Parę miesięcy temu w czasie drogiej ropy, a i ostatnio przy okazji awantury gazowej między Rosją a Ukrainą pojawiały się w naszych przekaziorach entuzjastyczne opinie o energetyce atomowej...
Ciekawe, że te same przekaziory jeszcze parę lat temu podsycały fobie antyatomową.
Ale ja o czymś innym. Lekko przeraża mnie głoszenie, że atom to nasza przyszłość.
I nie dlatego żebym uważał, że atom to zło - wręcz przeciwnie, podoba mi się. Chodzi mi raczej o racjonalność twierdzenia, że atom jest lekarstwem na wszelkie problemy z produkcją energii.
Zacznijmy od tego, że w chwili obecnej około 15% energii elektrycznej na świecie jest produkowane w elektrowniach atomowych, a znanych zasobów paliwa jest na 80 lat przy obecnym zapotrzebowaniu na paliwo.
Jeżeli więc cała energia elektryczna na Ziemi produkowana byłaby w elektrowniach atomowych to paliwa ze znanych zasobów starczy na całe 12 lat. I to przy założeniu, że zapotrzebowanie na energię nie wzrośnie.
Nie nazwałbym więc w takim przypadku energetyki atomowej przyszłościową. Szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę, że budowa elektrowni to od 5 do 10 lat, a jej czas pracy to 30-40 lat. W takim przypadku wystarczy by światowa produkcja energii elektrycznej w elektrowniach atomowych wzrosła 2 razy, i elektrownia skończy swój żywot akurat wtedy gdy skończy się paliwo...
Nadzieją mogą być nowe złoża, albo przejście na inną technologię. Obiecująca jest podobno technologia produkcji energii elektrycznej w reaktorach atomowych w oparciu o uran U-238, którego jest ponad 100 razy więcej niż wykorzystywanego obecnie U-235. Sęk w tym, że jak na razie jest tylko 1 reaktor produkujący energię w taki sposób. Jednak proces produkcji paliwa jest tu trudniejszy i paliwo jest prawie 2 razy droższe [co nie przekłada się znów tak bardzo na cenę energii, bo główny koszt to budowa samej elektrowni]...
Z tym, że z tego co słyszałem nasi włodarze myślą o normalnych reaktorach, takich jakich używa się w większości elektrowni, czyli o takich do których paliwo może się wkrótce skończyć... Zresztą, to dowodzi wg. mnie tego, że całe to gadanie o energii atomowej nie wynika z takich planów, a jedynie z PR :-(
Dlatego, wydaje mi się, że bardziej rozsądne niż kłapanie o elektrowniach atomowych byłoby przyjrzenie się źródłom odnawialnym. Są jak na razie droższe, ale wiatru, wody i światła słonecznego powinno starczyć na ciut dłużej ;-)
A wszystko do czasu jak w końcu opanujemy fuzję jądrową :-) [albo wszędzie będziemy używać reaktorów na U-238, tam paliwa może nam starczyć podobno nie tylko na tysiące, ani nawet na miliony, a na miliardy lat ;-)]
Btw. jest zawsze nadzieja, że Google'owa inicjatywa RE<C się sprawdzi ;-)
Podobne postybeta
Jajx.........
Kontrolowana potęga
Cena benzyny w górę, wydatki na paliwo w dół ;-)
Jebana ignorancja
A mnie tam jednak prosty model klimatyczny przekonuje do twierdzenia, że mamy wpływ na zmiany klimatyczne i że globalne ocieplenie może być faktem
środa, stycznia 28, 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz