Mamy XXI wiek, wiek rozumu [tudzież wiek rozumu II ;-)], racjonalizm jest w cenie... ale czy zastanawialiście się kiedyś ile mamy w głowie różnych twierdzeń i wierzeń, które siedzą tam bez żadnego dowodu?
Np. ilu z Was w wieku 3 albo 4 lat mając do wypicia gorącą herbatę chciało ją ochłodzić dolaniem wody z kranu? A ilu z Was mama, babcia lub ktoś inny powiedział, że nie wolno bo będzie Was brzuch bolał?
A ilu z Was miesza teraz wodę gotowaną z kranówą? ;-)
Zastanówmy się. Skoro:
1) picie wody przegotowanej nie powoduje bólu brzucha,
2) picie nieprzegotowanej też tego bólu nie powoduje,to dlaczego picie wymieszanej miałoby ten ból powodować?
Nie jestem chemikiem czy biologiem, ale z dużą dozą pewności mogę zaryzykować stwierdzenie, że woda gotowana od wody z kranu różni się w sposób zasadniczy tylko temperaturą....
A dlaczego mimo tego nadal wierzymy, że mieszanie wody jest szkodliwe? ;-)
Czy nie przypadkiem dlatego, że usłyszeliśmy to od kogoś komu ufaliśmy mając właśnie te 3 lub 4 latka? ;-)
Wydaje mi się, że ten zakaz powstał wtedy gdy woda nie była jeszcze chlorowana, czyli znajdować się w niej mogły bakterie. Wtedy wypicie nieprzegotowanej wody mogło skończyć się durem brzusznym. Samo dolanie wody nieprzegotowanej do przegotowanej było więc psuciem tej drugiej. Stąd wg. mnie ten zakaz.
A najlepsze, że chociaż zagrożenie już dawno odeszło w zapomnienie to nadal w nie wierzymy i stosujemy przeciw niemu profilaktykę. Taka tradycja ;-)
A ile mamy takich tradycji, które pchają nas do rzeczy nienadmiarowych, a do rzeczy głupich, złych i nietolerancyjnych?
Podobne postybeta
Ja to mam jednak utylitarne podejście do jedzenia ;-)
Minarety vs. krzyże - 0:1?
"Magia" horoskopów
Kto sieje wiatr
Jebana ignorancja
niedziela, listopada 23, 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Swoją drogą, zawsze zazdrościłem Krakówkowi ozonowanej wody w kranach, jeszcze od lat 70. W Warszawie był zawsze chlorowany zajzajer. Od wielu lat korzystam z ujęć wody oligoceńskiej, ale ostatnio jakość kranówki wyraźnie się poprawiła.
OdpowiedzUsuńTo co opisales nazywa sie po prostu tradycja i budowanie wiezow miedzy spolecznoscia, czyli proces wychowania i przystosowania do zycia w spoleczenstwie. Rzadko udaje sie przemycic nowe zabobony do swiadomosci ludzkiej wynoszonej z domu, rzadko tez takie zabobony z naszego portfolio norm spolecznych wyrzucamy, choc czasem sie udaje;) Ot chocby wprowadzenie do menu Polakow jakze dzis tradycyjnej i uwielbianej potrawy jaka jest zupa pomidorowa, czysty wymysl z PRL, albo wierzenie ze witamina C ma zdolnosci lecznicze i pomaga na katar, grype itepe itede co jest olbrzymia bzdura.
OdpowiedzUsuńPS. zadawales sobie pytanie dlaczego chodzisz na codzien w majtkach, spodniach albo sciagasz czapke kiedy zasiadasz do stolu? Po co nosisz buty w lecie, skoro nie potrzebujesz docieplac swoich stop?...
Nie, to co opisałem to nie jest tradycja i więzi społeczne to zabobon. Z tym, że ten ma racjonalne podstawy.
OdpowiedzUsuńTo o witaminie C jest dość prawdopodobne, jak się dowiedziałem jakiś czas temu od Pani doktor, witamina C jest wg. badań jedynym w miarę skutecznym środkiem w walce z katarem i potrafi go skrócić o 1-2 dni. To jest związane zapewne z tym, że witamina C jest istotnym elementem naszej diety, niezbędnym do normalnego funkcjonowania naszego organizmu. Nie jest to więc zapewne taka bzdura.
Co do zupy pomidorowej to nie sądzę by to był wymysł PRLu, w końcu jadana jest też w Anglii i Stanach. Pewnie jadają ją też w Iranie, dla którego pomidory są podstawowym składnikiem potraw. Mogła co najwyżej przywędrować do Polski w czasach PRLu.
A czemu chodzę w ubraniu i butach? Z powodu wychowania i konieczności, w końcu u nas JEST zimno. Nie wszystko co mówią starsi nie ma podstaw, wiele ma, ale cały problem polega na tym by próbować dostrzegać powody różnych zakazów i nakazów. Nie należy wierzyć bezwarunkowo w mądrość przodów.
Co do tradycji i jej pozornej wieczności to świetny przykładem jest ubieranie choinki bo tak każe "wielowiekowa tradycja", a tak naprawdę zwyczaj ten trafił do Polskich miast dopiero w czasie zaborów na przełomie XVIII i XIX wieku, a wieś zdobył dopiero w XIX wieku.
Moja pani doktor powiedziala ze Witamina C to zabobon, bowiem jej nadmiar z organizu jest po prostu wydalany a normalna dieta zapewnia ja w zupelnosci. Takze pewnie co Akademia Medyczna to inna szkola leczenia;)
OdpowiedzUsuńCo do pomidorowej, to mialem na mysli polska pomidorówkę z koncentratu pomidorowego;)
Jeden z moich wychowanków nałogowo pije wodę z kranu. Niestety, na skutek tego nałogu zapada często na lambliozę, której jak twierdzi nasz rodzinny medyk, przyczyną może być picie surowej wody z kranu. Poza tym, przy braku kanalizacji w naszym regionie, szczelności rur jakoś nie umiałabym wypić takiej kranówki bez przegotowania..jak sobie pomyśle o odchodach sąsiadów, cmentarzu na górce, blisko naszego domu i o tych starych rurach po których to wszystko płynie, to wolę mineralną:-))).
OdpowiedzUsuń@Agni3e: I tu mnie masz :-) Rzeczywiście nie wszędzie woda z kranu jest tak samo zdatna do picia. A z tego co słychać są jeszcze nawet rejony gdzie woda przegotowana nie jest zdatna do picia.
OdpowiedzUsuńA nie dotarły do Was jeszcze te remonty w Rybniku? Czy to nie Wasz rejon? Bo jak pamiętam 5 lat temu plany mówiły o budowie olbrzymiej ilości pompowni, hydroforni i wymianie wielu kilometrów rur. Chyba jednym z odprysków tego gigantycznego rybnickiego projektu jest pomysł by zacząć w Rybniku i Wodzisławiu worem Jastrzębia chyba brać wodę z Czech :-)
Mamy nadzieję na budowę kanalizacji, która według planu:-))), miałaby nastąpić na naszym odcinku w 2013 roku. Nasza chałupina nie będzie podłączona, budujemy sobie własną ekologiczną oczyszczalnię ścieków. Posadziliśmy z dziećmi 38 arów lasku, i trochę nam go szkoda. Woda wypływająca z ekologicznej oczyszczalni poprawi mu warunki fitosanitarne. W młodości odwiedzałam oczyszczalnie i miejsca gdzie uzdatniana jest woda i nawet gdy sytuacja się poprawi, chyba z kranówki nie skorzystam. Ale to już takie moje zawodowe "zboczenie".:-)))
OdpowiedzUsuńCo wy wychowacie... ;-) On programista z zacięciem do tworzenia różnych monitornigów i podobnych, Ty z zacięciem do robienia nie tylko ogródków skalnych, ale i oczyszczalni ścieków :-)
OdpowiedzUsuńPrzecież z tych dzieci wyrosną ludzie zdolni Marsa skolonizować ;-)
Na wakacje pojechałem na wyspy. Koleżanka chcąc zaproponować mi coś do picia, po wymienieniu soków, herbat, etc, zapytała, czy może to być kranówka.
OdpowiedzUsuńZ tego przyzwyczajenia samo nalanie kranówki do szklanki było dla mnie dziwne, a jeszcze dziwniejsze - wypicie tego.
To jest dopiero zakotwiczenie "twierdzeń i wierzeń"...