Taka refleksja mnie naszła po obejrzeniu najnowszego odcinka Terminator: Kroniki Sarah Connor.
Refleksja - Czy maszyna może kochać? [zakładając, że może myśleć i być świadoma] [w filmie Cammeron [Terminatorka] krzyczy do Johna [zbawcy ludzkości - wroga SkyNet'a] "Już jestem dobra, już jestem dobra. Przeprowadziłam testy i już jestem dobra, dobra. Kocham Cię". Symuluje, bo John ze śrubokrętem próbuje jej otworzyć głowę, a ona znajduje się między 2 samochodami.]
Większość odpowie nie, ja nie wiem, ale nie o tym tutaj :-)
Myślę, że jest tak, że jeżeli miłość to zestaw jakichś zachowań, które nabyliśmy w trakcie ewolucji, to odpowiedź brzmi - raczej nie, bo po co. Jeżeli miłość to wynik świadomości to odpowiedzią będzie - chyba tak, jeżeli zyska świadomość.
Poczamu tak?
Zacznę od deklaracji ;-) uważam, że my ludzie jesteśmy bardzo skomplikowanymi maszynami. Mówiąc inaczej, w naszym działaniu jest tylko fizyka, chemia, biologia, czy czego tam użyjemy do opisania naszych zachowań. Powstaliśmy w brzuchach naszych matek w procesie skomplikowanego dialogu chemicznego. Nasze geny zbudowały nasze ciała z materiałów dostarczonych przez mamę, posłuszne poleceniom chemicznym jej organizmu. To, że jej ciało miało odpowiednią temperaturę i stężenie różnych substancji spowodowało, że akurat nasze geny miały farta i odpaliły większość swoich programów pod zbiorczą nazwą - zbuduj człowieka.
Nie było w tym żadnej magii, czarów czy religii. Była chemia i fizyka, której jeszcze nie rozumiemy i może nigdy do końca nie zrozumiemy.
W wyniku tego procesu powstały nasze ciała, a w nich nasze mózgi. A że mózg to strasznie skomplikowana sieć wzajemnych połączeń, przez którą ciągle płynie prąd elektryczny to w pewnym momencie w tym mózgu powstał na tyle skomplikowany układ, że zaczął patrzeć na otaczający go świat. Z czasem ten układ zaczął patrzeć na świat jako coś odrębnego. I tu też nie było magii, czarów czy religii. Tak staliśmy się świadomi. A nasza świadomość jest "tylko", choć ja uważam, że "aż" wynikiem interakcji tej całej sieci. Ktoś może uważać, że to smutne, ja uważam, że wspaniałe :-)
Jeżeli więc jesteśmy tak jak uważam w pełni materialni, to nie ma przeszkód by do tego samego, czyli zaistnienia świadomości doszło na drodze budowy przez kogoś podobnego do nas maszyn, które będą świadome. Problemem jest to czy takie maszyny mogą mieć uczucia. Nie dlatego by uczucia były czymś strasznie trudnym do zrobienia. Chodzi raczej o to, że jeżeli uczucia mają podstawy ewolucyjne, to może nie być sensu "montowania" ich w świadomych maszynach [fakt, one same mogą dojść do wniosku, że to ma sens ;-)].
A te podstawy ewolucyjne są raczej silne. Taki np. strach ma podstawy czysto ewolucyjne, gdybyśmy się nie bali to robilibyśmy różne rzeczy, które spowodowałyby nasze wyginięcie. Gdyby mysz nie bała się przebywania w otwartym terenie to przebywałaby tam zapewne na tyle długo by przelatująca sowa spożytkowała ją w celach gastronomicznych. Gdy jest przerażona, to po pierwsze unika niebezpiecznych sytuacji, a po drugie jeżeli już jest zmuszona do podjęcia ryzyka to stara się szybko go pozbyć.
U nas - ludzi - przybrało to jeszcze inne objawy. Przez 100, 200 czy 500 tysięcy lat, a nawet przez 2 mln lat nasi przodkowie głodowali. Każda nowa "gęba" była problemem. O to by przodkowie chcieli mieć dzieci "zadbały" geny, w końcu to w "ich interesie" było przekazywanie genów następnym pokoleniom. Ale taki obcy po pierwsze mógł pożreć nasze zapasy, po drugie mógł przyprowadzić więcej obcych, po trzecie miał obce geny [to akurat bardziej "interesowało" geny]. Dlatego strach przed obcymi miał sens, pomagał. A teraz objawia się tym, że gdy widzimy kogoś o innym kolorze skóry, czy z innej grupy społecznej, kogoś kto po prostu przeszedł pozytywnie test obcości to się go boimy. Miłość też można tak wytłumaczyć. Ludzkie dziecko potrzebuje czasu by stać się samodzielne, i przez pierwsze lata życia pochłania całą uwagę matki [teraz coraz częściej też ojca, co należy zaliczyć na plus :-)]. Jeżeli jednak ojciec zamiast próbować w koło rozsiewać swoje geny poświęci swój czas na opiekę nad swoimi dziećmi i ich matką to nagle może się okazać, że jego dzieci mają większe szanse przeżyć niż dzieci innych, a matka jego dzieci jest bardziej chętna na kolejne właśnie z nim. Ale ludzie są z natury swej leniwi [jak i wszystkie zwierzęta, w końcu nadmiar żywności - energii to nowa przypadłość która od jakiegoś czasu dręczy ludzkość, inne gatunki jej nie znają], więc opiekują się sobą tylko gdy są w pewien sposób ogłupieni. Ktoś może powiedzieć, że przecież wiele par się kocha, a nie maja dzieci. Fakt, a ile znacie par, które się kochają, a nie uprawiają seksu? To, że nie ma dzieci jest nieistotne, w końcu w drodze ewolucji promowane były te geny, które powodowały, że ich transportery [znaczy się my] zwiększały szansę przekazania tych genów następnym pokoleniom. Seks więc był całkowicie wystarczającym gwarantem przekazania tych genów. Skuteczna antykoncepcja jest wynikiem dopiero ostatnich paru lat ;-) więc geny się do tego jeszcze nie ustosunkowały.
Wracając do problemu :-) Jeżeli uczucia się tylko wynikiem ewolucji, to maszyny ich nie muszą mieć. Maszyny nie muszą mieć młodych, odpada więc potrzeba istnienia miłości. Nie muszą się bać śmierci, mogą się odbudować - odpada strach. Zazdrość, pycha i podobne też odpadają. Ciekawość może być przydatna. U nas mogła pomagać w badaniu nowych rodzajów pożywienia, czy w tych szaleńczych wyprawach za wzgórze, czy do innej kępy drzew, które doprowadziły do tego, że rozpełzliśmy się po całej planecie. A może jest tak, że świadomość to wynik tych ewolucyjnie nabytych cosiów? Może bez strachu nie moglibyśmy być świadomi? :-) Wtedy maszyny musiałyby symulować strach i inne uczucia. Ale czy takie symulowane by wystarczyły? Znów z innej strony, skoro już w 2006 roku udało się przeprowadzić
symulację 50 ns życia wirusa, to wraz ze wzrostem mocy obliczeniowej możemy być w końcu w stanie symulować pracę mózgu.... i tu dopiero się pojawi problem ;-) czy jeżeli taka symulacja będzie przeprowadzona na "zwykłym" komputerze, ze skończoną dokładnością obliczeń, to czy będzie to miało wpływ na istniejącą w tym symulowanym mózgu świadomość? ;-) Bo jak nie będzie miało, to co z wolną wolą? ;-)
OK, jak na to patrzę to stwierdzam, że chyba nie należy oglądać tego serialu ;-) za bardzo mnie nakręca na przydługie wywody ;-)
Podobne postybetaInwestycja w przyszłośćTranshumanizm [długo i nudno ;-)]Książki, które mi się spodobały w 2017Dobór naturalny, albo my"Skoro ludzie wyewoluowali z małp to czemu małpy nadal istnieją?"