Po tych ponad 2 tygodniach posiadania Moto 360 (i takim samym czasie posiadania "odebranego" mieszkania ;-)) jestem nią z dnia na dzień coraz bardziej zachwycony.
Po strasznym 1 dniu, gdy w ogóle nie rozumiałem interfejsu przyszło zrozumienie i teraz wszystko jest już w miarę jasne i wygodne.
Nagle nie mam odruchu sięgania po telefon by sprawdzić co tam się dzieje.
Nie "gubię" też połączeń przychodzących.
Wcześniej mając telefon w kieszeni w pracy i słuchawki na uszach potrafiłem nie usłyszeć i nie poczuć telefonu gdy dzwonił, teraz Moto 360 próbuje mi urwać rękę i zawsze czuję, że ktoś do mnie dzwoni.
Do tego wszystkiego dochodzą zmiany w sofcie, które sprawiły, że z 12-16 godzin pracy bez ambient mode teraz zrobiło się około 30 godzin pracy bez ambient mode i z 16 godzin z ambient mode.
Sam ambient mode też fajnie działa pokazując ciągle czas przy bardzo ściemnionym ekranie, który próbuje udawać, że jest czarno-biały.
Nadal mi jednak brakuje dostępu do informacji o pulsie, który Moto 360 zczytuje co 5 albo co 15 minut. Chciałbym móc zobaczyć wykres dzienny.
Zaskakuje mnie też to, że Moto 360 nie jest widoczna w Google Fit, bo nie wiem czy ilość kroków jaką mam podawaną z Fit to liczba z telefonu, z Moto 360 czy z czegoś jeszcze ;-)
Co do Lillipop na Nexusach to mam lekko mieszane uczucia.
Odzyskałem z jednej strony Nexusa 10, bo od czasu gdy jest na nim Lollipop nie musiałem go restartować, a przy KitKat co czas jakiś (raz na 1-2 dni) trzeba go było zresetować bo się wieszał i zamarzał.
Chrome nadal nie jest demonem prędkości na N10, ale jest lepiej niż było.
W N7 nie czuję różnicy ;-)
W N5 zaś przez update do Lollipop Snapdragon Batteryguru stracił możliwość sterowania synchronizacją aplikacji od Google i bakteria jakby na mniej starcza :-(
To z tym Snapdragon Batteryguru to jest jedyny zgrzyt z Lollipop. Reszta się mi podoba ;-)
Podobne postybeta
Moto 360 v2 - to jest to :-)
Dziwna sprawa
Android 5.0 pierwsze wrażenia
Ktoś ma pomysły na użycie tagów NFC?
Przemek w krainie Stefanów ;-)
niedziela, listopada 23, 2014
Jak można przegrać wybory gdy się je wygrywa?
W obecnych wyborach do sejmików wojewódzkich patrząc na ilość oddanych głosów:
- PiS dostał ich 26.85%,
- PO 26.36%,
- PSL 23.68,
- SLD 8.78%.
Gdy popatrzymy na ilość mandatów, przedstawia się to tak:
- PO 179 (32.25%),
- PiS 171 (30.81%),
- PSL 157 (28.28%),
- SLD 28 (5.04%),
- inni 20 (3.6%)
Jak to możliwe?
PKW tłumaczy to sposobem obliczania liczby mandatów i w tym właśnie tkwi cała tajemnica ;-)
Działa to tak, że w całym kraju mamy 16 województw, w każdym z województw wybieramy pewną ilość radnych do sejmiku samorządowego danego województwa, głosy oddane w jednym województwie nie wpływają na wyniki w innym.
Do tego dochodzi frekwencja, która w tych wyborach była taka, że tam gdzie była wyższa wygrywał PiS, tam gdzie niższa PO.
A ilość mandatów w danym okręgu nie zależy od frekwencji, a od procentowego podziału głosów.
Jeśli przyjmiemy dla uproszczenia, że cały kraj składa się tylko z 2 województw i w jednym województwie przy 1 mln uprawnionych cały 1 mln zagłosuje na partię X, a w drugim województwie z 1 mln uprawnionych zagłosuje tylko 100 tysięcy i będą głosować tylko na partię Y to w pierwszym województwie partia X dostanie wszystkie mandaty, w drugim partia Y, mandatami będą mieć tyle samo*, za to w skali kraju partia X zdobędzie 1 mln głosów, a partia Y tylko 100 tysięcy.
Co zabawne w Sejmie, który byłby wybierany przy tej samej liczbie głosów i frekwencji obie partie też będą miały tyle samo mandatów**.
Jedynie w wyborach na Prezydenta, gdyby byli wspierani przez partie, kandydat partii X wygrałby blisko 91% głosów do 9% na kandydata Y.
Jak widać można wygrać wybory ilością głosów, ale przegrać ilością mandatów (przez to, że w USA Prezydenta wybiera się w wyborach "pośrednich" dochodziło tam do sytuacji gdy Prezydentem zostawał ktoś z mniejszą ilością głosów).
Czy to sprawiedliwe?
To zależy jak na to spojrzeć.
W przypadku sejmików wojewódzkich trudno zaproponować coś co pozwoliłoby tego uniknąć. W końcu wyborcy z województwa w którym jest większa frekwencja nie powinni mieć wpływu na wyniki w województwie z mniejszą frekwencją.
W wyborach do Sejmu też jest problem. Wyborcom gdzie jest wyższa frekwencja chciał się iść do wyborów i ich głos przez to jest mniej istotny niż tych, którzy poszli w okręgach gdzie była niższa frekwencja. Z drugiej zaś strony, wyborcy w okręgach z niższą frekwencją najpewniej głosowaliby podobnie do tych z ich okręgów, którzy poszli do wyborów i trudno by im było zaakceptować fakt, że "narzuca" im się zwycięzców.
Problemu nie byłoby tylko gdybyśmy głosowali na Listę Krajową, ale takie wybory miałyby jeszcze mniejszą frekwencję.
* - zakładając, że w każdym z Sejmików jest tyle samo mandatów
** - zakładając, że każde województwo wprowadzałoby taką samą ilość posłów, co ciekawe jeszcze kilka kadencji temu gdy istniała Lista Krajowa, partia X miałby więcej mandatów, bo tam część mandatów była przyznawana z wyborów bezpośrednich, a część (69 mandatów) była dzielona tak jakby wszystkie głosy w kraju (na partie, które przekroczyły 7% w skali kraju) były oddane w 1 okręgu.
Podobne postybeta
A co gdyby głosy z wyborów samorządowych potraktować jako głosy w wyborach do Sejmu? ;-)
1 na 9 głosów
Wybory i ordynacje
Ważne kto i jak liczy głosy....
Złe wieści
- PiS dostał ich 26.85%,
- PO 26.36%,
- PSL 23.68,
- SLD 8.78%.
Gdy popatrzymy na ilość mandatów, przedstawia się to tak:
- PO 179 (32.25%),
- PiS 171 (30.81%),
- PSL 157 (28.28%),
- SLD 28 (5.04%),
- inni 20 (3.6%)
Jak to możliwe?
PKW tłumaczy to sposobem obliczania liczby mandatów i w tym właśnie tkwi cała tajemnica ;-)
Działa to tak, że w całym kraju mamy 16 województw, w każdym z województw wybieramy pewną ilość radnych do sejmiku samorządowego danego województwa, głosy oddane w jednym województwie nie wpływają na wyniki w innym.
Do tego dochodzi frekwencja, która w tych wyborach była taka, że tam gdzie była wyższa wygrywał PiS, tam gdzie niższa PO.
A ilość mandatów w danym okręgu nie zależy od frekwencji, a od procentowego podziału głosów.
Jeśli przyjmiemy dla uproszczenia, że cały kraj składa się tylko z 2 województw i w jednym województwie przy 1 mln uprawnionych cały 1 mln zagłosuje na partię X, a w drugim województwie z 1 mln uprawnionych zagłosuje tylko 100 tysięcy i będą głosować tylko na partię Y to w pierwszym województwie partia X dostanie wszystkie mandaty, w drugim partia Y, mandatami będą mieć tyle samo*, za to w skali kraju partia X zdobędzie 1 mln głosów, a partia Y tylko 100 tysięcy.
Co zabawne w Sejmie, który byłby wybierany przy tej samej liczbie głosów i frekwencji obie partie też będą miały tyle samo mandatów**.
Jedynie w wyborach na Prezydenta, gdyby byli wspierani przez partie, kandydat partii X wygrałby blisko 91% głosów do 9% na kandydata Y.
Jak widać można wygrać wybory ilością głosów, ale przegrać ilością mandatów (przez to, że w USA Prezydenta wybiera się w wyborach "pośrednich" dochodziło tam do sytuacji gdy Prezydentem zostawał ktoś z mniejszą ilością głosów).
Czy to sprawiedliwe?
To zależy jak na to spojrzeć.
W przypadku sejmików wojewódzkich trudno zaproponować coś co pozwoliłoby tego uniknąć. W końcu wyborcy z województwa w którym jest większa frekwencja nie powinni mieć wpływu na wyniki w województwie z mniejszą frekwencją.
W wyborach do Sejmu też jest problem. Wyborcom gdzie jest wyższa frekwencja chciał się iść do wyborów i ich głos przez to jest mniej istotny niż tych, którzy poszli w okręgach gdzie była niższa frekwencja. Z drugiej zaś strony, wyborcy w okręgach z niższą frekwencją najpewniej głosowaliby podobnie do tych z ich okręgów, którzy poszli do wyborów i trudno by im było zaakceptować fakt, że "narzuca" im się zwycięzców.
Problemu nie byłoby tylko gdybyśmy głosowali na Listę Krajową, ale takie wybory miałyby jeszcze mniejszą frekwencję.
* - zakładając, że w każdym z Sejmików jest tyle samo mandatów
** - zakładając, że każde województwo wprowadzałoby taką samą ilość posłów, co ciekawe jeszcze kilka kadencji temu gdy istniała Lista Krajowa, partia X miałby więcej mandatów, bo tam część mandatów była przyznawana z wyborów bezpośrednich, a część (69 mandatów) była dzielona tak jakby wszystkie głosy w kraju (na partie, które przekroczyły 7% w skali kraju) były oddane w 1 okręgu.
Podobne postybeta
A co gdyby głosy z wyborów samorządowych potraktować jako głosy w wyborach do Sejmu? ;-)
1 na 9 głosów
Wybory i ordynacje
Ważne kto i jak liczy głosy....
Złe wieści
sobota, listopada 15, 2014
Android 5.0 pierwsze wrażenia
Jest nieźle.
Nexus 10 odzyskał wigor i znów wydaje się być bardzo szybkim tabletem.
W pewien sposób podważa sens kupowania Nexusa 9 ;-)
Smartlock działa bardzo fajnie.
Mój Nexus 5 ma go włączonego i gdy w pobliżu nie ma mojej moto 360 czy słuchawek Bluetooth to trzeba podać wzór do odblokowania, jak któreś z tych urządzeń jest w pobliżu to nie ma wzorku :-)
Najmniejsze wrażenie Lollipop robi na mnie na Nexus 7 2013.
Wlasciwie niewiele się zmieniło. Nadal jest to całkiem fajny tablet i tyle.
Największym zawodem jest to, że Google nie postanowiło pójść za ciosem z aparatem. Dodali co prawda HDR+, ale w obszarze wideo nic nie zmienili.
Po tym co pokazywali na Google I/O, czyli możliwość do przypuszczenia przez soft 60 fps w pełnej rozdzielczości liczyłem po cichu na 4K a jeszcze bardziej na slo-mo dla filmów. Teoretycznie zapas do tego jest...
Nie czakałem na OTA, posłużyłem się sideload'em i działa to na razie całkiem miło.
Teraz czekam na update dla zegarka do 5.0W ;-)
Nexus 10 odzyskał wigor i znów wydaje się być bardzo szybkim tabletem.
W pewien sposób podważa sens kupowania Nexusa 9 ;-)
Smartlock działa bardzo fajnie.
Mój Nexus 5 ma go włączonego i gdy w pobliżu nie ma mojej moto 360 czy słuchawek Bluetooth to trzeba podać wzór do odblokowania, jak któreś z tych urządzeń jest w pobliżu to nie ma wzorku :-)
Najmniejsze wrażenie Lollipop robi na mnie na Nexus 7 2013.
Wlasciwie niewiele się zmieniło. Nadal jest to całkiem fajny tablet i tyle.
Największym zawodem jest to, że Google nie postanowiło pójść za ciosem z aparatem. Dodali co prawda HDR+, ale w obszarze wideo nic nie zmienili.
Po tym co pokazywali na Google I/O, czyli możliwość do przypuszczenia przez soft 60 fps w pełnej rozdzielczości liczyłem po cichu na 4K a jeszcze bardziej na slo-mo dla filmów. Teoretycznie zapas do tego jest...
Nie czakałem na OTA, posłużyłem się sideload'em i działa to na razie całkiem miło.
Teraz czekam na update dla zegarka do 5.0W ;-)
posted from Bloggeroid
Podobne postybeta
Sprzęt WiFi w procentach
Jak zwiększyć swoje IQ?
Migracja do Androida 4.3 zakończona, 3 z 3 urządzeń zaktualizowane ;-)
Przemek w krainie Stefanów ;-)
Pomysł na aplikację - lockscreen poprawiający nastrój ;-)
piątek, listopada 14, 2014
Topologiczne sortowanie kroków koniecznych do wprowadzenia się do nowego mieszkania ;-)
Na początku mamy coś takiego:
Na końcu ma być coś bardziej podobnego do tego:
Między tymi punktami jest masa rzeczy do zrobienia, które jak mi się wydaje na dzień dzisiejszy wyglądają tak:
Jestem między Start a Prąd ;-)
Jeszcze gdzieś w środku jest zakup pralki, ale nie jest niezbędny, a tylko by pasowało ;-)
Trochę mnie przeraża droga przez ten graf....
Kilka miesięcy temu był ciut inny, ale wtedy to wszystko jeszcze było daleko ode mnie....
Podobne postybeta
Ehh... I po co nam te wszystkie algorytmy i struktury danych? ;-)
Wiele desktopów i lupa - czemu Windows tego nie ma?
Sudoku - rozwiązanie doskonałe ;p
OOo2GD 2.1.0 - filtrowanie, sortowanie [dla niektórych ;-)] i bardziej *nixowe nazwy
Przeszedłem już w tym roku 2061.5 km :-)
Na końcu ma być coś bardziej podobnego do tego:
Między tymi punktami jest masa rzeczy do zrobienia, które jak mi się wydaje na dzień dzisiejszy wyglądają tak:
Jestem między Start a Prąd ;-)
Jeszcze gdzieś w środku jest zakup pralki, ale nie jest niezbędny, a tylko by pasowało ;-)
Trochę mnie przeraża droga przez ten graf....
Kilka miesięcy temu był ciut inny, ale wtedy to wszystko jeszcze było daleko ode mnie....
Podobne postybeta
Ehh... I po co nam te wszystkie algorytmy i struktury danych? ;-)
Wiele desktopów i lupa - czemu Windows tego nie ma?
Sudoku - rozwiązanie doskonałe ;p
OOo2GD 2.1.0 - filtrowanie, sortowanie [dla niektórych ;-)] i bardziej *nixowe nazwy
Przeszedłem już w tym roku 2061.5 km :-)
wtorek, listopada 11, 2014
The Giver - kolejny świat, który się nie domyka....
Czytam teraz 4 książkę ze świata Givera (OK, naprawdę to dziś przeczytałem, ale zacząłem ten post pisać z tydzień temu ;-))
Pierwsza to The Giver, druga Gathering Blue, trzecia Messanger i teraz czwarta Son.
The Giver to po naszemu Dawca Pamięci.
I to już kolejny świat dystopii, który się nie domyka, w sensie nie może się utrzymać jak się popatrzy na liczby ;-)
W community (używam nazw angielskich bo nie znam polskich tłumaczeń ;-)) co roku rodzi się ~50 dzieci, znaczy Produktów, i mniej więcej tyle wchodzi co roku "do użytku".
Żeby urodziło się 50 produktów w ciągu roku, potrzeba około 50 birthmothers.
Przydział do tej grupy może dostać tylko dziewczynka, przebywać w centrum będzie przez jakieś 2-3 lata przygotowań do "produkcji" i później przez 3 lata produkcji.
Wpaść tam może mając 12-13 lat.
Czyli, żeby utrzymać jako tako produkcję i by było 50 rodzących trzeba w każdym roczniku "pobrać" jakieś 16-17 kandydatek na birthmothers.
Znaczy to, że 64-68% wszystkich Dwunastek powinno dostać przydział birthmother.
Jednak z opisu w książce wynika, że przydział jako birthmother jest traktowany jako swego rodzaju degradacja i nie dzieje się szczególnie często. Świadczyć o tym może też to, że mało kto wie w ogóle o tym jak odbywa się produkcja.
Później, z Son dowiadujemy się, że żadna z birthmothers nie może nigdy złożyć podania o przydzielenie małżonka i dzieci do opieki. Znaczy to, że w każdym roczniku zostaje tylko 8-9 kobiet, które mogą złożyć wniosek o małżonka.
Dziećmi rodzice opiekują się na 100% od 1 do 12 roku życia, choć często dłużej. Ale niech to będzie tylko 11 lat. Znaczy, że mamy 550 dzieci, którymi się trzeba opiekować. Ponieważ na każdą parę małżonków przypada 2 dzieci to potrzebujemy 550 osób na rodziców.
W tym jest 225 kobiet, przy założeniu, że w każdym roczniku zostało tylko 9 kobiet, które nie zostały birthmothers to mamy 25 roczników.
Czyli tu by się to mogło dopiąć, chociaż tak jakoś nierówno, bo to by działało tylko gdyby każda z tych kobiet złożyła podanie o małżonka i zostałaby spasowana. Pewnie więc bardziej będzie to 35-40 roczników. Ale znów "małżonkowie" mogą prosić o dziecko jakoś najwcześniej 3 lata po zamieszkaniu wspólnym "miejscu spania" (dwelling) i biorą 2 dzieci, a w momencie gdy ostatnie z dzieci ich opuszczą to ich domostwo jest rozwiązywane. Na czuja mi się tu coś nie domyka ;-)
Takie Igrzyska Śmierci też się nie domykają. Albo czegoś nie wiemy.
Bo czemu ludzie z Panem po prostu nie uciekają? Dodatkowo w kolejnych książkach dowiadujemy się, że wojna między Kapitolem i 13 dystryktem może spowodować śmierć tak dużej liczby ludzi, że populacja się nie odbuduje... a przecież nie ma kontroli urodziny, a na dodatek w koło jest pełno jedzenia.
Stąd uważam, że w szkołach na lekcjach polskiego/literatury dzieci powinny też mieć jakieś podstawy ekologii i liczenia czy dana społeczność się może utrzymać ;-)
Podobne postybeta
Poprawiamy JDK7 ;-)
"Analiza" zysków i strat dla 500+... nie wygląda to różowo
Moje "odkrycia" 2014 roku :-)
Czemu uważam, że 500+ jest złe
Władza PiSu jebnie, to pewne. Pytanie tylko kiedy
Pierwsza to The Giver, druga Gathering Blue, trzecia Messanger i teraz czwarta Son.
The Giver to po naszemu Dawca Pamięci.
I to już kolejny świat dystopii, który się nie domyka, w sensie nie może się utrzymać jak się popatrzy na liczby ;-)
W community (używam nazw angielskich bo nie znam polskich tłumaczeń ;-)) co roku rodzi się ~50 dzieci, znaczy Produktów, i mniej więcej tyle wchodzi co roku "do użytku".
Żeby urodziło się 50 produktów w ciągu roku, potrzeba około 50 birthmothers.
Przydział do tej grupy może dostać tylko dziewczynka, przebywać w centrum będzie przez jakieś 2-3 lata przygotowań do "produkcji" i później przez 3 lata produkcji.
Wpaść tam może mając 12-13 lat.
Czyli, żeby utrzymać jako tako produkcję i by było 50 rodzących trzeba w każdym roczniku "pobrać" jakieś 16-17 kandydatek na birthmothers.
Znaczy to, że 64-68% wszystkich Dwunastek powinno dostać przydział birthmother.
Jednak z opisu w książce wynika, że przydział jako birthmother jest traktowany jako swego rodzaju degradacja i nie dzieje się szczególnie często. Świadczyć o tym może też to, że mało kto wie w ogóle o tym jak odbywa się produkcja.
Później, z Son dowiadujemy się, że żadna z birthmothers nie może nigdy złożyć podania o przydzielenie małżonka i dzieci do opieki. Znaczy to, że w każdym roczniku zostaje tylko 8-9 kobiet, które mogą złożyć wniosek o małżonka.
Dziećmi rodzice opiekują się na 100% od 1 do 12 roku życia, choć często dłużej. Ale niech to będzie tylko 11 lat. Znaczy, że mamy 550 dzieci, którymi się trzeba opiekować. Ponieważ na każdą parę małżonków przypada 2 dzieci to potrzebujemy 550 osób na rodziców.
W tym jest 225 kobiet, przy założeniu, że w każdym roczniku zostało tylko 9 kobiet, które nie zostały birthmothers to mamy 25 roczników.
Czyli tu by się to mogło dopiąć, chociaż tak jakoś nierówno, bo to by działało tylko gdyby każda z tych kobiet złożyła podanie o małżonka i zostałaby spasowana. Pewnie więc bardziej będzie to 35-40 roczników. Ale znów "małżonkowie" mogą prosić o dziecko jakoś najwcześniej 3 lata po zamieszkaniu wspólnym "miejscu spania" (dwelling) i biorą 2 dzieci, a w momencie gdy ostatnie z dzieci ich opuszczą to ich domostwo jest rozwiązywane. Na czuja mi się tu coś nie domyka ;-)
Takie Igrzyska Śmierci też się nie domykają. Albo czegoś nie wiemy.
Bo czemu ludzie z Panem po prostu nie uciekają? Dodatkowo w kolejnych książkach dowiadujemy się, że wojna między Kapitolem i 13 dystryktem może spowodować śmierć tak dużej liczby ludzi, że populacja się nie odbuduje... a przecież nie ma kontroli urodziny, a na dodatek w koło jest pełno jedzenia.
Stąd uważam, że w szkołach na lekcjach polskiego/literatury dzieci powinny też mieć jakieś podstawy ekologii i liczenia czy dana społeczność się może utrzymać ;-)
Świat byłby lepszy gdyby ludzie bardziej ufali równaniom różniczkowym niż ideologiom ;-)
Podobne postybeta
Poprawiamy JDK7 ;-)
"Analiza" zysków i strat dla 500+... nie wygląda to różowo
Moje "odkrycia" 2014 roku :-)
Czemu uważam, że 500+ jest złe
Władza PiSu jebnie, to pewne. Pytanie tylko kiedy
sobota, listopada 08, 2014
Moto 360 i Android Wear po 3 dniach - zaczynam dostrzegać zalety ;-)
Przed chwilą Inbox przypomniał mi o konieczności spłacenia karty kredytowej.
Normalnie musiałbym sięgnąć po telefon by dowiedzieć się o co chodzi, ale nie tym razem ;-)
Teraz zawibrowała moto 360 na moim nadgarstu, spojrzałem na nią i zobaczyłem "Spłacić kartę".
O wiele to prostsze.
Może co prawda doprowadzić do zbytniego ulegania powiadomieniom, ale na szczęście w Android Wear można zabronić dzielenie się notyfikacjami z niektórych aplikacji.
Także nawigacja nabiera nowej jakości.
Nie trzeba już trzymać ciągle w ręce telefonu, wystarczy spojrzeć na zegarek, który w momencie gdy ma coś ważnego do zakomunikowania wibruje.... w tym czasie zresztą telefon znajdujący się w kieszeni gada co robić ;-)
Także w sytuacji gdy nie ma się słuchawek bezprzewodowych albo takich z pilotem sterowanie muzyką graną z telefonu jest prostsze, choć trochę dziwne.
Jest lepiej, ale mogłoby być jeszcze lepiej ;-)
Przydałby się np. jakiś oficjalny launcher uruchamiany gestem, wrzuciłbym tam sobie np. monitor tętna :-)
Podobne postybeta
Moto 360 v2 - to jest to :-)
Moto 360 i Android Wear po paru godzinach używania....
E! Gdzie jest mój następny smartwatch?
Dziwna sprawa
W Androidzie przydałyby się nagrywalne intenty :-)
Normalnie musiałbym sięgnąć po telefon by dowiedzieć się o co chodzi, ale nie tym razem ;-)
Teraz zawibrowała moto 360 na moim nadgarstu, spojrzałem na nią i zobaczyłem "Spłacić kartę".
O wiele to prostsze.
Może co prawda doprowadzić do zbytniego ulegania powiadomieniom, ale na szczęście w Android Wear można zabronić dzielenie się notyfikacjami z niektórych aplikacji.
Także nawigacja nabiera nowej jakości.
Nie trzeba już trzymać ciągle w ręce telefonu, wystarczy spojrzeć na zegarek, który w momencie gdy ma coś ważnego do zakomunikowania wibruje.... w tym czasie zresztą telefon znajdujący się w kieszeni gada co robić ;-)
Także w sytuacji gdy nie ma się słuchawek bezprzewodowych albo takich z pilotem sterowanie muzyką graną z telefonu jest prostsze, choć trochę dziwne.
Jest lepiej, ale mogłoby być jeszcze lepiej ;-)
Przydałby się np. jakiś oficjalny launcher uruchamiany gestem, wrzuciłbym tam sobie np. monitor tętna :-)
Podobne postybeta
Moto 360 v2 - to jest to :-)
Moto 360 i Android Wear po paru godzinach używania....
E! Gdzie jest mój następny smartwatch?
Dziwna sprawa
W Androidzie przydałyby się nagrywalne intenty :-)
środa, listopada 05, 2014
Moto 360 i Android Wear po paru godzinach używania....
W skrócie i dosadnie - dupy nie urywa ;-)
Moto 360 prezentuje się całkiem sympatycznie:
Z użytecznością jest różnie.
Sam interfejs Android Wear jest taki sobie.
By np. włączyć stoper trzeba zrobić 2 tapnięcia na ekranie by zegarek zaczął słuchać (wystarczy też powiedzieć OK Google by zaczął słuchać) i później przesuwać ekrany od dołu do góry aż dotrzemy do Start stopwatch....
Fajnie, ale w moim starym Casio ProTrek (poniżej) wystarczy zrobić 1 naciśnięcie guzika ;-)
OK, teoretycznie wystarczy powiedzieć "OK Google, start stopwatch" i jest to samo, ale nie jest to the most user friendly solution ;-)
Z "odkrywalnością" interfejsu też nie jest najlepiej, dopiero teraz do mnie dotarło że by zamknąć dowolną apkę trzeba/wystarczy pociągnąć z bardzo lewej strony w prawo... wcześniej usypiałem zegarek przykryciem ekranu....
Nawigacji się też innej spodziewałem, bardziej na zegarku, mniej na telefonie ;-)
Na razie nie jestem jakoś szczególnie zachwycony.
Podobne postybeta
Zegarek z instrukcją ;-)
Moto 360 i Android Wear po 3 dniach - zaczynam dostrzegać zalety ;-)
Czy EULA (End-user license agreement) jest potrzebna w aplikacji mobilnej, czy nie?
E! Gdzie jest mój następny smartwatch?
O rośliny, zwierzęta, urządzenia i relacje z innymi ludźmi trzeba dbać ;-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)