czwartek, kwietnia 11, 2013

Tabletowo-laptopowe hybrydy są jak spork, czyli połączenie łyżki i widelca, czasem przydatne, ale ogólnie niezbyt praktyczne ;-)

Niemal 2 lata temu pisałem tu o post-PC i porównywałem tablety do łyżek i uzasadniałem tym czemu nie wierzę w post-PC....

Od wtedy zmieniłem swoje podejście :-)

Teraz nie tylko wierzę w post-PC, ale momentami robię za ewangelistę nowej ideologii ;-)

Teraz jestem na etapie krytykowania hybryd, czy to w postaci EEE Pad Transformer (który w momencie gdy dokupiłem mu klawiaturę stracił dla mnie całą użyteczność) czy w postaci Windows 8 i dedykowanych mu urządzeń podobnych do EEE Pad Transformera.

Taka hybryda jest podobna do tego co Anglosasi nazywają spork, czyli połączenia łyżki z widelcem ;-)
Wygląda to to tak:


W biegu sprawdza się znośnie, w końcu na pikniku możemy mieć problem ze sztućcami, a taki sztuciec dość dobrze spełnia swoją rolę.

Chociaż z drugiej strony zysk jaki się ma przez jego zastosowanie w porównaniu do zastosowania łyżki nie jest miażdżący.

Teraz taką łyżką jest laptop, a widelcem tablet.
Tak jak łyżki można użyć do wszystkiego do czego można użyć widelca, tak laptop wleźć może w te miejsca gdzie jest tablet....

Jednak wszyscy wiemy, że jednak używamy widelców. Bo choć łyżki są bardziej uniwersalne to widelce mają niezaprzeczalne zalety gdy chodzi o wygodę.

Tak samo jest z tabletami. Laptop może tablet zastąpić jako centrum rozrywki kanapowej czy narzędzie do konsumpcji, ale tablet jest prostszy w użyciu i przez to ludzie wolą na kanapie używać tabletów.

W tym miejscu pojawiają się hybrydy, które próbują łączyć laptopa z tabletem. Teoretycznie wszystko jest super, gdy użytkownik potrzebuje laptopa to ma klawiaturę, może podłączyć myszkę, może skorzystać z większego zewnętrznego ekranu, ma wtedy gdy chce laptopa. Ale gdy potrzebuje tabletu to po prostu odpina ekran on klawiatury i ma tablet gdzie działa dotyk.
Praktyka pokazuje jednak, że nie jest to takie proste.

Z moich doświadczeń z EEE Pad Transformerem pamiętam, że moment w którym podpiąłem doń klawiaturę był momentem, w którym tablet stracił dla mnie cały urok.
Głównym powodem było to, że z racji chęci dbania o baterię do prądu podpięta zawsze była klawiatura na której leżał tablet, a to powodowało, że chcąc skorzystać rano z tabletu musiałem go najpierw odpiąć od stacji co było trudne, szczególnie gdy próbowałem to robić myjąc zęby ;-)
"Cena" skorzystania z tabletu znacząco podskoczyła.

Znów w wersji netbookowej z klawiaturą problemem stawał się interfejs. Normalnie korzystałem np. ze SwiftKey X, które świetnie sprawdzało się w trybie tabletowym, ale niestety w momencie podpięcia klawiatury zaczynało przeszkadzać swoimi podpowiedziami, by się ich pozbyć trzeba było dużo klikać.
W innych momentach touchpad sprawiał, że zamiast w miejscu w którym byłem nagle lądowałem w całkowicie innym. Do tego konieczność przypinania klawiatury by móc napisać dłuższy tekst powodowała, że często łatwiej mi było podnieść się z łóżka i podejść do komputera.
W końcu nie zawsze da się trzymać stację dokującą tak blisko by dostać do niej bez wstawania, a jeśli już musiałem wstać bo chciałem skorzystać z prawdziwej klawiatury to czy nie wygodniej wtedy usiąść przy komputerze?

Ktoś może powiedzieć, że to są wady dzieciństwa i wynikają w dużej mierze z uroków Androida i że można to poprawiać.
Pewnie można, ale wiele wskazuje, że Microsoft w Windows 8 próbował i się przeliczyli.

Przez to zaczynam uważać, że na przeszkodzie stoi człowiek, to jak jesteśmy zbudowani, jak działa nasza psychika. Tych dwóch rzeczy nie da się łatwo połączyć.
Dyskusyjne jest też to czy nawet gdy się uda te dwa światy bezszwowo połączyć to czy suma składników będzie większa niż suma poszczególnych elementów? Bo jeśli nie, albo jeśli będzie tylko trochę wyższa to powstaje pytanie po co to?

Teraz trzeba odczekać kolejne prawie 2 lata i jest szansa, że znów zmienię swoje zdanie ;-)


Podobne postybeta
Co ma wspólnego łyżka z post-PC?
Przygotowywanie jajecznicy jako analogia procesu produkcji oprogramowania ;-)
Pokrowiec - zdeużytecznik ;-)
Chromebook w praniu, czyli tam i z powrotem, Kraków - Londyn - Kraków w 30 godzin
Nie rozumiem Microsoftu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz