Jak widać po braku wpisów o C# nie przyglądam mu się w ciągu ostatnich dni tak dokładnie jak powinienem. Wiąże się to z tym, że w Krakowie czytuje głównie w autobusach, a jednak książka o programowaniu wymaga choćby minimalnego skupienia, które czasem trudno osiągnąć w autobusie ;-)
Jeśli już mowa o autobusach to właśnie w poprzedni piątek jadąc autobusem wpadłem na genialny w swej prostocie pomysł ekonomicznego zniechęcenia kieszonkowców.
Pomysł opiera się na założeniu, że istotnym współczynnikiem dla kieszonkowca jest średni zysk z kradzieży, co można przełożyć na opłacalność ryzyka w stosunku do zarobku.
Skomplikowałem jak to mam w zwyczaju ;-) teraz wyjaśnię.
Każdy kieszonkowiec "obrabiając" swoją ofiarę podejmuje ryzyko złapania. Im więcej kradzieży tym większe ryzyko.
Jednak przy większości kradzieży zyski z niej rekompensują to ryzyko.
Pomysł polega na tym by zmniejszyć średni zysk z kradzieży, przez co dla zgromadzenia tej samej sumy kieszonkowiec będzie musiał podjąć więcej ryzyka.
Jak to zrobić?
To proste ;-) wystarczy nosić przy sobie kilka pustych portfeli ;-)
Jeżeli każdy będzie miał przy sobie 5 portfeli z czego 4 będą puste to zakładając, że każda z kradzieży kończy się zabraniem portfela mamy sytuacje w której wydajność kieszonkowca spadnie pięciokrotnie. Średnio trzeba będzie wykonać 5 razy więcej kradzieży żeby uzbierać tą samą kwotę, czyli podjąć 5 razy więcej ryzyka ;-)
Proszę jakie to proste ;-)
Podobne postybeta
Pożycz mi swój procesor ;-)
Medytacja
No i teraz Dallas
"Arystokraci" od siedmiu boleści
Nuda w Wenecji...
czwartek, kwietnia 20, 2006
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz