Coś w tym jest, że smartfony zabijają wycieczki, spacery i bieganie*.
Wczoraj łaziłem po Londynie, robiłem zdjęcia i oglądałem.
W drodze powrotnej gdy przeglądałem zdjęcia telefon mi się zresetował...
Moja pierwsza** myśl dotyczyła tego, że nie daj boże stracę to:
Bo bez nagranego przez Google śladu tak jakby nie było mojej wycieczki...
Gdy robiłem zdjęcia, jak to:
Momentami bałem się, że telefon mi może wpaść do wody... i pierwszym zmartwieniem było, że mogę stracić zdjęcia, a jakbym je stracił to tak jakby mnie tam nie było...
Stąd zaczynam się zastanawiać jakby było pójść gdzieś pierwszy raz bez telefonu i robienia zdjęć...
Ale kto by mi uwierzył, że tam byłem? Czy sam bym sobie wierzył? ;-)
Zauważyłem ciekawą rzecz, gdy patrzę na jakiś widok i mam telefon to trudno mi czasem zobaczyć wszystkie szczegóły tego widoku. Trudno mi powiedzieć czy to wina telefonu, ale aparat fotograficzny ma to do siebie, że działa tylko na wycinku obrazu i przez to zakłada na mózg filtr złożonych rąk (ramka z palców obu dłoni, tak że kciuk i wskazujący tworzą kąt prosty i kciuk jednej dłoni dotyka wskazującego drugiej) i trudno zobaczyć cały widok.
Szczególnie w Londynie, gdzie obok siebie jest wiele ciekawych obiektów ;-)
* - wycieczki i spacery przerabiałem, biegania nie, stąd bieganie jest na liście przez przypuszczenie, nie własne doświadczenie ;-)
** - OK, druga po fu... ;-)
Podobne postybeta
Szukanie wroga
"Log porażek" ;-)
Olimpiada
Moja triada spokoju to jednak nie triada a tetrada spokoju ;-)
Nexus 4 - pierwsze wrażenia
poniedziałek, sierpnia 10, 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz