sobota, lipca 11, 2009

A może niepotrzebnie aż tyle śpimy?

Dziś jak zwykle zdarzyło mi się obudzić o wiele za wcześnie i czułem się wtedy świetnie, wyspany i gotowy do działania, ale że była to 6:55 czyli 2 godziny przed planowanym przeze mnie terminem wstania to poszedłem spać dalej.
O 8:55 było gorzej ;-)

W ramach zaś głupiego myślenia zaczęły mi się kojarzyć fakty ;-)

Jest taki lek zwany modafinilem, którego najbardziej widocznym rezultatem jest to, że wystarczy przespać się 2 godziny by być wypoczętym jak po 8. Podobno nie zaobserwowano jak na razie żadnych poważniejszych skutków ubocznych, a te zauważone mają związek z reakcją skóry [ciekawe czy ma to coś wspólnego z faktem, że skóra lubi się z melatoninom, która związana jest właśnie ze snem] albo z interakcją z innymi lekami. Nie zauważono jednak podobno żadnych efektów ubocznych samego braku snu.

Oczywiście jestem sceptyczny bo zawsze patrząc na na takie sprawy mówię sobie, że przecież ewolucja promowała tych z naszych przodków, którzy byli najbardziej aktywni i czujni. Dlatego wszelkie środki zwiększające naszą aktywność, czujność czy koncentrację prędzej czy później upominają się o swoje.
Wydaje się więc logiczne, że śpimy ile śpimy bo to jest nam potrzebne do życia.
W końcu sen to swego rodzaju marnotrawstwo czasu. Śpiące zwierze zamiast robić to co jest jego celem, czyli rozmnażać się lub jeść [co jest przecież tylko środkiem do zdobycia energii na rozmnażanie ;-)] po prostu się wyleguje i nie robi nic pożytecznego.
Można więc domyślać się, że to coś co zajmuje nam blisko 1/3 życia jest nam niezbędnie potrzebne w takich ilościach.

Ale dziś w ramach głupiego myślenia pojawiła mi się "teoria", która tłumaczy to inaczej. Może głównym celem snu nie jest odpoczynek, czy nawet porządkowanie informacji zebranych w ciągu dnia, ale po prostu przełączenie osobnika w stand by, w którym zużywa mniej energii? Może strategia z przejściem w tryb snu jest bardziej opłacalna niż maksymalizacja czasu poszukiwania pożywienia i partnerów? Może bardziej opłacalne jest przystosowanie się do trybu dziennego lub nocnego, a zysk z ewentualnej aktywności w czasie do którego nie jest się przystosowanym jest niższy od ryzyka, że zostanie się czyjąś przekąską?
Może taka strategia jest ewolucyjnie stabilna? Jakieś przesłanki za tym przemawiające są ;-)


Podobne postybeta
Hackowanie człowieków - kiedy?
Architektura
Cud Tuska i Kopacz, polska medycyna bardziej wydajna niż niemiecka
Szycie....
Czemu obecny Sejm i rząd są wyjątkowe?

2 komentarze:

  1. Hm. Ciekawe. Myślę, że jeśli ilość godzin snu miałaby się zmniejszyć to na pewno nie tego typu medykamentami, lecz samoistnie, przez powolną ewolucję.
    Odnośnie braku negatywnych skutków stosowania leku: Kiedyś mówiono, że papierosy są zdrowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego nie przez lek, a przez ewolucję? Odporności na większość chorób, które przez wieki dziesiątkowały ludzkość nabyliśmy dzięki szczepieniom, a jak to nie wystarcza to wiele chorób zwalczamy antybiotykami.
    Nie wiadomo do końca czemu modafinil i inne środki działają, ale jak na razie nie wykryto jakichś niekorzystnych objawów związanych z brakiem samego snu. Nie spostrzeżono problemów psychicznych. Problemy skórne mogą mieć za to związek albo z brakiem snu, albo wpływem tego leku na coś co wpływa na skórę i sen. W obu przypadkach może się jednak okazać, że sen jako sen nie jest niezbędny w takich ilościach, a to może znaczyć, że powstał bo nie przeszkadzał ;-)
    To oczywiście tylko takie sobie gadanie, bo nie ma za tym badań, a jest tylko moje rozmyślanie ;-)
    Ale i tak wydaje mi się to być kuszącą wizją :-)

    OdpowiedzUsuń