W obecnych wyborach do sejmików wojewódzkich patrząc na ilość oddanych głosów:
- PiS dostał ich 26.85%,
- PO 26.36%,
- PSL 23.68,
- SLD 8.78%.
Gdy popatrzymy na ilość mandatów, przedstawia się to tak:
- PO 179 (32.25%),
- PiS 171 (30.81%),
- PSL 157 (28.28%),
- SLD 28 (5.04%),
- inni 20 (3.6%)
Jak to możliwe?
PKW tłumaczy to sposobem obliczania liczby mandatów i w tym właśnie tkwi cała tajemnica ;-)
Działa to tak, że w całym kraju mamy 16 województw, w każdym z województw wybieramy pewną ilość radnych do sejmiku samorządowego danego województwa, głosy oddane w jednym województwie nie wpływają na wyniki w innym.
Do tego dochodzi frekwencja, która w tych wyborach była taka, że tam gdzie była wyższa wygrywał PiS, tam gdzie niższa PO.
A ilość mandatów w danym okręgu nie zależy od frekwencji, a od procentowego podziału głosów.
Jeśli przyjmiemy dla uproszczenia, że cały kraj składa się tylko z 2 województw i w jednym województwie przy 1 mln uprawnionych cały 1 mln zagłosuje na partię X, a w drugim województwie z 1 mln uprawnionych zagłosuje tylko 100 tysięcy i będą głosować tylko na partię Y to w pierwszym województwie partia X dostanie wszystkie mandaty, w drugim partia Y, mandatami będą mieć tyle samo*, za to w skali kraju partia X zdobędzie 1 mln głosów, a partia Y tylko 100 tysięcy.
Co zabawne w Sejmie, który byłby wybierany przy tej samej liczbie głosów i frekwencji obie partie też będą miały tyle samo mandatów**.
Jedynie w wyborach na Prezydenta, gdyby byli wspierani przez partie, kandydat partii X wygrałby blisko 91% głosów do 9% na kandydata Y.
Jak widać można wygrać wybory ilością głosów, ale przegrać ilością mandatów (przez to, że w USA Prezydenta wybiera się w wyborach "pośrednich" dochodziło tam do sytuacji gdy Prezydentem zostawał ktoś z mniejszą ilością głosów).
Czy to sprawiedliwe?
To zależy jak na to spojrzeć.
W przypadku sejmików wojewódzkich trudno zaproponować coś co pozwoliłoby tego uniknąć. W końcu wyborcy z województwa w którym jest większa frekwencja nie powinni mieć wpływu na wyniki w województwie z mniejszą frekwencją.
W wyborach do Sejmu też jest problem. Wyborcom gdzie jest wyższa frekwencja chciał się iść do wyborów i ich głos przez to jest mniej istotny niż tych, którzy poszli w okręgach gdzie była niższa frekwencja. Z drugiej zaś strony, wyborcy w okręgach z niższą frekwencją najpewniej głosowaliby podobnie do tych z ich okręgów, którzy poszli do wyborów i trudno by im było zaakceptować fakt, że "narzuca" im się zwycięzców.
Problemu nie byłoby tylko gdybyśmy głosowali na Listę Krajową, ale takie wybory miałyby jeszcze mniejszą frekwencję.
* - zakładając, że w każdym z Sejmików jest tyle samo mandatów
** - zakładając, że każde województwo wprowadzałoby taką samą ilość posłów, co ciekawe jeszcze kilka kadencji temu gdy istniała Lista Krajowa, partia X miałby więcej mandatów, bo tam część mandatów była przyznawana z wyborów bezpośrednich, a część (69 mandatów) była dzielona tak jakby wszystkie głosy w kraju (na partie, które przekroczyły 7% w skali kraju) były oddane w 1 okręgu.
Podobne postybeta
A co gdyby głosy z wyborów samorządowych potraktować jako głosy w wyborach do Sejmu? ;-)
1 na 9 głosów
Wybory i ordynacje
Ważne kto i jak liczy głosy....
Złe wieści
niedziela, listopada 23, 2014
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz