No i stało się, od czwartku nie mam samochodu.
Mój pojazd, który kupiłem blisko 10 lat temu już nie stoi na moim miejscu parkingowym, a wszystko wskazuje, że nic tam przez długo nie stanie ;-) (stąd pewnie wynajmę miejsce parkingowe, choć zniechęca mnie do tego wizja wypełniania jakichś specjalnych PITów).
De facto bez samochodu jestem od historii, która zaczęła się od pewnego dzika i w tym czasie potrzebowałem samochodu dokładnie raz.
Jeszcze jakiś czas temu, gdy więcej jeździłem myślałem o kupnie nowego samochodu, np. Kia Sportage, albo Nissana Qashqai, ale za każdym razem gdy próbowałem to policzyć wychodziło mi, że to się nie opłaca.
Policzyłem ile czasu spędzam w samochodzie, wtedy to było średnio około 3 godzin tygodniowo (potrzebnych na pokonanie 300 km).
Okazało się, że to mniej niż 3% "świadomego" tygodnia.
A trochę głupio wydawać większość oszczędności na coś gdzie spędzi się tylko 3% czasu ;-)
Do pracy jeżdżę tramwajem, albo rowerem, wracam zwykle na piechotę (za wyjątkiem sytuacji gdy jechałem tam rowerem ;-)), do rodziny jeżdżę pociągiem (a jazda samochodem trwałaby dłużej niż jazda pociągiem), większe zakupy w sklepie spożywczym robię przez Internet ;-)
Auto jest mi niepotrzebne...
Ale trochę szkoda, fajnie było mieć pojazd mechaniczny ;-)
Dodatkowy plus, poza brakiem wydatków na ubezpieczenia, paliwo, przeglądy i mechaników to fakt, że jak najbardziej zaliczam auto (i rzeczy w nim!) do mojego programu wyrzucania 1 rzeczy dziennie ;-)
Podobne postybeta
Update na statusie ;-)
Czego nie lubię w Kalifornii?
Post pierwszy - czy wiesz o czym wie, lub może wiedzieć Twój telefon? ;-)
Cena benzyny w górę, wydatki na paliwo w dół ;-)
Zamienił stryjek siekierkę na kijek ;-)
sobota, marca 12, 2016
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz