Ja tak się wyłamię z całego internetu i spróbuję bronić zmiany czasu, chociaż za nią nie przepadam.
Wg mnie zmiana czasu ma jeden gigantyczny plus widoczny w Unii Europejskiej.
Dzięki zmianie czasu 2 razy w roku możemy utrzymać dość łatwo 1 strefę czasową od Polski do Hiszpanii.
Ta część UE utrzymująca jedną strefę czasową ma ponad 30 stopni, co znaczy, że najbardziej wschodnia część Polski ma już wg czasu słonecznego południe gdy w Hiszpanii mają dopiero wg tego zegara 10.
Do tego złośliwie jesteśmy też rozciągnięci na osi północ-południe, a im wyżej się jest (bliżej bieguna) to w lato dni są dłuższe, a noce krótsze i na odwrót w zimie.
Stąd w takich Suwałkach w czerwcu słońce potrafi wschodzić o 3:54, w taki Vigo w Hiszpanii w tym samym czasie słońce wschodzi o 6:56, znów w grudniu w Suwałkach będzie słońce wschodzić najpóźniej o 7:47, a w Vigo o 9:01 ;-) [o tej porze wzeszło też wczoraj ;-)]
Czyli gdyby zachować jedną wspólną strefę czasową, ale bez zmiany czasu na letni, między Suwałkami a Vigo to albo oni by mieli w grudniu wschody słońca o 10:01 (gdy my w czerwcu w Suwałkach zachowalibyśmy 3:54), albo oni o 9:01, a my w Suwałkach w czerwcu o 2:54.
Niby możemy po prostu nie mieć 1 strefy czasowej, Finlandia z jednej strony, a Irlandia, Portugalia (i UK, które w UE nie jest, ale wtedy też i Ukraina :-)) mają inne strefy czasowe i między Finlandią z jednej strony, a Portugalią z drugiej są 2 godziny różnicy (a powinny być 4 ;-)).
Kto pracował z Irlandią (miałem okazję), albo z Finlandią (mam okazję ;-)) ten wie, że zawsze jest trochę mentalnej kalkulacji ze spotkaniami on-line, to samo przy każdej podróży trzeba przestawiać zegarek.
Do tego warto pamiętać, że Polska po zakończeniu PRLu przesunęła się czasowo na zachód właśnie z tego powodu by mieć czas bardziej podobny do naszych zachodnich sąsiadów z którymi chcieliśmy robić interesy. Tak przy okazji wydaje mi się, że w pewnym momencie w którymś roku robiliśmy eksperyment i jechaliśmy w czasie "uniwersalnym", który był między letnim i zimowym.,,
Dlatego, chociaż nie lubię zmiany czasu to wydaje mi się, że chyba prościej gdy ta zmiana czasu odbywa się 2 razy w roku o zadanym czasie, niż gdyby trzeba było za każdym razem sprawdzać czy czas w spotkaniu jest w naszym czasie czy tego kogoś z innego kraju, który akurat ma inną strefę czasową.
No i dziś była zmiana, której nie zauważyłem bo wszystkie moje urządzenia same sobie zmieniły czas (poza 1 termometrem przyklejonym na oknie ;-), ale mu czas jest potrzebny tylko do ustalania min i max temperatury w ciągu dnia).
(Btw. byłem pewien, że kiedyś o tym już pisałem, ale znalazłem tylko wpis sprzed 4.5 roku z mojego bardzo nieaktywnego bloga po angielsku ;-))
Podobne postybeta
Oszukali mnie ;-)
Czasoprzesunięcie
A może by tak Vigo? ;-)
Pogoda emigracyjna ;-)
Mały pomocny coś macOS'a
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz