poniedziałek, października 01, 2018

Surowe dane genetyczne i niebezpieczeństwa ich udostępniania

Bawię się swoimi danymi genetycznymi z 23andMe.

Poza raportami dotyczącymi pochodzenia, zdrowia, tego czy jesteśmy nosicielami jakichś genów które mogą wskazywać jakąś podatność na chorobę, takich dotyczących ogólnego dobrostanu i takich o cechach takich jak kolor skóry czy włosów, dostajemy też dostęp do surowych danych genetycznych.
Dostępnych w pliku tekstowym ;-)

Z liniami takimi jak ta:
rs13328684 1 74792 --

Gdzie to rs13328684 to nazwa SNP (Single-nucleotide polymorphism, po polsku Polimorfizm pojedynczego nukleotydu), 1 to numer chromosomu a 74792 to pozycja na chromosomie.
-- to informacja, że akurat w przypadku mojego genotypu nie udało się tu sprawdzić jakie mam zasady w tym miejscu.
Łącznie w moim pliku jest 638473 z czego tylko 14723 są --.....

No i przeglądanie tych surowych wyników (23andMe ma też stronkę do tego) może być fascynujące.

W sieci można znaleźć np. informację, że rs121912617 może nam powiedzieć czy mamy geny short sleepera, czy też nie (short sleeperzy są często zdolni do spania po 6-6.5 godziny bez żadnych widocznych objawów deficytu snu).
Ale to jest trudne, znaleźć takie info, wpisać w wyszukiwarkę i sprawdzić wynik.

No i są strony gdzie można wrzucić ten swój plik genetyczny... niektórzy umieszczają nawet w sieci swoje pliki....

I to jest strasznie, strasznie głupie.

Wiadomo np. że niektóre SNP korelują w ten lub inny sposób z IQ, można więc próbować wyliczyć czy ktoś ma wyższe czy niżesz IQ znając dane genetycznego tego kogoś.
To samo z genami dotyczącymi "podatności" na dopaminę i całą masą innych.

Już nie tylko firmy ubezpieczeniowe mogą chcieć to dostać (prawo im zwykle zabrania), ale rządy, szkoły czy pracodawcy.
A to jest naprawdę niebezpieczne.

A problemów tu jest cała masa.

Pierwszy, najważniejszy to to, że jednak dane genetyczne są czymś prywatnym i dotyczącym nie tylko danej osoby, ale i jej rodziny.
Drugi, to to że nawet posiadanie jakiegoś SNP mówi prawie zawsze tylko o prawdopodobieństwie, często zresztą nie do końca oszacowanym bo badanie przeprowadzono na małej grupie.
Trzeci - same testy są obarczone błędami. Może być błąd w analizie danych, może być błąd w odczycie, może być błąd w chipie, którego się do tego używa.

Czyli  nawet jeśli dane są poprawnie odczytane to fakt, że X ma dane SNP wcale nie musi oznaczać, że będzie taki to, a taki.
Nawet jeśli taki będzie, i to jest negatywna cecha to przez wychowanie i samozaparcie może z tym walczyć, ba może nawet nigdy nie spotka się z tym czego dotyczy ta cecha.
Bo np. ma SNP wskazujące na większą podatność na schizofrenię w razie używania marihuany gdy się jest nastolatkiem, ale po prostu nigdy nie palił trawy, ani nie miał kontaktu z narkotykiem...
Ale stara się o pracę w jakiejś instytucji, która ma wgląd do tych danych i stwierdza, że jednak mają też innego kandydata bez tego SNP...

W Chinach rząd wraz z paroma firmami wprowadza system punktowy.
Ile czasu minie zanim zaczną ten system w przypadku dzieci zasilać na początku danymi genetycznymi?

I nigdy nie pozwolą komuś pójść na studia bo jego DNA wskazuje, że IQ ma przeciętne....

Stąd, gorąco zachęcam do robienia sobie badań genetycznych, ale nie dzielcie się danymi.
Za duża szansa by wyciekły.


Podobne postybeta
Algorytmy Genetyczne szukają Symbolu Newtona ;-)
Język a postrzeganie rzeczywistości
PRISMochoza....
Log4J2 i zasada ograniczonego zaufania ;-)
Głosowanie korespondencyjne jest tak dziurawe, że aż szkoda gadać - z perspektywy IT

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz