Dziś wymyśliliśmy z kolegą w pracy [nazwa jest jego :-)] nowe podejście do programowania - Delete Driven Development.
Cała idea osadza się na kasowaniu kodu po to by zobaczyć czy był potrzebny ;-)
Przewagą DDD lub 3D nad np. TDD jest fakt, że jest wymarzoną metodologią dla projektów z legacy code'm.
Etap pierwszy to losowe kasowanie klas i sprawdzanie co nie działa, w dużych i starych projektach może się okazać, że wszystko nadal będzie działało ;-) Jeżeli coś nie działa to należy się przyjrzeć dlaczego i zdecydować czy szybciej nie wyjdzie napisać tego kawałka od nowa.
Drugi etap to losowe kasowanie metod w klasach, też pozwoli przetrzebić ich ilość ;-)
Etap trzeci to kasowanie linii w metodach.
Etap czwarty to przejście na BDD - Break Driven Development - development sterowany psuciem ;-). Zmieniamy losowe linie w kodzie i sprawdzamy czy ich popsucie coś zmieniło w działaniu aplikacji.
Pełna więc nazwa metodologi to 3D+1B ;-) Skasuje 3 razy, i popsuj raz ;-)
[to powyżej jest nie do końca poważne ;-)]
Podobne postybeta
TDD [Test Driven Development] - genialne, ale trudne :-)
Piszemy serwis społecznościowy w Google App Engine
Google I/O 2021....
Wersjonowanie Rest API - pytanie filozoficzne
Kranówa w herbacie
wtorek, lipca 29, 2008
niedziela, lipca 27, 2008
Pomnóżmy sobie duże liczby ;-)
Licząc coś wczoraj przez chwilę myślałem, że złe wyniki mnożenia to wina zaokrągleń w BigDecimal'u, okazało się, że byłem w błędzie i wina leżała nie po stronie BigDecimal'a a dostarczonej wcześniej wartości ;-)
Jednak zanim doszedłem do tego, że BigDecimal nic mi nie zaokrąglił stworzyłem sobie kod do mnożenia liczb o rozmiarach ograniczonych tylko przez ilość dostępnej pamięci ;-) [działa dokładnie tak jak mnożenie BigDecimal'em ;-), ale jest moje :-)]
[kod pokolorowany przy pomocy Java2HTML convertera]
Algorytm stojący za tym mnożeniem to zwykłe mnożenie pod kreskę ;-)
Podobne postybeta
Swing - największe zło Java'y ;-)
Spectre powinno działać nawet w Java'ie ;-)
Potworność ;-) czyli mnożenie w 90 liniach ;-)
Potfór ;-) czyli generator z yield w Java'ie
Tworzenie poprawnych nazw plików :-)
Jednak zanim doszedłem do tego, że BigDecimal nic mi nie zaokrąglił stworzyłem sobie kod do mnożenia liczb o rozmiarach ograniczonych tylko przez ilość dostępnej pamięci ;-) [działa dokładnie tak jak mnożenie BigDecimal'em ;-), ale jest moje :-)]
public String myMultiply(String x1,String x2) {
if (x1.indexOf(".")==-1) x1=x1+".0";
if (x2.indexOf(".")==-1) x2=x2+".0";
Map res = new HashMap () {
@Override
public Byte get(Object key) {
Byte o = super.get(key);
return (o!=null)?o:(Byte.valueOf((byte)0));
}
};
x1 = reverseString(x1);
x2 = reverseString(x2);
int dotPos = (x1.indexOf("."))+(x2.indexOf("."));
x1 = x1.replaceAll("\\.", "");
x2 = x2.replaceAll("\\.", "");
for (int i=0; i(); i++) {
for (int j=0; j(); j++) {
int pos = i+j;
int numA = Byte.valueOf(""+x1.charAt(i));
int numB = Byte.valueOf(""+x2.charAt(j));
int newPos = pos;
int rest = 0;
int subRes = numA*numB;
do {
int curVal = res.get(newPos);
int newVal = (subRes+curVal)%10;
rest = ((subRes+curVal) - newVal)/10;
subRes = rest;
res.put(newPos,(byte)newVal);
newPos++;
} while (rest!=0);
}
}
String result = "";
for (int i=0; i(); i++) {
result+=""+res.get(i);
}
result = result.substring(0,dotPos)+"."+result.substring(dotPos);
int pos = result.length()-1;
while (result.charAt(pos)=='0') {
pos--;
}
if (result.charAt(pos)=='.') pos++;
result = result.substring(0,pos+1);
result = reverseString(result);
return result;
}
private String reverseString(String x) {
String newX = "";
for (int idx=0; idx(); idx++) {
newX=x.charAt(idx)+newX;
}
return newX;
}
Algorytm stojący za tym mnożeniem to zwykłe mnożenie pod kreskę ;-)
Podobne postybeta
Swing - największe zło Java'y ;-)
Spectre powinno działać nawet w Java'ie ;-)
Potworność ;-) czyli mnożenie w 90 liniach ;-)
Potfór ;-) czyli generator z yield w Java'ie
Tworzenie poprawnych nazw plików :-)
Alice... i nie tylko....
Bardzo ciekawe narzędzie - Alice.Pozwala nauczyć się programować tworząc animację w 3D.Poniżej przykład. You need to download Java software in order to view this Alice world. Please visit this page: http://www.alice.org/applet/requirements/ Alice to jena z rzeczy, które Randy Pausch zrobił by pomóc innym w spełnieniu ich marzeń z dzieciństwa. Opowiedział o tym i o swoich dziecięcych marzeniach w trakcie pożegnalnego wykładu [pożegnalnego, ponieważ już wtedy wiedział, że w ciągu kilku miesięcy umrze na raka trzustki].[tutaj wyjaśnienie, wpis o samym wykładzie chciałem umieścić już wczoraj, ale sam wykład prowadzony przez kogoś kto czuje się świetnie, ale wie, że w ciągu kilku miesięcy umrze bardzo mnie przejął i próbując o nim napisać stwierdziłem, że nie umiem, pisałem albo zbyt płytko, albo bez sensu. Z wykładu przebija wiele przesłań - nie trać ducha, ciężko pracuj, marz, ciesz się każdą chwilą. Jeśli czujesz się na siłach, obejrzyj. Myślę, też że warto sobie wziąć parę rad do serca]
Podobne postybeta
Mistral czeka na książkę
Wündermind
Do the right thing, Wait to get fired - to jednak ma sens
Radość przedurlopowa - przycinanie ;-)
GPT + Python = sprawdzanie czy 5 książka z Bobiverse już jest dostępna ;-)
Podobne postybeta
Mistral czeka na książkę
Wündermind
Do the right thing, Wait to get fired - to jednak ma sens
Radość przedurlopowa - przycinanie ;-)
GPT + Python = sprawdzanie czy 5 książka z Bobiverse już jest dostępna ;-)
czwartek, lipca 24, 2008
Demokracja contentowa ;-)
Ostatnio zdarzyło mi się 2 razy tłumaczyć dlaczego jakiejś strony nie widać w Google i uświadomiłem sobie, że mało kto wie jak to wszystko naprawdę działa.A działa tak.......Google opiera się na demokracji contentowej ;-) oznacza to tyle, że prawo głosu mają tylko dostawcy contentu - treści. Prowadzisz stronę o hodowli danio błękitnego? Więc pewnie linkujesz do dobrych stron o danio błękitnym. A jeśli piszesz odpowiednio dobrze to i inni linkują do Ciebie.GoogleBot widzi to tak - ktoś prowadzi stronę o danio błękitnym i poleca pewne strony, pewnie więc są one coś warte, szczególnie, że inni wskazywali na jego/jej stronę jako na dobrą.Na początku Google nie wiedziało nic, zaczęło wysyłać swoje roboty by zwiedzały sieć w której różne strony wskazywały na różne inne. Wszyscy zaczęli od równej liczby "punktów", ale z czasem okazało się, że jedni są polecani częściej, a inni rzadziej.... Teraz pojawiła się jeszcze jedna sprawa, skoro na stronę A wskazuje 300 innych stron, czyli za tą stroną głosuje 300 innych twórców treści to znaczy nie tylko, że strona ta jest coś warta, ale też że głos jej twórcy powinien być więcej wart niż głos zwykłego twórcy. I tak powstał PageRank.Teraz ma on w sobie jeszcze całe multum innych zmiennych, ale służą one bardziej temu by wykrywać tych, którzy chcą nabrać renomy w sposób niezasłużony, niż zmianie całej idei.Google nie opiera się na ilości odwiedzin strony [choć może to być jedna z dodatkowych zmiennych], bo taki model prowadzi szybko do sytuacji, którą opisać możemy słowami "miliony much nie mogą się mylić". Zwykły Internatua choć cenny, jest tylko konsumentem treści, nie produkuje jej. Nawet Web 2.0 wydaje się tego nie zmieniać, MySpace, Facebook czy polska Nasza-Klasa są bardzo popularne, ale nie wnoszą zbyt wiele nowej treści. Przeciętny użytkownik serwisów Web 2.0 nadal jest konsumentem, jego głos nie jest więc ważny tak jak kogoś kto tą treść dostarcza. Siła Twojego głosu zależy od tego jak dobry content dostarczasz. A to przekłada się na Twoją pozycję w Google'u. Dostarcz dobrą treść, a pierwsze miejsce masz pewne.W "komercyjnym" Internecie działa to podobnie, choć tam więcej jest oszustów stosujących różne złe praktyki starające się oszukać maszynerię Google'a, a przez to popsuć wyniki wyszukiwania.Ta demokracja contentowa zapewnia, że tylko zasłużeni dla treści ;-) mają wpływ na ocenę strony. Ale by uniknąć efektu koterii czy nomenklatury, Google "spłaszcza" ocenę renomy. Z PageRank równego 1 łatwo wskoczyć na 2, z 2 na 3 też, choć trudniej, ale mając 5 bardzo trudno wskoczyć na 6, jeszcze trudniej z 6 na 7, a już strasznie trudne jest wejście z 9 na 10. Jest to więc ustrój w którym duży może więcej, ale żeby duży stał się wielkim zgodzić się na to muszą nie tylko inni duzi, ale i ci całkiem malutcy ;-)
Podobne postybeta
Web 2.0, czyżby opowieść o tym jak oddaliśmy Internet idiotom?
Social media to nie jest świat dla introwertyków/ambiwertyków ;-)
Język a postrzeganie rzeczywistości
Najprostszy OCR ;-)
Podwójne standardy - Tybet a Arabia Saudyjska.
Podobne postybeta
Web 2.0, czyżby opowieść o tym jak oddaliśmy Internet idiotom?
Social media to nie jest świat dla introwertyków/ambiwertyków ;-)
Język a postrzeganie rzeczywistości
Najprostszy OCR ;-)
Podwójne standardy - Tybet a Arabia Saudyjska.
"Chiba widziałem Księżyc" ;-)
Czy nasza planeta nie jest ładna? I mamy jeszcze taki ładnie komponujący się z nią księżyc o nazwie Księżyc.NASA przy pomocy sondy Deep Impact sfilmowała przejście Księżyca przez tarczę Ziemi z odległości około 50 mln kilometrów [1/3 drogi między Ziemią a Słońcem, czyli jakieś 166 sekund podróży światła]. Film pozwala nabrać dystansu do naszych ziemskich problemów ;-) Przecież jesteśmy o tacy -> . <- malutcy, a nawet mniejsi ;-)
Podobne postybeta
&amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;quot;Plakat&amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;quot;
Zaczynam woleć Map&amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;lt;Key,int[]&amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;gt; nad Map&amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;lt;Key,Integer&amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;gt; ;-)
Zgadujemy wyniki wyborów ;-)
&amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;quot;Obiektywność&amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;quot;
AST w akcji - zamieniamy źrodło w Java&amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;#39;ie w &amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;quot;rysunek&amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;quot; ;-)
Podobne postybeta
&amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;quot;Plakat&amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;quot;
Zaczynam woleć Map&amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;lt;Key,int[]&amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;gt; nad Map&amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;lt;Key,Integer&amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;gt; ;-)
Zgadujemy wyniki wyborów ;-)
&amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;quot;Obiektywność&amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;quot;
AST w akcji - zamieniamy źrodło w Java&amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;#39;ie w &amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;quot;rysunek&amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;amp;quot; ;-)
środa, lipca 23, 2008
Kompresja 10 przykazań ;-)
Jak łatwo i logicznie zredukować 10 przykazań do 2 [w porywach 3 ;-)]
Podobne postybeta
Radość przedurlopowa - przycinanie ;-)
A gdyby tak...
Łożyskowce - jak to było?
Skoro Deep Web jest potrzebny by zapewnić wolność słowa, ale jest wykorzystywany do szerzenia niecnych treści, to może rozwiązaniem jest ograniczenie technologii takiej sieci tak by tylko przekazywała tekst?
Nie taka Java wolna jak ją opisują...
Podobne postybeta
Radość przedurlopowa - przycinanie ;-)
A gdyby tak...
Łożyskowce - jak to było?
Skoro Deep Web jest potrzebny by zapewnić wolność słowa, ale jest wykorzystywany do szerzenia niecnych treści, to może rozwiązaniem jest ograniczenie technologii takiej sieci tak by tylko przekazywała tekst?
Nie taka Java wolna jak ją opisują...
Studia wyższe
Dziś na Onecie, albo WP w dziale gospodarka był artykuł o tym, że dyplom wyższej uczelni zwiększa miesięczne zarobki przeciętnie o 2.2-2.7 złotych brutto.
Pod artykułem było wiele komentarzy w stylu "Nieprawda, mam mgr. i pracuje za 1200 złotych" i podobnych. Zmieniał się magister, z licencjatem czy inżynierem, zmieniały się czasem kwoty.
Ogólny przekaz komentarzy był taki "przecież mam wyższe wykształcenie, a tyle nie zarabiam".
Moja odpowiedź jest taka: Wyższe wykształcenie to masz jak skończyłeś/skończyłaś dobrą uczelnię na trudnym kierunku i to z dobrymi wynikami. W przeciwnym wypadku masz co najwyżej wyższawe wykształcenie. IQ powyżej 115 ma około 16% populacji, IQ powyżej 130 ma trochę ponad 2% populacji. I tylko niektórzy z tych 16% populacji z IQ powyżej 115 mają szansę mieć wyższe wykształcenie. Mówiąc inaczej, im większą szansę ukończenia Twoich studiów miał lub ma ktoś z IQ poniżej 115 punktów tym mniej są to studia wyższe.
Im wyżej jesteś w tej grupie osób powyżej 115 tym większą masz szansę dużo zarabiać [za wyjątkiem sytuacji gdy bardziej od pieniędzy kochasz naukę i zostałeś/zostałaś pracownikiem naukowym ;-)].
Tłumacząc od dołu, czyli od szkoły średniej. Jeżeli po szkole średniej nie jesteś w stanie zdać matury z matematyki to nie będziesz mieć wyższego wykształcenia. Nie zasługujesz na nie. Bo jeśli ktoś świetny w matematyce i przedmiotach ścisłych może napisać i zdać maturę z polskiego, to zwykła symetria wymaga by ktoś dobry z przedmiotów humanistycznych potrafił zdać maturę z matematyki.
Jeśli nie potrafi to nie zasługuje nie tylko na późniejsze studia wyższe, ale nawet na maturę.
Studia wyższe muszą być elitarne, bo inaczej obniża się ich poziom. A jeśli nie wydaje Ci się że powinny być elitarne, to zastanów się czy chcesz by leczyli Cię lekarze którzy ledwo co ledwo skończyli studia, które skończyć może każdy. Czy raczej wolisz takich, którzy przez całe studia musieli wykazywać się świetnymi wynikami?
Podobne postybeta
Kiedy zmieniać pracę i po co? (w IT)
Nauka, głupcze
Pełzająca ofensywa
Edukator ;-)
Gdyby przez kolejne 5 lat wszystko mi się udawało to za 5 lat.....
Pod artykułem było wiele komentarzy w stylu "Nieprawda, mam mgr. i pracuje za 1200 złotych" i podobnych. Zmieniał się magister, z licencjatem czy inżynierem, zmieniały się czasem kwoty.
Ogólny przekaz komentarzy był taki "przecież mam wyższe wykształcenie, a tyle nie zarabiam".
Moja odpowiedź jest taka: Wyższe wykształcenie to masz jak skończyłeś/skończyłaś dobrą uczelnię na trudnym kierunku i to z dobrymi wynikami. W przeciwnym wypadku masz co najwyżej wyższawe wykształcenie. IQ powyżej 115 ma około 16% populacji, IQ powyżej 130 ma trochę ponad 2% populacji. I tylko niektórzy z tych 16% populacji z IQ powyżej 115 mają szansę mieć wyższe wykształcenie. Mówiąc inaczej, im większą szansę ukończenia Twoich studiów miał lub ma ktoś z IQ poniżej 115 punktów tym mniej są to studia wyższe.
Im wyżej jesteś w tej grupie osób powyżej 115 tym większą masz szansę dużo zarabiać [za wyjątkiem sytuacji gdy bardziej od pieniędzy kochasz naukę i zostałeś/zostałaś pracownikiem naukowym ;-)].
Tłumacząc od dołu, czyli od szkoły średniej. Jeżeli po szkole średniej nie jesteś w stanie zdać matury z matematyki to nie będziesz mieć wyższego wykształcenia. Nie zasługujesz na nie. Bo jeśli ktoś świetny w matematyce i przedmiotach ścisłych może napisać i zdać maturę z polskiego, to zwykła symetria wymaga by ktoś dobry z przedmiotów humanistycznych potrafił zdać maturę z matematyki.
Jeśli nie potrafi to nie zasługuje nie tylko na późniejsze studia wyższe, ale nawet na maturę.
Studia wyższe muszą być elitarne, bo inaczej obniża się ich poziom. A jeśli nie wydaje Ci się że powinny być elitarne, to zastanów się czy chcesz by leczyli Cię lekarze którzy ledwo co ledwo skończyli studia, które skończyć może każdy. Czy raczej wolisz takich, którzy przez całe studia musieli wykazywać się świetnymi wynikami?
Podobne postybeta
Kiedy zmieniać pracę i po co? (w IT)
Nauka, głupcze
Pełzająca ofensywa
Edukator ;-)
Gdyby przez kolejne 5 lat wszystko mi się udawało to za 5 lat.....
Ha! Mam kuchenkę ;-)
Po długich znojach w końcu kupiłem kuchenkę mikrofalową ;-)
To mój pierwszy taki dorosły, domowy i nie związany z zabawą zakup... dlatego tak to przeżywam :-)
Podobne postybeta
O! Pociąg ;-)
Złe i dobre cosie....
Potrzebny mi radar....
Trauma prasowa ;-)
Olśnienie... chyba wiem jak zrobić R-Drive [czyli dysk R:\ będący "obrazem" Google Docs ;-)]
To mój pierwszy taki dorosły, domowy i nie związany z zabawą zakup... dlatego tak to przeżywam :-)
Podobne postybeta
O! Pociąg ;-)
Złe i dobre cosie....
Potrzebny mi radar....
Trauma prasowa ;-)
Olśnienie... chyba wiem jak zrobić R-Drive [czyli dysk R:\ będący "obrazem" Google Docs ;-)]
wtorek, lipca 22, 2008
Kto sieje wiatr
Miało być o czymś innym, ale właśnie mi się przypomniało, że wczoraj była 83 rocznica wyroku w sprawie o nauczenie teorii ewolucji w Tennessee.
Małpi proces, bo taką nazwę nadały mu media był rezultatem działającego w Tennessee i wielu innych stanach USA prawa zakazującego nauczania w szkołach poglądów stojących w sprzeczności z głoszoną przez Biblię wizją Stworzenia, co dla wielu oznaczało całkowity zakaz nauki o ewolucji.
Proces był głośny, zakończył się niezbyt wysokim wyrokiem 100$ [co podobno odpowiadałoby dzisiejszym 1200$ czy coś koło tego], a sąd ewidentnie starał się dać podsądnemu szansę do złożenia samokrytyki. Oskarżony jednak - John Scopes - zachęcany do tego przez zwolenników ewolucji nie zgodził się odwołać swoich twierdzeń po to by sprawa po wydanym wyroku mogła trafić do Sądu Najwyższego stanu Tennessee w ramach apelacji. Rzeczywiście trafiła, z tym że doszukano się w procesie błędów proceduralnych i wyrok unieważniono bez badania konstytucjalności zakazu nauczania teorii ewolucji.
O samym procesie nakręcono bardzo dobry film ze Spencerem Tracy. Przez moment "Kto sieje wiatr" był nawet moim ulubionym filmem ;-) choć jak twierdzi Wikipedia film ten, a dokładniej sztuka na której bazował była wymierzona bardziej w macartyzm i jego polowanie na czarownice niż w kreacjonizm.
Swoją szosą przypuszczam, że istniała silna korelacja między polującymi na czerwonego macartystami, a zwolennikami kreacjonizmu ;-)
Co znów kojarzy mi się z tym co przeczytałem dziś w blogu jakiegoś chyba byłego "opozycjonisty" w Salon24, autor starał się usilnie przekonać czytelników, że Geremek był w zmowie z mordercami [w domyśle z SB] księdza Zycha ["bohatera", który bawił się w partyzantkę z grupą dzieciaków, na skutek czego zginął boga ducha winien milicjant, który miał pecha odmówić oddania broni gdy wychowankowie księdza napadli go w tramwaju, btw. największym zmartwieniem księdza było to, że w ich przysiędze musi pojawić się odniesienie do Boga].
Logika wywodu była podobna jak obrona wizji powstania świata przedstawionej w Genesis, szło to mniej więcej tak "Ja tak uważam, więc jest to prawda" ;-)
IMHO argumentacja na poziomie intelektualisty wg. definicji Arhtur'a C. Clarke'a, który mówił, że "intelektualista to człowiek wykształcony znacznie ponad swoje zdolności intelektualne" ;-)
Podobne postybeta
Foczka #2 ;-)
No i mamy wyrok
Głosowanie korespondencyjne jest tak dziurawe, że aż szkoda gadać - z perspektywy IT
Iran coraz bliżej....
"Bóg urojony"
Małpi proces, bo taką nazwę nadały mu media był rezultatem działającego w Tennessee i wielu innych stanach USA prawa zakazującego nauczania w szkołach poglądów stojących w sprzeczności z głoszoną przez Biblię wizją Stworzenia, co dla wielu oznaczało całkowity zakaz nauki o ewolucji.
Proces był głośny, zakończył się niezbyt wysokim wyrokiem 100$ [co podobno odpowiadałoby dzisiejszym 1200$ czy coś koło tego], a sąd ewidentnie starał się dać podsądnemu szansę do złożenia samokrytyki. Oskarżony jednak - John Scopes - zachęcany do tego przez zwolenników ewolucji nie zgodził się odwołać swoich twierdzeń po to by sprawa po wydanym wyroku mogła trafić do Sądu Najwyższego stanu Tennessee w ramach apelacji. Rzeczywiście trafiła, z tym że doszukano się w procesie błędów proceduralnych i wyrok unieważniono bez badania konstytucjalności zakazu nauczania teorii ewolucji.
O samym procesie nakręcono bardzo dobry film ze Spencerem Tracy. Przez moment "Kto sieje wiatr" był nawet moim ulubionym filmem ;-) choć jak twierdzi Wikipedia film ten, a dokładniej sztuka na której bazował była wymierzona bardziej w macartyzm i jego polowanie na czarownice niż w kreacjonizm.
Swoją szosą przypuszczam, że istniała silna korelacja między polującymi na czerwonego macartystami, a zwolennikami kreacjonizmu ;-)
Co znów kojarzy mi się z tym co przeczytałem dziś w blogu jakiegoś chyba byłego "opozycjonisty" w Salon24, autor starał się usilnie przekonać czytelników, że Geremek był w zmowie z mordercami [w domyśle z SB] księdza Zycha ["bohatera", który bawił się w partyzantkę z grupą dzieciaków, na skutek czego zginął boga ducha winien milicjant, który miał pecha odmówić oddania broni gdy wychowankowie księdza napadli go w tramwaju, btw. największym zmartwieniem księdza było to, że w ich przysiędze musi pojawić się odniesienie do Boga].
Logika wywodu była podobna jak obrona wizji powstania świata przedstawionej w Genesis, szło to mniej więcej tak "Ja tak uważam, więc jest to prawda" ;-)
IMHO argumentacja na poziomie intelektualisty wg. definicji Arhtur'a C. Clarke'a, który mówił, że "intelektualista to człowiek wykształcony znacznie ponad swoje zdolności intelektualne" ;-)
Podobne postybeta
Foczka #2 ;-)
No i mamy wyrok
Głosowanie korespondencyjne jest tak dziurawe, że aż szkoda gadać - z perspektywy IT
Iran coraz bliżej....
"Bóg urojony"
niedziela, lipca 20, 2008
Telewizja nie dla idiotów...
Była kiedyś taka.... Naprawdę!
Sonda, Kwant, Laboratorium [istnieje nadal!!], Kuchnia, Planetarium [podobno też istnieje], Gwiazdy Nocą, Pi i Sigma.. to lista stworzona z głowy, pewnie były jeszcze jakieś.
Sam wychowałem się na Kwancie i Sondzie.
W Sondzie pierwszy raz usłyszałem o światłowodach czy bankomatach, pamiętam też do dziś z jaką fascynacją oglądałem odcinek o robotach w japońskich fabrykach.
Z Kwantu pamiętam teleturniej w którym jakieś dzieciaki odpowiadały na dość trudne pytania z fizyki czy astronomii.
A teraz co? Ziarno albo Tila Tequila. Jedno robi sieczkę z mózgu przy pomocy religijnej socjotechniki, a drugie przez pozowanie na nowoczesność i otwartość. Pewnie nawet ścieżka kariery widza tych programów jest taka, że najpierw jest Ziarno, które zabija indywidualizm i krytycyzm, a później Tila Tequila z pokazowymi uczuciami na sprzedaż.
Sonda robiona była przez grupę zapaleńców, miała klimat. Taki sam klimat miał np. Bajtek. Ale teraz nie ma miejsca na pasję. Musi być sprzedaż.
Nowy bożek - konsumpcja. Co nie przekłada się na wzrost konsumpcji jest złe. I to nie ważne czy chodzi o konsumpcję czipsów, piwa czy religii. Ważne żeby konsumpcja była bezkrytyczna i nieograniczona.
W Sondzie Kurek z Kamińskim "skakali sobie do gardeł" by pokazać odbiorcy dwa różne sposoby patrzenia na ten sam problem. Starali się tłumaczyć podstawy, a nie sprzedawać prawdy objawione. Zmuszali do myślenia.
Teraz TV nie zmusza do myślenia, raczej stara się do niego zniechęcać. W końcu jeśli odbiorcy będą myśleć to mogą się zorientować, że proszek A i proszek B to to samo, że sklep nie dla idiotów i drugi, który z nim walczą to jedna i ta sama firma, a cały konflikt ma zachęcić idio.. przepraszam klientów do wydawania pieniędzy to w jednej to w drugiej sieci.
Teraz jest tak, Discovery które wydawało się na początku dostępności w Polsce świetną stacją okazało się być pomyłką. Większość programów to zachwyty nad seryjnymi mordercami, opowieści o duchach, albo UFO. Wyróżniają się jeszcze programy z serii "Jak to jest zrobione?" i podobnych. Czasem coś fajnego pokaże National Geographic, ale trudno w to trafić. Podobnie z Planete. Krajowego nic nie zauważyłem ;-)
Dlatego warto sobie przypomnieć trochę o dobrych programach ;-)
Warto zajrzeć na "oficjalną stronę Sondy", może nie poraża urodą i ilością treści, ale ma linki do odcinków na eMule ;-)
Podobne postybeta
Planetarium czy Plebania?
Czyżbym miał już zbyt wolny komputer? ;-)
Inwazja kostki klinkierowej
Gabinet Ipsalorda
Książki, książeczki, książunie ;-)
Sonda, Kwant, Laboratorium [istnieje nadal!!], Kuchnia, Planetarium [podobno też istnieje], Gwiazdy Nocą, Pi i Sigma.. to lista stworzona z głowy, pewnie były jeszcze jakieś.
Sam wychowałem się na Kwancie i Sondzie.
W Sondzie pierwszy raz usłyszałem o światłowodach czy bankomatach, pamiętam też do dziś z jaką fascynacją oglądałem odcinek o robotach w japońskich fabrykach.
Z Kwantu pamiętam teleturniej w którym jakieś dzieciaki odpowiadały na dość trudne pytania z fizyki czy astronomii.
A teraz co? Ziarno albo Tila Tequila. Jedno robi sieczkę z mózgu przy pomocy religijnej socjotechniki, a drugie przez pozowanie na nowoczesność i otwartość. Pewnie nawet ścieżka kariery widza tych programów jest taka, że najpierw jest Ziarno, które zabija indywidualizm i krytycyzm, a później Tila Tequila z pokazowymi uczuciami na sprzedaż.
Sonda robiona była przez grupę zapaleńców, miała klimat. Taki sam klimat miał np. Bajtek. Ale teraz nie ma miejsca na pasję. Musi być sprzedaż.
Nowy bożek - konsumpcja. Co nie przekłada się na wzrost konsumpcji jest złe. I to nie ważne czy chodzi o konsumpcję czipsów, piwa czy religii. Ważne żeby konsumpcja była bezkrytyczna i nieograniczona.
W Sondzie Kurek z Kamińskim "skakali sobie do gardeł" by pokazać odbiorcy dwa różne sposoby patrzenia na ten sam problem. Starali się tłumaczyć podstawy, a nie sprzedawać prawdy objawione. Zmuszali do myślenia.
Teraz TV nie zmusza do myślenia, raczej stara się do niego zniechęcać. W końcu jeśli odbiorcy będą myśleć to mogą się zorientować, że proszek A i proszek B to to samo, że sklep nie dla idiotów i drugi, który z nim walczą to jedna i ta sama firma, a cały konflikt ma zachęcić idio.. przepraszam klientów do wydawania pieniędzy to w jednej to w drugiej sieci.
Teraz jest tak, Discovery które wydawało się na początku dostępności w Polsce świetną stacją okazało się być pomyłką. Większość programów to zachwyty nad seryjnymi mordercami, opowieści o duchach, albo UFO. Wyróżniają się jeszcze programy z serii "Jak to jest zrobione?" i podobnych. Czasem coś fajnego pokaże National Geographic, ale trudno w to trafić. Podobnie z Planete. Krajowego nic nie zauważyłem ;-)
Dlatego warto sobie przypomnieć trochę o dobrych programach ;-)
Warto zajrzeć na "oficjalną stronę Sondy", może nie poraża urodą i ilością treści, ale ma linki do odcinków na eMule ;-)
Podobne postybeta
Planetarium czy Plebania?
Czyżbym miał już zbyt wolny komputer? ;-)
Inwazja kostki klinkierowej
Gabinet Ipsalorda
Książki, książeczki, książunie ;-)
sobota, lipca 19, 2008
Kosmici i ich gospodarka ;-)
Asgardczycy w Gwiezdnych Wrotach mają chyba coś na kształt komunizmu, bo czyż taki Thor pracuje dla jakiejś firmy? ;-)Tocra z tychże samych Gwiezdnych Wrót mają mieszankę komunizmu i oligarchii.Gouldowie [też z Gwiezdnych Wrót] to monarchia feudalna z niewolnictwem.Ośmiornice/Tęczowi Ludzie w serii Rama Arthura C. Clarke'a to komunizm w czystej postaci, u nich każdy mieszkaniec kolonii wkłada ile może w dobro kolonii, bez istnienia firm czy nawet czegoś takiego jak pieniądze.Ptaki i Mrówkokoty (także Rama) żyją w symbiozie, Ptaki chronią kolonie, a Mrówkokoty zajmują się techniką, do gromadzenia wiedzy służy sieć, ale nadal brak firm i pieniędzy. Też komunizm bo każdy wkłada ile może w dobro kolonii.Robale u Orsona Scott Carda tworzą kulturę kopca z królowymi, które jako jedyne są istotami myślącymi, więc i firmy i pieniądze u nich nie istnieją ;-) Coś na kształt monarchii feudalnej.Prosiaczki u tegoż samego Orsona Scott Carda są na poziomie zbierackim [nie myśliwsko-zbierackim z racji braku czegoś na co by mogli polować ;-)]Ferengi ze Star Treka, czysty kapitalizm, czyli sprzedaż własnej matki gdy ktoś przedstawi odpowiednią ofertę ;-)Prawidłowość jest chyba taka, że w SF im wyższy poziom rozwoju rasy tym mniej w niej kapitalizmu. Z drugiej strony coś w tym jest. Największe osiągnięcia jakie na razie mamy czyli podbój kosmosu to głównie wydatki państwowe finansowane z podatków.Widać im rasa bardziej skora do takiej formy tym więcej osiąga ;-)
Podobne postybeta
Maleństwo ;-)
Leniuchowanie
W SF Chiny się izolują, tylko nie wiadomo czemu...
Komunizma!=Faszyzm
Gwiezdne Wojny - czemu one są coraz bardziej anaukowe?
Podobne postybeta
Maleństwo ;-)
Leniuchowanie
W SF Chiny się izolują, tylko nie wiadomo czemu...
Komunizma!=Faszyzm
Gwiezdne Wojny - czemu one są coraz bardziej anaukowe?
piątek, lipca 18, 2008
Urodzeni koderzy
Istnieją :-"Zagrałem" sobie w rundzie kwalifikacyjnej Google Code Jam, zakwalifikowałem się nawet do kolejnej rundy ;-) jestem 993 na 7154 startujących osób ;-)
Po rundzie kwalifikacyjnej można sobie pobrać cudze rozwiązania. Zrobiłem to z rozwiązaniami osoby, która zajęła 1 miejsce. Ten kod to małe dzieło sztuki :-) Mój kod w Java'ie który realizuje ten sam algorytm wygląda na strasznie ciężki i chaotyczny w porównaniu z prostotą i elegancją tego kodu napisanego w C++. Co najlepsze ja na rozwiązanie pierwszego zadania potrzebowałem 1 godziny i 11 minut [choć pierwszą wersję miałem po 36 minutach i 47 sekundach, ale zapomniałem w nim o jednej zmiennej, która była mi potrzebna ;-)] Zwycięzca potrzebował tylko 9 minut i 16 sekund :-)
Ten ktoś ma dar.... musiał też dużo ćwiczyć. Ten ktoś musi być urodzonym koderem :-)
Pocieszające jest to, że mieliśmy identyczne pomysły na rozwiązanie :-) czyli jeśli będę trenował to jest szansa, że się zbliżę do tego poziomu :-)
Jeśli ktoś chce przyjrzeć się rozwiązaniom to możliwe to jest na stronie Google Code Jam [prawdopodobnie trzeba się zapisać żeby mieć dostęp]
Podobne postybeta
To (kalkulator) żyje :-)
Czego brakuje koderom ;-)
Skalowanie miernika jakości powietrza ;-)
1 na 9 głosów
Jak uniknąć zonka ;-)
Po rundzie kwalifikacyjnej można sobie pobrać cudze rozwiązania. Zrobiłem to z rozwiązaniami osoby, która zajęła 1 miejsce. Ten kod to małe dzieło sztuki :-) Mój kod w Java'ie który realizuje ten sam algorytm wygląda na strasznie ciężki i chaotyczny w porównaniu z prostotą i elegancją tego kodu napisanego w C++. Co najlepsze ja na rozwiązanie pierwszego zadania potrzebowałem 1 godziny i 11 minut [choć pierwszą wersję miałem po 36 minutach i 47 sekundach, ale zapomniałem w nim o jednej zmiennej, która była mi potrzebna ;-)] Zwycięzca potrzebował tylko 9 minut i 16 sekund :-)
Ten ktoś ma dar.... musiał też dużo ćwiczyć. Ten ktoś musi być urodzonym koderem :-)
Pocieszające jest to, że mieliśmy identyczne pomysły na rozwiązanie :-) czyli jeśli będę trenował to jest szansa, że się zbliżę do tego poziomu :-)
Jeśli ktoś chce przyjrzeć się rozwiązaniom to możliwe to jest na stronie Google Code Jam [prawdopodobnie trzeba się zapisać żeby mieć dostęp]
Podobne postybeta
To (kalkulator) żyje :-)
Czego brakuje koderom ;-)
Skalowanie miernika jakości powietrza ;-)
1 na 9 głosów
Jak uniknąć zonka ;-)
środa, lipca 16, 2008
Przenośna wikipedia
Zainstalowałem sobie właśnie na moim EEE program PocketWikipedia. Jest to wybór 24 tysięcy haseł z angielskiej Wikipedii.Wybór haseł jest ciut dziwny ;-) Np. jest Python jako język programowania [nie ma Java'y], nie ma za to pytona jako węża, czy grupy węży ;-)Jest za to hasło Buffy the Vampire Slayer, i Civilization :-)Mimo wszystko zawsze to coś, a zajmując 197 MB nie jest jakimś szczególnym pożeraczem miejsca.Program dostępny jest w wersji dla Windows, Windows Mobie [PocketPC] oraz Linuksa.
Podobne postybeta
Złe i dobre cosie....
10 lat temu byłem u Buffy ;-)
[Wikipedia fun facts] Coraz więcej stacji kosmicznych
Google Goggles w działaniu :-)
Buffy ma 40 lat....
Podobne postybeta
Złe i dobre cosie....
10 lat temu byłem u Buffy ;-)
[Wikipedia fun facts] Coraz więcej stacji kosmicznych
Google Goggles w działaniu :-)
Buffy ma 40 lat....
EEE zdobywa Kraków ;-)
Z serii EEE zdobywa świat ;-)
Widziałem dziś pierwszego nie swojego EEE w użyciu :-)
Jakaś pani, czy bardziej dziewczyna używała Asus EEE 700 w jednej z restauracji w Bumie gdy wracałem do miejsca spania :-)
Podobne postybeta
Kupić albo nie kupić - oto jest pytanie
Plusy dodatnie i plusy ujemne ;-)
Zaćmienie? ;-)
Fajna zmiana w Android Market :-)
EEE Storage - czyżby nie dla wszystkich?
Widziałem dziś pierwszego nie swojego EEE w użyciu :-)
Jakaś pani, czy bardziej dziewczyna używała Asus EEE 700 w jednej z restauracji w Bumie gdy wracałem do miejsca spania :-)
Podobne postybeta
Kupić albo nie kupić - oto jest pytanie
Plusy dodatnie i plusy ujemne ;-)
Zaćmienie? ;-)
Fajna zmiana w Android Market :-)
EEE Storage - czyżby nie dla wszystkich?
wtorek, lipca 15, 2008
Kuchenka mikrofalowa
Kuchenka mikrofalowa, niby nic. Taki oswojony radar.
Zasada działania jest prosta jak konstrukcja cepa... no może trochę bardziej skomplikowana, ale jednak prosta.
Problemem jest jednak kupno kuchenki mikrofalowej.
Po pierwsze trzeba wybrać. Na rynku jest tego multum, w samym Euro mają ich 128 rodzajów od takich za 199 złotych do takich za 13999 złotych.
Ja szukam takiej, która potrafi podgrzać pierogi z serem ;-) lub zrobić grzanki. Wystarczy więc najprostsza.
I tu kolejne schody. Bo żeby kupić trzeba się udać do sklepu i wybrać z multum, które tam mają...
Wybrałem się. Były od 339 złotych do 734. Na pierwszy rzut oka identyczne.
Różniły się pojemnością, bo część miała 17 litrów, a część 21 litrów. Podejrzewam, że także mocą, choć tą chwaliła się na obudowie tylko jedna z nich.
Ocena wizualna okazała się być podejściem błędnym, bo wszystkie kuchenki wyglądały, rzecz ujmując najprościej, kuchennie - czyli jak kuchenki mikrofalowe. Chociaż nie, jedna przypominała telewizor.
Podejściem drugim było spojrzenie na ceny. OK, 734 złote to nie jest majątek, ale do zwykłego i sporadycznego podgrzewania pierogów czy mleka wydaje się to być kwota lekko zawyżona. Skierowałem swój wzrok więc na te w dolnych granicach - 339 i 379 czy jakoś tak. Poza ceną różniły się zewnętrznie kolorem i producentem. Jedna była czarna [to ta przypominała telewizor], druga była biała.
Cena pozwoliła ograniczyć wybór do 2 z 7 lub coś koło tego.
Przez brak ekspertyzy postanowiłem podjąć decyzję w sposób zorganizowany, czyli ponieść się podświadomości i losowi, grając w "entliczek, pętliczek".
Ten profesjonalny sposób podejmowania decyzji pozwolił wyłonić zwycięzcę, czyli kuchenkę białą i tańsza.........
Resztki rozsądku zapytały jeszcze panią z obsługi czym się te kuchenki różnią prócz ceny, na co dowiedziałem się, że jedna ma opiekach czy grill kwarcowy, a druga inny....
W końcu jednak, decyzja została podjęta...
I tu pojawił się problem, bo w sklepie nie można było zapłacić kartą.
Mimo całej traumy decyzyjnej, kuchenki nie mam nadal ;-)
A co gorsza, dziś w pracy kolega pokazał mi, że obok Bumy [w której mieści się Sabre] jest gigantyczny sklep z serii Mix.......... przecież oni tam będą mieli z 20 rodzajów kuchenek :-(
Podobne postybeta
Śmierdząca ryba wolności ;-)
Jestem lepszy od UE ;-)
Złe i dobre cosie....
Piękne aplikacje, co to właściwe jest?
Czemu obecny Sejm i rząd są wyjątkowe?
Zasada działania jest prosta jak konstrukcja cepa... no może trochę bardziej skomplikowana, ale jednak prosta.
Problemem jest jednak kupno kuchenki mikrofalowej.
Po pierwsze trzeba wybrać. Na rynku jest tego multum, w samym Euro mają ich 128 rodzajów od takich za 199 złotych do takich za 13999 złotych.
Ja szukam takiej, która potrafi podgrzać pierogi z serem ;-) lub zrobić grzanki. Wystarczy więc najprostsza.
I tu kolejne schody. Bo żeby kupić trzeba się udać do sklepu i wybrać z multum, które tam mają...
Wybrałem się. Były od 339 złotych do 734. Na pierwszy rzut oka identyczne.
Różniły się pojemnością, bo część miała 17 litrów, a część 21 litrów. Podejrzewam, że także mocą, choć tą chwaliła się na obudowie tylko jedna z nich.
Ocena wizualna okazała się być podejściem błędnym, bo wszystkie kuchenki wyglądały, rzecz ujmując najprościej, kuchennie - czyli jak kuchenki mikrofalowe. Chociaż nie, jedna przypominała telewizor.
Podejściem drugim było spojrzenie na ceny. OK, 734 złote to nie jest majątek, ale do zwykłego i sporadycznego podgrzewania pierogów czy mleka wydaje się to być kwota lekko zawyżona. Skierowałem swój wzrok więc na te w dolnych granicach - 339 i 379 czy jakoś tak. Poza ceną różniły się zewnętrznie kolorem i producentem. Jedna była czarna [to ta przypominała telewizor], druga była biała.
Cena pozwoliła ograniczyć wybór do 2 z 7 lub coś koło tego.
Przez brak ekspertyzy postanowiłem podjąć decyzję w sposób zorganizowany, czyli ponieść się podświadomości i losowi, grając w "entliczek, pętliczek".
Ten profesjonalny sposób podejmowania decyzji pozwolił wyłonić zwycięzcę, czyli kuchenkę białą i tańsza.........
Resztki rozsądku zapytały jeszcze panią z obsługi czym się te kuchenki różnią prócz ceny, na co dowiedziałem się, że jedna ma opiekach czy grill kwarcowy, a druga inny....
W końcu jednak, decyzja została podjęta...
I tu pojawił się problem, bo w sklepie nie można było zapłacić kartą.
Mimo całej traumy decyzyjnej, kuchenki nie mam nadal ;-)
A co gorsza, dziś w pracy kolega pokazał mi, że obok Bumy [w której mieści się Sabre] jest gigantyczny sklep z serii Mix.......... przecież oni tam będą mieli z 20 rodzajów kuchenek :-(
Podobne postybeta
Śmierdząca ryba wolności ;-)
Jestem lepszy od UE ;-)
Złe i dobre cosie....
Piękne aplikacje, co to właściwe jest?
Czemu obecny Sejm i rząd są wyjątkowe?
Tramwaj vs. samochód
W Krakowie wygrywa tramwaj :-)
Dziś do pracy pojechałem samochodem. Wyjechałem o 8:30, na parkingu pod pracą byłem o 8:55. Pokonałem więc trasę w 25 minut [a były czasy gdy praktycznie tą samą trasę pokonywałem w 6-7 minut... ;-)], droga powrotna trwała za to 20-22 minuty.
Dla porównania jazda do pracy tramwajem zabiera 14-16 minut :-) dojście do tramwaju to jakieś 2-3 minuty.
Czyli jakby nie patrzeć tramwaj jest szybszy. Można w nim też spokojnie poczytać książkę.
Podobno jazda tramwajem jest też bardziej ekologiczna :-) ekonomicznie wypada porównywalnie z jazdą samochodem, ale to tylko przez to, że jakoś szczególnie mi nie zależy na kupieniu krakowskiej karty miejskiej, dlatego codziennie muszę kasować 2 bilety.
Podobne postybeta
Białe paskudztwo trzyma się mocno ;-)
Lubię tramwaje :-)
"Demon" prędkości
Urlopowanie ;-)
So many Kindles..... ;-)
Dziś do pracy pojechałem samochodem. Wyjechałem o 8:30, na parkingu pod pracą byłem o 8:55. Pokonałem więc trasę w 25 minut [a były czasy gdy praktycznie tą samą trasę pokonywałem w 6-7 minut... ;-)], droga powrotna trwała za to 20-22 minuty.
Dla porównania jazda do pracy tramwajem zabiera 14-16 minut :-) dojście do tramwaju to jakieś 2-3 minuty.
Czyli jakby nie patrzeć tramwaj jest szybszy. Można w nim też spokojnie poczytać książkę.
Podobno jazda tramwajem jest też bardziej ekologiczna :-) ekonomicznie wypada porównywalnie z jazdą samochodem, ale to tylko przez to, że jakoś szczególnie mi nie zależy na kupieniu krakowskiej karty miejskiej, dlatego codziennie muszę kasować 2 bilety.
Podobne postybeta
Białe paskudztwo trzyma się mocno ;-)
Lubię tramwaje :-)
"Demon" prędkości
Urlopowanie ;-)
So many Kindles..... ;-)
Asus EEE 900 - Tips & Tricks ;-)
Po kilku tygodniach posiadania [2 albo 3] Asus'a EEE 900 mogę zaproponować kilka posunięć, które powinny pomóc w wygodnym używaniu komputerka :-)Swobodnie można odinstalować wszystko co ma w nazwie Live, zapewne jest grupa osób, które nie mogą żyć bez tego zestawu usług Microsoftu, ale ja jedną z tych osób nie jestem - choć konto na Live posiadam ;-)Po drugie dobrze przenieść cały katalog C:\Windows\SoftwareDistribution\Download na dysk D lub kartę, a jak ktoś lubi to z tego co widzę może go swobodnie skasować. Podobno może to powodować jakieś problemy z działaniem Windows Update, ale ja nic nie zauważyłem.Adobre Reader 8 - odinstalować, zainstalować Foxit Reader'a. Potrafi to samo, a nie zajmuje łącznie ponad 100 MB.Wielką niewiadomą jest MS Works. Niby fajny, ładnie działa, ale... ale nie ma np. polskiego słownika ortograficznego. Moim zdaniem zdecydowanie lepiej wygląda tutaj również zainstalowany fabrycznie StarOffice 8. Mój Asus EEE 900 fabrycznie dostarczony był z Sun Java 5, osobiście polecam zainstalować Java 6 Update N. Rzeczywiście wydaje się być szybsza, a do tego dzięki niej można w StarOffice 8 używać mojego dodatku OpenOffice.org2GoogleDocs ;-)Dobrze jest skompresować cały dysk C [klikamy na dysku C prawym myszem, wybieramy Properties i Compress drive to save disk space], teoretycznie powoduje to, że system działa wolniej, ale nie zauważyłem by był to jakiś znaczący spadek wydajności.W celu oszczędzenia baterii dobrze zainstalować SpeedswitchXP, który jak zauważyłem trochę agresywniej obniża częstotliwość pracy procesora [choć może to efekt placebo? :-)]Eclipse Ganymede działa dość dobrze, choć start bywa lekko przydługi ;-)Niezastąpiony jest jak zwykle Total Commander :-)Niezbędnym akcesorium okazuje się też być książka formatu A5, którą można włożyć pod laptopika i dzięki temu miło pracuje się z nim na kolanach lub brzuchu :-) [inaczej strasznie grzeje, no i można mieć opory przed trzymaniem go aż tak blisko skóry :-)]
Podobne postybeta
Asus EEE 900 ;-)
ASUS EEE PC - szpanujemy wyniki ;-)
Laptop
Asus A636N + WM6 = porażka
Na śpiocha....
Podobne postybeta
Asus EEE 900 ;-)
ASUS EEE PC - szpanujemy wyniki ;-)
Laptop
Asus A636N + WM6 = porażka
Na śpiocha....
Asus EEE 900 jest dziwny ;-)
Pisałem niedawno o tym, że mój Asus EEE 900 głupieje i gdy próbuje go włączyć na baterii z włączonym WiFi to się resetuje... Okazał się, ze pomogło mu ustawienie w opcjach Windows XP by po pokazaniu niebieskiego ekranu się nie resetował tylko został z tym ekranem [chciałem zobaczyć, który sterownik rozrabia]. Okazało się to być lekarstwem na problem ;-)Jeszcze ciekawsze jest zachowanie baterii ;-) Spadek pojemności, czy też jeszcze dostępnej mocy [właściwie co pokazuje wskaźnik zużycia baterii? ile prądu jeszcze "zostało"?] ma skok 10%, dlatego cudem jest zobaczenie pojemności równej 100%, od razu, lub niemal od razu mamy 90% ;-) Później spadek jest dość szybki do 70%, 50% i 30% i tutaj cud ;-) spadek z 30% do 20% trwa "na oko" tyle co spadek o 30-40% między wcześniejszymi wskazaniami. Zgaduję, że ten wskaźnik pokazuje tak naprawdę napięcie baterii, a nie pojemność. A ta może jak mi się wydaje spadać najpierw dość ostro, a później dość długo utrzymywać się na podobnym poziomie...Mimo wszystko polecam zakup :-)
Podobne postybeta
EEEBateria ;-)
Fing - poznaj swoją sieć ;-)
Netflix w służbie nauki - nauki języka ;-)
Niepomyśleli....
Asus EEE 900 głupieje ;-)
Podobne postybeta
EEEBateria ;-)
Fing - poznaj swoją sieć ;-)
Netflix w służbie nauki - nauki języka ;-)
Niepomyśleli....
Asus EEE 900 głupieje ;-)