poniedziałek, sierpnia 25, 2008

Iluminacja... czyli "Oświeciło mnie"...

Oświeciło mnie dziś jakie są skutki wprowadzenia kiedyś religii do szkół.
W świadomości społecznej zapanowała teologia w wersji dla klas pierwszych.
Jezus to ten gościu na krzyżu, Bóg to dziadek w niebie, Maria to mama Jezuska. Do tego zapanowało przekonanie o powszechnej akceptacji takiej wizji świata.
Protestanci nie wierzą, że Jezus jest Bogiem? Nie wierzą w niepokalane poczęcie? "To tak można?" Spyta jeden z drugim.
Kolejnym bogiem stał się były papież, i stada dzieciaków wycierają sobie gęby "autorytetem JP2" i każdą próbę dyskusji uznają za obraźliwą.... może to przez to, że zwykle nie znają poglądów JP2, ale kazano im wierzyć, że "wielkim Polakiem był".
A ilu katolików wie, że sprzeciw przeciw antykoncepcji to nie wcale troska o zdrowie psychiczne i fizyczne, które jakoby ma niszczyć antykoncepcja, ale po prostu wyniesione sprzed kilkutysięcy lat przekonanie o grzechu Onana?
A walka z aborcją to nie chęć ochrony wszelkiego życia [przez wiele wieków kościół nie miał nic przeciwko zabijaniu ludzi, nawet przerywanie ciąży nie było przezeń tak tępione], ale próba obrony ostatniego miejsca gdzie można wcisnąć "sacrum". Postęp nauki w ciągu ostatnich 150 lat zabrał religii miejsca gdzie mogła umieszczać sacrum. Niebo jest zapełnione gwiazdami, galaktykami, planetami i innym badziewiem i nie ma tam miejsca na anioły, środek Ziemi jest gorący, ale nie ma tam piekła, człowiek za to nie został stworzony, a jest "jedynie" wynikiem ewolucji. Ale kościół nadal upiera się przy tym, że człowiek w odróżnieniu do zwierząt ma duszę, ale problem jest to, że dusza musi w którymś momencie zasiedlić ciało i to jest właśnie powód walki kościoła z aborcją. Nie chodzi o życie zarodka czy płodu, a o to, że gdzieś trzeba wcisnąć moment zasiedlenia ciała. Kiedyś można było twierdzić, że to 40 dzień ciąży, ale wtedy nikt nie wiedział jak wygląda ciąża. Teraz jedynym miejscem gdzie da się to wcisnąć jest moment poczęcia. Religia potrzebuje jakiejś materialnej manifestacji. I właśnie to, że embriologia wskazuje, że nikt do końca nie wie kiedy zaczyna się życie, że zarodki mogą się wymieniać DNA, że są cudownie skomplikowanymi maszynkami, które budują i z których powstanie człowiek, że tak naprawdę życie nie ma początku, a jest tylko płynne stawanie się żywym. To właśnie jest straszna wizja dla religii bo jak to, czy w takim przypadku dusza się staje, wyłania? Czy jest i była od zawsze?
Teologia wlazła w ślepą uliczkę i nie może wyleźć.
Ale na lekcji religii tego nie powiedzą. Za to opowiedzą ładną bajeczkę, która co prawda w głowie nie zostanie, ale uspokoi i pozwoli uniknąć zadawania pytań ;-)
A może źle to widzę?


Podobne postybeta
In vitro
Pat Condell - Boże, pobłogosław ateizm!
Pełzająca ofensywa
Kopernik i zasada kopernikańska, później Darwin i Teoria Ewolucji... co będzie kolejne? Silne AI czy synetyczne życie?
Wojny religijne i jak ich uniknąć

2 komentarze:

  1. świat musi mieć sens, tak jak życie..
    czy jeśli się wszystko zrozumie, znajdzie się sens?

    OdpowiedzUsuń
  2. A co to jest sens?
    Świat nie musi mieć celu. Po prostu istnieje. Życie też nie musi mieć celu, po prostu "chce" przeżyć, to wystarcza.

    OdpowiedzUsuń