Tak gdzieś na FB albo LinkedIn mignęła mi dyskusja o tym jak studia i to czego się na nich ludzie uczyli przydaje się im w pracy.
No i w moim przypadku rzeczą której najbardziej używam jest angielski ;-)
Skończyłem Fizykę Techniczną, specjalizacja Optoelektronika, pisałem pracę magisterską na temat Wyznaczania różnicy stałych propagacji falowodów planarnych przy pomocy sprzęgacza immersyjnego.
Ale z tego wszystkiego angielski chyba to jedyna rzecz, której się uczyłem na studiach i której używam od ponad 20 lat w pracy (już w pierwszej pracy od paru osób usłyszałem, że dobrze mówię po angielsku, a nikt się jakoś nie zachwycał tym że wiedziałem co to są solitony ;-) i jak mogą świetnie poprawić światłowody, albo co to jest WDM i czemu można zwiększyć pojemność światłowodów o 80 razy dodając siatkę dyfrakcyjną ;-), nawet to, że zdarzyło mi się światłowód lutować ;-) (źle), naparowywać warstwy złota na układ, czy wyprowadzać równania na drgania układu nie miało zastosowania w mojej pracy ;-))
W pracy nie używam praktycznie niczego czego nauczyłem się na studiach ;-) nawet programowanie, bo tego się nie nauczyłem na studiach, a wcześniej sam. Algorytmów uczyłem się dopiero mając 31 lat z polskiej wersji Introduction to Algorithms... co oznacza, że pierwsze 4 prace dostałem bez umiejętności przejścia przez graf przy pomocy BFS czy DFSa... chociaż DFSa nieświadomie znałem ;-)
HashMap'y (czy wtedy jeszcze bardziej Hashtable) używałem nie wiedząc jak działa (szczerze, z moją wiedzą z wtedy sam bym się teraz nie przyjął do pracy... chociaż nie, dopiero jako pytań wyciągających albo pogłębiających używałem kiedykolwiek struktur danych czy algorytmów)
Ogólnie studia to było całkiem przyjemne 5 lat kiedy uczyłem się max 2 tygodnie na semestr, może jeszcze czasem przed jakimś kolokwium. Nie uważam tego za zmarnowany czas, ale też nie widzę by coś z tych studiów, poza angielskim było jakoś istotne w mojej pracy.
Może stąd jak ktoś młody zrobi inżyniera czy licencjat i zaczyna robić magisterkę to jak mnie pyta to mówię, że jego/jej wola, ja bym nie robił, bo po co, pracę już ma i później nikt już nie będzie patrzyć na to czy to magisterskie studia czy nie, ani nawet na to czy skończone, ale będą patrzeć na firmy, przez które ktoś przeszedł.... stąd np. ja nigdy w CV nie pisałem jaki to mam stopień znajomości angielskiego... inna sprawa, że te wszystkie od A1 do C2 to poznałem dopiero niedawno ;p, nie robiłem też żadnego FC, ani CEA, po prostu napisałem, że używam angielskiego na codzień w pracy i zdarzało mi się go też używać w pubach w Los Angeles ;-) a do tego teraz piszę, że mieszkałem przez parę miesięcy w USA.
Inna sprawa, że przeglądając CV patrzę na firmy, ale też na uczelnię i to na mnie wpływa... dlatego zwykle nie oglądam CV przed interview, za często było tak, że ktoś wyglądał jak półbóg i było słabo, a ktoś inny wyglądał słabo i było super...
Chociaż jak ktoś skończył matematykę czy coś podobnego na UJ to nie ma siły, bystry jest ;-)
No i tak odpowiadając na pytanie z tytułu... użyłem ;-) mieliśmy w firmie na M kod do mierzenia mocy w sygnale CDMA, który ma te 1.2 MHz szerokości, a miernik umiał (ten jeden) mierzyć tylko w paśmie 30 kHz... i tam w kodzie było chyba magiczne 13 i rozumiałem czemu jest ;-) [chociaż teraz nie do końca rozumiem, w sensie sygnał był mierzony w dBm'ach i to było związane z tym ;-)]
Podobne postybeta
Studia - płacić, nie płacić, oto jest pytanie
Szczęśliwe nieszczęścia ;-)
12 lat ;-)
"Zapomniałem napisać, że w piątek (albo sobote, choć chyba był to czwartek)"
Trudno hackować sprzęt....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz