poniedziałek, listopada 10, 2008

Zaszumienie....

Piszę tą notkę już ładną chwilę, już nawet dość dużo napisałem, ale nadal nie jest to to co tygrysy lubią najbardziej.
Najistotniejsze jest to, że notka ma być o tym, że od dłuższego czasu nie umiem się skupić na jednej rzeczy, a gdy natrafiam na jakiś hamulec, to przenoszę swoją uwagę na kolejną rzecz.
Tak samo mam z tą notką, doszedłem w poprzedniej jej wersji do pewnego miejsca i stwierdziłem, że to nie to co chciałem pisać, po czym zacząłem losowo błądzić po stronach... co najlepsze teraz gdy jestem w trudniejszym kawałku znowu mam tą ochotę.

Momentami zastanawiam się czy mój mózg nie działa w taki oto sposób, że panuje tam duży szum, który wytrąca moje myśli na inne tory, po których przez jakiś czas podążają, ale gdy wspinaczka jest za trudna, to "szumy" są znów większe i przerzucają myśli na inne tory.

Gdyby zastosować analogię bardziej fizyczną, to mamy zbiór tras dla kulek, ale cały układ drga, puki kulka ma duży pęd to trzyma się swojego toru, ale gdy np. tor zaczyna wieść "pod górkę" to kulka wytraca pęd i drgania całego układu swobodnie przerzucają ją na inny tor, tor może iść w dół, więc i kulka nabiera prędkości...

Myślami rządzi szum. Ale jest go chyba coraz więcej....

W rzeczywistości jest chyba ciut inaczej, rzeczywiście procesy w mózgu muszą podlegać jakiemuś wpływowi fluktuacji termicznych, i co ważniejsze jakimś przypadkowym wyładowaniom zakończeń nerwowych. Stąd przychodzą nam pewnie różne pomysły do głowy. Bo myślimy o jakiejś sprawie i takie przypadkowe wyładowanie pozwala nam zejść z utartej ścieżki myślenia na nową. W końcu mózg to taka maszyna do szukania analogii, więc takie przypadkowe wyładowania pozwalają na przeskok między podobnymi obszarami i w wyniku prowadzą do uogólnień.

Czyli szum w mózgu bywa dobry. I bardzo możliwe, że jakoś poziom tego szumu zależy od tego w jakim środowisku przebywamy.

I teraz jest problem, że ciągłe obcowanie z krótkimi i szybkimi informacjami może powodować, że poziom szumu w naszym mózgu wzrasta.

Information animal - taki miewałem dość długo status na Gadu-Gadu. Lubię to sobie tłumaczyć jako zwierze informacyjne. Taka deklaracja, że lubię przetwarzać informację.

Ale środowisko ma na nas wpływa, a w koło jest pełno informacji krótkich i szybkich.

Gdy trwały wybory w USA część mnie była zła, że nie podają już wyników ;-) choć wiedziałem, że najpierw ludzie muszą oddać głosy. Ale ja chciałem już mieć informację.

OK, oddalam się od clue mojego wywodu ;-) Ciągły napływ tych krótkich i szybkich informacji powoduje wzrost szumu. Gdy nad czymś się skupiamy, czyli rośnie nasze zaangażowanie to szum w pewien sposób musi się wyciszyć, ale to interpretujemy jako brak dopływu nowych bodźców, czyli brak zajęcia i szukamy nowych źródeł szumu... albo inaczej ;-) Szum jest ciągle taki sam, ale procesy myślowe poświęcone szczegółom są bardziej subtelne, czyli bardziej podatne na wpływ szumu i to wytrąca nas z naszych torów.

Czy więc zwierze informacyjne, to zwierze zaszumione? ;-)

Co ważne szum ma to do siebie, że zdobywamy jakaś szybką informację, poznajemy ją i prawie natychmiast zapominamy. Wpływa jakoś na nasz umysł, ale bardziej przez zmianę jego szumienia.....

Co ciekawe [dla mnie, dla Was to nie wiem ;-)] gdy kończyłem niektóre z akapitów to zaczynałem błądzenie po stronach i znów wracałem do bloga.... Co może oznaczać, że błędnie interpretuję głupią próbę "wielozadaniowości" jako szum.

Docieram do trudności i muszę jej poświęcić chwilę czasu, a to znaczy że w danym momencie nie będę przyswajał żadnej informacji z zewnątrz... więc szukam nowej... sęk w tym, że to zabiera zasoby które powinny być poświęcone na rozwiązanie trudności.

Oczywiście pozostaje jeszcze nadzieja, że to tylko lenistwo ;-)


Podobne postybeta
Imigranci nas nie zaleją
Chorowanie jest do bani, czyli wspomnienia z L4... które trwa ;-)
Szum informacyjny
Takie tam przemyślenia i refleksje ;-)
Nieistniejący rynek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz