Zwykle nie przystępuje do grup na Facebook, ale dziś zrobiłem wyjątek i przystąpiłem do grupy Nie zgadzamy się na powszechny dostęp do broni!
Jaka jest moja motywacja? Prosta.
Nie zgadzam się na łatwiejszy dostęp bo broni bo nie chcę żeby ludzie w imię swojej wolności mieli łatwy dostęp do czegoś czym mogą odebrać lub ograniczyć moją wolność.
Nie zgadzam się na wolność ograniczania innym wolności.
Zwiększenie cudzego poczucia bezpieczeństwa nie może wpływać negatywnie na moje poczucie bezpieczeństwa.
O wiele bardziej się obawiam "dobrych obywateli", którzy w imię podkreślenia swoich argumentów będą wyjmowali broń, niż przestępców.
Państwa się nie boję, mam doskonały mechanizm zwany wolnymi wyborami i demokrację, które jak pokazały ostatnie lata potrafią naprawiać swoje błędy. Po wygranych wyborach przez PiS gdy obywatele zrozumieli, że PiS im się nie podoba demokracja pozwoliła szybko naprawić błąd i kolejne wybory odsunęły PiS od władzy. Nie żebym się cieszył z władzy PO, ale suweren wybrał.
Chcę mieć pewność, że gdy kiedyś ciemną nocą błąkając się w jakimś nieznanym terenie gdy zapukam do drzwi jakiegoś domu by spytać o drogę nie dostanę kulki w łeb bo właściciel się bał, a że miał broń to dał temu strachowi upust.
Wolność jednej osoby nie powinna ograniczać wolności innej osoby, posiadanie broni przez kogoś ogranicza zaś wolność wszystkich innych [tak posiadających, jak i nie posiadających broni]. Bo wystarczy by Kowalski miał zły dzień, pokłócił się z żoną oraz sąsiadami i w momencie gdy pies sąsiada narobi na jego trawnik przeleje się czara i Kowalski pójdzie wymierzać sprawiedliwość. Normalnie krzykiem i wyzwiskami, z bronią może pójść dalej.
Że byłyby badania?
Na prawo jazdy też niby były, a kto w ogóle rozmawiał z psychologiem lub psychiatrą? I jak 5 czy 15 minutowa rozmowa czy test ma sprawdzić czy ktoś aby przypadkiem nie jest "lekko" walnięty?
Jak ufam demokracji i temu, że złą władzę zawsze można jakoś obalić, to nie ufam rutynie przedstawicieli państwa. Nie ufam papierkom.
Dlatego też jestem przeciwny karze śmierci.
Żaden system prawny, żaden proces ani żadna procedura nie są w 100% odporne na błędy, jedyne co można robić to zmniejszać prawdopodobieństwo popełnienia błędu, ale nigdy do 0. Nie da się. Pokłady ludzkiej ignorancji i głupoty, a czasem po prostu złośliwości wydają się być w tym obszarze niewyczerpane.
Jak coś się dzieje rzadko i wymaga dużo latanie to jest szansa, że większość aktorów się przyłoży, ale jak coś staje się rutyną to po prostu cały proces zmieni się w podbijanie pieczątek. A w efekcie broń dostanę nie tylko "dobrzy obywatele", którzy niebezpieczni będą tylko jak im odbije [czyli nader często, bo kto może z ręką na sercu powiedzieć, że nigdy mu nerwy nie puściły i nigdy w przypływie gniewu nie zrobił czegoś głupiego?], ale też totalni psychole żyjący w przekonaniu, że wszyscy w koło chcą im zrobić krzywdę.
Dlatego jeszcze raz, ponieważ broń może służyć do ograniczenia lub odebrania mojej wolności to nie zgadzam się by w imię wolności posiadania broni ktoś nabył prawo do odebrania mojej wolności.
Moja wolność, wolność kogoś kto broni nie posiada jest "pierwotna", nie wymaga żadnego dodatkowego czynnika, jego wolność, wolność kogoś kto chce mieć prawo posiadania broni jest "wtórna", a do tego w sposób czynny ogranicza moją wolność.
Podobne postybeta
Ciągnie prawicę do Broni ;-)
... <- takie pewne niedomówienie.
To i ja planowałem zamach stanu?
Ja czegoś nie czaję....
Czy rynek z automatycznymi systemami transakcji to jeszcze rynek?
sobota, lutego 20, 2010
Dlaczego nie zgadzamy się na powszechny dostęp do broni?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ostatnie prawie 10 lat spędziłem w Austin w Teksasie, gdzie chyba prawie każdy mężczyzna ma broń, a niektórzy mają jej po pięć sztuk różnego rodzaju. Samemu jestem posiadaczem broni. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że czuję się 100 razy bezpieczniej w nocy w Austin, niż się czułem w latach 90tych w sam środek dnia w Krakowie, albo w rodzinnym Jaworznie wtedy i teraz też (bo właśnie w Jaworznie teraz przebywam). W Austin przestępczość jest praktycznie tylko w miejscach do których i tak nikt z tzw. klasy średniej się nie udaje - podobnie jest w Houston, gdzie przestępczość jest wyższa, ale praktycznie 100% przestępstw jest generowane przez latynoskich i murzyńskich handlarzy narkotykami z którymi normalni ludzie nie mają kontaktu. W Jaworznie, co wieczór na rynku zbiera się takie towarzystwo, że lepiej nie wychylać nosa - to, że nie mają broni niewiele zmienia. Przestępstw w Teksasie jest trochę więcej per capita niż w Polsce, ale dosięgają one w zdecydowanej większości samych przestępców (potyczki gangów narkotykowych) - w Polsce dosięgają głównie zwykłych obywateli. Przestępczość w Teksasie to nic w porównaniu z unickimi stanami, gdzie dostęp do broni jest o wiele bardziej ograniczony. Jeżeli ktoś będzie chciał się włamać do domu typowego dixie, musi się liczyć z tym, że może zginąć z rąk właściciela, albo sąsiada. Kiedy będzie chciał się włamać do domu typowego jankesa, może się liczyć z tym, że nie spotka go żaden opór, jedynie ręce uniesione wysoko w górze. Od maja zaczynam kontrakt w KSA (dokładniej w Jeddah), gdzie prawo do posiadania broni jest niezwykle liberalne, a przestępczość jest naprawdę znikoma. Byłem tam póki co parę razy i jest tam w całym mieście tak, jak jeszcze w niektórych małych miasteczkach w Teksasie, Arkansas albo Tennessee, gdzie możesz zostawić na ulicy na parę godzin pick-up'a wyładowanego sprzętem RTV i być o niego całkowicie spokojnym, bo wiesz, że nikomu z mieszkańców nawet przez myśl by nie przeszło, żeby dotknąć cudzej własności. To, do czego zmierzam to nie tyle pochwała prawa do broni, tylko pokazanie, że społeczeństwa potrafią się bardzo między sobą różnić to, co dla jednego społeczeństwa może być czymś nieodpowiednim, gdzie indziej może się znakomicie sprawdzać. Zatanawiam się po prostu, czy nie czułbym się w Jaworznie albo w pobliskich Katowicach bezpieczniej, mając przy sobie broń i wiedząc nawet, ze taka mogą mieć potencjalni napastnicy (ale wiedząc też, że tą broń będzie miał prawie każdy inny, porządny obywatel)... no i gdyby jeszcze prawo w Polsce podchodziło do obrony koniecznej w inny sposób - to się akurat poprawiło względem lat 90tych, kiedy to przestępcy mieli czelność oskarżać swoje ofiary o to, że zbyt mocno oberwali, ale jeszcze jest z tym naprawdę kiepsko.
OdpowiedzUsuńTylko, że w USA co roku ginie jakieś 6000-8000 osób z powodu broni palnej [nie mam aktualnych danych i szacuje na podstawie tego, że w 1989 roku było to 12 tysięcy osób rocznie], w Polsce mamy co roku koło 800 zabójstw [nóż, pobicie, pistolet i co tam jeszcze możliwe]. Czyli w Polsce masz porównywalną szansę na śmierć z cudzej ręki w ogóle z tym jaką masz w USA szansę na śmierć od broni palnej. A że ludzie zabijają się jeszcze na inne sposoby to w USA człowiek ma o 2.6 razy większe szanse na to, że stanie się ofiarą morderstwa. W Teksasie jest to blisko 2.7 razy większa szansa niż w Polsce [bo na niecałe 25 mln mieszkańców Teksasu jest co roku koło 1400 morderstw (dane na 2007, więc teraz pewnie będzie ich mniej, z 1200-1000]. Teksas wygląda gorzej w porównaniu z Kalifornią gdzie prawo do posiadania broni jest bardziej ograniczone. Jednocześnie Teksas przoduje w ilości wykonywanych wyroków śmierci. W Teksasie jest prawie tyle samo gwałtów co w Kalifornii, choć w Kalifornii żyje prawie 1.5 raza więcej ludzi niż w Teksasie. Czyli w Teksasie kobieta ma blisko 40% większe szanse by zostać ofiarą gwałtu niż w Kalifornii.
OdpowiedzUsuńW samym Austin jest ponad 2 razy większa gęstość przestępstw niż w LA.
Jak widać posiadanie broni daje fałszywe poczucie bezpieczeństwa, a do tego daje możliwość ograniczania wolności innych ludzi.
Co do "rasowości", to ciekawa sprawa, że USA broń jest o wiele bardziej popularna wśród białych i na przedmieściach, niż wśród Afroamerykanów.
Nie zrozumiałeś sensu mojej wypowiedzi. Ogólnie liczba zabójstw w Teksasie jest większa niż w Polsce, ale chodziło mi o to, że w mojej opinii nie jest to spowodowane dostępem do broni tylko innym społeczeństwem. W Polsce nie ma takich gangów i tak zorganizowanych grup przestępczych! W Polsce na przestępstwa jest narażony KAŻDY obywatel, a w Teksasie praktycznie tylko inni PRZESTĘPCY. Są po prostu rejony w które normalni ludzie się nie zapuszczają i tyle - w Polsce ludzie często są zmuszeni do życia w tych rejonach. Chciałbym zobaczyć jakby wyglądała przestępczość w Polsce gdybyście mieli w każdym większym mieście gangi z Salwadoru. I po co to porównanie do Kaliforni? Tam żyją w dużej mierze zupełnie inni ludzie. Czemu nie przyrównasz Teksasu do Michigan, Maryland albo Washington D.C. Takich miast jak Baltimore czy Detroit nie możesz przyrównywać do żadnego europejskiego miasta jeżeli chodzi o ludzi!
OdpowiedzUsuńRMK ok 800 zabójstw w Polsce i 6000 trupów w wypadkach drogowych czyli masz prawie 8 razy większą szansę zginąć na drodze niż być ofiarą zabójstwa, może więc powinno się zakazać posiadania samochodów, a pojazdy powinny posiadać tylko "służby przewozowe", tak jak broń posiadają służby porządkowe. Przecież ludzie nie powinni mieć prawa do wolności ograniczającej wolność innych. A mówiąc o broni nie przytaczaj stronniczo statystyk z USA, blisko 50% zabójstw popełniają afroamerykanie, których jest kilkanaście procent w populacji i to głownie bynajmniej nie z legalnej broni i akurat najczęściej w stanach gdzie dostęp do broni jest ograniczony. Stany ze swobodnym dostępem do broni są w końcówkach statystyk zabójstw w USA. A może dane z europejskiego podwórka rozjaśnią ci trochę lewacką perspektywę. Niemcy 30 sztuk broni na 100 mieszkańców, Finlandia 40, Francja 30, Wielka Brytania ponad 10 - wszystko poza Finlandią kraje o niższych statystykach zabójstw. No a Polska - poniżej 2 szt broni na 100 mieszkańców. Wygląda na to, że broń w rękach uczciwych obywateli zwiększa bezpieczeństwo (przykładów można podać jeszcze wiele). Skoro zatem uważasz, że w Polsce będzie inaczej to, albo masz kłopoty z interpretacją danych, albo uważasz Polaków za naród niezrównoważonych narwańców.
OdpowiedzUsuńA i jeszcze nie jedź przypadkiem do Szwajcarii, śmierć jak w banku (nomen omen), bo w każdym domu spluwa.
OdpowiedzUsuńMyśl przestępcy o tym że każdy właściciel posesji, którego chce okraść może "odstrzelić mu głowę" trochę wystudziłaby zapały niektórych delikwentów. Sama nie będę chciała być posiadaczką broni, z uwagi na dzieci, które mogłyby zrobić sobie nią krzywdę. Dla mnie najważniejsza jest możliwość wyboru, a więc możliwość wejścia w jej posiadanie. Nie uważam aby ktoś inny miał większe prawo decydowania o bezpieczeństwie mojej rodziny. Tak samo jak w przypadku hazardu, prostytucji innych absurdalnych zakazów i ograniczeń jestem za opodatkowaniem i daniem ludziom wyboru, możliwości stanowienia o swoim życiu. Co do kary śmierci, mam nadzieję że zostanie wprowadzona kiedyś i nie będziemy wszyscy pracować na utrzymanie w więzieniach np seryjnych morderców, dla mnie jest to absurdem, tylko umożliwimy im poniesienie konsekwencji wyborów jakich dokonywali odbierając życie niewinnym ludziom.
OdpowiedzUsuń@dkon - zacznijmy od USA i tego, że 50% zabójstw to Afroamerykanie. W takim przypadku nadal w USA masz o 50% większe szanse stać się ofiarą [zakładamy dla uproszczenia, że Afroamerykanie zabijają Afroamerykanów, a reszta mieszkańców USA zabija się między sobą] niż w Polsce.
OdpowiedzUsuńSamochód, czy nóż, od których też giną ludzie [od samochodów więcej] mają wysoką wartość dodaną. Sam liczyłem, że gdybym miał przejść ten dystans, który co roku przejeżdżam samochodem to kosztowałoby mnie to jakieś lekko licząc 62 tysiące złotych rocznie. Tak samochód jak i nóż wydłużają średnią życia [bo np. osoby starsze nie byłyby w stanie dotrzeć do lekarza, albo czegoś zjeść].
Broń palna też posiada wartość dodaną, i najwyższą ją ma gdy jest w posiadaniu Policji, w rękach zwykłych obywateli nie ma tej wartości dodanej bo nie ratuje w takich np. stanach, czy Niemczech tylu ludzi ilu co roku zabija.
Ogólnie ilość zabójstw w danym kraju koreluje z wieloma zmiennymi, np. z dostępnością do broni [słabo, bo tak jakieś 0.55], z rozwarstwieniem społecznym [0.43] i z przyrostem naturalnym [wysoko bo 0.7]. Silnie koreluje z "policyjnością" kraju, im wyższa tym mniej zabójstw.
Ale najważniejsze w tym jest to, że dostępność do broni NIE zwiększa bezpieczeństwa, za to ogranicza wolność poszczególnych jednostek. Bo jeśli można jeszcze wskazać jakąś dodatnią korelację między dostępnością do broni i liczbą zabójstw to nie ma dodatniej korelacji między dostępnością broni, a bezpieczeństwem.
Broń nie zwiększa bezpieczeństwa, a może służyć do ograniczania wolności innych ludzi.
Do tego dochodzi to, że co jak co, ale nie wierzę nie w naszych obywateli, bo jest prawie pewne, że nawet otwarcie dostępu do broni spowodowałoby, że mała liczba ludzi by tą broń chciała mieć, ale w machinę urzędniczą, która wydawałaby pozwolenia. Wiemy jak wyglądają badania na prawo jazdy, badania dla posiadaczy broni byłyby jeszcze zabawniejsze.
Co do Szwajcarii to tam każdy posiadacz broni miał szkolenie wojskowe.
@Agni3s - ale teraz możesz się starać o pozwolenie na broń. Wystarczy je uzasadnić. Np. właściciel kantoru dostanie je bez problemu, tak samo jeśli w Twojej okolicy było wiele napadów to też dostaniesz pozwolenie na broń. Tu nie chodzi o całkowity zakaz posiadania broni palnej, a o to by mieli ją tylko ci, u których ta broń spowoduje realny wzrost bezpieczeństwa.
OdpowiedzUsuńJeśli wszyscy właściciele domów będą posiadali broń to po prostu zmieni się taktyka ataków, po prostu przestępcy będą strzelać od razu. To jest ich "zawód" i starają się zminimalizować zagrożenie własnej osoby, powszechny dostęp do broni zmieni tylko model ich zachowań.
Co do kary śmierci, to jak pokazuje praktyka z USA jakieś 10% czy czasem więcej wszystkich skazanych okazuje się niewinna, często już po wykonaniu wyroku. Dodatkowo kara śmierci jest jedną z najdroższych, w USA coraz więcej stanów myśli o rezygnacji z kary śmierci, tudzież już z niej zrezygnowało i to z powodów ekonomicznych, bo jest zbyt droga. Utrzymywanie więźnia w celi śmierci [a przeciętnie siedzi tam coś koło 10-11 lat bo chodzi o to by zminimalizować szansę, że wyrok wykona się na kimś niewinnym] kosztuje tyle, że spokojnie wystarczyłoby na kilka dożywoci dla niego, do tego dochodzą koszty procesów i utrzymania całego aparatu związanego z karą śmierci. W USA mają jeszcze problem bo konstytucja nie pozwala na tortury, a źle wykonany wyrok śmierci torturą jest na pewno, bo co do tego jak jest z takim wykonanym "dobrze" to nie jesteśmy w stanie stwierdzić. Smażenie się przez kilka czy kilkanaście minut na krześle elektrycznym torturą jest, to samo duszenie się gdy jest się świadomym, a takie przypadki dość często się zdarzają.
Aspekt prawny też jest "ciekawy" bo daje się państwu prawo do zabijania swoich obywateli.
Co do posiadania broni w domu, to akurat okazuje się, że dla dzieci bardziej niebezpieczne jest posiadanie basenu [na podstawie danych z USA] bo więcej dzieci ginie w basenach niż od broni która jest w domu.
RMK zacznę od końca twojej wypowiedzi, cieszę się, że nie jesteś przeciwnikiem broni tylko jesteś przeciwnikiem braku przeszkolenia u jej posiadaczy, super zgadzamy się zatem, też wolę aby jej posiadacze potrafili się nią posługiwać - powinno to być warunkiem uzyskania pozwolenia.
OdpowiedzUsuńNie ma dokładnych danych mówiących ile osób przeżywa dzięki samochodom i ile jest ich więcej od ginących w wypadkach, tak jak nie ma danych mówiących ilu osobom broń uratowała życie (gdy bandyta zastrzeli bandytę, który go chciał zastrzelić w porachunkach to też się chyba liczy jako uratowanie), ale właśnie statystyki pokazują, że jest wyraźna korelacja między swobodą dostępu do broni i spadkiem ilości zabójstw w napadach. Wolę jeśli broniący się obywatel zastrzeli 3 bandytów niż 3 bandytów zakatuje 1 porządnego, a wtedy zgodnie z twoją logiką statystyka działa na niekorzyść dostępu (3 trupy i tylko jeden uratowany). Policja jest jak autobus, możesz dojechać, ale nie zawsze wtedy gdy potrzebujesz np. w środku nocy (policja Cię nie broni tylko złapie lub nie złapie twojego mordercę, którego potem będziemy żywić z naszych podatków do końca życia chyba że będzie grzeczny to wyjdzie po kilku- kilkunastu latach), broń jest jak własny samochód - korzystasz kiedy potrzebujesz i bardzo bardzo rzadko po to by zabijać.
Masowe masakry dokonywane przez szaleńców miały miejsca tylko w stanach o ograniczonym dostępie bo w innych eskapada psychola zakończyłaby się wcześniej - łatwo strzelać do bezbronnych. Było kilka przypadków, bodajże 1 w USA i kilka w Izraelu, gdzie szaleniec/zamachowiec został powstrzymany przez posiadacza broni.
@dkon - tylko, że to czy przeszkolenie jest prawdziwe czy fikcyjne to niestety już dość poważny problem. Prawo jazdy można swobodnie kupić, z posiadaniem broni w razie jej powszechnego dostępu też by tak było, między innymi dlatego, że z racji masowości musiałoby to wyjść spod nadzoru policji.
OdpowiedzUsuńStatystyki nie pokazują spadku ilości ofiar w napadach, w Polsce w napadach nie ginie praktycznie nikt, a dostępność do broni mamy 50 krotnie niższą niż w USA, w USA ginie więcej ludzi [procentowo, bo bezwzględnie też, ale ich tam więcej niż nas].
W ogóle więcej broni w prywatnych rękach oznacza więcej broni w rękach przestępców, bo łatwiej im ją zdobyć. Wystarczy się włamać do domu i ukraść broń. Tak zresztą trafia w ręce przestępców najwięcej broni w stanach. Po co się bawić w przemyt czy samoróbki jak można po prostu ukraść?
A przepisy o bezpiecznym przechowywaniu broni to fikcja bo są po prostu nieegzekwowalne, a zaostrzenie ich egzekowalności oznaczać będzie po prostu spadek liczby zgłoszeń kradzieży broni.
W Polsce ułatwienie dostępu do broni nie zwiększy bezpieczeństwa obywateli, ułatwi tylko przestępcom dostęp do niej. Ułatwi też wymuszanie na innych posłuszeństwa np. w awanturach domowych.
Jak wskazują wszelkie statystyki łatwy dostęp do broni nie zwiększa bezpieczeństwa obywateli, w takim przypadku po co ona komu?
Poczytaj Freakonomię, okazuje się że jedynym pewnym sposobem na zmniejszenie ilości przestępstw jest zwiększenie liczebności policji bo ktoś zaczyna wyłapywać przestępców i co mi nie do końca we smak bo kłóci się z moją wizją świat, ale też długość wyroków, im wyroki dłuższe tym mniej przestępstw. Danie ludziom dostępu do broni nie powoduje wzrostu bezpieczeństwa, za to ogranicza wolność ludzi którzy broni nie posiadają.
Jak do mnie kiedyś w sklepie gościu wyskoczył z nożem to wystarczyło, że się odchyliłem i był spokój, gdyby miał pistolet to nie byłoby tak spoko.
Zacznijmy od początku:
OdpowiedzUsuń1. Powszechny dostęp do broni ma sens w krajach gdzie każdy przechodzi przeszkolenie wojskowe i jest odpowiednio z bronią obyty. Plus szkolenie psychologiczne. USA - to akurat nietrafiony przykład, tam ludzie strzelają do siebie bez powodu, masa wypadków spowodowanych głupotą użytkowników broni, której jest tam masa. To nie sztuka mieć pistolet. Sztuka to nigdy z niego nie musieć strzelać, w miejscu innym niż strzelnica. A Amerykanie tego po prostu nie umieją - trudno więc zakładać że Polacy będą umieli.
2. Świadomość narodu polskiego w kwestii użytkowania jest tragiczna. I nie ma skutecznego mechanizmu kontroli - my jako policja nie możemy regularnie niczego sprawdzać - bo obywatel może nas po prostu nie wpuścić. Efekt? Wiesz ile mamy wypadków - postrzeleń, zastrzeleń, spowodowanych nie umiejętnym użytkowaniem i przechowywaniem broni, przez tych którzy mają ją legalnie? Zbyt dużo.
3. Broń w ręce nie daje gwarancji że nie spanikujesz w sytuacji kryzysowej, w zasadzie to nawet policjanci panikują. Strzelnica to tylko suchy trening, a w kryzysowej sytuacji łatwo pociągnąć za spust... za wcześnie.
4. Ledwie promil zabójstw w Polsce to efekt zastrzeleń, bo broni jest mało, a 80% zabójstw w polsce to zwykłe awantury rodzinne. Aż strach się bać co by było gdyby broń była bardziej dostępna...
5. Nie ma skutecznych testów, nawet teraz te testy czasem przepuszczają element który broni mieć nie powinien. A przy większej masowości - będzie gorzej.
6. Nie zestawiamy wypadków drogowych ze skutkiem śmiertelnym z zabójstwami. Te pierwsze są niecelowe i przypadkowe, nawet jeśli sprawca jest pijany/naćpany. Zabójstwa zawsze są celowe.
Co innego - nieumyślne spowodowanie śmierci.
7. Jeśli ktoś się boi, to zamiast inwestować w pistolet, który nie daje kompletnie żadnej gwarancji bezpieczeństwa, bo nie przygotowanej osobie nawet świetnie strzelającej, nawet zwykły bandyta wyjmie go z ręki zanim ta go odbezpieczy. Lepiej zainwestować w naukę samoobrony, kupno gazu pieprzowego czy małego paralizatora. Broń? To też jest broń, i to o wiele skuteczniejsza niż pistolet, bo bandyta doskonale wie że w zasadzie nie możesz go użyć. Więc się nie boi.
Gaz Pieprzowy - cholernie boli, ale ma te wade że nie należy go aplikować osobom ewidentnie naćpanym, sporadycznie nie działa na nie naćpanych.
Taser - działa na każdego, trzeba tylko umieć go używać, bo sprawce chcemy zablokować na czas ucieczki a nie zabijać.
Samoobrona - wszystkie chwyty dozwolone z wyjątkiem kopania w twarz, którego nie zalecam bo w stresie można delikwenta poważnie uszkodzić albo zabić.
Ktoś pewnie pomyśli że się martwie o zdrowie bandyty... nie nie martwie się, ale zapewniam was że taki typek może narobić niezłego szumu gdy się go poważnie uszkodzi. A jak ucierpi jego duma, honor i męskie cojones - to zwykle następnym razem 3-4 razy się zastanowi zanim na kogoś napadnie.
RMK i znowu od końca. Jeśli jak sam przyznałeś nie potrafiłbyś się powstrzymać od użycia broni w sytuacji nieuzasadnionej to nie dziwię się, że oceniając innych swoją miarą nie chcesz aby posiadali broń.
OdpowiedzUsuńTrzeci raz powtarzam, że legalna dostępność broni zmniejsza liczbę przestępstw Ty ciągle zaprzeczasz. John Lott, profesor ekonomii na University of Maryland, przeprowadził 18 letnie badania w ponad 3000 hrabstw w USA i opisał wyniki w książce "More Guns, Less Crime".
Mniej przestępstw nie wynika głównie z aktywnej obrony przy pomocy broni tylko ze świadomości przestępcy o fakcie posiadania srodków obrony przez ofiarę.
Na stronie http://gunmap.org/ jest także dość dużo danych na ten temat
Najciekawsze:
- prawie wszystkie strzelaniny w szkołach miały miejsce w strefach wolnych od broni
- najwyższe wskaźniki morderstw występują w obszarach całkowitego lub mocno ograniczonego dostępu do broni
- dzięki broni udaje się powstrzymać 2,5 miliona przestępstw rocznie co daje 6850 dziennie w tym 400 gwałtów (coś mi strasznie urosła wartość dodana broni)
warto zobaczyć też film http://blip.tv/file/2602267/
do WhiteD
trudno mówić o świadomości Polaków wobec broni palnej bo jej po prostu prawie nie mają - 1,5 na 100. Bardzo mało jest wypadków z bronią palną, a jeśli już to pod wpływem alkoholu, a w tym stanie wypadek można spowodować nawet widelcem.
Dane z USA (w Polsce raczej brak takowych) pokazują, że policjanci częściej wyjmują broń i używają jej bezpodstawnie niż cywile.
Argument, że lepiej mieć gaz pieprzowy niż broń palną jest tak samo słuszny, jak ten ze policja przyjedzie zanim napastnik wejdzie do domu. Ciekawe ile drobna kobieta musi ćwiczyć samoobronę, żeby odeprzeć np 2 pokaźnych napastników.
Pewnie niektórych to nie przekona bo ideologiczni przeciwnicy broni są głusi na argumenty, ale może nieco rozjaśni spojrzenie.
@RMK: Ale skąd masz te korelacje? Żeby wyliczyć takie zależności potrzebne by były bardzo duże zbiory obserwacji. Co więcej, korelacje te pomiędzy różnymi populacjami by się diametralnie różniły jak np pomiędzy Salwadorem a Szwajcarią. Nie można podchodzić do takich spraw przykładając wszystko do jednej miary. Gdyby gangi w USA nie miały dostępu do broni, zabijali by się przy pomocy szeroko dostępnych noży (z resztą często tak właśnie bywa). Tu chodzi o mentalność ludzi, a nie o broń. Uwierz mi, że najbezpieczniejsze miejsca w USA to małe miasteczka w Dixielandzie, gdzie każdy normalny obywatel ma dostęp do broni. Porządku bronią milicje (nie mylić z MO), a najmniej do gadania mają lokalne, stanowe czy federalne policje. Mieszkańcy lepiej potrafią zadbać o własne dobro niż jakieś państwowe instytucje. I nie jest też tak jak to pokazuje propaganda przeciwników broni, żeby ktoś do kogoś strzelał tylko dlatego, bo tamten wszedł na jego teren. Nigdy o czymś takim nie słyszałem. W ogóle stara się utożsamiać zwolenników broni z jakimiś hillbillies z West Virginii, którzy są głupi, śmierdzący, chodzą tylko we flanelowych koszulach i czepeczkach z rebel-flag, i którzy strzelają do każdego, kto tylko zbliży się do ich własności. To jest jakaś bajka nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością! Swoją drogą jest to także bardzo krzywdzace dla mieszkańców tamtych regionów, którzy nie sa wcale takimi złymi ludźmi jak pokazują media. Może nie jest to region bogaty, ale na pewno bardzo gościnny. Co więcej, w Appalachia wcale nie jest taka ultra-republikańska jak to figuruje w opinii powszechnej. Po prostu na temat tego, że w USA każdy lubi strzelać do każdego z byle jakiego powodu to mit i bajka. Problemem są gangsterzy, handlarze narkotyków za których nikt się nie chce zabrać. Państwo pozwala im utrzymywać swoje enklawy i często się nie wtrąca w ich sprawy, a obywatele są zbyt słabi, żeby poradzić sobie z tak zorganizowaną przestępczością. Co innego, kiedy paru obywateli patroluje miasteczko dwoma samochodami w nocy, a co innego gdyby mieli wydać wojnę gangom. Nikt nie chce przecież narażać życia swojego i przede wszystkim swoich bliskich w tego typu walce - tym się powinna zajac policja, która tego nie robi! To jest dla mnie prawdziwym problemem.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o broń w Polsce to mało wiesz na ten temat. Nawet posiadanie broni w celach sportowych jest bardzo uciążliwe. Ciągłe wizje lokalne i stawianie się na posterunkach, żeby tylko kupić amunicję? Mój brat mieszkający w Katowicach nie dostał pozwolenia na broń, mimo iż jest niekarany, był już wtedy pracownikiem wyższej uczelni i mieszkał wtedy w bardzo niebezpiecznej dzielnicy (Katowice-Szopienice). Z resztą, prawo w Polsce broni przede wszystkim katów, a nie ofiary. Kiedy widzę grupę osiłków okładających jakiegoś dziadka, nie mogę dokonać normalnego obywatelskiego aresztowania tzn oddać ostrzegawczego strzału, a potem strzelać po nogach gdyby chcieli uciekać. Już nie mówiąc o tym, że byłbym sadzony za zabójstwo, gdyby któryś z napastników dostał w tętnice i się wykrwawił. Troszeczkę sytuacja się polepszyła bodajże w 2006roku, ale i tak nie ma w Polsce po co posiadać broni, skoro nie można jej praktycznie wykorzystywać inaczej niż jako straszaka.
@dkon - nie ma korelacji między łatwym dostępem do broni, a wzrostem bezpieczeństwa, co widać w Europie, gdzie dostępność broni waha się od praktycznego jej braku wśród obywateli jak to ma miejsce w Polsce po posiadanie jej nawet przez 60% czy więcej obywateli jak to ma miejsce w Finlandii. Ilość przestępstw przeciwko osobom jest w praktycznie wszystkich państwach Europejskich identyczna. Co pokazuje, że co najmniej w Europie broń nie zwiększa bezpieczeństwa.
OdpowiedzUsuńJednak we wszystkich krajach gdzie broń jest łatwa w dostępie siłą rzeczy więcej jest wypadków i wymuszeń posłuszeństwa przy pomocy broni.
W przypadku USA zapomina się, że np. w ciągu lat 1988-1997 od broni palnej zginęło ponad 250 tysięcy Amerykanów, co by dawało liczbę ponad 25-27 tysięcy ofiar rocznie, a w tym okresie tylko 2 razy liczba zabójstw osiągnęła poziom 25 tysięcy rocznie. Średnio co roku 3 tysiące 200 osób ginęło "nadmiarowo" od broni.
Liczby ograniczeń wolności przez osobę posiadającą broni nie znamy bo tego typu działania nie są praktycznie nigdy zgłaszane.
Btw. taka ciekawostka, w USA mimo SPADKU przestępczości, czyli wzrostu bezpieczeństwa, który ma miejsce od dobrych 10 lat, rośnie liczba zwolenników posiadania broni. Zabawne nie?
Jak już wspomniałem RMK prezentuje ideologię głuchą na argumenty, sam sobie zaprzecza dziwiąc się, że rośnie liczba zwolenników broni mimo wzrostu bezpieczeństwa. To nieomal tak jakby dziwić się zwolennikom lekarstw w obliczu większej wyleczalności. Btw odniósł się tylko do jednego z wielu moich argumentów i to nieudolnie.
OdpowiedzUsuń@dkon - a co miałem się odnieść np. do argumentu "mówisz, że sam byś się nie powstrzymał od użycia broni więc nie oceniaj innych"? Tylko, że nigdzie tak nie napisałem, to Twój wymysł.
OdpowiedzUsuńNie jestem głuchy na argumenty, ale Twoje są nieprzekonujące. W USA NAJPIERW był spadek ilości przestępstw, a PÓŹNIEJ wzrost akceptacji dla broni, mówiąc prościej gdy robiło się bezpieczniej realnie, ludzie uznawali, że jest na tyle niebezpiecznie, że potrzebują więcej broni.
W USA od 2000 roku przestępczość jest niemal na tym samym poziomie [bo rośnie np. liczba zabójstw ale rośni też wielkość populacji, choć populacja rośnie ciut szybciej niż ilość przestępstw i od 1999 roku jest w okolicach tych 5.6 morderstwa na 100 tysięcy osób, gdy w 1994 była na poziomie blisko 10 morderstw na 100 osób], a ludzie chcą więcej broni i tej broni jest więcej. Masz więc prosty dowód na to, że poziom bezpieczeństwa nie rośnie wraz z wzrostem ilości broni. Ale nie, lepiej nie zauważyć, że o tym piszę, tylko przyjąć własną optykę.
Akurat w przypadku tego spadku ilości morderstw w USA wiadomo czemu jest ich mniej, bo po prostu po 1994 roku do grupy potencjalnych przestępców wchodziliby ci, którzy nie urodzili się po ponownej legalizacji aborcji w USA [i istnieją silne dowody na to twierdzenie bo przestępczość silnie zaczęła spadać w tych stanach, które wcześniej zalegalizowały ponownie aborcję i przesunięcie czasowe było tu i tu identyczne].
mstrak przedstawia argumenty, i wnioskowanie z którym mogę się nie zgadzać, WhiteD podaje swoje argumenty ze swojej pozycji, a Ty zgodnie z ideologią JKM walisz swoimi ignorując cudze, taki talent widać.
Btw. co dziwnego w tym, że policja wyjmuje broń częściej niż zwykli obywatele? 100% policjantów ma broń i ich praca polega na zwalczaniu zagrożeń, to tak jakby się dziwić, że lekarze częściej od zwykłych ludzi chcą używać antybiotyków.
Rozsądni lekarze akurat rzadziej chcą stosować antybiotyki niż przeciętni ludzie. W mojej wypowiedzi pojawiło się słowo "bezpodstawnie" zatem chodziło mi o to, że wyszkoleni policjanci częściej bezpodstawnie używają broni niż nieprzewidywalni (twoim zdaniem cywile). Ale w sumie mają stresującą pracę i stykają się z przestępcami, więc jest to w znacznej mierze usprawiedliwione.
OdpowiedzUsuńJa twierdzę, że legalny dostęp do broni zmniejsza ilość przestępstw (szczególnie groźnych i szczególnie wobec uczciwych obywateli) podając konkretne dane z wieloletnich, szeroko zakrojonych badań Ty twierdzisz odwrotnie podając swoje obliczenia i na pewno nie będąc gorszym ode mnie w ignorowaniu argumentów. Możemy tak bez końca, tylko do niczego nie dojdziemy.
Przypomina to wiele akademickich dyskusji zwolenników i przeciwników kary śmierci, aborcji, GMO itp. Każda ze stron ma własne przekonania i się ich trzyma niezależnie od faktów. Pozostaniemy zatem przy swoich stanowiskach. Zauważ, że jesteś i tak w lepszej sytuacji bo żyjemy w prawie idealnym dla twoich poglądów kraju o niemal całkowitym zakazie posiadania broni, nawet w porównaniu do wielu krajów europejskich (nie wspominając już o USA). Nieśmiałe inicjatywy mające zmienić ten stan rzeczy raczej tego szybko nie zrobią. Jestem prawie pewien, że za Twojego życia, a nawet życia Twoich dzieci nie dojdziemy do poziomu Niemiec, czy Francji w ilości broni palnej.
@dkon - tu się zgadzamy, problem w takim przypadku jak np. posiadanie broni w tym, że nie ma obiektywnych badań nad tym co robi broń. Jedni, tak jak Ty widzą w niej raczej dobrodziejstwo pozwalające się bronić, inni, jak ja widzą w niej zagrożenie dla własnej wolności. Dlatego te same dane obie strony mogą z całym przekonaniem interpretować na korzyść własnego poglądu i to bez posuwania się do manipulacji.
OdpowiedzUsuńJa wiem, że chociaż z nożem do mnie wyskakiwano, że zebrałem kopa w twarz to jednak broni nie chcę mieć i cieszę się, że żaden z napastników nigdy jej nie miał. U mnie w domu broń bywała, ale mój ojciec bardzo skrzętnie ją chował, a jak mógł to zostawiał ją w pracy w szafie pancernej. Nigdy go, ani mnie broń nie rajcowała. Ja w niej widzę zagrożenie, bo zawsze istnieje ryzyko, że mając ją można kogoś zabić, a tego nie chce.