W Sensie Życia wg. Monty Pythona była scena z porodem, w której pojawia się słynna maszyna robiąca beep. Nie pamiętam już kontekstu, ale w filmie w pewien sposób symbolizuje ona to, że pacjent nie jest ważny.
Scena ta przypomniała mi się gdy siedziałem u dentysty na fotelu w trakcie zabiegu leczenia kanałowego. W koło mnie multum urządzeń, z których nie wszystkie wiem do czego służą - mikroskop, endometr, ultradźwięki, koferdan, gutaperka... [OK, nie wszystko to urządzenia ;-) i akurat tu wiem co do czego te rzeczy służą... chociaż nie nie wiem po co są ultradźwięki, ale domyślam się, że też służą do oczyszczenia kanału].
W odróżnieniu jednak od sytuacji z filmu tutaj te wszystkie maszyny w koło robiące beep sprawiają na mnie wrażenie skoncentrowania na pacjencie - na mnie. Dodają otuchy, pokazują że to wszystko jest pod kontrolą. Dają mi poczucie pewności, profesjonalizmu.
Nie kryję, że fakt, iż dzięki nowoczesnemu znieczuleniu nic nie boli to jeszcze jeden plus ;-)
Podobne postybeta
Chorować to trzeba umieć ;-)
Trudne USB...
URLOP!!!!! :-)
E no Apple.... bez jaj...
Nieunikatowe Pendolino
czwartek, lipca 12, 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz