Dlatego piątek cieszy...
Jak długo się pracuje, jak się jest na urlopie i piątek oznacza bliskość końca urlopu to nagle okazuje się, że piątek już taki fajny i radosny nie jest ;-)
To już nie jest TGIF*, a OMGIAF** ;-)
Chociaż może przemawia za moimi wątpliwościami dziś to, że jednak przeszedłem wczoraj znów 25 km po Wenecji (z czego przez 3 godziny chodziłem z wycieczką zorganizowaną przez Radosława Gajdę z Architecture Is A Good Idea ;-))
Chociaż przez wiele lat moim ulubionym dniem był czwartek.
Nie lubię za to niedzieli, bo to ostatni dzień weekendu ;-)
* - Thank God It's Friday
** - Oh My God It's Friday
Podobne postybeta
Urlopowe względność...
Książki czerwca....
Rok temu....
Prakacje ;-)
"Przefazowana" TV
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz