Po dzisiejszym wyroku SN w sprawie obrazy uczuć religijnych, zacząłem się zastanawiać i sobie co nieco przypominać......
Sprawa miała miejsce 23 albo 24 grudnia w roku 1983 lub 1984.
Miejsce, mieszkanie mojej babci od strony matki w Częstochowie.
Kolacja Wigilijna (stąd 23 lub 24 grudnia, do dziś nie pamiętam który dzień to wigilia).
Ponieważ rodzice wychowują mnie bez jakiejkolwiek indoktrynacji religijnej, więc naturalne, że rodzina próbuje mnie nawrócić.
Ktoś, nie pomnę kto daje mi święty obrazek z Jezusem, kuzyn dostaje inny. Jak to dzieci zaczynamy sobie wyrywać wzajemnie obrazki.... i przez przypadek jeden targam.....
Już to patrząc na sprawę Darskiego aka Nergala daje mi szansę na wyrok.
Ale to nie wszystko.
Cała rodzina mnie krytykuje słowami "Bozia się będzie gniewać i Jezusek Cie nie będzie lubił i Ci z obraza ucieknie"... na co 5 czy 6 letni ja odpowiadam "wcale się nie boję, nie ucieknie bo go przybiję gwoździem"......
No i jak potarganie by mi darowali, to za to już mnie będą na 100% chcieli posadzić....
Jedyne co mnie daruje to przedawnienie :-) Po 5 latach się takie cosie przedawniają, nawet jak założyć, że mój czyn był zbrodnią komunistyczna to już raczej minęło...
Czyli może jednak, mnie nie posadzą.... za tamto "obrażenie uczuć religijnych"....
Inna sprawa, że ktoś może poczuć się obrażony tym, że ja nie wierzę i uważam wiarę w Boga (dowolnego) za coś całkowicie niezrozumiałego. Tak samo nie rozumiem wiary w wróżki, horoskopy, homeopatię czy program gospodarczy PO i PiS.....
#toBlogger
Podobne postybeta
Jak apokalipsa to nie w Warszawie ;-)
Fotografowanie
Ułaskawienie in blanco....
Blee... czyli ogólne zniechęcenie ;-)
Znowu dyskusja....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz