydała, ale akurat jej prawdopodobieństwo to pewnie z 1% ;-)
Nowe API do przechowywania danych - coś co pozwoliłoby developerom na używanie kont użytkowników do przechowywania danych użytkownika. W skrócie chodzi o API pozwalające na przechowywanie danych "u użytkownika" tak, że aplikacja gdy tylko się da będzie miała "uchwyt" do konta użytkownika (czyli ciąg z kluczem) i będzie mogła przechowywać u użytkownika jakiś zestaw danych. Coś w stylu localStorage z JavaScript'owych API w HTML5, tylko w chmurze, ale zarządzane przez Google ;-). Szanse są bliskie 0% :-(
NativeClient 1.0 ;-) - czyli wyjście z bety, przejście na LLVM, coś do GUI, wsparcie dla Go, "tłumacz" z Java'y, port dla Androida.
Go dla Windows - oficjalny port Go dla Windows i jednoczesne "zamrożenie" języka tak by można było go w końcu uczyć się bez bycia zaskakiwanym, że coś już nie działa ;-) Możliwość skrośnej kompilacji dla LLVM, której dałoby się użyć w NaCl i co by było w ogóle super w Androidzie.
Jest jeszcze parę rzeczy ;-) Np. chciałbym żeby Google eBooks weszły do Polski, Google Music mi wisi ;-) no i jak wejdzie jedno to drugie też będzie miało łatwiej. Może przydałaby się jeszcze możliwość sprzedawania aplikacji w Markecie przez Polaków :-) Co prawda nie planuję, ale miło by było mieć możliwość ;-)
Podobne postybeta
.asm - to było fajne rozszerzenie plików z programami ;-)
Ice Cream Sandwich na Naxus S :-) ciąg dalszy ;-)
Zmienne Go ;-)
A różne takie...... czyli Fork-Join w JDK7, Azule i podobne :-)
Wysyłamy pliki do Google Docs przy pomocy Go :-)
sobota, maja 07, 2011
Skąd się biorą czerwone drzewa?
Ktoś ma pomysł skąd się biorą czerwone drzewa? Może nie same drzewa, a ich kolor.
Albo czemu są czerwone? To im pomaga w wyłapywaniu jakichś długości fali?
I czy to czerwone to chlorofil czy coś innego?
A może jakieś analizy ewolucji takiego koloru drzewa? Czy to może wynik hodowli w tym kierunku?
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Tytuły spamów wyglądają po prostu "źle"
Pomysł na pewny biznes ;-)
Spektroskop z płyty CD :-)
Gouraud = Pseudo Phong :-)
Język a postrzeganie rzeczywistości
Wschód Słońca oglądam dziś jakoby od tyłu ;-)
5:06 na zegarze, czas spać.... ;-)
Obejrzałem za to całkiem niezły rosyjski film akcji, a może raczej thriller "Kilometr". Akcja całkiem wartka, choć miejscami mało wiarygodna, ładne dziewczyny i nie najgorsza muzyka, nie było źle.
O i już 5:10... czas spać :-)
Obejrzałem za to całkiem niezły rosyjski film akcji, a może raczej thriller "Kilometr". Akcja całkiem wartka, choć miejscami mało wiarygodna, ładne dziewczyny i nie najgorsza muzyka, nie było źle.
O i już 5:10... czas spać :-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
No i mamy czas letni ;-)
MJ
Białe plamy 3G ;-)
"Dziennikarze"
A może zarwać noc?
piątek, maja 06, 2011
Naprawdę nienawidzę...
OCXów, COMów, ActiveXów, rejestru Windows, IE w dowolnej wersji wyższej niż 3.0 i generalnie całego modelu software'owego Microsoftu....
Taki Internet Explorer, jedyna słuszna przeglądarka, zajebista bo w systemie operacyjnym, ale praktycznie każdy komputer ma ją w ciut innej wersji.
Ale to szczegół.
IE ma paranoiczny model bezpieczeństwa, wg. którego na stronie HTTPS nawet odwołanie do about:blank jest naruszeniem tego bezpieczeństwa, nie pozwala na instalowanie ActiveX z nieznanymi mu certyfikatami, wypas, ale i tak jak chcesz gdzieś złapać jakiegoś syfa to idź tam z IE bo cały ten paranoiczny model bezpieczeństwa chroni użytkowników tylko przed tym co jest wygodne dla programistów. Nie chroni jednak przed żadnymi realnymi problemami.
Albo taki rejestr..... Myślę, że powstał w ramach akcji "Stwórzmy najbardziej chory model przechowywania konfiguracji". A osoba, która go wymyśliła musiała przerazić nawet swoich menadżerów w Microsofcie i pewnie przeszła później do Oracle'a albo działu prawnego Apple. Bo to musi być ktoś zły.
Cała idea rejestru opera się na tym by dać jakiś sposób na konfigurowanie aplikacji w taki sposób by broń boże nie było to zbyt łatwo widoczne dla użytkownika.
Kolejny genialny pomysł to "Documents and Settings" i "Program Files". "Co w nim głupiego?" spytacie. Bo przecież pozwala na takie ładne rozdzielenie aplikacji i danych.....
Tylko, że ten model w ogóle nie przyjmuje do wiadomości, że ktoś może mieć więcej niż 1 partycje. OK, tam gdzieś w Windowsie są mechanizmy by na dyskach z NTFS zrobić tak by coś było widoczne w "Program Files" albo "Documents and Settings" na dysku C:\ gdy fizycznie leży gdzie indzie, ale to już trzeba samemu kombinować... a połapać się wtedy w systemie praw do takich plików i katalogów to już w ogóle cud.
A OCX, COM, ActiveX.... idea im przyświecająca była taka "stwórzmy system, który pozornie będzie miał sens, ale tak go skomplikujmy i udziwnijmy by już bardziej się nie dało, następnie dodajmy możliwość jego użycia w różnych językach w taki sposób by w najgłupszych i najgorszych językach (takich jak VisualBasic) tworzenie takich obiektów było banalne, w językach gdzie ich tworzenia miałoby sens niech wymaga to kupy kodu i Wizardów".
Udało im się. Model Enterprise Beanów z JEE to jest pikuś przy tym.
A na końcu dodali do tego jeszcze to, że próba użycia dowolnej z tych rzeczy wyżej może spowodować błąd DEP.
Na pal ich!!!! Na pal!!!!
Podobne postybeta
Nie lubię oszustów.
Pokręcony IE
Zapamiętywanie haseł jest pokręcone ;-)
NTFS junction - jak zrobić i dlaczego ;-)
ASUS EEE PC - szpanujemy wyniki ;-)
Taki Internet Explorer, jedyna słuszna przeglądarka, zajebista bo w systemie operacyjnym, ale praktycznie każdy komputer ma ją w ciut innej wersji.
Ale to szczegół.
IE ma paranoiczny model bezpieczeństwa, wg. którego na stronie HTTPS nawet odwołanie do about:blank jest naruszeniem tego bezpieczeństwa, nie pozwala na instalowanie ActiveX z nieznanymi mu certyfikatami, wypas, ale i tak jak chcesz gdzieś złapać jakiegoś syfa to idź tam z IE bo cały ten paranoiczny model bezpieczeństwa chroni użytkowników tylko przed tym co jest wygodne dla programistów. Nie chroni jednak przed żadnymi realnymi problemami.
Albo taki rejestr..... Myślę, że powstał w ramach akcji "Stwórzmy najbardziej chory model przechowywania konfiguracji". A osoba, która go wymyśliła musiała przerazić nawet swoich menadżerów w Microsofcie i pewnie przeszła później do Oracle'a albo działu prawnego Apple. Bo to musi być ktoś zły.
Cała idea rejestru opera się na tym by dać jakiś sposób na konfigurowanie aplikacji w taki sposób by broń boże nie było to zbyt łatwo widoczne dla użytkownika.
Kolejny genialny pomysł to "Documents and Settings" i "Program Files". "Co w nim głupiego?" spytacie. Bo przecież pozwala na takie ładne rozdzielenie aplikacji i danych.....
Tylko, że ten model w ogóle nie przyjmuje do wiadomości, że ktoś może mieć więcej niż 1 partycje. OK, tam gdzieś w Windowsie są mechanizmy by na dyskach z NTFS zrobić tak by coś było widoczne w "Program Files" albo "Documents and Settings" na dysku C:\ gdy fizycznie leży gdzie indzie, ale to już trzeba samemu kombinować... a połapać się wtedy w systemie praw do takich plików i katalogów to już w ogóle cud.
A OCX, COM, ActiveX.... idea im przyświecająca była taka "stwórzmy system, który pozornie będzie miał sens, ale tak go skomplikujmy i udziwnijmy by już bardziej się nie dało, następnie dodajmy możliwość jego użycia w różnych językach w taki sposób by w najgłupszych i najgorszych językach (takich jak VisualBasic) tworzenie takich obiektów było banalne, w językach gdzie ich tworzenia miałoby sens niech wymaga to kupy kodu i Wizardów".
Udało im się. Model Enterprise Beanów z JEE to jest pikuś przy tym.
A na końcu dodali do tego jeszcze to, że próba użycia dowolnej z tych rzeczy wyżej może spowodować błąd DEP.
Na pal ich!!!! Na pal!!!!
Podobne postybeta
Nie lubię oszustów.
Pokręcony IE
Zapamiętywanie haseł jest pokręcone ;-)
NTFS junction - jak zrobić i dlaczego ;-)
ASUS EEE PC - szpanujemy wyniki ;-)
Google +1 będzie miał chyba API (już ma ;-))
Techcrunch zauważył, że Google przez przypadek (a może celowo? ;-)) pokazało w reklamie "Dear Sophie", że +1 będzie miało rozszerzenie dla Chrome ;-)
To spowodowało, że zadałem sobie pytanie "a jak teraz działa +1?".
Do serwerów Google leci po prostu request (po HTTPS) z JSONowym obiektem w środku, o coś takiego:
Nie wszystko rozumiem, ale istotne jest to, że coś takiego leci ;-) Do tego do adresu https://clients6.google.com/rpc leci jeszcze klucz i jak mi się wydaje zawsze jest on taki sam (sprawdzałem na 2 komputerach, ale z tym samym kontem). No i przyjęta konwencja pasuje do innych produktów Google.
Wychodzi więc na to, że +1 będzie miało API, a API to będzie działało "na klucze" ;-) Tak jak teraz API dla Google Buzz.
Czy dowiemy się czegoś w trakcie Google I/O? ;-)
Podobne postybeta
O promowaniu ;-)
Pomnóżmy sobie duże liczby ;-)
Dart - się mnie podoba :-)
Hackowanie odczytu danych Exif ;-)
Java wygrała ;-)
To spowodowało, że zadałem sobie pytanie "a jak teraz działa +1?".
Do serwerów Google leci po prostu request (po HTTPS) z JSONowym obiektem w środku, o coś takiego:
[{"method":"pos.plusones.insert","id":"pos.plusones.insert","params":{
"id":"AdresStrony","cdx":"208e54","source":"inline","userId":"@viewer",
"groupId":"@self"},"jsonrpc":"2.0","key":"pos.plusones.insert",
"apiVersion":"v1"}]
Nie wszystko rozumiem, ale istotne jest to, że coś takiego leci ;-) Do tego do adresu https://clients6.google.com/rpc leci jeszcze klucz i jak mi się wydaje zawsze jest on taki sam (sprawdzałem na 2 komputerach, ale z tym samym kontem). No i przyjęta konwencja pasuje do innych produktów Google.
Wychodzi więc na to, że +1 będzie miało API, a API to będzie działało "na klucze" ;-) Tak jak teraz API dla Google Buzz.
Czy dowiemy się czegoś w trakcie Google I/O? ;-)
Podobne postybeta
O promowaniu ;-)
Pomnóżmy sobie duże liczby ;-)
Dart - się mnie podoba :-)
Hackowanie odczytu danych Exif ;-)
Java wygrała ;-)
czwartek, maja 05, 2011
Telewizyjne zastanawianie
Kojarzycie takie dwa kanały TV - Kino Polska i TVP Kultura?
Od jakiegoś czasu jedna rzecz mnie zastanawia.
Wydaje się, że Kino Polska robi niezłą kasę (firma nosząca ta samą nazwę wybiera się lub właśnie weszła na giełdę) na pokazywaniu starych polskich filmów, głównie sprzed 1989 roku, głównie więc takich do których prawa ma chyba nadal TVP.
TVP kilka lat temu jak uruchamiała TVP Kultura miała tam pasmo około godziny 17-18 w którym pokazywała seriale z czasów PRL, a to Grubego, a to Drogę, Stawiam na Tolka Banana, Do Przerwy 0:1 i inne. Było to całkiem miłe bo po powrocie z pracy miałem co obejrzeć w TV ;-)
W pewnym momencie zaprzestali pokazywania takich filmów, w tym czasie idą programy, co do których wnoszę na podstawie próbki jaką widziałem często nie są oglądane nawet przez własnych twórców ;-) Czasem jest to coś ciekawego, ale zwykle nie.
I teraz pytanie ;-) Czy:
a) TVP dostaje większą kasę za sprzedaż praw do pokazywania tych filmów przez Kino Polska niż z pokazywania ich na swoim TVP Kultura
b) Ktoś w TVP zrobił interes polegający na wyborze gorszej opcji
c) Ktoś w TVP uznał, że to są złe materiały (bo z PRL, albo bo zbyt niskich lotów jak na TVP Kultura)
Jak odpowiedzią jest a) to może warto rozważyć likwidację TVP Kultura, widać tylko koszty generuje.
Jak b) to czy jedną z kar dyscyplinarnych jest tam może chłosta? ;-)
Jak c) to obawiam się, że TVP Kultura może zmierzać w kierunku tak elitarnego programu, że oglądać go będzie z 6 osób ;-)
Macie jakieś pomysły czemu tak jest? ;-) [jeśli jakaś dyskusja wybuchnie to pewnie na Google Buzz do którego link jest ciut niżej ;-)]
Podobne postybeta
Planetarium czy Plebania?
TVP Kultura - uświadamiacz ignorancji ;-)
TVP HD - najsmutniejszy program TV
Kino, a w nim Harry Potter i Książę Półkrwi ;-)
Eventy na żywo nie zawsze są bardziej wow niż w TV ;-)
Od jakiegoś czasu jedna rzecz mnie zastanawia.
Wydaje się, że Kino Polska robi niezłą kasę (firma nosząca ta samą nazwę wybiera się lub właśnie weszła na giełdę) na pokazywaniu starych polskich filmów, głównie sprzed 1989 roku, głównie więc takich do których prawa ma chyba nadal TVP.
TVP kilka lat temu jak uruchamiała TVP Kultura miała tam pasmo około godziny 17-18 w którym pokazywała seriale z czasów PRL, a to Grubego, a to Drogę, Stawiam na Tolka Banana, Do Przerwy 0:1 i inne. Było to całkiem miłe bo po powrocie z pracy miałem co obejrzeć w TV ;-)
W pewnym momencie zaprzestali pokazywania takich filmów, w tym czasie idą programy, co do których wnoszę na podstawie próbki jaką widziałem często nie są oglądane nawet przez własnych twórców ;-) Czasem jest to coś ciekawego, ale zwykle nie.
I teraz pytanie ;-) Czy:
a) TVP dostaje większą kasę za sprzedaż praw do pokazywania tych filmów przez Kino Polska niż z pokazywania ich na swoim TVP Kultura
b) Ktoś w TVP zrobił interes polegający na wyborze gorszej opcji
c) Ktoś w TVP uznał, że to są złe materiały (bo z PRL, albo bo zbyt niskich lotów jak na TVP Kultura)
Jak odpowiedzią jest a) to może warto rozważyć likwidację TVP Kultura, widać tylko koszty generuje.
Jak b) to czy jedną z kar dyscyplinarnych jest tam może chłosta? ;-)
Jak c) to obawiam się, że TVP Kultura może zmierzać w kierunku tak elitarnego programu, że oglądać go będzie z 6 osób ;-)
Macie jakieś pomysły czemu tak jest? ;-) [jeśli jakaś dyskusja wybuchnie to pewnie na Google Buzz do którego link jest ciut niżej ;-)]
Podobne postybeta
Planetarium czy Plebania?
TVP Kultura - uświadamiacz ignorancji ;-)
TVP HD - najsmutniejszy program TV
Kino, a w nim Harry Potter i Książę Półkrwi ;-)
Eventy na żywo nie zawsze są bardziej wow niż w TV ;-)
wtorek, maja 03, 2011
Majowy śnieg... ;-)
Z tego co słychać w Internecie ;-) jest to coś co dzieje się w dużej części naszego kraju, ale mimo tego, że może to i jest zjawisko występujące na znacznym terenie, to jednak śnieg w maju robi wrażenie ;-)
Biedne gołębie nie do końca wiedzą co się dzieje i łażą tak z lekka zagubione... choć jak się zastanowić to jest to chyba ich stan naturalny ;-)
Łakopalipsa....
Podobne postybeta
Out of książka ;-)
Motocosie
Pierwszy śnieg
Pośpiech, BuffyPedia i Cool and Quiet
Kombatanctwo JavaScript'owe ;-)
Statystyki Android Marketu mijają się ciut z prawdą ;-)
Od jakiegoś czasu w Android Markecie widać statystyki użytkowników aplikacji (szczerze to nie wiem czy to się włącza w momencie osiągnięcia odpowiedniej ilości użytkowników czy po prostu ostatnio to włączyli ;-)).
Do tego są jeszcze widoczne dla aplikacji 2 liczby "total" oznaczająca łączną liczbę instalacji i "active installs" pokazującą liczbę aktywnych instalacji co oznacza ilość instalacji w użyciu, co osiąga się przez odjęcie od total wszystkich odinstalowań.
Tyle teorii ;-)
Do dziś moja liczba "active installs" była wyższa od liczby instalacji widocznej w statystykach użytkowników. Trochę mnie to dziwiło, ale co tam ;-)
Dziś "active installs" spadło do poziomu ze statystyk użytkowników.
I w tym wszystkim jest tylko 1 mały problem ;-) Te statystyki użytkowników są takie sobie....
Niby dziś mogę oglądać statystyki z 1 maja 2011 (z jakiegoś momentu w tym dniu), ale nie widzę wśród nich ani jednego urządzenia z Androidem 2.3.4... co jest o tyle ciekawe, że ja mam na moim Nexus S Androida 2.3.4 od 29 kwietnia 2011 i w tym czasie updatowałem nawet Bloggeroida i jakoś nie widzę 2.3.4 wśród systemów ;-)
A widzę nawet 2.0 i 2.0.1, każdy z 1 użytkownikiem ;-)
Wniosek jest taki, że niektóre aktywne instalacje umykają automatom zbierającym statystyki.
Dlatego akurat w te statystyki tak do końca nie wierzę.
Podobne postybeta
Weekendy robią znów za krótkie.....
Moje "odkrycia" 2014 roku :-)
Firefox 3.0 - trochę narzekań
Losowaniem w proces ;-)
Liczymy książki ;-)
Do tego są jeszcze widoczne dla aplikacji 2 liczby "total" oznaczająca łączną liczbę instalacji i "active installs" pokazującą liczbę aktywnych instalacji co oznacza ilość instalacji w użyciu, co osiąga się przez odjęcie od total wszystkich odinstalowań.
Tyle teorii ;-)
Do dziś moja liczba "active installs" była wyższa od liczby instalacji widocznej w statystykach użytkowników. Trochę mnie to dziwiło, ale co tam ;-)
Dziś "active installs" spadło do poziomu ze statystyk użytkowników.
I w tym wszystkim jest tylko 1 mały problem ;-) Te statystyki użytkowników są takie sobie....
Niby dziś mogę oglądać statystyki z 1 maja 2011 (z jakiegoś momentu w tym dniu), ale nie widzę wśród nich ani jednego urządzenia z Androidem 2.3.4... co jest o tyle ciekawe, że ja mam na moim Nexus S Androida 2.3.4 od 29 kwietnia 2011 i w tym czasie updatowałem nawet Bloggeroida i jakoś nie widzę 2.3.4 wśród systemów ;-)
A widzę nawet 2.0 i 2.0.1, każdy z 1 użytkownikiem ;-)
Wniosek jest taki, że niektóre aktywne instalacje umykają automatom zbierającym statystyki.
Dlatego akurat w te statystyki tak do końca nie wierzę.
Podobne postybeta
Weekendy robią znów za krótkie.....
Moje "odkrycia" 2014 roku :-)
Firefox 3.0 - trochę narzekań
Losowaniem w proces ;-)
Liczymy książki ;-)
poniedziałek, maja 02, 2011
Yeah! Czyżby mój zapominany projekt Echidna miał znów zacząć działać? ;-)
Google na Twitterze właśnie ogłosiło, że odblokowują dla wszystkich możliwość uploadowania dowolnych plików do Google Docs przez API.
A to oznacza, że mój pomysł dysku R:\ ;-) czyli mojego własnego klona Google'owego projektu Platypus (który jak na razie nie ujrzał światła dziennego ;-)) może wrócić do życia :-)
Bo tym co mnie najbardziej hamowało były problemy z tym, że plik między wrzuceniem do Google Docs, a pobraniem go z Google Docs się zmieniał. Teraz problem zostanie rozwiązany :-)
To trzymajcie kciuki coby mi się udało :-)
No i jak tu nie kochać Google? ;-)
Podobne postybeta
OpenSocial
Przymiarki do Nowego Gadacza
Zasada drobnej przekory ;-)
Eksperymentalna wersja 0.5 OpenOffice.org2GoogleDocs
Czemu deploymenty są takie trudne?
A to oznacza, że mój pomysł dysku R:\ ;-) czyli mojego własnego klona Google'owego projektu Platypus (który jak na razie nie ujrzał światła dziennego ;-)) może wrócić do życia :-)
Bo tym co mnie najbardziej hamowało były problemy z tym, że plik między wrzuceniem do Google Docs, a pobraniem go z Google Docs się zmieniał. Teraz problem zostanie rozwiązany :-)
To trzymajcie kciuki coby mi się udało :-)
No i jak tu nie kochać Google? ;-)
Podobne postybeta
OpenSocial
Przymiarki do Nowego Gadacza
Zasada drobnej przekory ;-)
Eksperymentalna wersja 0.5 OpenOffice.org2GoogleDocs
Czemu deploymenty są takie trudne?
georss:featurename, a nie georss:featureName!
Ostro walczyłem od jakiegoś czasu nad tym jak dodać do lokalizacji postu w Bloggeroidzie jakąś taką bardziej przyjazną nazwę.
Gołe współrzędne geograficzne nie są jakoś szczególnie ciekawe ;-)
No i okazuje się, że byłem na dobry tropie ;-) dobrze myślałem, że to będzie coś związanego z feature name. Mój błąd polegał jednak na tym, że zamiast pisać taga jako georss:featurename pisałem go w konwencji wielbłądziej georss:featureName...
Teraz tylko ciekawe czy ten ficzernejm się utrzyma przy dodawaniu do postu podobnych postów ;-)
Gołe współrzędne geograficzne nie są jakoś szczególnie ciekawe ;-)
No i okazuje się, że byłem na dobry tropie ;-) dobrze myślałem, że to będzie coś związanego z feature name. Mój błąd polegał jednak na tym, że zamiast pisać taga jako georss:featurename pisałem go w konwencji wielbłądziej georss:featureName...
Teraz tylko ciekawe czy ten ficzernejm się utrzyma przy dodawaniu do postu podobnych postów ;-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Czy nazwa miasta się wyśle? ;-)
Sprawdź godzinę wschodu i zachodu Słońca na komórce ;-)
Bloggeroid 1.5.0 - czas lokalizacji ;-)
4 małpki z trojgiem rodziców :-)
Post pierwszy - czy wiesz o czym wie, lub może wiedzieć Twój telefon? ;-)
Zły roaming, nawet w snach przeszkadza ;-)
Dzisiaj mi się śniło, że byłem w Rosji, gdzieś jakoś tak daleko.
Tło nie jest do końca ważne, ale ważne jest to, że zrobiłem tam kilka naprawdę świetnych zdjęć i już je chciałem na bloga wysłać przy pomocy Bloggeroida jak mnie dopadło, że przecież mam wyłączoną w telefonie transmisję danych w roamingu bo bez tego bym szybko zbankrutował...
Widzicie operatorzy? Wasze głupie pomysły na roaming dopadają człowieka nawet we śnie ;-)
Podobne postybeta
A może by tak nosić drugi telefon specjalnie do on-call'a?
Reglamentacja internetu na uchodźstwie ;-)
Bloggeroidujemy ;-)
O! Pociąg ;-)
Koszmarne Garbage Collectory part 2 ;)
Tło nie jest do końca ważne, ale ważne jest to, że zrobiłem tam kilka naprawdę świetnych zdjęć i już je chciałem na bloga wysłać przy pomocy Bloggeroida jak mnie dopadło, że przecież mam wyłączoną w telefonie transmisję danych w roamingu bo bez tego bym szybko zbankrutował...
Widzicie operatorzy? Wasze głupie pomysły na roaming dopadają człowieka nawet we śnie ;-)
Podobne postybeta
A może by tak nosić drugi telefon specjalnie do on-call'a?
Reglamentacja internetu na uchodźstwie ;-)
Bloggeroidujemy ;-)
O! Pociąg ;-)
Koszmarne Garbage Collectory part 2 ;)
niedziela, maja 01, 2011
Złe architekty ;-)
Chciałbym podziękować architektom z Google i z Mozilli za to, że uparli się dzielić aplikacje na wiele procesów... Bo niby tak lepiej, bo jak się jedna tabka lub wtyczka (w Chrome) albo wtyczka (w Mozilla'i) wywróci to cała aplikacja mi nie poleci...
Fajnie, tylko, że takie rzeczy zdarzały mi się bardzo rzadko, a teraz dzięki temu wspaniałemu pomysłowi i temu, że z jednej strony przeciwko mnie gra sam system operacyjny, który musi trzymać dodatkowe zasoby dla każdego procesu (co zżera RAM), a z drugiej dzięki konieczności wołania przez RPC (czy jego odpowiedniki) różnych funkcji gdy np. chcę zmienić tabkę, mam zwiechy.
Ekran w Chrome mi się odrysowuje przez 2 sekundy, albo Firefox zawisa i nic nie chce zrobić......
4GB łatwo wypełnić, szczególnie gdy tak jak ja ma się po kilkadziesiąt tabek otwartych jednocześnie.
Złe architekty!
Podobne postybeta
Duża grywalność
I znowu....
Jak zakitrać tabki ;-) - czyli o tym jak rozszerzeniem do Chrome można walczyć z makabryczną ilością tabek w przeglądarce ;-)
Jak Chrome Firefoksa ruguje.....
Zły komputer, zły....
Fajnie, tylko, że takie rzeczy zdarzały mi się bardzo rzadko, a teraz dzięki temu wspaniałemu pomysłowi i temu, że z jednej strony przeciwko mnie gra sam system operacyjny, który musi trzymać dodatkowe zasoby dla każdego procesu (co zżera RAM), a z drugiej dzięki konieczności wołania przez RPC (czy jego odpowiedniki) różnych funkcji gdy np. chcę zmienić tabkę, mam zwiechy.
Ekran w Chrome mi się odrysowuje przez 2 sekundy, albo Firefox zawisa i nic nie chce zrobić......
4GB łatwo wypełnić, szczególnie gdy tak jak ja ma się po kilkadziesiąt tabek otwartych jednocześnie.
Złe architekty!
Podobne postybeta
Duża grywalność
I znowu....
Jak zakitrać tabki ;-) - czyli o tym jak rozszerzeniem do Chrome można walczyć z makabryczną ilością tabek w przeglądarce ;-)
Jak Chrome Firefoksa ruguje.....
Zły komputer, zły....
Subskrybuj:
Posty (Atom)