sobota, lutego 04, 2017

Skrócona wersja zmian w ustroju Polski po wyborach w 2015 roku

Do niedawna przybliżony model tworzenia prawa w Polsce wyglądał mniej więcej tak:

Najpierw pojawiał się pomysł na prawo, mógł się pojawić w Rządzie, wśród posłów, albo wśród obywateli.
W końcu trafiał do Sejmu, który mógł uchwalić takie prawo, albo nie. Zależało to od tego czy odpowiednio wielu posłów uzna, że chce takiego prawa.
Jeśli Sejm uznał, że powinno dojść do zmiany prawa to trafiało ono do Senatu.
Senat mógł klepnąć prawo, lub dokonać w nim zmian. W drugim przypadku trafiało to znów do Sejmu.
W końcu trafiało do Prezydenta.
Prezydent miał do wyboru 3 opcje.
Podpisać, co sprawiało, że prawo stawało się obowiązującym prawem.
Mógł zawetować ustawę, wtedy wracała ona do Sejmu, który mógł je odrzucić albo nie.
Prezydent mógł jeszcze odesłać ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, który mógł uznać, że ustawa lub jej poszczególne przepisy są niezgodne z Konstytucją.

Ale nawet obowiązujące prawo nie miało tak lekko bo np. Rzecznik Praw Obywatelskich mógł je zaskarżyć do TK, albo Sąd mógł poprosić TK o ocenę.

To wyżej to model uproszczony.

PiS to jednak partia, która przedkłada prostotę nad komplikację.

Obecny model stanowienia prawa w Polsce wygląda mniej więcej tak:


Czyż nie jest prościej?

Stąd jeśli część wyborców PiS, albo nie wyborców ma nadzieję, że głupie pomysły na ustawy nie przejdą to próżne nadzieje.
Jeśli poseł Jarosław Kaczyński uzna, że coś ma być prawem to nim będzie.


Podobne postybeta
A co gdyby głosy z wyborów samorządowych potraktować jako głosy w wyborach do Sejmu? ;-)
Demokracja 3.3 ;-)
1 na 9 głosów
Czemu Sejm i Senat nie korzystają z żadnego systemu kontroli wersji?
Ku dyktaturze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz