No to używam w pracy OS X na Macbook PRO Retina już blisko półtora miesiąca.
Po początkowym zachwycie przeszedłem do stanu normalnej rezygnacji ;-) czyli dostrzegania problemów.
Jedynym z ciekawszych i bardziej wkurzających jest to jak OS X zarządza oknami i ich rozmiarem.
Windows i Linux gdy mamy zmaksymalizowane okna (bo jest w tych systemach coś takiego ;-)) w momencie odpięcia od zewnętrznego monitora zapamiętują stan okna i starają się je tak pokazać na nowym ekranie.....
OS X tak nie robi ;-)
Stąd jeśli odepnę laptopa z OS X od monitora to widzę coś takiego:
Prawa krawędź okna gdzieś ginie, lewa przesuwa się do lewej krawędzi ekranu i ogólnie jest mało ciekawie.
We znaki daje się też to, że OS X to Unix, albo "prawie Unix". Jest Uniksem, ale Apple sobie go zmienia i przez to rzeczy takie jak OpenSSL działają na nim ciut inaczej.
Stąd gdy teraz robię hg pull z repo to dostaję masę błędów ;-) bo coś mam źle skonfigurowane..... i nie wiem jak to naprawić ;-)
Na Linuksie było to dużo prostsze ;-)
Stąd istnieje duże ryzyko, że w nadchodzący długi weekend zainstaluję na swoim prywatnym laptopie Ubuntu 14.04 (ale jako Wubi jeśli się jeszcze da, a jak nie to 12.04) bo chyba to jednak Ubuntu będzie moim systemem przyszłości.... bo OS X mimo tego, że jest świetny ma za dużo dziwności.
Podobne postybeta
Jak upolować satelitę? :-)
Tramwaj uczy i wychowuje ;-)
Niedoceniany UI
Jak walczyć z gigantycznym kodem w Java'ie, część 1 ;-)
Poskramianie Darta ;-)
wtorek, kwietnia 29, 2014
poniedziałek, kwietnia 21, 2014
Może mi ktoś wytłumaczyć po co istnieją GWT i GWTP?
Od pół roku piszę w GWT/GWTP....
Zakładam, że coś robię fundamentalnie źle, bo nie chce mi się wierzyć by te frameworki były tak złe.
O co chodzi?
O to, że jak dla mnie GWT/GWTP niczego nie ułatwiają.
W miarę zrozumiały, choć nie idealny model HTML/JavaScript zastępują jakimś o wiele bardziej skomplikowanym.
W miarę znane elementy HTMLa zastępuje własnymi abstrakcjami.
Do tego zaś robią rzecz, której w ogóle nie rozumiem, czyli generują różnego HTMLa i JavaScripta dla różnych przeglądarek.
Gdy chcemy to stylować to stylujemy w CSSie, ale musimy wiedzieć na co zostaną przetłumaczone poszczególne elementy UI by móc cokolwiek zastylować. Co oznacza tyle, że musimy wiedzieć, że np. ten Button będzie zmapowany na <button>, a ten inny na <div>.
Coś co przez dodanie abstrakcji miało sprawę ułatwić ją komplikuje.
Dość oczywiste w aplikacjach webowych ficzery, jak to by strona w momencie ładowania przychodziła z jakimiś danymi jest niewykonalne i trzeba hackować przez użycie "natywnego" kodu i dobudować servlet, albo chociaż użyć JSP.
Do tego jest problem koncepcyjny polegający na tym, że po stronie klienta @Inject działa w miarę ładnie bo zwykle wszystko co tak wstrzykujemy jest jedno, ale po stronie serwera już tak nie jest.
Do tego GWT.create() przeszkadza w UnitTestach.
Na koniec zaś model pamięci w trybie DEBUG i Release są różne, bo ten Debugowy działa w Java'ie, a ten drugi jest przekodowywany do JavaScripta. Stąd czasem kod działa w Release a wywala się w Debugu ;-)
Gdzie są te zalety? Gdzie ta szybkość tworzenia kodu? Gdzie wygoda?
Jedynym powodem poza tym, że czegoś muszę nie dostrzegać może być to, że ja używam GWT/GWTP do bardzo malutkich rzeczy, które bez dużego problemu można by było zakodować w mniejszej ilości kodu z lepszym efektem używając nawet JSP i JavaScriptu.
Próbowałem "Agile pokera" napisać w GWT/GWTP, niby proste, ale już mam 280 linii kodu w Java'ie w 12 klasach, z których sam napisałem około 40 linii i 1 klasę. Do tego dochodzi blisko 50 linii HTMLa (wygenerowanego głównie), do tego 52 linie XMLa z czego napisałem 18.
Nie ma jeszcze stylowania.
Cały "program" w JavaScript'cie i HTMLu to 72 linie, plus jakieś 5-6 w pliku manifestu. Wersja JavaScript'owa potrafi reagować na zmiany orientacji ekranu, wylicza optymalny rozmiar tekstu który ma pokazać, działa off-line.
Gdzie nauczyć się GWT/GWTP tak by pisanie w nich było prostsze od pisania w JavaScript'cie i JSP?
Podobne postybeta
Rant po toolach w stylu Mavane, Gradle, Bowera i całej tej hałastry
Robimy krzywdę GWT ;-) czyli przekazujemy wartość z serwera do klienta, bez RPC ;-)
ToDo od Trello jako "oddzielna aplikacja"
Code review - najfajniejszy kawałek procesu ;-)
Najkrótsza droga do przyszłości - Polymer ;-)
Zakładam, że coś robię fundamentalnie źle, bo nie chce mi się wierzyć by te frameworki były tak złe.
O co chodzi?
O to, że jak dla mnie GWT/GWTP niczego nie ułatwiają.
W miarę zrozumiały, choć nie idealny model HTML/JavaScript zastępują jakimś o wiele bardziej skomplikowanym.
W miarę znane elementy HTMLa zastępuje własnymi abstrakcjami.
Do tego zaś robią rzecz, której w ogóle nie rozumiem, czyli generują różnego HTMLa i JavaScripta dla różnych przeglądarek.
Gdy chcemy to stylować to stylujemy w CSSie, ale musimy wiedzieć na co zostaną przetłumaczone poszczególne elementy UI by móc cokolwiek zastylować. Co oznacza tyle, że musimy wiedzieć, że np. ten Button będzie zmapowany na <button>, a ten inny na <div>.
Coś co przez dodanie abstrakcji miało sprawę ułatwić ją komplikuje.
Dość oczywiste w aplikacjach webowych ficzery, jak to by strona w momencie ładowania przychodziła z jakimiś danymi jest niewykonalne i trzeba hackować przez użycie "natywnego" kodu i dobudować servlet, albo chociaż użyć JSP.
Do tego jest problem koncepcyjny polegający na tym, że po stronie klienta @Inject działa w miarę ładnie bo zwykle wszystko co tak wstrzykujemy jest jedno, ale po stronie serwera już tak nie jest.
Do tego GWT.create() przeszkadza w UnitTestach.
Na koniec zaś model pamięci w trybie DEBUG i Release są różne, bo ten Debugowy działa w Java'ie, a ten drugi jest przekodowywany do JavaScripta. Stąd czasem kod działa w Release a wywala się w Debugu ;-)
Gdzie są te zalety? Gdzie ta szybkość tworzenia kodu? Gdzie wygoda?
Jedynym powodem poza tym, że czegoś muszę nie dostrzegać może być to, że ja używam GWT/GWTP do bardzo malutkich rzeczy, które bez dużego problemu można by było zakodować w mniejszej ilości kodu z lepszym efektem używając nawet JSP i JavaScriptu.
Próbowałem "Agile pokera" napisać w GWT/GWTP, niby proste, ale już mam 280 linii kodu w Java'ie w 12 klasach, z których sam napisałem około 40 linii i 1 klasę. Do tego dochodzi blisko 50 linii HTMLa (wygenerowanego głównie), do tego 52 linie XMLa z czego napisałem 18.
Nie ma jeszcze stylowania.
Cały "program" w JavaScript'cie i HTMLu to 72 linie, plus jakieś 5-6 w pliku manifestu. Wersja JavaScript'owa potrafi reagować na zmiany orientacji ekranu, wylicza optymalny rozmiar tekstu który ma pokazać, działa off-line.
Gdzie nauczyć się GWT/GWTP tak by pisanie w nich było prostsze od pisania w JavaScript'cie i JSP?
Podobne postybeta
Rant po toolach w stylu Mavane, Gradle, Bowera i całej tej hałastry
Robimy krzywdę GWT ;-) czyli przekazujemy wartość z serwera do klienta, bez RPC ;-)
ToDo od Trello jako "oddzielna aplikacja"
Code review - najfajniejszy kawałek procesu ;-)
Najkrótsza droga do przyszłości - Polymer ;-)
sobota, kwietnia 19, 2014
Harry Potter po polsku jako ebook - jak i gdzie użyjesz
No to jest tak, że w Pottermore czyli jedynym miejscu w całej sieci gdzie można kupić ebooki o Harrym Potterze ostatnimi czasy pojawiło się wszystkie 7 książek o Harrym Potterze po polsku.
Kosztuje nas ta przyjemność 57.54 Euro.
Co w przeliczeniu daje jakieś 35 złotych za książkę.
Nie jest źle.
Problemy zaczynają się po zakupie ;-)
Jeśli do Pottermore trafimy przez Bez Kartek (do których dojść możemy przez wyszukiwarkę ebooków Świata Czytników) to na stronie Bez Kartek będzie informacja o tym, że książki są w formacie MOBI.
Otóż nie są ;-)
Są dostępne tylko jako pliki EPUB.
Nie możemy też ich wrzucić z Pottermore do Google Play czy Kindle (można je połączyć tylko z kontem Readera Sony).
Jednak przy odrobinie wysiłku możemy nasze książki po zakupie czytać tak w Google Play jak i Kindle ;-)
By móc czytać książki o Harrym Potterze po polsku przy pomocy Google Books trzeba wrzucić najpierw pobrane z Pottermore pliki EPUB do Google Drive, a następnie dodać je do Google Books.
Po wszystkim mamy książki w Google Play Books :-) i możemy je czytać tak używając przeglądarki jak i wszystkich urządzeń z Androidem na których mamy Google Books.
Z Kindle jest ciut trudniej.
Książki trzeba przekonwertować przy pomocy Calibre. Są inne sposoby, ale ja sugeruję Calibre bo robimy to lokalnie, a z wszelkimi narzędziami on-line jest tak że nie wiadomo gdzie nasze pliki trafią.
Instrukcji konwersji nie podam, ale ogólnie sprowadza się to do wrzucenia plików EPUB do Calibre (przez przeciągnięcie ich, później zaznaczenie książek:
Następnie w górnym pasku Calibre klikamy Konwertuj książki (ja wybrałem konwersję pojedynczą):
Klikamy OK dla każdej książki i po jakimś czasie mamy już pliki MOBI, które wysyłamy na swojego e-maila w Kindle (tu się go konfiguruje).
W końcu mamy książki w naszym Kindle'u ;-)
Niestety przez to, że książki zostały dodane jako dokumenty osobiste to nie zobaczymy ich wśród książek, które są w Kindle Cloud Readerze :-( co działa z angielskimi książkami o Harrym Potterze kupionymi w Pottermore:
No i to tyle ;-)
A ja sam by dotrzeć do tego etapu musiałem wymienić parę e-maili z supportem Pottermore, przez które w końcu mi zwrócili pieniądze z książki, po czym znów je kupiłem, ale tym razem już z nimi nie korespondowałem w obawie, że i tu mi zrobią Refunda ;-)
Podobne postybeta
Uwaga na Pottermore i Harry'ego Pottera jako ebooki po polsku
Gdy się da kupuj ebooki, które można pobrać jako MOBI, ale i EPUB :-)
HP7 bez manifestu ;-)
Generowanie plików ePub z OpenOffice.org :-)
Strach ma wielkie Google
Kosztuje nas ta przyjemność 57.54 Euro.
Co w przeliczeniu daje jakieś 35 złotych za książkę.
Nie jest źle.
Problemy zaczynają się po zakupie ;-)
Jeśli do Pottermore trafimy przez Bez Kartek (do których dojść możemy przez wyszukiwarkę ebooków Świata Czytników) to na stronie Bez Kartek będzie informacja o tym, że książki są w formacie MOBI.
Otóż nie są ;-)
Są dostępne tylko jako pliki EPUB.
Nie możemy też ich wrzucić z Pottermore do Google Play czy Kindle (można je połączyć tylko z kontem Readera Sony).
Jednak przy odrobinie wysiłku możemy nasze książki po zakupie czytać tak w Google Play jak i Kindle ;-)
By móc czytać książki o Harrym Potterze po polsku przy pomocy Google Books trzeba wrzucić najpierw pobrane z Pottermore pliki EPUB do Google Drive, a następnie dodać je do Google Books.
Po wszystkim mamy książki w Google Play Books :-) i możemy je czytać tak używając przeglądarki jak i wszystkich urządzeń z Androidem na których mamy Google Books.
Z Kindle jest ciut trudniej.
Książki trzeba przekonwertować przy pomocy Calibre. Są inne sposoby, ale ja sugeruję Calibre bo robimy to lokalnie, a z wszelkimi narzędziami on-line jest tak że nie wiadomo gdzie nasze pliki trafią.
Instrukcji konwersji nie podam, ale ogólnie sprowadza się to do wrzucenia plików EPUB do Calibre (przez przeciągnięcie ich, później zaznaczenie książek:
Następnie w górnym pasku Calibre klikamy Konwertuj książki (ja wybrałem konwersję pojedynczą):
Klikamy OK dla każdej książki i po jakimś czasie mamy już pliki MOBI, które wysyłamy na swojego e-maila w Kindle (tu się go konfiguruje).
W końcu mamy książki w naszym Kindle'u ;-)
No i to tyle ;-)
A ja sam by dotrzeć do tego etapu musiałem wymienić parę e-maili z supportem Pottermore, przez które w końcu mi zwrócili pieniądze z książki, po czym znów je kupiłem, ale tym razem już z nimi nie korespondowałem w obawie, że i tu mi zrobią Refunda ;-)
Podobne postybeta
Uwaga na Pottermore i Harry'ego Pottera jako ebooki po polsku
Gdy się da kupuj ebooki, które można pobrać jako MOBI, ale i EPUB :-)
HP7 bez manifestu ;-)
Generowanie plików ePub z OpenOffice.org :-)
Strach ma wielkie Google
wtorek, kwietnia 15, 2014
Kupowanie mieszkania - szukać perfekcyjnego czy pierwszego spełniające wymagania?
Tak normalnie można mieć 2 strategie poszukiwań, można szukać rozwiązania idealnego (albo najlepszego dostępnego) i zakończyć poszukiwania gdy dostanie się coś idealnego (albo najbliższego ideałowi), można też skończyć poszukiwania w momencie odnalezienia pierwszej rzeczy, która spełnia wszystkie wymagania (tudzież gdy kilka je spełnia wybrać najlepszą).
Gdy szukamy np. kanapki bo jesteśmy głodni to nie szukamy idealnej, ale pierwszej która spełni swoje zadanie.
Gdy szukamy prezentu "dla kogoś wyjątkowego" to powinniśmy raczej szukać najlepszego możliwego rozwiązania.
Tyle teorii o której wiem ;-)
Nie wiem jednak którego podejścia użyć szukając mieszkania.
Tak z obejrzenia tych 2 strategii można przypuszczać, że idealnego wyboru używa się gdy się na czymś znamy, a pierwszego pasującego gdy nie.
Z drugiej strony wydaje się, że idealnego wyboru używa się wtedy gdy coś jest ważne i mamy czas, a pierwszego pasującego gdy nie mamy czasu, albo gdy czas jest bardziej cenny niż ewentualny zły wybór.
Z trzeciej strony (nie żałujmy sobie stron ;-)) szukanie ideału czy najlepszego dostępnego zakłada, że ideał istnieje, albo że istnieje co najmniej sposób uszeregowania wyborów.
No to mimo obejrzenia ~50 mieszkań nie znam się na mieszkaniach, naiwnie myślałem że obejrzawszy kilkanaście wyrobię sobie opinię. To by sugerowało użycie podejścia "pierwsze pasujące".
Mieszkanie jest ważne, koszt pomyłki wydaje mi się być wysoki i potencjalnie wyższy niż koszt czasu spędzonego na poszukiwaniach.
Co do tego czy istnieje ideał mieszkania to nie wiem, wydaje mi się, że jeszcze takiego nie widziałem ;-) nie dam też głowy, że istnieje sposób uszeregowania różnych mieszkań od najlepszego do najgorszego.
To by znaczyło, że powinienem raczej przyjąć założenie, że wybieram pierwsze pasujące.... ale znów, że z powodów finansowych to wybór na ~30 lat to mam jakieś opory ;-)
Ktoś może coś poradzić? :-)
Jak sami szukaliście mieszkań?
Podobne postybeta
Android Marketowi odbiło
Do chudości przez szantaż
Działa :-)
Netflix w służbie nauki - nauki języka ;-)
Historia atakuje z każdej strony w Krakowie ;-)
Gdy szukamy np. kanapki bo jesteśmy głodni to nie szukamy idealnej, ale pierwszej która spełni swoje zadanie.
Gdy szukamy prezentu "dla kogoś wyjątkowego" to powinniśmy raczej szukać najlepszego możliwego rozwiązania.
Tyle teorii o której wiem ;-)
Nie wiem jednak którego podejścia użyć szukając mieszkania.
Tak z obejrzenia tych 2 strategii można przypuszczać, że idealnego wyboru używa się gdy się na czymś znamy, a pierwszego pasującego gdy nie.
Z drugiej strony wydaje się, że idealnego wyboru używa się wtedy gdy coś jest ważne i mamy czas, a pierwszego pasującego gdy nie mamy czasu, albo gdy czas jest bardziej cenny niż ewentualny zły wybór.
Z trzeciej strony (nie żałujmy sobie stron ;-)) szukanie ideału czy najlepszego dostępnego zakłada, że ideał istnieje, albo że istnieje co najmniej sposób uszeregowania wyborów.
No to mimo obejrzenia ~50 mieszkań nie znam się na mieszkaniach, naiwnie myślałem że obejrzawszy kilkanaście wyrobię sobie opinię. To by sugerowało użycie podejścia "pierwsze pasujące".
Mieszkanie jest ważne, koszt pomyłki wydaje mi się być wysoki i potencjalnie wyższy niż koszt czasu spędzonego na poszukiwaniach.
Co do tego czy istnieje ideał mieszkania to nie wiem, wydaje mi się, że jeszcze takiego nie widziałem ;-) nie dam też głowy, że istnieje sposób uszeregowania różnych mieszkań od najlepszego do najgorszego.
To by znaczyło, że powinienem raczej przyjąć założenie, że wybieram pierwsze pasujące.... ale znów, że z powodów finansowych to wybór na ~30 lat to mam jakieś opory ;-)
Ktoś może coś poradzić? :-)
Jak sami szukaliście mieszkań?
Podobne postybeta
Android Marketowi odbiło
Do chudości przez szantaż
Działa :-)
Netflix w służbie nauki - nauki języka ;-)
Historia atakuje z każdej strony w Krakowie ;-)
poniedziałek, kwietnia 14, 2014
Uwaga na Pottermore i Harry'ego Pottera jako ebooki po polsku
Prawie 2 lata temu kupiłem sobie ebooki o Harrym Potterze po angielsku na Pottermore.
Ładnie wrzuciły się na mojego Kindle'a i wszystko super działa.
Dziś zobaczyłem, że można też kupić polskie tłumaczenie.
Zobaczyłem nawet, że można je kupić jako MOBI także na Pottermore.
To kupiłem.
I dupa. Książki mogę co najwyżej pobrać jako EPUB, bo Pottermore uważa, że jako mieszkaniec trzeciego świata, nie mogę mieć tych książek na Kindle, ani nawet w Google Play.
Na razie wysłałem im zgłoszenie problemu, ale znając życie zostanie ono olane i dostanę standardowe "ble ble ble, trzeci świat, ble ble ble, epub i spierdalaj drogi kliencie".
Gdy pytałem jakiś czas temu o możliwość zliknowania konta w Google Play, bo przecież już w Polsce mamy to też mi kazali na drzewo spadać.
Dlatego nie dajcie się nabrać i nie kupujcie. Nie warto. Wywalicie tylko pieniądze w błoto.
Podobne postybeta
Harry Potter po polsku jako ebook - jak i gdzie użyjesz
Gdy się da kupuj ebooki, które można pobrać jako MOBI, ale i EPUB :-)
HP7 bez manifestu ;-)
Weekend
Foczka #2 ;-)
Ładnie wrzuciły się na mojego Kindle'a i wszystko super działa.
Dziś zobaczyłem, że można też kupić polskie tłumaczenie.
Zobaczyłem nawet, że można je kupić jako MOBI także na Pottermore.
To kupiłem.
I dupa. Książki mogę co najwyżej pobrać jako EPUB, bo Pottermore uważa, że jako mieszkaniec trzeciego świata, nie mogę mieć tych książek na Kindle, ani nawet w Google Play.
Na razie wysłałem im zgłoszenie problemu, ale znając życie zostanie ono olane i dostanę standardowe "ble ble ble, trzeci świat, ble ble ble, epub i spierdalaj drogi kliencie".
Gdy pytałem jakiś czas temu o możliwość zliknowania konta w Google Play, bo przecież już w Polsce mamy to też mi kazali na drzewo spadać.
Dlatego nie dajcie się nabrać i nie kupujcie. Nie warto. Wywalicie tylko pieniądze w błoto.
Podobne postybeta
Harry Potter po polsku jako ebook - jak i gdzie użyjesz
Gdy się da kupuj ebooki, które można pobrać jako MOBI, ale i EPUB :-)
HP7 bez manifestu ;-)
Weekend
Foczka #2 ;-)
sobota, kwietnia 12, 2014
[Updated] Największe zagadki wszechświata - imieniny, kto ustalił, że taka Grażyna ma imieniny 1 kwietnia?
Od dawna mnie zastanawia pytanie skąd się biorą daty imienin.
Taką prostą odpowiedzią jest to, że są jakoś związane z katolickimi świętymi czy błogosłowionymi (trudne słowo, może lepiej "kandydatami na świętych").
Np. taki św. Stefan był zszedł z tego świata 15 sierpnia i 15 sierpnia są imieniny Stefana (ale też 16 sierpnia...).
Dla np. Przemysława można by pewnie też jakoś podobnie znaleźć wyjaśnienie... (chociaż podobno świętego żadnego o tym imieniu nie ma ;-)). Ale OK, mogli sobie wymyślić i wkleić, mieli na to ponad 800 lat).
Ale prawdziwy problem jest z Grażyną.
Do 1823 roku to imię nie istniało. Dopiero Mickiewicz je stworzył pisząc Grażynę.
Pewnie Grażyny też nie zaczęły się rodzić od razu po 1823 roku.
A jednak Grażyna ma aż 3 dni w które obchodzi imieniny...
No to się pytam kto ustalił te daty?
Kto ma taką władzę?
Kto mu ją dał?
I najważniejsze, co ten ktoś z tego ma? ;-)
Update:
+Tomasz Kwiatkowski na Google+ wskazał miejsce gdzie jest częściowa odpowiedź ;-)
"Winnym" części dat jest Wojciech Sawicki, który w latach 70 i 80 odpowiadał za redakcję kalendarzy ;-)
Podobne postybeta
Samsung nie umie w software ;-)
Autozdrada ;-)
DVD BtVS sezon 2
Trzy wielkie zagadki ;-)
Kopernik i zasada kopernikańska, później Darwin i Teoria Ewolucji... co będzie kolejne? Silne AI czy synetyczne życie?
Taką prostą odpowiedzią jest to, że są jakoś związane z katolickimi świętymi czy błogosłowionymi (trudne słowo, może lepiej "kandydatami na świętych").
Np. taki św. Stefan był zszedł z tego świata 15 sierpnia i 15 sierpnia są imieniny Stefana (ale też 16 sierpnia...).
Dla np. Przemysława można by pewnie też jakoś podobnie znaleźć wyjaśnienie... (chociaż podobno świętego żadnego o tym imieniu nie ma ;-)). Ale OK, mogli sobie wymyślić i wkleić, mieli na to ponad 800 lat).
Ale prawdziwy problem jest z Grażyną.
Do 1823 roku to imię nie istniało. Dopiero Mickiewicz je stworzył pisząc Grażynę.
Pewnie Grażyny też nie zaczęły się rodzić od razu po 1823 roku.
A jednak Grażyna ma aż 3 dni w które obchodzi imieniny...
No to się pytam kto ustalił te daty?
Kto ma taką władzę?
Kto mu ją dał?
I najważniejsze, co ten ktoś z tego ma? ;-)
Update:
+Tomasz Kwiatkowski na Google+ wskazał miejsce gdzie jest częściowa odpowiedź ;-)
"Winnym" części dat jest Wojciech Sawicki, który w latach 70 i 80 odpowiadał za redakcję kalendarzy ;-)
Podobne postybeta
Samsung nie umie w software ;-)
Autozdrada ;-)
DVD BtVS sezon 2
Trzy wielkie zagadki ;-)
Kopernik i zasada kopernikańska, później Darwin i Teoria Ewolucji... co będzie kolejne? Silne AI czy synetyczne życie?
Znowu czytam Samolubny gen.
Nie wiem czemu, ale bardzo lubię tą książkę.
Teraz czytam akurat rozdział 5 o agresji w którym jest o strategiach stabilnych ewolucyjnie.
Biologia czy zoologia pokazywana przez Dawkinsa wydaje się być nawet ciekawsza od programowania ;-)
Problemy są tylko w tym, że żeby dotrzeć do tych fajnych matematycznych rzeczy i symulacji trzeba się męczyć z prawdziwymi zwierzętami ;-) a to nawet gorsze niż z ludźmi.
Czytając można zrozumieć czemu ta książka Dawkinsa jest klasykiem jeśli chodzi o literaturę popularno naukową.
Klarowność wywodów, prostota przykładów i używanie prostego języka są genialne. Nie dziwota, że wiele anglojęzycznych uczelni używa Samolubnego Genu na wykładach z literatury jako jednego z najlepszych przykładów tego jak powinna wyglądać literatura popularno naukowa.
Jeśli ktoś jeszcze nie czytał to zachęcam, jest naprawdę wciągająca.
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Potęga ebooka ;-)
Samolubna Tajemnicza Wyspa Genów ;-)
Nieuki
Google AppInventor for Android, ktoś się już bawił?
Papier nad e-booki :-)
piątek, kwietnia 11, 2014
Duże obrazki...
Jak zwykle samo dodanie kodu, który jest odpowiedzialny za ficzer to tzw pikuś..
Problemy zaczynają się przy UI...
Na razie wygląda to tak:
Gdy użytkownik będzie chciał zmienić rozmiar to wyglądać będzie tak:
A sama opcja w ustawieniach wygląda tak:
Pięknie nie jest, ale nie jest jeszcze tragicznie ;-)
Teraz trzeba potestować i można wrzucać do Google Play.
Problemy zaczynają się przy UI...
Na razie wygląda to tak:
Gdy użytkownik będzie chciał zmienić rozmiar to wyglądać będzie tak:
A sama opcja w ustawieniach wygląda tak:
Pięknie nie jest, ale nie jest jeszcze tragicznie ;-)
Teraz trzeba potestować i można wrzucać do Google Play.
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Duże obrazki w Bloggeroidzie
Smile Challenge - zapraszam do testów ;-)
Zdjęciofilm :-)
Clickbait detector ;-) - czyli próbujemy użyć naiwnego klasyfikatora Bayesowskiego do rozpoznawania clickbaitów ;-)
Roboty są trudne ;-)
czwartek, kwietnia 10, 2014
Duże obrazki w Bloggeroidzie
Pracuje właśnie nad dodaniem możliwości decydowania o rozmiarze obrazków w postach tworzonych przy pomocy Bloggeroida.
Żeby mogły być nawet tak duże:
Na razie można sterować tylko domyślnym rozmiarem przez zmiany w ustawieniach... Który to ekran na razie wygląda tak sobie:
Ale ogólny kierunek mi się podoba ;-)
Zresztą stosuje podejście kaizenowe ;-) zamiast dodać cały ficzer, zaczynam od wersji minimum ;-)
Żeby mogły być nawet tak duże:
Na razie można sterować tylko domyślnym rozmiarem przez zmiany w ustawieniach... Który to ekran na razie wygląda tak sobie:
Ale ogólny kierunek mi się podoba ;-)
Zresztą stosuje podejście kaizenowe ;-) zamiast dodać cały ficzer, zaczynam od wersji minimum ;-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Duże obrazki...
Workflow dla Alfreda do dodawania tasków z projektami i labelkami do Todoista :-)
Jak używamy Java'y ;-)
Patrzajcie w kod a znajdziecie ;)
Dzielenie się z Bloggeroida...
niedziela, kwietnia 06, 2014
Macbook PRO Retina i OS X po 2* tygodniach
Sprzęt nadal robi na mnie olbrzymie wrażenie.
Jest po prostu super :-)
I to nie jest tylko moje wrażenie, do tej pory w moim teamie nikt nie nosił laptopa na spotkania bo było to dość nieporęczne, teraz coraz częściej wszyscy, którzy się zMACowali przynoszą laptopa na spotkania.
W końcu używanie Hangouts czy Skypea do prowadzenia konferencji nie jest trudnym i wymagającym procesem. Po prostu się klika i wszystko działa jak powinno.
Nie trzeba nawet podłączać zewnętrznych głośników czy mikrofonu, dobrze słychać i dobrze jest się słyszanym.
Co prawda PeCetowe laptopy to drugie też już zwykle załatwiają to z pierwszym nie jest jeszcze tak różowo.
Największą wadą Maca jest to, że jak się go przynosi na spotkanie to trudno stwierdzić z której strony jest przód, a z której tył ;-)
Wbrew pozorom to to co widać po prawej to laptop gotowy do otwarcia ekranem do użytkownika ;-)
Podobne postybeta
Chyba wybiorę OS X
OS X po tygodniu - tak sobie
C# miewa swoje plusy ;-)
Macbook Pro Retina i OS X po 24 godzinach
Klawiatura i skróty, czemu wszyscy robią je "ciut" inaczej? ;-)
Jest po prostu super :-)
I to nie jest tylko moje wrażenie, do tej pory w moim teamie nikt nie nosił laptopa na spotkania bo było to dość nieporęczne, teraz coraz częściej wszyscy, którzy się zMACowali przynoszą laptopa na spotkania.
W końcu używanie Hangouts czy Skypea do prowadzenia konferencji nie jest trudnym i wymagającym procesem. Po prostu się klika i wszystko działa jak powinno.
Nie trzeba nawet podłączać zewnętrznych głośników czy mikrofonu, dobrze słychać i dobrze jest się słyszanym.
Co prawda PeCetowe laptopy to drugie też już zwykle załatwiają to z pierwszym nie jest jeszcze tak różowo.
Największą wadą Maca jest to, że jak się go przynosi na spotkanie to trudno stwierdzić z której strony jest przód, a z której tył ;-)
Nie widziałem jeszcze PeCetowego laptopa o takiej jakości jak ta, którą ma Macbook PRO Retina.
OS X mnie jednak nadal nie uwiódł. Nie jest zły. Jest bardzo dobry, ale nie jest jakoś znacząco lepszy od Ubuntu czy od Windows 7.
Największą wadą jest nadal to, że cały Mac nie do końca taki jak inne PC. Klawiatura działa ciut inaczej.
Wszędzie indziej skróty klawiszowe w aplikacjach są na CTRL, w Macu są na CMD. Wszędzie działają Home/End w Macu nie.
To drugie niestety sprawia, że przez pracowanie codziennie po 8 godzin na OS X już na Windows częściej używam ALT-strzałka w prawo jako ekwiwalentu End i ALT-left dla Home, choć nie działa to aż tak fajnie.
Ciągle brakuje mi grida dla workspace'ów. Mogę go mieć za 18 USD bo tyle kosztuje programik jaki do tego znalazłem, ale nie wiem nawet jak jest z instalowaniem prywatnego oprogramowania na firmowym sprzęcie.
Ciągle nie mam odpowiedzi na pytanie, które pchnęło mnie wpierw do Ubuntu, a teraz do OS X ;-)
Nadal nie wiem co będzie na moim kolejnym "głównym" komputerze, czy Ubuntu albo inny Linux czy OS X.
Gdyby chodziło o sprzęt to byłby to właśnie Macbook PRO Retina, ale z softem nadal bardziej skłaniam się ku Ubuntu.
Chociaż i tak pewnie jak zdejmę już swoje embargo to najpierw kupię sobie Macbooka Aira ;-)
* - tak naprawdę to 3, ale przez tydzień miałem urlop i moje kontakty z pracowym laptopem ograniczały się do koniecznego minimum ;-)
Podobne postybeta
Chyba wybiorę OS X
OS X po tygodniu - tak sobie
C# miewa swoje plusy ;-)
Macbook Pro Retina i OS X po 24 godzinach
Klawiatura i skróty, czemu wszyscy robią je "ciut" inaczej? ;-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)