OK, są wyniki mojego sondażu dotyczącego wyniku wyborów :-)
Było 13 "głosów", ale 2 zostały zdyskwalifikowane z racji tego, że ktoś sabotował zabawę, przez wstawienie liczb w stylu 30 procent dla Polskiej Partii Pracy i np. 2 procent dla PO. Dodatkowo ten ktoś swój formularz zasubmitował 2 razy w odstępie 1 sekundy. Miał też rozdzielone łącznie 197% głosów ;-)
Kolejna osoba obdzieliła 109%
Przyjmijmy 2% jako wynik kwalifikujący do umieszczenia wyniku:
Nowa Prawica - 3.67% i odchylenie standardowe 3.67, rozpiętość od 1 do 10% (6 próbek)
Platforma Obywatelska - 37.2% i odchylenie standardowe 4.96, rozpiętość od 32 do 43% (11 próbek)
Polska Jest Najważniejsza - 2.78% i odchylenie standardowe 1.39, rozpiętość od 0 do 4% (11 próbek), jeżeli usunąć próbkę z 0 to wynik to 3.13% i odchylenie to 1.
Polskie Stronnictwo Ludowe - 9.64% i odchylenie standardowe 4.03, rozpiętość od 6% do 20% (11 próbek)
Prawo i Sprawiedliwość - 24.7% i odchylenie standardowe 4.56, rozpiętość od 17% do 30% (11 próbek)
Ruch Poparcia Palikota - 4.25% i odchylenie standardowe 3.41, rozpiętość od 1% do 10% (8 próbek)
Sojusz Lewicy Demokratycznej - 12.36% i odchylenie standardowe 6.05, rozpiętość od 3% do 25% (11 próbek)
W Sejmie znalazłyby się wg. tego PO, PSL, PiS i SLD.
Osobiście liczę, że Nowa Prawica będzie miała poniżej 3% :-) ale wydaje mi się, że odchylenie standardowe jakie ma pokazuje, że mało kto wie co o tym tworze myśleć, podobnie jest z Ruchem Poparcia Palikota, ale zważyć trzeba, że jednak uczestnicy zabawy byli prawdopodobnie bardziej lewicowi niż prawicowi, więc bardziej mogli przeszacować RPP.
Mogę zgadywać, że PJN przegra wybory, nawet nie uzyskawszy 3% (a chyba tyle trzeba mieć by dostawać pieniądze) i niskie odchylenie standardowe sugeruje, że i zabawowicze tak myślą.
SLD może się przejechać, ja na nich będę głosował, ale Grzegorz Napieralski robi wiele by innych zniechęcić ;-)
PSL ma Sejm pewny i możliwy jest układ w którym to on będzie 3 partią w Sejmie, przed SLD.
Nie ma za to prawie szans by PiS przegoniło PO, ale też prawie na pewno będzie miało wyniki powyżej 20%, choć tu wygląda jakby nie mieli szans przekroczyć 30% (ja bym tu głowy nie dał znów z racji jednak lewicowo-centrowych ciągotek zabawowiczów).
Podobne postybeta
Czemu mam żal do Razem
O Ruchu Poparcia Palikota, czyli RPP ;-)
Średnia vs. mediana
Złe wieści
Jak można przegrać wybory gdy się je wygrywa?
wtorek, sierpnia 30, 2011
poniedziałek, sierpnia 29, 2011
+1 dla ZIKiT i MPK :-)
Duży plus dla powyższych za tramwaj 76 :-)
Dzięki któremu jutro powinienem dojechać do pracy :-)
Jak nie zapomnę o nim i nie pójdę "z buta" ;-)
Podobne postybeta
Kraków aka Śniegów
Zlikwidowali mi tramwaj :-(
Pogoń za sensacją to jednak przeginka....
Morze i plaża mnie dziś zmoczyły i chciały pochłonąć ;-)
Już prawie, prawie i będziemy na Plutonie ;-)
Dzięki któremu jutro powinienem dojechać do pracy :-)
Jak nie zapomnę o nim i nie pójdę "z buta" ;-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Kraków aka Śniegów
Zlikwidowali mi tramwaj :-(
Pogoń za sensacją to jednak przeginka....
Morze i plaża mnie dziś zmoczyły i chciały pochłonąć ;-)
Już prawie, prawie i będziemy na Plutonie ;-)
Zgadujemy wyniki wyborów ;-)
Ktoś się chce pobawić? :-)
Tutaj jest formularz w którym można podać swoje prognozy wyników wyborów:
Idea jest taka, że podajemy te wyniki które wydają się nam najbardziej prawdopodobne. Nie trzeba podawać więc wyników dla wszystkich partii, a tylko dla tych co do których macie swoje przewidywania wyników.
Prośba by nie zawyżać wyników dla "swojej partii". Jeśli uważacie, że wasza partia dostanie w wyborach X procent, to nie wpisujcie 10*X ;-)
Jeśli odpowiednio wiele osób przystąpi do zabawy (czyli dla chociaż kilku partii będę miał powiedzmy po 5 prognoz ich wyników) to podzielę się tutaj (i na Google+) wynikami :-)
Później będzie można porównać te wyniki z wynikami rzeczywistych wyborów :-)
Podobne postybeta
Zaczynam woleć Map<Key,int[]> nad Map<Key,Integer> ;-)
2006 -> 2007 ;-)
"Plakat"
White & Nerdy
"Chiba widziałem Księżyc" ;-)
Tutaj jest formularz w którym można podać swoje prognozy wyników wyborów:
Idea jest taka, że podajemy te wyniki które wydają się nam najbardziej prawdopodobne. Nie trzeba podawać więc wyników dla wszystkich partii, a tylko dla tych co do których macie swoje przewidywania wyników.
Prośba by nie zawyżać wyników dla "swojej partii". Jeśli uważacie, że wasza partia dostanie w wyborach X procent, to nie wpisujcie 10*X ;-)
Jeśli odpowiednio wiele osób przystąpi do zabawy (czyli dla chociaż kilku partii będę miał powiedzmy po 5 prognoz ich wyników) to podzielę się tutaj (i na Google+) wynikami :-)
Później będzie można porównać te wyniki z wynikami rzeczywistych wyborów :-)
Podobne postybeta
Zaczynam woleć Map<Key,int[]> nad Map<Key,Integer> ;-)
2006 -> 2007 ;-)
"Plakat"
White & Nerdy
"Chiba widziałem Księżyc" ;-)
środa, sierpnia 24, 2011
Integracja
Modne jest teraz postPC, do tego wszyscy twierdząc, że Apple i Microsoft chcą już może w przyszłym roku zintegrować swoje systemy biurkowe z mobilnymi.
Ja więc pytam kiedy to zrobi Google z Androidem? ;-)
Ostatni czas gdy dawało się niektóre programy mobilne odpalić na komputerze to parę lat temu gdy niektóre aplikacje dla PocketPC pisane w .NET działały na PC. Jeszcze wcześniej programy dla Personal Java działały na PC.
Ale od wtedy nic. Zero takiej możności.
Dlatego liczę, że Google dostarczy czegoś co doda warstwę pośrednią między PC, a Androidowe serwisy.
Praca z aplikacjami mobilnymi na PC to może nie jest moje największe marzenie, ale zawsze byłby to krok w kierunku jeszcze większej integracji.
Do tego przydałoby się jeszcze sprawienie, że całe urządzenie z Androidem było by widziane jako dysk, bez odmontowywania w telefonie karty SD najdostępniej komputerowi.
W drugą stronę będzie trudniej bo jednak mobile ma dużo mniejszy ekran niż PC. No i łatwiej powinno być napisać pośrednika między dużym system dla PC, a Dalvikiem, niż między Linuksem, a Windows ;-)
Ja więc pytam kiedy to zrobi Google z Androidem? ;-)
Ostatni czas gdy dawało się niektóre programy mobilne odpalić na komputerze to parę lat temu gdy niektóre aplikacje dla PocketPC pisane w .NET działały na PC. Jeszcze wcześniej programy dla Personal Java działały na PC.
Ale od wtedy nic. Zero takiej możności.
Dlatego liczę, że Google dostarczy czegoś co doda warstwę pośrednią między PC, a Androidowe serwisy.
Praca z aplikacjami mobilnymi na PC to może nie jest moje największe marzenie, ale zawsze byłby to krok w kierunku jeszcze większej integracji.
Do tego przydałoby się jeszcze sprawienie, że całe urządzenie z Androidem było by widziane jako dysk, bez odmontowywania w telefonie karty SD najdostępniej komputerowi.
W drugą stronę będzie trudniej bo jednak mobile ma dużo mniejszy ekran niż PC. No i łatwiej powinno być napisać pośrednika między dużym system dla PC, a Dalvikiem, niż między Linuksem, a Windows ;-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Zaczynam wierzyć w postPC....
Karciane dylematy
Zgryz laptopowy ;-)
CVS "złamany" :-)
Foldery
wtorek, sierpnia 23, 2011
Połączcie w końcu Google+ z Bloggerem!
Przyznam, że czekam na "obiecaną" integrację Google+ i Bloggera, bo zauważam, że Google+ pożera moją energię blogową :-)
Tam trafia to do większej liczby ludzi, szybciej zaczyna się dyskusja. Niby same plusy, ale z drugiej strony nie ma tam aż takich możliwości edytorskich ;-) głupiego zdjęcia nie można w tekst włożyć.
Zlitujcie się i połączcie to ;-)
Tam trafia to do większej liczby ludzi, szybciej zaczyna się dyskusja. Niby same plusy, ale z drugiej strony nie ma tam aż takich możliwości edytorskich ;-) głupiego zdjęcia nie można w tekst włożyć.
Zlitujcie się i połączcie to ;-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Tym razem chcę bezszwowej TV ;-)
Smutne
Blogger i Google+ w końcu razem? ;-)
CI z branchachmi to jednak nie jest CI
Google+ & Blogger - mój pomysł ;-)
Żarcie prądu ;-) - ile prądu wyżera uruchomiony non-stop serwer HTTP na Androidzie?
Wczoraj na G1 wystartował serwis, który pracuje jako serwer HTTP i udostępnia przezeń pliki z G1.
Dziś rano telefon został odłączony od prądu....
I po 15 godzinach już wiadomo ile prądu zeżarł taki odpalony serwer :-) Zostało 41% baterii, przy wyłączonym przez większość czasu radiu, a jak radio działało to było to tylko WiFi.
Stawianie serwera na Androidzie to nie jest zdecydowanie dobry pomysł ;-)
Podobne postybeta
Android 3.2 na EEE Pad Transformer
Nowy Gadacz v0.4
Dzikie spekulacje
Minarety vs. krzyże - 0:1?
Magiczny Toster ;-)
Dziś rano telefon został odłączony od prądu....
I po 15 godzinach już wiadomo ile prądu zeżarł taki odpalony serwer :-) Zostało 41% baterii, przy wyłączonym przez większość czasu radiu, a jak radio działało to było to tylko WiFi.
Stawianie serwera na Androidzie to nie jest zdecydowanie dobry pomysł ;-)
Podobne postybeta
Android 3.2 na EEE Pad Transformer
Nowy Gadacz v0.4
Dzikie spekulacje
Minarety vs. krzyże - 0:1?
Magiczny Toster ;-)
czwartek, sierpnia 18, 2011
Sudoku solver - dalsza walka ;-)
Wydaje mi się, że dotarłem już do ściany z algorytmem ;-) A jedyne miejsce na przyspieszenie to optymalizacje.
Sudoku potwór które potrzebowało w tym co nazwałem rozwiązaniem doskonałym 38 tysięcy prób, teraz działa w 1500-1600 ;-)
Ówczesne blisko 8 sekund, zmieniło się w zwykle mniej niż 180 ms.
Potwór wygląda tak:
Sama rozwiązywarka podobnie do tego jak wyglądała wcześniej ;-)
Algorytm działa prawie tak samo jak działał wcześniej z tą drobną różnicą, że poprawiłem 2 błędy z poprzedniej wersji, teraz jeżeli istnieje kilka równolicznych zestawów kandydatów to wybierany jest ten, który ma najmniejszą sumę liczby jeszcze niewykorzystanych liczb....... inaczej mówiąc ;-) Jeśli dla pola A są kandydaci 3 i 5, a dla pola B kandydaci 2 i 7 to wybierane przy uwzględnieniu, że np. 3 i 5 są wykorzystane już 8 razy na planszy, a 2 i 7 dopiero 3 razy to po zsumowaniu dla A będziemy mieli (9-8)*2, a dla B (9-3)*2, czyli A jest lepsze.
Następnie sortuję jeszcze liczby "kandydackie" dla pola tak by najpierw próbować te które których użyto już najwięcej razy.
Wcześniej jakby się zastanowić robiłem to jakby na odwrót ;-)
Dodatkowego przyśpieszenia wszystko dostało przez zmianę formatu przechowywania danych. Wcześniej miałem tablicę łańcuchów w postaci pole:wartość, teraz mam tablicę w której parzyste elementy to numer pola, a nieparzyste wartość. Dzięki temu unikam masy wołań split(":").
Dałoby się jeszcze to trochę przyśpieszyć, ale już jakoś nie czuję bluesa do tego ;-)
Cała zabawa jest zaś odpowiedzią na rozwiązywarkę WildWezyra :-)
Moja wykonuje mniej kroków, ale wykonuje się ciut wolniej, choć wydaje mi się, że wystarczyłoby kilka zmian w obróbce danych [może ich spróbuję ;-)]
Podobne postybeta
Sudoku - przyśpieszamy, ale jeszcze nie za bardzo ;-)
10 milionów pięter...
Sudoku - rozwiązanie doskonałe ;p
Sudoku - wstyd mi ;-)
Olśnienia :-)
Sudoku potwór które potrzebowało w tym co nazwałem rozwiązaniem doskonałym 38 tysięcy prób, teraz działa w 1500-1600 ;-)
Ówczesne blisko 8 sekund, zmieniło się w zwykle mniej niż 180 ms.
Potwór wygląda tak:
.........
.....3.85
..1.2....
...5.7...
..4...1..
.9.......
5......73
..2.1....
....4...9
Sama rozwiązywarka podobnie do tego jak wyglądała wcześniej ;-)
Algorytm działa prawie tak samo jak działał wcześniej z tą drobną różnicą, że poprawiłem 2 błędy z poprzedniej wersji, teraz jeżeli istnieje kilka równolicznych zestawów kandydatów to wybierany jest ten, który ma najmniejszą sumę liczby jeszcze niewykorzystanych liczb....... inaczej mówiąc ;-) Jeśli dla pola A są kandydaci 3 i 5, a dla pola B kandydaci 2 i 7 to wybierane przy uwzględnieniu, że np. 3 i 5 są wykorzystane już 8 razy na planszy, a 2 i 7 dopiero 3 razy to po zsumowaniu dla A będziemy mieli (9-8)*2, a dla B (9-3)*2, czyli A jest lepsze.
Następnie sortuję jeszcze liczby "kandydackie" dla pola tak by najpierw próbować te które których użyto już najwięcej razy.
Wcześniej jakby się zastanowić robiłem to jakby na odwrót ;-)
Dodatkowego przyśpieszenia wszystko dostało przez zmianę formatu przechowywania danych. Wcześniej miałem tablicę łańcuchów w postaci pole:wartość, teraz mam tablicę w której parzyste elementy to numer pola, a nieparzyste wartość. Dzięki temu unikam masy wołań split(":").
Dałoby się jeszcze to trochę przyśpieszyć, ale już jakoś nie czuję bluesa do tego ;-)
Cała zabawa jest zaś odpowiedzią na rozwiązywarkę WildWezyra :-)
Moja wykonuje mniej kroków, ale wykonuje się ciut wolniej, choć wydaje mi się, że wystarczyłoby kilka zmian w obróbce danych [może ich spróbuję ;-)]
Podobne postybeta
Sudoku - przyśpieszamy, ale jeszcze nie za bardzo ;-)
10 milionów pięter...
Sudoku - rozwiązanie doskonałe ;p
Sudoku - wstyd mi ;-)
Olśnienia :-)
wtorek, sierpnia 16, 2011
Nieistniejący rynek
Niewidzialna ręka rynku, samoregulacja i inne takie.
Każda regulacja jest postrzegana jako zamach na rynek, na jego zdrowie i w ogóle jako świętokradztwo.
A ja mam wątpliwości... ale nie co do regulacji czy ich braku, ale do rynku jako takiego. Do tego czy jeszcze istnieje.
Ja prosty człowiek jestem, ale z tego co zrozumiałem z wykładów z ekonomii to całą idea polega na tym, że ceny na rynku są wynikiem racjonalnej1 oceny graczy i tego, że zrównoważyć się musi popyt z podażą.
Czyli niezbędnym elementem rynku są ludzie, którzy dokonują zakupów opierając się na swojej ocenie, która może być błędna. Ale wszystko działa bo ludzie jako ogół zwykle mają racje, a nawet jak się mylą to szybko odkrywają lepsze rozwiązanie.
Ale jak słucham jak to wygląda w rzeczywistości to mam wątpliwości.
Z jednej strony 70 czy 80% transakcji i pieniędzy w nich na rynkach finansowych to transakcje realizowane przez komputery, które nie podejmują decyzji na podstawie sytuacji finansowej spółek czy państw, ani na podstawie przyszłych zysków tych spółek, ale na podstawie sygnałów z rynku i danych historycznych. Robią to algorytmicznie (plus pewnie jakaś losowość). Nie wiem czy to tak inni widzą, ale wg. mnie to jest tak, że analiza techniczna i podobne działają najlepiej gdy większość graczy gra tradycyjnie i bazuje na takich pierdołach jak wyniki spółki i jej szanse na przyszłość, ale jak wszyscy czy większość zaczyna bazować tylko na analizie technicznej to cały rynek staje się fikcją i to wszystko działa jak wzmacniacz, który jest wzbudzany szumem. Rzeczywisty sygnał jest przytłumiany przez szum... a teraz 70 czy 80% wszystkich transakcji to transakcje wykonywane przez komputery, które raczej nowej wiedzy nie wnoszą, one eksploatują wiedzę tych graczy klasycznych i wzmacniają szumy. Bo analiza techniczna wpływa na stan rynku w kolejnym kroku i z czasem gdy coraz więcej się jej używa to tym większy wkład w obecny stan rynku ma to co wprowadziła analiza techniczna. Taki układ całkujący na wzmacniaczu operacyjnym się robi...... [tak wiem, łączę dwie rzeczy, ale one obie działają jak wzmacniacze szumu, bo spadek albo wzrost jakiegoś papieru wcale nie muszą nieść informacji o jego wartości, a mogą być tylko błędem pomiaru, który bez całej machiny, która to śledzi zostałyby wkrótce wyrównane].
Do tego mamy agencje ratingowe, które dokonują analizy przyszłości państw czy firm. I ich oceny są podstawą do decyzji innych graczy. Ktoś kupujący teraz obligacje USA czy Polski nie kieruje się tym, że wg. jego oceny to się opłaca lub nie, a tym, że S&P, Fitch czy Moodys dali taką to a taką ocenę.
I znów nie wiem czy widzicie to tak jak ja :-) Ale z tego co rozumiem agencje ratingowe są po to by oceniać bezpieczeństwo papierów, czyli de facto odwalać robotę graczy, a dokładniej sprawdzają trudne zadanie gracza polegające na ocenie wiarygodności tego komu chce pieniądze pożyczyć, do z pozoru łatwego, polegającego na wrzuceniu do swojego procesu decyzyjnego rady "ekspertów".
Ale jak wszyscy biorą pod uwagę rady "ekspertów" to de facto rządzą eksperci.
To coś jakby pokazać 100 osobom jakąś rzecz i poprosić o ocenę jej wartości. Te 100 osób bazując na swojej wiedzy i ocenie trafi w "rzeczywistą" wartość z dość dużą dokładnością, bo każdy zapewne zrobił błąd, ale część zrobi je w jedną, część w drugą stronę. W wyniku dostaniemy coś bliskiego rzeczywistej wartości. Ale jak te 100 osób wysłucha najpierw wykładu ekspertów w dziedzinie tego przedmiotu, którzy powiedzą np. że "wartość tych przedmiotów rzadko przekracza 50 PLN" to wiele z oceniających osób skoryguje swoje oceny tak by pasowały do ocen ekspertów.... ale to wprowadza przesunięcie w jedną stronę i niweluje całą magię wzajemnego znoszenia się błędów.
To tak jakby mierzyć prąd przy pomocy amperomierza, który ma blaszkę blokującą wskazówkę w połowie skali. Nieważne ile pomiarów wykonamy to jeśli rzeczywista wartość jest powyżej połowy skali to wyniku dobrego nie uzyskamy.
Wg. mnie system w którym cena aktywów wynika z oceny grupki "oceniaczy", którzy mogą się mylić (załóżmy nawet ich dobrą wolę) i wzmacniacza sygnałów musi się rozregulować.
No bo jak to jest? USA zadłużają się od wielu dziesięcioleci i nic. Za pożyczone pieniądze prowadziły wojny, utrzymywały swoje ambasady i robiły wiele innych rzeczy. I co nagle się okazuje, że "ups" za dużo? Gdzie były sygnały 5 lat temu, a 10?
To co kreślę wyżej to przesadzona wersja ;-) ale wydaje mi się, że coś w niej jest. Rynek z miejsca gdzie wygrywał ktoś kto starał się bazując na ocenie jego fundamentów podejmować decyzje, stał się loterią na której zwycięża ten kto jest najszybszy.
Znów z części inwestorów "zdjęto odpowiedzialność" bo to agencje ratingowe oceniają papiery.
Wielu krzyczy, że demokracja jest fikcją bo mass media kreują bohaterów i polityków, to co powiedzieć o rynku na którym mamy paru ekspertów których słucha większość graczy, a do tego 2-3 razy tyle maszyn, które wzmacniają sygnały od tych, którzy słuchają ekspertów? ;-)
A jak ktoś ciekawy to polecam jeszcze ten tekst.
1 - z wielu badań wiadomo, że gracze wcale nie są racjonalni, ale jak się wydaje nie muszą być, wystarczy by "grali" w kierunku tego co w danym momencie uważają za swój najlepszy interes.
Podobne postybeta
Czy rynek z automatycznymi systemami transakcji to jeszcze rynek?
Dziura
Dziwne finanse, dziwna gospodarka......
Pogoń za sensacją to jednak przeginka....
Nie rozumiem Microsoftu
Każda regulacja jest postrzegana jako zamach na rynek, na jego zdrowie i w ogóle jako świętokradztwo.
A ja mam wątpliwości... ale nie co do regulacji czy ich braku, ale do rynku jako takiego. Do tego czy jeszcze istnieje.
Ja prosty człowiek jestem, ale z tego co zrozumiałem z wykładów z ekonomii to całą idea polega na tym, że ceny na rynku są wynikiem racjonalnej1 oceny graczy i tego, że zrównoważyć się musi popyt z podażą.
Czyli niezbędnym elementem rynku są ludzie, którzy dokonują zakupów opierając się na swojej ocenie, która może być błędna. Ale wszystko działa bo ludzie jako ogół zwykle mają racje, a nawet jak się mylą to szybko odkrywają lepsze rozwiązanie.
Ale jak słucham jak to wygląda w rzeczywistości to mam wątpliwości.
Z jednej strony 70 czy 80% transakcji i pieniędzy w nich na rynkach finansowych to transakcje realizowane przez komputery, które nie podejmują decyzji na podstawie sytuacji finansowej spółek czy państw, ani na podstawie przyszłych zysków tych spółek, ale na podstawie sygnałów z rynku i danych historycznych. Robią to algorytmicznie (plus pewnie jakaś losowość). Nie wiem czy to tak inni widzą, ale wg. mnie to jest tak, że analiza techniczna i podobne działają najlepiej gdy większość graczy gra tradycyjnie i bazuje na takich pierdołach jak wyniki spółki i jej szanse na przyszłość, ale jak wszyscy czy większość zaczyna bazować tylko na analizie technicznej to cały rynek staje się fikcją i to wszystko działa jak wzmacniacz, który jest wzbudzany szumem. Rzeczywisty sygnał jest przytłumiany przez szum... a teraz 70 czy 80% wszystkich transakcji to transakcje wykonywane przez komputery, które raczej nowej wiedzy nie wnoszą, one eksploatują wiedzę tych graczy klasycznych i wzmacniają szumy. Bo analiza techniczna wpływa na stan rynku w kolejnym kroku i z czasem gdy coraz więcej się jej używa to tym większy wkład w obecny stan rynku ma to co wprowadziła analiza techniczna. Taki układ całkujący na wzmacniaczu operacyjnym się robi...... [tak wiem, łączę dwie rzeczy, ale one obie działają jak wzmacniacze szumu, bo spadek albo wzrost jakiegoś papieru wcale nie muszą nieść informacji o jego wartości, a mogą być tylko błędem pomiaru, który bez całej machiny, która to śledzi zostałyby wkrótce wyrównane].
Do tego mamy agencje ratingowe, które dokonują analizy przyszłości państw czy firm. I ich oceny są podstawą do decyzji innych graczy. Ktoś kupujący teraz obligacje USA czy Polski nie kieruje się tym, że wg. jego oceny to się opłaca lub nie, a tym, że S&P, Fitch czy Moodys dali taką to a taką ocenę.
I znów nie wiem czy widzicie to tak jak ja :-) Ale z tego co rozumiem agencje ratingowe są po to by oceniać bezpieczeństwo papierów, czyli de facto odwalać robotę graczy, a dokładniej sprawdzają trudne zadanie gracza polegające na ocenie wiarygodności tego komu chce pieniądze pożyczyć, do z pozoru łatwego, polegającego na wrzuceniu do swojego procesu decyzyjnego rady "ekspertów".
Ale jak wszyscy biorą pod uwagę rady "ekspertów" to de facto rządzą eksperci.
To coś jakby pokazać 100 osobom jakąś rzecz i poprosić o ocenę jej wartości. Te 100 osób bazując na swojej wiedzy i ocenie trafi w "rzeczywistą" wartość z dość dużą dokładnością, bo każdy zapewne zrobił błąd, ale część zrobi je w jedną, część w drugą stronę. W wyniku dostaniemy coś bliskiego rzeczywistej wartości. Ale jak te 100 osób wysłucha najpierw wykładu ekspertów w dziedzinie tego przedmiotu, którzy powiedzą np. że "wartość tych przedmiotów rzadko przekracza 50 PLN" to wiele z oceniających osób skoryguje swoje oceny tak by pasowały do ocen ekspertów.... ale to wprowadza przesunięcie w jedną stronę i niweluje całą magię wzajemnego znoszenia się błędów.
To tak jakby mierzyć prąd przy pomocy amperomierza, który ma blaszkę blokującą wskazówkę w połowie skali. Nieważne ile pomiarów wykonamy to jeśli rzeczywista wartość jest powyżej połowy skali to wyniku dobrego nie uzyskamy.
Wg. mnie system w którym cena aktywów wynika z oceny grupki "oceniaczy", którzy mogą się mylić (załóżmy nawet ich dobrą wolę) i wzmacniacza sygnałów musi się rozregulować.
No bo jak to jest? USA zadłużają się od wielu dziesięcioleci i nic. Za pożyczone pieniądze prowadziły wojny, utrzymywały swoje ambasady i robiły wiele innych rzeczy. I co nagle się okazuje, że "ups" za dużo? Gdzie były sygnały 5 lat temu, a 10?
To co kreślę wyżej to przesadzona wersja ;-) ale wydaje mi się, że coś w niej jest. Rynek z miejsca gdzie wygrywał ktoś kto starał się bazując na ocenie jego fundamentów podejmować decyzje, stał się loterią na której zwycięża ten kto jest najszybszy.
Znów z części inwestorów "zdjęto odpowiedzialność" bo to agencje ratingowe oceniają papiery.
Wielu krzyczy, że demokracja jest fikcją bo mass media kreują bohaterów i polityków, to co powiedzieć o rynku na którym mamy paru ekspertów których słucha większość graczy, a do tego 2-3 razy tyle maszyn, które wzmacniają sygnały od tych, którzy słuchają ekspertów? ;-)
A jak ktoś ciekawy to polecam jeszcze ten tekst.
1 - z wielu badań wiadomo, że gracze wcale nie są racjonalni, ale jak się wydaje nie muszą być, wystarczy by "grali" w kierunku tego co w danym momencie uważają za swój najlepszy interes.
Podobne postybeta
Czy rynek z automatycznymi systemami transakcji to jeszcze rynek?
Dziura
Dziwne finanse, dziwna gospodarka......
Pogoń za sensacją to jednak przeginka....
Nie rozumiem Microsoftu
Sudoku - przyśpieszamy, ale jeszcze nie za bardzo ;-)
Po tym jak zostałem wyzwany do pojedynku na rozwiązywarki Sudoku ;-) zajrzałem do kodu mojej rozwiązywarki i wprowadziłem w niej pewne zmiany.
Jest pewne przyśpieszenie choć jeszcze nie mogę się równać z rozwiązaniem WildWezyra.
Podejrzewam, że w tym celu będę musiał zmienić sposób szukania kandydatów :-)
Tutaj moje obecne rozwiązanie:
Do tej pory moje rozwiązanie działało tak, że dla każdego wolnego pola generowało listę możliwych w nim liczb (pod uwagę brane było to czy dana liczba znajduje się w kwadracie 3x3, czy znajduje się już w rzędzie i czy znajduje się w kolumnie, odpowiedź twierdząca na dowolne z tych pytań eliminowało liczbę z listy kandydatów dla danego pola).
Po tym wybierana była ta lista, która jako pierwsza z wszystkich możliwych (generowanych od lewego górnego rogu w prawo i w dół) miała najmniejszą ilość kandydatów.
To działa, ale nie do końca dobrze.
Dlatego wprowadziłem zmianę polegającą na tym, że teraz tworzona jest lista wszystkich rozwiązań, które mają minimalną ilość kandydatów.
Następnie z tej listy wybierany jest ten kandydat, dla którego suma zbudowana z użyć proponowanych przez niego liczb jest największa.... czyli jeśli proponuje użycie liczb 7 i 9, to sumowane są liczby użyć 7 i 9 na całej planszy.
Nie jest to najlepsze kryterium, ale działa i zmniejsza ilość kroków w celu znalezienia rozwiązania.
Teraz będę musiał zastanowić się nad lepszym kryterium ;-) lub co bardziej prawdopodobne nad nowym sposobem generowania czy też oceniania kandydatów :-)
Podobne postybeta
Sudoku solver - dalsza walka ;-)
Sudoku - wstyd mi ;-)
Sudoku - atak pierwszy ;-)
Sudoku - rozwiązanie doskonałe ;p
Przyśpieszanie backtrackingu
Jest pewne przyśpieszenie choć jeszcze nie mogę się równać z rozwiązaniem WildWezyra.
Podejrzewam, że w tym celu będę musiał zmienić sposób szukania kandydatów :-)
Tutaj moje obecne rozwiązanie:
Do tej pory moje rozwiązanie działało tak, że dla każdego wolnego pola generowało listę możliwych w nim liczb (pod uwagę brane było to czy dana liczba znajduje się w kwadracie 3x3, czy znajduje się już w rzędzie i czy znajduje się w kolumnie, odpowiedź twierdząca na dowolne z tych pytań eliminowało liczbę z listy kandydatów dla danego pola).
Po tym wybierana była ta lista, która jako pierwsza z wszystkich możliwych (generowanych od lewego górnego rogu w prawo i w dół) miała najmniejszą ilość kandydatów.
To działa, ale nie do końca dobrze.
Dlatego wprowadziłem zmianę polegającą na tym, że teraz tworzona jest lista wszystkich rozwiązań, które mają minimalną ilość kandydatów.
Następnie z tej listy wybierany jest ten kandydat, dla którego suma zbudowana z użyć proponowanych przez niego liczb jest największa.... czyli jeśli proponuje użycie liczb 7 i 9, to sumowane są liczby użyć 7 i 9 na całej planszy.
Nie jest to najlepsze kryterium, ale działa i zmniejsza ilość kroków w celu znalezienia rozwiązania.
Teraz będę musiał zastanowić się nad lepszym kryterium ;-) lub co bardziej prawdopodobne nad nowym sposobem generowania czy też oceniania kandydatów :-)
Podobne postybeta
Sudoku solver - dalsza walka ;-)
Sudoku - wstyd mi ;-)
Sudoku - atak pierwszy ;-)
Sudoku - rozwiązanie doskonałe ;p
Przyśpieszanie backtrackingu
poniedziałek, sierpnia 15, 2011
Przyśpieszanie backtrackingu
Taka obserwacja sprzed chwili :-)
Gdy masz jakiś backtracking, który bazuje na jakiejś heurystyce, która wybiera najlepszych wg. niej kandydatów i nie wiesz czy ma ona sens spróbuj zastąpić tą heurystykę lub jej fragment losowaniem.
Jeśli to przyśpieszy wykonanie na tych samych danych i jeśli większość wyników jest osiągana szybciej z włączoną losowością to może być dobry znak, że jest jakaś lepsza heurystyka, a ta używana jest do bani ;-)
Może to też znaczyć, że trzeba zmienić podejście ;-)
Właśnie się o tym przekonuję w mojej rozwiązywarce Sudoku.
Do teraz działała tak, że wybierała jako kandydata (czyli pole, które będzie wypełniane) do rozpatrywania pierwsze pole dla którego była najmniejsza ilość możliwości.
Rozwiązanie działało nieźle, ale wiem, że są lepsze ;-)
Kolejne podejście działa tak, że zamiast pierwszego z najmniejszą ilością możliwości wybieram tego, który ma najmniejszą ilość możliwych "prób" (ma ją ten kandydat, w którym suma dotychczasowych użyć dopuszczalnych liczb jest największa... o i chyba widzę gdzie jest problem ;-)).
Działa to lepiej, ale nadal nie najlepiej.
Dlatego zastąpiłem to wybieranie najbardziej obiecującego kandydata z listy tych z minimalną listą możliwości przez losowanie jednego z nich.
Okazuje się, że zwykle takie coś działa lepiej ;-) Co by znaczyło, że moja heurystyka jest do bani ;-)
W końcu skoro losowanie radzi sobie lepiej to zapewne istnieje przewidywalny sposób lepszego wybierania kandydatów ;-)
Podobne postybeta
"Czy uważasz, że powinien zarabiać tyle co Ty?" ;-)
Sudoku - przyśpieszamy, ale jeszcze nie za bardzo ;-)
Sudoku - atak pierwszy ;-)
Heurystyka dostępności a strach przed imigrantami
A gdyby tak...
Gdy masz jakiś backtracking, który bazuje na jakiejś heurystyce, która wybiera najlepszych wg. niej kandydatów i nie wiesz czy ma ona sens spróbuj zastąpić tą heurystykę lub jej fragment losowaniem.
Jeśli to przyśpieszy wykonanie na tych samych danych i jeśli większość wyników jest osiągana szybciej z włączoną losowością to może być dobry znak, że jest jakaś lepsza heurystyka, a ta używana jest do bani ;-)
Może to też znaczyć, że trzeba zmienić podejście ;-)
Właśnie się o tym przekonuję w mojej rozwiązywarce Sudoku.
Do teraz działała tak, że wybierała jako kandydata (czyli pole, które będzie wypełniane) do rozpatrywania pierwsze pole dla którego była najmniejsza ilość możliwości.
Rozwiązanie działało nieźle, ale wiem, że są lepsze ;-)
Kolejne podejście działa tak, że zamiast pierwszego z najmniejszą ilością możliwości wybieram tego, który ma najmniejszą ilość możliwych "prób" (ma ją ten kandydat, w którym suma dotychczasowych użyć dopuszczalnych liczb jest największa... o i chyba widzę gdzie jest problem ;-)).
Działa to lepiej, ale nadal nie najlepiej.
Dlatego zastąpiłem to wybieranie najbardziej obiecującego kandydata z listy tych z minimalną listą możliwości przez losowanie jednego z nich.
Okazuje się, że zwykle takie coś działa lepiej ;-) Co by znaczyło, że moja heurystyka jest do bani ;-)
W końcu skoro losowanie radzi sobie lepiej to zapewne istnieje przewidywalny sposób lepszego wybierania kandydatów ;-)
Podobne postybeta
"Czy uważasz, że powinien zarabiać tyle co Ty?" ;-)
Sudoku - przyśpieszamy, ale jeszcze nie za bardzo ;-)
Sudoku - atak pierwszy ;-)
Heurystyka dostępności a strach przed imigrantami
A gdyby tak...
niedziela, sierpnia 14, 2011
Wyzwanie ;-)
WildWezyr wyzwał mnie do pojedynku na rozwiązywarki Sudoku ;-)
Wyzwani przyjmuje i mam nadzieję, że uda mi się doścignąć Wezyrowe rozwiązanie ;-)
Teraz muszę zajrzeć do swojego rozwiązania i spróbować je zrozumieć, po czym trzeba będzie je przyśpieszyć ;-)
Wyzwani przyjmuje i mam nadzieję, że uda mi się doścignąć Wezyrowe rozwiązanie ;-)
Teraz muszę zajrzeć do swojego rozwiązania i spróbować je zrozumieć, po czym trzeba będzie je przyśpieszyć ;-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Sudoku - rozwiązanie doskonałe ;p
Sudoku - przyśpieszamy, ale jeszcze nie za bardzo ;-)
Sudoku - atak pierwszy ;-)
Sudoku - wstyd mi ;-)
1:0 w pojedynku JavaScript vs. PHP
piątek, sierpnia 12, 2011
Wytrzymałość baterii w EEE Pad Transformer - test przy pomocy "potworów" ;-)
Byłem w czwartek w Częstochowie i między innymi brałem udział w męczeniu mojego EEE Pad Transformera przez 2 "potwory" (czyli dzieci kuzyna, jedno rodzaju żeńskiego w wieku 10 lat, drugie męskiego w wieku prawie 4).
Najpierw było oglądanie zdjęć i filmików, później długa sesja Cut the Rope, trochę Angry Birds i Tank Killer, znów Cut the Rope, chwila z GOF2 THD (Galaxy on Fire 2™ THD), 3D Bowling i Raging Thunder, sam też kilka razy sprawdziłem pocztę, do tego zabawy z Google Maps i Google Earth.
Cały czas tablet był podłączony do WiFi (najpierw mojego przenośnego MiFi, później do WiFi kuzyna). Ekran był cały czas włączony.
Tutaj dowody ;-)
Z analizy obrazków wynika, że w ciągu około 4 godzin 41 minut zużyte zostało około 63.4% baterii. Co by znaczyło, że czas pracy od pełnego naładowania do pełnego rozładowania to jakieś 7 godzin i 20 minut :-) +/- 10% bo jednak odczyt "z wykresów" nie jest najdokładniejszy :-)
Czas podobny do deklarowanych 9.5 godziny.
Nie wiem jak na was, ale na mnie to robi olbrzymie wrażenie :-) Ja sam przez 2 dni nie używam tabletu dłużej niż 3 godziny ;-)
Najpierw było oglądanie zdjęć i filmików, później długa sesja Cut the Rope, trochę Angry Birds i Tank Killer, znów Cut the Rope, chwila z GOF2 THD (Galaxy on Fire 2™ THD), 3D Bowling i Raging Thunder, sam też kilka razy sprawdziłem pocztę, do tego zabawy z Google Maps i Google Earth.
Cały czas tablet był podłączony do WiFi (najpierw mojego przenośnego MiFi, później do WiFi kuzyna). Ekran był cały czas włączony.
Tutaj dowody ;-)
Z analizy obrazków wynika, że w ciągu około 4 godzin 41 minut zużyte zostało około 63.4% baterii. Co by znaczyło, że czas pracy od pełnego naładowania do pełnego rozładowania to jakieś 7 godzin i 20 minut :-) +/- 10% bo jednak odczyt "z wykresów" nie jest najdokładniejszy :-)
Czas podobny do deklarowanych 9.5 godziny.
Nie wiem jak na was, ale na mnie to robi olbrzymie wrażenie :-) Ja sam przez 2 dni nie używam tabletu dłużej niż 3 godziny ;-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Szybkoholizm ;-)
50:50... czyli geolokalizacja działa, ale tak sobie ;-)
Cut the Rope - zabawne ;-)
Czemu deploymenty są takie trudne?
"Ochidna" Echidna ;-) czyli jak się mają prace nad RDrive.
czwartek, sierpnia 11, 2011
Ukradli nam przyszłość....
Nie jestem tu oryginalny, bo już ktoś to pisał, ale nie pamiętam kto, gdzie i kiedy :-)
Oglądałem dziś kawałki Deep Impact, te sceny jak kawałek komety wali w Atlantyk, a później tsunami zalewa USA i sobie pomyślałem o tym, że ktoś nam zajebał przyszłość...
W książkach SF pisanych w latach 50tych i 60tych ludzie latali w okolicach 2000 roku w kosmos, mieliśmy stacje kosmiczne, stacje na Księżycu i planowaliśmy lub byliśmy już na Marsie....
Niby tak ładnie żarło, w 69 roku wylądowaliśmy na Księżycu, to było 8 lat po tym jak w ogóle wysłaliśmy człowieka w kosmos. Wielu myślało o tym tak, że skoro od pierwszego lotu braci Wright do przelotu nad Atlantykiem minęło 17 lat, a tutaj potrzeba było 8 lat to wszystko jest na jak najlepszej drodze....
Ale coś nie wyszło.
Ludzie, którzy projektowaliby teraz statki kosmiczne, czy pojazdy międzyplanetarne zajmują się projektowaniem jeszcze cieńszych telefonów czy tabletów, wymyślaniem jak by tu zapakować niespłacalne kredyty do "pudełka" i sprzedać to coś jako superbezpieczny papier, albo kombinują jak przyśpieszyć jeszcze transakcje wysokich częstotliwości....
Przehandlowaliśmy statki kosmiczne za paciorki....
Obok mnie leży kalkulator, który ma w sobie procesor z rodziny x86, którego moc obliczeniowa jest kilkukrotnie wyższa niż moc obliczeniowa komputerów na pokładzie Apollo. Nawet nie próbuję porównywać do tego procesora który mam w telefonie komórkowym, tablecie czy laptopie, które zwykle (OK, nie u mnie ;-)) służą tylko do tego by grać w proste gry, dodać parę liczb czy wyświetlić zabawny filmik...
I jakby przyleciała kometa to co najwyżej będziemy sobie mogli na szybko jej zdjęcia wrzucać na FB czy G+....... to samo z tsunami........
Trochę to przygnębiające ;-)
Podobne postybeta
Świat disco polo...
Jak apokalipsa to nie w Warszawie ;-)
1096 dni...
Dysonans poznawczy roku 2017 ;-)
OO.org i Google Docs bez konwersji są tuż tuż ;-)
Oglądałem dziś kawałki Deep Impact, te sceny jak kawałek komety wali w Atlantyk, a później tsunami zalewa USA i sobie pomyślałem o tym, że ktoś nam zajebał przyszłość...
W książkach SF pisanych w latach 50tych i 60tych ludzie latali w okolicach 2000 roku w kosmos, mieliśmy stacje kosmiczne, stacje na Księżycu i planowaliśmy lub byliśmy już na Marsie....
Niby tak ładnie żarło, w 69 roku wylądowaliśmy na Księżycu, to było 8 lat po tym jak w ogóle wysłaliśmy człowieka w kosmos. Wielu myślało o tym tak, że skoro od pierwszego lotu braci Wright do przelotu nad Atlantykiem minęło 17 lat, a tutaj potrzeba było 8 lat to wszystko jest na jak najlepszej drodze....
Ale coś nie wyszło.
Ludzie, którzy projektowaliby teraz statki kosmiczne, czy pojazdy międzyplanetarne zajmują się projektowaniem jeszcze cieńszych telefonów czy tabletów, wymyślaniem jak by tu zapakować niespłacalne kredyty do "pudełka" i sprzedać to coś jako superbezpieczny papier, albo kombinują jak przyśpieszyć jeszcze transakcje wysokich częstotliwości....
Przehandlowaliśmy statki kosmiczne za paciorki....
Obok mnie leży kalkulator, który ma w sobie procesor z rodziny x86, którego moc obliczeniowa jest kilkukrotnie wyższa niż moc obliczeniowa komputerów na pokładzie Apollo. Nawet nie próbuję porównywać do tego procesora który mam w telefonie komórkowym, tablecie czy laptopie, które zwykle (OK, nie u mnie ;-)) służą tylko do tego by grać w proste gry, dodać parę liczb czy wyświetlić zabawny filmik...
I jakby przyleciała kometa to co najwyżej będziemy sobie mogli na szybko jej zdjęcia wrzucać na FB czy G+....... to samo z tsunami........
Trochę to przygnębiające ;-)
Podobne postybeta
Świat disco polo...
Jak apokalipsa to nie w Warszawie ;-)
1096 dni...
Dysonans poznawczy roku 2017 ;-)
OO.org i Google Docs bez konwersji są tuż tuż ;-)
wtorek, sierpnia 09, 2011
Jak wybrać urządzenie z Androidem żeby nie narzekać na brak updatowania systemu
Na nie:
Na tak:
To powyżej nie jest 100% receptą, ale zwykle działa ;-)
Ja można by rzec kieruję się tym od początku mojej kariery z Androidem i tak G1 póki mieścił się na nim Android bez repartycjonowania wewnętrznego Flasha dostawał updaty, Nexus S dostaje, Asus EEE Pad Transformer jak na razie też dostaje ;-) Mam cichą nadzieję, że tak Nexus S jak i Transformer dostaną Ice Cream Sandwitch, ale to się dopiero okaże ;-)
Z drugiej strony, wg. moich wyliczeń na podstawie tego co wyżej takie Galaxy S brane od operatora kwalifikuje się bardziej do tych urządzeń, które nie dostaną updaty, a podobno dostało :-)
Podobne postybeta
Zawsze wybieraj wyższą ofertę ;-)
Motorola Mileston 2 fajna jest ;-)
Dobrze wykorzystany programista
Emerytury
Gdzie jest mój tablet????
- jak ognia należy unikać urządzeń za złotówkę, czy w ogólności tych z brandingiem operatora. Operator już raz poniósł niemałe koszty tego by dać wam za friko urządzenie i przez następne 2-3 lata i tak mu będziecie płacić, więc nie ma jakiejś silnej presji by dać wam nowego Androida.
- unikać urządzeń z popsutym Androidem (TouchWiz, MotoBlur, HTC Sense). Producent urządzenia musi przystosować swoje popsucie Androida do nowej wersji, a im jego nakładka bardziej ingeruje w bebechy systemu tym trudniej będzie zrobić im update.
- unikać urządzeń tanich, to jest low end i po pierwsze nie ma tak silnej motywacji by dać tam nowy system, po drugie czasem urządzenie po prostu nie uciągnie nowszej wersji Androida.
Na tak:
- wybieraj telefony robione specjalnie dla Google, czyli jak na razie Google One i Nexus S.
- wybieraj produkty flagowe. Jest mniejsza szansa, że zostaną porzucone (choć podobno Motorola Milestone 2 nie doczeka się Androida 2.3).
- wybieraj te modele high-endowe, które się dobrze sprzedają.
To powyżej nie jest 100% receptą, ale zwykle działa ;-)
Ja można by rzec kieruję się tym od początku mojej kariery z Androidem i tak G1 póki mieścił się na nim Android bez repartycjonowania wewnętrznego Flasha dostawał updaty, Nexus S dostaje, Asus EEE Pad Transformer jak na razie też dostaje ;-) Mam cichą nadzieję, że tak Nexus S jak i Transformer dostaną Ice Cream Sandwitch, ale to się dopiero okaże ;-)
Z drugiej strony, wg. moich wyliczeń na podstawie tego co wyżej takie Galaxy S brane od operatora kwalifikuje się bardziej do tych urządzeń, które nie dostaną updaty, a podobno dostało :-)
Podobne postybeta
Zawsze wybieraj wyższą ofertę ;-)
Motorola Mileston 2 fajna jest ;-)
Dobrze wykorzystany programista
Emerytury
Gdzie jest mój tablet????
poniedziałek, sierpnia 08, 2011
eBook - jak na razie się nie opłaca
Czytam sobie w Kindle na moim EEE Pad Transformerze 2 książki i tak co jakiś czas zaglądam do Amazona coby zobaczyć czy nie ma czegoś ciekawego......
I problem jest taki, że za chiny nie opłaca mi się kupować eBooków.
Firstborn Arthura C. Clarke'a kosztuje w Kindle Store 9.65 USD, paperback kosztuje 7.99 USD, to samo z Time Eye.
OK, to może ACC taki dziwny....
Sprawdzamy Isaaca Asimova (albo Izaka Ozimkowa :-)) i co widać? Second Fundation ma takie same ceny jak książki ACC.
O! Jest jedna, Sourcery Terry'ego Pratchetta kosztuje i w Kindle Store i w papierze 7.99 USD....
Gdy porównać ceny z Kindle Store z papierem z Amazon.co.uk to nadal jest tak, że wersja elektroniczna jest droższa od papierowej.....
To jest chore.
Chociaż rozumiem chyba czemu działa. Zakup w Kindle Store to wyszukanie książek, 1 klik i już masz książkę do czytania. Zakup papieru wymaga zwykle podania adresu, weryfikacji karty kredytowej (że chcemy tej użyć), wyboru formy dostawy, później czekania na dostawę.
A tu szast prast i już jest. Tak się łatwiej wydaje pieniądze po prostu....
No, albo chodzi o to, że w Kindle Store ludzie kupują główniej książki o wampirach ;-)
Chociaż głupi Zmierzch też kosztuje więcej w wersji elektronicznej niż papierowej....
Nie podoba mi się to.
Ja bym oczekiwał cen eBooków w okolicach 40-50% ceny papieru.
Plus dla Amazona, że papier do Polski dochodzi szybko :-) i kupiłem przez to u nich już z hmm... 82 książki :-) [nie liczę filmów i innych takich, chociaż w blisko 3 lata to znów nie jest tak dużo ;-)].
Podobne postybeta
Book vs eBook
Potęga ebooka ;-)
Żyjemy w trzecim świecie...
Amazon mnie przerasta ;-)
Ksiązki - nieksiążki ;-)
I problem jest taki, że za chiny nie opłaca mi się kupować eBooków.
Firstborn Arthura C. Clarke'a kosztuje w Kindle Store 9.65 USD, paperback kosztuje 7.99 USD, to samo z Time Eye.
OK, to może ACC taki dziwny....
Sprawdzamy Isaaca Asimova (albo Izaka Ozimkowa :-)) i co widać? Second Fundation ma takie same ceny jak książki ACC.
O! Jest jedna, Sourcery Terry'ego Pratchetta kosztuje i w Kindle Store i w papierze 7.99 USD....
Gdy porównać ceny z Kindle Store z papierem z Amazon.co.uk to nadal jest tak, że wersja elektroniczna jest droższa od papierowej.....
To jest chore.
Chociaż rozumiem chyba czemu działa. Zakup w Kindle Store to wyszukanie książek, 1 klik i już masz książkę do czytania. Zakup papieru wymaga zwykle podania adresu, weryfikacji karty kredytowej (że chcemy tej użyć), wyboru formy dostawy, później czekania na dostawę.
A tu szast prast i już jest. Tak się łatwiej wydaje pieniądze po prostu....
No, albo chodzi o to, że w Kindle Store ludzie kupują główniej książki o wampirach ;-)
Chociaż głupi Zmierzch też kosztuje więcej w wersji elektronicznej niż papierowej....
Nie podoba mi się to.
Ja bym oczekiwał cen eBooków w okolicach 40-50% ceny papieru.
Plus dla Amazona, że papier do Polski dochodzi szybko :-) i kupiłem przez to u nich już z hmm... 82 książki :-) [nie liczę filmów i innych takich, chociaż w blisko 3 lata to znów nie jest tak dużo ;-)].
Podobne postybeta
Book vs eBook
Potęga ebooka ;-)
Żyjemy w trzecim świecie...
Amazon mnie przerasta ;-)
Ksiązki - nieksiążki ;-)
środa, sierpnia 03, 2011
Android 3.2 na EEE Pad Transformer
Zupdatował mi się Android na tablecie:
Dwie najważniejsze wg. mnie zmiany to poprawki w informacjach o zużyciu baterii, w końcu jak w innych Androidach widać kto ile zeżarł prądu.
Druga zmiana to dodanie opcji "Zoom to fill", która wg. teorii poprawia wygląd aplikacji napisanych dla mniejszych ekranów... Tu śmiem wątpi, co można zrozumieć porównując to jak wygląda np. Bloggeroid bez czarów:
I z czarami:
Dodatkowo wydaje mi się, że ten Zoom to fill powoduje głupienie aplikacji gdy tekst w edytorze jest na tyle długi, że trzeba go scrollować, zamiast scrollować treść edytora scrollowany jest cały ekran co wygląda tak :
A powinno tak:
Zobaczymy z czasem jak Android 3.2 działa.
Dwie najważniejsze wg. mnie zmiany to poprawki w informacjach o zużyciu baterii, w końcu jak w innych Androidach widać kto ile zeżarł prądu.
Druga zmiana to dodanie opcji "Zoom to fill", która wg. teorii poprawia wygląd aplikacji napisanych dla mniejszych ekranów... Tu śmiem wątpi, co można zrozumieć porównując to jak wygląda np. Bloggeroid bez czarów:
I z czarami:
Dodatkowo wydaje mi się, że ten Zoom to fill powoduje głupienie aplikacji gdy tekst w edytorze jest na tyle długi, że trzeba go scrollować, zamiast scrollować treść edytora scrollowany jest cały ekran co wygląda tak :
A powinno tak:
Zobaczymy z czasem jak Android 3.2 działa.
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Liliputer - istnieje coś takiego? ;-)
Autozdrada ;-)
SwiftKey Flow wrażenia
Umykający postęp
Jestem lepszy od UE ;-)
Czas czasowi nierówny
Miałem dziś 2 problemy związane z czasem.
Pierwszy to pytanie, czy dla komputera 10 miliardów to dużo?
Drugi to wynik pomiaru, który wahał się między 834 a 1800 ms.
Wydaje mi się, że 10 miliardów to dla komputera mało, i problem który postawiłem przed komputerem powinien zostać rozwiązany w 2 dni, a zajmie mu to tak wiele czasu bo chce coś sprawdzić i nie warto optymalizować kodu przez parę godzin by z 2 dni zejść do 12 godzin. Szczególnie, że wiem, że pierwszy wynik będzie po przejrzeniu trochę ponad 10% liczb (znam wynik i sprawdzam po prostu czy brute force zadziała)
Z drugiej strony te 800 ms to długo, to prawie sekunda oczekiwania więcej, a sekunda dłużej za każdym razem gdy chcemy wysłać post na bloga to dużo.
A wydawałoby się, że użycie HEAD zamiast GET powinno znacznie skrócić czas requesta.
Trochę to dziwne, nie? ;-)
Chociaż to ma sens, albo nawet wiele sensów ;-)
Z jednej drogi chodzi o to kto czeka, z drugiej na co, a z trzeciej ile razy musi czekać. Jak człowiek na coś ważnego lub coś blokującego coś ważnego co powtarza się wielokrotnie to czas musi być bardzo krótki. Jak czeka się samemu na coś nie do końca ważnego i będzie się czekać raz to nawet parę dni nie boli.
Ot taki paradoks czasowy ;-)
Pierwszy to pytanie, czy dla komputera 10 miliardów to dużo?
Drugi to wynik pomiaru, który wahał się między 834 a 1800 ms.
Wydaje mi się, że 10 miliardów to dla komputera mało, i problem który postawiłem przed komputerem powinien zostać rozwiązany w 2 dni, a zajmie mu to tak wiele czasu bo chce coś sprawdzić i nie warto optymalizować kodu przez parę godzin by z 2 dni zejść do 12 godzin. Szczególnie, że wiem, że pierwszy wynik będzie po przejrzeniu trochę ponad 10% liczb (znam wynik i sprawdzam po prostu czy brute force zadziała)
Z drugiej strony te 800 ms to długo, to prawie sekunda oczekiwania więcej, a sekunda dłużej za każdym razem gdy chcemy wysłać post na bloga to dużo.
A wydawałoby się, że użycie HEAD zamiast GET powinno znacznie skrócić czas requesta.
Trochę to dziwne, nie? ;-)
Chociaż to ma sens, albo nawet wiele sensów ;-)
Z jednej drogi chodzi o to kto czeka, z drugiej na co, a z trzeciej ile razy musi czekać. Jak człowiek na coś ważnego lub coś blokującego coś ważnego co powtarza się wielokrotnie to czas musi być bardzo krótki. Jak czeka się samemu na coś nie do końca ważnego i będzie się czekać raz to nawet parę dni nie boli.
Ot taki paradoks czasowy ;-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
PROPFIND, czyli jak przechytrzyć HttpURLConnection
Zegar w Raspberry Pi nie jest zawsze godzien zaufania
Java na Raspberry Pi zaskakuje ;-)
Pociąg pociągowi nierówny ;-)
70+ godzin, Staff i iPhone ;-)
wtorek, sierpnia 02, 2011
Kryzys użyteczności part II - tablet
Zauważyłem, że w ciągu ostatnich kilku dni używam tabletu głównie do sprawdzania czy dostępna jest już aktualizacja do Androida 3.2 :-)
Nie jestem jednak pewien czy to był podstawowy use case który uzasadnia posiadanie tabletu ;-)
Nie czytam teraz na nim książek bo mam akurat papierowe, które jakoś bardziej mnie pociągają.
Zaczynam się obawiać, że tablet skończy u mnie tak jak netbook.. Czyli jak gadżety używany raz od wielkiego dzwona.
Jednak post-PC nie jest dla mnie ;-) w ogóle dla mnie największą zabawą z tabletem czy telefonem nie jest ich używanie, bo to jest nudne i mało wygodne, fajne jest ich programowanie.
No bo np. takie przeglądanie stron, niby wszystko OK, ale na komputerze jest po prostu więcej miejsca i literki są większe, przeglądarka też jest bardziej użyteczna...
Ale i tak lubię swój tablet :-)
Nie jestem jednak pewien czy to był podstawowy use case który uzasadnia posiadanie tabletu ;-)
Nie czytam teraz na nim książek bo mam akurat papierowe, które jakoś bardziej mnie pociągają.
Zaczynam się obawiać, że tablet skończy u mnie tak jak netbook.. Czyli jak gadżety używany raz od wielkiego dzwona.
Jednak post-PC nie jest dla mnie ;-) w ogóle dla mnie największą zabawą z tabletem czy telefonem nie jest ich używanie, bo to jest nudne i mało wygodne, fajne jest ich programowanie.
No bo np. takie przeglądanie stron, niby wszystko OK, ale na komputerze jest po prostu więcej miejsca i literki są większe, przeglądarka też jest bardziej użyteczna...
Ale i tak lubię swój tablet :-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
O wadach wysokiego IQ
Windows - system, który się ciągle updatuje....
Papier nad e-booki :-)
Chorować to trzeba umieć ;-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)