niedziela, stycznia 18, 2009

Linux umiera?

Od zawsze jestem fanem Linuksa.
Nie kryję jednak, że jest to miłość na odległość ;-) Gdy zdarzyło mi się zainstalować Linuksa na jakimś komputerze to z biegiem czasu uruchamiałem go coraz rzadziej i rzadziej, aż w końcu okazywało się, że ta kilku gigabajtowa partycja którą dostał przyda mi się do czegoś innego.
W chwili obecnej mój jedyny kontakt z Linuksem to sporadyczne uruchomienie jakiegoś starożytnego Ubuntu 7.04 na VmWare i jeszcze bardziej sporadyczne odpalenie Knoppixa.

Ogólnie mam wrażenie, że Linux umiera. Nie w sensie zatrzymania developmentu, ale w sensie przespania swojej okazji na atak na desktopy.
Na wykresach Google Trends można dostrzec, że w ciągu ostatnich 4 latach ilość zapytań o Linuksa zmalała 2 krotnie.... Gdy użyć www.archive.org do przejrzenia historycznych kopii strony Linux Counter widać, że apogeum nowych instalacji przypadało na 2002 rok [dane są niekompletne, bo archive.org zachowało tylko po kilka raportów w danym roku].

Wydawało się, że szansą dla Linuksa będą netbooki, ale wygląda na to, że tak się jednak nie stanie.
Np. w przypadku Asusa EEE PC, modele z Linuksem stanowiły tylko 30% wszystkich sprzedanych egzemplarzy, a dodatkowo jak wskazują moje obserwacje większość użytkowników wersji z Linuksem kupiła je tylko ze względu na wielkość dysków SSD i zainstalowała na nich później Windowsa...

Do tego problem dystrybucji... Istnieją dziesiątki jeśli nie setki dystrybucji [sama Polska Wikipedia wymienia 127 dystrybucji, uznając 12 za główne], poczynając od wersji chrześcijańskiej, na satanistycznej kończąc.

Ktoś powie, że to dobrze bo użytkownik może wybrać co mu najlepiej pasuje...... Czyżby? Żeby wybrać jedną dystrybucję z 5 trzeba by przepracować na każdej z nich najmniej tydzień.... Z czego 90% spędzilibyśmy nad walką ze sterownikami... a i tak nie ma gwarancji, że Twoja karta WiFi będzie działać.

Czas i ochotę na takie zabawy mają chyba tylko ludzie przeżywający ekstazę na myśl o konfiguracji sendmaila z użyciem terminala podpiętego przez łącze działające w oparciu o RFC1149 [RFC 1149 - standard dla transmisji datagramów IP w oparciu o ptaki]. Dać się da, z tym że mija się z celem ;-)

Krótko, a dosadnie, sytuację oddaje cytat z Maksa z Seksmisji "Ja tu widzę niezły burdel!"....

Dlatego obawiam się momentami, że Linux umiera. Obym się mylił :-)


Podobne postybeta
Linux chyba jednak umiera :-(
Miejsca gdzie nie używałeś jeszcze komputera [ewentualnie miejsca, gdzie nie dopadły nas jeszcze komputery ;-)]
Terminy
Czyżby Google szykowało się do zabicia Bloggera?
Czemu od 30 godzin nie piję Coli - Eksperyment ;-)

55 komentarzy:

  1. http://www.google.com/trends?q=ubuntu&ctab=0&geo=all&date=all&sort=0

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdybyż to takie piękne było...
    http://www.google.com/trends?q=ubuntu%2C+linux&ctab=0&geo=all&date=all&sort=0

    a jeszcze gorzej to wygląda tutaj:
    http://www.google.com/trends?q=ubuntu%2C+linux%2C+windows%2C+vista&ctab=0&geo=all&date=all&sort=0

    OdpowiedzUsuń
  3. http://www.google.com/trends?q=janis+joplin%2C+linux&ctab=0&geo=all&date=all&sort=0
    Wygląda na to, że Janis Joplin też umarła i to nawet bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  4. ;-)
    Mimo wszystko trendy wyszukiwań wydają się być dość dobrym miernikiem popularności. Np. tutaj MySpace vs. Facebook vs. Nasza Klasa: http://www.google.com/trends?q=myspace%2C+facebook%2C+nasza+klasa&ctab=0&geo=all&date=all&sort=0 i koreluje to jakoś z rzeczywistością.
    Jeszcze lepsze jest porównanie GMAIL'a z Hotmail'em: http://www.google.com/trends?q=gmail%2C+hotmail i to mniej więcej odpowiada rzeczywistości [choć w Polsce, a może i całej Europie wydaje się, że GMAIL rządzie bezsprzecznie]
    O tym, że w Google Trends jest coś na rzeczy niech świadczy to, że Google postanowiło wykorzystywać Google Trends także do przewidywania epidemii :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. http://www.google.com/trends?q=linux%2C+paris+hilton
    Gdybym się uparł, to bym i to wykorelował.

    OdpowiedzUsuń
  6. To tylko dowodzi, że więcej osób pyta o Linuksa niż o Paris Hilton, co zresztą dobrze świadczy o użytkownikach Google.

    OdpowiedzUsuń
  7. Odsyłam do dwóch ciekawych artykułów:
    http://blogs.computerworld.com/we_already_had_the_year_of_the_linux_desktop

    http://blogs.computerworld.com/why_linux_will_crush_windows_7

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. @ffatman
    Jeszcze może zrób jakąś segmentację tego wszystkiego w jakich dziedzinach, jacy użytkownicy a nie tak wszystko do jednego wora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Blogger ffatman pisze...

    Linux niczego ani nie skraszuje, ani nie bedzie roku linuksa, ani na topie , ani na toplessie, ani w 2009, ani w 2010, ani effer.
    Jezeli producenci kart-matek zadecyduja produkowac wszystkie z embeddami, to tak bedzie i nikt nie bedzie pytal konsumenta o wybor. Konsument nie bedzie wiedzial jaki OeS ma na diwajsie, tak jak nie wie jaki ma w telefonie czy odtwarzaczu mp-ilestam (oprocz tych 5-10%, ktorych to interesuje u bedzie interesowalo) i tak jak konsument przyzwyczail sie do niebieskkiego tak i odzwyczai. Bedzie klal i uzywal tak jak i dzisiaj klnie i uzywa (i bedzie mial racje bo te linuksy beda pozabezpieczane, pozaszpiegowane, pozaspamowane i pozakrapowane, beda sie uruchamiac w .3s a gierka w 30s).
    Embeddy to raczej nie beda windowsy, choc kto wie? Dlaczego nie? Zasoby maszyn pojda w uruchamianie krowiastych SaaS i na krowiasta uruchamiarke w stylu Win nie bedzie miejscia posrodku, zastapi ja (czyli jego czyli MSowy OeS) wtyczka do krowiastej przegladarki, ktora bedzie - no moze to bedzie softwarowo-hardwarowa maszyna wirtualna, co mi tam, upieral sie nie bede - wszystkim. MS zaspi i zamiast wtyczki wyprodukuje Win8 a wtyczke zrobi Google z Wine (sie zwroca dzisiejsze dotacje dla Wine'owych deweloperow) - chyba, ze sie myle i Google sie myli.
    Smierc Win nie oznacza bankructwa MS. Swietlane lata przed modularnymi SaaS MS (jak np. Office z sieci).
    Moge sie zakladac i z fanbojstwem Win i ze Stallmanem, bo i jedni i drugi przegraja w perspektywie 5-? lat.

    OdpowiedzUsuń
  12. Sorry Ris ale sie mi cos powiesilo i dwa razy wyslalem z bledami nichcacy.

    @Ris: @ffatman: "Jeszcze może zrób jakąś segmentację..." - 90-95 vs. 5-10%, mniej niz wiecej jak Pareto przykazal.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja będę się dalej upierał, że wszystko idzie w dobrym kierunku inaczej takie książki nie pojawiły by się:
    http://helion.pl/ksiazki/pronsp.htm

    W Rosji, np. wszystkie szkoły mają stać na Linuxie. To, że świat może odchodzić od typowego desktopa na rzecz SaaS to inna sprawa i też nie taka pewna.

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja sie bede upieral, ze to wstep do swiata postsystemowego. Choc znajomosc ?debiana? ze szkoly nie zaszkodzi, bo ostatnio dozylim czasu, ze hakierzy i bedbojsi boja sie Ubuntu tykac.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja nie wiem, czy znajomość debiana ze szkoły przyda się, tak jak mam wątpliwości, czy szkoła nie niszczy talentów. Wiem natomiast, że jak się tłucze w szkole cały czas Office i windows to potem się tym nasiąka i jeśli będzie się wtłaczać linux, open office to na takie samej zasadzie zostanie w głowach utrwalone.

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja się wtrącę i powiem, że Windows ma nad Linuksem przewagę w bazie użytkowników. Jeżeli Linux ma przejąć tych użytkowników to tylko przez bycie lepszym i wygodniejszym począwszy od pierwszego kontaktu, przez codzienną pracę, na zabawie kończąc.
    A jaki jest pierwszy kontakt? Zły, bo user musi wybrać dystrybucję, a skoro dość zaawansowany użytkownik taki jak ja ma z tym problem, to co ma powiedzieć ktoś kto chce używać komputera jako maszyny do pisania?
    Codzienna praca pod Linuksem jest OK, do czasu gdy spróbujesz użyć MS Office ;-) albo Gadu-Gadu bo tutaj znów użytkownik musi unieść się wyżej i zrozumieć, że Gadu-Gadu to tylko program i można go zastąpić np. Mirandą.
    Rozrywka zaś to miejsce gdzie Linux leży i kwiczy.

    Zresztą na Linuksie już parę firm się sparzyło. Taki Borland wystartował z Kylixem i co? I dawno go już porzucił. Niektórzy producenci gier wydali kilka swoich produkcji na Linuksa i też się przejechali.

    Nawet największe produkty Open Source są tworzone najpierw pod Windows, i to zwykle dlatego że większość programistów je piszących używa Windowsa...

    A najwygodniejszym sposobem korzystania z Linuksa na dzień dzisiejszy jest używanie na biurku Windowsa z rootless'owym X Serverem. Używałem tak swego czasu softu uruchamianego na Solarisie i było miło [np. wielu narzędzi z ClearCase'a]

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapomniałeś dodać według Ciebie, dla mnie Linuxa najlepiej używa się normalnie :) Ostatnie statystyki jakie widziałem, niestety nie potrafię źródła przytoczyć, wskazywały na kilkunasto procentowy wzrost developerów szeroko pojętego open source kosztem windows.

    OdpowiedzUsuń
  18. Oczywiście, że wg. mnie :-)

    Open Source nie musi oznaczać od razu Linuksa i być kosztem Windows. OpenOffice.org, Mozilla, Eclipse, MySQL czy OpenJDK to Open Source, ale development dla nich nie odbywa się kosztem Windows. Przejście do Open Source może odbywać się kosztem Microsoftu i to mi się podoba :-) np. miast .NET używać Java'y

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie do końca zrozumiale napisałem chodziło development strikte pod Linuxa.

    OdpowiedzUsuń
  20. Możesz w wolnej chwili tego poszukać? Bo chętnie bym przeczytał. To przeczy moim odczuciom, ale obym miał błędne odczucia :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeszcze dodam, że moje odczucia opierają się między innymi na tym, że jakiś czas temu rozmawiałem z jakimś studentem informatyki i okazało się, że na ich uczelni dominuje MS i jego MSDA. Człowiek nie znał Eclipse'a, a cały development w ramach zajęć odbywał się w oparciu o MS Visual Studio i głównie C#.

    OdpowiedzUsuń
  22. To ja nie wiem pewnie to był funboy, bo ja znam sporo osób na, np. AGH i tam jest po połowie, a wykładowcy jadą po windwos z góry na dół. Poszukam, ja znam wielu programistów, którzy zaczynali od Visual Studio c# i teraz uważają to za błąd w życiorysie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Wiesz, jak patrze po ludziach po AGH, UJ, Polibudzie Śląskiej czy Wrocławskiej [takich znam] to nie ma się czego bać, oni głównie C++ i Java, ale każda z tych uczelni co roku wypuszcza po powiedzmy 200 absolwentów informatyki i 200 innych kierunków którzy też umieją programować. Ale to jest elita.
    A są dziesiątki Wyższych Szkół Zawodowych i tym podobnych i one kształcą "programistów Microsoftu", a to pewnie dotyczy nie tylko Polski. I choć elita [w pozytywnym znaczeniu] jest zdolna do pisania tak pod Win jak i pod Linuksa czy Mac'a to niestety tłum tworzy jakieś programiki pod Windows i to ludzi przywiązuje do Windowsa.

    OdpowiedzUsuń
  24. Wiem co wykładają na dwóch polskich uczelniach prywatnych jedna Z Bielska-Białej inna z Suchej Beskidzkiej w oby dwóch nie ma specjalnego ukierunkowania na produkty MS, nawet bym stwierdził, że jest przewaga na Linux. Przynajmniej z ust wykładowców.

    OdpowiedzUsuń
  25. Może warto o tym posłuchać?
    http://dobreprogramy.pl/index.php?dz=15&n=10641&Wolne+i+otwarte+oprogramowanie++wczoraj+dzis+i+jutro

    Planujemy meeting?

    OdpowiedzUsuń
  26. Ups, to jest 24 stycznia, termin mam zajęty.

    OdpowiedzUsuń
  27. Widze, ze sie licytujemy sposobem wyznawcow "na profesorow". Uprzedzam zatem, ze Montypajtony udowodnily istnienie Boga przez 3 szybkie o deski.

    OdpowiedzUsuń
  28. & now sth. diff.:

    "Blogger RMK pisze... A ja się wtrącę i powiem, że Windows ma nad Linuksem przewagę w bazie użytkowników."

    Lody waniliowe tez.


    "Jeżeli Linux ma przejąć ... użytkowników to tylko przez bycie lepszym i wygodniejszym począwszy od pierwszego kontaktu, przez codzienną pracę, ... "

    Od przedszkola (ja nie, ja na informatyce w liceum mialem schematy blokowe i fortrana, nawet nie wiedzialem, ze to fortran, i ani jednego komputera, nawet wycieczka do ZETO nie doszla do skutku) jestesmy uczeni jak, wiazac buty, jak uzywac noza, widelca i lyzki, jak przechodzic przez ulice i ze niebieskie "e" to internet. Jeżeli Linux ma przejąć użytkowników, to tylko przez przeklejenie ikony "e" i podpisanie "eee... internet".



    "... na zabawie kończąc."

    Na telefony, na samochody i Maki tez nie ma gier i ludziom to nie przeszkadza, kupuja. "lepszym i wygodniejszym" - czyli niby , ze wlaczasz dziala? Sprawdzilem na stronie czy ten model dziala, sciagnalem Nokia Suite, zainstalowalem, wlaczylem i nie dziala. Podlaczylem dysk USB, wczytuje, odtwarza... albo nie odtwarza (Vista, pliki z tego samego dysku XP odtwarza).



    "user musi wybrać dystrybucję" - Samochod kupic potrafi. To i dystrybucje wybrac. Reklama ladna, sasiad z wojska mial, kochanek polecil...



    "to co ma powiedzieć ktoś kto chce używać komputera jako maszyny do pisania?" Nic. Nie slysalem, zeby byl jakis problem. Moze przejdzmy do bezprzewodowej synchronizacji telefonu?


    "gdy spróbujesz użyć MS Office" - Jakis problem? Jak kto kupuje Office to 40 dolcow dodatkowo zaden problem.

    "albo Gadu-Gadu bo tutaj znów użytkownik musi unieść się wyżej i zrozumieć, że Gadu-Gadu to tylko program i można go zastąpić np. Mirandą."

    Jaki zwiazek ma z Linuksem Miranda? Co do Kadu, sie zapyta, mu powiedza - jak zwykle, przeciez Linuksa instalowac tez mu bedzie, jak Windowsa, specjalista czyli siostrzeniec sasiada (tylko nie ten pierwszy a ten drugi).



    "Nawet największe produkty Open Source są tworzone najpierw pod Windows" - Ktore? Pidgin? OpenOffice, Abiword, MPlayer, VLC? A moze Kadu? Chyba, ze dodamy do listy takie najwieksze produkty Open Source jak Miranda i K-Meleon.



    I na koniec niesmiertelne "X". Ciekawe, ze Orlinski, tez jest przekonany, ze o wyzszosci jego Maka swiadczy to, ze nie musi odpalac iksow. Co w tych iksach jest?

    OdpowiedzUsuń
  29. To zaczyna przypominać religijną dysputę.

    Jeden przykład na to czemu Linux ma problem, dziś w pracy kolega który jakieś półtora roku temu zainstalował na firmowym laptopie Linuksa uruchomił go, zainstalował na nim MyEclipse'a 7.0, Kadu i wszystko było OK, do momentu gdy musiał wdzwonić się na telekonferencję. Niestety CISCO IP Communicator nie ma wersji pod Linuksa i musiał wrócić do Windowsa.

    Wybór dystrybucji nie jest taki jak wybór samochodu. Auta mają niemal identyczne "interfejsy" i żeby używać auta wystarczy 20 godzin kursu, a podstawowe sprawy łapie się w 20 minut. Komputery są ciągle o wiele trudniejsze.

    Zresztą wydaje mi się, że spór w komentarzach dotyczy tego, że ja uważam, że Linux na dzień dzisiejszy nie przyciąga "szarego" użytkownika, i wydaje się jakby zdolność do tego przyciągania tracił [w porównaniu np. do 2004 roku]. A Wy twierdzicie, że to nieprawda bo wystarczy użytkownikom pokazać jaki Linux jest fajny.... ale ja właśnie mówię, że prawie nikt nie pokazuje, a i to resztkowe pokazywanie traci impet.
    Widziałem w paru firmach, że w "środowisku" IT dla wielu ludzi istnieje tylko Windows, i nawet serwery aplikacyjne na nim stawiają. Firma w której teraz pracuje ma chyba największy na świecie system rezerwacji biletów lotniczych, i większość aplikacji działa pod czymś innym niż Windows... ale 99% komputerów na biurkach developerów to Windows. Nawet IBM, który inwestuje olbrzymie pieniądze w Linuksa, swoim pracownikom daje Windowsa na desktopa. Zresztą chyba wszystkie duże korporacje w IT [a poza IT to chyba wszystkie w ogóle] na biurkach mają Windowsa.
    I nie widać odwrotu, a gdyby ktoś mnie spytał 4 lata temu to uważałbym że jak najbardziej pod koniec 2008 i na początku 2009 coraz więcej firm będzie przechodziło na Linuksa na biurku.

    Do tego dochodzi to, że Microsoft ma już pomysły na następne "etapy" komputerów. MS Surface, wcześniej pomysł [niewypał jak na razie choć idea świetna] UMPC. A Linux na razie stoi w roli odtwórczej w stosunku do Windowsa.

    A co ja tak z tymi iksami? W *niksach zawsze lubiłem linię poleceń, a niestety Interix dla Windowsa [w końcu jądra Windowsa z serii NT mają w sobie "moduł" POSIXowy i Interix jest tym co pozwala w Windowsie używać natywnego dostępu do właściwości systemu na modłę POSIXową [Cygwin oszukuje bo POSIXa symuluje przy pomocy Win32]] nie pozwolił mi na używanie basha ;-) dlatego uważam, że fajnie mieć jakieś konto na *niksie, a najwygodniejszą formą dostępu do takiego konta jest mieć rootlessowy serwer X'ów który pozwala na otwieranie okien terminala [i innych też] w Windowsie tak jakby były oknami Windowsa.

    Co do gier, to na telefony jest wiele gier, na Mac'i chyba zbyt wielu nie ma, ale profil użytkownika Mac'a też jest specyficzny - Ja Wyjątkowy Użytkownik Maca, więc im wystarczy sama radość używania Mac'a ;-)

    OdpowiedzUsuń
  30. "Zresztą wydaje mi się, że spór w komentarzach dotyczy tego, że ja uważam, że Linux na dzień dzisiejszy nie przyciąga "szarego" użytkownika, i wydaje się jakby zdolność do tego przyciągania tracił [w porównaniu np. do 2004 roku]. A Wy twierdzicie, że to nieprawda bo wystarczy użytkownikom pokazać jaki Linux jest fajny.... ale ja właśnie mówię, że prawie nikt nie pokazuje, a i to resztkowe pokazywanie traci impet."



    Ależ ja też uważam, że Linux na dzień dzisiejszy nie przyciąga

    "szarego" użytkownika,

    z tym, że nie wydaje mi się, że jego zdolność przyciągania była w 2004 wyższa jest to absolutnie socjologiczno-technologicznie niemożliwe.

    OdpowiedzUsuń
  31. Jako haker i paranoik (no moze z tym hakerem przesadzilem... chociaz... raz zhaczylem Opere 10) obserwuje za to, w zwiazku z bliska (?) premiera "linux killera", masowe apostazje blogerow od Ubuntu.

    OdpowiedzUsuń
  32. @RMK
    Nie wiem co daje IBM ale w google na pewno nie pracują na desktopie na windowsach, mają to swoje zmodyfikowane ubuntu. Gdyby rynek desktopów windows ostatnio nie zmalał do 89% to może by Twoje przewidywania były słuszne. Ja na przykładzie blip.pl widzę, że Linux ma się bardzo dobrze i wzrasta. Wydaje się mi, że taka inicjatywa jak w Rosji czy nawet w Polsce akcja WIOO nie przejdzie bez echa, to się utrwala w świadomości, owszem, może przyrost nie jest szybki ale jest. Na netbookach w 20-30% jest Linux. Ja to widzę w okół siebie, w pracy jeszcze 4 lata włącznie zemną nikt nie myślał o Linux, dziś 1/3 w domu pracuje na Linuxie i na pewno nie z przymusu a z własnego wyboru, po prostu dystrybucje desktopowe są coraz lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  33. Z Google'm nie wiem na 100%, ale kiedyś czytałem że to co masz na biurku zależy do Ciebie. Tzn. możesz dostać Windowsa, Mac'a albo Linuksa na biurko. Ale nie jestem w stanie tego zweryfikować, a fakt faktem było w sieci o tym, że ze stron Google zauważono wiele wejść z jakiegoś "dziwnego" Linuksa.

    To 89% cieszyło by mnie o wiele bardziej gdyby zyskiwał Linux, a nie MacOS. Fakt, że MacOS to też *nix mnie nie cieszy, zdecydowanie wolałbym żeby to Linux zyskiwał. [tutaj opieram się na artykule z PC Worlda albo czegoś podobnego sprzed 2-3 miesięcy].

    Ja patrząc po swoim blogu widzę, że większość czytaczy stanowią ludzie z Windows [głównie przez stronę z instrukcją jak używać Gadacza] 91.86%, później Linux [:-)] 6.93% i w końcu MacOS 1.12%.

    Co do netbooków to z moich obserwacji poczynionych na forach poświęconych Asus EEE PC większość użytkowników którzy kupili wersje z Linuksem wywaliła ją i zainstalowali Windowsa XP :-(

    Widzisz, u mnie w pracy właśnie 4-5 lat temu myślano o Linuksie, a to była mała polska firma, teraz zaś widzę, że większość ludzi w mojej pracy [większa, międzynarodowa] używa Windowsa, a niektórzy MacOS'a.

    OdpowiedzUsuń
  34. Parę lat temu, dla żartu wysłałem na p.c.o.a posta pt. "Linuks jest do dupy". Niezła dyskusja się z tego rozwinęła ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Nieładnie ;-)
    Ja choć mam złe przeczucia i wydaje mi się, że Linux stracił impet, to mam nadzieje, że jednak będzie kiedyś silniejszy.

    OdpowiedzUsuń
  36. @RMK: "Co do netbooków to z moich obserwacji poczynionych na forach poświęconych Asus EEE PC większość użytkowników którzy kupili wersje z Linuksem wywaliła ją i zainstalowali Windowsa XP :-(" - Co im przeszkadzało? Niefunkcjonalności? Konieczność ręcznego edytowania sieci bezprzewodowej? Czy też to, że Linux nie Windows i nie ma na niego Winampa?

    PS do powyższego: Mnie obrzydły Windowsy przez wieczne kłopoty z kablem Orange'a. Osobiste doświadczenia czyli się liczą.

    PS drugi: A kiedy zabraknie XPeka na netbooki i in. "prawiekomputery", gdzie nowy system? MS zwalnia, pracuje nad Vistą SP2, Se7en... kto ma pracować nad takim systemem. Czy MS nadal liczy na ucieczkę do przodu w sprzęt (nowy, wydajny sprzęt ukryje niewydajność systemu), która umożliwi wejście na netbooki 7mki a która przy Viście nie powiodła się?

    @K.: Mimo niekompetencji i braków wiedzy lubię dyskutować ale jak dyskutować z twoim postem?

    OdpowiedzUsuń
  37. @ffatman - najbardziej przeszkadzało im to, że to nie Windows i nie mogą zainstalować swojej ulubionej gry, albo MS Office'a. "Lameria" można powiedzieć, ale to oni stanowią przytłaczającą większość kupujących komputery.

    Linuksa ostatnimi czasy używam tylko na VMware i nie mam z nim najlepszych skojarzeń. Chcąc zainstalować nowszą wersję OpenOffice.org musiałem długo szukać by znaleźć paczki na mojego Ubuntu 7.04 [czemu ten? bo miałem z nim obraz który potrafi uruchomić VMware Player]

    Akurat WinXP dla netbooków będzie jeszcze sprzedawany przez jakąś chwilę. Zaś Windows 7 w wersji beta działa podobno dość znośnie na tych małych komputerkach.
    I nie przeginajmy z tą niewydajnością Visty, jej główną wadę dla większości użytkowników jest to, że nie jest XP i nazywa się Vista. Microsoft w chwili obecnej nie musi konkurować z Linuksem, bo największym konkurentem dla Visty jest XP.

    Nie do końca rozumiem czy zarzucasz K. niekompetencję i brak wiedzy, ale jeśli tak, to nie trafiłeś :-)

    OdpowiedzUsuń
  38. Nie o wiedzę mi chodziło a o to, że z "Linuks jest do dupy" się nie da dyskutować (ewentualnie jako wstęp do palenia na stosie przez obytrzy strony dobry jest).

    OdpowiedzUsuń
  39. Ale ja wcale nie mam zamiaru dyskutować czy "Linuks jest do dupy" czy też nie. Post o którym mowa powstał dobrze ponad 10 lat temu i lista zarzutów przeciwko Linuksowi była zupełnie inna. Mimo upływu lat i Linuks trzyma się nieźle, i "narzekaczy" nie ubywa.

    OdpowiedzUsuń
  40. Oj, trudno powstrzymać dyskusję od zejścia na "potyczkę religijną" :)
    Po raz pierwszy zachwyciłem się Linuksem 10 lat temu (Red Hat na Alfie). Przeszedłem już etap instalacji/współistnienia/wyłączności Linuksa w pracy i w domu, przekonywania siebie i innych od odejścia od produktów firmy z Redmond na rzecz Wolnego Oprogramowania. I co?

    Jajco!

    1. Slackware, Knoppix, Ubuntu, DSL, PC Linux OS i parę innych nie było w stanie zobaczyć mojej sieciówki WiFi, albo zobaczyło i nie mogło się połączyć, albo się połączyło, ale pakiety nie chciały fruwać... Moje urządzenie wielofunkcyjne HP PSC 1315 przez dłuższy czas nie drukowało, nie wspominając o skanowaniu...
    Sorry Linuks, przegrywasz 0:1.
    2. Wolne Oprogramowanie? Średnio mnie to obchodzi. MA DZIAŁAĆ. Open Office nie jest kompatybilny z MS Office 2007. Jest? To nie tam, gdzie tego potrzebuje (równania matematyczne).
    Bye bye OO.
    Kadu? Miranda? Nie dochodzą do mnie wiadomości, po powrocie z "off-line". Żegnajcie alternatywy GG.

    Mógłbym tak więcej...

    Podsumowując:
    1. Chyba się starzeję, bo przestaje mnie interesować na jakim OSie pracuje. Ma być stabilny, pozwolić odpalić potrzebne mi programy i posiadać sterowniki do mojego sprzętu. Jak na razie Windows XP, najlepiej ze wszystkich alternatyw, spełnia te warunki.
    2. Mój soft musi porozumiewać się z innymi. W realnym świecie programy mogą konkurować jedynie pod względem interfejsu, kompatybilność MUSI być zachowana (patrz przykład OO).

    Linuks chce być konkurencyjny? Naprawdę konkurencyjny? To niech nauczy się korzystać ze sterowników Windowsa XP, pozwala uruchamiać jego programy i nie wymaga interwencji użytkownika...

    A na zakończenie, nowoczesny OS powinien być "niewidzialny" dla użytkownika. Wolicie grzebać w swoich autach, czy nimi jeździć?

    W pracy i w domu ostał mi się tylko WinXP. Sorry Linuks, Mac i inne. Prawo ewolucji, przydatniejszy zwycięża :)

    Pozdrawiam
    Łukasz

    OdpowiedzUsuń
  41. Przemelek, masz dużo racji, "ja też tu widzę niezły burdel"...
    Linuks może nie umiera, ale na razie nie jest żadnym poważnym zagrożeniem dla MS w świecie "desktopów".

    Pozdro
    Łukasz

    OdpowiedzUsuń
  42. @Anonimowy
    Nie ogarniam do końca :) 10 lat używałeś Linuksa i stwierdziłeś, że to nie to? Zwróć uwagę, że Linux na desktopy dziś a kila lat wstecz to jednak różnica. Osobiście używam w domu Ubuntu i nic nie muszę dłubać, zainstalowałem i działa. Sporo moich znajomych zaraziłem i również nie dłubią...

    OdpowiedzUsuń
  43. Ja się przyznam, że jedyną na co dzień używaną przeze mnie dystrybucją jest Android ;-)
    Nie wydaje mi się też by Chrome OS miało coś zmienić, bo jak na razie wizja systemu opartego o przeglądarkę co najmniej mnie przeraża ;-)

    OdpowiedzUsuń
  44. @RMK
    Ważne, że używasz i ci odpowiada :)

    OdpowiedzUsuń
  45. a ja tam sie ciesze, ze gadu linux dziala od niedawna takze na windowsie: Kadu Windows. To jest fajny trend, gdzie co lepsze aplikacje sa portowane na windowsa i maca z linuksa. A linuks sam moze sie kisic w 1% caly czas poki nie zadbaja o stabilnosc i dzialajce sterowniki ;/

    OdpowiedzUsuń
  46. @aasd
    Linux ma być odpowiedzialny za sterowniki, czy producenci sprzętu? :)

    OdpowiedzUsuń
  47. @Ris w tym momencie Linux, a ogólnie firmy w koło niego zgromadzone. Gdy Microsoft wypuszczał Windows 95 to dostarczyli sterowniki do przeważającej liczby istniejącego wtedy sprzętu, do tego dodali też możliwość używania sterowników do Windows 3.x, czyli precedens na rynku już był.
    Na początek zaś specjaliści od jądra powinni pomyśleć o tym jak uprościć firmą pisanie sterowników dla Linuksa, np. może zbliżając model programistyczny jak najbardziej do tego znanego z Windows?
    No i powinno być tak, że model sterowników powinien być W PEŁNI zgodny między dystrybucjami, poczynając od zgodności binariów, na sposobie dystrybucji kończąc.

    Ja właśnie chyba znalazłem wymarzony sposób na używanie Linuksa i OpenSolarisa ;-) Windows 7 Home Premium a na nim VMware ;-)

    OdpowiedzUsuń
  48. @RMK
    Nikt mnie nie przekona do tego, że firma wypuszcza sprzęt i system operacyjny ma go obsłużyć. To, że kiedyś tak było nie oznacza, że tak ma być. W linuksie mimo wszystko tak się dzieje, tylko logiczne jest, że jeśli sprzęt jest to sterownik do niego pojawia się później. Jest ndsiwrapper do instalacji sterowników windowsowych. Na koniec, nie wygłupiaj się, że dla frim pokroju NVidia, Intel jest jakiś problem zrobić sterownik dla Linuksa, jeden w postaci .deb a drugi .rpm. Model programistyczny zbliżony do windows? Chyba Seven przesłonił ci już cały świat ;)

    OdpowiedzUsuń
  49. A co do wirtualizacji, to rzeczywiście daje spore możliwości WebOS i Android :) http://www.flickr.com/photos/38404596@N03/4011493114/

    OdpowiedzUsuń
  50. @Ris nie, ja się po prostu zajmuję produkcją oprogramowania za pieniądze. I zrobienie deb i rpm to jest kasa, realna kasa, która znika z budżetu i trudno to znikanie uzasadnić. To samo z robieniem sterowników w ogóle, to są ciężkie pieniądze potrzebne na napisanie sterowników. Podejrzewam, że pisanie sterowników kosztuje podobnie jak tworzenie softu, a to jest drogie, w jednej z moich poprzednich firm mój projekt, z 5-6 programistami i 4-5 testerami, plus manager i architekt kosztował rok w rok milion dolarów. I teraz popatrz na to tak, niech stworzenie sterowników kosztuje 500 tysięcy USD, a na 1 sztuce sprzętu producent zarabia powiedzmy 50 dolarów.. to znaczy, że dopiero po sprzedaży 10 tysięcy sztuk użytkownikom Linuksa producent będzie miał zwrócone koszty napisania sterowników!
    Model sterowników podobny do Windowsowego obniżyłby te koszty i to znacząco, a przez to zachęcił producentów do pisania sterowników.

    OdpowiedzUsuń
  51. @RMK
    Też tworzę oprogramowanie za pieniądze :) Nawet płace za tworzenie :) Nie przekonuje mnie twoje obliczanie. Równie dobrze na windows firma nie powinna robić sterownika, bo przecież to koszt i skąd firma krzak ma wiedzieć, czy ich karta wifi się sprzeda? Przykładowy sterownik, powala ilością kodu: http://code.google.com/p/msi-wind-linux/source/browse/#svn/trunk/rtl8187se_coffee/ieee80211

    OdpowiedzUsuń
  52. @Ris tylko, że Windows jest zainstalowane na czymś między 85% a 95% wszystkich komputerów w domach i podobnie mają się procenty w przypadku sprzedaży nowego sprzętu. Dlatego producentowi się opłaca pisać sterowniki pod Windows bo prawie na pewno ktoś to kupi.
    Inaczej bywa w przypadku sprzętu specjalizowanego jak np. karty pomiarowe, i nawet jakaś polska firma sprzedaje takie karty tylko ze sterownikami pod Linuksa, bo łatwiej im było stworzyć soft pod Linuksa niż Windows, a akurat rynek jest na tyle mały, że ich klientom "wisiało" czy to będzie Linux czy Windows.
    Te sterowniki coś podobne do tego jak się sprzętem sterowało za czasów DOSa ;-) [to nie zarzut], rzeczywiście w wypadku większości sprzętu wystarczy nim sterować przy pomocy paru portów, ale nadal trzeba mieć kogoś kto się na tym zna, i to znów są koszty :-)
    Inaczej mówiąc, jak nie ma zbyt dużego rynku to nie opłaca się pisać sterowników. Wprowadzenie jednego modelu, a jeszcze lepiej umożliwienie szybkiego portowania kodu z Win i sterowników będzie dużo więcej.

    OdpowiedzUsuń
  53. @RMK
    Przecież nie twierdzę, że jest inaczej. Mniejszy rynek to relatywnie koszt takiego sterownika jest wyższy. Mniej się sprzedaje sprzętu. Ja zwracam uwagę, że dla Nvidi, Ati, nie wspomnę o firmach pokroju Intela. Koszt takiego sterownika to pewnie jakiś półroczny koszt zakupu spinaczy do biura ;) Rynek jest jaki jest, firmy szukają zbytu gdzie się da. Jak dla mnie koszt utrzymania sterownika jest żaden w porównaniu do potencjalnego zysku na rynku, który istnieje. Ciekawa sprawa, że jak Cisco (Linksys) stworzyła linię routerów pod rozwiązania openwrt, to inni poszli w jego ślady a przecież rynek jest malutki, kto się tym zajmuje? Jaki to jest duży target? Ile kosztuje development pod takie routery? Jak dla mnie inwestycja jest niewielka do zysku jaki można osiągnąć ze sprzedaży.

    OdpowiedzUsuń
  54. Polecał bym raczej zajrzeć na stronę rejestracyjną unixa, gdzie wzrost jest cały czas, spore wykresy tam są.

    http://counter.li.org/

    OdpowiedzUsuń
  55. @Anonimowy no i jeśli mówimy o tym wykresie http://counter.li.org/smallplot.png to od 2004 raczej stagnacje mamy, a nawet spadek. Ja z obserwacji ilości userów OOo2GD widzę, że najwięcej jest Windows bo koło 90%, później MacOSX z 8-9% i w końcu Linux z 1-2% a warto zauważyć, że OOo2GD współpracuje z OpenOffice.org, które jest zapewne rzadziej instalowane na Windowsach [czyli na mniejszym procencie maszyn z Windows] niż na Linuksach, co by mogło znaczyć, że te 1-2% i tak są zawyżone.

    OdpowiedzUsuń