wtorek, grudnia 29, 2020

Kosmiczne klocki :-)

Nie mogę tu winić COVID-19 bo pierwsze modele zamówiłem jeszcze przed pierwszym lockdownem, ale trzeba przyznać, że mi w domu przybyły 3 kosmiczne cosie ;-)

Największy to Saturn V:


Który liczy sobie metr długości i waży z 2.5-3 kg ;-)

Pierwszy był za to lądownik księżycowy (który w modelu Saturna V mieści się w tym białym kawału pod szarym (ten szary to system ucieczkowy, który był odrzucany po pierwszej fazie lotu i służył do tego by w razie rakieta zawiodła w pierwszej fazie lotu to by "odciągnąć" kapsułę z załogą jak najdalej by później mogła opaść na spadochronach), który wygląda tak:


Do tego dochodzi ten model, który w ogóle spowodował, że "w to wszedłem" ;-) czyli Międzynarodowa Stacja Kosmiczna :-)


Teraz by mi się uśmiechał model wahadłowca ;-) ale te "chodzą" po 1300 PLN i więcej, a to jednak "ciut" dużo ;-)

Co ciekawe z każdą z zamodelowanych rzeczy miałem w mniejszym lub większym stopniu styczność ;-)

Gdy mieszkałem w San Francisco byłem na Hornet'cie, który podejmował pierwszą załogę księżycową i mają tam różne rzeczy związane z Apollo, trochę wcześniej będąc w Waszyngtonie w Smithsonian National Air and Space Museum widziałem taki model w skali prawie 1:1 ;-) [dokładniej to była 1/4 modelu + lustra ;p] silniki, czy bardziej same dzwony silników Saturna V, oraz jedną z kapsuł.

Z ISS miałem najmniej kontaktu, bo byłem tylko w modelu, chyba przez jakiś czas używanym do treningów jednej z sekcji ISS, który jest w Ames Research Center w Mountain View, a nawet nie w samym Ames, a w ich "namiocie" z Visitor Center ;-) 

Przy okazji przy tych kosmicznych rzeczach człowiek ma dziwne momenty.

Np. przy Mercurym się człowiek zastanawia jak tam się ktoś mieścił.. w ogóle to jest też jak się zajrzy do środka Apollo czy Soyuza. Z drugiej strony jak się popatrzy na "model" teleskopu Hubble'a który ma jakieś 3-4 piętra wysokości (prawdziwy jest tak samo wielki, a drania zawieźli tam w jednym kawałku w ładowni wahadłowca)... albo przejdzie pod modelem Voyagera, którego jedna z "tyczek" wystaje na kilkanaście metrów... albo stanie obok modelu Curiosity, która jeździ po Marsie. Wahadłowiec jest tak gigantyczny, że właściwie jego rozmiar jakoś tak "znika" człowiekowi.

Liczę, że po COVIDzie uda mi się pojechać do USA na wycieczkę do Huston by zobaczyć Saturna V "na żywo" i może też na Florydę :-)




Podobne postybeta
W tworzeniu softu droga od tego jak jest do tego jak ma być jest ważniejsza od tego jak ma być
Jednak lubię United ;-)
Czemu filmowe AI jest prawie zawsze tak bardzo tępe?
Sprawdzanie zdjęcia ;-)
Ukradli nam przyszłość....

sobota, grudnia 12, 2020

Względność ceny - czemu bezdomni w USA miewają iPhone'y?

Słuchałem ostatnio podcastu i była w nim mowa o bezdomności w San Francisco i okolicach.

Było tam stwierdzenie, że jedną z większych tragedii dla osoby bezdomnej jest utrata telefonu.

To mi przypomniało jak pierwszy raz szedłem przez San Francisco i z koleżanką szliśmy obok City Hall na Civic Center Plaza, gdzie było wielu bezdomnych.
Koleżankę bardzo wzburzyło to, że widziała u paru z nich iPhone'y, mnie to też zaskoczyło.

Dopiero do mnie wczoraj dotarło, że to zaskoczenie czy wzburzenie mocno wynika z tego gdzie mieszkamy.

iPhone kosztuje powiedzmy 800 USD,  w Polsce 4200 PLN.

Mieszkanie w San Francisco kosztuje 4000+ USD miesięcznie, w Polsce powiedzmy 2000-3000 PLN.

Pokój w San Francisco to podobno koło 1200 USD miesięcznie, w Polsce powiedzmy 1000 PLN.

Czyli za miesiąc wynajmu pokoju w San Francisco można mieć 1.5 iPhone'a, a w Polsce 4 albo i więcej miesięcy mieszkania.

Nie ma się więc może co dziwić temu, że tamtejsi bezdomni mają iPhone'y. iPhone jest po prostu tańszy od mieszkania.

I to naprawdę straszne jest, że najbogatszy stan w USA ma takie problemy z bezdomnością... i tak firmy technologiczne w stylu Google, Facebooka czy Apple mają w tym swój udział.




Podobne postybeta
Zapiski z 29 piętra....
A może by tak Macbooka Air?
O czasie w Androidzie
Raport z emigracji
Dziwne skojarzenia

poniedziałek, grudnia 07, 2020

Budżet na spotkania

Praca z domu w czasach COVID-19 znaczy zniknięcie granic między pracą, a domem.

Szczególnie w przypadku kogoś kto i tak sprawdza pocztę czy Slacka poza godzinami pracy.

Stosuję już różne sztuczki w stylu innego miejsca do pracy, a innego do "życia", ubierania się specjalnie "do pracy"...

Teraz chcę spróbować wprowadzić "budżet na spotkania". Żeby nie siedzieć po godzinach chcę pilnować dokładnie czasu pracy, a żeby go nie przekraczać bo jakieś spotkania mi zabrały czas który chciałem przeznaczyć na kodowanie czy coś w ten deseń, zamierzam wprowadzić "budżet na spotkania".

Max 12h spotkań tygodniowo (jest problem, już na ten tydzień mam 15.5h ;-)), każde kolejne chcę próbować odrzucać z informacją, że już przekroczyłem swój budżet na spotkania i bardzo mi przykro, ale nie będę mógł uczestniczyć.

Sam jestem ciekaw czy mi się uda ;-)



Podobne postybeta
Czy kosmita zobaczy rusztowania?
Procesy ;-)
Czyżbym ogarnął już konfigurację Google App Engine? ;-)
120 km/h, czyżby nowe 140 km/h? ;-)
70000 km za mną