Dotarło do mnie, że Silver Ships to nie jest sci-fi, a space opera ;-)
Niby oczywiste, ale jednak gdyby mnie ktoś spytał to bym mówił sci-fi, nie hard sci-fi, ale sci-fi.
Ale teraz robię reread i dociera do mnie, że to jednak jest space opera. Nawet nie chodzi o statki kosmiczne napędzane energią pobieraną z pola grawitacyjnego i z napędem grawitacyjnym, sztuczną grawitację i brak inercji, ale już np. o to, że wszystko wskazuje, że tam istnieje jeden czas i ci lecący z prędkością 0.91c mają ten sam czas co ci na planecie.
Nadal fajnie się to czyta, ale to też tłumaczy różnicę w czasie tworzenia tych książek ;-)
Andy Weir pisząc Marsjanina napisał nawet program do liczenia pozycji planet i orbit żeby sprawdzić czy mu się czas zgadza (przez to Marsjanin choć nigdzie to nie jest napisane w książce ma "prawdziwy" czas kiedy się wydarzył/wydarzy ;-)), a tutaj mamy free flow. Co jest piękne ;-) bo już na horyzoncie jest kolejna książka (z Gate Ghost).
Tak się dzielę jakby ktoś sam jeszcze nie zauważył ;-)
Podobne postybeta
Książkowy marzec :-)
Azule i Android - przyszłość Java'y?
Kwietniowe książki
Różny target
Wiedźmin mnie pokonał ;-)
Dla mnie Space Opera odnosił się raczej do tego wokół czego kręci się fabuła - czy mamy podróże kosmiczne (z statkami). I z tego powodu Star Trek jest space operą, a stargate już nie (nie ma statków, no prawie).
OdpowiedzUsuńTo nie dla mnie space opera to to coś co się dzieje w kosmosie, ale nie jest SF ;-) czyli np. Gwiezdne Wojny są, StarGate fakt nie, bo się za bardzo nie dzieje w kosmosie ;-) chociaż fakt SF tam też za dużo nie ma ;-)
UsuńAle np. The Expanse to jest SF więc nie jest Space operą ;-)
Jak dla mnie właśnie The Expanse jest przykładem Space Opera i z tego co widzę, nie jestem jedyny w tym przekonaniu.
Usuńhttps://www.urania.edu.pl/fantastyka/space-opera
Ale na pewno ja bym nie zaklasyfikował Avatara jako SO, jak jak widzę u Urania były podobne przypadki, gdzie około planetarna produkcja była SO - choć nie znam materiału źródłowego, więc na ile jest podobna do Avatara.