Praca z Javą jest zwykle dość fajna i ciekawa, ale czasem bywa dziwnie.
Jak masz fajne środowisko gdzie można mieć uruchomioną aplikację i zmieniać ją w locie to wszystko jest wygodne, ale raz na jakiś czas jest amba bo dodaje się lub kasuje metodę czy pole w klasie i przeładowanie klasy nie działa....
No i trzeba restartować aplikację...
Chociaż okazuje się, że nie zawsze ;-)
Tak koło 2010 roku ktoś wpadł na pomysł by może spróbować zmienić JVM tak by można było jednak przeładowywać klasy w locie ;-) wpadł na pomysł i stworzył DCEVM, czyli Dynamic Code Evolution VM.
DCEVM to nic innego jak zestaw patchy na JVM z OpenJDK.
Patche te po pierwsze ustawiają JVM w taki sposób by zawsze używała tego samego GC, a następnie zmieniają kod tego GC tak by w trakcie uruchamiania sprawdzał czy aby nie ma nowszej definicji klas, a jeśli są to by probował przepisać instancje tak by korzystały z nowego kodu...
Do tego w momencie gdy IDE przesyła do JVM nową wersję klasy to DCEVM zaznacza sobie, że ma tą nową wersję i wywołuje GC ;-)...
No i teraz jest tak, że developując "przeciwko" DCEVMowej JVM można swobodnie dodawać i odejmować metody i pola w klasach :-)
W najgorszym przypadku, gdy to GC połączone ze zmianą definicji klasy wykona się w trakcie wykonywania metody, która woła metodę którą skasowaliśmy właśnie w updacie tej klasy to poleci nam MethodNotFoundException ;-)
Do tego DCEVMa można zainstalować jako alternatywną JVM i mówić tylko IDE by uruchamiało debugowaną apkę w DCEVM... co robimy używając opcji dla JVM +XXaltjvm=dcevm :-)
Czemu o tym piszę? Bo lekko grzebię w DCEVMie ostatnio ;-) [firmowo :-)]
Fakt, moje grzebanie to na razie zaaplikowanie poprawek kolegi, kompilacja i wrzucenie wersji pre-release ;-)
Na moim GitHubie zrobiłem też wersję dla najnowszej Java'y 8 (Jdk8u161/162) :-)
Ale projekt mi się wydaje bardzo ciekawy, stąd się dzielę :-)
Podobne postybeta
Jak wykryć, że ktoś nam zmienia klasy w JVM?
Jak masz doła to nawet rozwiązanie problemu niezbyt cieszy ;-)
Defragmentacja SSD - o tym dlaczego nie należy jej robić
Windows 8 po kilku dniach
Moto 360 i Lollipop na Nexusach
wtorek, lutego 27, 2018
poniedziałek, lutego 26, 2018
Dół
Wystarczył tydzień w Polsce żebym znów złapał doła....
Nie wiem czy to pogoda, czy kontakt z tym co tu się dzieje, ale mam doła.
Chociaż miałem też profetyczną wizję w piątek rano po przebudzeniu, 2018 to rok w którym PiS walnie o grunt.
Źle mi było w tej Kalifornii?
Podobne postybeta
Czytanie w śnie - to nie działa ;-)
Gwiezdne Wojny - czemu one są coraz bardziej anaukowe?
Jakieś święto, czy co?
Złapałem lenia....
Największy sekret demokracji
Nie wiem czy to pogoda, czy kontakt z tym co tu się dzieje, ale mam doła.
Chociaż miałem też profetyczną wizję w piątek rano po przebudzeniu, 2018 to rok w którym PiS walnie o grunt.
Źle mi było w tej Kalifornii?
Podobne postybeta
Czytanie w śnie - to nie działa ;-)
Gwiezdne Wojny - czemu one są coraz bardziej anaukowe?
Jakieś święto, czy co?
Złapałem lenia....
Największy sekret demokracji
niedziela, lutego 25, 2018
"Czy uważasz, że powinien zarabiać tyle co Ty?" ;-)
"Czy uważasz, że powinien zarabiać tyle co Ty?"
To jest pytanie, które świetnie uruchamia w ludziach heurystykę pozwalającą na rozwikłanie problemu czy kogoś przyjąć czy nie.
Zwykle po tym jak jako interviewer odbędzie się już rozmowę z kandydatem pozostaje napisanie ewaluacji.
Powinna być obiektywna, ale też powinna też mieć subiektywny fragment. Bo z jednej strony obiektywnie powinniśmy ocenić kandydata lub kandydatkę, czy pasują technicznie, ale subiektywnie powinniśmy ocenić czy pasuje nam jako ktoś z kim chcemy pracować.
Zwykle powinno to działać tak, że jeśli nie odrzuca nas wizja pracy z kimś to trzeba powiedzieć czy spełnia nasze wymagania techniczne*.
Ale ludzie nie lubią tego pierwszego kawałka i często stosują wybiegi w stylu "technicznie nie jest źle, ale nie do naszego teamu" albo podobnie.
Wtedy działa heurystyka oparta o pytanie "Czy uważasz, że powinien zarabiać tyle co Ty?" ;-)
Wtedy jakoś nagle ludzie potrafią dość szybko powiedzieć "tak" lub "nie".
Bo w końcu nie muszą się posługiwać jakaś abstrakcyjną skalą, ale mają konkretny problem, który o wiele prościej rozwiązać ;-)
* - OK, uważam, że jak zdarzy się ktoś naprawdę świetny technicznie, kto jest straszny kulturowo, niemiły i agresywny to warto się zastanowić, chociaż to działa tak, że musi być wtedy naprawdę świetny. W końcu dla geniusza można zrobić wyjątek i zawsze można taką osobę zamknąć w piwnicy ;-)
Podobne postybeta
Przyśpieszanie backtrackingu
2 wymiarowa teoria kariery w IT ;-)
Znaki ;-)
Czemu oglądam filmy i seriale po angielsku z napisami po angielsku
Firefox 3.0 - trochę narzekań
To jest pytanie, które świetnie uruchamia w ludziach heurystykę pozwalającą na rozwikłanie problemu czy kogoś przyjąć czy nie.
Zwykle po tym jak jako interviewer odbędzie się już rozmowę z kandydatem pozostaje napisanie ewaluacji.
Powinna być obiektywna, ale też powinna też mieć subiektywny fragment. Bo z jednej strony obiektywnie powinniśmy ocenić kandydata lub kandydatkę, czy pasują technicznie, ale subiektywnie powinniśmy ocenić czy pasuje nam jako ktoś z kim chcemy pracować.
Zwykle powinno to działać tak, że jeśli nie odrzuca nas wizja pracy z kimś to trzeba powiedzieć czy spełnia nasze wymagania techniczne*.
Ale ludzie nie lubią tego pierwszego kawałka i często stosują wybiegi w stylu "technicznie nie jest źle, ale nie do naszego teamu" albo podobnie.
Wtedy działa heurystyka oparta o pytanie "Czy uważasz, że powinien zarabiać tyle co Ty?" ;-)
Wtedy jakoś nagle ludzie potrafią dość szybko powiedzieć "tak" lub "nie".
Bo w końcu nie muszą się posługiwać jakaś abstrakcyjną skalą, ale mają konkretny problem, który o wiele prościej rozwiązać ;-)
* - OK, uważam, że jak zdarzy się ktoś naprawdę świetny technicznie, kto jest straszny kulturowo, niemiły i agresywny to warto się zastanowić, chociaż to działa tak, że musi być wtedy naprawdę świetny. W końcu dla geniusza można zrobić wyjątek i zawsze można taką osobę zamknąć w piwnicy ;-)
Podobne postybeta
Przyśpieszanie backtrackingu
2 wymiarowa teoria kariery w IT ;-)
Znaki ;-)
Czemu oglądam filmy i seriale po angielsku z napisami po angielsku
Firefox 3.0 - trochę narzekań
sobota, lutego 17, 2018
Algorytmy Ubera są niezłe
Jakiś czas temu zachwycałem się tutaj algorytmami, które muszą stać za UberPool.
Teraz widziałem ich kolejne wcielenie, czyli UberPool Express :-)
Idea jest taka jak w UberPool ale posunięta dalej, za jakieś 60% ceny UberPoola można pojechać, ale trzeba pójść do punktu "zbornego".
Normalnie to Ty wyznaczasz gdzie chcesz wsiąść, ale w UberPool Express to aplikacja Ci mówi gdzie będziesz wsiadać.
Gdzie będzie to wsiadanie to loteria ;-)
Raz musiałem wejść między jakieś dziwne domki w Mountain View, za to w Palo Alto jak chciałem jechać spod garażu HP to kazała mi po prostu przejść na drugą stronę ulicy ;-)
Nie do końca rozumiem jak działa wyszukiwanie pary pasażer-kierowca.
Bo kierowca musi się zgodzić na odebranie człowieka, czyli pewnie muszą patrząc gdzie jest pasażer przejrzeć wszystkie trasy które są wykonywane w okolicy i znaleźć punkt "pobrania" pasażera...
Jak będzie kilka to musi zgłosić kierowcom tak by w razie któryś zaakceptuje podesłać namiary na pickup point.
Ciekawie to musi działać...
Chociaż może przez to, że działa to tylko w paru miejscach to mają więcej danych niż tylko wyszukiwanie aktywne, może proaktywnie routują samochody przez punkty gdzie jest największa szansa na pasażerów?
Podobne postybeta
Uber - jaka za tym musi stać fajna matematyka
Czemu nie korzystam z hulajnog elektrycznych?
Co lubię
Ulotny twór - software ;-)
Jednak lubię United ;-)
Teraz widziałem ich kolejne wcielenie, czyli UberPool Express :-)
Idea jest taka jak w UberPool ale posunięta dalej, za jakieś 60% ceny UberPoola można pojechać, ale trzeba pójść do punktu "zbornego".
Normalnie to Ty wyznaczasz gdzie chcesz wsiąść, ale w UberPool Express to aplikacja Ci mówi gdzie będziesz wsiadać.
Gdzie będzie to wsiadanie to loteria ;-)
Raz musiałem wejść między jakieś dziwne domki w Mountain View, za to w Palo Alto jak chciałem jechać spod garażu HP to kazała mi po prostu przejść na drugą stronę ulicy ;-)
Nie do końca rozumiem jak działa wyszukiwanie pary pasażer-kierowca.
Bo kierowca musi się zgodzić na odebranie człowieka, czyli pewnie muszą patrząc gdzie jest pasażer przejrzeć wszystkie trasy które są wykonywane w okolicy i znaleźć punkt "pobrania" pasażera...
Jak będzie kilka to musi zgłosić kierowcom tak by w razie któryś zaakceptuje podesłać namiary na pickup point.
Ciekawie to musi działać...
Chociaż może przez to, że działa to tylko w paru miejscach to mają więcej danych niż tylko wyszukiwanie aktywne, może proaktywnie routują samochody przez punkty gdzie jest największa szansa na pasażerów?
Podobne postybeta
Uber - jaka za tym musi stać fajna matematyka
Czemu nie korzystam z hulajnog elektrycznych?
Co lubię
Ulotny twór - software ;-)
Jednak lubię United ;-)
środa, lutego 14, 2018
Chytra klamka
Gdy byłem w USA pół roku temu mój ówczesny product manager pokazał mi chytry trick możliwy z amerykańskimi klamkami.
Można je otwierać do góry...
Na pierwszy rzut oka nic szczególnego, ale jak zauważyłem o wiele łatwiej tak otwierać drzwi :-)
Gdy się pcha drzwi do otwarcia, można pchnąć drzwi i wtedy ciężarek ciała pchamy klamkę w dół i drzwi do przodu, za to w sytuacji gdy mamy drzwi otwierane w naszą stronę taka chytra klamka pozwala pociągnąć klamkę w górę i drzwi w naszą stronę...
Takie to ergonomiczne :-)
Można je otwierać do góry...
Na pierwszy rzut oka nic szczególnego, ale jak zauważyłem o wiele łatwiej tak otwierać drzwi :-)
Gdy się pcha drzwi do otwarcia, można pchnąć drzwi i wtedy ciężarek ciała pchamy klamkę w dół i drzwi do przodu, za to w sytuacji gdy mamy drzwi otwierane w naszą stronę taka chytra klamka pozwala pociągnąć klamkę w górę i drzwi w naszą stronę...
Takie to ergonomiczne :-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
HeapSort, a MergeSort i QuickSort :-) - od strony "chytrości" ;-)
OOo2GD 1.8.2
Moja ulica i moje drzwi ;-)
Gdy masz w ręku młotek wszystko wygląda jak gwóźdź, gdy pod ręką masz Eclipse'a.... ;-)
Nowy Total Commander
wtorek, lutego 13, 2018
Zegarkowy lifehack
Podłapałem ostatnio niezłego lifehacka zegarkowego od koleżanki.
Sam go nie będę stosował bo jednak na męskiej ręce wygląda dziwnie ;-)
Odwróć zegarek :-) tak by tarcza była od wewnętrznej strony ręki:
O wiele prościej sprawdzić wtedy czas :-)
Nie trzeba jakoś dziwnie wykręcać ręki, można się też niby to podrapać po nosie, a tak naprawdę sprawdzić czas :-)
Podobne postybeta
Nowa tarcza zegarka :-)
Moja następna poprawka do konstytucji ;-)
Powiedz dziś "Część!" swojej wewnętrznej małpie ;-)
Wesołego Dnia Darwina - daj pohasać dziś swojej wewnętrznej małpie :-)
Matematyczne podstawy zakupu skarpetek ;-)
Sam go nie będę stosował bo jednak na męskiej ręce wygląda dziwnie ;-)
Odwróć zegarek :-) tak by tarcza była od wewnętrznej strony ręki:
O wiele prościej sprawdzić wtedy czas :-)
Nie trzeba jakoś dziwnie wykręcać ręki, można się też niby to podrapać po nosie, a tak naprawdę sprawdzić czas :-)
Podobne postybeta
Nowa tarcza zegarka :-)
Moja następna poprawka do konstytucji ;-)
Powiedz dziś "Część!" swojej wewnętrznej małpie ;-)
Wesołego Dnia Darwina - daj pohasać dziś swojej wewnętrznej małpie :-)
Matematyczne podstawy zakupu skarpetek ;-)
poniedziałek, lutego 12, 2018
Raport z emigracji ;-)
I zacząłem kilka dni temu 3 tydzień w Kalifornii.
A nawet (prawie) w Dolinie Krzemowej.
Potrzebny mi był ten wyjazd. Tutejsza pogoda zdecydowanie dobrze na mnie wpływa :-)
Widziałem już chyba prawie wszystko w miarę oczywiste tutaj i pozostało mi jeszcze trochę nieoczywistych.
Na Alcatraz byłem 2 razy ;-) raz z koleżanką, drugi raz sam na "nocnej" wyprawie, w czasie której widziałem zwykle zamknięty blok A i dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że budynek więzienia jest zbudowany na 2 poziomach starej cytadeli.
Jadłem naleśniki z truskawkami :-) [sam bym nie zauważył, ale jako typ który uważa jedzenie za kłopotliwy dodatek do życia nigdy nie zwracam szczególnej uwagi na miejsca z jedzeniem ;-)] na Pier 39:
Widziałem (prawie) zachód słońca nad Golden Gate:
Byłem u NASA ;-)
I w Stanford:
Widziałem białego aligatora (podobno obrzydliwy jest.... ale się nie zgadzam ;-) chociaż przyznam, że brzydki jest ;-))
Jak zwykle przytuliłem też jakiegoś Androida (tak naprawdę wszystkie ;-)):
Widziałem wieczorem Painted Ladies i spotkałem tam dziwnego kierowcę Lyfta, który jak już wsiedliśmy stwierdził, że on nie wyjedzie z San Francisco i mi zrobił Cancel... co by mnie kosztowało 5 USD, ale zażyczyłem sobie zwrotu od Lyfta i zwrócili ;-)
Dowiedziałem się, że niektóre budynki mogą świecić....
Byłem w sztucznym lesie na górze stucznej góry, która jest na sztucznej wyspie na sztucznym jeziorze w stucznym parku ;-)
Widziałem amerykańską sztukę. Starszą:
i nowszą:
I taką najstarszą (acz ta jest z obecnego Meksyku):
Najbardziej czaderską budowlę, która od pierwszej wizyty w SF mnie pociągała:
jak zwykle Lombard Street:
Cable cara (ale nadal nim nie jechałem...):
Statek z serii Liberty (ich zbudowano koło 3 tysięcy sztuk i w pewnym momencie wypuszczano jeden co 3 dni!, to dzięki nim USA mogły zaopatrywać Wielką Brytanię i Rosję w trakcie II Wojny Światowej):
Jak zwykle Port San Francisco:
Ten drugi most ;-) (Bay Bridge jest DŁUŻSZY od Golden Gate i widać go z miasta):
Gigantyczną katedrę (na wzgórzy katedralnym ;-)):
Sztukę w oparach trawy (wtedy tego dymu było tak dużo, że go przez całą drogę z Castro i Mission czułem):
Widziałem Banksy'ego... ale tylko jednego z kilku bo kilka zamalowano :-(
Byłem w Exploratorium i widziałem tam takie coś zrobione z zapałek...
Znów widziałem genialny znak :-)
No i zaćmienie Księżyca:
Stan mnie znów chciał zeżreć....
Byłem na łodzi podwodnej (to już druga w której byłem :-))
U lwów morskich :-)
Widziałem też dziwną roślinną ośmiornicę...
I w Muzeum Komputerów jak zwykle zrobiłem zdjęcie klawiaturze z logo jednego z moich ekspracodawców :-)
Podobne postybeta
Raport z emigracji
Gotówka jest już niepotrzebna (prawie)
Zapiski z 29 piętra....
Dwa tygodnie z Linuksem - na razie na 4-
Plusy dodatkie i plusy ujemne, czyli co może być złego, a co dobrego w AppInventorze :-)
A nawet (prawie) w Dolinie Krzemowej.
Potrzebny mi był ten wyjazd. Tutejsza pogoda zdecydowanie dobrze na mnie wpływa :-)
Widziałem już chyba prawie wszystko w miarę oczywiste tutaj i pozostało mi jeszcze trochę nieoczywistych.
Na Alcatraz byłem 2 razy ;-) raz z koleżanką, drugi raz sam na "nocnej" wyprawie, w czasie której widziałem zwykle zamknięty blok A i dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że budynek więzienia jest zbudowany na 2 poziomach starej cytadeli.
Jadłem naleśniki z truskawkami :-) [sam bym nie zauważył, ale jako typ który uważa jedzenie za kłopotliwy dodatek do życia nigdy nie zwracam szczególnej uwagi na miejsca z jedzeniem ;-)] na Pier 39:
Widziałem (prawie) zachód słońca nad Golden Gate:
Byłem u NASA ;-)
I w Stanford:
Widziałem białego aligatora (podobno obrzydliwy jest.... ale się nie zgadzam ;-) chociaż przyznam, że brzydki jest ;-))
Jak zwykle przytuliłem też jakiegoś Androida (tak naprawdę wszystkie ;-)):
Widziałem wieczorem Painted Ladies i spotkałem tam dziwnego kierowcę Lyfta, który jak już wsiedliśmy stwierdził, że on nie wyjedzie z San Francisco i mi zrobił Cancel... co by mnie kosztowało 5 USD, ale zażyczyłem sobie zwrotu od Lyfta i zwrócili ;-)
Dowiedziałem się, że niektóre budynki mogą świecić....
Byłem w sztucznym lesie na górze stucznej góry, która jest na sztucznej wyspie na sztucznym jeziorze w stucznym parku ;-)
Widziałem amerykańską sztukę. Starszą:
i nowszą:
I taką najstarszą (acz ta jest z obecnego Meksyku):
Najbardziej czaderską budowlę, która od pierwszej wizyty w SF mnie pociągała:
jak zwykle Lombard Street:
Cable cara (ale nadal nim nie jechałem...):
Statek z serii Liberty (ich zbudowano koło 3 tysięcy sztuk i w pewnym momencie wypuszczano jeden co 3 dni!, to dzięki nim USA mogły zaopatrywać Wielką Brytanię i Rosję w trakcie II Wojny Światowej):
Jak zwykle Port San Francisco:
Ten drugi most ;-) (Bay Bridge jest DŁUŻSZY od Golden Gate i widać go z miasta):
Gigantyczną katedrę (na wzgórzy katedralnym ;-)):
Sztukę w oparach trawy (wtedy tego dymu było tak dużo, że go przez całą drogę z Castro i Mission czułem):
Widziałem Banksy'ego... ale tylko jednego z kilku bo kilka zamalowano :-(
Byłem w Exploratorium i widziałem tam takie coś zrobione z zapałek...
Znów widziałem genialny znak :-)
No i zaćmienie Księżyca:
Stan mnie znów chciał zeżreć....
Byłem na łodzi podwodnej (to już druga w której byłem :-))
U lwów morskich :-)
Widziałem też dziwną roślinną ośmiornicę...
Tak myślę, że wyjazd mogę zaliczyć do w miarę udanych ;-)
Podobne postybeta
Raport z emigracji
Gotówka jest już niepotrzebna (prawie)
Zapiski z 29 piętra....
Dwa tygodnie z Linuksem - na razie na 4-
Plusy dodatkie i plusy ujemne, czyli co może być złego, a co dobrego w AppInventorze :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)