Szczerze obu tak samo nie lubię, ale Maven ma jedną przewagę nad Gradlem.
Przez to, że Maven to konfiguracja przed kodem, a nie kod przed konfiguracją to pliki pom.xml Maven'a są proste do parsowania.
Wystarczy parser XML i jak chcemy wszystkie zależności projektu to robimy getElementsByTagName("dependency") i je mamy.
Zbudowanie z tego drzewa to pikuś.
Z Gradlem tak łatwo nie jest...
Bo niby zwykle w bloku dependencies { } mamy szereg compile... ale czasem nie mamy, albo mamy inaczej bo akurat w danym miejscu możemy używać innej wtyczki...
Zaczynam myśleć, że będę musiał wstrzyknąć się gdzieś w Groovy'iego...
Albo jeszcze lepiej założyć hooka na file system i czekać aż mi Gradle pobierze bibliotekę, i wtedy sprawdzić jaki task się wykonuje...
Nie, też to nie jest pomysł....
A wszystko żeby znaleźć KTO importuje pewną bibliotekę... (a dokładniej parę ;-))
Hmmm... a jakby ją skasować i zobaczyć kto się wywali? Albo po kolei odpalać każdego oddzielnego build.gradle i tak namierzyć drania?
Podobne postybeta
Tak Maven'ie, zbłądziłem ;-)
Trzy wielkie tajemnice Androida (od strony programisty)
Jak walczyć z gigantycznym kodem w Java'ie, część 1 ;-)
Umiejętność programowania pomaga :-)
Kto mi podmienia certyfikat do GMAILa? ;-) A bardziej - jak? ;-)
niedziela, grudnia 03, 2017
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz