niedziela, listopada 23, 2008

Kranówa w herbacie

Mamy XXI wiek, wiek rozumu [tudzież wiek rozumu II ;-)], racjonalizm jest w cenie... ale czy zastanawialiście się kiedyś ile mamy w głowie różnych twierdzeń i wierzeń, które siedzą tam bez żadnego dowodu?
Np. ilu z Was w wieku 3 albo 4 lat mając do wypicia gorącą herbatę chciało ją ochłodzić dolaniem wody z kranu? A ilu z Was mama, babcia lub ktoś inny powiedział, że nie wolno bo będzie Was brzuch bolał?
A ilu z Was miesza teraz wodę gotowaną z kranówą? ;-)
Zastanówmy się. Skoro:
1) picie wody przegotowanej nie powoduje bólu brzucha,
2) picie nieprzegotowanej też tego bólu nie powoduje,to dlaczego picie wymieszanej miałoby ten ból powodować?
Nie jestem chemikiem czy biologiem, ale z dużą dozą pewności mogę zaryzykować stwierdzenie, że woda gotowana od wody z kranu różni się w sposób zasadniczy tylko temperaturą....
A dlaczego mimo tego nadal wierzymy, że mieszanie wody jest szkodliwe? ;-)
Czy nie przypadkiem dlatego, że usłyszeliśmy to od kogoś komu ufaliśmy mając właśnie te 3 lub 4 latka? ;-)
Wydaje mi się, że ten zakaz powstał wtedy gdy woda nie była jeszcze chlorowana, czyli znajdować się w niej mogły bakterie. Wtedy wypicie nieprzegotowanej wody mogło skończyć się durem brzusznym. Samo dolanie wody nieprzegotowanej do przegotowanej było więc psuciem tej drugiej. Stąd wg. mnie ten zakaz.
A najlepsze, że chociaż zagrożenie już dawno odeszło w zapomnienie to nadal w nie wierzymy i stosujemy przeciw niemu profilaktykę. Taka tradycja ;-)
A ile mamy takich tradycji, które pchają nas do rzeczy nienadmiarowych, a do rzeczy głupich, złych i nietolerancyjnych?

Podobne postybeta
Ja to mam jednak utylitarne podejście do jedzenia ;-)
Minarety vs. krzyże - 0:1?
"Magia" horoskopów
Kto sieje wiatr
Jebana ignorancja

9 komentarzy:

  1. Swoją drogą, zawsze zazdrościłem Krakówkowi ozonowanej wody w kranach, jeszcze od lat 70. W Warszawie był zawsze chlorowany zajzajer. Od wielu lat korzystam z ujęć wody oligoceńskiej, ale ostatnio jakość kranówki wyraźnie się poprawiła.

    OdpowiedzUsuń
  2. To co opisales nazywa sie po prostu tradycja i budowanie wiezow miedzy spolecznoscia, czyli proces wychowania i przystosowania do zycia w spoleczenstwie. Rzadko udaje sie przemycic nowe zabobony do swiadomosci ludzkiej wynoszonej z domu, rzadko tez takie zabobony z naszego portfolio norm spolecznych wyrzucamy, choc czasem sie udaje;) Ot chocby wprowadzenie do menu Polakow jakze dzis tradycyjnej i uwielbianej potrawy jaka jest zupa pomidorowa, czysty wymysl z PRL, albo wierzenie ze witamina C ma zdolnosci lecznicze i pomaga na katar, grype itepe itede co jest olbrzymia bzdura.

    PS. zadawales sobie pytanie dlaczego chodzisz na codzien w majtkach, spodniach albo sciagasz czapke kiedy zasiadasz do stolu? Po co nosisz buty w lecie, skoro nie potrzebujesz docieplac swoich stop?...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, to co opisałem to nie jest tradycja i więzi społeczne to zabobon. Z tym, że ten ma racjonalne podstawy.

    To o witaminie C jest dość prawdopodobne, jak się dowiedziałem jakiś czas temu od Pani doktor, witamina C jest wg. badań jedynym w miarę skutecznym środkiem w walce z katarem i potrafi go skrócić o 1-2 dni. To jest związane zapewne z tym, że witamina C jest istotnym elementem naszej diety, niezbędnym do normalnego funkcjonowania naszego organizmu. Nie jest to więc zapewne taka bzdura.

    Co do zupy pomidorowej to nie sądzę by to był wymysł PRLu, w końcu jadana jest też w Anglii i Stanach. Pewnie jadają ją też w Iranie, dla którego pomidory są podstawowym składnikiem potraw. Mogła co najwyżej przywędrować do Polski w czasach PRLu.

    A czemu chodzę w ubraniu i butach? Z powodu wychowania i konieczności, w końcu u nas JEST zimno. Nie wszystko co mówią starsi nie ma podstaw, wiele ma, ale cały problem polega na tym by próbować dostrzegać powody różnych zakazów i nakazów. Nie należy wierzyć bezwarunkowo w mądrość przodów.
    Co do tradycji i jej pozornej wieczności to świetny przykładem jest ubieranie choinki bo tak każe "wielowiekowa tradycja", a tak naprawdę zwyczaj ten trafił do Polskich miast dopiero w czasie zaborów na przełomie XVIII i XIX wieku, a wieś zdobył dopiero w XIX wieku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja pani doktor powiedziala ze Witamina C to zabobon, bowiem jej nadmiar z organizu jest po prostu wydalany a normalna dieta zapewnia ja w zupelnosci. Takze pewnie co Akademia Medyczna to inna szkola leczenia;)

    Co do pomidorowej, to mialem na mysli polska pomidorówkę z koncentratu pomidorowego;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeden z moich wychowanków nałogowo pije wodę z kranu. Niestety, na skutek tego nałogu zapada często na lambliozę, której jak twierdzi nasz rodzinny medyk, przyczyną może być picie surowej wody z kranu. Poza tym, przy braku kanalizacji w naszym regionie, szczelności rur jakoś nie umiałabym wypić takiej kranówki bez przegotowania..jak sobie pomyśle o odchodach sąsiadów, cmentarzu na górce, blisko naszego domu i o tych starych rurach po których to wszystko płynie, to wolę mineralną:-))).

    OdpowiedzUsuń
  6. @Agni3e: I tu mnie masz :-) Rzeczywiście nie wszędzie woda z kranu jest tak samo zdatna do picia. A z tego co słychać są jeszcze nawet rejony gdzie woda przegotowana nie jest zdatna do picia.
    A nie dotarły do Was jeszcze te remonty w Rybniku? Czy to nie Wasz rejon? Bo jak pamiętam 5 lat temu plany mówiły o budowie olbrzymiej ilości pompowni, hydroforni i wymianie wielu kilometrów rur. Chyba jednym z odprysków tego gigantycznego rybnickiego projektu jest pomysł by zacząć w Rybniku i Wodzisławiu worem Jastrzębia chyba brać wodę z Czech :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mamy nadzieję na budowę kanalizacji, która według planu:-))), miałaby nastąpić na naszym odcinku w 2013 roku. Nasza chałupina nie będzie podłączona, budujemy sobie własną ekologiczną oczyszczalnię ścieków. Posadziliśmy z dziećmi 38 arów lasku, i trochę nam go szkoda. Woda wypływająca z ekologicznej oczyszczalni poprawi mu warunki fitosanitarne. W młodości odwiedzałam oczyszczalnie i miejsca gdzie uzdatniana jest woda i nawet gdy sytuacja się poprawi, chyba z kranówki nie skorzystam. Ale to już takie moje zawodowe "zboczenie".:-)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Co wy wychowacie... ;-) On programista z zacięciem do tworzenia różnych monitornigów i podobnych, Ty z zacięciem do robienia nie tylko ogródków skalnych, ale i oczyszczalni ścieków :-)
    Przecież z tych dzieci wyrosną ludzie zdolni Marsa skolonizować ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Na wakacje pojechałem na wyspy. Koleżanka chcąc zaproponować mi coś do picia, po wymienieniu soków, herbat, etc, zapytała, czy może to być kranówka.
    Z tego przyzwyczajenia samo nalanie kranówki do szklanki było dla mnie dziwne, a jeszcze dziwniejsze - wypicie tego.
    To jest dopiero zakotwiczenie "twierdzeń i wierzeń"...

    OdpowiedzUsuń