OK, trzeci raz zaczynam i piszę znów o czymś innym ;-)
Lubię oglądać CNBC, szczególnie program który dla własnej potrzeby zwę raportem, chociaż w rzeczywistości nazywa się jakoś inaczej. Pokazują najważniejsze newsy ekonomiczno-gospodarcze ze wszystkich dni tygodnia, dlatego można usłyszeć np. we wtorek że Toyota będzie "naprawiać" soft w 441 tysiącach Priusów, a później w czwartek że do tej liczby dołączy jeszcze taka, to a taka. Tak widać jak to się zmieniało w ciągu tygodnie.
I w tym tygodniu poczesne [dokładniej to już poprzednim ;-)] miejsce zajmowały problemy Grecji. To jak rząd Grecji chce naprawić finanse i jak się różne grupy przeciwko temu stawiają.
Rząd chce podnieść akcyzę na paliwo, to protestują taksówkarze i właściciele stacji benzynowych. Rząd chce zablokować pensje w budżetówce tak by pensje powyżej 2000 Euro nie rosły, to protestuje budżetówka. Rząd chce zablokować premie roczne i ściąć pensje menadżerów w państwowych firmach o połowę i znów protestują związki zawodowe. W końcu rząd chce obniżyć próg dla 40% podatku dochodowego z 75 tysięcy Euro rocznie do 60 tysięcy i protestują ci lepiej zarabiający.......
A jak się słucha ludzi, którzy protestują to jest tak, że związkowcy i pracownicy firm państwowych uznają, że za kryzys powinni zapłacić bogaci bo to oni są winni, gdy pytają bogatych to ci znów mówią, że podatki powinny zostać jakie są, ale rząd dobrze robi przycinając strefę budżetową.
Ogólna konkluzja jest taka, że wszyscy się zgadzają, że z kryzysem należy walczyć i wszyscy uważają, że za kryzys powinni zapłacić inni, nie oni ;-)
Fajne :-)
Zawsze jakoś tak myślałem, że to my Polacy jesteśmy tacy, ale teraz do mnie dotarło, że to tak cały świat. Albo chociaż ta część związana z zachodnią cywilizacją [z tym, że to też Rosja, Chiny i Japonia się w nią łapią ;-)].
Zapomnieliśmy podstaw matematyki. Żeby wyjąć trzeba włożyć.
Jakiś czas temu znalazłem gdzieś artykuł o "zabawnych" badaniach socjologicznych w USA, np. z jednej strony powiedzmy 60% amerykanów uważało, że rząd Obamy wydaje za dużo pieniędzy na pakiet stymulacyjny, z drugiej zaś strony 80% amerykanów uważało, że rząd za mało pomaga firmom w wyjściu z kryzysu ;-) [OK, tam były różne, różniste przykłady i może nie brzmiały dokładnie tak jak je opisałem, ale idea była właśnie taka].
To coś podobnego do Polski, gdzie większość ludzi uważa, że NFZ daje nam za mało w ramach opieki medycznej, ale z drugiej strony większość uważa, że płacimy NFZowi za dużo. To samo z ZUSem, z jednej strony chcemy wyższych emerytur, z drugiej chcemy żeby ZUS był tańszy.
Tylko mało kto się zastanawia nad tym, że taki NFZ czy ZUS mają dokładnie tyle pieniędzy ile im damy w ramach składek, plus to co rząd doda z pożyczenia pieniędzy.
Tu panuje ogólna opinia, że "une kradnom" bo większość z nas uważa, że płaci za mercedesa a dostaje malucha. Za to każda próba pokazania, że płacimy za zdezelowanego malucha, a nie za mercedesa kończy się argumentem, że tam jest dużo pieniędzy bo wystarczy popatrzeć na parking gdzie parkują lekarze ;-)
Ale z drugiej strony jak napisano w Mądrości Tłumów w USA przeprowadzono eksperyment świadomego głosowania, najpierw zaproszono grupę wylosowanych obywateli i zabrano w ramach ankiet ich "poglądy" po czym pozwolono im dyskutować przez kilka dni w ramach paru paneli, w trakcie których różni ekspercie przedstawiali np. jak działa rynek akcji czy usług medycznych, po czym goście dyskutowali o tym co usłyszeli, o własnych poglądach na dany temat i tak dalej. Pod koniec zebrano znów ankietami poglądy uczestników "zabawy" i okazało się, że się zmieniły! Ludzie zrozumieli.
"Banda głupich i nie wykształconych" jak postrzegamy jednak ogół była w stanie zrozumieć jak działa państwo.
Arthur C. Clarke w Świetle Minionych Dni opisał taki idealny system demokracji bezpośredniej, który zaczął się w internecie [OK, tam to było bardziej złożone bo do tego wszystkiego doliczyć trzeba jeszcze urządzenie, które pozwalało właśnie ujrzeć to światło minionych dni ;-) czyli coś co przy pomocy maszyny Casimira zbudowanej "na fulerenach" [btw. teraz najbardziej seksowną formą węgla nie są już fulereny, a grafen ;-)] tworzyło tunele czasoprzestrzenne którymi można było obserwować przeszłość, ale które zaczęły się jako "urządzenia" do bezpośredniej komunikacji [z prędkością wyższą niż prędkość światła, bo przez "nadprzestrzeń", i niektórzy uczestnicy tej nowoczesnej Agory byli połączenie takimi tunelami bezpośrednio między mózgami]. Ale jakoś nie widać żeby się taki ruch tworzył.
A przydałby się. Bo jak wszyscy patrzymy na świat tak, że uważamy, że oczywiście ktoś powinien ponosić koszty, ale tym kimś powinien być ktoś inny to możemy mieć problem ;-)
Ha! zróbmy eksperyment, spróbujmy zmienić konstytucję tak by z naszego 560 osobowego parlamentu wybierać połowę w sposób losowy? 230 posłów i 50 senatorów byłoby wybieranych w wyborach powszechnych, a kolejnych 230 posłów i kolejnych 50 senatorów przy pomocy losowania. Albo jeszcze lepiej, przed każdym ważnym głosowaniem projekty ustaw byłyby przesyłane do powiedzmy 10 tysięcy obywateli i ci, z nich którzy by je przeczytali i zdali test z wiedzy o dokumencie ;-) także głosowaliby nad jego przyjęciem lub odrzuceniem ;-)
Ciekawe jakby to działało :-)
Podobne postybeta
zVATowani 2
Demokracja 3.3 ;-)
In vitro
1 na 9 głosów
Projekty Informatyczne - Mity ;-)
poniedziałek, lutego 15, 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tak zgadza się ZUS i NFZ ma dokładnie tyle ile płatnicy tam włożą,ale nie wszystko im oddaje. Zdecydowana większość składek idzie na koszty ich działania. Dlatego ludzie słusznie mówią, że "oni kradną". Mniej niż 50% ludzi pracujących w służbie zdrowia pracuje przy chorych. W skarbówce w 36 mln Polsce pracuje tyle ludzi ile w ponad 300 mln USA. Składka emerytalna przy średniej krajowej odkładana na lokacie daje ponad 2 razy większą emeryturę niż z ZUS-u z samych odsetek, a jeszcze dzieci dostaną kilkaset tysięcy, a jak umrzesz przed 65 to ZUS zabiera całe twoje oszczędności, więc łatwo sobie uświadomić potworną skalę "złodziejstwa". Zdecydowanie wolę czytać Twoje wpisy o informatyce, przynajmniej nie irytują mnie socjalistyczne nonsensy w wypowiedziach o gospodarce.
OdpowiedzUsuńCiśnienie mi skoczyło do góry;-))). Chodzi o to że szlak człowieka trafia gdy widzi jak trwonione są jego pieniądze. W szpitalach, gdzie dalej obowiązuje zasada "Czy się stoi, czy się leży (...) się należy", w ZUS - ach gdzie wypasione matrony, dostają pensje co miesiąc za picie kawy, a ewentualnego petenta, który jest na tyle bezczelny, aby spytać, poprosić o wyjaśnienia, traktują jak najgorszego wroga.... i to wszystko za nasze, ciężko zarobione pieniądze. W tych molochach z poprzedniej epoki nikomu nie zależy na ekonomi, konkurencyjności czy dobrej opinii. Wiem że nie da się zrobić rewolucji i wszystko rozwalić , ale myślę że naród sam zdecyduje wybierając prywatną konkurencje.
OdpowiedzUsuń@Anonim - wszystko ładnie, tylko po pierwsze koszty utrzymania NFZ gdy był jeszcze kasami chorych miał wynosić 2% budżetu, w przypadku prywatnych firm w USA jest to minimum 15%, po drugie stwierdzenie, że "mniej niż 50% ludzi pracujących w służbie zdrowia pracuje przy chorych" brzmi bardzo dobrze, ale jak to się ma w innych krajach? Możemy nie wliczać kucharek, sekretarek medycznych, whatever i wtedy ten stosunek będzie lepszy, ale nadal na całym świecie są ludzie którzy pełnią taką role i jest ich podobna ilość.
OdpowiedzUsuńW USA każdy stan ma własne służby do pobierania podatków i IRS zatrudniający 101 tysięcy osób [u nas urzędy skarbowe zatrudniają 65 tysięcy osób] jest tylko organem centralnym odpowiedzialnym za podatki federalne. [Btw. mamy 38 mln obywateli ;-)]. Jest jeszcze to, że w Polsce, krajach UE i jeszcze paru jest VAT, który w USA jest nieznany [ale administracja Obamy się zastanawia nad jego wprowadzeniem bo USA w chwili obecnej z 11 programów rządowych tylko 4 finansuje z podatków resztę z pożyczek, łącznie z tym, że cała dyplomacja jest finansowana z pożyczek :-)].
Co do lokaty to policzyłem ją dla siebie [założyłem, że co roku wkładał bym tyle ile muszę płacić na ubezpieczenie emerytalne i wysokie oprocentowanie równe 7%] i wyszła mi emerytura w wysokości 12 tysięcy złotych przez 13.3 roku bo tyle średnio wg. statystyk będzie żył mężczyzna od 65 roku życia, z ZUS i OFE wyszło 8705 złotych. Z tym, że w przypadku przeżycia np. 30 lat powyżej 65 roku życia ZUS i OFE dalej będą płacić a lokata się "skończy". Przy bardziej realnej lokacie 5% moja "emerytura" z niej wynosiłaby jakieś 7200 złotych czyli mniej niż z ZUS i OFE.
Co do pieniędzy z OFE to po śmierci osoby ubezpieczonej przechodzą one na "konto" beneficjentów/osób uposażonych i dopiero gdy takich osób brak to pieniądze te trafiają do masy spadkowej. Kasa z ZUS wpada chyba znów do "wora".
Pieniądze które trafiają do ZUS i NFZ w większości wracają do obywateli, nie są jednak dzielone wg. wkładu, to coś jak z UE, w której Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Włochy to główni płatnicy, a taka Polska to głównie "biorca" [w przypadku UE, koszty utrzymania UE to coś koło 4% chyba]. Tak samo ja do NFZ płacę składkę wystarczającą na pokrycie rocznego ubezpieczenia dla 5.5 osoby, ale za to kobieta koło 30 nie musi płacić 2-4 razy większego ubezpieczenia niż 30 letni mężczyzna [a tak to wygląda w prywatnych ubezpieczalniach bo przecież taka kobieta może złośliwie zajść w ciążę i trzeba będzie opłacić poród, opiekę w trakcie ciąży i jeszcze trochę podobnych rzeczy], tudzież rodzice małych dzieci nie muszą płacić za nie więcej niż za siebie [bo szpitalna opieka pediatryczna jest szalenie droga], dodatkowo większość ludzi, którzy nigdy nie zachorują na choroby nowotworowe płaci za drogie leczenie tych, którzy mieli pecha zachorować [btw. słynnej ostatnio "afery" o finansowaniu niestandardowej chemioterapii, ona się nazywa niestandardowa bo zwykle nie jest skuteczna :-( niektóre nowotwory świetnie się leczy chemioterapią, a niektórych się nie daje, ale nikt nie powie człowiekowi, który ma w perspektywie 6 miesięcy życia, że wydawanie po n tysięcy miesięcznie na jego leczenie to wyrzucanie pieniędzy w błoto].
@Agni3s - ja tam z ZUSem nie miałem nigdy styczności, przysyłają mi co roku "wyciąg" z mojego konta i tyle, chociaż mnie nie napastują jak geniusze z ING w celu sprzedaży mi III filaru ;-) A co do biurokracji z poprzedniego systemu to bym nie przesadzał ;-) Przyrost biurokracji w Polsce nastąpił po 1990 roku, największy w latach wprowadzania "reform ustrojowych", czyli administracyjnej [kupę nowych urzędników na szczeblu samorządowym], zdrowotnej [kasy chorych, później NFZ] i emerytalnej [wprowadzenie na mocy ustawy papierkologi do potęgi n, od wtedy zamiast 1 kartki co miesiąc z listą wszystkich pracowników i ich pensjami każdy pracodawca musi dostarczać plik dokumentów [średnio pół strony na jednego pracownika], fakt że teraz już elektronicznie, po czym ZUS na mocy tej samej ustawy musi dokonać podziału pieniędzy i przelać je do OFE]. Nie nazwałbym więc tego spuścizną po poprzednim ustroju ;-) To nowa jakość RP, a nie pokłosie PRL.
OdpowiedzUsuńJesteśmy, działamy i zapraszamy:
OdpowiedzUsuńwww.demokracja-bezposrednia.org