Pamiętam gdy zmieniłem zdanie o tym czy pary jednopłciowe* powinny mieć prawo do adopcji dzieci.
To było gdy czytałem w "Oto słowo czarne" w NIE fragmenty z gazet prawicowych i była wypowiedź Giertycha albo kogoś innego z LPR.
Było tam pełno nienawiści i wtedy do mnie dotarło, że jeśli miałbym dzieci i po mojej śmierci miałyby być adoptowane to wolę by adoptowało je dwóch kochających gejów niż pełen nienawiści członek LPR.
Momentalnie wyłączyła mi się cała niechęć, bo dotarło do mnie, że orientacja seksualna to tylko jeden z wymiarów człowieka i to wcale nie najważniejszy.
To samo mam teraz z osobami transpłciowymi.
Przyznam, że uprzedzenia tkwią we mnie głęboko.
Ale im więcej widzę nienawiście skierowanej w kierunku osób traspłciowych tym bardziej do mnie dociera, że płeć to znów tylko jeden z wymiarów.
No i przypominam sobie artykuł ze Świata Nauki "Nie tylko XX i XY" z października 2017 roku i tabelkę na stronach 44 i 45.
Często w sprawach gender czy osób traspłciowych pojawia się nawiązanie do genetyki i na tej stronie jest 13 przypadków, startując od XX, kończąc na XY.
9 z nich to stany transpłciowe.
Zespół Turnera, zaburzenie rozwoju płci z kariotypem XX, wrodzony przerost nadnerczy, mieszana dysgenezja gonad, zespół nadwrażliwości na androgeny (AIS), coś bez nazwy, zespół Klinefeltera, niedobór 5α-reduktazy, zespół przetrwałych struktur müllerowskich.
Sama grafika jest uproszczona, a nadal ma tyle strzałek i przejść między różnymi stanami, że struktura Unii Europejskiej, albo zasady odliczania VAT wyglądają przy tym jak dziecinne zabawki.
Wychodzi, że wcale nie jest tak, że każdy się rodzi chłopcem, albo dziewczynką. Niektórzy się rodzą będąc jeszcze kimś innym. Mogą mieć geny chłopca, a wyglądać jak dziewczynka.
A ty mówimy tylko o kawałku dotyczącym tylko zewnętrznych organów płciowych.
W ogóle nie dotykamy mózgu.
W którym hormony robią jeszcze więcej.
Tak, nie mogę zrozumieć jak można przez ileś tam lat życia być facetem i nagle twierdzić, że się od zawsze czuło jak kobieta i chcieć być kobietą.
Ale to, że ja tego nie mogę zrozumieć nie znaczy, że ktoś tak nie może czuć.
Kogoś kto ubóstwia disco-polo, albo jest głęboko religijny też nie rozumiem, a nie zabraniam im życia po swojemu (byle mnie nie wchodzili w szkodę).
Ciekawe czy jest więcej podobnych do mnie ludzi, którzy zmieniają swoją postawę do tak trudnych spraw jak gender czy transpłciowość przez to, że w kierunku tych tematów wylewa się tyle nienawiści.
U mnie podstawą jest to, że osoby transpłciowe czy pary jednopłciowe nikomu krzywdy nie robią będąc sobą, więc czemu mam być przeciwko nim?
* - głównie jednak takie mężczyzna z mężczyzną, co do par kobieta z kobietą nie miałem nigdy jakichś watpliwości**
** - co pewnie pokazuje, że we mnie stereotypy trzymają się mocno
Podobne postybeta
Nienawiść
Zaczął się nowy rok
Raj pro-life - czyli co oznacza konstytucyjna ochrona "życia poczętego"
Związki Partnerskie czyli Nienawistniki vs. Rozsądni - 1:0...
Growing mindset vs fixed mindset, a wrodzone granice
niedziela, marca 03, 2019
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oswojenie tematu inności chyuba z wiekiem przychodzi. W dorosłe zycie wchodzimy z nadrukowanymi schematami odnśnie seksualnośc, a z czasem do glosu dochodzi rozum i doświadczenie.
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej tak było u mnie.
Teraz podzielam stanowisko , że co nie szkodzi, nie przeszkadza. I taki, że nie zawsze człowiek odpowiada za to, co mu sie w mózgu wykształciło.