piątek, sierpnia 24, 2012

Kryzys Androida

No, kryzys Androida mam.
Tak się zastanowiłem i wyszło mi, że chociaż mam 3 urządzenia z Androidem to każde ma problemy.
G1 to wiadomo, stare więc i problem zrozumiały.
Nexus S strasznie zwolnił... nie wiem czy to wina Jelly Bean, czy raczej aplikacji, które są coraz bardziej pamięciożerne, ale faktem jest, że gdy kiedyś miałem zwykle około 100 MB wolne to teraz potrafi być tych wolnych MB 32.... (btw. ktoś potrafi mi wyjaśnić po co programiści ładują wielie aplikacje do pamięci? Taki Meditation Reminder odpala serwis po to by o odpowiedniej godzinie zadzwonić... serwis śpi, ale RAM zajmuje).
EEE Pad Transformer za to miewa kryzysy tożsamości. Szczególnie dopadają go w trakcie gier 3D.... czasem po prostu ekran zaczyna migać i koniec... z logów widzę, że problem jest gdzieś w OpenGLu...
Ale nawet jakby nie to, to EEE Pad Transformer podobnie jak Nexus S miewa zwiechy wynikłe z braku RAM...
Zwykle było go 400 MB, teraz bywa po 200....

Stąd czekam na Nexus 7 (podobno od 3 września ma być we Francji i paru innych krajach UE po 249 Euro :-)) i jakiegoś nowego Nexusa na telefon....

A wracając do kryzysu Androida to jak dla mnie i Asus i Google wypuszczając nowe wersje OSu za bardzo oparli się na testowaniu na świeżych urządzeniach, a problemy zwykle widać po 1-2 dniach w miarę intensywnego użycia.... no chyba, że to iż lubię mieć duże uptime'y to powód moich problemów ;-)

A teraz czas spać ;-)

#toBlogger

[Go to original post on Google+]




Podobne postybeta
Laptop
Dowcipny laptop ;-)
Projektowane dla Kalifornii ;-)
No i chyba wyleczyłem EEE Pad Transformera z mega czkawki
Książki, książeczki, książunie ;-)

czwartek, sierpnia 23, 2012

Wielki Scott'cie....

Jak mi się nie chce.........
Wg. niejakiego Newtona wystarczy bym przyśpieszył, nabrał pewnej prędkości V i przy drodze S równej 150 km powinienem dotrzeć na miejsce za t=S/V.......... ale drań zapomniał, że jest jeszcze potrzeba by w chwili T0 mi się chciało....... znaczy nawet przed chwilą T0.... a się nie chce.....

[tak to może ie mieć sensu, ale jestem w stanie przedchorobowym, mało spałem i jestem ogólnie zirytowany, więc wylewam żale ;-)]

#toBlogger

[Go to original post on Google+]




Podobne postybeta
Gorzkie żale zegarowe
Metoda Newtona w Go ;-)
Amazon Prime Video na XBOX One w Polsce - how to ;-)
EEE PC 900 - warto rozszerzać czy nie? ;-)
Czemu Writer nie jest interfejsem?

piątek, sierpnia 17, 2012

Gdy Kindle zachoruje, część 2 - Następca...

Dla przypomnienia, w sobotę (11 sierpnia) mój Kindle zachorował, zgłosiłem chorobę Amazonowi i wysłali mi nowego Kindla.
Przybył w czwartek (16 sierpnia), byłby dzień wcześniej gdyby nie święto w Polsce.
Ten nowo przybyły był już zarejestrowany na mnie, musiałem tylko potwierdzić, że chcę korzystać z mojego konta.
Nie było na nim jednak moich książek.........
Część z tych, które wysłałem na niego wcześniej (już po połączeniu go z moim kontem, ale jeszcze przed jego otrzymaniem) się tam zaczęło pojawiać.
I tu zrobiłem błąd ;-) skopiowałem wszystkie pliki z katalogu documents ze starego Kindle, i wrzuciłem je do nowego.....
Nie było kolekcji, ale nie wyglądało to źle.... dopiero po jakimś czasie gdy zacząłem klikać na książki okazywało się, że nie można ich oglądać bo mają licencje dla innego urządzenia. Wysyłanie ich przez stronę Amazona nie działa bo są już kopie na urządzeniu.... trzeba najpierw skasować, a później wrzucić znów [przez stronę Amazona, albo pobrać z Archived Items].
Wszystko już niemal dobrze wyglądało ;-) Zostawiłem Kindla na parę godzin, po tych paru godzinach miał już nową wersję systemu (4.1) i zdublowane książki....
Znów kasowanie ;-)
Co najzabawniejsze okazało się, że po skasowaniu nadmiarowych zostały tylko te z licencją na poprzedniego Kindle (wygląda jakby za pierwszym razem nie zostały skasowane z Flasha).
Trzeba było znów kasować i pobierać....... i tu ciekawa sprawa, pobrały się z automatu do dobrych kolekcji.

Wniosek ogólny jest taki, że w razie wymiany Kindla trzeba mu pozwolić na zdecydowanie samemu co zrobić ;-)
A Amazon powinien pomyśleć o prostym i wyraźnie widocznym mechanizmie klonowania ;-)

W końcu jednak mam nowego Kindla i teraz muszę tylko odesłać tego starego..... już z niego wszystkie książki skasowałem i leży sobie w pudełku czekając na wysyłkę.

#toBlogger

[Go to original post on Google+]




Podobne postybeta
Gdy Kindle choruje...
Terminy
Taa.. PostPC... znaczy zamiast PC będziesz nosić ze sobą masę innych rzeczy
Co się odwlecze, to nie uciecze ;-)
Jak walczyć z gigantycznym kodem w Java'ie, część 1 ;-)

środa, sierpnia 15, 2012

Hackery....

Moje Raspberry Pi stoi sobie w sieci od trochę ponad tygodnia i już je próbowano zhackować ;-)
W /var/log/auth.log mam masę prób wejścia po SSH na roota, albo masę userów.
Aż myślę czy by sobie nie napisać zadania do crona, które będzie śledziło ten plik i w razie ktoś mu się nie spodoba (powiedzmy 3 próby nieudanego zalogowania z tego samego IP w ciągu godziny) to doda delikwenta do /etc/hosts.deny.
Pewnie to już ktoś zresztą napisał ;-)
No i chyba spróbuję zmienić port dla SSH z defaultowego na jakiś inny ;-)

#toBlogger  

[Go to original post on Google+]




Podobne postybeta
Zatkane rury
GAE zmienia ceny i darmową quota'ę... a ja zmieniam kod ;-)
Ucieczka z Evernote - wersja 0.0.1 ;-)
Serwisy mniejszej miłości ;-)
Zasada drobnej przekory ;-)

Rosnąć wszerz czy wzwyż?

Mówiąc inaczej czy lepiej rosnąć wszerz, czyli uczyć się coraz to nowszych rzeczy związanych z technologią, zmieniać może obszary, poznawać nowe technologie i ich używać, czy lepiej rosnąć wzwyż i przesuwać się bliżej zarządzania?
Tu i tu się tworzy kod, tylko inaczej.
Rosnąc wszerz można w końcu zostać jednym z tych "grubych gości, którzy znają C++" [gdzie tak grubość, jak i bycie gościem oraz C++ są zmienne ;-)], czyli kimś kto wie jak to wszystko działa od strony technologii.
Rosnąc wzwyż można stać się jakimś szefem od spraw technologii, można tworzyć i używać technologie ułatwiając ludziom pracę.....

Są haczyki.

Pierwsza droga oznacza, że dużą część czasu trzeba spędzać nad walką z systemem stworzonym przez menadżerów i choć się wie wszystko o tym jak to działa to można nie mieć możliwości wytłumaczenia tym "na górze" o co chodzi.
Druga droga oznacza, że można utracić kontakt ze swoim wewnętrznym inżynierem, że można z czasem zacząć uwalać pomysły technologiczne bo się ich po prostu nie rozumie.

Jest jeszcze niby droga trzecia, pójść drugą i starać się mimo to być na pierwszej i zostać też tym "grubym gościem znającym C++"... 

Pierwsza droga jest jakby szczęśliwsza, można się bawić kodem, algorytmami, ale czasem człowiek spotka się ze ścianą której nie przeskoczy i wtedy zostaje mu tylko zmiana pracy, a tu nigdy nie wiadomo czy w nowym miejscu będzie lepiej.
Droga druga oznacza mniej kodu, mniej algorytmów, więcej walki z ludźmi. Z drugiej strony potencjalnie daje szansę walki ze złem ;-) ale i z wiatrakami (szczegół, że więcej RAM kosztuje powiedzmy 100 USD i że podniesie komfort pracy, policy mówi że ma być N GB i o głupie 500 USD trzeba walczyć aż na poziomie Zarządu).

Jestem już na tyle duży ;-) że powinienem zdecydować gdzie chciałbym być za 10 lat...... naturalne inklinacje mam ku pierwszej drodze. Wydaje się być prostsza i przyjemniejsza.... chociaż powoli mi się firmy kończą ;-)
Druga też ma swoje plusy, choć ogólnie jakoś mnie razi. Bo np. blokuje w pewien sposób możliwość powrotu do drogi pierwszej. Jest tu jednak też to, że hmm.. z dwojga złego chyba lepiej zarządzać niż być zarządzanym...
Co do drugiej i inklinacji do niej to świat jest przekonany, że mam takowe, zwykle wbrew mnie ;-) [byłem np. przewodniczącym klasy bo mnie wybrali, chociaż mi nie zależało ;-)]
Droga trzecia brzmi miło, ale to nie tylko od nas zależy...

A która droga Was najbardziej pociąga?
#toBlogger

[Go to original post on Google+]




Podobne postybeta
Algorytm też człowiek ;-)
Chwalmy chciejstwo ;-)
Zły dzień programisty
Znaczące wersji Java'y ;-)
Projekty Informatyczne - Mity ;-)

wtorek, sierpnia 14, 2012

Pole niemocy twórczej ;-)

Stwierdzam, że telewizor z dużą ilością programów generuje pole niemocy twórczej ;-)
Do wieczora w sobotę byłem w KRK, chciało mi się kodować, czytać, pisać.  Wieczorem przyjechałem do domu i jakoś mi zaczęło przechodzić....
Czym się różni KRK do domu? Poza oczywiście lokalizacją ;-)
W domu mam monitor i lepsze warunki do pracy, ale mam też złodzieja czasu. Czyli TV z kablówką ;-)
W KRK mam jakiś słaby telewizor z kilkoma programami, tutaj mam 155 czy coś kanałów.
Dziś obejrzałem jakieś głupie seriale (OK, True Blood na HBO OD się nie liczy i Newsroom na HBO też się nie liczy bo to są dobre seriale ;-)), teraz zacząłem oglądać Sex w wielkim mieście 2, wcześniej oglądałem Laskowik & Malicki,,,, ogólnie masa papki.
No i przez to nie chce mi się nawet Eclipse'a odpalić.

Telewizor to generator pola lenistwa!

#toBlogger

[Go to original post on Google+]




Podobne postybeta
2000 dni BuffyPedii
Potęga ebooka ;-)
Starzeję się ;-)
Nałóg...
Odliczanie ;-)

sobota, sierpnia 11, 2012

Gdy Kindle choruje...

Mój Kindle zachorował.
Nie działa Wi-Fi, nie pamięta kolejności książek, a do tego wszystkiego nawet factory reset nie działa.
Książki się da czytać ;-)
Podejrzewam, że nawaliło coś w flashu na którym przechowuje książki i ustawienia.
Skontaktowałem się dziś w nocy z Amazonem przez maila, bardzo szybko odpisali (choć mówią, że odpowiedzą w ciągu 12 godzin) że przykro im, ale wszystko wskazuje na konieczność wymiany i bym się skontaktował z nimi LiveChatem.
No to się z nimi skontaktowałem, odbębniłem zrobienie tego o co prosił mnie konsultant i w końcu dostałem informację, że mojego Kindle trzeba zastąpić nowym i że już go wysyłają....
A starego mam im za friko odesłać w ciągu 30 dni.

To się nazywa obsługa :-)

Chociaż nie wątpiłem w nią ani przez chwilę :-) sam się już przekonałem, że Amazon dba o klienta.
Swojego Kindla kupiłem korzystając z wizyty w USA. Zamówiłem sobie dostawę Super Free Delivery do siedzimy firmy w Los Angeles, robiłem to w czwartek albo środę, a we wtorek miałem tam być i miałem tam przebywać do końca tygodnia.
Trochę się zmartwiłem jak zobaczyłem, że przesyłka może dotrzeć do soboty tego następnego tygodnia bo bałem się, że się przez to miniemy...
Napisałem do Amazona, że w miejscu gdzie zamówiłem przesyłkę będę tylko przez chwilę i że chciałbym zmienić formę dostawy na taką płatną.... Odpisali, że sorry, ale się już nie da i że rozumieją moje położenie, ale już nic nie mogą zrobić....... i jakąś godzinę później dostałem maila od ich systemu, że moja przesyłka właśnie wyjechała z Phoenix i jedzie do Los Angeles ;-)
Dzięki temu gdy przyszedłem do biura to Kindle na mnie już czekał.

#toBlogger

[Go to original post on Google+]




Podobne postybeta
Za co lubię Amazona
Gdy Kindle zachoruje, część 2 - Następca...
Błeee
Jest coraz gorzej i będzie jeszcze gorzej  Wasza nadzieja - ona znikąd pochodzi 
1096 dni...

czwartek, sierpnia 09, 2012

Nikt już nie dba o tekstowe przeglądarki

Dziś bawiąc się zdalnie moim Pi odpaliłem na nim Linksa, czyli kuzyna Lynxa.
Przypomniało mi to czasy gdy pierwszy raz korzystałem z Internetu :-)
To był 1997 rok, Centrum Komputerowe zwane po prostu CK na Politechnice Śląskiej. Usiadłem przy "żabie" czyli terminalu podpiętym do Zeusa (zeus.polsl.gliwice.pl albo po prostu 157.158.1.3 ;-)) po RS232. Zajrzałem co robią ludzie w koło i uruchomiłem najpierw TSM (Terminal Session Manager, kurcze, a może to był screen?), później PINE, a następnie przyszedł Lynx.
Pierwszy raz sieć WWW w przeglądarce graficznej zobaczyłem z rok później ;-)

No i dziś sobie tak pochodziłem chwile po sieci przy pomocy Linksa i niestety.... to już nie to ;-)
Niby bloga na Bloggerze się da czytać, posty na Google+ też (choć pewnie się nie można zalogować), ale jakoś tak to wszystko mało przyjazne jest ;-)
Google.com działa z Linksem, ale kursor wcale nie ląduje domyślnie w polu wyszukiwarki ;-)

Nikt już o przeglądarki tekstowe nie dba.
Rozumiem, świat się rozwija, praktycznie nikt już ich nie używa, ale ociupinkę smutne to jest ;-)

No i patrząc na to jak wyglądają nowoczesne strony w przeglądarkach tekstowych widać, że te wszelkie CSSy i inne straszne rzeczy straszny bałagan w stronie wprowadzają, coś co na ekranie jest koło siebie w wersji tekstowej może być oddalone o kilkadziesiąt ekranów.

#toBlogger

[Go to original post on Google+]




Podobne postybeta
Dalsze zabawy z Raspberry Pi
Jak VHDL obalił komunizm
Ateizm to nie nihilizm i jak sprawić by prymas był apostatą ;-)
OOo2GD 2.1.0 - filtrowanie, sortowanie [dla niektórych ;-)] i bardziej *nixowe nazwy
"We skrócie"

środa, sierpnia 08, 2012

Java na Raspberry Pi zaskakuje ;-)

Kto pisze w Java'ie ten może zna pewną sztuczkę na przyśpieszenie kodu. W kodzie produkcyjnym lepiej użyć jako zmiennych klas konkretnych niż interfejsów.
Znaczy zamiast List<Integer> list = new ArrayList<Integer>(); z powodów wydajnościowych lepiej użyć ArrayList<Integer> list = new ArrayList<Integer>(); 
Taka lista będzie szybsza o 30% do 60%.
JVM nie musi tak bardzo skakać po metodach wirtualnych i takie tam.
Google nawet poleca tą sztuczkę w developmencie dla Androida, jako coś co może pomóc. Znaczy coś jest na rzeczy ;-) [powtarzam w kodzie produkcyjnym, nie tym w developmencie].
Niestety na Pi to nie działa...... ba nawet wyniki mogą być gorsze ;-)
W moim teście na PC wersja z klasą konkretną potrzebowała 45% czasu wersji z interfejsem... na Pi potrzebowała 101% ;-)
Przez to kod na Pi wykonywał się 1834 razy wolniej, a mógł 815 razy wolniej ;-)
Zresztą praca z kolekcjami na Pi jest szczególnie wolna. Tworzenie nowych obiektów czy operacje z łańcuchami (ohydne str+=""+i) są na Pi jakieś 450 razy wolniejsze niż na PC, arytmetyka jakieś 50 razy, a operacje na listach od 800 do 1800 razy wolniejsze ;-)

Btw. macie jakieś pomysły na dobre przetestowanie wydajności Java'y? Ogólnie chodzi mi o coś co pozwoliłoby na stworzenie kilku zasad, których bym mógł przestrzegać pisząc na Pi ;-)

#toBlogger

[Go to original post on Google+]




Podobne postybeta
Nie taka klasa konkretna straszna....
Który kod (nie kot! ;-)) lepszy?
Java 8 nadchodzi....
Giń konstruktorze! Giń! ;-)
Java 32 bit vs. Java 64 bit

niedziela, sierpnia 05, 2012

Raspberry Pi wolne, bardzo wolne ;-)

Mój program do liczenia podobnych postów na moim laptopie gdy zadziała wyświetla taki wynik:
Downloaded in 19 seconds.
Analyzed in 4 seconds.
Updated in 103 seconds.
lub podobny.

Na Raspberry Pi wynik wygląda tak:
Downloaded in 550 seconds.
Analyzed in 10852 seconds.
Updated in 401 seconds.

Co oznacza 2713 razy więcej czasu potrzebne na policzenie tego samego ;-) [niemal ;-)], szybkie to nie jest ;-)

#toBlogger

[Go to original post on Google+]




Podobne postybeta
JDK8 na Rasbperry Pi rządzi :-)
OOo2GD 1.8.2
Dalsze zabawy z Raspberry Pi
15 razy szybciej :-)
Wierszowy data mining

sobota, sierpnia 04, 2012

Ubieramy Maleństwo ;-)

Przez kilka ostatnich dni (1.5 dnia ;-)) moje Raspberry Pi leżało sobie na waleta ;-)


Rozwiązanie takie ma zaletę gdy mowa o chłodzeniu, ale niestety wygląda cokolwiek niepewnie i strasznie boi się kurzu...

No to postanowiłem spróbować zrobić Malince aka Maleństwu ;-) obudowę ;-)

Jako wzorca użyłem Punnet'a, kilka dni temu sobie wydrukowałem go na zwykłej kartce, a dziś przy pomocy szpilek przeniosłem go na kartonik po przesyłce z Amazona ;-)

Dzisiejsze podejście traktowałem jako trening.

Ubrałem w wynik tego treningu Maleństwo i wygląda to tak ;-)




Nie jest jakoś szczególnie piękne, ale też całkowicie paskudne nie jest ;-)
Na tyle dobrze działa, że będzie robić za obudowę, aż dopadną mnie siły by zrobić kolejną, lub gdy kupię Maleństwu obudowę z prawdziwego zdarzenia :-)

Podobne postybeta
Wszystko jeden pies ;-)
Nieszczęście... ale nie takie złe ;-)
Ajax - Prototype
Przyjaciel ;-)
Paskudne Ł ;-)

piątek, sierpnia 03, 2012

Dalsze zabawy z Raspberry Pi

Na moim Raspberry Pi zainstalowałem Java'ę, Midnight Commandera, Linksa i się bawię :-)
Teraz próbuję pierwszy program, który docelowo ma działać z RPi :-)
Jego celem jest przerzucanie postów z Google+ na Bloggera gdy zawierają one odpowiedni tag ;-)

[tak, ten post ma być też takim testem ;-)]

Ciekawa sprawa, że z przełącznikiem -cacao Java się wysypała na SSLu, a -server zadziałał.
Jutro po pracy się temu spróbuję przyjrzeć.

#toBlogger

[Go to original post on Google+]




Podobne postybeta
Nikt już nie dba o tekstowe przeglądarki
Gierkówka w deszczu...
Udawanie Raspberry Pi ;-)
Raspberry Pi wolne, bardzo wolne ;-)
15 razy szybciej :-)

czwartek, sierpnia 02, 2012

RAMu nigdy nie jest za dużo... :-)

Chwaliłem się tutaj jakiś czas temu, że mam nowego laptopa z 16GB RAM.
Ogólnie reakcja jest taka "po co Ci tyle pamięci?"

Dlatego odpowiem tutaj, wszystkim ;-)

Bo się przydaje.

Jeśli masz "zbędne" pieniądze i kupujesz komputer, przeznacz je na RAM. RAMu nigdy nie jest zbyt wiele.
(tu taki hint, z Windows 7 jeżeli masz więcej niż 16GB RAM to Home Premium Ci nie wystarczy).

Najszybszy procesor w komputerze z najszybszym dyskiem SSD i małą ilością RAMu będzie większość czasu spędzał czekając na załadowanie z dysku odpowiedniej strony pamięci. Dysk SSD i tak jest wolniejszy od RAM.
Gdy ten sam, albo nawet słabszy procesor, dostanie komputer z wolniejszym dyskiem, ale dużym RAMem to tylko przy pierwszym ładowaniu pliku będzie czekał na dysk, później wszystko będzie działało o wiele szybciej.

Tym co przeszkadza użytkownikowi nie jest czekanie na uruchomienie programu, bo to robi raz, może dwa razy dziennie, tym co przeszkadza są "zwiechy" gdy zmienia się w przeglądarce tabkę, albo gdy trzeba czekać na "odzyskanie kursora" w edytorze. A te "zwiechy" są zwykle wynikiem swapowania.....

Taki Windows w momencie uruchomienia programu rezerwuje dlań pewną ilość pamięci w swoim wirtualnym modelu składającym się z pamięci fizycznej i swapa, gdy jakiś program prosi o więcej pamięci to system stara się mu jej dostarczyć i zaczyna swapowanie, czyli przenoszenie "niepotrzebnych" fragmentów z RAM na dysk i w razie potrzeby kawałków z dysku do RAM. Pomysł jest genialny, ale strasznie uderza w wydajność.
Jeżeli jednak komputer ma dużo RAM to choć system nadal przydziela wirtualna pamięć procesowi to większość tej przydzielonej pamięci znajduje się w RAM, a nie na dysku.
Mówiąc inaczej, gdy przy 16GB RAM zajęte jest "tylko 6GB" to nie oznacza, że 10GB RAM się marnuje, te wolne 10GB RAM  odgrywa bardzo ważną rolę, pozwala unikać problemów powodowanych przez swap.

Z drugiej strony komputery kupujemy jednak najmniej na 2-3 lata, za te 3 lata komputery będą wg. prawa Moora jakieś 4 razy "lepsze". Jeżeli teraz normą RAM są 4GB to za 3 lata będzie to pewnie koło 16GB.

Kupując więc więcej RAMu chronisz się przed koszmarem swapowania (a przynajmniej odsuwasz ten koszmar na później), a na dodatek sprawiasz, że Twój komputer jeszcze za te 2-3 lata będzie się nadawał w miarę do użycia bez rwania włosów z głowy ;-)


Podobne postybeta
Power ;-)
2GB :-)
Dwa tygodnie z Linuksem - na razie na 4-
Żarłoczny Firefox
OS X po tygodniu - tak sobie