Wysokie Megi to pierwowzór dla Długiej Ziemi. Pratchett napisał je w 1986 roku co przeczy mojemu przypuszczeniu, że za pomysłem stał Stephen Baxer ;-)
Co jest jeszcze ciekawsze to wydaje mi się, że opowiadanie jest lepsze od książki.
Książka jest taka jakby nierówna, z jednej strony bardzo ciekawy pomysł na oboczne Ziemie, z drugiej całkiem nieźle to wszystko jest napisane, ale czegoś brakuje. W opowiadaniu zaś wszystko to jest w odpowiednich ilościach...
W książce trzeba czekać chyba na kolejne części cyklu...
W książce jest wiele ciekawych wątków, które są ale nie do końca wiadomo po co, w finale się wcale nie łączą, a pozostają nawet bardziej otwarte.
Bo niby za wybuchem jądrowym na Ziemi 0 stoi syn ludzi, którzy odeszli do innej, dalekiej Ziemi o której to rodzinie czytamy wcześniej i którą to rodzinę spotyka główny bohater, ale jakoś to się wszystko nie styka.
"Istota" (nie pomnę jej nazwy, a że czytałem na razie tylko oryginał to pewnie jest też inna niż ta w oryginale, a znów pisanie Żeluś też nie do końca pasuje ;-)) która się w książce pojawia też nie jest jakoś związana.... a szarzy aka elfy... w książce jest nadmiar wątków i brakuje im tylko jakiegoś połączenia.
Wysokie megi przez to jawią się jako coś lepszego niż Długa Ziemia.
Ale to się może zmienić gdy pojawi się Długa Wojna czyli kolejna część cyklu ;-)
Podobne postybeta
Cieszę się, że autorzy których czytują są lepszymi psiarzami niż ja czytelnikiem :-)
Seriale na podstawie gier... na razie 2 się udały ;-)
Kombatanctwo JavaScript'owe ;-)
Marudzenie nocne ;-)
O! "Ostatnie Twierdzenie" Arthura C. Clarke'a po polsku :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz