czwartek, lipca 14, 2016

Raport z emigracji....

Tym razem "wyemigrowałem" do Irlandii, gdzie mój nowy pracodawca próbuje włożyć mi do głowy znajomość produktu, który będę pisał :-) [jak na razie nieźle im idzie, a do tego robi to na mnie wrażenie, jak to wszystko działa]

W moim odbiorze Irlandia to takie bardziej europejskie UK.
Też jeżdżą po złej stronie*, mają dziwne wtyczki i są mili.
Ale kierowcy nie wydają się mieć celu życia polegającego na tym, że Cię chcą przejechać ;-)
Lotnisko jest po prostu super (widziałem tylko kilka lotnisk, ale to w Dublinie przynajmniej w części przylotów jest najszybsze na jakim byłem. Od momentu wylądowania, do momentu gdy wsiadałem do taksówki minęło może 15 minut, a bardziej 10 i nigdzie nie musiałem czekać i stać w kolejce).
Do tego taksówkarze znają teren!
I mówią po angielsku!

W hotelu non-stop jest ktoś w recepcji, nawet w nocy. Nie ma konieczności robienia self check-in'a :-)

W autobusach jest WiFi :-) i to takie całkiem niezłe.
Do tego są tańsze niż w Londynie i okolicy.

Dublin jest mały. Muzeum Historii Naturalnej w Dublinie jest ładne, ale zaryzykuje stwierdzenie, że całe zmieściłoby się w holu głównym Muzeum Historii Naturalnej w Londynie ;-)




Dublin jest mały, ale ładny i taki "do ogarnięcia".

"Główna" ulica wzbogacona jest o najwyższe dzieło sztuki na świecie:


Które ma ~126 m...

Domki poza centrum są bardzo brytyjskie, też malutkie, ale raczej nie udają aż tak bardzo zamków.
Mniej tu pretensjonalności.

Całe centrum to jedno wielkie centrum handlowe ;-)
A kawałek dalej, za rzeką jedna wielka imprezowania....

Indeks zielonych włosów wypada słabo, widziałem na razie 1 osobę z takimi włosami.... słabo.

Do tego mają zamek:



Księgarnie.... nie ma tu czegoś takiego jak 6 piętrowe Foyles czy WHSmith z Londynu.

Ale trzeba przyznać, że w Chapters dział popularno-naukowy jest dużo większy niż w dowolnej polskiej księgarni (de facto, jest większy niż połączone pół czy ćwierć regału z Matrasu z Rynku w KRK, Matrasu na dworcu, EMPIKu w Galerii Krakowskiej i Kazimierz...).
Zauważyłem też, że jest tutaj też taki sam styl urządzania księgarni jak w UK.
Też z książek są jakby "pokoje" zbudowane.
Mają Sapkowskiego ;-)

Aż się zastanawiam i może w końcu sam przeczytam coś z Wiedźmina ;-)

Ale księgarnie nie są tu zbyt popularne.... w wielkim domu towarowym w centrum miasta (z genialnym dachem, który poniżej) nie ma w ogóle księgarni :-( [czy to był dworzec kiedyś???]


Polaków podejrzanie mało tu spotkałem. Niby są największą mniejszością w Irlandii i stanowią 2.7% populacji, ale o wiele mniej ich tu spotkałem niż w UK.

Mają genialną sprawę z rowerami.
Jak rozumiem firma może dołożyć się do roweru i nie będzie to liczone jako dochód. Jedynym warunkiem jest by rower był używany do jeżdżenia do pracy.

Ścieżek rowerowych to tu mają od cholery i jeszcze trochę.... Wszędzie są :-)

Jest też bardzo, ale to bardzo zielono i nie ma nieludzkich temperatur jak w Polsce....

Ale mimo wszystkich uroków... Londyn mi się jednak bardziej podobał... mam nadzieję, że mnie stąd nie deportują ;-) [no i dzięki Brexitowi Londyn za jakiś czas pewnie już taki fajny nie będzie, a Dublin będzie nadal :-)]

* - oni mogą uważać, że to u nas się jeździ po złej stronie ;-)


Podobne postybeta
Raport z planety Z ;-)
Błeee
Raport z emigracji ;-)
Transport publiczny - moje top i bottom 5 (na dziś :-))
Ja czegoś nie czaję....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz