piątek, lipca 30, 2010

Rozszyfrowałem w końcu znaczenie słowa "socjalizm" dla przeciętnego "libertarianina" ;-)

Zawsze mnie fascynowało jak różnego rodzaju "libertarianie" rozumieją pojęcie "socjalizm", wydawało mi się, że ich definicja jest mniej więcej taka "jeżeli coś jest wg. mnie złe to jest socjalistyczne". Definicja głupia, ale ma swoje zalety w stosunku do takiej którą wyznają ;-)

Dziś mi jeden przedstawił taką oto definicję:
Dla mnie socjalizm ma prostą definicję, która składa się z dwóch punktów: 1) Istnieje grupa, która uważa, że wie lepiej od innych ludzi jak tamci mają żyć (to akurat jest typowe dla wszystkich systemów) 2) Grupa ta jest u władzy i wdraża swoje idee w życie.

Czyli de facto dla dowolnego "libertarianina" wszystko jest socjalizmem. Gdyby "libertarianie" doszli do władzy i wprowadzili swoje zasady w życie staliby się wg. tej "libertariańskiej" definicji socjalistami......

Piękne!


Podobne postybeta
"Herbatka"
Jak socjaliści stworzyli globalne ocieplenie by uderzyć po kieszeni islamistów i Rosję ;-)
OpenOffice.org2GoogleDocs na Apple - pierwsze podejście ;-)
Noc
Otwarty umysł - definicja ;-)

5 komentarzy:

  1. Naprawdę, masz poważne kłopoty z logiką. Radzisz sobie za to nieźle z retorycznymi sztuczkami. Starasz się skompromitować moją wypowiedź w dwojaki sposób: nazywając Jagiełłę socjalistą oraz nazywając socjalistami libertarian. O dziwo, ma to być wynikiem mojego wnioskowania. Niestety, ale jest to jedynie wynikiem twoich lewicowych klapek na oczach. Przede wszystkim nie jestem ani libertarianinem, ani „libertarianinem”. Dobrze wiesz, że jest to ruch skrajny i anarchistyczny. Starasz się mnie zapewne skompromitować zrównując moją osobę z utopistami, bo za takich można uznać wszelkich anarchistów. Swoją drogą, libertarianie na pewno bardziej zasługują na miano anarchistów niż wszelkiej maści bakuninowscy krypto-komuniści zwani kolektywistami, albo sorelowscy krypto-faszyści zwani syndykalistami. Nie spełniają oni podstawowej zasady wszystkich wolnościowców tzn tej mówiącej, że „wolność jednej osoby kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiej”. Chcesz mnie też skompromitować przez konfrontację słowa „socjalizm” z czasami średniowiecza, kiedy takowe pojęcie nie funkcjonowało. To, że nie funkcjonowało nie znaczy, że nie istniało. Pojęcie wolnego rynku też nie było używane, a istniało w średniowieczu. Wolny rynek bardzo dobrze funkcjonował w opactwach cysterskich, socjalizm niezbyt dobrze (jak zwykle) funkcjonował np. u części plemion berberskich zamieszkujących pustynne rejony północnej Afryki. Sam monarchizm nie jest związany z żadnym konkretnym systemem gospodarczym, ani społecznym. W zdrowym monarchizmie (tzn. monarchizmie nie-konstytucyjnym, ani nie-tyranistycznym) istniała dowolność współfunkcjonowania różnych systemów. Polska jest tutaj bardzo dobrym przykładem. Żydzi mogli załatwiać sprawy we własnych sądach, a na danej ziemi większość praw ustalał jej właściciel. Co bardzo ważne, nie było wtrącania się do gospodarki. Było opodatkowanie, ale opodatkowanie samo w sobie nie niszczy wolnego rynku. Twoja ukochana Szwecja, jest krajem przeżartym socjalizmem w sferze społecznej, ale pomimo horrendalnych podatków, jest gospodarczo bardziej liberalna od Polski. Wolny rynek to nie tylko podatki, ale przede wszystkim brak interwencjonizmu, który u nas jest niestety nadal duży. Największa wolność gospodarcza panowała w Polsce w drugiej połowie lat 80tych. Potem następował tylko upadek, wraz z totalnym załamaniem w momencie wycofania się z ustawy Wilczka. PRL w tamtym okresie był gospodarczo bardziej wolnościowy niż obecna PO. Polska Jagiełły była także w dużej mierze państwem wolnościowym. Podobnie było w całej Europie. To dopiero Renesans przyniósł władzę wszechwiedzących, co skutkowało różnymi praktykami, które dzisiaj przypisuje się średniowieczu jak np. hiszpańska inkwizycja. Bo Jagiełło nie uważał tak, jak socjaliści, że zna się na wszystkim lepiej od innych. Ten przypadek tonie jest też przypadek libertarian. Libertarianie mówią, że każdy może żyć jak chce. Libertarianie mówią, że socjaliści mogą się gromadzić w socjalistyczne społeczności i żyć w nich według zasad czysto-socjalistycznych. Libertarianie mówią tylko, że nie powinno być żadnego przymusu na jednostkę i nie można jej przymuszać do oddawania swoich pieniędzy w imię czyjejś idei, w którą tamten człowiek może nie wierzyć. Jak już wspominałem, nie jestem libertarianinem. Wierzę oprócz tego jeszcze inne źródło praw niż wolność jednostki, a mianowicie w prawo tradycji i woli społeczeństwa. Wierzę także w silne państwo, czyli jestem tzw. Kolibrem. Wierzę, że społeczeństwo przejawia cechy indywidualistyczne i przez to powinno mieć samo w sobie takie same prawa jak jednostka. W tym prawo do przeciwstawiania się swojej części, o ile tylko jest to zgodne z jego wewnętrznym sumieniem. To nadal nie jest socjalizm. Nikt tutaj nie chce zrównywać, ani nikt nikomu nie nakazuje być częścią danego społeczeństwa. Teraz np. nie mam prawnej możliwości wyłączenia się z jakiejkolwiek przynależności państwowej. Zaskoczyły trybiki? Zrozumiałeś?

    OdpowiedzUsuń
  2. Znalazłem jeszcze jeden kwiatek twojego autorstwa:
    "
    Jest za wolnością. Ale rozumianą jako system, w którym kobiety, urzędnicy państwowi, i bezrobotni będą pozbawieni prawa głosu. Nie będą mogli wpływać na losy kraju. Można nawet stwierdzić, że przy dzisiejszych podatkach gdy osoby z zarobkami poniżej i w okolicach mediany więcej od państwa dostają niż do państw wpłacają też powinny być pozbawione wg. niego praw wyborczych bo nie płacą na państwo, a państwo płaci na nich.
    Co ciekawe kobieta która co roku płaciłaby gigantyczne podatki też nie mogłaby głosować. No chyba, że oznaczałoby to, że nie musiałaby podatków płacić.".
    Dlaczego utożsamiasz równość oraz wolność? Nie wiesz, że największym przeciwnikiem wolności jest równość? W egalitaryzmie, osoba lepsza nie może tego okazywać i z tego korzystać - musi stać się gorsza, aby była na równi z innymi. Dlaczego utożsamiasz nadanie komuś przywilejów z odebraniem ich?? To, że urzędnik nie ma prawa głosu oznaczałoby tylko to, że nie ma czegoś, kto ktoś mógłby mu nadać. Prawo głosu nie jest chyba czymś przynależnym człowiekowi tak jak prawo robienia siku? Dlaczego według ciebie jak ktoś dostaje pewien przywilej to muszą go dostać wszyscy? Ja byłeś mały to inne dzieci nie zapraszały cię do zabawy? Chyba tak, bo skądś się musiało wziąć takie nienormalne rozumowanie. JKM nie jest człowiekiem pierwszej młodości, a mimo to nadal ma o wiele jaśniejszy umysł od twojego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojojoj, będziesz płakać? ;-)
    Z jednej strony tak kochasz wolność, a z drugiej chcesz ją odbierać innym?
    Ty masz prawo głosu, ale kobiety już nie?
    Lepszy jesteś? Wątpię.

    Ciekawa w ogóle sprawa, gdy Ci się grunt pod nogami zapada bo Twoje argumentacja się po prostu wali to od razu zaczynasz zarzucać oponentowi, że jest głupi, gorszy od Ciebie i takie tam. Tak sobie radzisz z odrzuceniem? Smutne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Komu chce odbierac wolnosc? Ty sie opamietaj. Prawo glosu to jest wolnosc? Moze wy lewacy tak pojmujecie wolnosc.... zwlaszcza, ze ani ja ani JKM nie jestesmy demokratami i chcemy systemu w ktorym zarowna ja,ty jaki on nie mielibysmy prawa glosu. Prawo glosu w demokracji to prawo mowienia innym co maja robic. To prawo dzieki ktoremu ludzie moga powiedziec "nie mozesz w naszym panstwie sprzedawac zbyt krzywych bananow, bo cie zniszczymy finansowo i wsadziny do wiezienia". Jezeli uwazasz, ze JKM w jakikolwiek sposob promuje czyjes prawodo glosu to przeczytaj jego wypowiedz jeszcze raz (czytaj az do skutku), albo w ogole nie wiem.. nie obchodzi mnie to. Jestes za ciezkim przypadkiem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aha, mały tyranek.
    To wiedz, że JKM mówił tylko o odebraniu prawa głosu kobietom i urzędnikom, swoje chciał zachować.
    Czyli demokracja zła, puki inni niż on mają prawo głosu.
    Totalny brak logiki i konsekwencji.
    Dość typowy zresztą.

    OdpowiedzUsuń