No i skończył się Devoxx.
Znów przez przypadek* zostałem "mistrzem" ceremonii w procedurze wyłaniania zwyciężcy naszego konkursu programistycznego**.
Jeden wniosek na przyszłość, warto jednak dawać takie zadania jak ostatnio, czyli trudne, ale nie za trudne.
Drugi, z samej konferencji, że kiedyś na konferencjach była masa ciekawych wykładów, ale mało znajomych się spotykało. Teraz jest dokładnie na odwrót ;-)
Jutro mam pierwszy dzień szkolenia o ważnych rozmowach... ciekawe czy się nauczę rozmawiać.
W środę mnie czeka stres związany z wizytą w konsulacie USA. Moja wiza do USA (której użyłem 3 razy) skończyła się w lutym, a teraz mam lecieć znów do Doliny Krzemowej (służbowo) i później do Nowego Jorku (prywatnie) i potrzebuję nowej wizy (czy bardziej promesy, bo o wizie i prawie wjazdu decyduje dopiero osoba na granicy***).
Tak dziś jeżdżąc na rowerze stwierdziłem, że może by tak warto zacząć używać Dockera na Rasbperry Pi...
Bo teraz mam watchdoga dla mojego czujnika sit/stand, który wywraca całe Raspberry Pi.... a może lepiej by było wywracać tylko działający obraz Dockera?
Sęk w tym, że na razie obraz testowy protestuje....
* - nikt inny nie chciał ;-)
** - można było wygrać Macbooka :-)
*** - no chyba, że się leci przez Dublin, wtedy osoba w Dublinie ;-)
Podobne postybeta
Niepewność wielostopniowa ;-)
Docker image to taka kanapka ;-)
Konferencje są przereklamowane
Trudne problemy
Czemu deploymenty są takie trudne?
poniedziałek, czerwca 26, 2017
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz