A nawet (prawie) w Dolinie Krzemowej.
Potrzebny mi był ten wyjazd. Tutejsza pogoda zdecydowanie dobrze na mnie wpływa :-)
Widziałem już chyba prawie wszystko w miarę oczywiste tutaj i pozostało mi jeszcze trochę nieoczywistych.
Na Alcatraz byłem 2 razy ;-) raz z koleżanką, drugi raz sam na "nocnej" wyprawie, w czasie której widziałem zwykle zamknięty blok A i dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że budynek więzienia jest zbudowany na 2 poziomach starej cytadeli.
Jadłem naleśniki z truskawkami :-) [sam bym nie zauważył, ale jako typ który uważa jedzenie za kłopotliwy dodatek do życia nigdy nie zwracam szczególnej uwagi na miejsca z jedzeniem ;-)] na Pier 39:
Widziałem (prawie) zachód słońca nad Golden Gate:
Byłem u NASA ;-)
I w Stanford:
Widziałem białego aligatora (podobno obrzydliwy jest.... ale się nie zgadzam ;-) chociaż przyznam, że brzydki jest ;-))
Jak zwykle przytuliłem też jakiegoś Androida (tak naprawdę wszystkie ;-)):
Widziałem wieczorem Painted Ladies i spotkałem tam dziwnego kierowcę Lyfta, który jak już wsiedliśmy stwierdził, że on nie wyjedzie z San Francisco i mi zrobił Cancel... co by mnie kosztowało 5 USD, ale zażyczyłem sobie zwrotu od Lyfta i zwrócili ;-)
Dowiedziałem się, że niektóre budynki mogą świecić....
Byłem w sztucznym lesie na górze stucznej góry, która jest na sztucznej wyspie na sztucznym jeziorze w stucznym parku ;-)
Widziałem amerykańską sztukę. Starszą:
i nowszą:
I taką najstarszą (acz ta jest z obecnego Meksyku):
Najbardziej czaderską budowlę, która od pierwszej wizyty w SF mnie pociągała:
jak zwykle Lombard Street:
Cable cara (ale nadal nim nie jechałem...):
Statek z serii Liberty (ich zbudowano koło 3 tysięcy sztuk i w pewnym momencie wypuszczano jeden co 3 dni!, to dzięki nim USA mogły zaopatrywać Wielką Brytanię i Rosję w trakcie II Wojny Światowej):
Jak zwykle Port San Francisco:
Ten drugi most ;-) (Bay Bridge jest DŁUŻSZY od Golden Gate i widać go z miasta):
Gigantyczną katedrę (na wzgórzy katedralnym ;-)):
Sztukę w oparach trawy (wtedy tego dymu było tak dużo, że go przez całą drogę z Castro i Mission czułem):
Widziałem Banksy'ego... ale tylko jednego z kilku bo kilka zamalowano :-(
Byłem w Exploratorium i widziałem tam takie coś zrobione z zapałek...
Znów widziałem genialny znak :-)
No i zaćmienie Księżyca:
Stan mnie znów chciał zeżreć....
Byłem na łodzi podwodnej (to już druga w której byłem :-))
U lwów morskich :-)
Widziałem też dziwną roślinną ośmiornicę...
Tak myślę, że wyjazd mogę zaliczyć do w miarę udanych ;-)
Podobne postybeta
Raport z emigracji
Gotówka jest już niepotrzebna (prawie)
Zapiski z 29 piętra....
Dwa tygodnie z Linuksem - na razie na 4-
Plusy dodatkie i plusy ujemne, czyli co może być złego, a co dobrego w AppInventorze :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz