niedziela, czerwca 10, 2007

Jak VHDL obalił komunizm

Popularna teoria w Polsce głosi, że PRL czy ogólnie cały Układ Warszawski rozmontowali Lech Wałęsa z Janem Pawłem II [ostatnio wg oficjalnej wykładni historii wg PiS ustrój rozmontowali bracia Kaczyńscy z niewielką pomocą osób trzecich, takich jak Anna Walentynowicz, czy małżeństwo Gwiazdów], bardziej rozsądni zdają sobie sprawę z tego, że swój niemały udział w tym miał też Michaił Gorbaczow, a w przypadku PRLu także Wojciech Jaruzelski i paru innych z wieruszki PZPR.
Jednak kilka lat temu usłyszałem na Politechnice Śląskiej bardzo ciekawe stwierdzenie z ust jednego z profesorów, szło ono mniej więcej tak: "Tak naprawdę komunizm obalił VHDL".
Później profesor wytłumaczył, że dokładniej to dokonali tego protoplaści VHDLa, czyli wszelkie języki opisu hardware-u, czy jak kto woli układów elektronicznych.
Języki te pozwoliły na znaczne przyśpieszenie tempa prac nad nowymi generacjami układów scalonych, nie trzeba było wydawać już olbrzymich pieniędzy na to by budować prototypu układu tylko po to by przekonać się, że układ nie działa. Wystarczyło zaprojektować układ i uruchomić symulator, który sprawdził jak układ działa, jeśli wszystko było OK, można było budować prototyp.
Dzięki temu kraje takie jak USA były w stanie rozwijać swoje projekty kilkadziesiąt razy szybciej niż ZSRR. Przy okazji koszty prowadzenia tych projektów były o wiele niższe.
Szybszy rozwój elektroniki dawał szybsze procesory, a te wpływały na jeszcze szybszy rozwój elektroniki i innych sektorów. Szybsze komputery pozwalały na budowanie lepszych silników, które dawały większą moc z mniejszych ilości paliwa. Pozwalały na lepsze przewidywanie pogody i tym podobne. Gospodarki państw zachodnich stawały się coraz bardziej wydajne, a państwa Układu Warszawskiego stały niemal w miejscu.
I to zabiło "komunizm" [w cudzysłowach bo to komunizm żaden nie był, raczej wypaczionizm, czyli ustrój w którym wypaczono większość jego teoretycznych założeń ;-)], a w każdym bądź razie wbiło wielki gwóźdź do trumny.


Podobne postybeta
Polska kapliczka
"Przefazowana" TV
Komunizma!=Faszyzm
Historia +1
Patriotyzm

2 komentarze:

  1. Kiedyś słuchałem wykładu Stanisława Lema, już nie pamiętam gdzie - na UJ albo na Politechice Krakowskiej (słuchałem tylko dwóch jego wykładów na żywo, musiał to powiedzieć na którymś z nich). On tam mówił, że kiedyś widział, czy sam sporządził (nie pamietam zbyt dobrze) wykres oparty o ekonomiczny rozwój państw obu systemów, bardzo prosty. Krzywe jakoś tam przecinały się w okolicach lat 80 - wtedy blok wschodni powinien był zbankrutpować. I zbankrutował.
    To ciekawe zagadnienie, bo jesli było to takie przewidywalne, nie dziwią teorie (którym sam nie daję przesadnej wiary z wielu innych powodów) na temat tego, że do swojego upadku przygotował się. W Polsce objawem takiego prozygotowania się miałby być ruch reform Rakowskiego, uwłaszczenie nomenklatury i w dalszej perspektywie układ okrągłostołowy.
    To, poza wszystkim innym (tj. prawdziwością tego twierdzenia, jego znaczeniem dla polityki w ogóle) ciekawa narracja historyczna. Trochę pachnąca czymś w rodzaju "Fundacji" Asimowa - no może niedokładnie, ale jakimś wielkim projektem. Złym, ale wielkim.
    Poza tym, apropos tego co piszesz o komuniźmie. To trochę tak, że nie udało się tego projektu doprowadzić do końca (był zbyt sprzecznyz naturą ludzką). Ale nawet częściowa jego realizacja to potworność. Pełna byłaby apokalipsą. Uwierz mi - nie chciałbyś żyć w komuniźmie, ani tym niedoskonałym a już w ogóle w doskonałym.
    Sądzę, ze trochę mylisz komunizm z jakąś radykalną ideą socjaldemokratyczną. O ile dobrze sobie przypominam, Lenin i inni socjaldemokratów traktowali jak wrogów, większych bodaj niż kapitalistów czy imperialistów. Chyba dlatego, że znajdowali posłuch u tych samych grup społecznych proponująć program znacznie mniej radykalny. Słowem - konkurowali o tę samą niszę ekologiczną ;). Coś z tego antagonizmu (co do zasady) widzę dzisiaj w zmaganiach PiS-PO. Ale to zupełnie inna historia.
    Poza tym ja nie jestem nawet socjaldemokratą, więc mogę się nie znać. No nie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do komunizmu to sam nie jestem jego zwolennikiem. Kiedyś Arthur C. Clarke napisał, że chociaż komunizm w swych założeniach to ustrój doskonały to całkowicie się skompromitował tym do czego doprowadził.
    Świetnie wady komunizmu widać w książkach braci Struggackich, ten ustrój jest tam po prostu przerażający, totalny utylitaryzm, wszystko nawet pasje ludzi winny być podporządkowane jakiemuś wyimaginowanemu dobru ludzkości. Komunizm wymaga też by przy władzy byli ludzie idealni, którzy kierowaliby się tylko dobrem ogółu.
    Pisząc, że w Polsce nie było komunizmu mówię tylko o faktach politycznych, w Polsce istniała własność prywatna, rolnicy mieli ziemię, istniała prywatna przedsiębiorczość, ze wszystkich państw które próbowały przez to przechodzić najbliżej z dużych krajów były Chiny przed śmiercią Mao, choć i oni przesadzali z tym kawałkiem z mordowaniem ludzi.
    Ustrój jaki mieliśmy w Polsce od lat 60 nazwałbym ustrojem pragmatycznym, władze PRL świadome naszego położenia geopolitycznego starały się jakoś utrzymać w takim miejscu żeby mieć trochę swobody od ZSRR z jednej strony, a z drugiej strony nie przeginać zbytnio bo ZSRR mogło postanowić "ratować" Polskę tak jak Czechosłowację.
    Jednak w mojej opinii PRL był i tak lepszy od Polski sanacyjnej, w PRLu chociaż duża grupa ludzi doznała czegoś co wzgardliwie nazywa się awansem społecznym.
    Choć zgadzam się z tym, że na początku lat 80 państwa socjalistyczne były zbankrutowane to nie wierzę w "Układ" który poprzez Magdalenkę i Okrągły Stół doprowadził do ustawienia nomenklatury. Rakowski jest teraz dziennikarzem, Jaruzelski staruszkiem, Kiszczak tak samo, jedyni z wieruszki PRL którzy teraz mają kasę to Jerzy Urban i Marek Król z Wprost. Z tym, że Urbanowi do PZPR pozwolono się zapisać dopiero w 89, a Król z Wprost wspiera od początku prawicę.
    Co do idealnego ustroju gospodarczego to dla mnie taki ustrój ma Szwecja :-)

    OdpowiedzUsuń