sobota, września 13, 2008

Lubię tramwaje :-)

Ze względu na remonty dróg w Krakowie [czytaj korki ;-)] parę miesięcy temu przesiadłem się z samochodu do tramwaju.
Co prawda oznacza to, że muszę wstawać o zadanej godzinie i czasem jest problem gdy tramwaje są chore [np. któryś się wykolei, albo jakiś inteligentny inaczej kierowca zaparkuje tak, że blokuje tory], choć taka choroba zdarzyła się na razie raz ;-)
Ale plusów jest więcej :-)
Po pierwsze - mniej stresu. Nie muszę obawiać się, że ktoś się zagapi i wjedzie w mój pojazd, nie muszę się spieszyć żeby zdążyć przed zapełnieniem firmowego parkingu :-)
Po drugie - książki. Na przystanku i w tramwaju czytam sobie książkę, w samochodzie jest to raczej niewskazane ;-)
Po trzecie - czas. Z wyjściem na tramwaj, czekaniem nań, jazdą, i dojściem do pracy podróż zabiera mi około 25 minut. W przypadku jazdy samochodem jest to czas minimum konieczny na przejechanie 4 czy 5 km, które dzielą mnie od pracy ;-)
Po czwarte - cena. Bilety na tramwaj kosztują mnie mniej więcej tyle ile benzyna do samochodu. A trzeba zaznaczyć, że jako istota z natury leniwa nie mam Krakowskiej Karty Miejskiej, a jedynie kupuję bilety papierowe które kasuje za każdym razem. Miesięczny byłby jakieś 30-40% tańszy.
Po piąte - tramwaj :-). Waży 70 ton, jest elektryczny, wymaga infrastruktury i jest inny... Chyba każdy kto w wieku 5-6 lat miał okazję jechać tramwajem choć raz chciałby móc kiedyś taki poprowadzić ;-) A do tego czasem można jeszcze pojechać takim starszym tramwajem, który w środku jest jeszcze ładny. Ogólnie jestem zadowolony. Może to przez to, że tramwaj jest chyba najszybszym środkiem transportu w Krakowie :-) Jakieś 2-3 lata temu [rany... ale ten czas leci...] korzystałem też z krakowskich autobusów i też nie mam na co narzekać.
Do napisania tego wszystkiego zachęciły mnie zwierzenia krakowskiego motorniczego opublikowane w Gazecie Wyborczej, które znalazłem na Wykopie.
Przez czas gdy jeżdżę krakowskim MPK autobus sprzed nosa uciekł mi dokładnie raz, trochę więcej razy uciekł mi z powodu świateł ;-) Tramwaje na razie się mnie chyba nie boją bo nie uciekają. Może to przez to, że ja po prostu lubię tramwaje :-) btw. ostatnio jadąc tramwajem zlokalizowałem jedną ze stacji zasilających sieć tramwajową - i to też jest fajne :-)

Podobne postybeta
Pomysł na film
Zapiski z 29 piętra....
RAMu nigdy nie jest za dużo... :-)
Jak nie zapomnieć kupić biletu miesięcznego ;-)
Komputery w ubraniu....

2 komentarze:

  1. No i dobrze ;)(

    Ale z tym lenistwem trochę chyba przegiąłeś.
    Jeśli byłbyś NAPRAWDĘ leniwy to miałbyś kartę, bo to mniejszy wysiłek niż kupowanie i kasowanie biletów ;-)

    Racjonalny Developer

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przegiąłem, kiosk mam po drodze, żeby kupić bilet miesięczny musiałbym przypilnować terminu i pójść do miejsca radosnego kupowania biletów miesięcznych ;-)
    Niby mógłbym podjechać tramwajem, wysiąść kupić i pojechać dalej, ale to już wymaga więcej wysiłku. Dlatego uzasadniam brak biletu miesięcznego tym, że mi się po prostu nie chce - lenistwem :-)

    OdpowiedzUsuń